Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 6 7

#76 20-11-2014 o 12h37

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Po skończonym posiłku Yoshii zapłacił za onigiri i nie zwracając na mnie uwagi poszedł do drzwi. Wstałam i podeszłam do niego, widząc że przystanął w drzwiach wyraźnie na mnie czekając. Złapał mnie za rękę i znowu zanurzyliśmy się w szalejący tłum ludzi. Chłopak przepychał się, ciągnąc mnie za sobą. W pewnej chwili rozluźnił nieco uścisk, a jedna z fal kupujących porwała mnie na bok. Stałam chwilę oszołomiona tym, że Yoshii nie zauważył nawet tego, że mu mnie wyrwano, po czym widząc w tym swoją szansę zaczęłam torować sobie przejście w przeciwną stronę niż on szedł. Czułam narastające podniecenie. Czyżby udało mi się mu uciec? Teraz jeszcze muszę wydostać się z tego centrum. Na zewnątrz jakoś sobie poradzę, na pewno znajdę kogoś kto mi pomoże. Na drżących nogach przebijałam się przez tłum, z każdą chwilą oddalając się od mojego porywacza. Zauważyłam znak wind, więc poszłam tam od razu. Byłam zbyt oszołomiona, żeby w pełni nacieszyć się tym, że udało mi się mu uciec. Nagle potknęłam się o czyjąś nogę i wylądowałam na kolanach.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#77 25-11-2014 o 18h29

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Chyba powinienem sobie pogratulować. Zgubić europejkę wśród europejek- to jeszcze przejdzie, ale zgubić europejkę wśród tłumu azjatek- do tego trzeba mieć niezaprzeczalny talent. I jeszcze się nie zorientować od razu. Świetnie, po prostu wspaniale. I jak ją niby mam teraz znaleźć? Przecież nie będę chodził od człowieka do człowieka i pytał, czy może ktoś nie widział wysokiej dziewczyny z zachodu z dość charakterystyczną czupryną, biegnącej z rozgorączkowanym wzrokiem. Odprowadziliby mnie z wzrokiem sugerującym, że powinienem w najbliższym czasie udać się do psychologa.Jak będę stał tak dalej jak kołek zamiast się ruszyć, to Izzy już dawno zwieje i mój cały plan, w którym wciąż zachodziły małe poprawki, diabli wezmą i tyle będzie z całego wysiłku.
Tak myśląc ruszyłem ile sił w nogach do najbliższej windy, nokautując przy tym parenaście osób, zjechałem nią jedną kondygnację w dół i przyśpieszając co chwila dotarłem do szklanych drzwi salonu, w którym niecałą godzinę temu moja znajoma strzygła dziewczynę. Pchnąłem je mocno i nie zwalniając kroku wpadłem do środka. Z akompaniamentem pełnych zdenerwowania krzyków wparowałem na zaplecze, by za moment wyciągnąć z tamtąd nieudolnie opierającą się Fumiko. Rzuciłem do szefowej zakładu coś, co mogło brzmieć jak zapewnienie, że oddam ją za chwilę w jednym kawałku, na co ta jedynie się zaśmiała. Wyciągnowszy fryzjerkę z pomieszczenia wytłumaczyłem jej dokładnie o co chodzi i jaki ma być jej udział w planie, który parę minut temu powstał w mojej głowie. Kobieta przewróciła jedynie demonstracyjnie oczami i poprosiła o wolniejsze i wyraźniejsze powtórzenie jej zadania.
-Pojedziesz zachodnią windą na wyższe piętro, a ja wschodnią. Będziemy iść w stronę centrum szukając Izzy. Rozumiesz?
Kobieta kiwnęła głową, po czym upewniwszy się, czy napewno dobrze zrozumiała udała się w stronę przeciwną niż ta, z której przyszedłem. Chwilę po niej ja wysiadłem z windy przy restauracjach i zacząłem przeszukiwać tłum w celu znalezienia zguby.

Offline

#78 27-11-2014 o 19h51

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Podniosłam się z posadzki, przeklinając pod nosem i ignorując wyciągniętą w moją stronę rękę. Burknęłam "przepraszam" w swoim języku, nawet nie sprawdzając, czy mówię do Azjaty, czy do kogoś innego. Rozejrzałam się dzikim wzrokiem wokoło, sprawdzając, czy Yoshii mnie nie goni. Nie zauważyłam go. Może jeszcze nie zorientował się, że mu uciekłam? Gdy go zostawiałam wyglądał na zbyt zajętego przepychaniem się przez tłum. Poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię i niemal wrzasnęłam ze strachu, myśląc że to mój porywacz. Odwróciłam się szybko.
- Puść mnie - jęknęłam zdenerwowana, widząc obcą twarz. - Nic mi się nie stało, tylko się przewróciłam... - Wyszłam z założenia, że to właśnie o to chodziło dziewczynie, której żelazny uścisk czułam.
- Nie wyglądasz dobrze. Na pewno wszystko okej? - spytała. Przyjrzałam się jej uważnie, zastanawiając się, czy to aby nie jakaś znajoma Yoshii'ego. Widziałam ją pierwszy raz w życiu, więc na pewno nie była to fryzjerka. Ale kto wie, może chłopak już rozesłał sms'y z moją podobizną i jego wspólnicy próbują mnie odnaleźć?
- Tak, na pewno. Zostawisz mnie?! - Podniosłam głos, szarpiąc się. Dziewczyna pokręciła głową i złapała mnie mocniej. Moje zszargane porwaniem nerwy nie wytrzymały i z płaczem rzuciłam się na nią, chcąc ją uderzyć. Moje słabe ciosy na niewiele się zdały i zostałam zaciągnięta w jedno, jedyne spokojne miejsce w całej galerii. A mianowicie - toaletę. Nie wiem jakim cudem wyglądająca na wątłą dziewczyna zaprowadziła mnie w tamto miejsce, ale już po chwili siedziałam na podłodze pod umywalką i urywanym głosem zwierzałam się, jak tu trafiłam.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#79 01-12-2014 o 22h16

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Brak jakiejkolwiek wiadomości. Fumiko pozostawiona z powierzonym jej zadaniem nie dała znaku życia, a z większością ludzi mogącą teoretycznie przebywać w domu handlowym w celach czysto zarobkowych nie miałem zbyt dobrego kontaktu, o ile i to nie jest za dużo powiedziane. Po paru niespodziewanych wizytach, jakie im jeszcze niecałe cztery lata temu zgotowałem, ich chęć spotkania mnie nawet całkiem przypadkiem, znacznie zmalała, żeby nie powiedzieć, że unikają mnie jak tylko mogą. Chyba, że od czterech lat coś się pozmieniało i już nie żywią aż tak wielkiej urazy i nienawiści. Nawet jeśli to i tak wolę nie próbować, żeby się jeszcze nie okazało, że jednak wciąż wszystko doskonale pamiętają.
Jeszcze raz okrążyłem cały teren, który sam sobie wyznaczyłem, jednak czarna czupryna Izzy ani razu nie rzuciła mi się w oczy. Poddenerwowany, jeśli tak można było określić tą wściekłość co się ze mnie wylewała, wróciłem do punktu, w którym powinna czekać Fumiko. I czekała. Nie wyróżniała się zbytnio z tłumu japończyków i dobrych parę chwil zajęło mi dostrzeżenie jej w morzu ludzi. Niespecjalnie starając się omijać innych dobrnęłam do kobiety i pochylając się nad nią by mój głos do niej dotarł, spytałem o skutki poszukiwań. Doczekawszy się niesadysfakcjonującej odpowiedzi poprosiłem ją, choć chyba brzmiało to bardzej jak nakaz, by poszła teraz przeszukać moją część, gdyż były takie miejsca, do których ze względu na płeć nie miałem wstępu. Kobieta nie próbowała dyskutować, przyzwyczajona do mojej niechęci do zmieniania zdania i po chwili rozpłynęła się między kolorowym tłumem. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem w przeciwną stronę niż Fumiko.

Offline

#80 07-12-2014 o 10h12

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Moja nowa znajoma zamyśliła się, wbijając wzrok gdzieś w przestrzeń. Zaczęłam się trochę niepokoić, bo zostawanie w miejscu przez dłuższy czas nie jest dobrym pomysłem w moim przypadku. Nie sądzę, żeby Yoshii'ego  powstrzymał znaczek z kółkiem na drzwiach. A nawet jeśli sam tu nie wejdzie, to pewnie poprosi jakąś kobietę. Przypomniałam sobie fryzjerkę, która niedawno ścinała mi włosy. Ona i mój porywacz wyglądali na dobrych znajomych... Chociaż trzeba przyznać, że kobieta raczej się go bała niż z nim przyjaźniła.
- Muszę się stąd wydostać. Im szybciej tym lepiej - wymamrotałam podnosząc się z podłogi. Skierowałam się do wyjścia, ale dziewczyna ponownie złapała mnie za ramię. Uniosłam brwi, a ona wytłumaczyła mi, że Yoshii pewnie nie próżnował i w tłumie ludzi pełno jest takich, którzy próbują mnie odszukać. Mogła mieć rację...
- No to co ja mam niby zrobić? Jeśli tu zostanę, na pewno mnie znajdą. - W chwili gdy wypowiadałam te słowa, drzwi od łazienki otworzyły się. Odruchowo spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam fryzjerkę. No to koniec, teraz już się nie wywinę. Na pewno nie poradzę sobie ze zdrową japonką... Przestraszona schowałam się za moją nową znajomą.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#81 13-12-2014 o 22h56

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Metaliczny dźwięk spowodowany uderzeniem monety o dno pojemnika na pieniądze w automacie odbił się echem po parkingu podziemnym. Dziwny pomysł, umieścić maszynę w takim miejscu, więcej zysku przyniosłaby stojąc w środku. Automat zaświecił się na niebiesko sygnalizując, że puszka pojawiła się we właściwym miejscu i mogę ją wyjąć. Zrobiłem to i nieśpiesznie ruszyłem naprzód. Nie miałem już pomysłu, gdzie szukać Izzy. Starałem się przypomnieć sobie, gdzie już szukałem zguby. Obszedłem całe piętro i parter wypatrując jej wśród przewijającego się tłumu, a potem zjechałem windą na parking, by poszukać przy samochodzie. Przecież zawsze mogła wrócić w znajome miejsce i spróbować szczęścia u pierwszego lepszego przechodnia jadącego daleko stąd. I tak skończyłem przy automacie z puszką zielonej herbaty w ręku i milczącym telefonem w kieszeni. Obydwie kobiety przepadły jak kamień w wodę, a ja już nie miałem ochoty pokonywać jeszcze raz zatłoczonej trasy. Wtedy właśnie z torby rozległa się cicha melodia zwiastująca przychodzące połączenie. Wyciągnąłem urządzenie z torby i po przelotnym spojrzeniu na wyświetlacz odebrałem.
-Yoshii, znalazłam ją!- powitał mnie podekscytowany głos Fumiko. Odetchnąłem z ulgą. Czyli jednak europejka nie zdążyła zwiać w nieosiągalne miejsce.- Co mam dalej zrobić?
-Możesz iść z nią w stronę parkingu? Spotkamy się gdzieś w połowie drogi. O ile dasz radę ją za sobą pociągnąć.
-Nie w tym problem... Bo widzisz, ona jest z jakąś inną dziewczyną... I to nie wygląda tak, jakby tamta chciała ją puścić...
-Na boga, Fumiko, pomyśl! Powiedz coś w stylu "Szukamy cię z kuzynem od godziny, Izzy!", zagraj trochę. Wymyśl coś, biegnę do ciebie.-zgniotłem pustą puszkę i wyrzuciłem ją do kosza-A tak właściwie gdzie jesteś?
Po usłyszeniu odpowiedzi pożegnałem się z fryzjerką i pewnie wkroczyłem w szalejący tłum nokautując już na starcie parę osób. Przedzierałem się przez to piekło dobrych paręnaście minut, aż w końcu dotarłem pod drzwi do toalet. Oparłem się o ścianę, by mieć dobry punkt obserwacyjny i oddałem się czekaniu na rozwój sytuacji.


Możesz mnie zamordować za tak długi brak odzewu >.<

Offline

#82 20-12-2014 o 12h46

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Fryzjerka wyjęła telefon i szybko do kogoś zadzwoniła. Mogłam się tylko domyślać, że wybrała numer Yoshii'ego. Rozmawiali po japońsku. Skuliłam się przestraszona, czując jak dziewczyna za którą stałam trzyma mnie jedną, wyciągniętą do tyłu ręką.
- Izzy, tak się cieszę, że wreszcie cię znalazłam! - wykrzyknęła japonka po angielsku. Wzdrygnęłam się, słysząc jak radosnym głosem to powiedziała. - Twój kuzyn odchodzi od zmysłów. Nigdy więcej mu nie uciekaj, jasne? - Zbaraniałam. Kobieta przemówiła do mnie jak do niedorozwiniętego dziecka. Czego Yoshii jej o mnie nagadał?
- Nie rozumiem - powiedziałam drżącym głosem, wyglądając zza pleców mojej nowej znajomej. - Nie znasz żadnego mojego kuzyna! - wykrzyknęłam piskliwie, ściskając rękę dziewczyny.
- Nie kłam, Izzy - powiedziała miękko fryzjerka, podchodząc do nas powoli i wyciągając rękę w moją stronę. - Chodź, twój kuzyn bardzo się martwi. Chyba nie chcesz, żeby się martwił?
- Co tu się dzieje? Jestem w ukrytej kamerze? - spytała rozgniewanym głosem europejka, odwracając się w moją stronę. Spojrzałam na nią rozszerzonymi ze zdumienia i strachu oczami. Przestała mi wierzyć? Tylko dlatego, że ta stuknięta japonka zaczęła wygadywać do mnie jakieś bzdury? Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Fryzjerka podeszła do mojej nowej znajomej i zaczęła szeptać jej coś na ucho. Rozejrzałam się dookoła, ponownie szukając drogi ucieczki, ale jedyne drzwi były za ich plecami. Nie uda mi się uciec. Kucnęłam i zaczęłam płakać, kołysząc się w przód i w tył. Zaraz znowu trafię do mojego porywacza, a on na pewno mnie ukarze. Po co on mnie w ogóle porwał? Po co?!


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#83 22-12-2014 o 18h21

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Z każdą następną minutą, spędzoną przyklejonym do ściany naprzeciwko damskiej toalety, moje poirytowanie rosło, by w swym ostatnim stadium ukazać się w postaci niedodającej uroku bruzdy na czole. Fale ludzi przewijały się przez to małe przejście, by włączyć się do prawdziwego oceanu ciał. Ostatkiem rozsądku powstrzymywałem się, by nie wparować do toalety i nie wyciągnąć za włosy powodu mojego zdenerwowania. Nagle przy drzwiach do pomieszczenia stworzył się jakiś większy ruch, wychodzące z tamtąd kobiety zerkały za siebie i szeptały coś pod nosem. Mogłem się tylko domyślać, jaki cyrk Fumiko urządza, by wyprowadzić Izzy wzbudzając jak najmniej podejrzeń. Uśmiechnąłem się pod nosem i oderwałem od ściany, starając się przysunąć jak najbliżej drzwi, by usłyszeć, co się dzieje w środku. Nie musiałem długo czekać, po paru chwilach fryzjerka wyszła z toalety ciągnąc za sobą ryczącą europejkę, a za nimi, rozglądając się niepewnie, szła drobna dziewczyna, prawdopodobnie ta, o której Fumiko wspominała. Podszedłem do nich szybko przywdziewając maskę rozgorączkowania, za którą krył się jednak bystry, zimny wzrok nie zwiastujący Izzy nic dobrego.
-Izzy, tak się o ciebie martwiłem! -udałem zatroskanego - Nie gub się już nigdy więcej, twoi rodzice by mi głowę urwali, gdybym bez ciebie wrócił! - podszedłem do niej obejmując ją dla stworzenia pozorów.
- Chyba będę musiał jeszcze raz ci co nieco wytłumaczyć. - wyszeptałem jej prosto do ucha, wydobywając z siebie słodki głos czystej, śmiertelnej groźby jednocześnie nie zdejmując sztucznego uśmiechu ulgi widocznego dla wpatrzonych w nas ludzi. Dało się słyszeć szepty zgromadzonych, zlewające się w serie pytań, na które odpowiedzi raczej nie dostaną.

Offline

#84 22-12-2014 o 21h33

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Fryzjerka wyciągnęła mnie brutalnie z łazienki. Szarpałam się i płakałam, wołając pomocy, jednak nic to nie dało. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Próbowałam nawet ugryźć japonkę w dłoń, ale trzymała mnie w taki sposób, że nie mogłam tego zrobić. Przed łazienką czekał na nas Yoshii, który doskoczył do mnie natychmiast gdy tylko wyłoniłam się z pomieszczenia. Jęknęłam głucho na jego widok i skuliłam się nieco. Przestałam już wrzeszczeć. To na nic, bo i tak nikt mi nie pomoże. Japończyk przytulił mnie, mówiąc że bardzo się o martwił. Do ucha wyszeptał mi jednak coś, co zmroziło mnie w środku. Przestałam nawet płakać, po prostu zacięłam się ze strachu. Ludzie wokół nas chyba o coś pytali, ale żadne z nas nie odpowiadało. Pewnie fryzjerka im wytłumaczy, że jestem niepełnosprawna umysłowo i uciekłam swojemu kuzynowi. Jak mogą jej w ogóle uwierzyć? Jestem europejką, a Yoshii japończykiem. Musielibyśmy być naprawdę daleką rodziną.
- Przepraszam - wyszeptałam, wycierając twarz rękawem. - To się więcej nie powtórzy, obiecuję. Tylko nie rób mi nic złego, proszę.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#85 23-12-2014 o 22h05

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Na dźwięk bezsilnego głosu Izzy wyciągnąłem na twarz najpaskudniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek ludzkość widziała. Teraz będzie posłuszna jak mało kto, a uciekać jej się odechce. Pozostawał jeszcze problem drugiej europejki. Niewiadomo czego ta zdesperowana dziewczyna jej nagadała i w jakim stopniu ta jej uwierzyła. Trzeba będzie co nieco naprostować.
- To raczej w twoim interesie powinno leżeć, w jakim stanie ujrzysz jutrzejszy dzień. Możesz to zrobić na miękkiej kanapie opatulona kocem tylko z paroma siniakami, albo na podłodze z zapuchniętymi powiekami. Twój wybór, kuzynko. - wyszeptałem jej jeszcze do ucha, nim puściłem jej wątłe ramiona i odsunąłem dziewczynę od siebie - A teraz wytłumaczysz swojej wybawicielce, że nic się nie stało i wrócisz ze swoim kuzynem, więc nie musi się martwić i głowić nad twoim losem.
Byłem pewien, że gdybym tylko puścił Izzy przewróciłaby się nie mogąc utrzymać na drżących nogach. Podtrzymując ją stanowczo podszedłem do uwikłanej w tą sytuację kobiety i znaczącym odchrząknięciem kazałem Izzy mówić.

Offline

#86 26-12-2014 o 17h07

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Japończyk uśmiechnął się do mnie podle, grożąc mi ciężkim pobiciem. Nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku, a on kazał mi, żebym wytłumaczyła nowo poznanej europejce, że wszystko jest w porządku. Spojrzałam błagalnie na dziewczynę, po czym zamknęłam oczy.
- Wszystko w porządku. To mój kuzyn. Okłamałam cię, bo chciałam, żeby ktoś w końcu się mną zainteresował - powiedziałam drżącym głosem. Wciąż nie otwierając oczu, objęłam Yoshii'ego i schowałam twarz w jego koszulce. Nie chciałam, żeby europejka zauważyła, że znowu się rozpłakałam. Nie uwierzyłaby mi tym razem, a wtedy mój porywacz mógłby zrobić krzywdę nam obu. Oby dziewczyna była taka sama jak inni ludzie. Niech da sobie spokój, nawet jeśli nie wierzy w tę wersję wydarzeń. Tak chyba właśnie się stało, bo gdy po chwili opanowałam się, odsunęłam od chłopaka i otworzyłam oczy, już jej nie było.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#87 30-12-2014 o 22h22

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Wszystko poszło zgodnie z planem i po chwili, rzuciwszy zdenerwowane spojrzenie, europejka zniknęła w tłumie, a ten powoli wracał do swojej tradycyjnej formy wielkiej rzeki. Miałem już odchodzić ciągnąc Izzy za sobą, ale ta postanowiła wytrzeć swoje łzy w moją koszulę. Przez chwilę stałem trochę skołowany, nie wiedząc co zrobić. Na szczęście moja chłodna i nieprzyjazna natura zwyciężyła, przywołując mnie do porządku i dyktując co mam zrobić. Odsunąłem dziewczynę nieznacznie od siebie, gdy poczułem jak wilgotna od łez koszula w dość nieprzyjemny sposób przykleja mi się do ciała. Co za irytująca kobieta, płacze i płacze. Obiecuję, jak będzie w jednym kawałku to jeszcze dziś w nocy zagonię ją do prasowania piętrzącej się w szafie sterty ubrań dla której nie mogłem znaleźć czasu.
Wczepiłem palce w ramię Izzy i prowadząc ją przed sobą najpierw dostarczyłem Fumiko do salonu tak jak obiecałem. Jej szefowa była wyjątkowo miłą kobietą, ale gdy się złościła przypominała w większym stopniu potwora niż człowieka, a zakład i pracownice były jej oczkiem w głowie.
Bez żadnych komplikacji dotarłem do samochodu, wepchnąłem do niego Izzy, sam zająłem miejsce za kierownicą i opuściłem to miejsce. Nie dało się nie zauważyć, że korki były zdecydowanie większe niż rano, o ile w milionowym mieście można mówić o małych korkach. Jechałem wszystkimi znanymi sobie skrótami rzucając przekleństwami na prawo i lewo. I w taki oto sposób po przemilczanych dwóch godzinach znaleźliśmy się wreszcie w okolicach celu.
To była jedna z tych części miasta, której nawet znajdujące się wszędzie kolorowe neony małych barów nadawały groźnego i nieprzyjaznego wyglądu, rzucając na środek ulicy dziwne cienie. W rzeczywistości wcale nie było tu tak niebezpiecznie, o ile nie było się zagubioną licealistką z żeńskiej szkoły w przykrótkiej spódniczce z portfelem zawierającym świeżą wypłatę. Wtedy bez uszczerbku na ciele i psychice nie dałoby się opuścić tej dzielnicy. Chyba, że od dawna nie pojawiałeś się w tych rejonach i miałeś parę niedokończonych spraw. W tym wypadku żywy byś nie wyszedł.
Sięgnąłem do wytartej torby i wyjąłem z niej swój ulubiony nóż sprężynowy. Sprawdzał się znakomicie w wielu sytuacjach i w wielu ciałach pozostawił już ślady. A z paru nawet duszę wypruł.
Przez trzy obiegi tarczy obserwowałem sekundnik swojego zegarka. W tym miejscu ludzie interesują się kierowcami, którzy zbyt długo nie ruszają samochodu i z całą pewnością zza przyciemnianych szyb obserwują cały świat zewnętrzny. W tym miejscu nie trudno o kłopot i krótką popularność zakończoną samotnym krwawieniem w jednej z bocznych uliczek. I może jak nie chodziło mi o zbyt wczesne udanie się na drugi świat, tak wiadomość o czarnej beemce z dwiema osobami w środku dostarczona odpowiedniej osobie bardzo by mi pomogła.
- Chcesz coś wiedzieć o miejscu, do którego idziemy? Mamy trochę czasu, nim pozostawimy samochód sam sobie. A i to dla ciebie - podałem jej nóż - Tylko postaraj się nim mnie nie zadźgać, ok? Tam jest wiele typków gorszych ode mnie, uwierz. - dodałem z delikatnym uśmiechem zupełnie innym od tych, którymi zazwyczaj ludzi obdarzam. Jednak gościł on na mojej twarzy na tyle krótko, że tylko spostrzegawcza osoba mogłaby go zauważyć. A takich tu nie było.

Offline

#88 06-01-2015 o 15h24

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii zabrał mnie poza centrum handlowe, odstawiając najpierw fryzjerkę do salonu. Prowadził mnie przed sobą, jakby nie chciał tracić mnie z oczu choćby na chwilę. Płakałam jeszcze chwilę po wejściu na parking, ale w końcu się uspokoiłam. I tak nie robiło to na nikim wrażenia. Zastanawiałam się przez chwilę, jak często przez tłumy ludzi przepycha się japończyk prowadzący przed sobą zapłakaną, europejską dziewczynę. Po wejściu do samochodu i wyjechaniu z parkingu zapadłam się w siedzenie tak nisko, jak tylko mogłam. Zapięte pasy lekko mi przeszkadzały, ale i tak podciągnęłam kolana pod brodę. Zamknęłam oczy i zaczęłam zastanawiać się po raz kolejny, bo co Yoshii mnie porwał. Chyba zrobił to dla własnej satysfakcji... Udało mu się mnie wyrwać "z paszczy lwa", czyli z handlu żywym towarem. Już nie mam cienia wątpliwości, jak skończyłoby się dla mnie wcześniejsze porwanie. Zostałabym zabawką jakiegoś faceta. Czyżby japończyk postanowił zabawić się w Robin Hooda? Tylko czemu do pioruna nie wypuścił mnie do domu? A może to program ochrony świadków, albo coś w tym stylu? W końcu zabrał mnie do centrum, gdzie poprzez nową fryzurę i piercing zmienił mój wygląd niemal nie do poznania. Jeszcze odpowiedni makijaż i nawet mój ojciec nie zwróci na mnie większej uwagi na ulicy.
Droga minęła nam w całkowitym milczeniu. Wreszcie Yoshii się zatrzymał i sięgnął po torbę. Wyciągnął z niej nóż. Cała zdrętwiałam na jego widok. Czy teraz chłopak zemści się za to, że mu uciekłam? Nie, chyba jednak nie, bo spytał, czy chcę wiedzieć więcej o miejscu, do którego się udamu i nawet oddał mi ten swój nóż. Uwaga o typkach spod ciemnej gwiazdy, którzy są gorsi nawet od mojego porywacza nie nastroiła mnie zbyt radośnie. Ostrożnie przyjęłam kosę od Yoshii'ego.
- Jeśli tylko mnie przed nimi obronisz, będę trzymała go przy sobie i nie obetnę ci nim żadnej części ciała - powiedziałam nieco drżącym głosem. Odchrząknęłam i kontynuowałam. - A więc... co to za miejsce?


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#89 11-01-2015 o 21h19

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Na przedniej szybie BMW delikatne krople kwietniowego deszczu zbierały się w cienkie rzeczki przecinające się co jakiś czas tworząc na szkle zmiennokształtną pajęczynę. Uruchomiłem silnik i włączyłem wycieraczki, by mieć dobry widok na świat zewnętrzny. Ten niespodziewany deszcz nie odstraszył zebranych tu ludzi najgorszej maści, wciąż stali w cieniu budynków czekając na właściwą osobę mającą dość dużo kasy, by pozwolić sobie na coś więcej niż towar sprzedawany nieletnim gimnazjalistom.
- Jakaś ty dobroduszna - wymruczałem po nosem w odpowiedzi na słowa Izzy. Nie wiedziałem, czy miałem to traktować jak coś pokroju groźby, czy może niewinny żart mający podnieść ją samą na duchu, a roztrząsanie tej kwestii zdecydowanie nie było teraz sprawą najwyższej wagi. Za wszystkie dzisiejsze wybryki i tak się jej oberwie, jak tylko przekroczymy próg tej rudery.
- Jak by ci to powiedź... - podrapałem się w tył głowy i przeczesałem włosy - Najbliżej temu miejscu jest do klubu, choć równie dobrze mogłabyś to nazwać salonem gier. Tak na to chyba mówicie.
Zamilkłem na chwilę starając się dobrać słowa tak, by nie dukać i nie wtrącać co chwila przerywników w postaci samogłoski "y". Naprawdę trudno było wytłumaczyć co to dokładnie za lokal, mimo że swego czasu spędzałem tu większość czasu nad stołem bilardowym zgarniając całą obstawioną kasę.
- Jest to jedno z miejsc, o których wie prawie każdy, ale jeśli miałabyś być bezpieczna to właśnie tutaj. Oczywiście o ile nie byłabyś młodą, przestraszoną i zagubioną w wielkim mieście dziewczyną, a kimś, z kim tamci tam się liczą. Lokal dla elity największych śmieci i gnid. Tak, tak to można określić. Jeśli nie jesteś kimś szanowanym nie przeżyjesz tam dłużej niż paru sekund. I zdecydowanie nie radzę ci pyskować, gdy będziemy z pewną osobą rozmawiać, a raczej ty będziesz załatwiała sobie towar. Ten facet ma wszystko, a ulice są upstrzone jego ludźmi. Nie chciałbym zjeść potem w jakiejś restauracji europejki w sosie własnym.
Z ustami ułożonymi w paskudny uśmiech skończyłem swój monolog i ledwo powstrzymywałem się, by nie spojrzeć na twarz Izzy. Powinna być przerażona, rozciągnięta w grymasie ze zwężonymi źrenicami i kroplami potu na czole. Powinna się bać jak nigdy wcześniej.
Gdy trzy sylwetki zamajaczyły na schodach prowadzących do piwnicy jednego z barów wyłączyłem silnik, a z samochodowego schowka wyjąłem austriacki pistolet samopowtarzalny Glock 18. Lekka broń z magazynkiem na 19 naboi będąca następcą Waltera P-38 dotychczas mnie nie zawiodła i miałem szczerą nadzieję, że i tym razem nie zawiedzie. Rzuciłem krótkie Idziemy i wychodząc z samochodu zarzuciłem sobie torbę na ramię. W ułamek sekundy znalazłem się po drugiej stronie czekając, aż Izzy wygramoli się z siedzenia pasażera i będę mógł wejść do lokalu prowadząc ją blisko siebie. Kilka par ciekawskich oczu obserwowało nas z zainteresowaniem i kalkulowało ile zyskają na rabunku. Nie miałem ochoty dawać się napadać i czym prędzej wszedłem na schody kończące się piwnicznymi drzwiami. Złapałem Izzy mocno na dłoń i otworzywszy drzwi pewnie przekroczyłem próg.
Pomieszczenie spowite było gryzącym dymem z cygar i papierosów. Światło pochodzące ze smętnie zwisające z sufitu żarówki ledwo przebijało się zza dymnej zasłony, tworząc gdzieniegdzie jaśniejsze smugi i rozświetlając co cichsze i spokojniejsze stoliki. Na środku pomieszczenia stały stoły do bilarda, a wzdłuż ścian ustawiono niewielkie stoliki. Fioletowa poświata otaczała wbudowany w róg bar wokół którego tłoczyła się większość z mężczyzn. Dalsza część sali odgrodzona była czymś w rodzaju parawanu z wymalowanymi fantazyjnymi wzorami i nie sposób było dojrzeć, co się za nią dzieje.
Odbezpieczyłem broń i ciągnąc za sobą dziewczynę wszedłem między stoliki trącając przez przypadek jednego z mężczyzn niosącego kufel z zawartością o niezbadanym składzie. Ten rzucając przekleństwami obrócił się w moją stronę i zamarł z wyraźną chęcią wyprucia mi flaków wymalowaną na twarzy, zmieniającą się szybko w przerażenie i zdziwienie. Z ust wydobył mu się bełkot i jedynym słowem jakie można było odróżnić było powtarzane niczym mantrę "Gomen". Momentalnie na sali zrobiło się cicho, jedynie z jakiegoś weselszego stolika upitych mężczyzn dało się słyszeć radosny rechot, lecz i ten został po chwili uciszony.
- Kazuto, wieki minęły. Aż tak bardzo się stoczyłeś, że teraz tu siedzisz? - powiedziałem chłodno po japońsku z psychicznym uśmiechem na twarzy - Zakładam, że Hiro jest tam gdzie zwykle, czy może gnida zmieniła miejsce żeru?
Doczekawszy się odpowiedzi w formie nerwowego pokręcenia głową skierowałem się w stronę parawanu. Salę powoli znów zaczynał wypełniać gwar, a co nowsi wypytywali między sobą o stalowoniebieskowłosego Japończyka. Uśmiechnąłem się pod nosem wdychając zapach starego drewna i dymu. Spędziłem tu zbyt wiele czasu, by przyzwyczaić się do tej mieszaniny. Wspomnienia wracały z każdym kolejnym wdechem, a im więcej tego duszącego zapachu wypełniło mi głowę, tym większą nienawiść odczuwałem. Spiąłem się w sobie, wyprostowałem dumnie i obdarzyłem przeklęty parawan nienawistnym spojrzeniem. Poprawiłem chwyt na rękojeści pistoletu. Powinni mi broń zabrać jak tylko tu wszedłem, to była kiedyś pierwsza i jedyna zasada tego miejsca. Mogłeś mieć broń poukrywaną w każdym możliwym miejscu, ale w momencie przekroczenia progu musiałeś mieć puste ręce. Wpierw twierdziłem, że to trochę bez sensu, jednak po pewnym zajściu wynikającym z niedopilnowania przekonałem się o słuszności tej reguły. Musieli ją znieść, przez te kilka lat.
Zdecydowanym ruchem odsunąłem parawan i stanąłem przed grupą mężczyzn w garniturach pochylonych nad stołem do pokera. Grali o dużą stawkę, pieniądze piętrzące się na stole spokojnie wystarczyłyby mi na pokrycie podstawowych kosztów na cały rok. Nie musiałem nic robić, by zwrócić na siebie uwagę, dobrze zbudowany mężczyzna z parodniową szczeciną uniósł na mnie swoje ciemne oczy typowego Japończyka, z których przez chwilę można było wyczytać zdziwienie. Wyglądał jak większość tu przesiadujących - skóra nosiła ślady niewyspania, a długie i głębokie blizny wyzierały spod białej koszuli.
- Yoshii, ty tutaj? Mówiłem ci, każdy kiedyś tu wróci. Za tym się tęskni. - mężczyzna wyprostował się nad stołem, a jego przeciwnicy  zrobili to samo. Oczy błysnęły mu groźnie, a na ustach pojawił się lekki, kpiący uśmiech.
- Nie wróciłem, mam sprawę do ciebie. - mówiłem wolno i dobitnie, akcentując każde słowo.
- Czy to się przypadkiem nie równa powrotowi? - Hiro zebrał karty i na stos pieniędzy dorzucił jeszcze jeden żeton - Zagrasz?
- Nie mam zamiaru grać z oszustem. Załatwiam swoje i wychodzę.
- Oszustem? - udał zdziwionego i urażonego -Yo, od ciebie się takich słów nie spodziewałem. Kiedyś byś sobie nie pozwolił na taki ton i postawę. Aż tak cię chwile fałszywej wolności zmieniły? Tego posłusznego chłopca, którego wytresowałem? Nie powinienem, ale pomogę ci jak staremu przyjacielowi.
Przyjacielowi? Parsknąłem kpiąco.
- Nie przypominam sobie naszej przyjaźni, chyba że chęć odstrzelenia sobie nawzajem głowy uważasz za przyjaźń. I to nie mi bezpośrednio pomożesz. Ona ma do ciebie sprawę - ostatnie zdanie wypowiedziałem po angielsku wskazując na Izzy - Wyjaśnisz mojemu staremu znajomemu, czego konkretnie chcesz? W sprawy narkotyków nie lubię się mieszać
[/i]

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (12-01-2015 o 20h51)

Offline

#90 23-01-2015 o 21h00

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Wpatrywałam się w deszcz, słuchając Yoshii'ego. Po moich policzkach spływały łzy, ale nie chciałam mu ich pokazać. Wiedziałam, że mówił prawdę o tym miejscu. Bywałam w tego typu "klubach", o tak. To jedno z tych miejsc, w których boję się nawet oddychać. Zawsze ktoś mówił za mnie, a ja starałam się tylko patrzyć ludziom hardo w oczy. Nie wolno okazywać strachu przy ludziach tego pokroju. Inaczej, tak jak powiedział mój porywacz, pewnego dnia w jakiejś restauracji podadzą cię w sosie własnym. Tym razem będę musiała sama zamówić sobie dragi i to nie u pośrednika, jak nawykłam robić. Bałam się, że to już mój koniec i nawet Yoshii mnie nie obroni. W sumie po co miałby to robić? Pewnie tylko zdjęliby mu kłopot z głowy. Zamknęłam oczy, czując jak po moich policzkach spływa coraz więcej łez. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranego schowka. Otarłam mokre oczy wierzchem dłoni i zerknęłam na chłopaka. Miał w ręku broń. Niespecjalnie mnie to zdziwiło. Mój nóż wydawał mi się teraz zwykłym scyzorykiem, którym nawet skóry komuś nie zadrapę. Szczególnie, że nie mogłabym ot tak wbić go komuś w ciało. Japończyk wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Ja także stanęłam na ulicy. Nogi drżały mi jak nigdy dotąd, miałam wrażenie, że zaraz upadnę. Wtedy Yoshii złapał mnie mocno za rękę, jakby chciał mnie wesprzeć. A może nie chciał, żebym uciekła? Nie, to nie to, przecież teraz i tak bym mu nie uciekła. Krew szumiała mi w uszach tak głośno, że zagłuszała nawet szum deszczu. Gdy weszliśmy do środka, hałas przebił się nawet przez szum w mojej głowie, a Japończyka potrącił jakiś mężczyzna. Gdy ujrzał mojego porywacza jego twarz zastygła w przerażeniu. Inni ludzie spoglądali na Yoshii'ego i milknęli, jakby był kimś ważnym. Przez mgłę przerażenia przebiło się zdziwienie, ale zaraz zostało zagłuszone, bo poszliśmy dalej. Zamknęłam oczy, gdy weszliśmy za parawan i stanęliśmy. Skuliłam się też lekko, starając się częściowo schować za Japończykiem, który mnie tu przyprowadził. Nawet nie wiedziałam, w jakim języku mężczyźni rozmawiali. Nie interesowało mnie nic oprócz chwili, w której będę musiała się odezwać, żeby wytłumaczyć czego potrzebuję do w miarę normalnej egzystencji. Przez kilka strasznych minut stałam jak niemowa, aż w końcu uchyliłam powieki, akurat w chwili, gdy Yoshii wskazał na mnie. Próbowałam się skupić na tym, co mówił.
A więc to już. Pewnie zginę, jak tylko powiem coś nieodpowiedniego. Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Sekundy płynęły, a mężczyźni siedzący przy stole lustrowali mnie wzrokiem. Jeden czy dwóch uśmiechnęło się kpiąco, widząc że nie mogę wydusić z siebie słowa. Prawdopodobnie zostałam już sklasyfikowana jako łatwa ofiara. Kto wie, co przyjdzie im do głowy mi zrobić. Po niespełna półminucie znalazłam w sobie dość odwagi, żeby zacząć.
- Potrzebuję... - powiedziałam ochrypłym ze strachu głosem. Odchrząknęłam i zaczęłam znowu. Głosem pełnym przerażenia oznajmiłam, czego chcę, po czym znów umilkłam, chowając się za Yoshii'm jeszcze bardziej. W końcu jakiś mężczyzna przyniósł mi tego, czego chciałam, a gdy podawał mi moje "zamówienie" wolną ręką pogłaskał mnie po policzku. Powiedział coś, ale po japońsku, więc nie zrozumiałam. Jednak gest i mina były jednoznaczne. Zamarłam na chwilę, a potem zareagowałam zupełnie bezmyślnie. Ręka z nożem od Yoshii'ego sama wysunęła mi się do przodu, drżąc niemiłosiernie. Chciałam przestraszyć tego faceta, żeby odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#91 29-01-2015 o 21h03

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Słaby głos spłoszonego stworzonka chowającego się za moimi plecami ledwo przebił się przez hałas dobiegający z pomieszczenia obok, ale osoba, w której interesie było zapoznanie z nazwą narkotyku, doskonale usłyszała o co dziewczynie chodziło. Mężczyzna skinieniem ręki przywołał jednego z siedzących pod ścianą olbrzymów podających się za przedstawicieli rasy ludzkiej i razem z nim skierował się za ukryte w mroku drzwi. Wyszedł z nich po paru długich sekundach, a jego gorylowaty poplecznik zaopatrzony w zamówienie Izzy podszedł do nas i wręczył jej pakunek, dodając do tego zupełnie zbędny gest i jeszcze bardziej zbędne słowa. Mimo wszystko wywołały one u mnie niekontrolowany napad dzikiej wściekłości.
Z groźnym, gardłowym warknięciem rzuciłem się w stronę napakowanego mężczyzny zasłaniając Izzy swoim ciałem, ciągnąc zaopatrzone w broń ramię za sobą. Chłodna lufa znalazła się tuż przy jego czole, kolejna twarz, którą ogląda z tak bliska. Mogłaby powiedzieć "Hej skarbie, jesteś niezwykle podobny do swojego brata, za chwilę również rozpłaszczysz się na świeżo malowanej ścianie po ostatniej bójce. Hej Skarbie, uśmiechnij się i powiedz papa".
- Tknij ją choćby jeszcze raz, a wpakuję ci kulkę w ten pusty łeb. - wysyczałem dociskając lufę do jego czoła i zostawiając okrągłe wgłębienie.
To nie byłem ja, zdecydowanie nie ja. Nigdy bym tak nie postąpił w przypadku zwykłej, uprowadzonej dziewczyny, która i tak nie będzie mi długo potrzebna, nie narażałbym życia i zdrowia dla kogoś takiego. To była raczej komenda wygenerowana przez jakiś nowy system w fazie testowej. Krótkie polecenie, które mimo wszystko posłuszne ciało musiało wykonać, co z tego, że wcale mu się to nie podobało.
I dopiero, gdy jakaś inna procedura potwierdziła pomyślne wykonania zadania poczułem ostry, nieprzyjemny ból z lewej strony, rozchodzący się promieniście po całym tułowiu. Rwący i niezwykle rzeczywisty. Coś jakby głębokie rozcięcie przesyłające do mózgu tysiące impulsów na raz, oznajmiających konanie każdej z miliardów komórek dających akurat teraz o sobie znać. W pierwszym odruchu mogłem jedynie syknąć i przyłożyć wolną rękę do dającego o sobie znać boku. Tkanina w tym miejscu była mokra, a palce skleiła mi lepka substancja. Uniosłem niepewnie dłoń na wysokość oczu i niczym umierający bohater jakiegoś taniego filmu kręconego amatorsko zacząłem obracać ją powoli, przypatrując się, jak krew spływa po palcach, dociera do nadgarstka i w postaci pojedynczej kropli spada na podłogę. Uśmiechnąłem się kpiąco i wróciłem spojrzeniem na skołowanego japończyka. Nie myśląc wiele nacisnąłem spust, a gęsta, karmazynowa ciecz utworzyła na ścianie obraz godny cenionego artysty abstrakcjonizmu. Mężczyzna osunął się na ziemię, drgając w ostatnich sekundach jakże krótkiego życia, a ja usłyszałem kolejny huk, po którym zalała mnie dziwna fala omdlewającego gorąca. Źródłem owego uczucia była kwitnąca na nogawce plama krwi, powstała z rany od broni palnej. Nie zdążyłem się jej dobrze przyjrzeć, gdy silna dłoń chwyciła mnie za ramię i brutalnie obróciła. Stanąłem oko w oko z Hiro, zdegustowanym i sinym z wściekłości. Mężczyzna uniósł dłoń, a moje kości policzkowe ruszyły na spotkanie z jego twardą pięścią. W momencie zderzenia zacisnąłem zęby, na nieszczęście między  nimi znalazł się policzek. Usta wypełnił mi charakterystyczny smak krwi. Kaszlnąłem wypluwając jej trochę na podłogę i lakierki któregoś z gangsterów.
- Tym razem kuzyn cię nie uratuje. - usłyszałem tuż przy swoim uchu. -Postaram się, byś do niego dołączył, ale najpierw zbiję ci tak mordę, że nikt nie będzie nawet chciał na ciebie spojrzeć.
Na wspomnienie o kuzynie władowałem mu pięść w brzuch, rozkoszując się widokiem wykręconej z bólu twarzy Hiro. Wykorzystując chwilę nieuwagi i rozluźniony chwyt uwolniłem się spod ciężkiej ręki mężczyzny, i łapiąc Izzy ubrudzoną krwią dłonią pociągnąłem ją za sobą. Starałem się iść szybko, ale przestrzelone udo i rozcięty lewy bok skutecznie mi to utrudniały. Wypadłem zza parawanu, potrąciłem pijących niezidentyfikowany napój ludzi i torując sobie drogę prawie dotarłem do drzwi. Prawie... Na krok przed wolnością poczułem gwałtowne szarpnięcie i drobna dłoń wyślizgnęła się z mojej, a czarno-zielona czupryna zniknęła gdzieś w tłumie.

Offline

#92 05-02-2015 o 23h22

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii znienacka znalazł się tuż przede mną, odgradzając mnie od napastnika. W jego dłoni błysnęła stal broni palnej, którą gwałtownym ruchem przyłożył do czoła tamtego Japończyka. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Nie byłam przygotowana na to, że Yo będzie mnie bronił - w zasadzie to stawiałam na to, że po prostu zignoruje zagrożenie, które nie będzie dotyczyło bezpośrednio jego. Ostatecznie pewnie jestem dla niego ciężarem. Wciąż trzymałam nóż wyciągnięty sztywno przed siebie. Tak sztywno, że gdy Yoshii władował się na niego całym swoim ciężarem moja ręka ledwo drgnęła. Przerażona wyciągnęłam go z rany, która powstała w boku chłopaka. Chciałam wrzeszczeć, żeby mu pomogli, jednak nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Zresztą, pewnie i tak nic by to nie dało. Prędzej by go dobili. Spojrzałam na nóż. Był cały we krwi. Kapała ona powoli na podłogę, zostawiając tam małe plamki. Zrobiłam krzywdę Yoshii'emu! Zraniłam go jego własnym nożem! A on... On właściwie mi pomagał! Chciałam odrzucić trzymaną broń jak najdalej od siebie, ale wciąż zaciskałam na niej palce i nie mogłam poluzować uchwytu. Wpatrywałam się w czerwień jak zahipnotyzowana, odczuwając coraz większe przerażenie i obrzydzenie do samej siebie. Jak mogłam mu to zrobić?
Z tego dziwnego stanu wyrwały mnie wystrzały, a potem mocny uścisk dłoni Japończyka. Yoshii szarpnął mnie za sobą, uciekając z miejsca zdarzenia, mimo że był ranny i widocznie kulał. Kurczowo się go trzymałam, przedzierając się za nim przez gości tego strasznego miejsca. W tej samej dłoni trzymałam torebkę, którą dostałam od martwego już kolesia i dłoń chłopaka. I przez to właśnie wydarzyła się katastrofa. Narkotyki wyślizgnęły mi się z uchwytu i automatycznie schyliłam się po nie, gdy nagle poczułam obcy uścisk na ramieniu. Ktoś trzymał mnie mocno i nie chciał puścić. Przerażona zaczęłam się rzucać w rozpaczliwej próbie wyrwania się z rąk tej osoby. Rozpaczliwie wrzeszczałam imię Yoshii'ego. Nagle przypomniałam o nożu. Sama nie wiedząc co robię podniosłam go i mocno dźgnęłam w przedramię tego, kto mnie trzymał, tworząc na jego skórze długą szramę. Uścisk się rozluźnił. Rzuciłam się do ucieczki, ściskając w dłoni zgubione wcześniej narkotyki. Rozglądałam się za znajomą mi twarzą, ale nie mogłam go nigdzie dostrzec. Dotarłam do drzwi i wypadłam przez nie na zewnątrz, wciąż krzycząc to samo imię.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#93 07-02-2015 o 18h33

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Przez ułamek sekundy miotałem się między zostawieniem dziewczyny samej sobie, a udzieleniem jej pomocy. W końcu na przekór samemu sobie zagłębiłem się w tłum. Wielu mężczyzn starało się jak najszybciej opuścić lokal, przez co odejście od drzwi było rzeczą niezwykle trudną. No, ale od czego ma się broń? Nigdy nie ruszaj się z domy bez noża, a nawet dwóch. Jedno z ostrzy znajdowało się teraz w rękach Izzy, jednak jego bliźniak spoczywał spokojnie zakamuflowany w sprzączce od paska. Nie czekając ani chwili dłużej wyciągnąłem go płynnym ruchem i ruszyłem dalej, przepychając się w tłumie.
W każdym kolejnym krokiem czułem się coraz gorzej. Przestrzelona noga dawała o sobie znać, gdy tylko stawiałem stopę na ziemi i ostrym bólem odmawiała przesunięcia się choćby jeszcze o metr. Miałem wrażenie, że idę już całą wieczność, a świat pod moimi stopami wiruje i rozmywa się. Mimo to ten sam system, który kazał mi zasłonić Izzy własnym ciałem i wpakować kulę w łeb napastnika, wygenerował nowe polecenie, tak bardzo niedopasowane do tego, czego żądało ciało. Po raz kolejny zdawało mi się, że to nie ja panuję nad swoimi kończynami, mającymi teraz lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie się zdrowego rozsądku. Westchnąłem zrezygnowany. Jedynym sposobem na wrócenie do domu i opatrzenie ran było znalezienie Europejki w tym chaosie. Znalezienie jednej, kruchej dziewczyny w tłumie napakowanych i uzbrojonych aż po zęby szumowin. Nikłe szanse.
Zanim zdążyłem to pomyśleć całkiem niedaleko mnie jakiś zbulwersowany głos wykrzykiwał niecenzuralne wyzwiska, ewidentnie rzucane w kierunku dziewczyny. A w tym miejscu była tylko jedna tak odważna i jednocześnie lekkomyślna istota, która ośmieliłaby się doprowadzić mężczyznę do takiego stanu. Może los mi jednak sprzyjał i jemu również nie podobała się samowolka niezidentyfikowanego systemu? Mało ważne, zmieniłem kierunek i po paru przepchnięciach między ludźmi, akcentowanych błyskiem stali, dotarłem do skulonego na podłodze Japończyka, z którego ramienia płynęła rzeka krwi. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Naprawdę nieźle go załatwiła. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co to oznacza. Zwiała. Wykorzystała sytuację i dała nogi za pas. Przeklnąłem pod nosem. Starałem się myśleć logicznie, jednak w tym hałasie nie słyszałem własnych myśli. Może przynajmniej zwijający się z bólu mężczyzna będzie w stanie powiedzieć mi, gdzie pobiegła Izzy. Chwyciłem go za długie włosy i uniosłem głowę do góry. Coś w jego oczach dawało mi do zrozumienia, że wie, o co chcę spytać, ale on nie piśnie nawet słówka. Krew buzowała mi w żyłach, mięśnie same napinały się, by uderzyć. Nie miałem zamiaru pozwolić im stracić nowych sił. Wymierzyłem celnego kopniaka prosto w brzuch mężczyzny, a gdy ten wypluł krew tuż pod moje nogi uderzyłem go w szczękę. Czułem, jak zęby pod moją pięścią kruszą mu się w ustach, a ze zmasakrowanych dziąseł płynie krew. Powtórzyłem kombinację jeszcze parę razy, nim oczy mężczyzny nie zaszły mgłą, a wyciągniętą ręką wskazał kierunek, w którym oddaliła się Izzy. Podziękowałem mu kopniakiem w brzuch i z narastającym niepokojem ruszyłem we wskazanym kierunku. W pewnym momencie zdawało mi się, że usłyszałem jak ktoś pełnym przerażenia głosem, niezwykle podobnym barwą do tego Izzy, woła moje imię. Potrącany przez wracających do środka mężczyzn i wykończony wypadłem na dwór, by ujrzeć chudą sylwetkę odwróconą do mnie plecami i z przerażeniem ukrytym w głosie wołającą mnie. Poczułem, że nie wszystko jednak stracone, a mój plan wciąż może wypalić, bo wciąż mam dziewczynę, na której zależało obiektowi mojej zemsty. Utykając na jedną nogę podszedłem do Izzy i chwytając od tyłu w talii przyciągnąłem ją do siebie. Cała siła wywołana zastrzykiem adrenaliny uciekła z kończyn i gdyby nie dziewczyna pode mną zwaliłbym się na ziemię. Oparłem głowę na jej ramieniu.
- Umiesz opatrywać rany? - wychrypiałem jej do ucha, nie mając siły na donośny głos. A co dopiero na zabandażowanie krwawiących miejsc czy powrót do domu. Uniosłem wzrok i pierwszą rzeczą jaką napotkałem, była neonowo-różowa reklama hotelu o wiadomym przeznaczeniu. Nie obchodziło mnie, co Europejka sobie teraz pomyśli, potrzebowałem się wyspać i trochę odpocząć.
- Prześpimy się tam - wskazałem palcem hotel. - Nie mam siły, by dojechać do domu, a gdziemusimy odpocząć. Pomożesz mi tam dojść?
I tak nie miała innego wyboru, nie pozwoliłbym jej wsiąść za kierownicę BMW, a na ulicy drzemać nie zamierzałem.

Offline

#94 07-02-2015 o 21h17

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Z klubu wypadł jakiś facet, który złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Przestraszyłam się i już miałam ciąć go nożem, gdy usłyszałam znajomy głos. To ledwo przytomny Yoshii pytał, czy jestem w stanie zrobić mu opatrunek. Opierał się na mnie prawie całym ciężarem swojego ciała, jak gdyby bez podpory w postaci mnie miał się wywrócić na ziemię. Był szczupły, ale umięśniony, a więc do lekkich nie należał. Wskazał hotel z różowym neonem, który znajdował się przed nami i powiedział, że to tam się prześpimy. Skinęłam głową i objęłam go w pasie, chcąc jakoś pomóc mu w dojściu do budynku. W moim umyśle przemknęła spłoszona myśl, że to chyba właśnie tak wyglądają burdele, ale nie byłam w stanie dłużej nad tym myśleć. Yoshii wyraźnie tracił siły. Wykrwawiał się, a to wszystko przeze mnie. Muszę mu szybko pomóc, inaczej będzie z nim naprawdę źle. Doszliśmy powoli do hotelu. Chłopak załatwił co trzeba, żebyśmy dostali pokój. Nie zwróciłam uwagi na wygląd pomieszczeń, bo byłam zajęta trzymaniem Yo w taki sposób, żeby jak najmniej obciążał swoją ranną nogę. Recepcjonistka nie zwracała zbyt dużej uwagi na stan, w jakim się znajdywał. Być może często mieli tu takich gości... Byłam już strasznie zmęczona tym wszystkim, ale sił dodawał mi strach. Jeśli nie pomogę dojść Yoshii'emu do pokoju, on może umrzeć. Muszę opatrzyć jego rany... A potem się nim opiekować najlepiej, jak potrafię.
- To tutaj - powiedziałam słabo, zerkając na liczbę na kluczu, który dał mi chłopak. Drżącą ręką otworzyłam drzwi, pomogłam dojść rannemu Japończykowi do dużego, podwójnego łóżka, a potem ponownie zamknęłam drzwi na klucz. Lepiej, żeby nikt tu nie wszedł, gdy będę obwiązywała mu rany najlepiej jak umiem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#95 07-02-2015 o 22h23

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Krew szumiała mi w uszach, a zranione miejsca pulsowały rozdzierającym bólem, od którego lepsza byłaby utrata przytomności. Jednak nie mogłem sobie na to teraz pozwolić. Izzy nie miałaby siły, by donieść mnie do hotelu, jeśli teraz też ledwo trzymała się na nogach. Musiała być wykończona tak samo jak ja. Doskonale pamiętałem pierwszy raz, gdy byłem świadkiem takiej bójki i zostałem zmuszony do bronienia się. Nie chciałem wychodzić z pokoju, by nie musieć patrzeć w twarz brata. Wspomnienia przygniotły mnie jeszcze bardziej, więc skupiłem się na naszych obecnych problemach. Portfel miałem w kieszeni spodni, czułem, jak jego róg wbija mi się w nogę. Pozostawała kwestia opatrunków. Westchnąłem ciężko. Znów trzeba będzie podrzeć koszulę, by... By... Myślenie sprawiało mi coraz więcej trudności, miałem wrażenie, że odpływam. Gdy chciałem się poddać temu odczuciu poczułem, że ruszyliśmy. Bezwiednie ruszałem nogami dostosowując się do drobnych kroków, jakie stawiała Izzy. Świat wirował, głosy rozmywały się, a zapachy mieszały skutecznie tłumiąc wszelkie myśli. Zamknąłem się w sobie, bo tego inaczej nazwać nie można. Po prostu przymknąłem oczy, a zewnętrzny świat docierał do mnie jak zza dźwiękoszczelnych drzwi. Ocknąłem się dopiero, gdy Izzy mną wstrząsnęła, bym dogadał się z recepcjonistką. Jak przez sen załatwiłem formalności i odebrałem klucz od pokoju, po czym znów wsparłem się na Europejce, tracąc kontakt z rzeczywistością. Następny przystanek był już w pokoju, gdzie ledwo żywy wylądowałem na miękkim łóżku. Resztkami sił jeszcze raz zebrałem myśli. Koszula... Ściągnąłem ją z siebie i podałem Izzy.
- Podrzyj -wychrypiałem. - Użyj tego jako bandaża.

Offline

#96 07-02-2015 o 22h56

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Wróciłam do Yoshii'ego, który ostatkiem sił zdjął z siebie koszulę i dał mi ją z poleceniem, żebym podarła ją i zrobiła z niej opatrunek na jego rany. Jego idealnie wyrzeźbiony brzuch nie był czymś, o czym powinnam w tej chwili myśleć, jednak sprawił, że na moich policzkach pojawiły się wypieki, zanim skupiłam się na wciąż krwawiącej ranie. Nie za bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać, a jego koszula stawiała opór przed podarciem. Moje nowe ubrania, z których łatwiej byłoby mi coś podrzeć, zostały w samochodzie Yo. Uklęknęłam na łóżku przy chłopaku i drżącymi rękami zdjęłam z siebie bluzkę, którą po chwili przerobiłam na długie pasy, idealne do wiązania. Pobiegłam do łazienki, którą zauważyłam wcześniej i wzięłam stamtąd ręczniki, jeden mocząc najpierw wodą. Byłam pewna, że najpierw powinnam nieco oczyścić ranę. Ostrożnie przemyłam bok chłopaka z nieco zaschniętej krwi. Okazało się, że był to pewien błąd, bo z tamowanej dotąd nieco rany wypłynęło o wiele więcej czerwonego płynu niż wcześniej. Przygryzłam wargę, przestraszona tym co zrobiłam. Ręce drżały mi tak silnie, że rozsmarowałam mu krew po połowie brzucha, gdy próbowałam jeszcze raz przetrzeć ranę. Podałam mu inny ręcznik, widząc, że nie zemdlał tak do końca i poleciłam, żeby trzymał go sobie przy boku. Sama wzięłam jego koszulę i szarpnęłam nią mocniej. Wreszcie się rozdarła. Część złożyłam w kostkę, po czym odsunęłam rękę Yoshii'ego i przyłożyłam mu do boku jego koszulę. Swoją, podartą na paski, użyłam do obwiązania go w pasie, tak, żeby opatrunek mu nie spadł. Długo to nie wytrzyma, ale może uda mi się wymyślić coś lepszego, zanim się tak do końca wykrwawi. Zawahałam się przez chwilę. Był postrzelony w nogę, więc żeby przemyć ranę i ją opatrzyć musiałabym zdjąć mu spodnie... Przygryzłam wargę, trzymając szlufkę jego paska tak mocno, że ręka przestała mi dygotać. Postanowiłam go jednak nie rozbierać. Wzięłam swój nóż, o którym zapomniałam przy darciu koszuli i ostrożnie odcięłam kawałek spodni, który znajdował się najbliżej rany. Przemyłam go ręcznikiem, a potem przyłożyłam do rany drugą część koszuli chłopaka i obwiązałam swoją. Odsunęłam się w końcu i krytycznie spojrzałam na swoje dzieło. Przetarłam czoło zakrwawioną ręką, spojrzałam na nią i poszłam do łazienki, żeby się umyć. Gdy wróciłam, Yoshii wciąż był przytomny i obserwował jak wracam do sypialni. Bał się, że ucieknę...? To, co mi zostało z szybkiej akcji ratowniczej zrzuciłam na podłogę i położyłam się na łóżku obok Japończyka.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#97 07-02-2015 o 23h36

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Z rozbawieniem, na jakie było stać bliskiego omdlenia człowieka, obserwowałem jak Izzy próbowała przygotować odpowiednio prowizoryczny opatrunek. Podarcie koszuli nie szło jej zbyt dobrze, za to z bluzą poradziła sobie świetnie. W pokoju było gorąco, chyba, że były to tylko moje odczucia. Co chwila traciłem kontakt z rzeczywistością, wybudzając się za każdym razem, gdy Europejka dotykała głębokiej rany. Nie wiedziałem co było gorsze, ból towarzyszący ranie, czy odczucie znikania i rozpływania się, każde na swój sposób straszne. Następną rzeczą, jaką zarejestrowałem, było opatrywanie rany na udzie. W nodze tkwił pocisk, byłem tego więcej niż pewien, ale mówienie o tym Izzy byłoby nierozsądne. Dziewczyna spanikowałaby i najprawdopodobniej zadzwoniła na pogotowie. A wtedy zaczęłyby się pytania, o to kto mnie postrzelił, gdzie i skąd miał broń. Na żadne z nich nie mógłbym odpowiedzieć, jeśli nie chciałbym podpisać nad sobą wyroku śmierci.
Moje rozmyślania, które utrzymywały mnie przy żywych  zostały przerwane przez mocniejszy niż dotychczas ból. Zerknąłem na nogę. Prowizoryczny opatrunek składający się z koszuli i pasów bluzy na pierwszy rzut oka dobrze trzymał się na nodze. Oby tylko nie spadł podczas snu. Uniosłem wzrok, by podziękować Izzy, jednak jej nie było. Rozejrzałem się nerwowo po pomieszczeniu. Czyżby omamy? Najwyraźniej tak, bo już za chwilę stała koło łóżka zrzucając z siebie brudne ubrania. Dopiero teraz zauważyłem, jaką ładną figurę miała. Odpowiednio dużo tam, gdzie powinna, a płaskiego brzucha mogłaby jej pozazdrościć niejedna modelka. Do tego dochodziły chude ręce i cienkie jak patyczki nogi... Zganiłem się w myślach. Przestań rozbierać ją wzrokiem i połóż się spać, jeśli jutro chcesz być w stanie zrobić coś więcej niż wykrwawianie. Podciągnąłem się w stronę środka łóżka i ułożyłem wygodnie , opierając głowę o ramię dziewczyny.
- Dziękuję - wyszeptałem resztką sił. - Jestem ci wdzię...
Nie dokończyłem, bo zasnąłem niespokojnym snem.

Offline

#98 08-02-2015 o 00h06

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii musiał być bardzo zmęczony, bo gdy tylko się przy nim położyłam, usnął w połowie słowa z głową na moim ramieniu. Bałam się poruszyć albo chociaż głębiej odetchnąć, żeby go nie obudzić. Potrzebował wypoczynku, nawet jeśli obawiałam się, że podczas snu wykrwawi się i umrze w moich ramionach. Wyciągnęłam wolną rękę i zaczęłam gładzić go po ramieniu. Czułam się nieco niezręcznie. Mimo całego bagna, w jakie wdepnęłam, Yo był pierwszym mężczyzną, z którym byłam tak blisko. Nawet, jeśli spał, to wciąż leżałam przy nim pół naga, a kiedyś przecież się obudzi. Chyba, że jednak umrze... Odgoniłam od siebie tę myśl. Japończyk został poważnie ranny, po raz kolejny ratując mi życie. Jak mogłam być taka niewdzięczna i próbować od niego uciec? Troszczył się o mnie, mimo wszystko on się o mnie troszczył! Wciąż głaskałam go po ramieniu, zastanawiając się co mam teraz zrobić. Zostać z nim? Nie chcę wracać do ojca, ani nawet do kraju... Tamto życie wcale mnie nie pociągało. To nowe mimo niebezpieczeństw było znacznie ciekawsze. Poczułam jak wiruje mi w głowie i zamknęłam oczy, usypiając niemal od razu, jak to zrobiłam.
***
Rano obudziłam się dziwnie wcześnie - o ile mogłam się zorientować w godzinie - czując ciężar na klatce piersiowej i brzuchu. Uniosłam głowę na tyle, na ile mogłam, chcąc zorientować się w sytuacji. To Yoshii spał niespokojnie z głową na moim obojczyku i obejmując ramieniem mój brzuch. Zrobiło mi się gorąco, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie jestem w samej bieliźnie. Japończyk też był rozpalony, ale to z powodu dwóch ran z wczoraj. Dziwne, że mężczyźni z klubu nie namierzyli nas w tym hotelu. Rozejrzałam się po pokoju na tyle, na ile mogłam. Wystrój był... Kiczowato-romantyczny. Jednoznacznie określał charakter miejsca, w którym wylądowaliśmy. To łóżko musiało być świadkiem wielu ciekawych scen... Przestraszyłam się, że Yo wybrał to miejsce specjalnie, ale uspokoiłam się po chwili. Był ciężko ranny, a w pobliżu mogło nie być innego miejsca na nocleg. Znienacka poczułam, że muszę czym prędzej odwiedzić łazienkę. Przygryzłam wargę i zaczęłam delikatnie dźgać Japończyka w ramię.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#99 08-02-2015 o 00h30

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Spałem w najlepsze, gdy trącenia w ramię zmusiłymnie do powrotu z krainy Morfeusza. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy sprawiło, że poczułem, jak robi mi się jeszcze goręcej. Musiałem wiercić się w nocy, jeśli wylądowałem na niej w takiej pozycji. Z cichym stęknięciem zsunąłem się z dziewczyny i oparłem głowę na miękkich poduszkach. Chyba miałem gorączkę, a ból w boku nasilił się. Chciałem móc obejrzeć ranę, jednak poruszanie się wciąż sprawiało mi niemałe trudności, a nawet podniesienie głowy sprawiało, że miałem ochotę krzyczeć. Spod przymkniętych powiek obserwowałem jak Izzy znika za drzwiami łazienki.
Byłem świadom tego, jak niebezpieczną raną jest ta z lewego boku, kiedyś widziałem podobną u kogoś, kto wciągnął mnie w to bagno. Skończyło się to jego śmiercią, powolną i bolesną. Ale ja miałem Izzy, która nie radziła sobie z opatrywaniem tak źle i potrafiła coś tam zrobić. Z tą myślą, wykonując tysiące dziwnych i skomplikowanych ruchów, wreszcie udało mi się usiąść na brzegu łóżka. Parę głębszych wdechów, odwrócenie myśli od uda i boku. Spróbowałem wstać, ale ból był zbyt silny. Wreszcie, za którąś z kolei próbą udało mi się złapać równowagę i podpierając się ściany dojść do najbliższej szafki. Szukałem czegokolwiek materiałowego, co nadawałoby się do przekształcenia w bandaż.

Offline

#100 08-02-2015 o 00h47

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii obudził się i zsunął ze mnie, po czym oparł się o poduszki. Korzystając z tego, że już na mnie nie leży, poszłam szybko do łazienki. Załatwiłam swoją potrzebę i myjąc ręce spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wydałam z siebie dziwny odgłos, gdy mój wzrok spoczął na kolczyku w mojej brwi. Skóra wokół piercingu zrobiła się dziwnie czerwona i jakby spuchła. Powinnam ją przeczyścić, ale oprócz wody nie miałam nic. Zdjęłam jednak kolczyk na chwilę, umyłam twarz wodą i włożyłam go z powrotem. Wczoraj wszystkie ręczniki wyniosłam do pokoju, więc otarłam twarz przedramieniem, żeby kropelki wody nie wpadały mi do oczu. Nagle usłyszałam dziwny hałas dobiegający z pokoju, więc szybko tam wróciłam. Yoshii opierał się o szafkę nocną i przeszukiwał zawartość szuflady. Zaciskał z bólu zęby, jednak wytrwale nie wracał na łóżko. Podeszłam do niego i objęłam go mokrą ręką w pasie, ciągnąc go przy tym w powrotem na łóżko.
- Musisz odpoczywać - powiedziałam, gdy udało mi się go posadzić na pościeli. - Pozwól, że ci pomogę. Czego szukałeś? - Odwróciłam się do szafki i lekko nachyliłam, grzebiąc w szufladzie. Nie było tam nic ciekawego, oprócz kilku nieprzydatnych nam w tej chwili gadżetów. Na pewno nie znajdę tu niczego, co mogłoby nam w tej chwili pomóc. Odwróciłam się więc z powrotem do Yo, przygryzając wargę. Podeszłam powoli do niego, pochyliłam się i cmoknęłam go krótko w usta.
- Dziękuję - bąknęłam. - Uratowałeś mi życie.
Potem kucnęłam koło łóżka i z przedmiotów leżących na podłodze wybrałam te najmniej zabrudzone krwią, chcąc zmienić Japończykowi opatrunek.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 6 7