Ethan Lim
Słowa przyjaciela wpadały mi jednym uchem, wypadały drugim, a po drodze traciły zupełny sens i zlewały się w jeden wielki bełkot. Odróżnienie tych zapewne ważnych, jeśli mówił je tak spokojnym i opanowanym tonem, informacji było niemal niemożliwe, więc nawet się zbytnio nie starałem. I tak pewnie będę go prosił o pomoc i zawczasu ostrzegę przed inwazją. Ale tak poza tym, to niech mi ktoś powie, czy to ja mam już przewidzenia ze zmęczenia i mylę sen z rzeczywistością, czy to może Paul przed chwilą odgarnął mi włosy z czoła. Bo obydwie wersje były na równi prawdopodobne. Ale oczywiście nim zdążyłem zareagować ten już wyszedł, a ja zostałem z lekkim wyrazem oszołomienia na twarzy. Po niespełna minucie takiego zawieszenia, otrząsnąłem się i ledwo patrząc na oczu powlokłem do pokoju, gdzie wskoczyłem pod kołdrę i niemal natychmiast zasnąłem.
***
Następnego dnia z niechęcią wstałem, a raczej zwlokłem się z łóżka. Bolał mnie każdy staw, każda najmniejsza kość dawała o sobie znać w ten niemiły i denerwujący sposób. Gdybym tylko wiedział czemu. Od dawna nie zdażyło mi się, bym źle spał i na pewno nie chciałem powrotu ery wiecznego niewyspania. Pozostawało jedynie zacisnąć zęby i funkcjonować.
Dzień opłynął pod znakiem zabiegania, prób pocieszenia siostry i wysłuchiwania ciągłych kłótni rodziców. I słowo "ciągłych" nie jest tu przegięciem. Cokolwiek którekolwiek by nie powiedziało drugie zaraz miało o to pretensje. Taki stan rzeczy powoli zaczynał męczyć i napędzał nieprzyjemną atmosferę. Dlatego też odczułem ogromną ulgę, gdy wieczorem w zupełnej ciszy zapadłem się w fotel. Byłoby za pięknie, gdybym nagle sobie o czymś nie przypomniał. Przeprowadzka. Zerknąłem na zegar, posłusznie wskazujący ósmą wieczór/w nocy. No tak, przez cały dzień nie znalazłem nawet odrobiny czasu, zadzwonić do przyjaciela i uprzedzić o inwazji. A teraz już było zbyt późno i zbyt zimno na dworze, by do niego przenosić rzeczy. Co z tego, że mieszkał tylko kilka ulic dalej, w dzień ten odcinek wydawał się krótszy, niż w nocy. Zresztą nie chciałem prosić ojca o podwózkę. Nie to, że byłby niezadowolony, to po prostu ja nie czułem potrzeby zobaczenia się z nim choćby na chwilę. Co innego, że on również nie tryskał przy mnie energią, a od momentu, w którym powiedziałem mu, że nie wybieram się z nim za granicę, był jakby obrażony. Westchnąłem głośno, narażając się tym samym na zdziwione spojrzenie przechodzącej akurat przez salon siostry. Posłałem jej na uspokojenie słaby uśmiech i wróciłem do swojego wnętrza. Tak więc na czym to ja skończyłem? Ach, przeprowadzka. Rozważyłem ten temat jeszcze raz, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Paula. Obym tylko mu w niczym nie przeszkodził.