Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 4 5 6 7

#126 09-03-2015 o 15h21

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii skierował mnie w stronę któregoś z pokojów i potwierdził moje przypuszczenia. Cóż, jego samochód na pewno nie wygląda tak jak wcześniej. Pytanie, jak bardzo go zdemolowali. Posunęli się zwykłego aktu wandalizmu jak zniszczenie karoserii i wybicie szyb? A może włamali się do środka i zamontowali tam tykającą bombę? Wzdrygnęłam się, ale nie powiedziałam Yo o tym, co sobie wyobraziłam. Pewnie wyśmiałby moje domysły. Otworzyłam drzwi od pomieszczenia, które okazało się być sypialnią chłopaka i pomogłam mu dojść do łóżka. Poprosił mnie jeszcze, żebym poszła po leki przeciwbólowe z kuchni. Był strasznie blady, a walka ze schodami musiała wyczerpać jego wątłe siły. Zajrzałam do szafki, w której według instrukcji Japończyka znalazłam tabletki oraz czyste bandaże, nalałam wody do szklanki i wróciłam do jego pokoju. Yoshii musiał przysnąć, bo ocknął się gdy podeszłam do jego łóżka. Podałam mu lek i wodę, a gdy ten przełknął, odłożyłam pustą szklankę na szafkę nocną. Nieśmiało podwinęłam mu koszulkę. Na opatrunku o dziwo nie było śladów krwi.
- Zmieniać? - spytałam, siadając obok Yo na łóżku. Ubrania mnie upijały, jednak miałam nadzieję, że ludzie z klubu nie ukradli tego, co kupiliśmy. Potrzebowałam tych ciuchów, tak samo jak leku, który kupiłam, żeby przemywać nim kolczyk. A, właśnie. Powinnam zrobić to teraz, rana pewnie wygląda okropnie, może już zaczęła gromadzić się ropa.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (09-03-2015 o 15h22)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#127 09-03-2015 o 22h20

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Mimo usilnych starań włożonych w utrzymanie przytomności wyczerpany zdarzeniami ostatnich dni musiałam przysnąć, bo dopiero dłoń Izzy na moim ramieniu sprawiła, że zacząłem kontaktować. Jeśli to nie za dużo powiedziane. Jak przez mgłę obserwowałem poczynania dziewczyny godząc się na wszystko. Odpocząć... To jedno słowo wkradało się w każdą myśl, wypełniało ospały umysł. Doprawdy, czy na prawdę nie mogło dać o sobie znać trochę później? Jeszcze parę rzeczy chciałem załatwić, zanim odpłynę do przesączonej koszmarnymi wspomnieniami krainy. Trzeba było zwalczyć z samym sobą.
- Nie, jeszcze nie. Dopóki się trzyma, a krew nie wycieka jest dobrze. - Poprawiłem poduszkę i usadowiłem się wygodniej tak, że miałem doskonały widok na cały pokój. Przyglądałem się, jak Izzy w ciut przyciasnej bluzce staje obok łóżka. - W górnej szufladzie komody są moje bluzki, powinny być lepsze od tej opiętej koszuli. Przy jakimś głębszym wdechu guziki ci pójdą.
Wcześniej nie wpadłem na pomysł zatroszczenia się o podstawowe potrzeby swoje i jej. Raczej w szpitalu jej nic do jedzenia nie dawali, a ostatni posiłek jedliśmy w centrum handlowym. Może brak jako takiego głodu był skutkiem narkotyków, jednak jakiś pożądany posiłek by jej się przydał. Szybko przypomniałem sobie zawartość lodówki, ale nic oprócz gotowych dań nie przyszło mi na myśl. Cała moja dieta obfitowała w warzywa, więc i tych było najwięcej. Wszelkiego rodzaju mrożone mieszanki, warzywa na patelnię i wszystko inne, co niezaliczało się do niezdrowej żywności.
- Powinnaś coś zjeść, w końcu od ponad dwóch dni, jeśli dobrze liczę, nie miałaś nic w ustach. W lodówce znajdziesz coś dla siebie, tylko postaraj się nie wysadzić nas w powietrze.

Offline

#128 10-03-2015 o 16h15

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Odłożyłam na stolik nocny bandaż. Na pewno przyda się później. Podeszłam do komody z ciuchami Yoshii'ego, wyjęłam z niej o wiele za dużą na mnie koszulkę i zaczęłam rozpinać guziki od bluzki. Stałam tyłem do Yo, bo nie miałam zamiaru wychodzić z pokoju. Już widział mnie w bieliźnie, nawet jeśli był wtedy zamroczony bólem i utratą krwi. Dosłownie utonęłam w tej koszulce. Odwróciłam się do chłopaka, uśmiechając się na jego uwagę o wysadzeniu nas w powietrze.
- Chyba nie jestem aż tak beznadziejną kucharką - oznajmiłam. Nie odczuwałam zbyt wielkiego głodu, ale byłam koszmarnie osłabiona i spragniona. Powinnam coś zjeść, chociaż odrzuca mnie na samą myśl o tym. Chciałam spytać Japończyka, czy on także chciałby coś zjeść, ale zamarłam z pytaniem na ustach. Chłopak najzwyczajniej w świecie zasnął. Musiał czuć się koszmarnie. Znowu naszły mnie wyrzuty sumienia - to ja go zraniłam. Ostrożnie podeszłam do niego, przykryłam go leżącym z boku kocem i zanim zdołałam się powstrzymać pogłaskałam go po twarzy. Potem spłoszona uciekłam do kuchni, nawet nie sprawdzając, czy mój gest sprawił, że się ocknął.
Zajrzałam zaciekawiona do lodówki, w której znalazłam same gotowe potrawy. Wybrałam na chybił-trafił surówkę ze słoiczka i wyjęłam warzywa. Po dłuższej chwili mogłam już zasiąść do posiłku. Do picia wzięłam sobie wodę, nie chcąc przeszukiwać wszystkich szafek w poszukiwaniu herbaty czy czegoś w tym stylu. Uważnie nasłuchiwałam, czy Yo mnie aby nie woła, ale nic takiego się nie zdarzyło. Pozmywałam po sobie i niepewnie wróciłam do sypialni. Mój żołądek wydawał dziwne dźwięki, buntując się przeciwko pożywieniu, które niemal siłą w siebie wepchnęłam. Nie wiedziałam co mam teraz robić, więc przysiadłam na brzegu jego łóżka, ściskając w dłoni szklankę z wodą.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#129 10-03-2015 o 20h09

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Powstrzymywanie opadających powiek nie szło mi najlepiej, więc postanowiłem z tym nie walczyć. W pozycji półsiedzącej rzuciłem ostatnie spojrzenie na grzebiącą po szufladach Izzy, po czym pozwoliłem sobie na odpoczynek. Sen przyszedł w miarę szybko niosąc za sobą nieprzeniknioną ciemność. O dziwo nie nawiedził mnie żaden koszmar z przeszłości, żadne wspomnienia, a wyrzuty sumienia dały sobie na chwilę spokój. Raz na jakiś czas każdemu się przyda zdrowy sen.
Jednak, jak łatwo się domyślić, ten błogosławiony stan nie trwał długo. W końcu byłoby za pięknie, gdybym choć trochę jeszcze mógł odpocząć. Mimo wszystko starałem się przekonać organizm i instynkt samozachowawczy, że mogą odpuścić dając mi jeszcze trochę snu. Zsunąłem się trochę, by leżeć w wygodniejszej do spania pozycji i nasunąłem koc na głowę. Nie było zimno, ale miałem nadzieję, że to wyprawi mnie z powrotem do krainy snów. Mogłem tylko pomarzyć. Głównie dlatego, że zacząłem rozmyślać nad tym, jak koc znalazł się na mnie, jeśli zasypiałem leżąc obok niego. Na myśl przyszła mi tylko jedna osoba, bo kto inny wszedłby do mieszkania? Nieznacznie uniosłem kąciki ust i uchyliłem powieki. Raczej mało prawdopodobnym było, bym jednak ponownie zasnął. Izzy siedziała na brzegu łóżka ściskając w ręku szklankę z wodą i patrząc się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Nie ukrywajmy, chciałbym wiedzieć o czym tak myślała. Jednak mało prawdopodobnym było, by mi powiedziała.
- Och, wciąż żyjemy, nie spaliłaś mieszkania. Okiełznałaś kuchenkę czy po prostu nic nie zjadłaś? - Powiedziałem wynurzywszy się spod koca. Ponownie przybrałem odpowiednią pozycję do pilnowania całego pokoju i tego, co działo się na korytarzu.

Offline

#130 11-03-2015 o 16h50

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii ocknął się i rzucił kolejną uwagę dotyczącą gotowania. Odwróciłam się do niego, wywracając oczami i uśmiechnęłam się.
- Okiełznałam ją. Mam podobną w domu... - Ostatnie słowo powiedziałam szeptem, zdając sobie nagle sprawę z tego, że w ogóle nie tęsknię za domem ani za ojcem. Nawet nie interesuje mnie to, czy on mnie szuka. W gruncie rzeczy zawsze starałam się spędzać w domu jak najmniej czasu. Źle czułam się w tamtym miejscu.
- Zjadłam warzywa - dodałam, słysząc dziwny bulgot dobiegający z mojego żołądka. Miałam nadzieję, że jedzenie nie znajdzie drogi powrotnej. Dopiłam wodę i odłożyłam szklankę na szafkę nocną obok łóżka.
- Czy mogę położyć się obok ciebie? W ten sposób będę blisko gdy będziesz czegoś potrzebował. No i... Boję się, że nie zasnę sama.
Yo skinął głową, więc skuliłam się na brzegu łóżka. W zasadzie nie byłam śpiąca, ale liczyłam na to, że senna atmosfera panująca w pomieszczeniu skutecznie mnie uśpi. A nawet jeśli nie, to może uda mi się odpłynąć na coś na pograniczu jawy i snu. Przez cały ten czas od mojej nieudanej próby ucieczki starałam się nie myśleć o tym, czy mam próbować ponownie. Przy Yoshii'm trzyma mnie teraz poczucie obowiązku. To ja zraniłam go nożem i powinnam zaopiekować się nim, dopóki nie wydobrzeje. A co potem? No właśnie... Dlatego wolę usnąć, niż o tym rozmyślać.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (11-03-2015 o 16h51)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#131 12-03-2015 o 22h13

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Gdyby ktoś mnie pytał, czemu to zrobiłem nie umiałbym odpowiedzieć. Zrobiłem i już. To było tylko jedno skinieniem głową, bo niezbyt wiedziałem co odpowiedzieć. Albo inaczej, nie chciało mi się nad tym myśleć,dlatego skinąłem i pozwoliłem jej na położenie się obok. Nic więcej, jednak poczułem się źle, zdając sobie sprawę, jak potwornie ją wykorzystam. Ale jak to mówią, cel uświęca środki, w tym wypadku nawet życie innych ludzi. Jednak... Bez trudu odgadłem to denerwujące uczucie. Poczucie winy i wyrzuty sumienia, najgorsza mieszanka. Przez te kilka lat starałem się ich wyzbyć, by nie przeszkadzały mi w realizacji prawie idealnego planu, ale teraz znów je poczułem. Nie wróżyło to nic dobrego, tylko niepotrzebne kłopoty i dylematy. Patrząc na to, jak słaby i wyrozumiały się stałem odkąd uprowadziłem ją z rąk mafii, potem będzie już tylko gorzej, aż w końcu zupełnie zrezygnuję z zemsty, a lata zbierania informacji pójdą na marne. Nawet nie zauważyłem, kiedy kosmyk jej czarnych włosów znalazł się między moimi palcami. To na pewno zły znak.
- Opowiedz mi coś o sobie. Nie chcę słyszeć podstawowych informacji, te już znam. I wiem czemu tu przyleciałaś, wiem kim jest twój ojciec. Dlatego powiedz mi coś, czego nie wiem - wymruczałem sennym głosem starając się zająć myśli czym innym. Spytanie Izzy o cokolwiek było najprostszym rozwiązaniem i zawsze istniała szansa, że może uda mi się usnąć słuchając jej głosu. Z drugiej jednak strony, czy dowiedzenie się o niej więcej było dobrym rozwiązaniem? Pragnienie, by odwróciła się w moją stronę i tak było zbyt silne i niebezpieczne, nie powinienem dopuścić go do głosu. Gdyby tylko to było tak łatwe, jak mogło się wydawać.

Offline

#132 19-03-2015 o 15h52

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Zarumieniłam się, gdy chłopak schował kosmyk moich włosów za ucho. Dlaczego to zrobił? Zawahałam się. Co mam mu o sobie opowiedzieć? Prawdę? Przekręciłam się na plecy i wbiłam niewidzący wzrok w sufit, zamiast niego widząc swoje własne wspomnienia. Ale czy mogę mu ufać? Zresztą, co za różnica? I tak nie zna nikogo, kogo ta historia mogła by w ogóle zainteresować. Oblizałam usta, czując nagłą suchość w gardle.
- Pewnie wiesz, że do takich jak ja ludzie wręcz lgną. Wiesz, pieniądze... - zaczęłam monotonnym głosem, mając nadzieję, że go tym uśpię i nie będę musiała mówić o sobie zbyt wielu rzeczy. - Ze mną też tak było. Miałam naprawdę wielu "dobrych znajomych", którzy jak się okazało za moimi plecami obrabiali mi d#%^ jak tylko mogli. Byłam grzeczną córeczką tatusia, kujonką... Więc postanowiłam to zmienić. Znalazłam sobie nowych, starszych ode mnie znajomych, którzy mimo życia na uboczu byli podziwiani przez ogół. Teraz zupełnie nie rozumiem, dlaczego... Ci nowi znajomi zabierali mnie na swoje imprezy i to właśnie na jednej z nich dali mi coś, po czym, tak jak mówili, poczułam się cudownie. Spróbowałam więc znowu... I znowu. A potem już nie było odwrotu. W zasadzie marniałam w oczach. Ojciec nie wiedział co się ze mną działo. Byłam agresywna i nie radziłam sobie już z niczym. Obciął mi fundusze, wpadłam w długi. Więc zaproponowali mi handel. Byłam koszmarną idiotką... I potrzebowałam kasy na dragi. Oczywiście się zgodziłam. Nie wiem, czy nie był to większy błąd, niż ćpanie. Pomińmy moją krótką karierę w tym biznesie, dobrze? Chciałam się z tego wygrzebać, ale nie mogłam. Moi znajomi, gdy tylko dowiedzieli się, że tu przyjeżdżam, zaproponowali mi układ. Spotkam się z pośrednikiem, odbiorę od niego paczkę i przywiozę ją do Europy. Potem miałam być już wolna... Ale mnie porwali. Nie wiem, co by mi zrobili, gdybyś mnie stamtąd nie zabrał... - Po mojej twarzy spływały łzy, a ostatnie zdanie powiedziałam niemal szeptem. Zamilkłam i otarłam oczy.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (19-03-2015 o 17h42)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#133 22-03-2015 o 21h45

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Czekałem. W spokoju czekałem, aż przezwycięży siebie i zacznie mówić, słowa popłyną potokiem zajmując moje myśli. Byłem tego tak pewien jak mało czego. Bardziej zastanawiało mnie, czemu się nie zdziwiła, gdy powiedziałem, jak wiele o niej wiem. Może część z nich była jedynie podstawowymi informacjami, o jakie spytałem się jej pierwszego dnia naszej "znajomości", by upewnić się czy jest tą osobą o którą mi chodziło. Jednak wiedziałem, czemu ojciec ją tu przywiózł, a o tym nie wspomniała wcześniej nawet słowem. Większość przedstawionych informacji nie była mi obca, w końcu nie na marne wydawałem kupę forsy, by przekupić odpowiednich ludzi. Ale przecież ona nie musi o tym wiedzieć, jeszcze przyjdzie moment, w którym zrozumie. I wtedy nie będzie miał kto jej pomóc, nawiązując do wypowiedzianych przez dziewczynę chwilę temu słów. Ależ oczywiście, że wiesz. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co by ci zrobili. - Zgwałcili, traktowali jak zabawkę i szmatę. Nie pożyłabyś długo, nie dałabyś rady. - dokończyłem na głos, czując potrzebę podzielenia się z nią tymi informacjami, by zobaczyć, jak zareaguje. Dziewczyna uniosła na mnie ciemne oczy, a ja znów miałem wrażenie, że należą do kogoś innego. Była do niej łudząco podobna, przez co czułem, jak coś we mnie pęka. Sprawia mi ból. Tak właściwie mógłbym ją porównać do drzazgi tkwiącej głęboko w moim sercu. Ropiejąca rana, od której lepsza byłaby śmierć. Tyle że po co umierać w bólach, jeśli można pocierpieć jeszcze chwilę, a potem zaznać najwspanialszego rodzaju szczęścia?

Offline

#134 26-03-2015 o 21h38

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Uniosłam oczy na chłopaka, gdy mówił, a gdy skończył skuliłam się jak smagnięta biczem. Miał rację - doskonale wiem, że właśnie to by mi się stało. Zaszlochałam cicho, unosząc drżącą dłoń do twarzy i ocierając łzy. Odwróciłam się plecami do chłopaka, nie chcąc widzieć jego chłodnego spojrzenia, którym przed chwilą mnie uraczył. Wbiłam palce w materac i zacisnęłam mocno powieki. Yoshii uchronił mnie przed strasznym losem, jednak nie rozumiałam, czemu jeszcze nie odstawił mnie do ojca. Nie tęsknię, ale muszę być sporym ciężarem dla Japończyka. Czy on ma zamiar czekać aż sprawa przyschnie? Co go w ogóle interesuje co się ze mną stanie? Nie znaliśmy się wcześniej, a to raczej niemożliwe, żeby wybierał na oślep panienkę, którą ma uratować. Spodobałam mu się? A co jeśli on ma zamiar zdobyć moje zaufanie, a potem zrobić ze mną to samo, co planowali tamci mężczyźni? Otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie wstałam. Podłoga zachwiała mi się pod nogami, więc chwyciłam się szafki.
- Muszę do łazienki - powiedziałam słabo i nie odwracając się w stronę chłopaka na miękkich kolanach wyszłam z pokoju. Ledwo dotarłam do toalety i pochyliłam się nad muszlą. Po chwili siedziałam oparta o ścianę, ciężko oddychając. Nie wiedziałam czy to wina narkotyków, czy strachu. Podniosłam się powoli i przepłukałam usta wodą, zerkając na siebie w lustrze. Miejsce wokół kolczyka było czerwone i lekko nabrzmiałe. Trzęsącymi się rękoma wyjęłam go i przemyłam dziurkę wodą. Wróciłam do sypialni chłopaka, nie chcąc żeby wstawał z łóżka i mnie szukał po mieszkaniu. Usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Milczałam, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Znów nawiedziła mnie myśl o ucieczce, ale poczucie winy skutecznie trzymało mnie przy łóżku rannego. Zresztą i tak nie sforsowałabym tych drzwi... Gładziłam palcem dywan, próbując się uspokoić, ale bezskutecznie. Łzy płynęły po mojej twarzy, jedna po drugiej.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#135 01-04-2015 o 18h47

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Zanim powód zbolałego i smutnego spojrzenia mógł wpaść jej do głowy zmieniłem wyraz twarzy na tą samą, chłodną obojętność co zawsze. Wywołało to zupełnie przeciwny efekt, niż się spodziewałem, łzy, jakie pociekły ciurkiem po jej twarzy zupełnie wybiły mnie z rytmu. Dlatego też nie byłem w stanie zareagować, gdy wstała z łóżka i obwieściła, że idzie do łazienki. Kontakt z rzeczywistością i zdolność logicznego myślenia wróciły mi ciut bardzo za późno, bowiem Izzy nie było już w pokoju, a jedynie spuszczana woda w pomieszczeniu naprzeciwko dawała znaki jej obecności. Wróciła na drżących nogach, cała blada i zupełnie bez sił opadła na podłogę. Plecami oparła się o bok łóżka tak, że widziałem tylko tył jej głowy. Co mogę poradzić na to, że miałem przeogromną chęć się z nią podroczyć? Doprowadzić do płaczu (choć to akurat już mi się udało), może przyprawić o szybkie bicie serca i sprawić, by straciła przytomność? Wszystko wydawało się aż nazbyt kuszące, gdyby nie to, że powinienem raczej zdobyć jej zaufanie, niż zrażać ją do siebie. Ewentualnie mogłem wmówić jej parę rzeczy, używając wymyślnych środków perswazji.
Więc, by być w zgodzie z własnymi postanowieniami, zsunąłem się z łóżka i usiadłem obok niej. Nie mogłem darować sobie kilku syknięć i jęknięć przy wykonywaniu naruszających zszytą ranę ruchów. Bolało, fakt, ale zrobiłem to głównie po to, by wzbudzić w niej poczucie winy. Normalnie raczej nie ukazywałbym słabości i nie grał poszkodowanego kaleki, ale cel uświęca środki. Zresztą i tak kto miałby się o tym dowiedzieć? Ona w najbliższym czasie już nic nie będzie w stanie nikomu powiedzieć, a ja... Stop! Wbiłem sobie paznokieć w opuszkę palca, by ból zatrzymał pędzące myśli. Jeszcze nie czas na radość. Jak na razie należało wrócić do rzeczywistości i zająć się Izzy. Przekręciłem się w jej stronę na tyle, na ile było to możliwe i wierzchem dłoni starłem płynące po policzkach łzy. Miała zaczerwienione oczy od płaczu, a usta przybrały siny kolor. Wolna ręka chyba nieświadomie gładziła zszarzały dywan. Z włosami opadającymi na czoło, siąpiąca nosem i z pojedynczymi kosmykami w kąciku ust wyglądała jak siedem nieszczęść. Siedem niewinnych, cholernie pociągających nawet w tym stanie nieszczęść. Przygryzłem dolną wargę i delikatnie przyciągnąłem ją do siebie, zamykając w teoretycznie bezpiecznym uścisku moich ramion. Głaszcząc Izzy po głowie starałem się opanować mimowolne drżenie rąk i przypomnieć sobie, co się mówi ludziom w takich sytuacjach. Okazało to się dużo trudniejsze niż mogłem przypuszczać i dobrych parędziesiąt sekund musiało upłynąć, nim wydusiłem z siebie teoretycznie uspokajające "cii". Nie był to jednak szczyt moich umiejętności pocieszania i uspokajania, ale jak na razie musiało starczyć. Czułem, jak delikatne ciało dziewczyny drga od niespokojnego płaczu. - Przepraszam - powiedziałem trochę wbrew sobie, a trochę świadomie. - Proszę uspokój się. Chcesz coś? Wody? Nie płacz, proszę - szeptałem jej cicho do ucha mając nadzieję, że to pomoże.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (01-04-2015 o 20h09)

Offline

#136 03-04-2015 o 11h58

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii podniósł się z łóżka, jęcząc cicho, i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem. Przez chwilę oboje milczeliśmy, a ja dalej uparcie skrobałam dywan, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w swoje palce. Łzy nadal strumykami spływały po mojej twarzy, nie chcąc się zatrzymać. Chłopak zaproponował mi wody, czegokolwiek bylebym tylko przestała ryczeć. Spięłam mięśnie i gwałtownie odwróciłam głowę w jego stronę. Zdezorientowana zauważyłam jego twarz tylko kilka milimetrów od mojej i szarpnęłam się do tyłu.
- Zostaw mnie - wykrztusiłam, uderzając się głową w szafkę i masując potylicę. Nie chciałam, żeby rozpraszał mnie dopóki nie ustalę, czy jest takim samym zagrożeniem jak tamci mężczyźni. Z zimną krwią zabił człowieka, więc co może go powstrzymać przed zrobieniem ze mną czego zechce? Teraz rany ograniczają jego swobodę działania, ale gdy wydobrzeje, może być ze mną źle. Do tego czasu chciałabym zniknąć stąd i nie zobaczyć go nigdy więcej, ale z drugiej strony nic w jego zachowaniu nie wskazywało na to, że miałby postąpić ze mną jak z osobą najgorszego sortu, którą z resztą przez ćpanie prawdopodobnie byłam. Równie dobrze może wykorzystać mnie po narkotykach, albo wręcz przeciwnie, troszczyć się o mnie gdy odlecę.
- Wracaj na łóżko, jesteś ranny, coś sobie zrobisz przez to wstawanie – powiedziałam słabo, wbijając wzrok w dywan.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#137 03-04-2015 o 17h13

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nagła reakcja Izzy zupełnie mnie zaskoczyła. Byłem pewien, że raczej wtuli się we mnie odsłaniając swoje słabe punkty lub uspokoi na skutek moich nieprofesjonalnych starań. W pierwszej chwili myślałem, że zechce mnie spoliczkować i podniosłem rękę, by złapać ją za dłoń i nie dopuścić do kontaktu z moją twarzą. Dziewczyna jednak odsunęła się jak najprędzej uderzając jednocześnie tyłem głowy o szafkę. W rezultacie wyglądało to tak, jakbym chciał ją uderzyć. Chciałem dobrze, a wyszło jak wyszło, czyli zupełnie przeciwnie. Z twarzy Izzy mogłem z łatwością wywnioskować, co sobie pomyślała i z kim mnie porównała. Słysząc desperackie "zostaw mnie" opuściłem wciąż uniesioną rękę i spuściłem głowę. Stalowoniebieska grzywka zakryła mi pole widzenia, ale nie zamierzałem jej odgarniać. Podpierając się ramy łóżka wstałem na chwiejne nogi i bez słowa zgarnąłem leżącą na materacu bluzę, gdy dobiegł mnie jej cichy głos. Jeśli chciałem zdobyć zaufanie Europejki powinienem się jej posłuchać, grzecznie przeprosić za naruszenie strefy osobistej i jak małe dziecko posłusznie powędrować do łóżka. Jak łatwo się domyślić oczywiście zrobiłem coś zupełnie odwrotnego. Ignorując osamotnioną myśl, starającą się zmusić mnie do podporządkowania się Izzy, wyszedłem ze swojego pokoju. Chodzenie jakby nigdy nic nie szło mi za dobrze, ale ten kawałek postanowiłem przecierpieć. Musiałem się przewietrzyć, uporządkować myśli i zmodernizować nieidealny plan. Założyłem glany, zarzuciłem na siebie kurtkę i kodem otworzyłem drzwi. Nawet nie obejrzałem się za siebie wychodząc z mieszkania i słysząc charakterystyczny odgłos uzbrajających się zamków. Wolno zszedłem na dół i znalazłem się na świeżym powietrzu.
Czy było to dobre posunięcie? Nie. Czy udowodniłem tym, że tak właściwie to jestem niedbającym o nic idiotą? A i owszem. Kilka głębszych wdechów pozwoliło mi odzyskać część sił, a ławeczka umieszczona pod sąsiednim blokiem okazała się dobra na ich resztę. Osiedle, na którym mieszkałem nie miało dobrej sławy, a grupy pijącej i dewastującej wszystko wkoło młodzieży były rzeczą powszechną. Na szczęście mój blok wznosił się w tej spokojniejszej części, co jednak nie wykluczało możliwości pojawienia się wandali. W szczególności nie miałem ochoty natknąć się na gościa, z którym miałem na pieńku od dawna. Dlatego powinienem wrócić do mieszkania, a nie szlajać się po ciemnych uliczkach, z których lada chwila może wybiec zaopatrzony w kosę dzieciak. Mimo wszystko na to pierwsze wciąż nie miałem najmniejszej ochoty, więc pozostawała opcja druga. Zaciskając zęby zwlokłem się z ławki i podpierając się chropowatej ściany wolno ruszyłem między bloki. Asfaltowa uliczka biegła między obdrapanymi z farby budynkami, a tylko nieliczne latarnie nerwowo migały, jakby wysyłały między sobą wiadomości. Z każdym następnym krokiem w głąb osiedla łapało mnie coraz więcej wątpliwości, czy na pewno dobrze postąpiłem wychodząc bez słowa wyjaśnienia. Tuż po tego typu refleksjach wmawiałem sobie, że i tak jej to nie obchodzi, a ja nie powinienem się nią przejmować. Z takim nastawieniem było dużo łatwiej przemierzać wijące się między szarymi klocami wyboiste uliczki i oddalać się od zmartwień. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie przeciągły gwizd i drwiący śmiech, jaki dobiegł mnie zza pleców. Odwróciłem się powoli pełen najgorszych myśli. Wykrzywiona w złośliwym uśmiechu twarz mężczyzny, którego wyjątkowo mocno nie chciałem spotkać, znajdowała się dość blisko mojej. Nie zdążyłem się schylić, a ozdobiona tanimi, metalowymi sygnetami pięść ruszyła na spotkanie z moją szczęką. W tej samej chwili poczułem jak chłopak władowuje drugą pięść w mój brzuch. W ustach znów miałem ten znajomy smak krwi. Splunąłem czerwoną cieczą na ziemię prosto pod buty agresora, co okazało się być złym posunięciem. Znów cios w szczękę, po którym upadłem na asfalt. Jeszcze jeden mocny kopniak i gdy przygotowywałem się do następnego ataku usłyszałem krótki gwizd i banda rozpierzchła się po klatkach. Otworzyłem oczy i drżącą ręką starłem krew z policzka. Teraz na pewno powinien się jak najszybciej ewakuować. Starałem się stanąć na nogi, jednak ściana nie stanowiła dobrego podparcia. Po nastej próbie wreszcie dźwignąłem się z ziemi i bardzo powoli zacząłem posuwać się w stronę mieszkania. Zajęło mi to dużo więcej czasu niż poprzednio, a wdrapanie się po schodach stanowiło istne piekło. Z rany znów leciała mi krew i gdzie bym się nie oparł, tam zostawiałem czerwone ślady. Gdy udało mi się dotrzeć do mieszkania i otworzyć drzwi od razu skierowałem się do kuchni po bandaże.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (03-04-2015 o 18h14)

Offline

#138 04-04-2015 o 22h08

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii podniósł się z podłogi i bez słowa wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam dźwięki dobiegające z przedsionka, świadczące o tym, że chłopak się ubiera. Potem był tylko trzask drzwi, szczęk zamków i stłumiony tupot nóg na schodach. Głupi uparciuch. Coś mu się jeszcze stanie. Pędzona niepokojem podniosłam się na chwiejne nogi, a przed oczami pojawił mi się rój czarnych plamek. Musiałam uderzyć się o szafkę mocniej, niż myślałam. Nieco obijając się o ściany w korytarzu, dotarłam do drzwi wyjściowych. Były zamknięte, to oczywiste. Próbowałam znaleźć jakiś sposób na otworzenie ich, ale jedynym sposobem było wpisanie kodu, którego rzecz jasna nie znałam. Poczułam, że znów mnie mdli i wróciłam do łazienki. Organizm chyba próbował gwałtownie pozbyć się resztek toksyn, żeby lepiej funkcjonować. Wypłukałam usta i rzuciłam się do okna w sypialni, usiłując zobaczyć przez nie wyjście z budynku, które znajdowało się jednak z drugiej strony. Obeszłam wszystkie okna, chcąc dojrzeć Yoshii'ego, ale go nie zauważyłam. Wróciłam do salonu na kanapę i owinęłam się kocem, pod którym spałam pierwszej nocy. Ogarnęły mnie gwałtowne spazmy i zaczęłam głośno płakać. Płacz i gwałtowne wymioty mnie osłabiły, na krótko usnęłam. Potem plątałam się po mieszkaniu bez celu, nie wchodząc tylko do pomieszczeń, w których jeszcze nie byłam. Zrobiło się już późno, a świat za oknami pociemniał. Pomarańczowa łuna świateł miasta była coraz bardziej widoczna, a ja zaczęłam panikować, nie wiedząc co zrobić. Chłopak nie wracał, bałam się o niego bardziej niż powinnam biorąc pod uwagę moje zdanie o nim. W końcu usiadłam na kanapie i wbiłam wzrok w przestrzeń, podkulając kolana pod brodę.
Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale nagle usłyszałam łomot na schodach, otwierane drzwi i ciężkie kroki w korytarzu. Zerwałam się na równe nogi, pełna ulgi, ale i przerażenia stanem Yoshii'ego. Popędziłam do kuchni, gdzie buszował po szafkach, brudząc wszystko co się dało czerwonymi plamami. Pisnęłam słabo i rzuciłam się do sypialni, gdzie zostawiłam ostatnio bandaże. Złapałam je i wróciłam do kuchni. Złapałam chłopaka za ramię i pociągnęłam go na krzesło. Opadł na nie ciężko, a ja ściągnęłam z niego koszulkę. Spod starych, przesiąkniętych krwią opatrunków, spływały strumyczki świeżego płynu. Przełknęłam żółć, która dostała się do mojego gardła i zabrałam się za opatrywanie mu ran. Po naprawdę długim czasie usiadłam na stole i delikatnie zaczęłam zmywać mu wilgotnym ręcznikiem czerwień z twarzy. Z moich oczu płynęły łzy, ale nie odzywałam się ani słowem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#139 04-04-2015 o 23h58

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Wszystko, co czułem przetrząsając szafkę w poszukiwaniu bandaży, to ostry, uciążliwy ból ograniczający zdolność logicznego myślenia. Gdzieś między sygnałami obwieszczającymi rozrywanie kolejnych włókien mięśniowych i nerwowych cichy głos rozsądku namawiał do zaprzestania wszelkich działań i poproszeniu o pomoc Izzy. Ale kto by go tam słuchał, gdy tylko coś takiego miał do powiedzenia. Świat powoli tracił na ostrości, a podłoga i blat kuchenny przybierały kształt wzburzonego morza podczas sztormu. Idealny stan, by ostatnio zjedzony posiłek dał o sobie znać. Choć w moim przypadku było to trudne, bo od czasu nigiri w centrum handlowym nie miałem nic w ustach. Z tym jednak organizm też umie sobie poradzić. A w każdym razie umiałby, gdyby nie to, że nagle zamiast opierać się całym ciężarem ciała na szafce siedziałem na twardym krześle, a czyjeś delikatne ręcę opatrywały mi ranę i ścierały krew z twarzy. Wilgotny dotyk przywrócił mnie do rzeczywistości na tyle, by odepchnąć od siebie dziewczynę. Nie było to mocne pchnięcie, bo na takie zwyczajnie nie miałem siły, a Europejka zrobiła pewnie maksymalnie dwa, trzy kroki w tył. Jednak to wystarczyło, by rozproszyć jej uwagę.
-Zostaw. - wyszeptałem w swoim języku, a słowa popłynęły przez spękane wargi zaklejone zakrzepłą krwią. Miałem dość. Dość ciągłego mówienia tak, by jej było wygodnie. Dość nawiedzających mnie wspomnień, gdy tylko na nią patrzyłem. Dość tej denerwującej bezsilności i przymusu czekania. Dość tego, że zamiast kruchego ciała, którego pragnąłem od sześciu lat, jedyną osobą, jaką mogłem przytulić była Izzy. Dość również własnej głupoty i uporu w idiotycznych wręcz sprawach. I co najbardziej mnie zdziwiło, miałem dość samotności. Zacisnąłem dłoń w pięść. Jeszcze czego, nie mam zamiaru pokazać jej już więcej siebie, więcej uczuć. Wyrwałem z jej ręki mokry ręcznik i zająłem się ścieraniem z siebie krwi. Przecież nie potrzebowałem niczyjej pomocy. Przez tyle lat radziłem sobie sam, gdy ojciec wyjechał trzymałem gardę, gdy matka znalazła lepsze życie i nas po prostu olała nie załamywałem się. Nawet gdy patrzyłem na śmierć bliskich mi osób nie dałem odebrać sobie godności. Więc kilka powierzchownych ran również nie mogło zmusić mnie do stracenia samodzielności i poproszenia kogoś o pomoc. Uparcie wycierałem czerwone ślady, dopóki nie uświadomiłem sobie, że recznik leży na podłodze, a ja rozcieram krew palcami. Chciałem się po nią schylić, ale ból był silniejszy. - Poddaję się. - wyszeptałem tak właściwie do siebie, bo jedyna przebywająca w tym pomieszczeniu osoba nie rozumiała ani słowa z mojego rodzinnego języka. Poddaję się... Brzmiało tak obco. Zupełnie, jakby nie padło z moich ust. Ale na prawdę nie widziałem innego wyjścia. Jeszcze tylko trochę, a to wszystko się skończy.

Offline

#140 06-04-2015 o 15h55

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak odepchnął mnie o kilka kroków w tył i zabrał mi ręcznik, szepcząc coś w swoim języku. Spojrzałam na niego przestraszona. Sam zaczął wycierać krew ze swojej twarzy, powoli i dosyć niezdarnie. Nawet nie zauważył, gdy materiał wypadł z jego dłoni i spadł na podłogę, a on sam zaczął wycierać się swoją dłonią. Odruchowo spróbował się po niego schylić, ale wyprostował się z powrotem, blednąc gwałtownie. Znów wyszeptał coś po japońsku, patrząc prosto na mnie błędnymi oczyma. Podniosłam zakrwawiony ręcznik i wypłukałam go w zlewie, obserwując spływającą do kanałów wodę, zabarwioną na czerwono. Oddałam go Yoshii'emu, patrząc mu smutno w oczy. Uciekłam z kuchni, nie mogąc znieść widoku jego ran i krwi. Złapałam po drodze koc z salonu i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie zabrudzone krwią ubrania, nalałam zimnej wody do miski i wrzuciłam je tam. Sama wskoczyłam pod prysznic w bieliźnie, uznając że upiorę ją na sobie. Stałam pod strumieniem, trzęsąc się od tłumionego płaczu. Nie chodziło mi o to, jak chłopak zachował się wobec mnie, ale o to, co zrobił wobec siebie. Wyglądał jak chodzący trup. Jakby miał zaraz umrzeć od otrzymanych ran i od wysiłku, jakim było plątanie się po osiedlu. Coś poza tym musiało się stać, bo miał więcej ran niż wcześniej. Wyszłam spod prysznica zdając sobie sprawę, jak głupim czynem było moczenie jedynej pary bielizny. Wytarłam się na tyle ile mogłam, zdjęłam stanik i owinęłam się kocem. Na palcach przemknęłam do sypialni Yo. Nie było go tam, więc wciągnęłam na siebie jego koszulkę i wróciłam do kuchni, zupełnie nieprzygotowana na jakiekolwiek starcie z chłopakiem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#141 06-04-2015 o 18h59

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Kiedy czysty ręcznik ponownie znalazł się w moich rękach? Nie potrafiłem stwierdzić, bo w pewnym momencie straciłem kontakt z rzeczywistością. Po prostu, wyłączyłem się i nie byłem w stanie kontrolować tego, co się wkoło działo. Co innego, że żadne zdarzenia, na które powinienem zwrócić uwagę, nie miały miejsca, nic się nie paliło, nikt nie starał się wybić okien ani włamać do mieszkania. Jedynie nagle w pomieszczeniu zrobiło się zbyt cicho. Z trudem otworzyłem jedno oko, by przekonać się, że Izzy zniknęła zostawiając mnie samego sobie. Czyżby jednak zrozumiała moje słowa? Starałem się wstać, by jej poszukać, jednak ciało radośnie obwieściło kapitulację i postanowiło zostać w przyjętej wcześniej pozycji. Nie mając siły na szarpanie się z sobą zająłem się wycieraniem krwi z brzucha i ramion. Niewdzięczna robota, bo przemoknięty już ręcznik nie wchłaniał absolutnie nic, a jedynie rozmazywał i tworzył jeszcze gorszy obraz ran. Westchnąłem i odłożyłem go na podłogę. Trzeba będzie ją potem umyć i odpowiednio zabezpieczyć, bo krew nie wpływa dobrze na kondycję drewna. Zachciało mi się wymagającej pielęgnacji podłogi, a teraz martwiłem się o nią bardziej niż o siebie. Ale co mam poradzić na to, że był to dobry sposób na zapomnienie o bólu? Czas spędzony na siedzeniu i czekaniu na Izzy był jak pstryknięcie palcami. Może to dlatego, że znów się wyłączyłem i zapomniałem o istnieniu czegoś takiego jak rzeczywistość. Był to bardzo wygodny stan, bez czasu, bólu i zmartwień, ale powrót świadomości ponownie przynosił ze sobą to wszystko. Gdy zobaczyłem Izzy w drzwiach przywołałem ją do siebie skinieniem reki i wskazałem na leżący ręcznik. Powinna załapać, o co chodzi, bo nie miałem zbytnio siły mówić.

Offline

#142 07-04-2015 o 11h46

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Ręcznik znów leżał na podłodze, mocząc drewno krwią. Yoshii skinął na mnie ręką i wskazał na kawałek materiału, a ja posłusznie podniosłam go z paneli. Kto wpadł na pomysł kładzenia paneli w kuchni? - przemknęło mi przez głowę. Wrzuciłam ręcznik do zlewu i znów opłukałam go na tyle, ile mogłam. Nie wiedziałam co z nim zrobić, więc zostawiłam go tam. Pewnie jak wyschnie to się go wyrzuci. Wróciłam do chłopaka i spojrzałam na niego zamyślona. Musi się położyć, ale nie wydaje mi się, żeby chciał zrobić to w takim stanie. Jego mieszkanie jest idealnie wymuskane, więc brudzenie łóżka albo kanapy krwią chyba nie wchodziło w jego przypadku w grę.
- Dasz radę pójść do łazienki? Pomogę ci się umyć, a potem się położysz - zaproponowałam, niepewna jednak czy nie będzie wolał położyć się od razu. Ani czy w ogóle da radę wstać z tego krzesła. Pod tą całą krwią pokrywającą jego twarz był strasznie blady i nie wyglądał, jakby miał zrobić choćby krok. Nie jestem siłaczką, nie uda mi się go nigdzie zanieść. Gdyby był w lepszym stanie mogłabym pomóc mu przejść, ale ja sama jestem osłabiona po narkotykach i tym, co zafundował mi organizm chcący się ich pozbyć. Teraz prawdopodobnie oparłby się na mnie całym ciężarem ciała, ledwo powłócząc nogami. Co mi pozostanie, jeśli nie będzie mógł ruszyć się stąd, żeby się położyć? Przecież on w końcu spadnie z tego krzesła. Ułożyć mu coś miękkiego na podłodze? To by mogło przejść, więc przedstawiłam mu też tę propozycję, zaznaczając, że wtedy będzie musiał tylko zsunąć się z krzesła i opaść na poduszki. Które po takim zabiegu będą do wyrzucenia - pomyślałam.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (07-04-2015 o 11h47)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#143 08-04-2015 o 05h44

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Jak pierwszy pomysł Izzy był w miarę sensowny, tak słysząc drugą propozycję myślałem, że się załamię. Moje idealnie dopasowane, jedyne w swoim rodzaju poduszki miałyby posłużyć za coś na kształt materaca? Nigdy, nie po to szukałem ich w każdym możliwym miejscu w Japonii, by teraz nasiąkły krwią i nadawały się tylko i wyłącznie do wyrzucenia. Pranie ich również nie wchodziło w grę, w każdym razie nie był to wydatek na moją kieszeń. Całą siłą woli starałem się nakłonić swój mózg, by przestał wracać do zbawiennej krainy nieświadomości i raczył rozważyć problemy, z jakimi borykałem się w rzeczywistości. Mógł sobie na przykład przypomnieć, gdzie mam jeszcze jakiś koc lub inny miękki przedmiot mogący zostać potraktowany krwią. Niestety jedynym takim miejscem był pokój przekształcony na schowek, ale tam nie pozwoliłbym Izzy wejść. Dla jej własnego dobra. I mojego w sumie też.
Z przymusu drzucając opcję nr. 2 zostało mi tylko podporządkować się pod pierwszą propozycję Europejki. Starając się nie obciążać zbytnio rannej nogi wstałem niepewnie podpierając się stołu i zmuszając wszystkie mięśnie do maksymalnego wysiłku.
-Mogę się na tobie podeprzeć? - spytałem cicho i doczekawszy się odpowiedzi położyłem drugą dłoń na ramieniu dziewczyny. Opierając się bardziej o ścianę niż o zaoferowane ramię pokonałem te kilkanaście kroków i wszedłem do łazienki, zostawiając Izzy przed drzwiami. Przecież umiem sobie poradzić. Zdjąłem to, co zostało z ubrań i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem wodę i usiadłem w brodziku. Zabarwiona na czerwono woda spływała mi z ciała i w postaci strumieni kierowała się do kratki odpływowej. Nieco tempym i zamyślonym wzrokiem wpatrywałem się w ten hipnotyzujący widok, aż do momentu, gdy woda straciła zupełnie czerwonawą barwę. Podniosłem się ostrożnie, wytarłem do sucha i założyłem na siebie leżące na jednej z półek dresy. Opatrunek z boku oderwał mi się od rany, więc bez wahania go wyrzuciłem. Jedyny problem był taki, że nie miałem tu świeżego. Osobą, która powinna wiedzieć, gdzie są bandaże była Izzy i oto właśnie się jej spytałem, gdy wyszedłem z łazienki i z jej pomocą dokuśtykałem do swojego pokoju.

Offline

#144 12-04-2015 o 15h24

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii bardzo powoli wstał z krzesła i spytał, czy może się na mnie podpierać. Czym prędzej zaoferowałam mu ramię, nie chcąc, żeby wylądował na ziemi. Strasznie trudno byłoby go potem stamtąd podnieść. Kiedy kuśtykał do łazienki, mimowolnie zaczęłam go podziwiać. Mimo takich ran i strasznego upływu krwi miał jeszcze siłę, żeby zmyć z siebie to wszystko i położyć się w pokoju. Ja pewnie nawet nie wyszłabym z tej kliniki, a z motelu musieliby mnie wynosić. Chłopak zostawił mnie za drzwiami i poszedł pod prysznic. Bałam się, że zemdleje i będę musiała wyważać drzwi czy coś, ale on w końcu wyszedł stamtąd o własnych siłach. Jeden z opatrunków zupełnie mu się odkleił. W drodze do jego sypialni poprosił mnie, żebym przyniosła mu świeży. Skinęłam głową, zostawiłam go w pokoju i poszłam do kuchni. Niezbędnych utensyliów zostało już niewiele. Jeśli nie wypuści mnie do sklepu - którego i tak z resztą sama bym nie znalazła - to będzie musiał zadzwonić po jakiegoś swojego kolegę. Wróciłam, zrobiłam to co trzeba i powiedziałam mu, że jeśli nie chce się wykrwawić, musi załatwić nowe bandaże. To dopiero początek, a ja już miałam dość tej nieudolnej opieki nad nim. Dlaczego nie mógł zostać w tym cholernym szpitalu? Spojrzałam na Yo niechętnie. Powinnam stąd uciec, dopóki nie ma siły mnie gonić, ale te idiotyczne drzwi były nie do sforsowania. Uciekanie przez okno przerastało mnie - czy ja wyglądam na taternika? Zerwałam się z łóżka, na którym przysiadłam i wróciłam do łazienki. Zignorowałam zakrwawione strzępy ubrań chłopaka i wygrzebałam z kieszeni "swoich" spodni narkotyki, które w zasadzie ukradłam. Ale kto by się tym przejmował? Zwinięty w kulkę pakunek zabrałam ze sobą do salonu i położyłam na stoliku. Sama usiadłam na kanapie i skuliłam się tyłem do niego. Niedawno brałam, nie powinnam znów tego robić. Przecież już powoli udawało mi się rzucić. Zagrzebałam się w tym samym kocu co wcześniej, mając nadzieję, że Yoshii jest nieprzytomny i nie będzie niczego ode mnie chciał. Już nawet nie interesowało mnie to, czy zasnął, czy po prostu zemdlał. Niech leży i nie zawraca mi głowy. Nie miałam siły skupiać się już na niczym innym, niż zawartość paczki. Mogłam uciec od tego wszystkiego. Jedyne co mnie powstrzymywało to wspomnienie ostatnich wizji, pełnych krwi i śmierci. Za dużo miałam tego na żywo, żeby z radością uciekać w to przez narkotyki. Zacisnęłam dłonie na ramionach i wbiłam wzrok w poduszkę na kanapie, którą i tak ledwo widziałam przez ciemność panującą pod grubym kocem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#145 13-04-2015 o 21h52

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Powoli odpływałem w nieznane, starałem się zapomnieć o bólu i odciąć od rzeczywistości, a ta tu zawraca mi głowę załatwianiem czegoś. Miło by było, gdybym jeszcze usłyszał czego. Niestety dudnienie nasilające się wewnątrz mojej głowy skutecznie utrudniało podjęcie jakiejkolwiek próby dopytania się o to, co dokładnie Izzy mówiła. Nim zdążyłem zebrać myśli, powoli wygrzebać się spod kołdry mgły spowijającej mój umysł i w miarę ogarnąć rzeczywistość Europejka zdążyła już zniknąć. Świetnie, ja tu wybudzam się specjalnie dla niej, a ta zwiewa, nie dając mi szansy na zorientowanie się w sytuacji.
Ponownie zamknąłem oczy i starałem się przekonać swój organizm, że na prawdę może zaprzestać utrzymywania świadomości i pozwolić mi z ulgą popaść w morze błogiego odprężenia. Ale jak to bywa w takich chwilach oczywiście musiało stać się zupełnie odwrotnie i zamiast potrzebnej ulgi i odpoczynku został mi podarowany czas na myślenie, a raczej zadręczanie się pytaniami i wspomnieniami. I na nic tu były moje usilne starania, wszystko zaczęło się od malutkiej myśli, której nie zdążyłem w porę zgasić. Pociągnęła ona za sobą lawinę spostrzeżeń, nowych rozwiązań i jakże genialnych pomysłów na przyszłość. Między tymi zbytnio nie odbiegającymi od moich zamierzeń, znalazły się również zupełnie odmienne i dość odważne, a im więcej ich było, tym coraz większą uwagę im poświęcałem. Były... Interesujące. W ogóle nie myślałem, że coś takiego mógłby mi w ogóle wpaść do głowy. Z początku mój plan był prosty i zakładał tylko dwa etapy - zwinąć im Izzy, a potem wymienić ją na tę ważną dla mnie osobę. Łatwe, prawda? Im zależało na Europejce przebywającej u mnie w mieszkaniu, a mi na dziewczynie tej samej narodowości od paru lat więzionej przez nich. Ale czy na prawdę tego chce? Tak, to było to, co mnie w tym natłoku najbardziej zszokowało. A straszniejsza była myśl, że może faktycznie powinienem się dokładnie nad tym zastanowić. Nim będzie za późno i tak właściwie nie będzie odwrotu. Teraz ciągle jest jakieś rozwiązanie, więc tylko trzeba dobrze wybrać. Jak na razie wybrałem sen. Oczy w końcu same mi opadły i usnąłem z pomieszanym obrazem dwóch Europejek pod powiekami.

***

Świat nie zdążył jeszcze dobrze zasnąć, a ja już przewracałem się bez celu w łóżku, co było rzadkością, biorąc pod uwagę produkt deficytowy, jakim był sen. Akurat, gdy mogłem bezkarnie odespać nieprzespane lata swojego jakże aktywnego życia, musiałem zbudzić się przed czwartą. Tak, nawet czwartej jeszcze nie było! Szybko jednak odkryłem przyczyny tego niepożądane zjawiska. Były to ból i głód, mieszanka równe denerwująca, co pocieranie styropianem o styropian. I tak jak to pierwsze dało się prawie zignorować - prawie, bo jak można kompletnie olać coś, co przypomina o sobie przy każdym ruchu? - tak ssanie w żołądku było nie na moje siły. Niechętnie zwlokłem się z łóżka, sycząc, stękając i przeklinając cały świat. Podpierając się ściany dokuśtykałem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Jej zawartość nie prezentowała się ciekawie, ale koniec końców zdecydowałem się na mleko sojowe. Może i nie było zbyt pożywne, ale ze wszystkiego, co znalazłem, tylko na to miałem ochotę. Powoli, by nie nadwyrężać nogi, dotarłem do salonu, gdzie stanąłem przed dużym oknem. Przez chwilę w zamyśleniu wpatrywałem się w miasto rozciągające się w którą stronę się nie spojrzy. Nie mogłem powiedzieć, że nie lubiłem tego widoku, był w pewien sposób uspokajający i kojący. Stałem tak jeszcze chwilę, rozmyślając nad zupełnie nieistotnymi sprawami, po czym zasłoniłem rolety i odwróciłem się tyłem do okna. Mój badawczy wzrok padł na sofę i zwiniętą na nią postać. Kuśtykając doszedłem do śpiącej dziewczyny. Koc leżał na podłodze, prawdopodobnie spadł, gdy się wierciła, a Izzy obejmowała się rękami, jakby było jej zimno. Pochyliłem się nad nią i odgarnąłem z twarzy dziewczęcia niesforny kosmyk włosów.
- Stajesz się miękki - wyszeptałem do siebie przykrywając dziewczynę kocem. Niepewnie przysiadłem na brzegu kanapy i wpatrywałem się w nią, a tysiące sprzecznych myśli rozbijało mi się o wnętrze czaszki. - Naprawdę muszę być wariatem, pozwalając sobie na czucie do ciebie tego samego, co do niej. Naprawdę muszę być wariatem - powtórzyłem, trochę rozśmieszony sensem swoich słów. Chyba postanowiłem, co zrobię. Poczekam parę dni, aż z ranami będzie względnie dobrze, a potem odstawię ją do ojca. Tak będzie lepiej, w końcu byłem świadom, jak może skończyć się dla niej zostanie u mnie. A jeśli zrezygnowałem z pomysłu wymiany, to nie powinien jej tu trzymać. Dla jej dobra. Bo co z tego, że najchętniej nie pozwoliłbym jej odejść? To było tylko i wyłącznie moje samolubne pragnienie, które nie powinno w ogóle zaistnieć w moim życiu.
Westchnąłem i powiodłem wzrokiem po pokoju. Gdybym tylko nie zasłonił okna, miałbym teraz piękny widok na nigdy niezasypiające miasto. Ech, własna nadgorliwość i przyzwyczajenie. Przymknąłem oczy i odtworzyłem w myślach ten niesamowity obraz. Pomarańczowo-niebieska łuna spowijała strzeliste dachy wieżowców, światła w małych z tej odległości okienkach wyglądały jak skrzące się gwiazdy i dało się odczuć, jak życie delikatnie zwalnia. Delikatnie, bo do spokoju temu było daleko. Otrząsnąłem się z zamyślenia i paroma mrugnięciami przywróciłem światu ostrość. Powiodłem lekko zdezorientowanym wzrokiem po pokoju i natrafiłem na leżącą na stole torebkę z narkotykami. Coś we mnie się zagotowało. Ćpała. I nagle, zamiast obecnemu jeszcze chwilę temu rozmarzeniu i niespotykanej czułości, ogarnęło mnie uczucie zdegustowania i zgorszenia.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (14-04-2015 o 19h33)

Offline

#146 22-04-2015 o 09h59

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Obudziłam się zupełnie nagle, jakby zaniepokojona jakimś dźwiękiem, jednak początkowo nic nie słyszałam. Czułam tylko zimno, mimo że leżałam pod kocem. Musiał zsunąć mi się z twarzy gdy wierciłam się przez sen, jednak wciąż mnie okrywał. Nagle zamarłam, słysząc ciężki oddech nad sobą. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Yoshii'ego, siedzącego na brzegu kanap. Było zbyt ciemno, żebym zobaczyła na co dokładnie patrzy, ale głowę zwróconą miał w stronę stolika, na którym wciąż leżały narkotyki. Przez chwilę poczułam ponurą satysfakcję z tego, że powstrzymałam się i nie wzięłam działki, ale wiedziałam, że długo to nie potrwa. Ledwo zobaczyłam paczuszkę, znów poczułam nieodpartą chęć sięgnięcia do niej i ponownego zanurzenia się w wizjach podsyłanych przez te uzależniające substancje chemiczne. Z ogromnym psychicznym wysiłkiem przeniosłam wzrok ponownie na chłopaka. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przyciskając do siebie koc.
- Nie ćpałam jeśli chcesz wiedzieć - burknęłam, podejrzewając, że właśnie coś takiego sobie pomyślał, widząc mnie tutaj z narkotykami. Podniosłam się chwiejnie i zapaliłam światło, mrużąc przez chwilę oczy, gdy jasność zaatakowała moje źrenice. Yoshii był strasznie blady, jak na poważnie rannego przystało. - Nie powinieneś leżeć? Takie łażenie ci zaszkodzi. - Wróciłam na kanapę, usiadłam na niej ze skrzyżowanymi nogami i ponownie otuliłam się kocem, przyglądając się chłopakowi uważnie.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#147 25-04-2015 o 21h18

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Chyba zdążyłem przysnać lub pogrążyć się w jakiś łagodnych wspomnieniach, bo nie byłem w stanie rozróżnić słów podających gdzieś za mną. - Ach, ok - wymamrotałem obojętnie, nie mając pojęcia, o czym tak właściwie Izzy do mnie mówiła. Wciąż tkwiłem w dalekiej krainie własnych rozmyślań i z nieukrywaną ulgą powoli wracałem do tego tu i teraz. Mrugnąłem parę razy, by się obudzić, ale dopiero gwałtowne i ostre światło postawiło mnie do pionu, siłą spędzając sen z powiek. Mrużąc oczy przed natarczywymi promieniami, odwróciłem się w stronę Europejki. - Byłem głodny, to poszedłem coś zjeść - powiedziałem to takim tonem, jakby było to coś oczywistego. Bo w sumie było. Moda na anoreksję mnie nie wciągnęła. - Umiem o siebie zadbać - a w każdym razie staram się to sobie wmówić - dorzuciłem w myślach. Ponieważ dziewczyna zajmowała teraz mniej kanapy, niż gdy spała, mogłem usiąść wygodniej i oprzeć się o relaksująco miękkie oparcie. Przez chwilę siedziałem z zamkniętymi oczami, napełniając się ulotnym uczuciem spokoju i chwilowej równowagi, lecz zaraz gwałtownie wróciłem na ziemię. Zbyt dużo wspomnień jak na tak krótki przedział czasu. Czemu rzeczywistość nie może dać tak łatwo o sobie zapomnieć? - Nie będzie ci przeszkadzać, jak tu trochę posiedzę? - Powoli gubiłem się we własnych myślach. Chciałem zostać, czy wręcz przeciwnie, widywać ją jak najrzadziej? I co tak właściwie sprawiło, że przestała mi być obojętna? Zapowiadało się dobrze, w końcu tyle czasu spędziłem na zbieraniu informacji, by mieć potrzebną kartę przetargową. A teraz właśnie dawałem przykład wzorcowego idiotyzmu i zagubienia we własnych planach.

Offline

#148 02-05-2015 o 21h40

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii powiedział, że poszedł coś zjeść, a mój żołądek na samą wzmiankę o tym cicho wyraził swój protest przeciwko temu, że ja nic nie zjadłam. Objęłam się rękami w pasie i je zacisnęłam, chcąc uciszyć te denerwujące dźwięki. Na chwilę zadziałało... Zjadłabym coś, ale to moje ciało jest głodne, a nie ja, mi nadal jest zwyczajnie niedobrze. Chłopak oparł się plecami o kanapę i spytał czy nie będzie mi przeszkadzać. Wyglądał, jakby nie miał siły wstać i wrócić do swojego łóżka. Jego blada twarz była wręcz upiorna. Pokręciłam głową, znów wbijając wzrok w leżącą przed nami paczuszkę.
- Jak chcesz, w końcu to twoje mieszkanie - bąknęłam. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam w dłoń foliową torebkę, przyglądając jej się bliżej. Przygryzłam wargę, a mój wzrok padł na okno. Wyrzucić to, żeby mnie nie kusiło? To nie taki zły pomysł, chociaż odstawienie prochów w taki sposób może nie skończyć się dobrze. W zasadzie i tak już ograniczałam dawki, ale potrzebowałam jeszcze kilku tygodni, zanim zostawiłabym je na dobre. No, a przynajmniej tak sobie wmawiałam... Zacisnęłam pięść i z determinacją podeszłam do okna. Otworzyłam je i spojrzałam w dół - strasznie tu wysoko, na ucieczkę nie ma co liczyć - a potem policzyłam do pięciu, wysuwając rękę na zewnątrz. Palce drżały mi z nerwów i choć skończyłam już odliczać, nie mogłam zmusić ich, aby się rozgięły. Z westchnieniem cofnęłam się o kilka kroków, przeklinając w myślach swoją słabość. Gdyby znalazł je dzieciak, kto wie co by się stało? - przemknęło mi przez głowę, jednak wiedziałam, że tylko próbuję usprawiedliwiać swoje przeklęte tchórzostwo. Cisnęłam paczką o ścianę i wróciłam na kanapę. Ignorując Yoshii'ego, wczołgałam się pod koc.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#149 07-05-2015 o 21h33

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nie odzywając się ani słowem, zmęczony obserwowałem poczynania Izzy. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że rzuci się na mnie za sam fakt patrzenia w stronę przeklętej paczuszki i schowa ją gdzieś za plecami. Tym nie mniejsze było moje zdziwienie, gdy zamiast ukryć obiekt skupiający na sobie moje obrzydzone spojrzenia, Europejka owszem, zabrała paczuszkę, ale podeszła z nią w stronę okna i wysunęła dłoń za krawędź budynku. Wstrzymałem oddech nie wiedząc, co zrobi. I mimo moich najszczerszych nadziei, pakunek nie powędrował na uliczkę, tylko z impetem poleciał na ścianę salonu. Bliska płaczu Izzy momentalnie wróciła pod koc i znów zapadła cisza. Wsłuchiwałem się w nią, rozmyślając nad mającą miejsce chwilę temu sytuacją, jednak myśli nie chciały układać się w miarę logiczne sformułowania, kończąc tym samym ten krótki moment wewnętrznych starć. Westchnąłem ciężko i wsparłem głowę na dłoniach. W ustach na powrót czułem metaliczny posmak krwi, więc wstałem niepewnie i podpierając się o wszystkie meble po drodze dotarłem do łazienki.
A podczas gdy ja stałem pochylony nad zabrudzonym krwią zlewem, plując zabarwioną na czerwono wydzieliną, nieproszony gość wkradł się przez zamknięte drzwi łazienki i jako najgorsza z moich karykatur objawił się w gładkiej powierzchni lustra. Przywitałem go kwaśnym uśmiechem, przypominając sobie, ile to już lat minęło, od kiedy nękanie mnie przestało być jego ulubionym zajęciem. Kiedyś zjawiał się często, gdy byłem słaby i rozchwiany, ale z biegiem lat umocniło się we mnie poczucie siły, a on znikł. Myślałem, że na zawsze. Cóż, miło było marzyć. Z jego wizyty wynikała tylko jedna rzecz - naprawdę musiałem być osłabiony i daleki od obranych ścieżek. Patrzyłem, jak hardo spogląda mi w oczy i szczerzy się jak ostatni wariat i czekałem, aż zacznie kazanie, o tym, jaki to ja nie jestem, a jaki powinienem być. Niektórych decyzji nie da się cofnąć, doskonale to wiesz - zaczął, a ja już czułem, jak ogarnia mnie znudzenie i poirytowanie. Ile czasu upłynie, nim zorientują się w sytuacji? Tydzień i będą gotowi, nikt nie będzie trzymał ust na kłódkę, gdy obudzi się w ciemnym pomieszczeniu z Glockiem przy skroni, tylko po to, by bronić twoich czterech liter. Wparują tu prędzej czy później, twój łeb zgarną jako trofeum, a ona i tak trafi w ich ręce. Zastanów się dobrze, możesz ją wymienić i zatrzymać przy sobie osobę, o którą od tak dawna walczysz, lub stracić obydwie i tak właściwie moc już umrzeć. Twoja decyzja. Skończył, a ja pokazałem mu, gdzie go mam. Mimo to od razu pogrążyłem się w kolejnych, nieprzyjemnych rozmyślaniach.
Wróciłem do pokoju i zająłem to samo miejsce co wcześniej. Przez chwilę udawałem zainteresowanie okładkami książek, stojących na regale, jednak i to szybko przywołało poirytowanie. - Hej, myślałaś kiedyś, co się dzieje z twoją matką? - spytałem, niby od niechcenia.

Offline

#150 16-05-2015 o 11h39

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Po moim wystąpieniu zapadła krótka cisza, aż wreszcie chłopak podniósł się i obijając się o wszystko, o co tylko mógł, poszedł do łazienki. Skuliłam się bardziej i otarłam łzy, które zebrały mi się w oczach. Tchórz, tchórz, tchórz. Ta nieznośna myśl odbijała się po mojej głowie niczym piłeczka ping-pongowa, nie dając mi się skupić na czymkolwiek innym i sprawiając, że czułam się coraz gorzej z tym, że nie wyrzuciłam tej cholernej paczki przez okno. Zacisnęłam palce na ramionach, wiedząc, że jeśli tego nie zrobię, zaraz podniosę narkotyki i z największą czcią położę je na stoliku przed sobą. Albo od razu je zużytkuję, póki Yoshii nie widzi. Jego nieobecność się przedłużała, potęgując moje katusze, bo byłam pewna, że gdyby siedział obok mnie jego pełne obrzydzenia spojrzenie choć w niewielkim stopniu powstrzymywałoby mnie od sięgnięcia po paczuszkę. Wydałam z siebie ochrypły jęk i zacisnęłam zęby, ale nie mogłam odwrócić wzorku od obiektu mojego zainteresowania. Już powoli rozprostowywałam kończyny, przekonując samą siebie, że nic takiego się nie stanie, jeśli wezmę, ale na szczęście chłopak wyszedł z łazienki. Wysiłkiem wymagającym sporej siły woli przeniosłam wzrok na niego i obserwowałam, jak słaniając się na nogach dotarł do kanapy i na powrót usiadł obok mnie. Nie odezwał się od razu, uparcie studiując grzbiety książek, które prawdopodobnie znał już na pamięć. W końcu jednak zadał mi pytanie, którego chwyciłam się zębami i pazurami, żeby odwrócić myśli od tego, co dotychczas je zaprzątało.
- Jak byłam mała. Potem nie - powiedziałam słabym głosem. Mimo szczerych chęci, nie mogłam wydusić więcej przez ściśnięte gardło.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 4 5 6 7