Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6

#101 11-08-2015 o 23h46

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Roniłem łzy jak baba. Ba ~ jak dziecko i wtulałem się w Ethana, jak w swojego ulubionego pluszaka. Ale nie mogłem tego pohamować. Nie chciałem. Jeśli moje uczucia miały by być kiedyś odkryte i wypłynąć na jaw, najlepiej przy nim i przy nikim innym.
Ethan gładził bawił się moimi włosami jakby był głęboko czymś zaabsorbowany i jego dusza była gdzie indziej. Dopiero po jakimś czasie, udało mi się powstrzymać potok łez i zauważyłem, że chłopak znalazł się jakby bliżej. Ale oczywiście nie przeszkadzało mi to ani odrobinkę. Najchętniej scaliłbym się z nim w jedno - wtedy żaden nie mógłby opuścić drugiego.
Jeszcze chwilę zajęła reakcja mojemu przyjacielowi, który w tym momencie przytulił mnie mocniej i z uczuciem pogłaskał po włosach. Przycisnąłem go do siebie mocniej słysząc jego zapewnienia, ale jeśli chodzi o warunek...
- Jaki? - spytałem unosząc głowę i patrząc szeroko otwartymi oczami prosto w jego. Błyskały się złowieszczo psotnymi iskierkami. Zrobiłbym dla niego wszystko, o cokolwiek by nie poprosił, a jednocześnie byłoby dla mnie możliwe do zrealizowania. WSZYSTKO.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#102 12-08-2015 o 00h32

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Zaciekawiony wzrok Paula jeszcze bardziej podsycił zbierające się we mnie cząstki zwycięstwa. Bo tak też się czułem, jak dumny, nasycony boskim nektarem zdobywca, zwycięzca lecący na legalnych dopalaczach uczuć. W głębi mnie powoli rodziła się nowa myśl, jednak nie chciałem jeszcze jej dopuścić do głosu. Wpierw wolałem usłyszeć ją niewymuszoną z ust przyjaciela. Dlatego też zmieniłem pierwszy warunek na coś mającego go do tego popchnąć.
- Widzisz, Paul, twierdzę, że trzeba mówić dzisiaj, że się tęskni, martwi i pragnie, że chce się przytulić, całować, czy choćby cieszyć samą obecnością. Że ceni się kogoś. Kocha. Bo po co mam czekać aż ciebie stracę, by uzmysłowić sobie, jak wiele znaczyłeś? - wyszeptałem, z czułością gładząc kciukami policzki szarookiego. Tak wielką żywiłem nadzieję, że sens moich słów do niego dotrze. Że nie zagłuszy go strach przed uczuciami i odsłanianiem siebie. Pochyliłem się i z najwyższą delikatnością, jakiej nie powstydziłaby się świeżo upieczona matka w stosunku do swojego dziecka, złożyłem nieśmiały pocałunek na jego ustach. - Czas na uczucia jest teraz. Dlatego mam prośbę - nie duś wszystkiego w sobie. Mów mi uczuciach, o wszystkim co cię martwi... Przeraża. Rani. Nie dlatego, że przeszkadza mi skryty ty, ale chcę być potrzebny i ważny. Chcę mieć pełną świadomość, że mi ufasz.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (18-09-2015 o 17h13)

Offline

#103 12-08-2015 o 22h51

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Patrzyłem w ciepłe, piwne oczy Ethana, słuchając z uwagą jego słów. Z każdym kolejnym, widok coraz bardziej zachodził mi mgłą. Podobnie dźwięk głosu mojego przyjaciela - dobiegał coraz bardziej z oddali. Miałem coraz większe przeświadczenie, że to wszystko tylko i wyłącznie sen - wszystko przestawało się trzymać kupy i zaczynało się rozlewać - bo było zbyt piękne by było prawdziwe.
A Ethan... Nie prosił o nic szczególnego. Nic wymagającego szczególnego poświęcenia, czy też popisu jakichkolwiek umiejętności. Chciał po prostu wiedzieć, co się działo w mojej głowie. Ale jak mogłem mu mówić co się dzieje, o co chodzi i co czuję, gdy sam nie wiedziałem. I bałem się. Ethan był mi potrzebny. Ponad życie. Bo życie bez niego nie miałoby najmniejszej wartości. I ufałem mu. Jak nikomu innemu. Jednak bałem się, że jakby mu wszystko próbować wyjaśnić, to uciekłby. Zniknąłby z mojego życia raz na zawsze, czyniąc mnie nic niewartym i bezużytecznym śmieciem.
W tym momencie prośba, którą Ethan wypowiedział, stała się dla mnie przeszkodą nie do pokonania. Przytuliłem policzek do klatki piersiowej przyjaciela, nie wiedząc co powiedzieć. Musiałem zebrać w sobie tych kilka prostych słów, których znaczenie w tym momencie było zgoła ogromne. - Ethan... - zacząłem równie cichym co niskim głosem - Jesteś potrzebny i ważny. Najważniejszy. I zawsze byłeś. - słowa te wyszły z moich ust niespodziewanie i zupełnie niezależnie ode mnie. W głowie planowałem to sobie zupełnie inaczej. Ale gdy te słowa już popłynęły, popłynęły też i łzy. Jedna za drugą, niespiesznie przemierzały tę samą trasę po moich policzkach. Wraz z nimi popłynęły kolejne słowa. Bo skoro już zaczęło się mówić, to należało skończyć.
- Zawsze byłem przy tobie, bo zawsze cię potrzebowałem. Bez ciebie, moje życie nie miałoby nawet tych 2 kolorów. Pamiętasz jak pytany "czemu nie mam dziewczyny" zawsze dopowiadałem, że czekam na tę jedną jedyną osobę? I, że nigdy nie chciałem dać nikomu nawet cienia szansy, że to on? Od zawsze wiedziałem.. chciałem, żebyś to był ty.
Gdy wreszcie dodarło do mnie, że to wszystko powiedziałem i co konkretnie powiedziałem, miałem ochotę się skulić. Teraz prawdopodobnie się obudzę, albo ten sen zmieni się w koszmar. Ścisnąłem mocniej drobnego chłopaka szepcząc mu przeprosiny.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (13-08-2015 o 08h22)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#104 23-08-2015 o 14h57

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Chwila ciszy ciągnęła się w nieskończoność, jakby Paul zawiesił się, usłyszawszy moje słowa. Gdy w końcu zaczął, wypowiadając moje imię głosem poważnym i głębokim, od którego przeszył mnie dreszcz, zadrżałem na myśl o możliwie różnej treści. Byłem już gotów zaprzeczyć samemu sobie i cofnąć tak bzdurną prośbę, byle tylko nie musiał wypuszczać na światło dzienne pełnych urazy i nieskrywanej złości słów.
Jednak nic takiego się nie stało. Paul zaakceptowawszy warunek otworzył się przede mną, a ja z najwyższą troską i starannością zamknąłem w sercu jego słowa. Nie przeraziły mnie, ani nie wywołały obrzydzenia, nawet mojej reakcji daleko było do zszokowania. Prędzej określiłbym ją rozczuleniem i lekkim zaskoczeniem. Wewnętrzny ogień buchał, rozpalał bijące serce, a na policzkach wypalił czerwone ślady. Gdybym nie siedział na kolanach przyjaciela, prawdopodobnie musiałbym się czegoś w trybie natychmiastowym łapać. Oprócz tego czułem najczystszą w świecie radość. Ogromne jej pokłady dryfowały właśnie po falujących wodach mojego umysłu, sprawiając, że nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Przytuliłem się do niego, by mieć pewność, że naprawdę tu jest. On, a nie kto inny. Chciałem tylko jego, tylko jego zapachu, oczu, słów, obecności. Chciałem by już zawsze było tak jak teraz, bez niedomówień, tajemnic i skrywanych słów.
- Anything you want, you got it. Anything you need, you got it. Anything at all, you got it, baby~ - zanuciłem cicho, starając się opanować drżenie głosu, co przyszło mi z trudem. Jeszcze raz przeczesałem ciemne włosy, rozkoszując się ich miękkością. - Nie myśl, że cię teraz zostawię - wyszeptałem, siląc się na groźny ton. Nie wyszło mi to zbytnio, więc w efekcie zamiast wyglądać poważnie zaśmiałem się z siebie.

Offline

#105 26-08-2015 o 11h33

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Ethan przez chwilę trwał bez ruchu. A ja byłem przerażony. Bałem się, że nagle zniknie. Że mimo tego co chwile temu zrobił słysząc to wszystko po prostu ucieknie. Zniknie. Wyjedzie z ojcem do Austrii i już więcej o nim nie usłyszę. Rytm jego serca był przyspieszony i nieregularny. Dokładnie tak jak u ludzi przerażonych. Przemogłem swój strach, i uniosłem głowę, by spojrzeć mu w oczy. I wtedy cały mój lek zniknął. Już wiedziałem. Tylko... Ethan nie wiedział. Znał tylko to co dobre. Nie wiedział co robiłem. Jak traktowałem innych. Czym zajmowałem się w prawie każdy sobotni, wolny wieczór. Wtulił się we mnie, a ja nie wiedziałem jak o tym powiedzieć. Co robić. Po prostu go objąłem. Nie chciałem go tracić. Wiedział o tamtym jednym... może się domyślił? - Um... Nie jesteś zły? - spytałem wlepiając wzrok gdzieś w ścianę - Za tego.. umm.. no... egh. - odpuściłem i zanurzyłem nos w miękkich włosach drobnego bruneta i delikatnie wciągając ich zapach. Nienawidziłem siebie. Przez to wszystko mogę go stracić. Ale chciał wiedzieć o wszystkim. Może chciał tylko dla tego, że nie wiedział czego chce się dowiedzieć...


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#106 30-08-2015 o 03h04

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Równy oddech Paula muskał moją szyję, przyprawiając mnie o przyjemny dreszcze. Oparłem głowę o jego odpowiedniczkę i przymknąłem oczy, pozwalając sobie na kompletny relaks. Tak mi było dobrze, ciepło. Bezpiecznie. W sumie to mógłbym zasnąć, mogąc się wtulić w jedną z niewielu osób, na jakich mi zależało. Wystarczyło "wyłączyć" myśli i odpłynąć, oddając się przyjemności. I z wielką chęcią bym to zrobił, gdyby następne słowa przyjaciela nie niosły ze sobą nutki podejrzliwości, a także niczym nie uzasadnionych obaw.
- Za...? - brnąłem dalej w bagno nieodpowiednich pytań, czyli w coś, co ostatnimi czasy musiałem mieć opanowane do perfekcji. Owszem, powiedzenie "nie, nie jestem" wydawało się jedynym słusznym wyjściem w takiego rodzaju dyskusji, jednak Paul coś obiecał. Chcąc nie chcąc ten sam warunek tyczył się również mnie. Bezpieczna odpowiedź nic by nie wyjaśniła, a wręcz przeciwnie - stworzyła kolejne niedomówienie. Kłamstwo. Czy nie tego właśnie chciałem się z naszej relacji pozbyć? Zostawić tylko miejsce na prawdziwe, czyste uczucia? Bez oszustw, kłamstw, wykrętów, tajemnic i zawiłości. Szczerość, tylko na tyle liczyłem.

Offline

#107 01-09-2015 o 15h25

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
No i zadał to pytanie. To jedno tragiczne pytanie, mogące zniszczyć wszystko. A ja obiecałem. Złożyłem niemą obietnicę nie ukrywania niczego. Więc teraz musiałem to powiedzieć. Przedstawić fakty, za które już nie tylko ja będę siebie nienawidził. Już czułem, jak drobne ciało przyjaciela wyślizguje mi się z rąk. Przycisnąłem go do siebie mocniej i ukryłem twarz w jego ramieniu. Nie chciałem  go puścić. Nie chciałem, by odchodził. Dlatego trzymałem go tak mocno jak tylko potrafiłem. Gdyby to tylko miało coś zmienić. Łzy cisnęły mi się do oczu, a z gardła doszedł głośny szloch, na które nie miałem specjalnego wpływu. Znów mazałem się przy przyjacielu. Ale tym razem możliwe, że nie zrobię tego nigdy więcej. I to nie dlatego, że nie będzie ku temu żadnych powodów.
- Z tych wszystkich facetów, z którymi spałem. - wyszlochałem ściskając go mocno. Tak jakby to miało jakoś pomóc. Jak będzie chciał wyjść, to każe mi siebie puścić i ucieknie. Tak jak wtedy, kiedy przyłapał go w łóżku z tamtym brunetem.
- Etahn... nienawidzę siebie. Przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Jestem potworem. Tylko ich wykorzystywałem. Czerpałem przyjemność z ich bólu. - ciągnąłem z twarzą ukrytą w ramieniu Ethana. Korzystając z jego obecności, przez tych prawdopodobnie ostatnich kilka sekund, kiedy przy mnie był.
- Wiem, że nie zasługuję, na to, żebyś mi wybaczył, ani na to, żebyś przy mnie był. Brzydzę się sobą, ty też pewnie teraz się mną brzydzisz. Ja... Przepraszam. - wyszeptałem mu żałośnie do ucha, rozluźniając uścisk, gdyby chciał odejść. A byłem niemal pewien, że chciał.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#108 10-09-2015 o 21h38

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Jeśli jakiś tematów nie powinienem był rozwijać, to ten właśnie do takich się zaliczał. Odpowiedź, a raczej rozwinięcie poprzedniej myśli nie padły od razu, zastępująca je cisza zdawała się dzwonić w uszach, urządzając popisowy koncert. Paul przecisnął mnie do siebie tak, że niemal straciłem oddech. Jednak nie zamierzałem się odsunąć, wiedząc, że prawdopodobnie taki kontakt znaczy dla niego więcej niż zwykle. A gdy słowa popłynęły tak właściwie nie poczułem nic. Albo inaczej - wypełniła mnie pustka, masa złożona ze zbyt dużej ilości odczuć. Napewno szok, ale gdzieś między tym przeciskały się drobne żyłki zazdrości, pozostawiając głębokie, wąskie bruzdy. Nie wiedząc, co zrobić z rękami, jedną bezwiednie gładziłem głowę przyjaciela, a palcami drugiej stukałem o jego ramię.
- Paul... - wyszeptałem, szukając odpowiednich słów. - Ja... Nie jestem zły. Znaczy się nie to, że wcale mnie to nie rusza. Po prostu to nie jest złość. Nie umiem tego dokładnie nazwać, przepraszam, ale to coś między szokiem i lekkim... Rozczarowaniem? Bólem, bo ten idealny wizerunek ciebie kruszeje? I pochłaniającą zazdrością... Zaborczością? Nie wiem, które z tych, ale boli. Ściska mi serce, rozgniata. Jednak nie ja tu jestem najważniejszy, bo czy przypadkiem nie siebie skrzywdziłeś najmocniej? Jeśli dostrzegasz błąd, nie uważam, że powinienem ci jeszcze z tej okazji robić wykład. Mogę ci tylko wybaczyć. Sądzony będziesz później.
Zamilkłem na chwilę, zastanawiając się nad możliwą kontynuacją. Teraz oprócz serca skręcał mi się z nerwów również żołądek. Potrzebowałem chwili, by przetrawić następne informacje, jednocześnie powstrzymując siebie przed pogrążeniem w pustce. Wyciągnięte w moją stronę tłuste macki uparcie ciągnęły w dół nicości, oplatały myśli, nie pozwalając im trafić na język. Splotłem palce na plecach przyjaciela i gdyby istniała możliwość przysunąłbym się jeszcze bliżej.
- Posłuchaj, sam decyduję o tym czy zostaję, czy odchodzę i sam przyjmuję konsekwencje tych posunięć. Ale, Paul, nigdy nie było nikogo ważniejszego niż ty i nigdy nie będzie. Nie powiem, że nie ma znaczenia co robiłeś, jak... podłe to było. Ale wiesz, co mnie boli najbardziej? To, gdy mówisz, że siebie nienawidzisz. Gdy widzę jak cierpisz, zmuszony przeze mnie do uwolnienia emocji. Jestem do ciebie tak przywiązany, że odczuwam to, co ty czujesz. I teraz boli, gdy słyszę, że ty masz taki stosunek do siebie. Bardzo boli...

Offline

#109 10-09-2015 o 22h35

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Rozluźniłem uścisk, w razie gdyby Ethan chciał odejść... By mu tego nie utrudniać. By nie musiał więcej patrzeć, ani dotykać tego oślizgłego potwora, który we mnie mieszkał. By nie zaglądał tymi pięknymi, dużymi, piwnymi oczami wgłąb moich i by nie musiał widzieć tego co się we mnie działo, ani chwili dłużej...
On jednak nie odszedł, a sam mnie ścisnął. Rzeka słów wylewała się z jego ust, a ja starałem się wszystkie uważnie pochłonąć i przyswoić. Ale nie potrafiłem. Jak to skrzywdziłem sam siebie. Nawet jeśli... całkowicie sobie na to zasłużyłem. Na skrzywdzenie. Na ból. Na samotność. Jedyne na co nigdy nie zasłużyłem i za co nigdy się nie wypłacę, był Ethan. Zawsze drobny. Zawsze słaby i zawsze potrzebujący opieki Ethan. Ale Ethan, który zawsze sprawiał, że czułem się kimś. Że czułem, że istnieję. Że jestem komuś potrzebny, i że nie istnieję na tym zasr***m świecie bez celu. Tylko on. I nikt inny. Miałem tylko niego.
Wplotłem palce w jego włosy i ponownie przytuliłem. Raniłem go nienawiścią do samego siebie? Z każdym jego słowem i tak czułem, jak to wszystko się we mnie budzi i z zdwojoną siła atakuje. Myśli... Głosy... Co chwila słyszałem tylko "Widzisz co zrobiłeś?", "Widzisz?", "A on tu nadal jest. I cierpi przez ciebie.", "Jesteś potworem. Nie boli go co zrobiłeś. Boli go to czym jesteś.", "Dlaczego po prostu sobie nie odpuścisz i go nie zostawisz? Już wystarczająco dużo szkód wyrządziłeś" itp...
Z każdym Ethanowym słowem żółć i wstręt do siebie podchodziły mi coraz bliżej gardła. Z jego głębi wydobyłem ciche, lekko bulgoczące - Przepraszam - delikatnie zepchnąłem Ethana z siebie i pobiegłem do łazienki. Moim pierwszym odruchem, zanim jeszcze zamknąłem drzwi, był odruch wymiotny. Niewątpliwie pozbyłem się obiadu...
Otarłem usta dłonią i opadłem bez słowa na podłogę, opierając się plecami o ścianę. Byłem zupełnie bez sił. Tak jakby ktoś spuścił ze mnie całe powietrze. I emocje. Bo nie czułem nic. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (10-09-2015 o 22h35)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#110 20-09-2015 o 18h55

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Paul drżał i słabł pod moimi dłońmi, czułem dreszcze przebiegające po jego ciele. Każdy z osobna wstrząsał również moim ciałem. Czyżbym aż tak był uzależniony od kontaktu z nim? Aż tak przywiązany? Zżyty? Czy to może tylko moja wyobraźnia tak silnie działała? Może po prostu byłem przeświadczony, że powinienem tak czuć?
Otwierałem usta, by coś powiedzieć, gdy nagle wszystko zaczęło dziać się zbyt szybko. Nie wiedząc kiedy, nie siedziałem już na kolanach Paula, a podpierałem się stołu, by nie wyjść na spotkanie podłodze. Wciąż zszokowany złapałem pion i tempo wodziłem piwnym spojrzeniem po pomieszczeniu. Trzask drzwi kazał mi obrócić się w ich stronę i podejść.
Zapukałem cicho do drzwi. Zero odpowiedzi, jakby nikogo nie było. A przecież w środku siedziała osoba, której nie wymieniłbym na najdroższe kamienie świata, piękne pałace i firmy warte miliony. Siedziała sama z przerażającymi myślami w głowie, nakłaniających do jednego. Żołądek ścisnął mi się w supeł, a krew uderzyła do głowy. Gdy niepewnie otwierałem drzwi, czułem się jak w transie. Zahipnotyzowany, z mózgiem ustawionym na tylko jeden jasny tor - ratunek zagubionego. Choćbym miał przy tym życie oddać.
Przestąpiłem próg, a do moich nozdrzy dobiegł gorzki odór. Powstrzymałem mdłości, wmawiając sobie, że choć raz mógłbym nie reagować tak gwałtownie na każdy czynnik. Paula dostrzegłem pod ścianą, wypranego z życia, opuszczonego przez siły. Rzuciłem się, by wziąć ręcznik z szafki, gdzie zwykł je chować, zwilżyłem go i ukląkłem przed przyjacielem. Bez słowa wytarłem jego zsiniałe usta i przetarłem oczy. Wyglądał jak siedem nieszczęść gotowych na ścięcie. Ze smutnymi, nieprzytomnymi oczami, które wędrowały gdzieś poza światem realnym i wyblakłą, lekko zielonkawą skórą przypominał ducha. Istotę bez życia, którą trzyma tylko dzikie pragnienie. Albo zemsta. Przelotem spojrzałem na jego nadgarstki i podłogę wokół, jednak na szczęście nie dostrzegłem śladów krwi. Pewnie objąłem przyjaciela w pasie, zakładając jego drugą rękę sobie na bark.
- Pomogę ci wstać, nie będziesz tu siedzieć. Oprzesz się na mnie i pozwolisz sobie pomóc? - spytałem szeptem.

Offline

#111 25-09-2015 o 08h55

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Bezsilność... Tylko ją czułem. Nadchodziła z każdej strony i obezwładniała kończyny.
Widzisz. Już go przy tobie nie ma. Jesteś nikim. Zawsze byłeś. Miałeś szanse, ale wszystko zrujnowałeś. Jak zwykle. Nic innego nie potrafisz. Bezmyślny potwór. Śmieć. Jesteś nikim. Całe życie żerowałeś na innych jak kleszcz. A chciałbyś być motylem. Kleszcz zostanie kleszczem, bo kleszczem się urodził.  Myślałeś, że na niego zasługujesz? To się pomyliłeś. Dosyć mocno.
Patrzyłem w przestrzeń, ale nic nie widziałem. Oczy zaszły mi mgłą i dreszcze wstrząsały moim ciałem. Nie miałem siły ani ochoty z tym walczyć. Zwłaszcza, że ucieczka była tylko jedna. Tylko jedno wyjście...
Poczułem, że ktoś ociera mi twarz. Wilgotny ale szorstki ręcznik, podrażnił nieco skórę twarzy. Przekręciłem kilkakrotnie gałkami ocznymi, nadal niewiele widząc. Ktoś objął mnie w pasie i podparł mnie na sobie. - Ethan. To musi być Ethan. Tylko on tu był oprócz mnie. - pomyślałem z nadzieją. Ale zaraz potem znów zaatakowały mnie myśli. Wiadomo co mówiły.
Odepchnąłem go od siebie i na czuja chwyciłem się muszli klozetowej, pozbywając się resztek zawartości żołądka. Następnie w pół schylonej pozycji przeniosłem się do umywalki. Przemywając kilkakrotnie twarz zimną wodą, szeptałem w kółko "Przepraszam" jak modlitwę.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#112 07-10-2015 o 17h01

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Wszystko działo się za szybko, zdecydowanie za szybko. Nie kontrolowałem jednego, a ciąg zdecydowanie nie był łatwiejszym zadaniem. Zdenerwowanie wywołane zaistniałą sytuacją trochę przytłumiło zmysły i jakby ograniczyło logiczne myślenie. Nitki decyzji pękały raz po raz, nie zostawiając żadnej możliwości na związanie ich w mocny supeł. Rzeczywistość pływała, nie trzymana w żadnych sztywnych ramach. W jednej chwili trzymałem przyjaciela, a w drugiej już go przy mnie nie było.
Ogarnąłem szybkim spojrzeniem łazienkę, odnajdując go przy umywalce. Przez chwilę widziałem, jak upada, ale czy upadał w rzeczywistości...? Czy może to tylko w mojej głowie był aż tak słaby? Nie dałem sobie chwili na głębsze rozmyślanie i doskoczyłem do Paula, by złapać go i uchronić przed zderzeniem z podłogą. Chciałem pomóc, ale co jeśli on tę pomoc odtrąci? Samowystarczalność dotychczas wychodziła mu dobrze, ale byłem przekonany, że taki był tylko gdy patrzyłem. Postanowiłem się spiąć i choć raz do czegoś przydać.
- Zaczekaj chwilę - mruknąłem, gdyby przypadkiem Paul chciał się gdzieś wybrać i oparłem go o umywalkę. W kuchni wstawiłem wodę na lekką herbatę, a w międzyczasie naszykowałem kubek termiczny z odpowiednią na mój gust porcją mieszanki. Z plastikową miską niemal pobiegłem do sypialni, by postawić ją przy łóżku, w trybie ekspresowym naszykować pościel i szybko wrócić do łazienki. Niewiele myśląc, a jeszcze mniej mówiąc, zarzuciłem sobie jedną rękę przyjaciela na barki, objąłem go w pasie i wyprowadziłem, choć lepiej powiedzieć - wyciągnąłem, z łazienki. Stękając co jakiś czas i nie zwracając uwagi na protesty ze strony szarookiego, zapakowałem go do łóżka. Pokazałem, gdzie ma miskę. Zostawiwszy za sobą obietnicę powrotu, zniknąłem w kuchni, gdzie woda w czajniku już zdążyła się zagotować.

Offline

#113 14-10-2015 o 20h50

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Chłodne, drobne dłonie obejmowały mnie i wyciągały na siłę z łazienki. Nie miałem siły stawiać oporu. Nie miałem na nic siły. Tak jakbym wraz z obiadem wyzbył się z siebie ostatków siły witalnej.
Chciałem odkupienia win, którego nie było jak pozyskać. Chciałem sprawić, by ten ból zniknął. By sztylet wymierzony w Ethan'a rozpłynął się w powietrzu...
Chciałem sam zniknąć. Osłaniałem go całe życie, a potem ostatecznie sam wymierzyłem cios. Nie chciałem go tracić. Był najbardziej wartościową osobą jaką w życiu spotkałem. Sam fakt, że jako dzieciak się do mnie przyczepił i że się mnie nie bał można było nazwać cudem. A życie bez niego... wydawało się abstrakcją. Absurdem.
Kochałem go. Od zawsze. I zawsze byłem porywczy i zapalczywy. I zawsze agresywny. Ale on wciąż był ze mną. Mówiłem wiele niepotrzebnych, czasem bolesnych słów, a on mnie nie opuszczał. Czasem milczałem kilka dni... Ale on wciąż tam był. Ze swoim delikatnym uśmiechem wyrysowanym na drobnej twarzy... A ja? - potwór. Nie chcąc zrobić rysy na naszej idealnej przyjaźni, hulałem gdzie indziej. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że może on też... czuje podobnie...
Wtuliłem mocno twarz w poduszkę. W moją własną poduszkę, we własnym łóżku, do którego zaciągnęły mnie delikatne dłonie... Dławiąc się w sobie, przełykałem kolejne łzy. Bez sił. Bez nadziei na lepsze jutro. Jak mogłem mu to zrobić?


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#114 14-10-2015 o 22h51

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Zalałem zioła wrzątkiem i delikatnie osłodziłem. Lura. Podobno idealna przy wymiotach. Chwyciłem ciężki kubek w palce i bezszelestnie, niemal jak duch, przemknąłem do pokoju przyjaciela. W pomieszczeniu panował półmrok, kłębiaste zwoje nocy zaległy po kątach i powoli, powolutku wypuszczały z początku cienkie macki, by opleść meble, podłogę i sufit. Białe płatki śniegu wirowały w blasku osiedlowej latarni, rzucając w tańcu skrzące błyski. W oknach bloków i domów paliło się światło, a szare sylwetki raz po raz przesuwały się na tle zasłon. Tak, jakby na zewnątrz i nigdzie indziej nie istniała ciemność. Jakby świat przeznaczył ją tylko dla nas.
Nie zdobyłem się na rozświetlenie pokoju. Obecny stan rzeczy miał w sobie coś mistycznego. Przyzywającego. Nie pozwalał się zniszczyć, nie chciał zostać unicestwiony. A ja nie miałem zamiaru przeszkadzać mu w swoistym istnieniu, które nakłaniało do refleksji i pozwalało zajrzeć wgłąb siebie. Ten spowity mgłą tajemniczości czas był moim miejscem, moją rzeczywistością, której dane mi było skosztować. Zachłysnąć się, nabrać wody w płuca i już nie wypłynąć. Pozostać w otumaniającym zmysły mroku.
Na palcach podszedłem do łóżka i odstawiłem kubek na stojący przy nim stolik. Paul drżał niespokojnie, pewnie nawet nieświadomie zaciskał zdrętwiałe palce na brzegach poduszki. Po wymizerniałej twarzy ciekły mu łzy. Pochyliłem się nad nim z zamiarem otarcia płynów, jednak zawisłem w niezdecydowaniu. Wydawało mi się, że spał, jednak równie dobrze mógł być zbyt wycieńczony, by nawet otworzyć oczy. Wygląda, jakby umierał - przemknęło mi przez myśl, paraliżując dogłębnie. Zmroziło mnie od wewnątrz, skuło wszystko lodem tak bolesnym, że już niemal nieodczuwalnym. Odłożyłem bluzę na fotel i najciszej, jak tylko potrafiłem, wślizgnąłem się pod kołdrę. Momentalnie ogarnęło mnie ciepło, którego tak potrzebowałem do roztopienia pustyni lodowej. Chciałem, by dotarło głęboko, zapaliło płomyczek wewnątrz mnie i pozwoliło mu urosnąć do rozmiarów ogniska. Bym potem mógł tym płomieniem podzielić się z najważniejszą dla siebie osobą.
Leżałem na skraju łóżka, dokładnie między Paulem a podłogą. Jeden niepotrzebny ruch więcej i smakowałbym kurzu zgromadzonego na włóknach dywanu. Nie wiedziałem co robić dalej. Z jednej strony było mi dobrze, czułem, że możliwość spędzenia wieczności w tej konfiguracji ucieszyłaby mnie bardziej niż cokolwiek innego. Jednak z drugiej bałem się reakcji szarookiego. Naruszyłem jego przestrzeń osobistą bez uprzedzenia, bez pytania czy jakiegokolwiek komunikatu. Nie musiało mu się to podobać.
Jak na złość w tej właśnie chwili przyjaciel poruszył się i przekręcił na bok tak, że wylądowałem twarzą przed jego klatką piersiową. Płonęły mi policzki. Przysunąłem się minimalnie bliżej, nie chcąc doprowadzić do upadku.
- Kocham cię... - wyszeptałem niemal niedosłyszalnie, nie będąc w stanie kontrolować własnych myśli. Kiedy ona się pojawiła? Jak długo trwała w nieukształtowanej postaci, dążąc do odnalezienia idealnego kształtu? Ile prawdy i mocy musiała w sobie nieść, że przedarła się między zwątpieniem, szokiem i bolesną zazdrością? Jak wiele wyrażała? I jak bardzo raniła Paula? Jeśli w ogóle ją dosłyszał...

Offline

#115 15-10-2015 o 20h05

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Byłem sam. Chłodne łzy spływały po gorącej skórze twarzy, po drodze nabierając temperatury tylko i wyłącznie w celu zniknięcia we włóknach poduszki. Każda jedna. Bez zmian i bez szans na jakąkolwiek inną perspektywę.
Zasłaniała mnie ciemność mi otaczał chłód. Ten rodzaj przyjemnego chłodu, który jest z tobą zawsze i myślisz, że go lubisz dopóki nie dostaniesz zapalenia płuc, ewentualnie dopóki nie okaże się, że ciepło jest przyjemniejsze. No i oczywiście cisza. Nieprzenikniona, głucha cisza wskazująca na to, że ewidentnie jestem sam. Zacisnąłem palce mocniej na poduszce, tak jakby była ostatnią przynależącą do mnie rzeczą. Decydującą o moim życiu.
Ciszę przerwało ciche dreptanie. Lekki powiew powietrza. Szelest kołdry... Gdy poczułem oddech na plecach, przebiegł tamtędy dreszcz. Dreszcz, który wstrząsnął całym moim ciałem. Obróciłem się szybko, nieco przestraszony.
Ethan... ta sama dobrze mi znana, drobna sylwetka. Ten sam, niezwykle przyjemny zapach... Czy to była jawa? Czy może kolejna zmora? Przyszedł mnie męczyć i wypominać? Czy może był tą zjawą, która będąc miała przypominać o braku realnego aspektu?
Drgnął jakby też przestraszony. Próbowałem przeniknąć wzrokiem ciemność, by dokładniej przyjrzeć się jego twarzy, ale nie mogłem. Łzy wciąż zamazywały mi obraz. Chciałem go objąć, ale te zjawy zawsze wtedy znikały...
Wyszeptał  t e  słowa... Słowa, które zawsze chciałem od niego usłyszeć. Przynajmniej od kiedy tylko skończyłem 12 lat i doszedłem do wniosku, że on jest jedyną osobą potrzebną mi do szczęścia. Że chciałem już zawsze go ochraniać, bez względu na cenę...
Już wiedziałem, którym rodzajem zjawy jest... Jednocześnie te słowa sprawiły, że go objąłem mocno. Nie mogłem się powstrzymać... Ale wbrew temu co mi się wydawało, on nie zniknął. Wciąż tam był... Czyżby był prawdziwy? - Przepraszam. - wyszeptałem.
Nadal roniąc ciepłe łzy, wtuliłem nos w jego włosy. Ten zapach... zbyt realistyczny... zbyt intensywny by być tylko i wyłącznie złudzeniem. Przyciągnąłem go mocniej do siebie. Nie wiem skąd się tam wziął, nie chciałem wiedzieć. W tym momencie liczyło się tylko to, że był. I mógłby być już zawsze. O ile jest w stanie mi wybaczyć.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#116 15-10-2015 o 20h43

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Miarowy oddech. Cisza przerywana stłumionym łkaniem. Czy to nie idealne warunki, by pogrążyć się w myślach? Oddać lepkim mackom ciemności, pozwolić ściągnąć się w dół? Możliwości były tak kuszące, tak zniewalająco opętańcze, że nie sposób było się im nie poddać. Czułem, że spadam. Otwierają się pode mną kolejne wymiary studni, a to tylko przez to, że nie umiałem utrzymać się na powierzchni. Panika nocy ze słodkim uśmiechem wyciągniętym na zeschnięte usta palec po palcu odczepiała mnie od ścian, by w końcu wraz z przenikliwym chichotem pomachać na "do widzenia". W ciemności nie byłem w stanie udawać szczęścia, bez oporu rozłożyła mnie na części pierwsze.
Chłód powracał z każdą sekundą ciszy. Miarowo narastał wewnątrz mnie, dusząc i pozbawiając życia. Im głębiej w studnię, tym niższa temperatura i tym trudniej potem się roztopić. Ale Paul jednak usłyszał. Dreszcz przebiegł mi po plecach, gdy jego oddech omiótł mi szyję, a słowa zgrabnie wdarły się do uszu. Były jak najprawdziwsze koło ratunkowe rzucone tonącemu. Nie kłoda, nie brzytwa czy spróchniała deska, ale pomarańczowy, fosforyzujący ponton dający nadzieję. Kolejne poziome wrota zatrzasnęły się, a ja uderzyłem w nie głucho. Nagła stabilizacja, brak powietrza w płucach i niedowierzanie, bo przy spadaniu człowiek nie liczy na dno. Wie, że go po prostu nie ma, bo jego zmartwienia są nieskończone, zbyt wielkie, by mógł je ogarnąć swoim marnym, ludzkim umysłem. Dlatego tak zszokowany jest, gdy machina staje, a on odzyskuje równowagę przez jedno słowo z najcenniejszych ust.
- Nie wiem, za co mnie przepraszasz, ale to na pewno nie jest coś, czego nie byłbym w stanie ci wybaczyć - szeptałem cicho, przysuwając się bliżej niego. - Wybaczyłbym ci wszystko prócz zostawienia mnie.
Taka była nieszczęsna prawda. Nawet, gdyby bolało, nie odstąpiłbym go, nie porzucił, mimo wielkich chęci. Zbyt ważny i bliski mi był, bym bez wyraźnego rozkazu go zostawił. I nawet jeśli takowy zostałby wypowiedziany jego głosem, nie potrafiłbym zapomnieć.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (17-10-2015 o 21h55)

Offline

#117 23-10-2015 o 00h40

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Nie zniknął. Nie rozpłynął się w powietrzu. Był. I był prawdziwy. A jego słowa...
- Nigdy. - tylko tyle byłem w stanie wyszlochać. Ścisnąłem go mocniej i ukryłem twarz w jego szyi. Był tu. To było najważniejsze. Cała reszta mogłaby w tym momencie zniknąć, bo najważniejszy element układanki był na swoim miejscu. To dziwne miejsce w sercu z którego tyle razy go wydzierałem, a on ciągle odrastał, zostało zapełnione.
Jeszcze jakiś czas płakałem mu w ramię jak dziecko, po czym powoli zacząłem się uspokajać. Szloch przeszedł w nierówny oddech, nierówny oddech się wyrównał... I nawet się nie zorientowałem kiedy zasnąłem.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#118 24-10-2015 o 21h49

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Silne ramiona Paula zamknęły się wokół mnie, dając ulotne wrażenie całkowitego bezpieczeństwa. Zostałem otoczony ciepłem, rozlało się ono po mym wyziębionym od psychicznego chłodu ciele i uwolniło płuca z lodowych szponów. Nabrałem głęboko powietrza, rozkoszując się jego zapachem. Oddech szarookiego muskał mi szyję, początkowo wywołując dyskomfort, jednak z czasem i uspokojeniem przyjaciela przerodził się w miłe uczucie zaufania drugiej osoby. Delikatnie ułożyłem dłoń na włosach Paula i powoli głaskałem go po głowie. Palcami rozczesywałem splątane kosmyki, wsłuchując się w odgłos bijącego serca. Wygrywało równą melodię, nie pędziło pchane obawami i strachem, i właśnie to w niej mi się podobało. Przymknąłem powieki, rozluźniając ciało.
Mimo to nie byłem w stanie uspokoić rozszalałych myśli. Trawiły wypowiedziane przez przyjaciela słowa, zestawiając je z moimi. Nie zawsze dawały pozytywne skutki, czasem ich bolesna bezwzględność mroziła moje wnętrze na kilka chwil. Ale zawsze pojawiała się upleciona za słów nić, której mogłem się złapać. Słów, które mogłem odebrać jak obietnicę, rozbrzmiewających mi w głowie jeszcze długo po wypowiedzeniu. Odbijając się od ścian czaszki tworzyły nieuciszone echo. Tylko gdzieś tam w środku zaiskrzył płomyczek, przynosząc ze sobą niemal fizyczny ból rozczarowania.

♢  ♢  ♢

Gdy uniosłem ciężkie powieki w pomieszczeniu panował szarawy półmrok. Paul wciąż spał, przyciskając mnie zachłannie do siebie, a ja nie miałem odwagi i sposobności, by wyplątać się z jego ramio. Zresztą niezbyt chciałem. Teraz było dobrze, a nic prócz tego się nie liczyło. Czy egoistycznym było takie myślenie? Może... Ale jakoś niewiele mnie to obchodziło. Ponownie przymknąłem powieki i oddałem się jednej z niewielu czynności, jaka mnie odprężała - zabawie włosami przyjaciela.

Offline

#119 28-10-2015 o 17h47

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Zalała mnie fala ciemności. Ale ciepłej, przyjemniej ciemności. Nie zimnej, lepkiej i odbierającej oddech z płuc. Nie podobnej do tej, jaką odczuwa się, gdy jest się zakopywanym. Raczej takiej, jakiej doświadcza się zanurzając się w ciepłej wodzie z zamkniętymi oczami. Ciemności o najpiękniejszym zapachu świata. O zapachu Ethana.
Płynąłem w tej ciemności, nie widząc zupełnie nic. Przepływając z jej cieplejszych fragmentów do chłodniejszych i w drugą stronę, usilnie próbując znaleźć źródło swoich uczuć. A może ich obiekt? Kręciło mi się w głowie od mącącej zmysły woni, a wciąż nie mogłem nigdzie dostrzec jej źródła. Słyszałem głos... ale nie wiedziałem z której strony dochodził. Krzyczał "Znajdź mnie!" i "Złap mnie!" głosem dziesięciolatka, a ja nie mogłem nawet dostrzec gdzie się znajduje. Bezładnie wyciągałem dłonie przed siebie i próbowałem pochwycić powietrze. Przełykałem łzę, za łzą, odwracałem się co chwila i czułem, że zagłębiam się w ciemność coraz bardziej. Jak spadam coraz głębiej i głębiej, bez najmniejszego poczucia orientacji w terenie czy grawitacji. I robiło się coraz zimniej. I sam zapach zdawał się ode mnie oddalać. Spróbowałem jeszcze raz i tym razem moje ramiona zatrzymały się na czymś materialnym. Otworzyłem oczy. ściskałem bardzo Mocno Ethana, leżąc we własnym łóżku. Rozluźniłem nieco uścisk i łkając cicho ukryłem twarz w jego ramieniu.
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj, proszę...


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#120 30-10-2015 o 22h20

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Wspomnienia przypominały sad. Wyłożona kamyczkami ścieżka biegła między bielonymi pniami, a długie, lotne języki mgły okryły przestrzeń między nimi. Gdzieniegdzie, między wszechobecną bielą, wychylały się soczyście zielone źdźbła traw, nadając z pozoru opuszczonemu miejscu namiastkę życia. Wydawało się, że emanują wciąż niewykształconą mocą, zdolną zburzyć ten jednolity, otumaniający porządek. Jednak złudzenia nie trwało wiecznie, a mgła z każdą sekundą wdzierała się coraz śmielej na chodnik i jeśli nie chciałem w niej zginąć, musiałem ruszyć po szlaku, mijając jednoowocowe jabłonie. Każda z nich miała dokładnie jeden dojrzały owoc. Zwisały jak najważniejsze trofea, pławiły się w blasku niepochodzącego znikąd światła. Miałem ochotę próbować każdego po kolei, lecz na to nie było czasu. Wystarczyło zerwać kilka, niby przypadkiem trącić z pozoru wiotkie gałęzie i natychmiast ruszać dalej w obawie przed nadciągającą zewsząd mgłą. Niektóre owce były słodkie, inne pozostawiały w ustach gorycz, by następne wycisnęły słone łzy. A każde z nich niosło wraz z sobą myśl, chwilowy obraz, do którego historia tkwiła w odmętach mojego umysłu. Teraz je z łatwością odnajdywałem, widząc w głowie szczęśliwe, smutne jak i kłopotliwe wspomnienia. Niemal wszystkie dotyczyły szarookiego, nawet jeśli nie wiązały się z nim od razu. Nie było mi jednak dane ich poznać, gdyż chciwy, biały pazur mgły z łatwością pociągnął mnie ku szarawej ciemności między pniami, sprawiając, że połowa jabłek wypadła mi z rąk.
Powróciłem do rzeczywistości, gdy uścisk wokół stał się nie do zniesienia. Brakło mi oddechu, a ściśnięte ciało boleśnie dopominało się o choć trochę przestrzeni. Poruszyłem się niepewnie, jednak nie dało to oczekiwanego rezultatu. Pozbawiony sił dałem za wygraną. Przelotnie spojrzałem na twarz szarookiego. Śnił koszmary. Twarz w bolesny sposób wykrzywiał mu grymas bólu, jakby ktoś raz po raz traktował go prądem. Jakby słyszał przy uchu drwiący szept. Po raz ostatni gwałtownie zmienił wyraz twarzy, wracając do świata żywych.
-Ciągle tu jestem - wydukałem, nim uzmysłowiłem sobie, do czego tak naprawdę odnosiły się jego słowa. - I zawsze będę, dopóki nie każesz mi odejść. A nawet wtedy zostanę w pobliżu.
Objąłem go pewnie, chcąc odgrodzić od wypełzających zewsząd niebezpieczeństw życia. Nic innego nie mogłem zrobić. Nie  w i e d z i a ł e m  co. A mimo tego ogromna potrzeba pomagania nakazywała gotowość do działania. Problem w tym, że żaden plan czy choćby jego zarys nie istniał.

Offline

#121 05-11-2015 o 20h00

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Był tu. Tak mówił. I mówił, że nie zniknie. Ale jaka była pewność? Nie było pewności. Ani odrobinki. Stałem na grząskim gruncie, stworzonym z mieszaniny bagien, które sam porozlewałem. A on stał obok z pochodnią, mówił, że chce je osuszyć... Ale trzyma ją niebezpiecznie nisko... Lekkie opadnięcie z sił, parę centymetrów niżej i może dojść do zapłonu łatwopalnej mazi. I wtedy już nie będzie ratunku - pochłoną nas bolesne płomienie zdrady, tajemnic i samotności.
A może to ja trzymałem pochodnię? Może trzymaliśmy ją obaj. Mnie zwiędły ręce, a on próbował ją podtrzymać. I trzyma ją nadal.
Objął mnie mocno i pewnie. To drobne, niepozorne ciałko stało się dla mnie opoką. Po raz pierwszy poczułem się bezpiecznie. Po raz pierwszy w życiu byłem w stanie uwierzyć w to, że może jednak nie wszystko jest dla mnie stracone i że jest jakiś sens mojej egzystencji na tej ziemi. Bo był Ethan. Pomimo, że wiedział. Był w stanie mi wybaczyć i trzymał pochodnię nie pozwalając mi spłonąć, tonąc we własnym płonącym gównie. Wyszeptałem ciche - Dziękuję - bo nic innego nie potrafiłem z siebie wydusić.
I nie miałbym nic przeciwko temu, by ta chwila trwała wiecznie. Mógłbym do końca życia leżeć i wpatrywać się w te ciepłe, piwne oczy, bez ani jednego słowa. Słysząc tylko i wyłącznie zawodzący za oknem wiatr i bicie własnego serca.
Ale życie nie jest bajką. Życie jest życiem. I zawsze lubi wszystko psuć. Mianowicie zadzwonił budzik, przypominając mi o mojej rannej zmianie, do której miałem godzinę. Niechętnie poinformowałem o tym przyjaciela i wyplątałem się z jego ramion, żeby uciszyć swojego ulubionego wokalistę. Przysiadłem okryty kocem i przetarłem twarz. Byłem pewien, że mam pod oczami piękne fioletowe półksiężyce i prawdopodobnie znów zganiony groźnym spojrzeniem kierownika, za "straszenie klientów". Ale to nie było ważne. Już nie. Ważny był tylko chłopak leżący w tym momencie za moimi plecami. Tylko on.
- Chyba będę musiał wziąć jeszcze prysznic przed wyjściem. - Odwróciłem się do niego, posyłając mu przepraszające spojrzenie.
- Ja... ugh... - przygryzłem dolną wargę - Będziesz tu nadal gdy wrócę, prawda? - spytałem cicho, wlepiając wzrok w losowy punkt koca.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#122 11-11-2015 o 23h33

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Leżeliśmy w ciszy, każdy pochłonięty przez ramiona własnych rozmyślań i niechętny do puszczenia drugiego. Równy rytm wybijany przez tłoczące krew serca wypełniał całe pomieszczenie, dając bardziej emocjonujący koncert niż niejeden wirtuoz. Niebezpiecznie balansowałem na krawędzi światów, przytrzymując się muzyki i oczu Paula jako jednych tratw, zdolnych donieść mnie do brzegi. Ale to drugie szybko słabo. Paul spojrzenie miał nieobecne, jakby gdzieś przy rozmyślaniach zgubił rzeczywisty fragment siebie, jedyny pozwalający na powrót do prawdziwego tu i teraz. Szare oczy wydawały się bezkresem, jak ocean osnuty mgłą traci granice dla zagubionego na nim żeglarza. Pozbawione zdrowego blasku martwo wpatrywały się w moje, szukające jakichkolwiek oznak życia, a jednocześnie pragnące stać się latarnią dla zagubionego. Szukałem i przywoływałem, odnajdywałem życie i je dawałem. To wszystko starałem się pokazać tylko piwnym spojrzeniem, bo nie znałem na tyle wielkich słów, by przekazać nimi skomplikowaną treść.
Jednak gdy zadzwonił budzik, rzeczywistość wróciła, a okrutny świat znów płynął z towarzyszącym u boku jeszcze większym okrutnikiem - czasem, odetchnąłem z ulgą, bo w głębi paulowych oczu zatlił się płomyczek życia. Niechętnie wypuściłem go z ramion. Gdyby była możliwość, zostałbym tak cały dzień, a potem całą noc i znów dzień. Po prostu patrzyłbym się w spokojny ocean myśli, szukając w nim interesującej mnie formy życia i radował się każdą jego poszlaką. Za piękne marzenia, prawda? Jego słowa skwitowałem krótkim "Yhym" i podniosłem się do siadu. Wciąż miałem na sobie spodnie i koszulkę, których nie zdjąłem, wślizgując się Paulowi pod kołdrę, więc założyłem bluzę i lekko zaspany wyszedłem z pomieszczenia. Postanowiłem, że umyję się, gdy szarooki wyjdzie do pracy.
- A gdzie indziej miałbym być? - odbiłem pytanie pytaniem, przystając w progu i odwracając się w jego stronę. - Zrobię ci jeszcze coś do jedzenia przed wyjściem. Jakieś specjalne życzenia?

Offline

#123 20-11-2015 o 20h50

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Ethan, który w przeciwieństwie do mnie był w praktycznie kompletnym odzieniu, wstał, naciągnął na siebie bluzę i opuścił pomieszczenie. Nie zważając na to, czy widział, czy nie, wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na pytanie gdzie miałby być. Bo przecież mógłby być gdziekolwiek.
Wyjąłem sobie czyste ubranie i cicho przeszedłem do łazienki. Słysząc pytanie o śniadanie, lekko wychyliłem głowę zza futryny i odparłem z delikatnym uśmiechem - Na co tylko będziesz miał ochotę.
Ukryłem się z powrotem w pomieszczeniu i przymknąłem drzwi.
Letnia woda delikatnie muskała moje ciało, które zdawało się dziwnie rozluźnione. Tak jakby należało do innego człowieka. Wziąłem głęboki oddech, zamknąłem oczy i ustawiłem twarz wprost pod natrysk. Tak jakbym chciał zmyć z siebie wszystkie swoje przewinienia. Problem polegał na tym, że z Ethanem, czy bez niego,  o n e  wciąż będą siedzieć gdzieś na tyle mojej głowy.
Myjąc zęby przyglądałem się człowiekowi stojącemu po drugiej stronie lustra. On także, pomimo fioletowych półksiężyców pod oczami, wyglądał na spokojniejszego.
Wytarłem dokładnie przydługie włosy, pozostawiając je wciąż w nieładzie i przeszedłem do kuchni.
- Więc... Czego mogę się dziś spodziewać od szefa kuchni? - spytałem z bladym uśmiechem na ustach.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#124 10-12-2015 o 19h21

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ethan Lim

Nie pomagasz, przeleciało mi przez głowę, gdy przyjaciel zniknął za drzwiami łazienki. Naprawdę nie miałem pojęcia, na co ten mógłby mieć ochotę. Otworzyłem więc lodówkę i postanowiłem przyrządzić śniadanie z pierwszej rzeczy, jaka wpadnie mi w oko. Traf padł na jajka, a od nich niedaleko do jajecznicy. Rozgrzałem patelnię, wbiłem zalążki kurcząt, przyprawiłem odpowiednio i pogrążony w rozmyślaniach machinalnie mieszałem jedzenie, by nie przywarło do patelni.
- Jajecznica -odparłem, przekładając całą zawartość patelni na talerz. Porcji dla siebie nie przewidziałem, ale na ten moment i tak nie byłem głodny. Prędzej zmęczony i zupełnie bez życia, bez emocji, które jeszcze wieczorem przepływały pod moją skórą. Wycieńczony czymś, co mnie samemu nie było dobrze znane. Może zagubiony między prawdą a obłudą? Pozostawiony bez wyraźnego celu na pustkowiu? Jakieś niewidzialne ręce ustawiły mnie pod wodospadem, którego wodny arsenał spadł mi na barki. Zgiąłem się pod wpływem siły strumieni, rozpadając na milion części. Straciłem kontury. Czy jeszcze istniałem?
Narastający gorąc w okolicach dłoni skutecznie przywrócił mnie do rzeczywistości. Czym prędzej podałem talerz Paulowi, a patelnię odstawiłem na kuchenkę, odnotowując w pamięci, by umyć ją za chwilę. Gestem dałem przyjacielowi do zrozumienia, by zaczął jeść, nie czekając na mnie. Z szafki wyjąłem szklankę i nalałem do niej wody, po czym usiadłem przy stole.
- O której kończysz? - spytałem, popijając wodę.

Offline

#125 19-12-2015 o 22h10

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Przekroczyłem próg niewielkiej kuchni i natychmiast poczułem charakterystyczny zapach jajecznicy. Nigdy nie lubiłem jajecznicy. Nie przepadałem też za większością form w jakich można było podać jajko. Ale jajecznic królowała wśród nich. Skrzywiłem się lekko. Zasadniczo nie miałem ochoty nic jeść. Na ogół nie jadam śniadań. Ale mogłem o tym pomyśleć wtedy, kiedy Ethan o to pytał. Podobnie jak i o jajkach.
Odebrałem od chłopaka talerz z jajecznicą i usiadłem przy stole. Prawdę mówiąc, jedyną rzeczą na którą miałem ochotę, było wrócenie do łóżka i ponowne wtulenie się w niego. I pozostanie tak długo. A najlepiej na zawsze...
- O szóstej. - odparłem, biorąc do ust pierwszy gryz.
- Ty sobie chyba żartujesz. - powiedziałem, zwróciwszy uwagę na fakt, że jajecznica była zrobiona tylko dla mnie, a drobny chłopak siedzi przede mną tylko i wyłącznie ze szklanką wody w dłoniach. Wstałem i z miną nieznoszącą sprzeciwu wyjąłem drugi talerz, a następnie podzieliłem śniadanie na pół. Postawiłem jeden z talerzy przed przyjacielem i wróciłem na swoje miejsce przy stole.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6