Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 8 9 10 11 12

#226 08-03-2015 o 17h23

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Czy wyduszenie z siebie czegokolwiek w tym momencie musiało stanowić aż taki problem? Z jednej strony chciałem to usłyszeć, z drugiej jednak coś podpowiadało mi, że to nie jest najlepsze wyjście. Że może ta wiedza nie jest czymś co koniecznie chcę i muszę mieć. Jednak jak już zacząłem temat, to nie wypadało go tak po prostu kończyć. No i może byłem trochę ciekawy. Ale tylko trochę.
- Yhym, jeśli naturalnie chcesz... znaczy... jak byś jednak... - zrezygnowany westchnąłem i opierniczyłem siebie w myślach. Zdecyduj się wreszcie, co chcesz powiedzieć! - Tak, chcę.
Gdy między pniami drzew zamigotał potok pośpieszyłem konia. Byłem ciekaw jaką mamy porę dnia i ile już jesteśmy w drodze.

Offline

#227 09-03-2015 o 15h47

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Słysząc odpowiedź Andrewa zmieszałem się. Chyba nie o to mu chodziło. Stwierdził jednak strasznie nie pewnym głosem, że chce posłuchać. Wjechaliśmy między drzewa. Wciągnąłem dobrze znany świeży leśny zapach i zacząłem mówić przyciszonym głosem. - Twój ojciec nigdy za mną nie przepadał. Uważał, że przez to, że ty i twoja matka tak bardzo mnie miłujecie, jestem zagrożeniem dla Karola. Sądził, oczywiście całkowicie błędnie, że nawet jeśli sam nie będę chciał zasiąść na tronie, to ciebie tam posadzę i będę tobą manipulował. - westchnąłem głośno - Nie dziwne więc, że za wszelką cenę chciał się mnie pozbyć. Ponieważ od samego początku byłem szkolony na zwiadowcę, a twój ojciec, jako mój król, miał nade mną pełną władzę, wysyłał mnie na samobójcze misje. Te, których nikt nie chciał się podejmować. Ja nie miałem zbytniego wyboru. Zaczynając od tego, że zawsze widziałem tę surową minę króla, kończąc na tym, że chciałem mu udowodnić, że jestem wierny i gotowy do poświęceń. - otarłem łzę, która napłynęła mi do oka. - Zawsze jakoś udało mi się ujść z życiem. Jednak pozostały mi te wszystkie blizny na plecach. To wszystko pamiątki po nie do końca udanych misjach... - na wspomnienie bólu, który towarzyszył mi za każdym razem skuliłem się w koniu. - A ta - rzekłem wskazując na ramię - ta jest z naszego ostatniego wspólnego polowania. - skrzywiłem się. O tej ranie nie było mi łatwo mówić. - Zsiadłeś z konia, by wyciągnąć z krzaków trafioną łanię, gdy zaatakował cię niedźwiedź. Ja.. nie mogłem zrobić nic innego... Nie miałem czasu zareagować... - nie mogłem dokończyć. Słowa nie chciały się przeciskać przez moje gardło. Nie patrzyłem w stronę księcia. Nie chciałem widzieć jego spojrzenia. Bałem się jak zareaguje. Powinienem był skończyć opowiadanie na ranach z pleców.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h03)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#228 14-03-2015 o 16h51

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Jechaliśmy powoli w stronę lasu. To znaczy, chłopaki najpierw prowadzili konie, a gdy wyjechaliśmy z miasta, wsiedli na nie. Słyszałam, że o czymś rozmawiają, ale nawet nie chciałam wiedzieć czego ich rozmowa dotyczyła. Patrzyłam się tępym wzrokiem przed siebie, zastanawiając się, czy ten sen mógł być w jakiś sposób prawdziwy. Czy skontaktowałam się z mamą? Dlaczego ona w ogóle tak wygląda? Co jej się stało? Strasznie zmarniała... Nie było mnie przez kilka dni, czy to możliwe, żeby schudnąć tak wiele w tak krótkim czasie? Musiała strasznie tęsknić i bać się o mnie. A ja nawet o niej nie myślałam przez prawie cały ten czas. Czułam się strasznie z tym, że tak bardzo o niej zapomniałam. Nigdy w życiu nie opuszczałam mamy - czy raczej ona mnie - na dłużej niż kilka dni. Płakałam sobie cichutko, próbując dalej ignorować rozmowę chłopaków, ale coraz więcej ich słów do mnie docierało. Irytowało mnie to, więc w końcu dałam za wygraną i zaczęłam się im przysłuchiwać. Will opowiadał historię o nim, o księciu i o niedźwiedziu. Jęknęłam słysząc jej zakończenie i gwałtownie odwróciłam głowę do tyłu. To oczywiste, że Zwiadowca rzucił się między Andrewa, a bestię.
- Will, czy wszystko z tobą teraz w porządku? - spytałam dziecinnym głosem, bojąc się o niego.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#229 14-03-2015 o 17h17

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Roszpunka poruszyła się niespokojnie i odwróciła głowę w moją stronę. Jeszcze przed chwilą na pewno nie słuchała. Odwróciłem wzrok, by uniknąć jej natarczywego spojrzenia. Nie mogłem im powiedzieć. I tak już się zadręczają. Andrew widział, że nie wygląda to najlepiej, ale przecież nie wie, że to coś poważnego. Roszpunka nawet nie widziała, bo Andrew zasłonił jej szramy ręcznikiem. - Tak wszystko w porządku. Nie martw się. - chciałem już zakończyć ten temat. Powinniśmy się cieszyć ze swojego towarzystwa póki możemy, zamiast tracić cenne chwile na tego typu rozmówki.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h04)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#230 22-03-2015 o 17h57

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Miałem wrażenie, że Will jednak zrezygnuje i nie usłyszę historii, jednak gdy miałem zmienić temat na jakiś przyjemniejszy i nienastrajający do umierania zwiadowca cichym głosem rozpoczął swoją historię. Kołysząc się w siodle wysłuchałem jej całej, a gdy skończył nie wiedziałem, co powiedzieć. Słowa takie jak "przepraszam", czy dziękuję" brzmiały zbyt zwyczajnie i nie oddawały ogromu wdzięczności, jaki na chwilę odebrał mi oddech. Pomyśleć, że to przeze mnie towarzyszy mu taki ból. Przecież widziałem tę ranę, paprającą się, ropiejącą i niewyleczoną. Przemknęło mi przez myśl, że czemu nie został pod opieką odpowiednich ludzi? O ile w ogóle tam trafił. Nie chciałem o to pytać i pogarszać grobową atmosferę. Zamiast tego wymamrotałem coś na kształt mieszanki podziękowania, przeprosin i troski o jego zdrowie. Jechaliśmy w milczeniu, a nikt jakoś nie śmiał zacząć rozmowy. Gdy między drzewami dostrzegłem już wyraźnie leśny strumyk poczułem, że brak postoju do tego czasu był złym pomysłem.
- Może odpoczniemy tam? - Wskazałem ręką widoczny strumień. - Moglibyśmy coś zjeść i chwilę wypocząć, Roszpunce na pewno to się przyda. Przy okazji zorientujemy się, jaką mamy porę dnia i ile czasu spędziliśmy w siodle.

Offline

#231 25-03-2015 o 16h47

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
I ruszyliśmy dalej. Znów w ciszy. Ale może to i jednak lepiej. Lepie niż gdybyśmy dalej rozmawiać jaki to jestem biedny po tym wszystkim co mi się przydarzyło. Ale mimo wszystko nie chciałem pogrążać się we własnych myślach, dlatego poprosiłem przyjaciółkę, by znów mi ponuciła. Nie bardzo była zadowolona, ale wiedziała już jakie myśli mnie nachodzą, więc wolała to niż ich słuchać. Podziękowałem jej więc i zagłębiłem się w pięknej melodii rozbrzmiewającej w mojej głowie.
Z pewnego rodzaju amoku wyrwały mnie dopiero słowa Andrew'a. Rozejrzałem się wokół. Zaczynało się ściemniać, a to było dokładnie to samo miejsce, w którym zatrzymałem się poprzednio z Roszpunką. - Myślę, że możemy się tu zatrzymać. Pewnie jesteście głodni, prawda? - spytałem, chociaż bardzo dobrze znałem odpowiedź. Może i sam głodny nie byłem, bo ludziom w moim stanie raczej apetyt nie dopisuje. - Rozbiłbyś namiot? jest w moich jukach. - powiedziałem do Andrew'a zeskakując z konia. Wyciągnąłem łuk i oddalając się, zwróciłem się jeszcze do Roszpunki - Tylko proszę, tym razem się nie oddalaj. Tym razem mógłbym cię już nie znaleźć.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h04)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#232 29-03-2015 o 21h39

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Z ulgą przyjąłem do wiadomości decyzję zwiadowcy, o pozostaniu w proponowanym przeze mnie miejscu. Jednak z dużo mniejszym entuzjazmem uświadomiłem sobie, że Will ma zamiar zapolować sam. Przecież z jego raną było to równoznaczne ze śmiercią. Wystarczyło, by zaatakował go drapieżnik, a sam sobie nie da rady, gdy ramie da o sobie znać. Miałem protestować, odezwać się, zrobić cokolwiek, by zamienić nasze zadania, ale zamiast tego stałem i zastanawiałem się, czy aby na pewno będzie to dobre rozwiązanie. A gdy ubrałem myśli w słowa ciemna sylwetka mężczyzny rozpływała się między pokrytymi mchem pniami drzew. Zbyt powolne podejmowanie decyzji było beznadziejną sprawą. Zacisnąłem dłonie w pięści i odwróciłem się plecami do miejsca, w którym zniknął. Jeśli zamartwianie się i roztrząsanie nic nie daje, to nie ma po co tracić na to czasu. Dostałem instrukcję i planowałem ją wypełnić. Wpierw jednak pomogłem Roszpunce zejść z konia i usadowiłem ją na leżącej nieopodal kłodzie. Nie minęło wiele czasu, a namiot stał rozłożony w bezpiecznej odległości od strumyka. Z satysfakcją spojrzałem na swoje dzieło, o ile można je tak nazwać. A Willa jak nie było, tak nie ma. Markując zaniepokojenie pod lekkim uśmiechem przysiadłem obok Roszpunki na kłodzie. Jedynie bębniące o suchą korę palce zdradzały moje zdenerwowanie. Tego odruchu nie potrafiłem opanować, nie ważne, jak bardzo bym chciał. Gdy tylko przestawałem się kontrolować i zbaczałem myślami na inny tor znów można było usłyszeć denerwujące bębnienie.
- Nie jest ci zimno? Rozpalić ognisko? -cicho spytałem się dziewczyny. Znalezienie sobie zajęcia było dobrym patentem na skołatane myśli. A co było bardziej zajmujące niż opieka nad innymi?

Offline

#233 31-03-2015 o 20h35

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Oświadczenie Willa nie uspokoiło mnie ani trochę, jednak nie chciałam na niego naciskać, więc umilkłam. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w równomierny stukot końskich kopyt, nie chcąc myśleć o mamie czy zwiadowcy. Metoda ta o dziwo zadziałała. Konie tupały jakby do pewnego rytmu, który już po chwili stał się dla mnie centrum wszystkiego. Zauważałam w nim każdy dysonans, więc nagłe zatrzymanie się naszego małego pochodu stanowiło dla mnie niemiły zgrzyt. Gwałtownie otworzyłam oczy i zauważyłam, że znajdujemy się na tej samej polanie, na której ostatnio wypoczywałam z Willem. Byłam zupełnie nieprzytomna i słowa chłopaka w ogóle do mnie nie dotarły. Po chwili oddalił się od nas z łukiem, a ja patrzyłam za nim z otępiałą miną, nie rozumiejąc co robi. Ocknęłam się dopiero, gdy Andrew pomógł mi zejść z konia. Wszystko mnie bolało od tej jazdy, ale nie odezwałam się, siadając na kłodzie. Obserwowałam ruchy księcia, rozkładającego namiot. Gdy skończył, dosiadł się do mnie i spytał, czy nie jest mi zimno. W odpowiedzi tylko spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, by po chwili wtulić się w niego z płaczem.
- Chcę... Chcę do mamy - wychlipałam, powoli mocząc mu koszulę.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#234 04-04-2015 o 18h42

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Takiej reakcji długowłosej się nie spodziewałem, nawet nie brałem jej pod uwagę. Liczyłem na prostą odpowiedź, tak lub nie, a tu usłyszałem płynące z głębi serca, ciut rozczulające wyznanie. Uśmiechnąłem się lekko patrząc na to, jak wtula się we mnie. Rozkosznie - przemknęło mi przez myśl. Przytuliłem ją trochę mocniej niż zamierzałem i zacząłem uspokajająco gładzić po głowie.
- Najpóźniej za dwa dni będziemy na miejscu i zobaczysz się z mamą, obiecuję. A wtedy wszystko będzie już dobrze - Albo i nie. Przypomniałem sobie ranę Willa i to, jak paskudnie wyglądała. Może matka Roszpunki będzie potrafiła coś na to zaradzić? Jeśli w jej mocy jest przywrócenie mi wspomnień, to czemu tego nie dałby rady zrobić? Tak, takie myślenie jest dużo lepszym rozwiązaniem niż ciągłe zastanawianie się, do czego niewyleczenie jej może prowadzić. - Czy oprócz mamy potrzebujesz czegoś, co mogę ci dać? - odsunąłem się od niej na niewielką odległość, by móc spojrzeć jej w szeroko otwarte oczy i otrzeć płynące po policzkach łzy. Cała zapłakana stanowiła obiekt pobudzający moje uśpione od straty pamięci pragnienie pomagania innym i dbania o ich szczęście. Delikatnie cmoknąłem ją w czubek głowy i jeszcze raz przytuliłem.

Offline

#235 07-04-2015 o 11h31

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Andrew przytulił mnie mocno i obiecał mi, że niedługo będę już u mamy i wszystko będzie dobrze. Nie wiem czemu, przestraszyłam się nagle perspektywy zostawienia chłopaków i powrotu do normalnego życia. Czy moglibyśmy zamieszkać razem? Czy mogliby codziennie mnie odwiedzać? Co z Willem? Ta rana podobno była groźna, a od groźnych ran się umiera. Książę odsunął mnie trochę i spytał, czy jest coś, co już teraz może mi dać. Pocałował mnie w czoło i znów do siebie przytulił, a ja ścisnęłam go mocno i zadrżałam z zimna. Może miał rację z tym ogniskiem. Trzeba je rozpalić. Zwiadowca zniknął w lesie, czyli chyba poszedł na polowanie. Z taką raną może nie skończyć się to dobrze, ale chyba go już z Andrewem nie znajdziemy. Ogień przyda się do ogrzania, upieczenia mięsa oraz żeby Willowi łatwiej było trafić do naszego obozu. W końcu zaczęło się już ściemniać.
- Zimno mi. Pomogę pozbierać ci drewno na ognisko, dobrze? - Nie czekając na jego odpowiedź podniosłam się z pniaka i zaczęłam rozglądać za suchymi gałęziami.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#236 11-04-2015 o 02h36

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Nie odszedłem zbyt daleko od naszego obozu, gdy nagle z pobliskiego krzaka wyskoczyła łania. Z drobnym trudem naciągnąłem łuk i wycelowałem. Nie poruszałem się, nie chcąc wypłoszyć zwierzęcia. Sarna była na prawdę piękna. Westchnąłem i opuściłem broń. Usiadłem bezradnie na kamieniu. Nienawidziłem zabijać mieszkańców lasu. W końcu przez pierwszy, trwający kilka lat etap życia byłem jednym z nich. Byli dla mnie jakby rodziną, nawet jeśli to tylko zwierzęta. Często wydawały mi się bardziej ludzkie niż ludzie.
Z zamyślenia wyrwała mnie właśnie ta sama łania, która w tym momencie szturchnęła mnie nosem w wiszącą bezwładnie dłoń. Z uśmiechem pogłaskałem niewinne zwierze, mówiąc – Hej mała. – z bliska wydawała się jeszcze ładniejsza. Była młoda, miała 2 może 3 lata. Już chciałem wstać i wracać do obozu z pustymi rękoma, gdy nagle sarna upadła martw na ściółkę. Wytrzeszczyłem szeroko oczy. Schyliłem się szybko. Serce młodego zwierzęcia wciąż jeszcze biło. Co prawda coraz wolniej, ale biło. - Co zrobiłaś?! – wykrzyczałem rozżalony w myślach. - Ucisnęłam jej żyłkę w mózgu i zmarła w wyniku niedotlenienia organu. – Ale to było jeszcze dziecko! - Powinieneś być  mi wdzięczny. Gdyby nie ja, nie mielibyście co zjeść. – zdenerwowany zacisnąłem pięści czego dosyć szybko pożałowałem w przypadku prawej ręki. Ból przeszył mnie od samego ramienia, aż do dłoni. Niestety musiałem przyznać Angeli rację. Miałem zbyt miękkie serce, a Andrew z Roszpunką pewnie umierają z głodu. W końcu od rana nic nie jedli. - Mógłbyś okazać czasem trochę wdzięczności, wiesz? Nie musisz być zawsze taki dumny. Przypominam ci, że słyszę twoje myśli. – więc powinno ci to wystarczyć – pomyślałem, po czym poczułem, że Angela jest rozbawiona. - Czy ja kiedyś zrozumiem kobiety?
Wziąłem łanię na plecy i wzdłuż strumienia skierowałem się w stronę obozu. Namiot stał już rozbity i płonęło ognisko.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h05)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#237 12-04-2015 o 20h09

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Gdybym wiedział, co Roszpunka ma zamiar zrobić, gdy ją puszę, najchętniej bym tego nigdy nie robił. Will mi głowę urwie jak się dowie, że pozwoliłem dziewczynie zbierać patyki na ognisko. Bo co z tego, że starałem ją się przekonać, że to zły pomysł, że ze zwichniętą kostką powinna siedzieć i zostawić wszystko mnie. Równie dobrze mógłbym mówić do ściany. Produkowałem się na marne, ta oto rudoblond włosa istota nie miała zamiaru usiąść na kłodzie, a moją argumentację zbyła litościwym spojrzeniem, jakby moje prośby były co najmniej śmieszne. No tak, bo po co się słuchać kogoś, kto chce dobrze, jak można zrobić wszystko po swojemu? W końcu machnąłem ręką na jej upór, dając sobie spokój z zakazywaniem tego i tamtego. Co zrobisz? Nie przetłumaczysz, jak bardzo dziecinne i niepoważne jest to, co robi.
Zrezygnowany zająłem się tym samym co ona i po dłuższej chwili milczenia przerywanego jedynie rzadkimi sapnięciami, ognisko płonęło na środku polany. Płomienne języki lizały suche konary, a cienie tańczyły po otaczających łąkę drzewach. Zrobiło już się ciemno, a to wszystko razem wzięte potęgowało wrażenie czyjejś obecności tuż za plecami. Mimowolnie obejrzałem się za siebie, ale na szczęście nikt nie czaił się na moje, jakże cenne dla mnie, życie. Jedyną rzeczą, jaka lekko nie zaniepokoiła, był ciemny cień sunący między drzewami, praktycznie nie wyróżniający się barwą. Cały się spiąłem, gotów do ataku, jednak gdy osoba weszła w oświetlony ogniskiem krąg rozpoznałem w niej Willa i rozluźniłem się. - Przestraszyłeś mnie, jak możesz się tak skradać? - zaśmiałem się gorzko, niby to z ulgą, niby rozbawieniem własnym niedorzecznym strachem. - Chcesz, bym zszedł, nim dotrzemy do tej całej wieży? Jak na razie jesteś na dobrej drodze, by wyprawić mnie na drugi świat - powiedziałem zbliżywszy się do niego. Zdjąłem mu z ramion łanię i o mały włos nie upadłem pod jej ciężarem, bardziej z zaskoczenia, niż rzeczywistego ciężaru zwierzęcia. Doniosłem ją do ogniska i delikatnie położyłem na ziemi.

Offline

#238 13-04-2015 o 13h30

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Andrew podszedł do mnie, narzekając, że jestem na dobrej drodze pozbawienia go, życia. Nie wiem czy taki był zamysł, ale wcale mnie to nie rozbawiło. Zwłaszcza, że przed oczami od razu pojawił mi się obraz nieprzytomnego przyjaciela leżącego na podłodze i płaczącej Roszpunki szlochającej „Żyj, błagam cię!”. Przeszły mnie dreszcze.
Chłopak już wracał w stronę ogniska niosąc sarnę, więc musiałem do niego dobiec. Lekki wysiłek, ale wywołał znów ból w ramieniu. Skrzywiłem się. Zabawne. Jeszcze 2 dni temu tak nie bolało i mogłem to spokojnie ignorować. - Przepraszam. To ja. Nie powinnam. – westchnąłem ciężko – Jak długo zamierzałaś to jeszcze ukrywać? – głos dziewczyny się nie odezwał.
Nie pozwalając przyjaciołom się do tego dotknąć wypatroszyłem sarnę i podzieliłem kawałki. Przyprawiłem je mieszanką ziół, które dostałem kiedyś od Angeli – tom samą, którą przyprawiałem kiedy ostatnio jadłem z Roszpunką. Niepotrzebne wnętrzności i kości sarny, przez wzgląd na szacunek dla zwierzęcia zawinąłem w jej skórę i wrzuciłem do ognia, wyprawiając jej tym samym coś na kształt pogrzebu. Nie mięło dużo czasu, a my siedzieliśmy i piekliśmy swoje kawałki. Wpatrywałem się w ogień milcząc i nie kontrolując nawet stanu swojego kawałka mięsa. I tak nie miałem na nie najmniejszej ochoty.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h05)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#239 19-04-2015 o 22h38

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Zostawiłem sarnę Willowi, a sam zająłem się poszukiwaniem w jukach jakiejś miski bądź garnka. Zacząłem od sprawdzenia swoich, jednak dopiero przy tych Willa mogłem tryumfalnie się uśmiechnąć i wrócić do ogniska z pełnymi rękami. Jako, że nie znałem się zbytnio na ziołach, poprosiłem Roszpunkę, by to ona zajęła się nazbieraniem czegoś nietrującego i zdatnego na składnik napoju. Dziewczyna przytaknęła, a ja wziąłem się za nabranie wody do znalezionego garnka. Wróciłem do ogniska, gdzie zwiadowca kończył z łanią. Po chwili siedzieliśmy w zupełnej ciszy i piekliśmy mięso. - O ile mi wiadomo spalone mięso nie należy do najsmaczniejszych rzeczy - powiedziałem podtrzymując opadającą Willowi rękę. Był dziwnie milczący i spięty, z resztą Roszpunka również. Zamilkłem prawie od razu nie wiedząc, czy odzywanie się było najlepszą rzeczą, jaką mogłem zrobić.

Offline

#240 22-04-2015 o 11h34

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Nie minęło dużo czasu, a ognisko zapłonęło raźnym płomieniem. Książę był całkiem niezły w rozniecaniu ognia, nie poradziłabym sobie sama z tak wilgotnymi gałęziami. Usiadłam na kłodzie, którą chłopak przysunął bliżej źródła ciepła i zaczęłam rozcierać skostniałe z zimna dłonie. Poczułam, jak burczy mi w brzuchu. Nie jedliśmy nic przez całą drogę, co wcześniej wprawdzie mi nie przeszkadzało, ale teraz było nie do wytrzymania. Błądziłam wzrokiem po ścianie lasu, wypatrując wracającego z łowów zwiadowcy. Zaczęłam już się o niego niepokoić, gdy nagle wyłonił się zza drzew, dźwigając sporej wielkości sarnę. Rzucił ją na ziemię i zanim którekolwiek z nas zdążyło podnieść, żeby mu pomóc, zaczął ją obdzierać ze skóry i dzielić na części. Wnętrzności wrzucił do ognia. Wpatrywałam się w nie, obserwując jak powoli zamieniając się w popiół. W końcu chłopak skończył. Żadne z nas nie miało siły czy też ochoty na poszukiwanie w jego jukach kociołka, w którym można by zrobić gulasz, więc jedynie nadzialiśmy mięso na patyki i upiekliśmy je nad ogniskiem. Wpatrywałam się w swój kawałek, czując że jeśli zaraz się nie upiecze, rzucę się na niego i zjem na wpół surowe. Andrew złapał opadającą rękę zwiadowcy, ratując sarninę przed upadkiem w płomienie. Spojrzałam na chłopaków nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero teraz wyczułam panującą w naszym gronie napiętą atmosferę.. Otworzyłam usta, chcąc odezwać się do nich, ale zanim do głowy przyszły mi jakieś sensowne słowa, jakiś ciemny kształt przemknął tuż przede mną, powodując że wrzasnęłam ze strachu. Zerwałam się na równe nogi, zaciskając dłonie na patyku i rozglądając się dziko dookoła.
- Co... Co to było? - spytałam słabym głosem, trzęsąc się cała.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#241 25-04-2015 o 18h14

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Wpadłem w tak wielką zadumę, że nawet nie zauważyłem, kiedy mój kawałek mięsa znalazł się niebezpiecznie blisko ognia. Całe szczęście Andrew lekko uniósł mój kijek, zwracając na to moją uwagę. Skupiłem wzrok na skwierczącym mięsie by odsunąć nieprzyjemne myśli. Po chwili Zostały one odrzucone z wielką łatwością dzięki Roszpunce, która nagle odskoczyła od ogniska i ustawiła się ze swoim kijkiem z mięsem w pozycji bojowej. Wyglądała na lekko przerażoną, a to co ją tak bardzo przeraziło, było jedynie małym ptakiem, który postanowił przelecieć jej przed twarzą. - Myślę, że to był rudzik. Nie mamy żadnych szans na przetrwanie. - powiedziałem z grobową miną i puściłem oczko do Andrewa.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h06)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#242 27-04-2015 o 19h10

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Siedzielibyśmy dalej w dołującej ciszy, co jakiś czas przerywanej skwierczeniem ogniska i mięsa, gdyby nie zupełnie niespodziewany krzyk przerażonej Roszpunki. Potrzebowałem chwili, by zorientować się w zaistniałej sytuacji. Nie było to trudne, bo porozumiewawcze oczko Willa i wymieniona nazwa zwierzęcia pozwoliły mi na szybkie skojarzenie faktów. W mig pojąłem, o co mu chodzi. Udałem przerażonego i starałem się powstrzymać mimowolne unoszenie kącików ust. - Ptaki w tych rejonach są bardzo krwiożercze. Raz, dwa i po nas. - Smętnie pokiwałem głową, patrząc się zbolałym wzrokiem na Roszpunkę i oczekując jej reakcji.

Offline

#243 02-05-2015 o 21h47

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Will spojrzał w ślad za stworem. Jego mina potwierdziła moje najgorsze przypuszczenia, ale nazwa "rudzik" wytrąciła mnie z równowagi. Znałam takie ptaki, były niegroźne, więc dlaczego chłopak stwierdził, że nie mamy szans na przetrwanie? Książę jednak wyprowadził mnie z błędu. Z piskiem rzuciłam się w jego stronę, kurczowo zaciskając dłoń na kijku z mięsem. Potknęłam się i wylądowałam na kolanach, o mały włos nie wybijając zwiadowcy oka patykiem. Czułam łzy napływające mi do oczu. Jesteśmy tak niedaleko od wieży, a teraz zginiemy z winy jakichś ptaków? Zjedzą nas żywcem? Zaszlochałam, otwierając szerzej oczy i rozglądając się czujnie dookoła.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#244 03-05-2015 o 20h35

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Widząc reakcję Andrewa musiałem się powstrzymywać, żeby się nie roześmiać. Uniosłem lekko kąciki ust. A Roszpunka spanikowała i gdyby nie fakt, że o mały włos nie straciłem przez to oka pewnie śmiałbym się do rozpuku. Widząc jednak, że dziewczyna na prawdę się rozpłakała i siedziała z mocno przerażoną miną rozglądając się wokół, uniosłem się, podszedłem i położyłem jej dłoń na ramieniu. - Hej. Nie bój się. Obiecałem, że nic ci się nie stanie, pamiętasz? - po czym przygryzłem wargę, bo prze oczami natychmiast stanął mi obraz trupio bladej, nieoddychającej postaci na podłodze w łaźni. Zamrugałem trzykrotnie by pozbyć się obrazu sprzed oczu, on jednak nie chciał zniknąć.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h06)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#245 08-05-2015 o 19h33

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Powoli zaczynały dręczyć mnie myśli, czy na pewno dobrze robimy wkręcając łatwowierną Roszpunkę. W końcu to nie jej wina, że siedziała całe życie zamknięta w wieży i nie ma pojęcia o tak wspaniałych stworzeniach, jakimi są ptaki. W ślad za Willem poderwałem się z kłody i podszedłem do dziewczyny. Przykucnąłem obok niej, otarłem łzy spływające po zaróżowionym policzku, a parę splątanych kosmyków włosów odgarnąłem z twarzy. - Mając kogoś takiego jak Will nie musisz się bać. Poradziłby sobie z całym stadem, a tu masz tylko jednego. Prawda, Will? - zakończyłem zwracając się do niego, jednak ten wpatrywał się w jakiś nieokreślony, odległy punkt i zdawał się nie istnieć w tej rzeczywistości. - Will? - powtórzyłem, machając mu dłonią przed oczami.

Offline

#246 09-05-2015 o 22h14

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Obraz Roszpunki mi się lekko zamazał i nagle przed oczami zobaczyłem jeszcze Andrewa leżącego na podłodze w pokoju hotelowym i przerażone spojrzenie Roszpunki kierowane w moją stronę. Nie obroniłem ich. Nie potrafiłem. Nie miałem jak. Jestem słaby i słabnę coraz bardziej. Nie potrafię ich przypilnować, więc czemu obiecuję, że mi się to uda. Do oczu napłynęły mi łzy i zaczęły miarowo ściekać mi po policzku. Nagle obraz znów się rozmazał i zobaczyłem zatroskane spojrzenie Andrewa i Roszpunki w migotliwym świetle ogniska. Teraz łzy popłynęły mi niemal strumieniem. Usiadłem na tobołku obok i ukryłem twarz w dłoniach. Po chwili, gdy już byłem w stanie coś z siebie wydusić, powiedziałem - Przepraszam, że nie udało mi się was ochronić

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h06)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#247 16-05-2015 o 11h59

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Chłopcy rzucili się do mnie i zaczęli mnie pocieszać, jednak ja nadal bałam się tego, co powiedzieli. Co jeśli ten ptak znajdzie swoich przyjaciół i rzucą się na nas całą grupą? Z jednym może i byśmy sobie poradzili, ale z całym stadkiem? Ja byłabym bezużyteczna w walce, Will jest ranny, a Andrew? Wprawdzie nie wygląda na słabowitego i w końcu jakoś sobie poradził po ucieczce, a musiał coś jeść, więc pewnie polował. Nie zmienia to jednak faktu, że sam w pojedynkę nie da rady przeciwko kilkudziesięciu, a może nawet i kilkuset ptakom. Poprzez moje chlipanie niewiele słyszałam z tego, co chłopaki mieli mi do powiedzenia, więc dopiero cisza zwróciła moją uwagę. Przestałam rozpaczliwie łkać i przeniosłam wzrok na Willa, który nie wiadomo kiedy usiadł z powrotem na pniu. Zduszonym głosem przeprosił nas za to, że nie udało mu się nas ochronić. Zdziwiłam się tak bardzo, że rozmazujące widok łzy zniknęły w jednej chwili. Zamrugałam kilka razy, z każdym otwarciem powiek widząc nieco wyraźniej.
- Przecież jeszcze nas nic nie zeżarło - zauważyłam piskliwym głosem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#248 23-05-2015 o 22h05

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Chyba się pogubiłem, bo na serio nie miałem pojęcia, o czym Zwiadowca mówił. Kiedy i przed czym nie był w stanie obronić? Bo na pewno nie miał na myśli ptaków i obecnej sytuacji, jego głos i postawa nie wskazywały na to, że jest to kontynuacja żartu. Była zbyt... Prawdziwa? Przepełniona uczuciami? Nieudawana?
Wstając z kucek pogłaskałem Roszpunkę po głowie i wymruczałem coś w stylu: To nie o ptaki tu chodzi, po czym podszedłem do przyjaciela i usiadłem obok niego. Bez słowa objąłem go ramieniem nie wiedząc zbytnio, co powiedzieć. - Co się stało? - wydusiłem w końcu z siebie, po dość długiej walce z głosem i zdolnością mowy.

Offline

#249 24-05-2015 o 16h58

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Link do zewnętrznego obrazka
Łzy skapywały mi powoli na dłonie. To cholerne uczucie bezsilności... Czemu nęka mnie teraz, kiedy już jest po wszystkim? Bo teraz jestem bardziej bezsilny. Cała energia ze mnie uleciała i w tym momencie, gdyby na prawdę coś nas zaatakowało, nie miałbym jak ochronić przyjaciół. Lewa dłoń zaczęła mi drżeć.
Nagle poczułem, że ktoś mnie obejmuje ramieniem - Andrew. Może i mnie nie pamięta, ale wciąż jest tak samo opiekuńczy. Może jednak cała nasza przyjaźń mi się na prawdę ubzdurała i opiekowałby się każdym? Miałem wielką ochotę po prostu go objąć i powiedzieć o wszystkim co mi leży na sercu, łącznie z... moją niedyspozycją, ale nie mogłem. Teraz będę musiał po prostu doprowadzić tych dwoje bezpiecznie do wierzy - zostawić Roszpunkę z matką, za którą tak bardzo tęskniła, a Andrew... pozwolić mu odejść. Uciec, tak jak tego pragnął, nie przypominając mu swoją osobą o przeszłości. W zasadzie po co go ze sobą teraz targam, by odzyskał wspomnienia? A no tak, przez własny egoizm, bo chciałem, by MNIE pamiętał. W żadnym innym celu. A teraz gdy już wiem, że i tak umieram, to całkowicie bez znaczenia, więc może powinienem mu po prostu o tym powiedzieć?
Z toku bolesnych myśli wywlókł mnie cichy głos przyjaciela, który dopiero po chwili spytał co się stało.
- Nic, przepraszam. - wyszeptałem ocierając łzy. - Powinniście już iść spać. W razie czego - ja stanę na warcie. - powiedziałem trochę głośniej, po czym dodałem po cichu - tak, żeby tylko Andrew mnie usłyszał - Muszę z tobą porozmawiać. Przyjdź do mnie, gdy Roszpunka już zaśnie.

Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 17h07)


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#250 29-05-2015 o 18h14

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Andrew

Nic, naprawdę nic się nie stało? Jakoś łzy i gwałtowne załamanie nie wyglądały mi na taką błahą sprawę, ale postanowiłem nie naciskać. Zrozumiałe, że nie chciał mi mówić, straciłem przecież wszystkie wspomnienia związane z nim i nawet jeśli starał się przypomnieć mi przeszłość, nie byłem w stanie odszukać w umyśle tych zdarzeń. Jest jakaś przyjemność, ulga, przy wyzbyciu się dręczących myśli, jeśli adresat w naszym mniemaniu się nami nie przejmuje? Zdecydowanie nie ma. Zacisnąłem usta i chciałem odejść pod byle jakim pretekstem, gdy doleciały mnie ciche słowa Willa. Nie byłem pewien, czy chcę słyszeć to, co ma mi do powiedzenia i czy dam radę zrobić coś z jego słowami. Mimo wszystko niemal niezauważalnie skinąłem głową. Podszedłem do Roszpunki, wyciągnąłem dłoń, a gdy ta wspierając się na niej wstała, ruszyłem w stronę namiotu. Zostawiłem ją pod nim, mówiąc, że zaraz przyjdę i zrobiłem kilka rundek po polanie. Upewniwszy się, że dziewczyna zasnęła, odnalazłem Willa i przysiadłem obok niego. - Więc o co chodzi? - spytałem niemal od razu, chcąc mieć nieprzyjemną rozmowę już za sobą

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 8 9 10 11 12