Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 5 6 7

#151 07-06-2015 o 12h06

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nie pozwoliłem sobie, by choćby cień grymasu zniszczył zupełnie obojętną maskę, jaką przywdziałem. Oczywiście, dużo łatwiej by było, gdyby odpowiedziała "tak, ciągle" lub "od czasu do czasu". W każdym razie coś w ten deseń. Inne odpowiedzi... Cóż, wymagały kolejnej zbędnej wymiany zdań i dokładnego doboru słów, tak by delikatnie dać do zrozumienia, że może wiem gdzie jest jej matka. - Na prawdę? Nigdy nie zastanawiało cię, co może robić? - wciąż udawałem zupełny brak zainteresowania, zerkając jednak chyłkiem na dziewczynę. Jesteś potworem - odezwał się głos w mojej głowie, skutecznie zagłuszając jakiekolwiek inne myśli. Niczym więcej, tylko potworem. Czy nie tego chciałeś? Ja? Ja tylko kazałem ci się zastanowić, niczego innego nie kazałem robić. Obydwaj wiemy, że właśnie to miałeś na myśli. Nie musiałeś tego robić. Nie dałbyś mi żyć. Teraz też nie dam. Spadaj, jeśli nie masz nic do powiedzenia. Masz mój środkowy palec jako krzyżyk na drogę. Będziesz żałował każdej decyzji. Nie uwolnisz się ode mnie. Roześmiałem się w myślach słysząc jego słowa. On też był niepewny, też się trząsł ze strachu, choć grał chojraka i twardziela. A tak właściwie nigdy nim nie był i jak na razie nie ma bata, by kiedykolwiek był. Dobrze, że przynajmniej na tę chwilę zamilkł, a ja mogłem skupić się na wodzeniu Izzy za nos.

Offline

#152 07-07-2015 o 12h27

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Patrzyłam zdziwiona w twarz Yoshii'ego. Dlaczego tak się mnie dopytywał? Nie jego sprawa. Wzrok sam uciekł mi w stronę paczuszki z narkotykami, a myśli powoli traciły na ostrości. Straciłam zainteresowanie pytaniami Yo i zacisnęłam ręce na ramieniu, krzywiąc się i oddychając głęboko. Spięłam mięśnie, nie chcąc nimi poruszyć, żeby jakimś przypadkiem nie znaleźć się bliżej prochów. Tylko się nie ruszaj, nie bierz ich, nawet nie próbuj... Chciałam móc bez problemu podejść do nich i znów odlecieć. Wiedziałam jednak, że chłopak powstrzyma mnie przed tym. Albo i nie... Ale jeśli tego nie zrobi, będzie patrzył na mnie z jeszcze większym obrzydzeniem niż teraz. Kurczę, co mnie to właściwie obchodzi? On mnie porwał, to ja powinnam patrzeć tak na niego! Powoli rozluźniłam mięśnie i drgnęłam niespokojnie. Krew szumiała mi w uszach, jakby chciała nimi wypłynąć na zewnątrz. Zerknęłam ukradkiem na Yo, podejmując decyzję. Wezmę narkotyki i on mi w tym nie przeszkodzi. Zirytowałam się, widząc, że zerka na mnie jak na jakiś ciekawy okaz w zoo, jednak postanowiłam to zignorować - i tak jest za słaby, żeby w jakikolwiek sposób zareagować na to, co mam zamiar zrobić. Wstałam powoli i zaciskając pięści ruszyłam w stronę paczuszki. Czułam jak twarz płonie mi z emocji, a krew dudni w głowie jeszcze mocniej niż przed chwilą. Zrobiłam kilka kroków, gdy nagle świat zaczął tracić wyrazistość, kontury zaczęły się rozmazywać, a ja sama... Straciłam przytomność.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#153 13-07-2015 o 12h14

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Poproszę oklaski, nareszcie odpisałam~

Link do zewnętrznego obrazka

Cisza, jaka zapadła po moim pytaniu, działała kojąco na wytężone ostatnio do granic możliwości zmysły, pozwalając mi tym samym odłączyć się od otaczającego świata. Nawet nie byłem w stanie złościć się na brak odpowiedzi. Siedziałem praktycznie bez ruchu, a potok niekontrolowanych myśli starał się przetrwać w mojej głowie. Gdyby przedstawić to graficznie, ciąg niebyt spójnych liter pojawiałby się znikąd, wpadałby jednym uchem, w głowie odzyskiwał jako taki sens, by po wypłynięciu drugim na powrót go tracić. Następnie rozpływałby się w eterze i tyle go widzieli. Może dlatego też nie zareagowałem, gdy Izzy wstała z kanapy i chwiejnym krokiem przemieszczała się w stronę paczuszki z narkotykami. Obserwowałem jej poczynania spod pół przymkniętych powiek, jednak zawsze wyostrzony instynkt tym razem był jakby przykryty grubą warstwą puchowej kołdry, bym mógł być w stanie wysnuć niepokojące wnioski. Przecież to było logiczne - idzie w stronę prochów nie po to, by podjąć jeszcze jedną próbę pozbycia się ich, a w celu naje#%&ia się. Dobrze byłoby, gdybym w tamtym momencie to wiedział.
Widok dziewczyny usuwającej się na podłogę od razu postawił mnie do pionu. Zerwałem się z miejsca, fundując sobie tym samym nagły zawrót głowy i ból w boku, podszedłem do leżącej dziewczyny i potrząsnąłem ją lekko za ramiona jednocześnie wypowiadając parokrotnie jej imię. Z ulgą stwierdziłem, że przynajmniej oddycha, może nieregularnie, ale jednak. I jak to zazwyczaj w takich momentach bywa coś niepokojącego musiało się zdążyć. Wpierw drobnym ciałem Europejki wstrząsnął dreszcz, by za chwilę przerodzić się w znacznie częstsze drgawki. Kierowany odruchem unieruchomiłem nadgarstki dziewczyny, uniosłem jej nogi, oparłem o stojące nieopodal krzesło i nie przestałem mówić do niej w nadziei, że zareaguje.

Offline

#154 11-08-2015 o 10h14

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291


Oklaski dla mnie powinny być żywsze. Rany, brak weny tak bardzo. xDD
Link do zewnętrznego obrazka
Boli


Ból to jedna, jedyna rzecz, jaką w tej chwili czułam. Jakby rozrywano mi mięśnie, a potem zwijano je w kulkę tylko po to, żeby znów je rozerwać. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam zlokalizować ust, żeby je otworzyć. Trwało to w nieskończoność.
I nagle usłyszałam głos Yoshii'ego. Kazał mi się ocknąć i dać znać, że wszystko okej. Głowa pękała mi na kawałeczki, jakby cały ból z mięśni trafił tam. Dziwnym sposobem pomogło mi to zlokalizować usta, z których natychmiast wydarł się ochrypły jęk protestu. Nic nie było okej - umierałam z bólu. Otworzyłam oczy tylko po to, żeby po ułamku sekundy znów je zamknąć. Chłopak wydał z siebie westchnienie ulgi, jakby bardzo go ucieszyło to, że jednak nie umarłam albo coś. Chociaż w zasadzie - co go to obchodzi? Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z tego, że nadal jęczę. Zaschło mi w gardle, jakbym po omdleniu śliniła się obficie. W sumie możliwe. Próbowałam unieść dłoń, żeby otrzeć wilgotny policzek, ale była przez coś zablokowana. Ponowiłam próbę uniesienia powiek i tym razem poszło mi lepiej. Zdążyłam zauważyć, że Yo siedzi obok mnie i trzyma mi nadgarstki. Moje nogi oparte były o krzesło. Wydałam z siebie jeszcze jeden, długi jęk i czując nadchodzące torsje przekręciłam się na bok, niemal wyrywając sobie rękę ze stawu - chłopak trzymał mnie naprawdę mocno, ale puścił, widząc, że próbuję się wydostać - i boleśnie obtłukując sobie nogi o posadzkę, bo powolne zdjęcie ich było dla mnie zbyt wymagające.
Przez chwilę gapiłam się na mokrą plamę, która przed chwilą powstała z mojej winy, po czym otarłam dłonią usta i odsunęłam się od niej, oddychając głęboko. Paliło mnie gardło i mięśnie, a w głowie siedziały krasnoludy i próbowały rozłupać ją swoimi ciężkimi młotami. Żołądek zwinął mi się w ciasną kulkę - dobrze, że już nie miał się czego pozbywać.
- Pić - wychrypiałam, zerkając błagalnie na Yoshii'ego. - Co się właśnie stało? - spytałam, chociaż nie byłam pewna, czy odpowie. Bo skąd on ma wiedzieć, dlaczego zemdlałam?


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#155 23-08-2015 o 14h58

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

*Bije brawo* Post marny, oj marny, ale przynajmniej jest. Początek zerżnięty z Andrewa, bo kto mi zabroni xd

Link do zewnętrznego obrazka

Ogromny kamień z łoskotem spadł mi z serca i potoczył się po podłodze, gdy Izzy wykazała oznaki życia. Odetchnąłem z ulgą, jednak wciąż w obawie o jej własne bezpieczeństwo nie puszczałem nadgarstków dziewczyny. Dla mnie zagrożenia nie stanowiła, lecz gdyby nagle wpadł jej do głowy genialny pomysł ucieczki, zdecydowanie lepszą i bezpieczniejszą opcję stanowiłaby podłoga. Niosła za sobą zdecydowanie mniejsze prawdopodobieństwo upadku. W końcu trzymanie jej przestało być dla mnie wygodne, a dla niej zdrowe, więc puściłem nadgarstki Europejki.
Słysząc jej następne słowa najszybciej jak to tylko możliwe (czyli tak właściwie wolno, bo przestrzelone udo nie zapewnia komfortu ruchu) podniosłem się i dokuśtykałem do kuchni, gdzie nalałem niepełną szklankę napoju, po czym wróciłem do dziewczyny. Odstawiwszy kubek na bezpieczną odległość, chwyciłem ją pod ramiona i uważając, by o nic się nie potłukła, oparłem o kanapę. Następnie zdjąłem z krzesła lekko zaczerwieniony od krwi ręcznik i czystą stroną wytarłem dziewczynie policzek ze śliny. Chwyciłem szklankę i podałem jej, a sam usiadłem obok.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Zemdlałaś idąc po narkotyki i to tak właściwie wszystko, co zaobserwowałem - odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie.

Offline

#156 26-08-2015 o 13h14

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Przymknęłam oczy. Usłyszałam, jak Yoshii podnosi się z podłogi i na tyle szybko, na ile pozwala mu przestrzelona noga, udaje się do kuchni. Skupiłam się na powstrzymywaniu dalszych mdłości, rozmasowując bark. Zdawało mi się, że zanim wrócił Yo minęła cała wieczność. Chłopak ostrożnie otarł mi ślinę z policzka, po czym podał mi szklankę wody i usiadł obok mnie. Wypiłam powoli kilka łyków, bojąc się, że sprowokuję wymioty, jednak to na szczęście nie nastąpiło. Skinęłam głową, słysząc jego wyjaśnienia. Dokładnie tyle pamiętałam. Po prostu w pewnym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami... I już. W zamyśleniu gładziłam palcem szklankę - nie miałam żadnego pomysłu na to, co właściwie mogło mi się stać. Efekt tego, że dawno nie brałam? Bez przesady, ćpałam całkiem niedawno... Tylko, że wcześniej robiłam to codziennie. Albo kilka razy dziennie, żyłam na wiecznym haju. To chyba możliwe, że moje ciało chciało więcej... Zdałam sobie sprawę z tego, że znów gapię się na paczkę z dragami jak zahipnotyzowana. Speszona odwróciłam wzrok i natrafiłam na spojrzenie Yoshii'ego. W moich oczach pojawiła się błagalna nuta. Potrzebowałam pomocy.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#157 06-09-2015 o 19h31

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nie patrz się tak na mnie, bo nic nie mogę zrobić!
Przepełnione niemą prośbą spojrzenie Izzy wwiercało się we mnie, sprawiając, że chciałem wyparować. Odbierające siły uczucie niemocy na powrót zagościło w moim umyśle. Czułem się jak tych parę lat temu, gdy patrzenie na powolne staczanie się najbliższych mi osób było jedynym, co mogłem robić. Co w ogóle byłem w stanie zrobić. Tylko, że oni nie chcieli walczyć. Widziałem jak się poddawali, wątpili. I to chyba bolało najbardziej.
Będąc myślami gdzieś w przeszłości, odsunąłem pasemko włosów, jakie przykleiło się Izzy do policzka. Podałem jej wilgotny ręcznik i powolnym, nieco flegmatycznym ruchem zasugerowałem, by otarła ślinę z policzka. Następnie znów oparłem się plecami o kanapę i uniosłem oczy ku sufitowi. Kiedyś szukałem w nim pytań, teraz z bieli starałem się wyłowić odpowiedź. Znaleźć drogę, która nie skończyłaby się jak inne dawno skrzyżowane z moją. Jednak sufit milczał, nie podsuwając gotowych rozwiązań.
- Kiedy ostatnio ćpałaś? - spytałem, chcąc przerwać ciszę. Ostatnie dni zlały mi się w jedną masę, pełną ciągłych sprzeczek z samym sobą, konfliktów i bólu. Już nawet w sumie nie pamiętałem, ile czasu minęło, od kiedy ją na swój własny użytek uprowadziłem.

Offline

#158 16-09-2015 o 18h36

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii wyglądał, jakby odleciał myślami gdzieś daleko. Odkleił pasemko włosów z mojego policzka, a ja zerknęłam na nie, nagle dziwnie czując się z obcym kolorem. Wzdrygnęłam się i przyjęłam ręcznik, żeby dokończyć ścieranie śliny. Skrzywiłam się, czując nieprzyjemny zapach - do tego do moich nozdrzy dolatywał zapach wymiocin, a mi zrobiło się niedobrze. Wstałam powoli i usiadłam na krześle, bo nie mogłam ruszyć się nigdzie dalej. Wysiliłam umysł, chcąc odpowiedzieć na pytanie Yo. W pamięci jednak znajdywałam tylko rozmazane plamy dotyczące ostatnich wydarzeń, nie potrafiłam znaleźć tam niczego, co przypomniałoby ćpanie.
- Nie mam pojęcia - bąknęłam, krzywiąc się. Skoro pytał, to też nie pamiętał, więc chyba nie będzie wymagał, żebym sobie przypomniała? Siedziałam sztywno, mając nadzieję, że uporczywe zawroty głowy wkrótce miną i będę mogła pójść do toalety. Starałam się nie zwracać uwagi na małą paczuszkę z narkotykami, wciąż leżącą w zasięgu mojego wzroku...


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#159 17-09-2015 o 15h41

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Yoshii

Uparcie wpatrywałem się w sufit, szukając na nim oznak boskiej interwencji. Nic. Zero jakichkolwiek zdarzeń, mogących uchodzić za znak z góry. Nawet sufit nie zadrżał. No cóż, opatrzność jak widać miała mnie w miejscu, gdzie plecy kończą swą czcigodną nazwę. Wniosek? Musiałem liczyć na siebie. Jak zawsze.
Spojrzałem na Izzy, gdy jej burkliwe słowa przecięły powietrze. Za wszelką cenę musiałem zdobyć jej zaufanie, bo bez tego nie będę mógł przejść do finałowego posunięcia. Im dłużej zwlekałem, tym większe niebezpieczeństwo niosło za sobą nawet zwyczajne siedzenie w mieszkaniu. On miał ludzi wszędzie i prawdopodobnie już wiedział, gdzie zguba się znajduje. Nie mógł nie wiedzieć, po prostu czekał. Bawił się ze mną w kotka i myszkę. Zawsze podobały mu się polowania, jeśli zwierzyną łowną byli ludzie.
- Jeśli musisz, to po prostu weź - powiedziałem, powstrzymując obrzydzenie. - Naćpana czy nie i tak będziesz tu siedzieć.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (17-09-2015 o 16h11)

Offline

#160 01-10-2015 o 19h18

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii musiał zauważyć moje spojrzenie na prochy. Jego słowa i dźwięczące w nich obrzydzenie sprawiły, że zadrżałam. Jeśli miał na celu odwiedzenie mnie od myśli o wzięciu, to mu się udało. Pokręciłam gwałtownie głową i wbiłam wzrok we własne dłonie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na ich stan. Moje paznokcie były połamane i zakrwawione, a same ręce blade jak ściana. Na nadgarstkach widniały czerwone pręgi, pozostałe po tym, jak Yo trzymał mnie przyszpiloną do ziemi. Westchnęłam i spróbowałam zdrapać posokę, ale poddałam się widząc, że plamki nie chcą zniknąć. Bez słowa podniosłam się z krzesła i ruszyłam do łazienki, potykając się po drodze i co chwila przytrzymując czego popadło. Zawroty głowy przybrały na sile, łupały mnie też skronie. Z trudem dotarłam do małego pomieszczenia, gdzie natychmiast dopadłam kranu. Najpierw pochyliłam się i napiłam, a potem zabrałam za zmywanie krwi chłopaka ze swoich dłoni. Miałam dziwne wrażenie, że woda spływająca ze mnie była zbyt czerwona, niż powinna. Po chwili zakręciłam kurek. Opadłam na ziemię, nie mając już siły stać.
Jak długo jeszcze będę zmuszona pozostawać w tym mieszkaniu, drżąc o własne życie w rękach Yoshii'ego? Wprawdzie on nie usiłował zrobić mi krzywdy, ale jego "znajomi"... A co jeśli postanowią go dopaść? Schowałam głowę w ramiona, czując napływ piekących łez.
Co ja mam zrobić?


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#161 30-10-2015 o 18h41

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nawet nie zauważyłem, kiedy Izzy zniknęła z pomieszczenia. Pogrążony w rozmyślaniach siedziałem bez ruchu, a świat wokół pędził dalej, niszczejąc jak zawsze. Oddychało mi się z trudem, każde uniesienie klatki piersiowej wymagało ogromnej siły i było nie lada wysiłkiem. Otumaniony przez ból pozwoliłem wspomnieniom przywołać obraz sprzed lat, wieczór, od którego wszystko się zaczęło. Zdawało mi się, że niemoc tamtego dnia wraz ze swoją główną bohaterką rozgrywała się jeszcze raz według tej samej metody. Nie, nie zdawało mi się, że ją widzę, ja to  w i d z i a ł e m  naprawdę. Stała odwrócona do mnie tyłem, za duża koszulka sięgała jej niemal kolan. Dłonie tak piękne, jak te pianistki, ostrożnie przyłożyła do gładkiej tafli szkła, za którą rozciągało się morze świateł, neonów i ludzi. Coś mówiła, jednak słowa nie dolatywały do moich uszu. Rozmywały się w gorącym powietrzu, tracąc określone kształty i zatracając w pięknie wolnej anonimowości. Płakała. Łzy znaczyły drogę po zaczerwienionych policzkach, by na podbródku zadziałać w myśl grawitacji i spaść na podłogę. Cierpienie wstrząsało jej ciałem, ból i strach rozrywały na części, a bezsilność przygniatała, odbierając oddech. W powietrzu zawisł znak zapytania, jedyna forma, jaka przedarła się przez granicę dzielącą nasze światy i zdawała się na chwilę je łączyć, niczym most nad rwącym górskim strumieniem łączy dwa odległe brzegi. Prysła jednak, zostawiając za sobą pochłaniającą dziurę, gdy drobna dziewczyna niemal biegiem uciekła z pokoju, decydując się na najgorsze. Wciąż otumaniony, żyjący jakby gdzie indziej, udałem się za nią, powtarzając pod nosem dźwięczne imię. Nie chciałem po raz kolejny usłyszeć trzasku drzwi. Nie chciałem godzić się na taki koniec, tak nieodwracalne rozwiązanie spraw. Nie chciałem, by to znów się skończyło tak jak zawsze. Złudna nadzieja, że dam radę zmienić przeszłość, dodawała mi sił i chęci walki.
Ale tym razem ona nie odeszła. Nie zniknęła za zabezpieczonymi drzwiami, nie skręciła kostki zbiegając po schodach. Siedziała na zimnej podłodze w łazience, odwrócona do korytarza tyłem, a jej ciemne jak pióra kruka włosy opadały najpierw na ramiona, by potem lśniącym wodospadem popłynąć na posadzkę i rozlać się po niej. Serce przyspieszyło pracę. Na miękkich nogach podszedłem do niej, nie dowierzając własnym oczom. Wszechogarniająca radość mieszała się z zaskoczeniem, tworząc otumaniającą mieszankę, a krew dudniła w uszach. Opadłem na kolana tuż za jej plecami, nie mając siły na utrzymanie pozycji pionowej.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej - wyszeptałem w jej włosy, przyciągając dziewczynę do siebie. Trzęsły mi się ręce, gdy obejmowałem ją od tyłu, zastanawiając się, czy to sen, czy rzeczywistość. Jednak miękkość ciała pod moimi palcami, zapach... To wszystko było zbyt realne.

Offline

#162 02-11-2015 o 13h14

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Uniosłam głowę, słysząc na korytarzu ciężkie kroki. Na sekundę w głowie błysnęła mi myśl, że to ktoś obcy, ale szybko ją odpędziłam. Usłyszałabym, że ktoś wchodzi do mieszkania, a więc to musiał być Yoshii. Nie miałam siły odwrócić się w stronę drzwi, więc tylko zerknęłam przez ramię w chwili, gdy otwierał drzwi do łazienki. Chłopak miał dziwną minę. Skuliłam się, chowając twarz, sama nie wiedząc o co może mu chodzić. Serce dudniło mi jak młot, a w uszach szumiała krew. Nawet gdybym miała siłę na ucieczkę, to nie miałabym dokąd uciekać. Chyba, że miałabym chęć schować się w pralce, ale raczej bym się nie zmieściła.
Nagle Yoshii przytulił mnie gwałtownie od tyłu, a ja zesztywniałam. Co to ma znaczyć?! Ręce trzęsły mu się jakby dostał jakiegoś ataku, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał mnie zgnieść.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej - poprosił. Wciągnęłam głęboko powietrze. Czy on wziął narkotyki?! Westchnęłam ciężko, czując jego oddech we włosach i na szyi. Gładził mnie palcami, a ja nie wiedziałam co mam robić. Wyrywać się, krzyczeć, uderzyć go? Po kilku sekundach nie wytrzymałam.
- Co ty robisz? - spytałam spokojnie, pilnując, żeby głos mi nie zadrżał. Nie chciałam, żeby wiedział, że się go w tej chwili boję.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#163 22-11-2015 o 07h35

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Oddychałem ciężko, czując, jak tracę siły. Ale znalazłem ją, więc mogłem pozwolić sobie na chwilę wytchnienia i moment bez twardej zbroi. Nie liczyło się już nic. Jednak nie w porę rozluźniłem ciało. To nie był ten głos, nie brzmiała w nim miłość i dobroć dla każdego żywego stworzenia. Zamiast tego atakował w samoobronie, a niewypowiedziany strach zniekształcał go nieznaczne. Nie należał do niej. Jej tu nie było. Znowu odeszła, a ja nie mogłem nic zrobić, by zmienić ciąg wydarzeń. To po prostu bolało. Tępy ucisk w klatce piersiowej, ściśnięte gardło, przyspieszony oddech... Znowu i znowu. Tak jak wtedy. Koszmar powracał. Zalała mnie ciemna fala, wdarła się do wnętrza organizmu i siała spustoszenie. Wdech i wydech. A może ich brak? Może nie żyłem? A może po prostu to był tylko sen? Nocna mara, która wraz z nastaniem poranka przeminie? Tyle że noc trwała już zdecydowanie za długo, a wschód nie kwapił się, by dać znak istnienia. Całe lata, przez które czułem tylko ból, ale ten ból maskowałem. I łzy na policzkach. I gardło wiecznie związane w supeł. Oddech śmierci omiatał moją szyję, wywołując gęsią skórkę. Czyżbym się trząsł? Czyżbym łkał? Czyżbym stał się słaby?
Wypuściłem dziewczynę z uścisku i szepcząc stłumione "Przepraszam", odsunąłem się pod ścianę. Chaos w mojej głowie narastał, obijając się o jej ściany i dzwoniąc niczym stary, kościelny dzwon. Świat stawał się nieznośny. Wszystko krzyczało, drapało, biło, wiło się, uciekało, a potem wracało, kopało i gryzło, i tak wciąż, i wciąż, bez chwili przerwy. Wrzaski dobiegały zewsząd, a ja nie mogłem rozróżnić, co jest rzeczywiste a co fikcyjne. Nakryłem uszy dłońmi. Gdzie teraz był zwyczajowy spokój? Gdzie zgubiłem chłodnego siebie?

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (29-11-2015 o 17h13)

Offline

#164 29-12-2015 o 18h20

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii puścił mnie i odsunął się, przepraszając. Patrzyłam na niego oczami rozszerzonymi ze zdziwienia i przerażenia. Co mu się stało? Bez słowa opierał się o ścianę, z miną wyrażającą cierpienie. Podeszłam do niego na czworaka, odsuwając od siebie strach o siebie i zostawiając zmartwienie. Delikatnie odciągnęłam dłonie, które trzymał na uszach i zamknęłam je w swoim uścisku.
- Co się dzieje? - spytałam z troską. Jego zachowanie zdecydowanie nie było normalne, ale raczej nie chciał zrobić mi krzywdy. Klęczałam przed nim, czekając na odpowiedź. Wyglądał na bezbronnego. Zranionego. Zupełnie różnił się od tego Yo, który z zimną krwią porwał mnie z wyścigów. Wbiłam wzrok w jego twarz, próbując z niej wyczytać, co takiego mogło się wydarzyć. Wyglądał na nieobecnego duchem. Nie byłam nawet pewna, czy usłyszał moje pytanie. Trwałam więc nieruchomo, ściskając jego dłonie i wpatrując się w niego jak w obraz, czekając aż się odezwie.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#165 17-02-2016 o 10h50

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Odcięty od świata zewnętrznego trwałem w nieopisanym rodzaju strachu. Przeszłość wyciągnęła na światło dzienne omijane skrupulatnie fakty, przedstawiając je w ostrym świetle reflektorów i roztrząsając jak zbrodnie wojenne. Widziałem wycelowane w siebie palce, twarze wykrzywione w piekielnym grymasie, krzyczące "winny, winny, winny", słowa obracające się po sali rozpraw i tysiące aktów oskarżenia. Młotek uderzył o mównicę, a sędzia z dobrze znaną twarzą kpiącym tonem odczytał wyrok, skazując mnie na lata cierpienia. Drzwi za którymi stała ona zatrzasnęły się z hukiem. Właśnie w tamtym momencie straciłem wiarę w siłę wyższą. Piekło i niebo istniały na Ziemi, a to którego z nich zakosztujemy jest tylko naszą decyzją. Czasem popełniamy błędy nieświadomie i budzimy się przed żelazną bramą do podziemi, a czasem zbyt pewni siebie odrzucamy świadomość piekła, odczuwając je tym boleśniej.
Nie zarejestrowałem, w którym momencie odciągnięto mi ręce od uszu. Wewnątrz czaszki wciąż miałem ten sam jazgot. Jakby tysiące ludzi krzyczało jadąc w dół na rollercoasterze. Cichy głos troski nie miał szans przebić się przez żywą zasłonę dźwięków. A jednak coś przywróciło zmęczony umysł do rzeczywistości. Może to to spojrzenie uruchomiło system alarmowy? Wspomnienie pary oczu, widzianych na dwóch twarzach. Niemal identyczne, podobieństwo 1:1. Dziwny zbieg okoliczności mający cudowne działania.
Zamrugałem parę razy, gdy światło nagle rozbłysło żywiej. Przypomniałem sobie, gdzie jestem i co robię. Na co się godzę i nad kim podpisałem wyrok, jaką bezwzględność wpompowałem sobie do krwi. Powinienem wstać i wrócić do chłodnego tonu. Olać zmartwioną twarz Europejki i zamknąć ją gdzieś dla świętego spokoju.  Nie mogłem jednak żadnej z tych rzeczy uczynić. Chwilowy restart systemu obronnego dopuszczał czas spokoju na tyle długi, by powrót w ryzy bolał tym dotkliwiej. Sam byłem swoim katem. Czekałem na siebie w piekle.
Mimo chęci odgarnięcia włosów z twarzy, nie wyrywałem rąk z uścisku Izzy. Zamiast tego skinąłem delikatnie głową, chcąc dać znać, że wszystko jest dobrze. Nie miałem siły na formułowanie słów w zdania. Chciałem chwili przerwy przed kolejnym biegiem za rzuconą przez los kością.

Offline

#166 20-02-2016 o 14h30

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii milczał przez kilka długich sekund, aż w końcu pokiwał głową. Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej dociera do niego, że coś mówię. Pogłaskałam go po dłoniach i odsunęłam się. Co się z nim do @$%^# dzieje? Nie miałam ochoty patrzeć na tę wersję Yo. Czułam, że muszę go jakoś pocieszyć, ale żadne słowa ani czynności nie przychodziły mi do głowy. Przytulić go? Nie mogłabym. Nie po tym wszystkim, co się wydarzyło. Poza tym, "przytulanie" i "Yoshii" zdawało mi się tak jakby wykluczać.
Podniosłam się z podłogi, uznając, że najlepiej będzie go po prostu zostawić. Niech sobie robi co chce, to jego mieszkanie. Udałam się do kuchni, gdzie wypiłam kolejną szklankę wody, po czym wróciłam do salonu i skuliłam się na kanapie. Próby ucieczki raczej na nic się nie zdadzą. Widziałam już kilka razy zabezpieczenie na jego drzwiach wyjściowych. Wyglądało jak z jakiegoś filmu science-fiction. Za to przez okno nie miałam szans zwiać ze względu na wysokość. Mimo wszystko, nadal chciałam żyć. Bycie rozplaskanym na ulicy ani odrobinę mnie nie kusiło, chociaż wtedy przynajmniej byłabym już wolna. Wolna od wszystkiego.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 5 6 7