Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się na jej słowa, choć wcześniej już byłem zadowolony. I to z samego stwierdzenia, że chciałaby ze mną zatańczyć... Dziwne, nie? Nawet, jeśli uczucia, jakie przewodziły mną odkąd utknąłem w tym miejscu, nie były zbyt różniące się od tych, jakie darzyłem towarzystwo w, jeśli tak mogę to nazwać, moim poprzednim życiu, to akurat w jej przypadku było zupełnie inaczej.
Nie wiedząc jednak, jak powinienem je określić, postanowiłem nie zastanawiać się nad tym dłużej. Zwłaszcza, że właśnie wówczas, gdy znaleźliśmy się znów we wnętrzu budynku, wyczytano nas, jako następną parę.
- Jeszcze pytasz? - odpowiedziałem pytaniem, a chwilę później już płynęliśmy po parkiecie.
Nieczęsto zdarzało mi się tańczyć, nie spodziewałem się więc, że będzie mi szło to tak dobrze. Choć może i to za sprawą mojej partnerki? Co prawda to ja prowadziłem, ale przyznać trzeba - również była niesamowita. A może to także jedna z tych zdolności wrodzonych, jakie mamy po swoich boskich rodzicach? Próbowałem powstrzymać śmiech, na szczęście skutecznie, wyobrażając sobie tańczącego Seta. Nie... Możliwe, że mam to po kobiecie, która mnie urodziła. Albo to zwyczajnie ja, choć tylko głupi wierzą w cuda...
No cóż, skądkolwiek by to nie pochodziło, i tak nie zmienia to faktu, że wygraliśmy cąły ten konkurs. Szczerze przyznać muszę, jakoś mnie to specjalnie nie zaskoczyło. Najwidoczniej pozostali nie mieli sobą nic ciekawego do zaprezentowania, jeśli chodzi o taniec, i tak też uznały bóstwa... No, chyba że pary z innymi wyróżnieniami, bo w sumie za coś te nagrody rozdają, a więc ich też za coś docenić musieli.
Link do zewnętrznego obrazka
Słuchałam go, w końcu nic innego robić nie mogłam. Choć najchętniej zatkałabym uszy, albo w jakiś inny sposób udawała, że go nie słyszę, jednak nie wszyscy tam zebrani byli pokroju mego towarzysza, a więc musiałam zachowywać się jak należy w takim właśnie towarzystwie. Ale mimo to, i tak robiłam się czerwona na twarzy. Mimowolnie. Ze złości. Jego słowa nie dość, że były logiczne, to jeszcze jak najbardziej szczerze wypowiadane, zgodne z faktami! Nie mogłam się z nim nie zgodzić, mojej mamie akurat spodobało się, że ktoś zabiera mnie na takie przyjęcie... Ale czy ona nie widziała, jak on mi strasznie dokucza?! Jak ja go strasznie nie znoszę?!
A ten jeszcze, zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Chcesz to? A może tamto? A może tak przyłożyłabyś mi w twarz? Nie, tego nie powiedział. A szkoda, nawet przy ludziach, bym na to chętnie przystała, skoro to propozycja.
W pewnym momencie jednak nie wytrzymałam.
- Mam Cię dość! Czego chcę? Czego chcę?! Chcę stąd iść! - syknęłam jadowicie, a wtedy ktoś wypowiedział jego i moje imię. Co? Powiedziałam to może za głośno? Przepraszam, ja...
W tym momencie Lucius bez słowa złapał mnie za rękę i zabrał gdzieś, a chwilę potem wyjaśnił, że będziemy tańczyć*. Co, że jak?! Nie, ja nie chcę! Pewnie wszyscy patrzą... Rozbrzmiała muzyka. Teraz już z pewnością, stuprocentowo, ktoś na nas patrzy. Nie mogłam się wycofać, ech...
Bałam się strasznie, że go nadepnę, czy coś. Przecież nic nie widzę... A ćwiczyć, ćwiczyłam już nawet całkiem długo. Ale nie z nim, mogę coś źle zrobić. Stanę się pośmiewiskiem, hańbą mojej matki...
... Co?! B-Byliśmy na drugim miejscu...
Nie wiem, czy byłam w tamtym momencie bardziej zdziwiona, czy szczęśliwa. Choć może... Nie, nie, bardziej byłam jednak zdziwiona. To dopiero się nazywa "wygrać z zamkniętymi oczami"! ... Pięknie, jeszcze mi się humor tego głupka udziela. No nic! Poszliśmy odebrać nagrodę. Kiedy nagle, zatrzymałam się. Po prostu, zastygłam w bezruchu, gdy mój wyczulony słuch wręcz wzywał, bym zwróciła uwagę na ten paskudny hałas, wśród krzyków, rozmów i jeszcze trwających wiwatów.
- Słyszysz to? - zwróciłam się do Luca, osoby stojącej najbliżej mnie. Dźwięk rozchodził się coraz bliżej wejścia do sali. - Drzwi...
Otworzyły się, a ja zaczęłam panikować mentalnie. Co tam było?! Nie znam tych dźwięków, nie wiem co to!
*spokojnie, sterowanie postacią za zgodą.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (16-08-2014 o 14h28)