Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5

#51 15-02-2014 o 11h40

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Posłuchałem wyjaśnień dziewczyny z kamienną twarzą, ale wewnątrz mnie panoszyła się burza. Bił... i nie tylko? Zmroziło mnie, a dłoń zacisnęła w pięść. Nawet debil by się domyślił... Do tego nie sam. Powoli obróciłem głowę w stronę Craig'a. Był wysoki - mojego wzrostu. Podejrzewałem, że jest doświadczony w walkach, te mięśnie, blizny... Nie znałem go, ale z tego co zdążyłem zaobserwować szanse były wyrównane. Wciągnąłem powietrze, znowu zaczęły wracać wspomnienia. Do tego miejsca, bagna z którego chłopacy ledwo mnie wyciągnęli...
- Gdzie jest Twój dom? - zapytałem kątem oka dalej obserwując faceta. Nie minie dużo czasu zanim nas zauważy, więc chwyciłem dziewczynę za rękę i zakrywając ją własnym ciałem powoli się wycofaliśmy, a gdy tylko zniknęliśmy z zasięgu jego wzroku ruszyłem ulicą szukając bardzo zaludnionego miejsca - do centrum. Usiadłem na ławce zmuszając Amy aby zrobiła to samo. Nie wiem jakim debilem byłby ten facet, gdyby nas zauważył i chciał zaatakować w tak zaludnionym miejscu. Po chodniku w pośpiechu przemykali ludzie tworząc jedną szarą masę, z której się nie wyróżnialiśmy. Nikt też mnie raczej by w takim tłumie nie rozpoznał.
- Powiedz, gdzie jest Twój dom. Postaram się to załatwić... - nie musiała wiedzieć w jaki sposób. Nie raz tak załatwiano sprawy na ulicy. Spojrzałem na nią zachmurzonym wzrokiem a zaraz po tym zacząłem się rozglądać czy ktoś nie ruszył naszym śladem...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 11h44)

Offline

#52 15-02-2014 o 11h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                  Adrian chwycił moją rękę, potem zakrył mnie własnym ciałem i wyprowadził stamtąd.  Kilka razy oglądałam się na Craiga, chyba nas nie zauważył, ale nie mam pewności...
                                             Dotarliśmy do centrum i usiedliśmy na ławce. Zapytał gdzie jest mój dom.
- Na czwartej ulicy... Numer pięćdziesiąt dwa - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Postara się to załatwić. Chwyciłam mocno jego przedramię z niepokojem. - Błagam cię, uważaj. Nie chcę, żebyś przeze mnie wpadł w jakieś bagno- już wielu przyjaciół Jay' a próbowało nas z tego wyciągać. Jeden zginął. Pozostali zawsze lądowali na OIOMie, albo i gorzej. Potem nikt nie chciał składać zeznań. Pomyślałam, że jeśli coś mu się stanie, nie wybaczę sobie tego.  Zbyt wiele osób już zostało w to wciągniętych. Oby tylko nie wybuchł. Pod wpływem emocji ludzie robią różne głupoty, których potem żałują, ja jestem tego najlepszym przykładem. Zresztą pamiętałam co działo się poprzedniego dnia, kiedy bił się z bandą tego chłopaka. Jego oczy dosłownie wtedy płonęły, tak jak zresztą i teraz. - Zrobisz, co uważasz. Tylko bądź ostrożny, proszę cię- puściłam jego przedramię, pozwalając mu wstać.

Offline

#53 15-02-2014 o 11h59

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Zszokował mnie i to szczerze. Tego się po nim nie spodziewałam. Westchnęłam gdy wyszedł, podniosłam się i uderzyłam czołem w ścianę. Niezbyt chętnie usiadłam na sofie i włączyłam telewizor, nic innego mi nie pozostało. Lód w woreczku się roztopił więc odstawiłam to na stolik. Siedziałam pół naga w kryjówce Adriana Shina Salvaje, bomba. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, ktoś się w nich pojawił. A raczej kilka ktosiów. Zrobiłam minę ala "WTF?!" dopiero po chwili uświadamiając sobie kto tam stoi. Uśmiechnęłam się blado.
-Cześć-powiedziałam starając się nie umrzeć ze wstydu, bo w końcu siedze sama w bieliźnie przed resztą zespołu Adriana! John spojrzał na mnie wzrokiem nie kryjącym zdziwienia.
-Co tu robisz?-spytał perkusista. Patrzyłam na całą grupkę z bladym uśmiechem na ustach. Podniosłam się i zaczęłam wycofywać się w stronę łazienki. Jednak wzrok Willa mnie powstrzymał. Stanęłam niczym słup soli.
-Um, ten no-jąkałam się jak poparzona-To wszystko Adrian-powiedziałam gorączkowo i weszłam szybko do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam pod drzwiami. To chore, najpierw Adrian, teraz cały jego zespół. I do tego jestem prawie całkiem naga! Gorzej być nie mogło. Jęknęłam przerażona. Oby szybko wrócił bo ja nie dam rady, takie spotkanie mnie oszołomiło.
-Weź wyjdź z tego kibla, przecież cie nie zjemy-stwierdził David.Uderzyłam głową w drzwi i stęknęłam.
-Nie nie zjecie, połkniecie w całości-odparłam sucho. Za wiele nawet jak na mnie.

Offline

#54 15-02-2014 o 12h08

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Dostałem jej adres. Natychmiast wyciągnąłem telefon i wybrałem numer, którego już dawno nie używałem. Poczułem jak chwyta mnie za ramie. Martwi się. Uśmiechnąłem się ponuro.
- Już byłem w tym bagnie, na samym dnie. Gorzej być nie może... - burknąłem pod nosem. Niby dlaczego noszę na sobie tyle blizn? Nie tylko na ciele, ale wewnątrz również? Niczym nie da się ich wypalić, a tym bardziej zakryć. Podniosłem komórkę do ucha. Nasłuchiwałem sygnałów. Jeden, drugi, trzeci. W końcu ktoś odebrał. Słysząc znajomy, chłodny głos mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Witaj Marco, kopę lat... - przywitałem się i zamilkłem słuchając do mężczyzna ma do powiedzenia. W kącikach moich ust czaił się uśmiech, jednak chcąc poruszyć temat z powodu którego dzwoniłem spoważniałem.
- Chyba wiesz dlaczego dzwonię... - na moment zapadła cisza po drugiej stronie słuchawki. Na słowa starego przyjaciela wypuściłem powietrze z piersi. W moich oczach pojawiły się czarne chmury, gromadzące się przed burzą. - Czwarta ulica, numer pięćdziesiąt dwa. Około czterech typów. - dałem Marcowi namiary, które po szeleście papieru prawdopodobnie zapisał. Parę zdań później rozłączył się. Powoli schowałem telefon do kieszeni spodni i spojrzałem przed siebie wzrokiem patrolując okolicę. Nie byłem zdziwiony, kiedy zauważyłem Craig'a w jednej z bardziej oddalonych uliczek pogrążonych jeszcze w cieniu.
- Zostań tutaj - powiedziałem do dziewczyny oddalając się od niej zdecydowanym, acz powolnym krokiem, szykując mięśnie do walki. Spojrzałem jeszcze raz na Amy przez ramię i potrząsnąłem głową. Nie martw się o mnie, ale o siebie...

John - Perkusista

Szukaliśmy Adriana po całym mieście, kiedy po ponad pięciu godzinach olśniło nas gdzie może być. Myśleliśmy, ze walniemy się w nasze zakute łby z głupoty. Wbiliśmy do jego kryjówki - i jakie było nasze zdziwienie gdy zastaliśmy tam jakąś laskę - na wpół nagą. Chłopcy żądali wyjaśnień, a ja o mało nie spłonąłem z wstydu. Adrian, coś ty k**wa nawyrabiał? Dawid już się dobijał do łazienki w której ukryła się dziewczyna i kto musiał go od niej odciągać, jak myślicie? Wziąłem chłopaków na małą rozmowę w salonie i trzasnąłem każdego po łbie.
- Do jasnej cholery, jak sądzicie, czy zawstydzona nastolatka udzieli Wam odpowiedzi? Całą tą farsę wyjaśnimy później z Adrianem, ale teraz dajmy jej święty spokój... - mój pomysł chyba im się nie spodobał, więc wziąłem jedynie ciuchy dziewczyny z łóżka - i siłą otworzyłem na ułamek sekundy drzwi, tylko po to, aby jej tam wrzucić ubrania.
- Radzę Ci się szybko przebrać, bo Ci faceci naprawdę Cię pożrą... - odszedłem do chłopaków cały czerwony na twarzy, który chyba byli "trochę" podjarani obecnością całkiem ładnej małolaty... Jeszcze raz każdemu dałem kuksańca w te zakute łby.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 12h17)

Offline

#55 15-02-2014 o 12h43

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

John wrzucił mi ciuchy do kibla, nie oszczędzając komentarza. Ubrałam poniszczoną po wczorajszym koszulkę i dżinsy, doprowadziłam przy okazji jako tako włosy do ładu. Sprawdziłam jeszcze czy kolczyki są na swoim miejscu, chrząstka, język, pępek, i jak gdyby nigdy nic normalne dziurki w uszach. Ok wyglądam jak człowiek, poza koszulką. Spojrzałam w oczy swojemu odbiciu i wzięłam głęboki wdech. Dasz sobie radę Em! Nie do końca pewne podeszłam do drzwi i je uchyliłam, siedzieli jak gdyby nigdy nic. Wyszłam i raczej nie pewnie poszłam w stronę łóżka na którym spałam. Nie patrzyłam na nich, nie miałam najmniejszego zamiaru. Choć wiem iż wiercili we mnie dziurę wzrokiem. Oko w oko z Asking Alexandria, bomba. Miałam wielką ochotę rzucić się na którego kolwiek, mówi się trudno, i tak jestem skończona. Rzuciłam się i przytuliłam do Davida. Musiałam śmiesznie wyglądać przytulając zielono-okiego, no ale co tam. W końcu ich poznałam. Może nie tak jak chciałam, ale poznałam! Byłam zachwycona, westchnęłam cicho i mocniej go przytuliłam.

Offline

#56 15-02-2014 o 12h56

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                Powiedział, że już tam był. Doskonale wiedziałam co miał na myśli, ja właśnie chciałam stamtąd wracać, ale jak widać, nie było mi to dane. Zadzwonił do kogoś, nie wyglądało to dobrze...
Kazał mi zostać, a sam ruszył w stronę Craiga, którego i ja w tej chwili zauważyłam. Obejrzał się jeszcze po drodze i pokręcił głową, jakby chciał mi powiedzieć, żebym dała sobie spokój z obawami. Tylko, że ja nie mogłam. Wspomnienia tego wszystkiego, co się stało były zbyt żywe, choć przez te dwa lata usiłowałam sobie wmówić, że jest inaczej. Jak widać, nadzieja matką głupich. Siedziałam na ławce około dziesięć minut, starając się opanować nerwy, kiedy nagle poczułam czyjeś silne dłonie na ramionach. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Szybko się odwróciłam. Ojciec...
- Kogo my tu mamy... - uśmiechnął się krzywo, a potem podniósł mnie z ławki, ciągnąc za włosy. - Ty mała żmijo, myślałaś, że ode mnie uciekniesz, tak? Pomyliłaś się! - szarpnął za moje rozcięte ramię, a ja poczułam niewyobrażalny ból. Chwycił mnie za plecy, ciągnąc łopatki do tyłu. Zawsze to robił, kiedy chciał, bym straciła przytomność. Nic sobie nie robił z obecności dookoła takiej ilości ludzi, po prostu ich olewał. Na pewno był pijany.
- Adrian! - krzyknęłam rozpaczliwie, choć wątpiłam, by mógł mnie usłyszeć. Starałam się jakoś wyszarpnąć, ale był za silny. W końcu straciłam równowagę i upadłam, uderzając głową o kant ławki.

Offline

#57 15-02-2014 o 13h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Na uno momento chłopcy z Asking Alexandria przejmują dowodzenie >.<

John - Perkusista

Po nabiciu każdemu z chłopaków niezłego guza na głowie usiadłem obok nich wciąż z rumieńcem na twarzy. Chyba oczywiste co robi nastolatka w samej bieliźnie w pokoju rockman'a ale... serio?? Jakoś nie chciałem w to wierzyć. Opadłem na oparcie wydając z siebie dźwięk w stylu "Arghhh!".
Wtedy to drzwi się otworzyły i wyszła z łazienki ta dziewczyna, a to co zrobiła sprawiło, że opadła mi szczęka...

David - gitarzysta

Co jak co, ale Adrian miał gust. W końcu był przedstawicielem naszego zespołu, musi go mieć do kobiet. I wybrał taką kocicę. Przejechałem językiem po ustach. Już jest jego, chyba będę musiał obejść się smakiem...Jakież było moje zaskoczenie, kiedy dziewczyna po wyjściu z łazienki ( już niestety ubrana ) rzuciła się na mnie! I wtuliła w moją klatę. Wciągnąłem głęboko powietrze starając się powstrzymać reakcję mojego ciała - ale się nie udało. Na oczach chłopaków objąłem ją w pasie zmniejszając odległość między nami do minimum i pocałowałem wsuwając swój język do jej ust...

Do Oliwkii : Ja Cię ostrzegałam, że to się tak skończy! xD A akcja wraca do Adriana *^* Wybaczcie, zrobię z niego terminatora xDD

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Po kilku metrach w ciemnej uliczce, z dala od tłumu stanąłem twarzą w twarz z Craigiem, który tylko uśmiechnął się szyderczo.
- Cóż to, czyżby nasza s*ka Ci się spodobała? - zapytał ruszając na mnie jak rozwścieczony nosorożec. Jakoś zrobiłem unik - ale facet jest cholernie silny! Uderzył w ścianę robiąc w niej wgniecenie i odwrócił się jakby nigdy nic, z tym irytującym uśmieszkiem na twarzy. Zacisnąłem szczęki i ruszyłem. Wymierzyłem sierpowego w jego szczękę i natychmiast się wycofałem unikając prostego w żebra. Uśmiechnąłem się. Tak jak myślałem. Facet jest znacznie silniejszy ode mnie - ale znacznie wolniejszy. A do słabych nie należałem. Udając, że wymierzam kopnięcie w prawą część jego ciała zasłonił ją ręką. Wyszczerzyłem zęby, tylko na to czekałem. Moja noga przeleciała ku jego zdumieniu nad nim i z pełną siła uderzyła z lewej strony. Rozległ się dźwięk łamanych kości. Facet oparł się o ścianę patrząc na mnie z mieszanką zdumienia, furii i bólu.
- Skąd Ty k*rwa znasz brazylijskie sztuki walki?! - ryknął ponownie na mnie ruszając. Usłyszałem echo odbijające się od ścian. Krzyk...Amy!! Zaniepokojony zlekceważyłem przeciwnika - i oberwałem. Poczułem ból miażdżenia kości, kaszląc krwią zauważyłem, że moja lewa ręka jest w krytycznym stanie. Czułem, jak kości się przemieściły powodując niesamowity ból. Warknąłem wstając na nogi... W moich oczach zabłysła furia jak za dawnych czasów, facet lekko zszokowany cofnął się. Palce w sprawnej prawej ręce zgięły się w formę szponów. Nim Craig się obejrzał stałem przed nim chwytając go za szyję i rzucając nim gdzieś w koniec alejki...Po minucie kiedy opamiętałem się - dzięki bólowi w ręce, facet był praktycznie na granicy. Poobijany, połamany, wciąż z szokiem w oczach. A gdzieś głęboko w nich tkwił strach przed śmiercią...Albo przede mną. Przerażony, że znowu "to" wraca rzuciłem się w pogoń za krzykiem Amy. Gdzieś daleko zobaczyłem jak jakiś mężczyzna ciągnie ją za włosy. Była nieprzytomna. Rzuciłem się w jego stronę sprintem - ale ból w połowie o mało nie zwalił mnie z nóg. Zdesperowany jeszcze raz podjąłem pościg i udało się. Dobiegłem do nich. Rzuciłem się na faceta szybko pozbawiając go przytomności. Blady zjechałem po ścianie. Spojrzałem na ranę. Kość przecięła skórę, rana była otwarta a krew płynęła obfitym strumieniem. Cholera...Spojrzałem na Amy. Miała rozciętą skórę na czole. Trzęsącą się ręką sięgnąłem po telefon, ale on upadł na ziemię. Mój oddech był coraz cięższy. Czułem, że to nie tylko przez upływ krwi organizm odmawia mi posłuszeństwa. Coś było nie tak. Tylko co? Powoli zacząłem tracić przytomność...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 13h23)

Offline

#58 15-02-2014 o 13h34

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                                   Z trudem otworzyłam oczy. Obok mnie leżał Adrian z ręką w okropnym w stanie, a dalej nieprzytomny ojciec. Spojrzałam na swoje ramię - szwy razem z moją bluzką rozerwane. Czułam jak po czole, aż do oczu i brody spływa mi gorąca ciecz, ale nie zastanawiałam się nad tym.  Zerwałam się na kolana i dotarłam do Adriana.
- O Jezu... O Boże... Adrian...- podniosłam go ostatkiem sił i posadziłam, opierając o ścianę. Co on narobił? Przecież miał uważać... Zauważyłam w oddali motor ojca. Musiał mieć apteczkę... Tyle razy składałam siebie i Jay' a, że wiedziałam co robić. Pobiegłam w stronę motoru i zakrwawionymi rękoma odczepiłam apteczkę od tyłu maszyny. Biegiem wróciłam do Adriana i zajęłam się jego ręką. - Może zaboleć, ale będziesz cały... - najpierw obmyłam jego rękę wodą, a potem zaczęłam badać palcami jego dłoń, żeby wyczuć jak przemieściły się kości. Zamknęłam oczy, starając się maksymalnie skupić. W końcu udało mi się złożyć do kupy jego dłoń i wykonać trzy, porządne szwy.  Wzięłam kilka patyków, żeby unieruchomić złamanie, po czym obwiązałam jego rękę bandażem uciskowym - idealny odpowiednik gipsu. Wiele razy musiałam w takich przypadkach improwizować, naprawdę... Olałam ból głowy i ramienia, stwierdzając że jestem w lepszym stanie niż on. Pomogłam Adrianowi wstać, po czym posadziłam go na ławce i szybko zadzwoniłam po pogotowie. Ojciec był kompletnie nieprzytomny, Adrian musiał mono mu przyłożyć. Nie wiem, czy nie za mocno... Ale grunt, że skutecznie. Z jednego oka popłynęła mi łza. To wszystko moja wina...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-02-2014 o 13h41)

Offline

#59 15-02-2014 o 13h35

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Aż mnie zamurowało. David mnie.. całował! Na początku byłam niczym z kamienia (choć przyznać muszę iż całować umiał dobrze). Jednak po chwili miałam ochotę go rozszarpać. Ode pchałam go od siebie, po czym strzeliłam mu prawego sierpowego w twarz. Podniosłam się i spojrzałam na faceta.
-To się #$%TY^ pod pedofilię podszywa!-wrzasnęłam najgłośniej jak umiałam (dzięki temu że śpiewam było na serio głośno) wręcz kipiąc ze złości. Co on sobie wyobraża?! Że jak się do niego przytulam to znaczy że na niego lecę?! Oleju w głowie! Usiadłam na łóżku po ścianą i wręcz rzucałam w jego stronę błyskawice. Parsknęłam w jego stronę z niesmakiem, zaplatając zarazem ręce pod biustem. Nie tak wyobrażałam sobie moje spotkanie z Asking Alexandria. Miałam szczerą ochotę powyrywać mu te kłaki z głowy, wydłubać oczy, i urwać pewną BARDZO ważną dla każdego faceta cześć ciała.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (15-02-2014 o 13h48)

Offline

#60 15-02-2014 o 13h49

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Poczułem, jak obok mnie Amy się poruszyła i zerwała z nóg. Usłyszałem jak głęboko wciągnęła powietrze - zapewne na widok mojej ręki. Na jej komentarz o bólu nieomal zaśmiałem się histerycznie.
- Przeżywałem gorsze rzeczy, ptaszyno... - mruknąłem i przygotowałem się na przestawianie kości. Szczerze byłem zdumiony, do tej pory żadna dziewczyna nie zrobiłaby tego bez krzyku przerażenia na widok krwi. Pomimo niesamowitego bólu, przez który ściskałem szczęki, aż zęby trzeszczały, po wszystkim uśmiechnąłem się. Kiedy wspomniała o szpitalu zamarłem i chwyciłem ją za ramię wyrywając z ręki telefon i przerywając połączenie.
- Nie rób tego... - powiedziałem, starając się ukryć chmury, które wciąż gromadziły się w moim wzroku. - Jeśli tu przyjadą, odnajdą też Craig'a, a wtedy mnie mogą oskarżyć o pobicie - bardzo prawdopodobne, że śmiertelne... - powiedziałem unikając jej wzroku. Facet pewnie teraz tam leży, a z takimi obrażeniami teraz pewnie się wykrwawia albo skręca z bólu. Mocno zamknąłem oczy. Głowa opadła bezwładnie na klatkę piersiową a włosy zasłoniły twarz. Znowu to zrobiłem. Znowu...

----

Ała, nie musiała tego aż tak brutalnie robić xD

David - gitarzysta

Hmm, całkiem przyjemnie. Do momentu, kiedy dziewczyna nie siekła mnie z całej siły w szczękę. Moje usta wykrzywiły się w coś porównywalnego do cynicznego uśmiechu. Położyłem dłoń na policzku, na którym już pokazywał się czerwony odcisk jej pięści. Z przesadną ostrożnością poruszyłem szczękami, jakby chcąc sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Zdecyduj się, rzucasz się na mnie, a potem odrzucasz. I nie pod pedofilię, a molestowanie seksualne - patrząc na Twoje kształty, już nie nieletnich. - z uśmieszkiem na ustach wstałem i do niej podszedłem, ale czyjaś ręka i liść mnie powstrzymał.

John - perkusista

To co zrobił było karygodne!! Na naszych oczach wstydziłby się. Kiedy dziewczyna wymierzyła pięknego sierpowego w jego zadufaną buźkę uśmiechnąłem się szeroko - wręcz wyszczerzyłem. Dziewczyna uciekła na drugi kraniec pokoju a David ruszył za nią. Wstałem, złapałem go za ramię, odwróciłem do siebie i strzeliłem takiego liścia, że aż upadł. Odwróciłem się do dziewczyny.
- Przepraszam za jego zachowanie - powiedziałem wręcz z błagalnym spojrzeniem , tylko po to, aby się zaraz obrócić do Davida z innym spojrzeniem - zwiastującym śmierć.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 13h54)

Offline

#61 15-02-2014 o 14h07

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                                           Wyrwał mi telefon. Oczywiście miał rację. Po prostu nie pomyślałam, działałam szybko. Był wyraźnie zachmurzony, a ja, sama się sobie dziwiąc, domyśliłam się o co chodzi. Zdarzało mu się już wcześniej kogoś pobić. Ale teraz to była inna sprawa, bo w końcu... Bronił mnie. Podniosłam delikatnie jego głowę.
- Przepraszam, to wszystko moja wina. Nie powinnam Cię w to wciągać. To przeze mnie, nie obwiniaj się. To tylko i wyłącznie moja wina - wiedziałam jak trudno jest zerwać z przeszłością, a potem nagle do niej wrócić. Znałam to straszne uczucie, gnieżdżące się w samym środku duszy. - Jeśli będziesz chciał mi przywalić, zniosę to po męsku - uśmiechnęłam się przez łzy. Szybko je otarłam i spojrzałam w ziemię. Ludzie najwidoczniej mieli wszystko gdzieś i myśleli, że ojciec jest pijany.  Zresztą nie dziwię im się. Nikt nie chce się mieszać w cudze problemy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Adrian dostał furii z MOJEGO powodu i to dlatego znowu zrobił coś, z czym chciał kategorycznie zerwać. Mogłabym go zabić a i tak miałabym mniejsze wyrzuty sumienia, niż w tej chwili.  Miałam w d**** rozwalone ramię i głowę (ranę na ręce zakryłam bluzką, żeby Adrian jej nie zauważył), teraz trzeba było zająć się nim, a nie mną. Zbyt wiele już dla mnie zrobił, powinnam co najmniej oddać za niego życie i przysięgam, że byłabym gotowa to zrobić. Czułam się strasznie, jakbym go zdradziła. Miałam ochotę sama sobie przyłożyć tak, żeby stracić pamięć, albo zapaść w śpiączkę. Nie myśleć o tym wszystkim.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-02-2014 o 22h02)

Offline

#62 15-02-2014 o 14h07

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Śmiał mówić że ja się na niego rzucam?! Zacisnęłam usta w wąską linię, co za kretyn! Zasłoniłam biust rękami i spojrzałam na Davida i John'ego.
-Nie rzucam kretynie a przytulam, to dwie różne rzeczy. I raczej pod pedofilie bo 18lat nie mam-parsknęłam w jego stronę z niesmakiem. Miałam sporą ochotę zrobić mu krzywdę. Za dużo sobie pozwalał. Przeniosłam wzrok z zielonookiego na John'a.
-Wiesz nie przepraszaj mnie za tego #$%^&*&^%$%^ tylko połam mu gnaty, może się czegoś nauczy-powiedziałam kąśliwie mocniej przyciskając ręce do biustu. Pedofil jeden, zapewne zabawia się po kryjomu z małymi dziewczynkami.

Offline

#63 15-02-2014 o 14h24

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Przez jej słowa chmury powoli zaczęły się rozwiewać, w czym dopomógł ten przeklęty ból w lewej ręce. Jakoś wstałem na nogi i podałem Amy rękę z uśmiechem - już rozpogodzonym, aczkolwiek gdzieś głęboko wciąż czułem się jak śmieć, którym kiedyś byłem. W tym samym momencie dotarł do mnie komiczny aspekt całej sytuacji. W skrócie : Otóż, byłem gwiazdą rocka, spotykam dwie dziwne dziewczyny, zostaję przez nie zaproszony, a zaraz po tym wręcz wykopany z mieszkania. Wychodzę, druga pędzi za mną z desperacją, zapraszam ją do siebie. Wtedy przychodzi Emi i zabiera Amy na hol. Oboje zostawiamy ją na pastwę losu. Następnie o mało co dwukrotnie nie zostają zgwałcone ( za drugim razem jestem ich wybawcą ) i nocują u mnie. Następnego dnia kłócę się z Emilii i po raz nie wiem, który ratuję Amy, łamię rękę o mało nie zabijając jakiegoś typka, pozbawiając przytomności jej ojca - i jestem w punkcie wyjścia. I to wszystko w ciągu niespełna jednej doby. Gdyby nie ból w ręce, świadomość że być może kogoś zabiłem, oraz fakt, ze za wszelką cenę chcę pocieszyć Amy śmiałbym się do utraty tchu.
Nagle poczułem jak po moich plecach przechodzą ciarki - przebiegają po moich plecach od góry do dołu - i wracają.
- Lepiej się stąd ulotnijmy, mam złe przeczucia... - nie chodziło mi tylko o fakt tego, że byliśmy w dość... nieprzyjemnym położeniu, ale miałem dziwne przeczucie, że coś się dzieje w mojej kryjówce. Chwyciłem dziewczynę za rękę i pociągnąłem do góry. Coś spadło z jej ręki i zauważyłem, że szwy puściły. Zmarszczyłem czoło. Dlaczego mi nie powiedziała? Żeby mnie nie martwić? Na dodatek się chwiała na nogach, jakby miała je z waty...Westchnąłem ciężko.
- Masz talent do wpadania w kłopoty ... - w myślach przeanalizowałem trasę do kryjówki. Mamy jakieś sto metrów do przebycia, najchętniej podniósłbym ją i tam zaniósł - ale z tą ręką - rzecz niemożliwa. Więc jedynie chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem za sobą...

----
David nie odpuści Ci xD

David

Uśmiechnąłem się szyderczo. Dla mnie jest jedno i to samo. I tak później wszystkie jęczą tak samo. Czyli niepełnoletnia...Jeszcze lepiej. Komentarz z łamaniem gnatów dobił mnie, zacząłem zwijać się w rulon ze śmiechu. John? Połamać? Żarty sobie stroicie? Podszedłem do dziewczyny z błyskiem w oku i chwytając za nadgarstki docisnąłem do ściany, wzrokiem wwiercając się w jej oczy. Udając wampira powąchałem jej szyję i przejechałem po niej językiem - smakując ją. Słodka. Zadowolony zwiększyłem uścisk, nogami zablokowałem jej nogi i zacząłem zostawiać swoje znaki w postaci malinek na jej szyi...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 14h27)

Offline

#64 15-02-2014 o 14h39

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Obrzydliwy, zaczęłam się z nim szarpać, by po chwili ugryźć go w ucho. Chcąc nie chcąc rozluźnił uścisk. Ode pchałam go od siebie i uderzyłam w podbrzusze. Wszystko wróciło jak najgorszy sen. Z wściekłością i łzami w oczach wbiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na podłogę. Podciągnęłam kolana pod brodę i wybuchnęłam płaczem. Zrobił to co Maks pierwszego dnia, ten przeklęty dupek. Wszystko co robił i zmuszał mnie po nocach wróciło. Do tej pory pamiętam jak Amy pocieszała mnie kilka miesięcy bym o tym zapomniała, w jakimś stopniu się udało. Ale teraz David wszystko mi przypomniał. Złapał się z obrzydzeniem za szyję. Dobrze wiedziałam co tam pozostawił. Czułam się niczym wrak człowieka, ta silna Emilii była niczym mała laleczka w rękach wysokiego i umięśnionego faceta. Byłam taka bez silna. Nie umiałam powstrzymać płaczu, którym niemal się dławiłam.

Offline

#65 15-02-2014 o 14h48

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                 Powiedział, że lepiej będzie, jak stamtąd pójdziemy. Sama też czułam się dziwnie, więc wstałam. Spojrzał na moją rękę. Cholera, zauważył... Mam talent do wpadania w kłopoty...?
- Hah, wiem- roześmiałam się lekko, chociaż chwiałam się na nogach i czułam, jak krew zalewa mi oko. Ale pomyślałam, że skoro przetrwałam to wszystko, to równie dobrze dam radę dojść do kryjówki o własnych siłach. Zresztą nawet, gdyby chciał wziąć mnie na ręce, nie pozwoliłabym mu. Chwyciłam, więc jego dłoń, którą mi podał i tak dotarliśmy w końcu do kryjówki.
Zanim weszliśmy do środka, spojrzałam mu w oczy ze śmiertelną powagą. - Dziękuję. Za wszystko- potem nacisnęłam klamkę. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. W środku znajdowali się pozostali członkowie zespołu i Emilli. Kiedy zobaczyłam, co się właściwie dzieje puściłam dłoń Adriana i podbiegłam do drzwi łazienki. - Co się tu, *&@#$ dzieje?!- wrzasnęłam na osłupiałego Davida. Sama nie wiem kto był w większym szoku. Ja, Adrian, czy oni wszyscy, widząc nas nieźle poobijanych, jakbyśmy się bawili w Terminatora. Otworzyłam drzwi łazienki, a potem zwaliłam się przy Em na kolana i objęłam ją mocno. Zauważyłam co miała na szyi. Nie byłam ślepa. Olałam swoje wyczerpanie i wypadłam stamtąd, podobna do rozpędzonego huraganu. Stanęłam na przeciwko Davida, a potem z rozmachem przywaliłam mu w twarz. Bez słowa. Doskonale wiedział co zrobił. Potem wróciłam do Em i zamknęłam za sobą drzwi łazienki. - Skarbie, to tylko jakiś debil, nie przejmuj się...- obejmowałam ją. Miałam w nosie nasze kłótnie. Teraz najważniejsze było przywrócenie jej kondycji psychicznej, którą ledwo odratowałam po tym wszystkim, co zrobił Maks.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-02-2014 o 14h54)

Offline

#66 15-02-2014 o 15h00

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

John - perkusista

David przegiął na całej linii. W momencie kiedy docisnął tą biedną dziewczynę do ściany wkurzyłem się. Wstałem z sofy, ale dziewczyna jakimś cudem oswobodziła się i uciekła do łazienki. Podszedłem do o ponad 20 centymetrów wyższego faceta i walnąłem z całej siły w brzuch. Kaszlnął, zatoczył się - ale to wszystko. Zacisnąłem szczęki kiedy zrozumiałem, że jestem jedynym, który stoi mu na drodze do swojej zwierzyny. David w takim stanie jest nie do okiełznania. Z reguły jest w miarę normalny - do momentu kiedy nie pojawi się jakaś dziewczyna. Wtedy jest zwierzęciem. Już miał mi wymierzyć cios, kiedy drzwi otworzyły się na oścież, a do środka wszedł Adrian z jakąś dziewczyną. Odetchnąłem z ulgą. Bogu dzięki...


https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Byliśmy blisko. Zwolniłem kroku czując, że mój organizm przez utratę krwi nie jest w pełni sprawny. Już dostałem zadyszki - po krótkim biegu. Spojrzałem na swoją dłoń. Blada jak ściana. Amy się odezwała i spojrzałem na nią przez ramię. Na jej podziękowanie uśmiechnąłem się. Weszliśmy po schodkach. Zmarszczyłem czoło. Stanęliśmy przed drzwiami do kryjówki, już miałem otwierać drzwi, kiedy usłyszałem jakąś szamotaninę. Otworzyłem na oścież drzwi, które uderzyły w ścianę z hukiem. Zobaczyłem chłopaków, Johna i Davida bijących się, Billa i Willa siedzących jak dwie zastraszone owce na sofie. Kogoś tu brakowało. Amy chyba szybciej pojęła całą sytuację, gdyż wymierzyła przepiękny cios w twarz. Moje źrenice się rozszerzyły, kiedy chwyciłem naszego czarnego ogiera za skórę na karku. Chyba zdał sobie sprawę, że ze mną nie należy zadzierać, bo puścił Johna - i zaczął się tłumaczyć. Otworzyłem usta w momencie, kiedy usłyszałem z ust chłopaków o całym zamieszaniu. Kopnąłem Davida centralnie w żołądek - szczerze zastanawiając się nad zrobieniem z jego skóry dywanu albo poduszki.  Posłałem wzrok samej śmierci niedoszłemu Casanovie - sądząc po jego przerażonym spojrzeniu musiałem przypominać samego Boga Śmierci w tej całej krwi. Przez ten gwałtowny ruch syknąłem z bólu - zapomniałem o złamaniu. Kątem oka zauważyłem, że David się wycofuje z mieszkania, a chłopcy chyba będą chcieli mu wygarbować skórę poza budynkiem. Zostawiłem tą sprawę im. Zapukałem cicho do drzwi łazienki. Teraz trzeba zająć się innymi sprawami.

David - gitarzysta

Wkurzyłem się kiedy moja ofiara zaczęła się szarpać, a jak wielkie było moje zdumienie kiedy ugryzła mnie w ucho. Poluźniłem chwyt - i natychmiast ta żmija to wykorzystała. Otrzymałem cios w podbrzusze. Jęknąłem z bólu, po chwili się wyprostowałem i z wściekłym wzrokiem ruszyłem w stronę jej kryjówki - łazienki - kiedy John chciał mnie zatrzymać. Wyszczerzyłem zęby. Miałem już mu ostro przy***przyć, kiedy do pokoju wszedł Adrian. Natychmiast zaniechałem pragnienia pobicia John'a. Pamiętałem jak się to skończyło ostatnimi czasy. Dziewczyna, która mu towarzyszyła walnęła mnie w twarz. Zgiąłem się pod wpływem uderzenia. Zdumiony - ale bardziej wściekły - już miałem się na nią rzucić, kiedy poczułem jak czyjaś silna ręka chwyta mnie za kark. Poczułem zimny pot na całym ciele. Już po mnie...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 15h10)

Offline

#67 15-02-2014 o 15h21

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Już myślałam że David mnie znowu dopadł, ale to była moja Amy. Wyszła na chwilę, by szybko wrócić i przytulić. Objęłam ją mocno nie przestając płakać. Słyszałam coś za drzwiami, nie przejęłam się tym. Ale kiedy ktoś zapukał do drzwi wyszlochałam tylko "wchodź" i starałam się uspokoić ale się nie dało.
-Amy, ja już nie chce więcej, na prawdę nie chce.-zaszlochałam wbijając paznokcie w jej plecy. Zignorowałam Adriana, nie chciałam mu tego tłumaczyć i wracać do przeszłości.
-David zrobił to co Maks w tedy-dodałam płaczliwie. Byłam bez silna, słaba, bezradna. Mocno ją obejmowałam, mocząc jej koszulkę swoimi łzami.

Offline

#68 15-02-2014 o 15h39

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Stałem chwilę przy drzwiach, aż usłyszałem stłumiony szlochem "wchodź" uchyliłem lekko drzwi i zobaczyłem Amy pocieszającą Emilii. Coś do niej mówiła przez płacz. Że zrobił to co jakiś Maks... Przykucnąłem obok ich obu i przytuliłem do siebie z cichym westchnieniem. Nie wiem, czy Emilii się przestraszy, ale chociaż w ten sposób mogłem pokazać, ze nie tylko Amy ma we mnie oparcie. Wciąż tłumiła szloch. Pogłaskałem ją po głowie nieuszkodzoną ręką.
- Spokojnie, już nic Ci nie grozi... - powiedziałem ściskając lekko dłoń w pięść. Czułem jak w mojej ranie coś się przemieszcza, ale w tym momencie ona jest ważniejsza. Po kilkunastu minutach siedzenia w uścisku wstałem. Zdałem sobie sprawę, że będzie lepiej jeśli teraz się wycofam i zostawię je same. Przymknąłem im cicho drzwi i podszedłem do kranu w kuchni. Przemyłem ręce, wróciłem do sypialni i usiadłem na łóżku. Spojrzałem na moje lewe ramię oraz prowizoryczny opatrunek wykonany przez Amy. Prawą ręką sięgnąłem do czwartej szuflady w dość starej, zakurzonej komodzie. Znalazłem tam to co chciałem. Bandaże, dwie stabilne deski, temblak oraz igłę z nićmi. Włóczka z nicią już była po części zużyta - na ranę Amy. Mam nadzieję, że starczy jeszcze raz na jej ranę i moją. Chwyciłem igłę i pomagając sobie przy tym zębami oraz drugą dłonią - co okazało się niezwykle bolesne, nawet dla mnie - nawlekłem igłę na nić. Zdjąłem opatrunek i obejrzałem ranę. Amy założyła mi w pośpiechu trzy solidne, niestety trochę brudne szwy, jednak jeśli bym ich nie zmienił zostałoby paskudne zgrubienie skóry - i prawdopodobnie byłoby mnóstwo problemów z infekcjami. Jednak wykonała cały opatrunek profesjonalnie. Należało to jedynie jeszcze raz przemyć. Zerwałem szwy i otworzyłem ranę. Do środka dostało się parę kamyków, które wyciągnąłem pęsetą, a zaraz po tym zacząłem przemywać . Lekko przy tym sycząc wacikami nasączonymi jakimś świństwem, które polecał mi mój przyjaciel na takie rany - ale zawsze pomagało. Ostrożnie i trochę niezdarnie, bo jedną ręką - usztywniłem w końcu rękę. Opadłem zmęczony na łóżko starając się uspokoić oddech. Na dziś to za dużo... Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Sprawną ręką wyciągnąłem telefon. Na wyświetlaczu pokazała się wiadomość, na którą czekałem.

"Od: Marco
Do: Adrian

Sprawa załatwiona, możesz ją uspokoić. Jest bezpieczna. Spotkajmy się kiedyś. Marco."

Z ulgą zamknąłem oczy wdychając głęboko powietrze i wciąż uspokajając oddech - starając się ignorować ten ból, który nie był ani trochę związany z ręką...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 15h49)

Offline

#69 15-02-2014 o 15h55

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                 Adrian wszedł do środka i objął nas obie. Może to zabrzmi dziwnie, ale to było właśnie to, czego w tym momencie potrzebowałam. Położyłam głowę w okolicy jego ramienia i w końcu odetchnęłam. Zrozumiałam, że jestem bezpieczna. Po chwili wyszedł i zostawił nas same.
- Nie bój się, ten *#@%$&* nigdy więcej cię nie dotknie, przysięgam. Moja w tym głowa. Co prawda rozwalona, ale jednak - roześmiałam się przez łzy, głaszcząc przyjaciółkę po plecach. No, w sumie wypadałoby jej wyjaśnić, dlaczego oboje z Adrianem przypominamy Zombie, ale to później... Najpierw zajmę się swoją ręką, bo coś mi się wydaje, że rana się poszerzyła...
- Chodź na kanapę- pomogłam jej wstać, nadal obejmując i posadziłam ją na sofie. - Zaraz wracam, tylko się doprowadzę do porządku- uśmiechnęłam się i poszłam do Adriana.
- Masz jeszcze jakieś nici...?- zapytałam nieśmiało, biorąc ze stolika butelkę wody. Wylałam trochę na chusteczkę higieniczną i zaczęłam oczyszczać sobie czoło z krwi, jednocześnie siadając obok niego. Dotarło do mnie, że  chyba  będę też musiała zszyć sobie czoło, co mogło być trudne, zważywszy na to, że sama swojego czoła nie widzę. Zauważyłam, że Adrian dostał  jakiegoś smsa. Przestraszyłam się lekko.- Stało się coś?- zapytałam z niemałym niepokojem, bo po tym dniu miałam szczerze dość atrakcji wszelkiego możliwego rodzaju, a tych krwawych - dość na całe życie.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-02-2014 o 15h59)

Offline

#70 15-02-2014 o 16h06

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Leżałem tak bezwładnie z wzrokiem utkwionym w wyświetlaczu nie wiem ile. W końcu z łazienki dobiegł mnie śmiech tłumiony przez szloch. To już coś. Usłyszałem jak w sąsiednim pokoju Emilii siada na sofie, a Amy przyszła koło mnie usiąść.
- Tam są... - wskazałem zmęczony na nici na komodzie, trochę poplamione moją krwią, ale zawsze można to wyczyścić. Poza tym, nie mam AIDS ani nic takiego... Spojrzałem na jej ranę na czole. Też będzie wymagała zszycia. Usiadłem i przejechałem palcem koło jej rany na czole. Gdyby była o dosłownie parę milimetrów cieńsza - obyło by się. Amy zaniepokoiła się w związku z moim zaaferowaniem do sms-a Marca.
- To Marco. Zajęli się tymi typami, sprzątnęli też Craige'a... - mruknąłem patrząc na jej czoło i potem na swoje dłonie. W sumie, mogę zszyć jej tą ranę. Chwyciłem ponownie igłę, nawlokłem pomagając sobie zębami nić i - używając do tego już drugiej ręki - zacząłem zszywać krawędzie rany. Po chwili na moim czole pojawiła się kropla potu, zaciskałem szczęki i w końcu z moich ust wydobył się przeciągły syk. Ale dokończyłem zszywać ranę. Zadowolony z wyniku szycia opadłem na łóżko wykończony. Mam dość, nie jestem jakimś Terminatorem, aby po dużej utracie krwi, znacznym wycieńczeniu organizmu, zmiażdżeniu ręki i ratowania tych dziewczyn trzy razy jeszcze mieć siłę na cokolwiek. Westchnąłem ciężko.
- Jestem...zmęczony... - burknąłem i zamknąłem oczy.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 16h10)

Offline

#71 15-02-2014 o 16h15

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Adrian był dla nie zaskoczeniem. Myślałam że prychnie na mnie i wyjdzie, a on nas przytulił, pogłaskał mnie bo głowie. I te jego miłe słowa. Musze przyznać że był dupkiem, ale na serio fajnym. Kiedy wyszedł zrobiło się tak dziwnie pusto. Ale na słowa Amy uśmiechnęłam się blado. Pomogła mi wstać i poszłyśmy do pokoju, posadziła mnie na sofę a ona poszła się zszywać do Adriana siedzącego w drugim pokoju. Sama mimo że nie do końca lubię krew, poszłam do nich. A widząc zmęczonego chłopaka wycofałam się do kuchni. Przeszukałam szafki, wyciągnęłam chleb, masło i różne rzeczy by zrobić zwykłe kanapki. Kiedy skończyłam podniosłam się i zaniosłam je do nich sama siadając tak by siedzieć obok Adriana i go nie uszkodzić.
-Zjedz coś a potem się połóż, tak będzie lepiej-wymamrotała- I ten no, przepraszam za wcześniej. Wcale tak nie myślę-dodałam podobnie. Po chwili jednak spojrzałam na Amy.
-Amy, a jeśli mnie dorwie? Przecież cały czas od kiedy wyszedł z więzienia łazi w okolicach mojego domu-jęknęłam w jej stronę. Talerz z kanapkami postawiłam na swoich kolanach, znowu bliska płaczu.

Offline

#72 15-02-2014 o 16h26

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                Zszył moje czoło, ale widziałam, jaki był zmęczony. Ja zresztą podobnie. Nie mając siły na użycie jakichkolwiek słów, opadłam obok niego i prawie już zasypiałam, kiedy pojawiła się Emilli z jedzeniem. Oczywiście szybko zerwałam się do pozycji siedzącej, żeby zajęła się nim, a nie mną. Pomogłam Adrianowi się podnieść i podałam mu szklankę z wodą. - Powinnam za to wszystko co najmniej oddać ci własne życie- powiedziałam, patrząc jedynie w podłogę. Bo nikt nigdy aż tak się dla mnie nie poświęcił. Po łebkach dotarły do mnie słowa Emilli. Bałam się o Adriana i to porządnie. Miałam ochotę się zabić, albo nigdy się nie urodzić, żeby  tylko nic mu się przeze mnie nie stało.- Nie wybaczę sobie...- powiedziałam to tak cicho, że z całą stanowczością mogli mnie nie usłyszeć. Wcale nie oczekiwałam, że on mi wybaczy. Wolałabym,  żeby teraz mnie olał i zajął się swoim zdrowiem. Mogłabym przebiec biatlon, obrzucana kamieniami w środku lata, przepłynąć ocean spokojny bez przystanku i dać się poobgryzać rekinom i nie narzekałabym. Może lepiej by było, gdyby ojciec zabił mnie tamtej nocy? Gdyby Jay się nie zjawił, gdybym nie uciekła? Wtedy Adrian byłby bezpieczny. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy się narażać, ani nic w podobie. Nie rozumiałam tego wszystkiego. Dlaczego to dla mnie robił. Ani tego, dlaczego nadal żyję i jaki jest sens tego życia. Wiedziałam tyle, że nigdy nie będę w stanie spłacić mojego długu względem Adriana. Miałam ochotę wyskoczyć przez okno, do tego stopnia, że zaczęłam mu się przyglądać, oceniając wysokość z piętra na chodnik. Przygryzłam dolną wargę, aż wypłynęła z niej krew. W tym momencie chciałam jedynie zniknąć, zapaść się w jakąś otchłań, gdzie bez przeszkód mogłabym sama siebie torturować, dopóki za to wszystko nie zginę w męczarniach. Bo w mojej opinii, na coś takiego z pewnością zasłużyłam. Pozwolę Adrianowi mnie zabić, jeśli będzie chciał. Kiedy ktoś zaatakuje mnie na ulicy, nie będę się bronić. Nie wydam z siebie nawet jednego dźwięku. Pomyślałam, że chyba przydałoby się mu przetoczyć trochę krwi. Jay jest lekarzem! Olśniło mnie i chwyciłam za telefon. - Dzwonię do Jaya- oświadczyłam. Zgodził się przyjechać natychmiast i nie kazał mi niczego wyjaśniać. - Ma strasznie rzadką grupę krwi- powiedziałam, kiedy tylko mój brat przestąpił próg. Wiedziałam to z jakiegoś magazynu, który dała mi kiedyś Emi. Jay o nic nie pytał, bo chyba już i tak wiedział.
- Dokładnie tę samą, co ty- odparł mój brat i podążył do pokoju, w którym znajdował się Adrian. Kiwnęłam na brata głową, podciągając rękaw bluzki, na zdrowej ręce, odsłaniając żyły.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-02-2014 o 16h41)

Offline

#73 15-02-2014 o 17h07

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Adrian nie zareagował, a Amy wręcz mnie olała. Ja rozumiem że są ranni i tym podobnie. Ale trochę zainteresowania mną. Ja też tu jestem, czuje, słucham. A kiedy wszedł brat Amy, wyszłam z pokoju. Miałam mdłości na widok krwi. Weszłam do kuchni a talerz z jedzeniem ostawiłam z brzdękiem. Położyłam się wręcz na stole i wybuchnęłam szlochem. Amy mnie opuściła, wiem że ma problemy o których nie wiem, ale żeby wszystko przede mną ukrywać? To już przesada. Siedziałam sama na krześle, w pokoju obok działy się rzeczy o których nie chce nawet myśleć. Miałam wielką nie ukrywaną wręcz ochotę się umyć. Wszystko to z siebie zmyć, i nie wracać do tego. Jednak czułam zarazem takie miłe ciepło, w końcu Adrian nie olewał mnie, no nie aż tak. Westchnęłam przez mój ciągły szloch.

Offline

#74 15-02-2014 o 17h23

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Lekko się zirytowałem nagłym zamieszaniem wokół mnie. Wybaczcie drodzy państwo, w swoim poprzednim życiu miałem większe obrażenia niż zwykłe złamanie ręki z lekkim brakiem krwi. Nie po to przeżyłem walki uliczne i miałem na pieńku z gangami, aby teraz ludzie martwili się, bo dostałem chwilowej anemii i osłabienia. Nie spałem przez pół nocy do cholery!! Podniosłem rękę i puknąłem Amy w czoło.
- Przestań gadać takie głupoty, bo mnie rozzłościsz. Cieszę się, że nic Ci nie jest, ale nie musicie się ze mną obchodzić jak z niemowlakiem. - burknąłem, a ona zaczęła dzwonić do jakiegoś Jay'a, który z tego co zdążyłem się , albo i nie, w tym wszystkim zorientować był jej...hmm.. bratem? Nagle wszyscy skupili na mnie swoją uwagę - a dopiero co uciekali. Emilii przygotowała jedzenie - i nie wiem czemu, ale wręcz domagała się mojej uwagi. A może tylko mi się wydawało? A Amy zaczęła coś bredzić o poświęceniu i innych absurdach. Lekko zaniepokojony zacząłem się wycofywać. Co tam mówił Marco? "Kiedy kobiety mruczą i drapią Cię po brodzie, nie pytaj - uciekaj!". Może one nie mruczały, ale ta ich nagła opiekuńczość trochę mnie przerażała. Już wstawałem, kiedy do pokoju wszedł jakiś gościu. Podejrzewałem iż to jest cały ten Jay. Zmrużyłem oczy, zmarszczyłem czoło i od niechcenia usiadłem na łóżku. Facet podciągnął mi rękaw skórzanej kurtki ukazując żyły...Albo i nie. Strasznie słabo je było widać. Wybaczcie, jestem istnym utrapieniem dla lekarzy. Wciągnąłem powietrze i zacząłem zginać i prostować żyły. Stary trik, ale pomógł. Żyły stały się choć trochę widoczne. Spojrzałem na nich. Czy mężczyzna w młodym wieku o wzroście coś ponad metr i osiemdziesiąt centymetrów może być traktowany bardziej ostrożnie niż niemowlę?

Offline

#75 15-02-2014 o 17h39

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                Adrian protestował, ale nie byłam głupia. Sama to oglądałam i wiedziałam, że nie ubyło mu tej krwi jedynie trochę. Może próbować zasłaniać się dumą, ale mnie, która w życiu oberwałam setki razy, nie oszuka. Jay usiadł i zaczął oglądać żyły Adriana. Wskazał mi jedynie ręką miejsce obok siebie, nic nie mówiąc. Widocznie miał mały problem z namierzeniem żył mężczyzny. Usiadłam bez słowa i czekałam, aż mój brat wyciągnie sprzęt. W końcu zrobił to, zdezynfekował igły, a potem wbił jedną w rękę Adriana, a drugą w moją i włączył jakiś przełącznik na sporym, białym urządzeniu.
- Wracam za dziesięć minut - oświadczył i wycofał się z pokoju. Nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Spojrzałam za okno, tak, by Adrian nie widział mojej twarzy. Po policzku spłynęła mi tylko pojedyncza łza. Umiem płakać bezgłośnie, nauczyłam się tego jeszcze w domu. Wtedy nie miałam innego wyjścia, bo na dźwięk płaczu ojciec wpadał w niekontrolowany szał. Dziękowałam Bogu, że Jay jest lekarzem i w związku z tym nie musieliśmy jechać z Adrianem do szpitala. Swoją drogą mogłam mu wcześniej powiedzieć, żeby nas pozszywał...
Najwidoczniej w takich momentach zwyczajnie się nie myśli. Odetchnęłam delikatnie. Nie miałam więcej łez. Z jednej strony była to łza ulgi, z drugiej strony wściekłości na samą siebie. Adrian mógł nienawidzić zamieszania wokół siebie (patrz - sytuacja z fankami), ale czasami po prostu nie da się inaczej... Jak na przykład teraz. Zaczęłam odczuwać jak uchodzą ze mnie siły, ale olałam to. Wzięłam butelkę wody ze stolika i napiłam się, myśląc, że to powinno pomóc.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5