Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 ... 12

#51 23-08-2014 o 21h58

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Coś... Coś się stało. Chłopcy nagle zastygli w bezruchu, a mama podeszła do mnie i przytuliła mnie. Zaczęła mnie przepraszać, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Płakała, a to było dla mnie straszne. Wciąż ściskałam ciepłą i miękką dłoń Will'a, zamiast także objąć mamę. Jej słowa były dla mnie zaskoczeniem. Czyżby naprawdę pozwoliła mi odejść? A może to kolejne kłamstwo? Poczułam, że z moich oczu spływają łzy, a mama wróciła na poprzednie miejsce i nagle chłopcy znów zaczęli się ruszać. Ścisnęłam mocniej dłoń Will'a, nie rozumiejąc co się przed chwilą stało. Siąknęłam nosem i otarłam łzy z oczu. Nie chciałam, żeby oni zauważyli, że płaczę. Najwyraźniej nie wiedzieli, że moja mama... Zatrzymała czas?


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#52 24-08-2014 o 00h42

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Ło matko, tyle się wydarzyło i nie zdążyłam zareagować xD

Link do zewnętrznego obrazka
Gdy schowałem Roszpunkę za sobą, zza drzwi prowadzących najprawdopodobniej na górę wyskoczył Andrew. Wybuchnął na mnie. Krzyczał, że mam zamiar zabrać go do zamku, krzyczał, że mam się wynosić i powiedzieć, że nie wróci.
Fakty docierały do mnie jakby w spowolnionym tempie.
Krzyczał, że myślał, że jestem jego przyjacielem i że bardzo się na mnie zawiódł. Krzyczał także o swoich rodzicach, że kochają mnie, przybranego syna bardziej niż jego. W jego głosie było słychać gorycz której nie pomieściłyby wszystkie pałacowe naczynia. Widziałem, że chce mnie zranić, ale widziałem także, że rani tym siebie jeszcze bardziej niż mnie. Stanął w otwartych drzwiach i zranił mnie najbardziej jak mógł w tym momencie. Kazał mi się wynosić, nazywając mnie "zwierzaczkiem" - pupilkiem pałacowym.Przecież dobrze wiedział, że nie znosiłem, życia w pałacu jeszcze bardziej niż on. Widział, że każdego dnia wymykałem się z pałacu i spędzałem w lesie tyle czasu ile tylko mogłem, byleby trzymać się z dala od cywilizacji. Moje oczy wypełniły się łzami.
Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.. Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało, jak mógł nie wiedzieć... Jak mógł sądzić, że wybrałbym obowiązek ponad jedyną ważną mi osobę na tym świecie. Przecież prócz Andrew'a nie miałem nikogo.
Dwie ciepłe łzy popłynęły po moich policzkach i skapnęły na podłogę. Poczułem, że Roszpunka ścisnęła moją rękę. To takie miłe... Nie wiem w jaki sposób, ale jakoś dodało mi to otuchy. Odwzajemniłem uścisk dłoni. Była taka drobna... Drugą ręką okradkiem otarłem łzy.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz Andrew?!
- wykrzyknąłem. Postanowiłem, że trzeba zawalczyć. Zawalczyć o jedynego człowieka na którym mi dotychczas zależało...
- Jak mogłeś wyjechać i nawet mi o tym nie powiedzieć?! Jak mogłeś pojechać i nawet się nie pożegnać?! Dobrze wiesz, że wsparłbym cię jak tylko mógł! Jesteś moim jedynym przyjacielem! Jedyną osobą która mnie rozumiała. Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało...
- ostatnie zdanie powiedziałem prawie szeptem.
Kolejne łzy pociekły po mojej twarzy. No dalej Will, bądź mężczyzną, weź się w garść!
Chciałem spojrzeć na Roszpunkę. Było w niej coś magicznego, coś co mnie nieco koiło. Spojrzałem. Ocierała właśnie oczy ręką. Też płakała. I to moja wina. MOJA! Może gdybym był lepszym przyjacielem, Andrew zabrałby mnie od razu ze sobą i to całe zajście nie miałoby w ogóle miejsca. Zacisnęło mi się gardło. Uścisnąłem mocniej jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. Chciałem ją objąć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze... Chciałem, żeby była szczęśliwa. Czy to nie dziwne?

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h09)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#53 24-08-2014 o 10h26

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443


Andrew

Złapałem się mocniej drzwi, by nie stracić równowagi i się nie przewrócić. Ręce mi się trzęsły, nogi miałem jak z waty, a w głowie rozbrzmiewał huk jak po wystrzale. Zniekształcone słowa Will'a napływały do mnie z daleka i mieszały się z tysiącem innych myśli. Jazgot stawał się coraz głośniejszy i coraz bardziej natarczywy, by po chwili przerodzić się w piskliwy bełkot wkręcający się w najgłębsze zakamarki mojego umysłu. Złapałem się za głowę, a na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. Boli... Myślałem, że za chwilę czaszka mi eksploduje. Może to i lepiej, nie byłoby co po mnie zbierać, skończyłyby się moje problemy. Stop, stop, stop, o czym ja myślę! Nie po to wyrwałem się z zamku by teraz kończyć z samym sobą! Jeszcze na to nie pora.
Kątem oka dostrzegłem jak Roszpunka ściska dłoń Will'a, a ten odpowiada tym samym. Płakał. I coś mówił. Skoncentrowałem się na wychwyceniu jego słów spośród wszystkiego co rozbrzmiewało mi w głowie.
-Co ja sobie myślałem? Nie wiem, działałem bo nadarzyła się okazja. Nie wiedziałem kiedy będę miał sposobność, nie mogłem tego przewidzieć. Udanie się do ciebie byłoby zbyt oczywiste.
Usłyszałem jego szept.
-Może obydwu nam się wydawało.-wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
Sam nie wierzyłem w to co mówię. Ale wybrałem tą ścieżkę i nie miałem siły już jej zmieniać. Nawet jeśli ta decyzja będzie boleć, nawet jeśli przyniesie rany teraz już się nie cofnę.
Zrobiłem krok w kierunku drzwi. Drugi, trzeci, czwarty. Jeszcze tylko jeden i będę na zewnątrz, a potem jeszcze tylko pięć i będę siedział na Albercie. A potem tylko jedno słowo i koń będzie wiedział o co chodzi. Machnąłem im ręką i puściłem się sprintem, odwiązałem Alberta i po paru chwilach zniknąłem w lesie.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (08-03-2015 o 17h05)

Offline

#54 24-08-2014 o 12h38

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Will odwzajemnił mój uścisk. Powiedział coś do Andrew'a, jednak mój umysł był zbyt zaprzątnięty tym, co powiedziała moja mama. Książę odpowiedział mu, a ja skupiłam się na jego słowach. Nie do końca rozumiałam, co im się zdawało, lecz po tym oświadczeniu chłopak otworzył drzwi i wybiegł na zewnątrz. Will wydał z siebie zduszony okrzyk - możliwe, że nawet tego nie zauważył. Szarpnęłam go za rękę, a on odwrócił się do mnie.
- Jedziemy za nim! - krzyknęłam. - No już, na co czekasz?!
Spojrzał na mnie dziwnie, a ja puściłam go na chwilę i przytuliłam swoją mamę. Nie chciałam, żebyśmy rozstały się w gniewie.
- Wrócę. Na pewno. Nie martw się o mnie, mamusiu - wyszeptałam jej do ucha. Potem podeszłam do drzwi. Nie było czasu na zastanawianie się. Musimy jechać za nim.

Mam ochotę na "grę" w podchody ^^

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (24-08-2014 o 12h39)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#55 24-08-2014 o 14h59

Miss'Fuzja
Paululusia
~ As long as I have a want, I have reason for living. Satisfaction is dead. ~
Miejsce: Sosnowiec
Wiadomości: 5 632

//photo.missfashion.pl/pl/1/34/moy/26617.jpg

Obrzuciłam szybkim spojrzeniem Andrew'a. Starałam się szybko cos wymyślić, aby go zatrzymać, jednak nie zdołałam. Wyszedł.
- Jedziemy za nim! - krzyknela, a ja wyciągnęłam jedzenie i spakowalam im do toreb.
Roszpunka mnie przytulila, a ja odwzajemniłam uścisk. Usmiechnelam się z troską.
- Bedę czekać - szepnelam.
Podeszłam jeszcze do Will'a.
- Przepraszam za to, ze Cię uderzyłam - powiedziałam ze skruchą w głosie.
Kiedy zobaczyłam, ze wychodzą, pomachalam im jeszcze na pożegnanie. W oku zakręciła mi się łza. Usiadłam przy stole i schowalam twarz w dłoniach. Wszystko działo się tak szybko. Za szybko...

Ostatnio zmieniony przez Paululusia (24-08-2014 o 15h00)

Offline

#56 24-08-2014 o 21h42

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Andrew patrzył na mnie jakoś dziwnie, nie wiem jak to zinterpretować... Wycedził przez zęby, że może jemu też się tak wydawało. Wryło mnie. Oczy zasnuły mi się mgłą i nogi zrobiły mi się jak z waty... Andrew, nie! Czemu jak zwykle moje działania dają efekt przeciwny do zamierzonego? Czemu próbując pokazać mu, że mi na nim zależy jak zwykle musiałem go od siebie odepchnąć? Poczułem, że Roszpunka szarpnęła mnie za rękę -  Jedziemy za nim! - wykrzyczała mi prosto w twarz. - No już, na co czekasz?! - no właśnie, na co czekam? Nie wiedziałem. Roszponka objęła bezimienną, coś sobie szeptały, po czym ta druga podeszła do mnie i przeprosiła mnie za to uderzenie w twarz. WoW jaka zmiana...
Roszpunka wybiegła za drzwi. Wygląda na całkiem pewną siebie jak na osobę, która pierwszy raz w życiu wychodzi na zewnątrz.. Przeleciało mi przez głowę, ale to nie było teraz istotne. Istotne było by jak najszybciej dogonić Andrew'a. Dogoniłem Roszpunkę i zatrzymałem ją łapiąc za dłoń
- Co ja mu powiem? Co mam powiedzieć, żeby nie schrzanić wszystkiego bardziej?? - a z resztą, nie ważne...
- Masz konia? Bo jak nie to musimy jechać razem na moim. Tak z resztą byłoby szybciej. - Po co ja ją o to pytam? Przecież nigdy nie była na zewnątrz więc w jaki sposób miałaby mieć konia? Pomimo to poczekałem na jej odpowiedź.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h09)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#57 24-08-2014 o 23h14

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291


*Taki tam bełkot potłuczonego*
Link do zewnętrznego obrazka
Will wybiegł za mną i złapał mnie za rękę. Spytał czy mam konia, a ja spojrzałam na niego dziwnie. Pokręciłam przeczącą głową i rozejrzałam się za jego zwierzęciem. Stał niedaleko, nie był nawet przywiązany do drzewa. Zastanowiłam się, czy wziąć konia mojej mamy, ale nie umiałam na nim jechać. Chyba lepiej będzie, jeśli pojadę razem z Will'em. Podeszłam do zwierzęcia, ciągnąc za sobą chłopaka i pogładziłam je po grzywie. Szatyn puścił moją rękę i z łatwością dosiadł konia. Potem wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wsiąść. Posadził mnie przed sobą, a potem przełożył ręce po obu moich bokach i złapał coś, co w książce nazywane było wodzami. Zadrżałam nieco, czując jego ciepło tuż za swoimi plecami oraz jego oddech w moich włosach. Will krzyknął coś i koń ruszył z kopyta, zgrabnie omijając drzewa. Pisnęłam głośno, odrzuciło mnie do tyłu. Złapałam się końskiej grzywy, wciąż opierając się o tors chłopaka. Wiatr szumiał mi w uszach, chociaż prawdopodobnie nie jechaliśmy zbyt szybko w gęstym lesie. A może była to krew, która uderzyła mi do głowy? Zamknęłam oczy, chociaż chciałabym wpatrywać się w drzewa i krzaki dookoła. Naprawdę widziałam je z takiej perspektywy po raz pierwszy. Drżałam, bo w mojej prostej sukience było mi naprawdę zimno. Nie wiedziałam, jak Will odnajduje drogę, jednak jechaliśmy wciąż ze stałą prędkością, więc prawdopodobnie wiedział co robi.


Zachowanie Will'a zatwierdzone jest przez Osę (tudzież Ojsę) więc się nie czepiać, że ruszam cudzą postacią.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#58 24-08-2014 o 23h52

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Pedziłem najszybciej jak mogłem, by w jak najszybszym czasie oddalić się od wieży. Albert, przyzwyczajony do galopu, nie zwalniał ani trochę, jakby rozumiał sytuację. Parę razy oberwałem gałęzią w twarz czy tors, ale nie miałem czasu by stanąć i odpowiednio zająć się ranami. Stróżka krwi znad skroni spłynęła mi po policzku, a potem do ust, więc ją po prostu oblizałem.
Spojrzałem się przez ramię. Dach wieży nikł w oddali zasłonięty koronami drzew. Sciągnąłem wodze i koń posłusznie stanął. Pogładziłem go po grzywie.
-Odsapnij, niedługo ruszamy dalej.
Musiałem coś zjeść i zrobić jakiekolwiek zapasy. Zarzuciłem sobie strzelbę na ramię, nóż wetknąłem za pas i ruszyłem na polowanie.
W koronach drzew pełno było ptactwa wszelkiej maści, te lasy z tego słynęły. Postanowiłem zaczaić się parę kroków od drzewa, by odpowiednim momencie ustrzelić ptaka. Nie musiałem długo czekać, już po paru chwilach na kamieniu tuż obok mnie przysiadł przepiękny samiec wilgi. Był na tyle blisko, że strzelanie nie byłoby dobrym rozwiązaniem, więc wyciągnąłem nóż. Zręcznie złapałem ptaka i jednym, sprawnym ruchem pozbawiłem go życia. Po parunastu minutach w mojej sakwie znalazły się trzy samce wilgi, dwie samice tego gatunku i jeden średniej wielkości bażant.
Niedaleko miejsca, w którym zostawiłem Alberta płynął strumyk, więc postanowiłem tam wypocząć. Przyprowadziłem konia i rozpaliłem ognisko. Ptaki piekły się, a ja mogłem się zabrać za prowizoryczny szałas. Gdy wszystko było gotowe zjadłem upolowaną kolację i położyłem się by móc pooglądać gwiazdy.

Offline

#59 25-08-2014 o 02h15

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

  Dzieło pisane wspólnie z Majeranem, co by szybciej i łatwiej było xD

Link do zewnętrznego obrazka
Jak można się było tego spodziewać konia nie miała... Więc musieliśmy pojechać razem. Wsiadłem na Maximusa i wciągnąłem ją, by usiadła przede mną.
Gdy ruszyliśmy pisnęła jak mała dziewczynka widząca swoją pierwszą lalkę. To było w sumie całkiem zabawne. Grunt był miękki (w końcu przed chwilą padało), więc ślady kopyt Alberta pięknie odznaczały się w glebie. - Będzie mi łatwiej go znaleźć. - Pomyślałem, po czym zorientowałem się, że jest ciemno i ślady jakkolwiek pięknie zachowane, wciąż pozostawały nie widoczne... No nic... Mam nadzieję, że uda nam się go w miarę szybko znaleźć. W lesie jest niebezpiecznie nocą. Chciałem skupić wzrok, by może coś dostrzec, ale nie mogłem... Roszpunka była tak blisko... Tak blisko, ze nie mogłem sklecić chociaż jednej myśli, a co dopiero szukać śladów w ciemnym lesie. Czułem ciepło bijące z jej ciała. Opierała się o mnie *mogłaby się wtulić zamiast trzymać grzywę tego konia* Cicho głupi głosie w mojej głowie! Nagle dziwnie się poruszyła i puściła grzywę Max'a. Całe szczęście przytrzymałem ją zanim spadła. Miała zamknięte powieki. Przysnęła...
Zatrzymałem Maximusa i zeskoczyłem z konia trzymając ją w ramionach.
Była taka piękna i odziana tylko w białą sukienkę na ramiączka. Musiało być jej strasznie zimno i pomimo to nic nie powiedziała... Ocknęła się na chwilę, spojrzała na mnie i powiedziała - Spać mi się chce.
- mruknęła. - Możemy odpocząć? - Taaa.. właśnie planowałem rozbić namiot. - powiedziawszy to posadziłem ją na miękkim mchu, zdjąłem z siebie pelerynę i okryłem jej ramiona. - Przepraszam - odwróciłem się zdziwiony - Za co? - Gonimy - z tego co się orientuję - twojego najlepszego przyjaciela,
a ja tylko ci przeszkadzam. On z każdą chwilą jest coraz dalej, podczas gdy ja...
- Przestań! - Przerwałem jej
- alee.. - Powiedziałem przestań - uśmiechnąłem się do niej - Maximus i tak jest już wykończony, podobnie jak ty.. Przewiózł mnie jeszcze długą drogę zanim dotarłem do wieży - Poklepałem pieszczotliwie zwierze po pysku.
Zabrałem się za rozbijanie namiotu. Cały czas czułem, że Roszpunka bacznie mi się przygląda. - Will, opowiedz mi coś o sobie. - spojrzałem na nią lekko zdziwiony - A co chcesz o mnie wiedzieć? - Mieszkasz w zamku? - Teoretycznie... tak... ale praktycznie większość czasu spędzam w lesie. W Zamku przebywam tylko kiedy muszę... - lub kiedy Andrew mnie potrzebował. Ale tego już nie dodałem. Poczułem, że łza ścieka mi po policzku.
Szybko się odwróciłem i zacząłem rozkładać w namiocie koc. Roszpunka podeszła do mnie cicho i położyła mi rękę na ramieniu - Co się stało? -  A miałem nadzieję, że nie zauważy. Nie odwracając się do niej odpowiedziałem - Nic... Po prostu... Ja... Andrew... Nie, nic... - po czym dodałem - Proszę, możesz spać w namiocie. Ja będę tu... Pod tym drzewem.
Roszpunka podeszła do mnie, oddała mi mój płaszcz, przytuliła mnie i wyszeptała,
że wszystko będzie dobrze, po czym zniknęła w namiocie. Chciałem jej wszystko powiedzieć. Opowiedzieć ile Andrew dla mnie znaczył, ale... ale nie mogłem. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Usiadłem pod drzewem i łzy samoczynnie popłynęły mi po polikach.

Było zimno, cholernie zimno... Nic dziwnego, że po kilkunastu minutach Roszpunka (pomimo kilku koców) przyszła do mnie. - Will - wyszeptała. - Will, zimno mi. Możemy spać razem? Będzie cieplej... - No nie wiem, czy to najlepszy pomysł... Wyobraź sobie, co twoja matka by ze mną zrobiła. - Czy spanie razem to coś złego? - Wiesz... Teoretycznie samo spanie razem nie... ale... - przerwała mi - Skoro to nic złego to chodź, poza tym możesz się rozchorować. - złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do namiotu. Położyliśmy się razem pod kocami - Bo tak będzie cieplej Wtuliła się we mnie jak małe dziecko. (Nie wiem jak jej, ale mi robiło się aż nad to gorąco *była tak blisko*)
Splotła swoje nogi z moimi. Jej nagie stopy były lodowate. Jej głowa spoczywała na moim barku, a oddech łaskotał mnie w szyję. (*tak blisko* Tak bardzo blisko *zbyt blisko* Nigdy ) - Teraz mi cieplej. Dziękuję, Will. - objąłem ją. Nagle poczułem się potrzebny. Po raz pierwszy w życiu, był ktoś kto mnie potrzebował... Nawet jeśli tylko na chwilę, na jedną chłodną noc...
Wtuliłem twarz w jej włosy. (Były takie miękkie.) Pachniały ziołami. Ten zapach nieco mnie uspokoił i pozwolił mi zasnąć.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h16)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#60 25-08-2014 o 13h01

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Oh yeah, fajnie się pisze razem, ale druga w nocy nie jest zbyt dobrą porą. xD
No to poranek, pogoda całkiem dobra, nie do końca ciepło, ale jeśli Will pożyczy Roszpunce płaszcz, to... Tfu, no, da się wytrzymać.

Link do zewnętrznego obrazka
Przysnęłam. Jak mogłam przysnąć? Przeze mnie musieliśmy stanąć i zatrzymać się na nocleg. Will powiedział mi, że jego koń i tak jest zmęczony, więc nie moglibyśmy dłużej jechać. Mimo to czułam się winna. Chłopak rozłożył namiot i powiedział, że mogę w nim spać. Położyłam się pod kilkoma kocami, jednak mimo to wciąż było mi zimno. Poczekałam chwilę w nadziei, że się rozgrzeję. Niestety, robiło mi się coraz zimniej. Wygrzebałam się z namiotu i poszłam do Will'a. Poprosiłam go, żeby spał ze mną. Trochę protestował, ale jemu na pewno też było zimno. Wtuliłam się w niego, chłonąc ciepło jego ciała i powoli się rozgrzewając. Podziękowałam mu i usnęłam.
***
Rano to ja obudziłam się pierwsza. Nie chciałam go budzić, więc wciąż przytulałam go do siebie. Słońce przebijało się przez korony drzew i tworzyło świetlisty wzór na płachcie namiotu. Spojrzałam na twarz Will'a. Wydawał się taki spokojny i młodszy przez sen. Jakby nie pamiętał o swoim przyjacielu, jakby nie pamiętał o nikim. Byłam ciekawa, czy mu się coś śniło. Spytam go, gdy się obudzi. Poruszyłam się delikatnie, czując mrowienie w lewej nodze. Postanowiłam dać chłopakowi jeszcze trochę czasu, a potem obudzić go, by móc ruszyć w dalszą drogę.
Wczoraj spytałam go o to czy mieszka w zamku. Odpowiedź była dziwna i gdy spytałam go co się stało, wybełkotał coś o Andrew'ie. Wolałam nie pytać dalej, bo to chyba był drażliwy temat. Chciałam dowiedzieć się o Will'u czegoś więcej, jednak równie dobrze mogę go wypytać, gdy będziemy jechać. Chłopak poruszył się, a ja zerknęłam w górę. Obudził się.
- Dzień dobry - powiedziałam, uśmiechając się.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (25-08-2014 o 13h02)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#61 25-08-2014 o 13h42

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Zanim słońce zdążyło wyjrzeć zza chmur byłem już w siodle pół mili od miejsca noclegu. Wszystko uprzątnąłem w taki sposób, by nikt nie mógł się domyślić, że tam byłem. Dopiero teraz do mnie dotarło, że podświadomie myślę, że Will ruszy za mną. Może podświadomie tego chciałem? Nie, nie, nie! Wybrałem tą drogę, drogę ucieczki i szybkiego zapomnienia o przeszłości. Obejrzałem się za siebie. Wieża była tam daleko, a jeszcze dalej był zamek, ale wspomnienia uczepiły się mnie i nie chciały odpuścić.
Zapomnij. To jedno słowo ciągle kołatało mi w głowie powodując nieznośny ból. Dokładnie, muszę zapomnieć, skupić się na czymś innym, pozbyć się wspomnień. Zacząć od nowa, z dala od przeszłości.
Jechałem powoli uważając na osuwający się grunt i liczne bagna. Po ostatniej ulewie zrobiło się niezwykle grząsko i Albert często odmawiał zrobienia choćby kroku więcej. Musiałem wtedy zeskakiwać i szukać mu dogodnej drogi, bo inaczej uparciuch by się nie ruszył. W takim tempie pokonaliśmy 4-5 mili, aż las się skończył.
Przede mną rozciągały się pola kukurydzy i pszenicy, a w oddali wznosiły się pagórki i ludzkie osady. Czyżbym dotarł do sąsiedniego państwa? Z tego co pamiętam daleko na wschodzie graniczyliśmy z państwem rolniczym utrzymującym z nami dobre stosunki. Postanowiłem, że spytam ludność zajmującą się tym polem.

Ktoś ma pomysł jak to sąsiednie państwo może się nazywać?
Bo ja nic sensownego nie mogę wymyślić >.<

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (25-08-2014 o 13h46)

Offline

#62 26-08-2014 o 00h04

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
W nocy wielokrotnie się budziłem. Myślałem o tym, co się niedawno wydarzyło. Śniłem o życiu w pałacu z Andrew'em, o tym, że wszystko jest jak dawniej, po czym budziłem się w objęciach Roszpunki. I znów zasypiałem, i znów się budziłem. W pewnym momencie nie wiedziałem co jest snem, a co rzeczywistością. Nawet nie byłem pewien którą opcję wybrać, gdybym mógł. Z jednej strony spokojne życie z przyjacielem, przebywanie w lesie, spokój. Z drugiej konflikt z Andrew'em, pogoń, zmęczenie.. ale i ona... Czemu nie mógłbym mieć i przyjaciela i poznać Roszpunki jednocześnie? Czy to byłoby zbyt dużo dobrego na raz? Czy los chociaż raz nie mógłby podzielić się ze mną odrobiną szczęścia? Gdy się w końcu obudziłem nie chciałem otwierać oczu. Bałem się dowiedzieć co jest prawdą, a co nie. Zanim się na to zdobyłem, usłyszałem głos Roszpunki mówiący - Dzień dobry. - no i wszystko było już jasne... Niechętnie otworzyłem oczy. Czyli jednak to wszystko się wydarzyło. Leżałem teraz w namiocie razem z obcą dziewczyną, będąc w pogoni za przyjacielem utraconym z błahego powodu. Ciekawe czy przez ten cały czas kiedy przed nimi uciekał, pomyślał o mnie chociaż przez chwilę? Czy na chwilę przystanął i zastanowił się nad tym co zrobił? Czy w ogóle mu na mnie zależało? Może ja sobie to w ogóle ubzdurałem, tę całą naszą przyjaźń. Może to tylko chore urojenie. Może po prostu wmówiłem sobie to, bo chciałem mieć kogoś kto mnie rozumie. Może, może, może... Nawet jeśli przyjaźń ubzdurana, jest jedna rzecz, którą wiedziałem na pewno. Mianowicie zależało mi na Andrew'ie i dlatego musiałem za nim podążyć, zapytać... - Will? Dobrze się czujesz? - spojrzałem na nią. - Dzień dobry Roszpunko - patrzyła na mnie z troską. - Nie nic... przepraszam zamyśliłem się. - zaskakujące, nawet brudna po pogoni i z potarganymi włosami wyglądała ślicznie. - W zasadzie co tu robisz? Czemu ze mną pojechałaś? - spytałem - Nie wiem, Will. Po prostu musiałam to zrobić. - dziwne... a może nie.. nie wiem - No nic. - Powiedziałem, po czym wstałem i pomogłem jej wstać. Wyszliśmy z namiotu. Była piękna pogoda i nawet w tym gęstym lesie było wystarczająco jasno, by dostrzec ślady Alberta. Zwinąłem namiot najszybciej jak potrafiłem i wyjąłem suchary z torby przypiętej do konia. Niewiele ich było, ale na jeden posiłek dla naszej trójki powinno wystarczyć. Podałem część sucharów Roszpunce, mówiąc - Przepraszam, ale mam tylko to... Musimy oszczędzać czas... wiem, że to nie wiele, ale na obiad już zapoluję, dobrze? - Mama dała nam trochę jedzenia. - Wskazała palcem na sakwę przytwierdzoną do siodła. Wyjąłem jedzenie które dała nam jej matka. Całkiem sporo tego było... Starczy dla naszej dwójki na śniadanie i kolację. Maxowi da się suchary i będzie git. Tylko woda... Zamknąłem oczy. Gdzieś tu musi być strumyk. W końcu to z tej strony płynie ta rzeka z której wodę czerpią w zamku. Poza tym dało się słyszeć szmery wody... Po chwili skupienia udało mi się zlokalizować, w którą stronę trzeba iść. -Max! Pilnuj jej! - Chwyciłem bukłaki i popędziłem po wodę. Gdy wróciłem podałem jeden Roszpunce, a drugim napoiłem konia, po czym sam wypiłem całkiem sporo. Gdy skończyliśmy pić, poszedłem jeszcze raz napełnić bukłaki i wrzuciłem je do torby przytwierdzonej do siodła. Wyruszyliśmy w dalszą drogę. Po paru godzinach galopu dotarliśmy do miejsca, gdzie Andrew postojował. Widać, że starał się zamaskować wszelkie ślady, ale zapomniał najwyraźniej, że ma do czynienia z wyszkolonym zwiadowcą i tak naprawdę to co robił nie dawało dużego rezultatu. - Tu zrobimy sobie postój. Na pewno jesteś zmęczona. - i pewnie głodna... Zsadziłem ją z konia. Zachwiała się i upadła na kolana - Will, tam się coś rusza... - spojrzałem tam, gdzie wskazywała dziewczyna. Natychmiast naciągnąłem cięciwę łuku,
który jak zwykle spoczywał spokojnie w torbie przy boku konia. Wycelowałem i strzeliłem. Nienawidziłem zabijania zwierząt, ale tym razem nie miałem wyboru... - Co powiesz na sarnę na obiad? - spytałem, po czym pomogłem jej wstać.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h23)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#63 26-08-2014 o 19h03

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Will zastrzelił sarnę, pomógł mi wstać i przytargał zwierzę na mini-polanę. Na widok sarny wybuchnęłam histerycznym śmiechem. Jej pojawienie się w krzakach przestraszyło mnie bardziej, niż myślałam.
- Daj mi nóż, oskóruję ją - zaproponowałam. Moja mama co jakiś czas przynosiła zwierzęta w całości i to ja zajmowałam się pozbawianiem ich skóry. Chłopak uniósł brwi i podał mi narzędzie. Zdarłam skalp ze zwierzęcia i podzieliłam je na porcje. Wygrzebałam dziurę w ziemi i wrzuciłam do niej to, co nie nadawało się do zjedzenia. Czytałam w książkach, że jeślibym tego nie zrobiła, przyszłyby dzikie zwierzęta. Will zajął się rozstawianiem namiotu i zbieraniem drzew na ognisko, więc nie chcąc mu przeszkadzać podeszłam do konia i przeszukałam juki. Znalazłam to czego szukałam - przyprawy. Rozejrzałam się za płaskim kamieniem, a potem zajęłam się tym, co umiałam najlepiej. Pozwoliło mi to nie myśleć o innych sprawach. Gdy skończyłam, poszłam rozejrzeć się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś jadalnej zieleniny. Może i mama nie wypuszczała mnie na zewnątrz, jednak na roślinach jadalnych znałam się bardzo dobrze. Odeszłam trochę dalej niż zamierzałam i nie widziałam już namiotu.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (26-08-2014 o 21h06)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#64 26-08-2014 o 23h33

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Zdziwiła mnie jej reakcja. Najpierw na widok martwego zwierzęcia wybuchła śmiechem, a potem poprosiła mnie o nóż do wypatroszenia sarny... Serio?
Dałem jej ten nóż z myślą, że zaraz mi odda tę całą robotę, ale okazało się, że całkiem nieźle jej szło. Odpuściłem sobie i zacząłem rozbijać namiot - w końcu zaczynało się ściemniać..
Gdy skończyłem, zobaczyłem,  że nie tylko oskórowała zwierze, ale i zgrabnie podzieliła na części. Uśmiechnąłem się do siebie - Zdolniacha, co?
Zacząłem zbierać gałęzie na ognisko.
Cały czas myślałem o Andrew'ie... Przecież spędzaliśmy razem tyle czasu, wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, czego każdy z nas pragnie. Chociaż...
W zasadzie Andrew ciągle gadał o wolności, a ja? Ja praktycznie się nie odzywałem. Byłem jego cieniem, osobą która go zawsze wysłuchiwała, ale raczej nie dzieliłem się z nim uczuciami.. *Jak z resztą z nikim innym*
Ale przecież wiedział, że nie znoszę pałacowego życia.. eh..
Zebrałem już wystarczającą ilość drewna nawet i na dwa ogniska. Wróciłem na polankę, ale nigdzie nie mogłem dostrzec Roszpunki. Moje serce zamarło. Ona na pewno nie była wyimaginowana. Widziałem ją, czułem jej ciepło, tuliłem...
Zacząłem panicznie się rozglądać. Gdzie mogła pójść? Po co? Może ktoś ją porwał? - Roszpunko! - zawołałem - Roszpunko, gdzie jesteś?! - nie słyszałem odpowiedzi. Spanikowałem. Zacząłem szukać po lesie cały czas nawołując jej imię.
* Przecież dopiero co ją poznałeś co ci zależy? *
Muszę ją znaleźć, rozumiesz?!
*Przecież ty nie znosisz ludzi.*
  Ale ona jest inna!
Roszpunko... Roszpunko... Gdzie jesteś...
Głos mi się powoli załamywał, było już ciemno. Wróciłem na polankę i rozpaliłem ogień w nadziei, że łatwiej będzie jej znaleźć drogę. Teraz pozostało mi tylko czekać... Usiadłem na pniu drzewa i złapałem się za głowę.
Jeśli coś jej się stanie? Nie daruję sobie tego
Nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu popłynęły łzy...

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h24)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#65 27-08-2014 o 20h19

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Po lewej stronie "ścieżki", którą wraz z Will'em jechaliśmy, zauważyłam coś, co dobrze znałam - majeranek (bez komentarza, siostra mi podpowiadała T.T). Wiedziałam, że będzie pasował do mięsa, a chłopak nie miał go w zapasach. Zebrałam trochę, a potem ponownie się rozejrzałam. Kawałek dalej rósł pasternak. Ruszyłam w jego stronę, nie patrząc pod nogi i omal nie przepłaciłam tego życiem. Prawa stopa ześliznęła mi się z kamienia, wciąż mokrego po ostatnim deszczu i upadłam, czując ból w kostce. Uderzyłam głową o ziemię. Zamroczyło mnie, jednak zdążyłam zauważyć, że tuż przed oczami mam inny kamień i podziękowałam bogom, że nie trafiłam w niego. A potem zemdlałam.
***
Obudziłam się, gdy zaczynało zmierzchać. W lesie ciemność zapadała szybciej, niż w mojej wieży. Byłam porządnie zmarznięta, bolała mnie głowa i kostka. Poleżałam jeszcze chwilę i zaczęłam powoli się podnosić. Jednak gdy tylko uniosłam się nieco na łokciach, przed oczami zobaczyłam czarne koła. Zrezygnowałam więc z wysiłku. Postanowiłam rozejrzeć się bez nadmiernego poruszania głową, co nie było aż tak trudne. Między drzewami zobaczyłam czerwonopomarańczowe błyski i domyśliłam się, że ktoś pali tu ognisko.
- Will! - zawołałam, a raczej próbowałam. Z gardła wydobyłam tylko ochrypły jęk. Odchrząknęłam i spróbowałam jeszcze raz. Wyszło mi dopiero za piątym razem. Powtórzyłam krzyk, a ognisko przysłonił cień. Dzięki bogom...

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (27-08-2014 o 20h19)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#66 27-08-2014 o 21h03

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Siedziałem tak na tym pniu i czekałem. Dość długo nie wracała. Upiekłem przez ten czas mięso sarny które przyprawiła Roszpunka. Gdy się upiekły zaczynałem znów panikować.
*Gdzie ona jest? Nie mogła nie zauważyć ogniska, ten las nie jest aż tak gęsty*
*A jeśli uciekła i mnie zostawiła?...*
Moje myśli przerwały dziwne odgłosy dochodzące z zarośli. Odwróciłem się z nadzieją. Po chwili te pochrypywania przekształciły się w coś na kształt "Will, Will". Na początku wydawało mi się, że to moja wyobraźnia płata mi figle, ale w miarę powtarzana za chyba piątym, albo szóstym razem dało się słyszeć wyraźnie moje imię. Zerwałem się na nogi i pobiegłem w tamtym kierunku. Znalazłem Roszpunkę leżącą na ziemi. Jej widok sprawił mi tak wielką ulgę, że sam się sobie zdziwiłem.
Wyglądała na opadłą z sił. Z resztą nawet nie miała siły mówić. Szybkim, aczkolwiek delikatnym ruchem wziąłem ją w ramiona i podniosłem. - Co się stało? - spytałem z troską... Jednak gdy próbowała mi odpowiedzieć, położyłem jej palec na ustach i powiedziałem -  cii... nic na razie nie mów. - zaniosłem ją na polankę i posadziłem na pniu na którym sam wcześniej siedziałem, po czym popędziłem po koce, którymi ją opatuliłem. Przyniosłem jej od razu wodę oraz obie upieczone porcje sarniego mięsa. Gdy skończyła jeść i wyglądała już troszkę lepiej, spytałem - To co się stało? Wszystko w porządku? Napędziłaś mi stracha, wiesz...

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h25)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#67 27-08-2014 o 21h37

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Will zaniósł mnie do ogniska, otulił kocami i nakarmił sarniną. Gdy zjadłam, spytał mnie o to, co się wydarzyło. Opowiedziałam mu moją historię, drżąc pod warstwą materiałów. Gdy skończyłam, przypomniałam sobie o majeranku. Zostawiłam go tam. Poruszyłam ranną stopą i syknęłam, czując ostry ból.
- Will, chyba zraniłam się w kostkę - powiedziałam. Chłopak ostrożnie odkrył moją nogę poniżej kolana i delikatnie pomacał mnie tam, gdzie bolało. Miał chłodne dłonie, a to nieco koiło. Spojrzał na mnie z troską.
- Zwichnięta - zawyrokował. Powróciły wspomnienia - kiedyś, gdy zbiegałam ze schodów, źle postawiłam stopę i mama stwierdziła, że było to zwichnięcie. Bolało mnie i nie mogłam przez długi czas normalnie chodzić. Will odszedł na bok, żeby przygotować coś do unieruchomienia mi kostki, a ja zaczęłam myśleć nad tym, z czego był balsam użyty przez mamę na moje zwichnięcie. Zaraz potem zmartwiłam się, bo w pobliżu nie było potrzebnych ziół, a nie chciałam, żeby chłopak się ode mnie oddalał. Potrzebowałam go tutaj, przy sobie.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (27-08-2014 o 21h38)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#68 27-08-2014 o 22h14

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew


Po przejechaniu przez mieniące się złotem pola zbóż dotarłem do pierwszej ceglanej chaty. Zatrzymałem Alberta przed dębowym płotem odgradzającym gospodarstwo od wyjeżdżonej polnej drogi. Na ławce przy drzwiach siedziała starsza kobieta i naszywała łaty, a koło studni młoda dziewczyna nalewała wody do koryta. Obydwie patrzyły na mnie nieufnie, jakbym przyjechał podstępem zabrać ich dorobek.
Zeskoczyłem z konia na wilgotną glebę, odgarnąłem włosy za ucho i przygładziłem zmiętoloną koszulę.
-Witam drogie panie.-skłoniłem się-Czy mogłybyście powiedzieć mi, w którym kraju się znalazł? Byłbym bardzo wdzięczny.
Kobiety spojrzały się po sobie najwyraźniej zaskoczone takim pytaniem. Starsza mruknęła coś do młodszej, a ta w pośpiechu wpadła do domu, by po chwili wrócić ze starszym mężczyzną, prawdopodobnie jej ojcem.
-Czego?-głos faceta był nieprzychylny i chrapliwy
-Ten pan pytał się w którym kraju się znalazł.-młoda uprzejmie wyjaśniła mężczyźnie
-I po to ja wam jestem potrzebny?Ach kobity.-mężczyzna machnął ręką i nie czekając na odpowiedź wrócił do domu.
Przyglądałem się temu zajściu zdziwiony, po czym postanowiłem spróbować jeszcze raz.
-Więc, w jakim kraju jestem?
-Co się pan głupio pyta! Oczywiście,że w państwie króla Roberta.
Po tej odpowiedzi byłem pewny, że wylądowałem na wschodzie. Wieża została daleko, a zamek jeszcze dalej i mało prawdopodobne było, że ktoś aż tak daleko się zapuści.

Offline

#69 27-08-2014 o 22h41

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Pośliznęła się na kamieniu... słusznie się martwiłem... Dobrze, że była w miarę blisko, bo bym jej nie usłyszał. Kiedy mówiła, strasznie dygotała z zimna, pomimo wielu kocy. Miałem ochotę ją przytulić... ale to chyba nie wypada, jeśli sama o to nie poprosi. Stwierdziła, że zraniła się w kostkę, więc postanowiłem ją obejrzeć. Gdy dotknąłem jej kostki, skrzywiła się. Musiało boleć. Całe szczęście wyglądało na to, że kość jest cała i nawet nie było tak bardzo spuchnięte, więc postawiłem diagnozę - Zwichnięta. - Trzeba to będzie usztywnić, co by bardziej nie bolało... Odszedłem kawałek by poszukać dwóch w miarę prostych patyków . Spojrzałem w stronę Roszpunki. Wpatrywała się we mnie jakoś dziwnie... Nie, na pewno mi się zdawało.
Podszedłem do konia i wyjąłem z juków bandaż zrobiony z długiego kawałka bawełny. Po czym poszukałem ziół, z których naparem okład powinien pomóc. Miałem gotową mieszankę od znajomej zielarki. Dosypałem nieco majeranku z sakiewki przy pasku. To ziele zawsze mi się dobrze kojarzyło. Poza tym jest dobre na wszystko. Postawiłem wodę w garnuszku przy ogniu, by się zagotowała. Stałem przy niej. Nie chciałem wracać w tym momencie do Roszpunki. Byłoby mi trochę niezręcznie. Nie mógłbym patrzeć ani chwili dłużej na to jak drży z zimna, a ja nie mógłbym jej pomóc inaczej jak tylko ogrzewając ją własnym ciałem. A to było krępujące. W końcu Roszpunka była kobietą.. i do tego piękną kobietą.
*Ogarnij się Will, proszę. Nie myśl o niej w ten sposób. Była zainteresowana Andrewem, pamiętasz?*
Zasmuciłem się, słysząc własne myśli. Tym bardziej byłoby niezręcznie. Ale... A woda wrzała. Zaparzyłem więc mieszankę z majerankiem. Ślicznie pachniała. Zabrałem garnek ze sobą i podszedłem do Roszpunki. Poczekałem chwilę, aż ostygnie.
*Jak mówiłem? Niezręcznie*
Zawinąłem jej kostkę namoczonym naparem bandażem i przytwierdziłem dwa patyki. Wziąłem ją na ręce wraz z kocami. Nie mogłem się powstrzymać.. Objąłem ją. Nadal dygotała z zimna. Zaniosłem dziewczynę do namiotu, walcząc ze swoimi myślami. Nic nie rozumiałem. Przy niej nawet ten uciekający Andrew tracił nagle na wartości. Gdy była przy mnie automatycznie stawała się najważniejsza... Położyłem ją w namiocie i sam ułożyłem się obok. (oczywiście w bezpiecznej odległości, w końcu.. no wiecie)

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h27)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#70 27-08-2014 o 23h02

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
No cóż, Will także wiedział jak przygotować okład na zwichniętą kostkę. Patrzyłam jak krząta się, przygotowując dla mnie opatrunek i zastanawiałam się, kim on właściwie jest. Nie mówił nic o swojej przeszłości. Wiedziałam tylko tyle, że przyjaźnił się z Andrew'em. Mieszkał w zamku, ale czy był kimś ważnym? Równie dobrze mógł być służącym. Tylko jaki służący przyjaźni się z księciem? Nie, ta opcja stanowczo odpadała, lecz nie miałam żadnych pomysłów. Może był bratem Andrew'a, a co za tym idzie także księciem? Chyba muszę go o to spytać. To ważne dla mnie, wiedzieć kim on właściwie jest. Szczególnie, że bardzo go ostatnio polubiłam.
Chłopak usztywnił mi kostkę i wziął mnie na ręce wraz z kilkoma kocami. Przymknęłam oczy, czując, jak mnie ostrożnie przytula. Zaniósł mnie do namiotu, położył w nim i sam położył się obok. Zadrżałam z zimna, które mimo wszystko wciąż odczuwałam. Czy nie mógł się położyć jak ostatnio? Jemu też pewnie jest zimno. To dziwne uczucie, być tak blisko drugiej osoby, która może cię ogrzać, ale nie korzystać z tego.
- Will, zimno mi - powiedziałam, patrząc mu w oczy i szczękając zębami. O mało nie odgryzłam sobie języka. - Czy było by dla ciebie kłopotem, gdybyś mnie przytulił jak ostatnio?
Miałam nadzieję, że nie będzie to kłopotem. Zadrżałam jeszcze raz. W oczach chłopaka zobaczyłam wahanie. Proszę, niech on się pospieszy. Zaraz zostanie ze mnie sopel lodu. Chyba się przeziębiłam.
- Proszę. Zaraz zamarznę, przysięgam
- jęknęłam cicho.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (27-08-2014 o 23h03)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#71 27-08-2014 o 23h35

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Leżałem tak obok niej. Jej delikatny zapach docierał do mnie powoli i mącił mi w głowie.
Tak bardzo chciałem ją objąć. Już nawet nie dlatego, że mi zimno. Bardziej dlatego, że JEJ jest zimno. Ale bałem się. Bałem się jak zareaguje. Ogólnie się bałem. Sam nie wiedziałem czego. - Will, zimno mi - usłyszałem nagle. - Czy było by dla ciebie kłopotem, gdybyś mnie przytulił jak ostatnio? - spojrzałem na nią. Cała dygotała. Pewnie nie wiedziała jak bardzo chciałem, by o to poprosiła... - Proszę. Zaraz zamarznę, przysięgam..
Przysunąłem się do niej i objąłem ją w ten  sam sposób co ostatnio. Cała była lodowata...
Powinienem sam jej to zaproponować i to dużo wcześniej...
- Nie zamarzniesz.. Nie póki ja tu jestem. - aż sam się zdziwiłem tym co powiedziałem. Po woli przestawała dygotać. - Roszpunko? Mam do ciebie jedno pytanie... - spytałem nieco niezręcznie - Co zaszło między tobą a Andrewem? Czy wy....? - zabrakło mi słów.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h28)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#72 27-08-2014 o 23h50

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Przytulił mnie, mocniej niż wcześniej. Sapnęłam cicho, czując nacisk jego ramion, jednak chyba tego nie usłyszał. Powoli zaczęłam się rozluźniać. Obiecał, że przy nim nie zamarznę... Przymknęłam oczy, obejmując go ramieniem. Od razu zaczęło mi się robić cieplej.
- Roszpunko? Mam do ciebie jedno pytanie... Co zaszło między tobą a Andrew'em? Czy wy...?
Przygryzłam wargę. Co miał na myśli? Nagle przypomniałam sobie książki. Książę zawsze całował swoją wybrankę - cokolwiek to znaczyło. Czy Will miał to na myśli?
- Chodziło ci o całowanie? My nic takiego nie robiliśmy. Najpierw oblałam go wrzątkiem, a potem zaprowadziłam na górę, żeby mama go nie znalazła. Nie udało mi się, jednak chyba było warto. Gdybym go wystawiła za drzwi, nie spotkałabym ciebie. - Ostatnie zdanie wyszeptałam, nagle onieśmielona. Chyba się zarumieniłam. Tylko dlaczego? Zwykle nabierałam rumieńców, gdy byłam chora lub gdy mama na mnie krzyczała, a to drugie zdarzało się rzadko. Spojrzałam mu w oczy. Chciałabym wiedzieć, o czym myśli.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#73 28-08-2014 o 00h18

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Gdy usłyszałem, że zalała Andrew'a wrzątkiem, omal nie wybuchnąłem głośnym śmiechem. To w sumie tłumaczy czemu nagle wyskoczył bez koszuli... Czyli nic między nimi nie było.. uf.. ulżyło mi. Na koniec powiedziała nieco ściszonym głosem, jakby bała się, że usłyszę
"Nie udało mi się, jednak chyba było warto. Gdybym go wystawiła za drzwi, nie spotkałabym ciebie."
Lubi mnie? Cieszy się, że mnie poznała?
Jej słowa sprawiły mi wielką przyjemność. Spojrzała mi w oczy. Nie odwróciłem wzroku. Miała w sobie coś takiego magnetycznego. Po prostu mnie pociągała... Znów zaczęło mi się robić gorąco, pomimo zimnej temperatury powietrza... Ta dziewczyna na prawdę coś w sobie ma... eh... Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie...

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h29)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#74 28-08-2014 o 18h43

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Chciałam usnąć, jednak w przeciwieństwie do wczorajszej nocy, dziś obecność Will'a mnie rozbudziła. Czułam przyjemne ciepło rozchodzące mi się po ciele, jednak nie pochodziło ono z zewnątrz, a z środka. Chyba miałam się go o coś spytać... Tylko, że teraz już nie pamiętam o co. Było to coś ważnego, co bardzo chciałam wiedzieć. Wciąż patrzyłam chłopakowi w oczy - może mnie hipnotyzował? Zerwałam kontakt wzrokowy i powoli ochłonęłam. A, tak. Chodziło mi o to, czemu on właściwie mieszka w pałacu.
- Will, dlaczego mieszkasz w pałacu? Jesteś... Księciem?
- spytałam nieśmiało.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (29-08-2014 o 14h19)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#75 28-08-2014 o 23h50

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Ta chwila była tak cudowna, ale przecież nie mogła trwać wiecznie. W pewnym momencie Roszpunka zerwała kontakt wzrokowy. - Will, dlaczego mieszkasz w pałacu? Jesteś... Księciem? - czemu o to pytała? Lubiła mnie tylko dlatego? Czemu fakt tego, że mieszkam w zamku jest dla niej taki istotny?
*Jest taka sama jak inne*
W tym momencie już nie miałem siły walczyć z moim wewnętrznym głosem... Odwróciłem wzrok zasmucony. Nagle przypomniały mi się te wszystkie godziny spędzone na rozmowach z Andrew'em. - Nie, nie jestem księciem. Jestem tylko królewskim zwiadowcą. W pałacu mieszkam tylko dlatego, że kiedy byłem mały, królowa znalazła mnie w lesie i postanowiła przygarnąć, ale to nie czyni ze mnie księcia. - Powiedziałem to chłodno. Takiego chłodu we własnym głosie się nie spodziewałem, ale trudno, co się stało to się nie odstanie...
-Czemu zadajesz sobie takie pytania? To dla ciebie istotne? - Starałem się powiedzieć to już nieco cieplej, ale nie jestem do końca pewien czy mi się udało. Niewątpliwie nie był to temat nad którym chciałem się dłużej rozwodzić...

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h30)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 ... 12