Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5

#26 13-02-2014 o 15h51

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Kiedy zbierałam się do pójścia do domu, usłyszałam śpiew z TEJ dzielnicy. Nie było mowy o żadnej pomyłce kto śpiewał. Złapałam deskę i przebiegłam obok jakieś leżącego faceta. Niezbyt chciałam iść tam, ale nie miałam wyboru. Głupia znowu była w tarapatach. Wpadłam tam i co zobaczyłam? Wkurzoną Amy próbującą wyrwać się jakiemuś kolesiowi. Ona była mocna tylko w gadce, ale za to jej siła była żadna. U mnie było natomiast na odwrót, nie byłam dobra w gębie ale za to umiałam sprać kogoś na kwaśne jabłko. Podeszłam do dwójki, złapałam kolesia za ramię i odwracając w moją stronę uderzyłam w twarz. Koleś chcąc nie chcąc zatoczył się i upadł. Złapałam zszokowaną  Amy za rękę i szybko pociągnęłam jak najdalej od tamtej dzielnicy. Zatrzymałam się dopiero przy wejściu do parku w którym byłam wcześniej. Spojrzałam na nią wściekła.
-Do reszty ci @#$% obiło!? Dobrze wiesz co by ci zrobił! Myśl czasem #$%^&! A nie po dzielnicach łazisz! Znasz miasto! Wiesz co my się stało jakbym do jasnej cholery nie przyszła!?-wrzeszczał na nią oszalała z wściekłości. Jak mogła zrobić coś tak lekkomyślnego. Zawsze mnie obwinia za wszystko, i za głupie teksty czasami, oraz że on zrezygnował. Ale teraz ona popisuje się swoją jakże wielką inteligencją. Głupia, lekkomyślna, walnięta, chora. Tak to ją dobrze opisywało w tej chwili. Westchnęłam ciężko.
-Amy spójrz prawdzie w oczy, tylko w gębie jesteś mocna-powiedziałam niechętnie i złapałam ją za przed ramię i lekko ścisnęłam-Worek, a w środku budyń-dodałam kąśliwie patrząc na nią i zabierając rękę. Zaplotłam ręce pod biustem i patrzyłam na nią z nieukrywanym wyrzutem.
-Głupia-skomentowałam jeszcze sucho.

Offline

#27 13-02-2014 o 16h12

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Will Evans

Cholera jasna. Gdzie on może się podziewać? Nagrania z kamery hotelu mnie zaszokowały. Zaprosił do pokoju jakąś małolatę? Dla jakiejś dziewczyny stracił głowę i teraz się jak zwykle ukrywa. Pieprzony dupek... Przystanąłem przy uliczce prowadzącej do dość obskurnej dzielnicy. Sprawdziłem czy dalej w razie czego mam w kieszeni sztylet. To taka mała mania, przed którą zawsze mnie przestrzegał Adrian. Pewny siebie przemieszczałem się pomiędzy żulami, menelami, dilerami i całym robactwem tego miasta. No gdzież on jest do cholery?... Mijając jedną z uliczek kątem oka, dostrzegłem dwa cienie. Zatrzymałem się. Co do... jakaś dziewczyna wyraźnie walczyła z facetem. Czyżby gwałciciel? Zaraz po tym przybiegła jakaś dziewczyna - na moje szczęście mnie nie zauważyła i - za przeproszeniem - dojebała gościowi. Szybko wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać sms-a.

Od : Will
Do: Adrian

" Twoja panna o mało nie została zgwałcona. Rusz tu swoją dupę. Do parku. Natychmiast! "

Wzburzony schowałem telefon i ruszyłem za nimi w odpowiedniej odległości i o dziwo, poszły tam gdzie myślałem...

----

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Leżąc na trawie i wciąż wpatrując się w niebo kolejny raz mój telefon dał o sobie znać. Od niechcenia spojrzałem na wyświetlacz. Tym razem to Will. Sms? Znużony otworzyłem go. Nagle zerwałem się jakby ktoś uderzył mnie w głowę młotem, a zaraz po tym wylał na mnie wiadro lodowatej wody. Co? Amy?...Nie wiem co bardziej mnie zaszokowało, to że ktoś ją chciał skrzywdzić, czy to, że nazwał ją niezgodnie z prawdą moją panną. Instynktownie wskoczyłem na motor i pędziłem w stronę miasta. Szczerze, silnik motoru ryczał tak donośnie, że myślałem iż wybuchnie. Wymijałem z zawrotną prędkością innych kierowców, którzy zaraz po tym pokazywali mi środkowy palec, krzycząc coś przez otwarte szyby. Nic nie słyszałem, wjechałem do miasta jak szalony. Z piskiem opon zatrzymałem się przed parkiem i przy murku zauważyłem Willa, a gdzieś daleko w tle Amy i Emilii, całe i zdrowe ( i nas nie zauważyły póki co ). Odetchnąłem z ulgą.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (13-02-2014 o 16h14)

Offline

#28 13-02-2014 o 16h30

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                     Em mnie uratowała... Chciałam cudu, no to mam... Złapała mnie za rękę i wyciągnęła z alejki.
- Dzięki za troskę, poradziłabym sobie - wyrwałam jej się. Oczywiście łgałam, jak z nut, ale to głównie dlatego, że nadal nie przestałam się na nią wściekać za to wtargnięcie do hotelu. Cholera, prawie zniszczyła mi życie! - Dobra, przepraszam! Zadowolona? - szturchnęłam ją w ramię i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie lubiłam się z nią kłócić, więc... Objęłam ją ramieniem i pociągnęłam dalej, nucąc cicho jeden z naszych ulubionych numerów. Szłam powoli, noga za nogą, wcale nie spiesząc się do domu. Jay złoi mi porządnie skórę, kiedy się dowie o tym odpale (a na pewno się dowie, ma wtyki wszędzie). W sumie powinnam mieć gdzieś opinię starszego brata, bo nie jest moim ojcem i mam osiemnaście lat, ale w końcu to on mnie przygarnął, kiedy musiałam uciekać z domu. Nieważne dlaczego musiałam, nie miałam zwyczajnie innego wyboru i to musi na razie wystarczyć za tłumaczenie. Cóż... Powiedzmy, że ciętego języka człowiek nie zdobywa, żyjąc normalnie i bezproblemowo. Czasem słowa potrafią być najlepszą bronią. Bo ranią lepiej, niż niejeden nóż.
Co do ran, to Emi naprawdę nieźle załatwiła tego kolesia, o czym jej oczywiście nie powiem, bo zaraz się zacznie wymądrzać. Spojrzałam na swoją rękę. Trochę posiniaczona i podrapana (ta, jeżeli krwiaki można zaliczyć do "lekkich" obrażeń), ale poza tym nic. Braciszek pomyśli, że znów się z kimś biłam. Ech...
Nagle spojrzałam na witrynę jakiegoś sklepu i dosłownie zamarłam. W odległości może dwóch metrów od nas szedł ten chłopak (musiał się pozbierać z ziemi) ze swoimi czterema kumplami.
- Biegnij! - wrzasnęłam i pociągnęłam przyjaciółkę w dół ulicy. Nasze trudy były daremne. Dogonili nas po dwudziestu sekundach.
- No, to TERAZ się zabawimy...- powiedział mój nowy znajomy i uśmiechnął się pod nosem.

Offline

#29 13-02-2014 o 16h49

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Uśmiechnęłam się lekko do Amy, mimo wszystko nie umiem się na nią gniewać. Szłyśmy w tempie emerytowanego ślimaka winniczka nucąc jeden z naszych numerów. I stało się pozbierał się z ziemi i wziął kumpli, bomba. Amy trzymając mnie za rękę zaczęła biec, chcąc nie chcąc też musiałam. Na próżno jednak, dogonili nas szybko. Jeden z nich powiedział iż TERAZ się zabawimy. Uśmiechnęłam się cynicznie.
-Chciałeś chyba powiedzieć że JA się pobawię-powiedziałam i nie czekając na nic znalazłam się przed nim i znowu uderzyłam w twarz. Byłam fizycznie silniejsza od Amy, więc oni nie byli takim wyzwaniem. Musze przyznać że byli wytrzymali, zadali mi kilka obrażeń. Nie było mi na rękę walczenie z kimś kto ma broń. Ich było 4 a ja jedna i do tego byłam dziewczyną, ale nie słabą. Jedyne czego teraz chciałam to żeby nie dotknęli Amy. Jeden z tych gości w ogóle nie miał skrupułów i walił jak oszalały. Uderzyłam go w kroczę po czym dostał tzn kopa z pół obrotu. Ale oczywiście moja dobra farsa się skończyła, uderzył mnie z całej siły w podbrzusze i popchał na ścianę. Przy pierwszym ciosie wrzasnęłam opętana bólem, a przy drugim jęknęłam i opadłam na ziemię. Patrzyłam na kolesia który mógł jeszcze stać, szedł w stronę Amy, a ja nie miałam siły nawet się podnieść. Podjęłam kilka żałosnych prób ale wszystkie skończyły się tak samo. Zakaszlałam wypluwając za razem trochę krwi z rozciętej wargi. Ale i tak próbowałam się podnieść by jakoś pomóc przyjaciółce. Ale teraz nie mogłam, gdy tylko ruszałam się z miejsca podbrzusze niemiłosiernie bolał, a głowa pękała. Jestem beznadziejna, nawet pomóc nie mogę przyjaciółce. Żałosne. W tej jednej chwili chciałam by Adrian tu był i pomógł Amy.

Offline

#30 13-02-2014 o 16h54

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Uspokojony stanąłem obok Willa i spojrzałem na niego wręcz z wdzięcznością.
- Dzięki - Uśmiechnąłem się, a on tylko kiwnął głową i zniknął za zakrętem. Spojrzałem na swój motocykl. Nagle czyjś krzyk zmroził mi krew w żyłach...Krzyk Amy! Pobiegłem w dół ulicy gdzie zniknęły moment temu. Wszystkie mięśnie mojego ciała spięły się do maksimum, poczułem jak do głowy uderza mi adrenalina, a dłonie zaciskają się w pięści. Dziewczyny zostały otoczone przez jakąś bandę - prawdopodobnie tego niedoszłego gwałciciela. Emilii próbowała walczyć, ale niestety, jej starania nie były równe z siłą tych facetów. Kiedy zacisnął rękę na ramieniu Amy nie wytrzymałem. W ułamku sekundy stanąłem za nim i wymierzyłem mu potężny cios w głowę. Chłopak zjechał po ścianie z krzykiem bólu na ustach - a na ścianie budynku pojawiła się krew. Dostałem furii - po raz pierwszy od bardzo dawna. Natychmiast obróciłem się wyczuwając zagrożenie. Złapałem za nadgarstek napastnika, który chciał mi od tyłu wbić nóż w plecy. Kopnąłem go w okolice żeber, aż rozszedł się dźwięk łamanych kości. Dwóch pozostałych napastników uciekło w panice, zostawiając swoich towarzyszy na mojej łasce. Najchętniej zabił bym ich tu i teraz...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (13-02-2014 o 17h39)

Offline

#31 13-02-2014 o 17h32

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                    Em próbowała nas jakoś obronić, ale tamci mieli po prostu sporą przewagę liczebną. Sama starałam się jakoś przeciwstawić, ale jak wiadomo nigdy nie miałam takiej siły. Jeden z nich złapał mnie z całej siły za oba ramiona i ścisnął bardzo mocno. Krzyknęłam najgłośniej, jak potrafiłam. Nagle doznałam szoku. Ktoś powalił tego gościa w ułamku sekundy. Pozostali zniknęli, jak rozproszona mgła. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Kiedy wzrok powrócił, miałam wrażenie, że śnię. Obok mnie stał Adrian z krwią na dłoni. Zauważyłam ją też na ścianie, pod którą leżał chłopak.
- Adrian...?- niesamowicie mi ulżyło, naprawdę. Pod wpływem wszystkich tych, bardzo w końcu silnych emocji, zdecydowanie osłabłam. Oparłam się o ścianę, usiłując łapać powietrze. Sprawdziłam tylko, czy Emilli jest obok. Kiedy stwierdziłam, że tak jest mogłam w końcu ocenić sytuację. Na obu rękach miałam liczne zadrapania i siniaki, jeden z tych debili zaciął mnie nożem w ramię. Na szczęście płytko, ale to wystarczyło, żeby polała się z niego krew... Nagle dotarło do mnie, że oni wszyscy niedługo się obudzą i lepiej, żeby nie było nas wtedy w pobliżu. - Lepiej stąd chodźmy, szybko - położyłam dłoń na ramieniu Adriana, a potem pociągnęłam za sobą Emilli, uważając, by jej nie uszkodzić. Byłam wykończona tak, jakbym właśnie przebiegła maraton z Paryża do Moskwy, albo i dalej. Tak chyba właśnie działa adrenalina. Najpierw masz sił za pięciu, a potem nagle wszystkie cię opuszczają i czujesz, że zaraz stracisz przytomność. Choć może to przez tę krew, płynącą mi w dół ramienia...? Chyba nie zaciął mnie aż tak głęboko... Zmuszałam się do biegu, chociaż nie miałam już praktycznie siły. Zaczynałam się potykać i coraz dotkliwiej odczuwać ból. Ale wiedziałam, że nie mogę się poddać i muszę biec. Gdziekolwiek zmierzaliśmy.

Offline

#32 13-02-2014 o 17h50

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Poczułem dłoń Amy na ramieniu i jakieś słowa, zaraz po tym zniknęła gdzieś w uliczce. Wciąż z furią w oczach, która szalała w mojej głowie i powodowała szum w uszach stałem tam obserwując jak tamta dwójka ucieka. Moje palce kurczyły się, przyjmując kształt szponów. Spojrzałem na faceta leżącego pod budynkiem i podszedłem do niego z pociemniałym od wściekłości wzrokiem, który pod nim ugiął się i poddał się panice. Kucnąłem obok niego i chwyciłem za szyję dociskając do budynku, na tyle mocno, że chłopak miał kłopoty z złapaniem oddechu - nie wiem czy to przez mój chwyt, czy przez przerażenie.
- Jeszcze raz spróbujesz je dotknąć choć palcem, a nie tylko Twoja krew będzie rozmazana na tej ścianie... - warknąłem mu do ucha, a on jedynie rozszerzył źrenice z strachu. Wstałem i odszedłem od nich szybkim krokiem ruszyłem w kierunku, którym podążyły dziewczyny. Krok zmienił się w trucht. A trucht w bieg. W końcu do nich dobiegłem. Pociągnąłem Amy za ramię i w tej samej chwili poczułem na dłoni ciepłą ciecz, a do moich uszu dobiegł syk dziewczyny. Zachmurzyłem się. Podniosłem Emilii - która była wręcz w opłakanym stanie - a rękę Amy przełożyłem przez własne barki, aby łatwiej jej było iść.
- Później Was zrugam za głupotę, teraz trzeba Was opatrzyć... - wybaczcie, że nie umiałem popatrzyć na to z emocjonalnej strony, ale w momencie kiedy poczułem krew Amy na swojej dłoni, wiedziałem że najważniejszą rzeczą jest im pomóc. Ważniejszą niż dobicie tamtych facetów - może nawet do śmierci.
Weszliśmy w inną uliczkę i poprowadziłem obie dziewczyny tylnym wejściem do mojej kryjówki, której używałem dość często zamiast pokoju w hotelu. Nie był on jakoś elegancko wyposażony, może nawet trochę obskurny i panowały tu spartańskie warunki ale jako tako dawało się tu spać. Emi położyłem na łóżku, a Amy siłą posadziłem na sofie, zamykając wcześniej drzwi wejściowe na klucz.
- Poczekaj tu.. powiedziałem znikając w łazience po igłę, nici oraz bandaże i inne potrzebne rzeczy. Podchodząc do umywalki syknąłem mimowolnie. Znaczna część mojego ramienia była pokryte krwią - do tego nie moją. Prawdopodobnie tego chłopaka. A na dłoni - należała do Amy. Zmyłem ją szybko i wróciłem do dziewczyny. Emilii chyba straciła przytomność, bo jej oddech się wyrównał, chociaż w tej chwili sam nie wiem. Może po prostu się uspokoiła? Odwróciłem Amy twarzą do siebie i delikatnie uniosłem jej ramię. Wziąłem do ręki igłę i nici. Rana była głębsza niż myślałem.
- Mogę? - zapytałem cicho czując jak krew z jej ręki znowu spływa na moją.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (13-02-2014 o 17h56)

Offline

#33 13-02-2014 o 18h12

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Drugi raz w ciągu tego cieszyłam się że Adrian tu był. Uśmiechnęłam się raczej blado, bo Amy była bezpieczna. Złapała mnie i ruszyła wręcz biegiem a Adrian został tam na chwilę, lecz szybko nas doganiał.
-Zwolnij-sapnęłam, zasuwała tak szybko że teraz nie nadążałam. Całe ciało mnie bolało, a podbrzusze chyba najbardziej. Chłopak zatrzymał Amy, i chyba był trochę przerażony tym że ma nadcięte ramie. Podniósł mnie a Amy złapała w sposób dość dziwnie wyglądający z mojej perspektywy. Zaniósł nas do bliżej nie określonego miejsca, mnie położył na łóżku a ją posadził na sofie. Niewiele myśląc przytuliłam się do kołdry. Myślałam że mnie rozerwie, wszystko bolało. Uspokoiłam się wiec oddech się wyrównał. Spojrzałam na Adriana który chciał zszywać Amy.
-Amy jest cała?-zapytałam cicho. Najważniejsze było by ona była cała, ja się wyliże. W końcu zawsze tak było, musiałam ratować jej tyłek i miałam pełno obrażeń. Ale teraz było inaczej, teraz oni mieli broń. Gdyby nie to połamałabym im gnaty.
-A co do ochrzanu, to ją. To ona zachowała się jak zawsze nieodpowiedzialnie. Zawsze musze jej #%@^ ratować, bo nie panna Jestem-Mocna-W-Gębie-Więc-Się-Mnie-Bój musiała się obrazić i pójść do dzielnicy z dilerami.-powiedziałam i zamknęłam oczy. Wtuliłam się w kołdrę wiedząc już iż on tu musiał przebywać. Kołdra pachniała jak on, westchnęłam cicho.
-Dzisiaj aż 2 razy ucieszyłam się że cie spotkałam Adrian-wymamrotałam jeszcze niewyraźnie. Emilii! Co ty robisz?! Zaciągasz się zapachem z kołdry! Powaliło cie do reszty!! Miałam ochotę strzelić sobie z liścia, ale już i tak byłam obolała.

Offline

#34 13-02-2014 o 18h33

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                    Adrian pomógł mi iść i chwała mu za to, bo inaczej ręczę za to, że zemdlałabym tam. Doszliśmy w końcu do jakiegoś miejsca, niespecjalnie wiedziałam gdzie, bo pociemniało mi w oczach. Poczułam tylko, jak Adrian posadził mnie na kanapie. Spojrzałam na Em. Odpoczywała. Oczywiście nie mogła sobie odmówić komentarza, chociaż nie wiedziałam skąd miała siły na to, by po tym wszystkim jeszcze robić wykład. Po chwili wrócił Adrian z igłą, nićmi i wszystkim innym, co jest potrzebne do wykonania opatrunku. Czyli się pomyliłam. Rana jednak była głęboka... Krew spływała mi po całej ręce, kapiąc na jego dłoń. Pomógł mi się obrócić, a potem zapytał, czy może. Dotarło do mnie, że chodzi o zszywanie. Miałam już doświadczenia z tym związane, więc wiedziałam, jak się przygotować. Pokiwałam głową, a potem położyłam dłoń na jego ramieniu, żeby móc się jakoś przytrzymać w razie bólu.
- Dziękuję - spojrzałam mu w oczy z mieszanką bólu i wdzięczności. A bolało jak cholera, chociaż cieszyłam się z tego. Cierpienie zawsze mnie otrzeźwiało. I niestety wróciły wspomnienia... Zbyt straszne, by o nich opowiadać. W skrócie : nie miałam takiego domu, w jakim ktoś chciałby się wychowywać. Po prostu. Jay nawiał pierwszy, a ja za nim i wybraliśmy jedyną słuszną opcję, inaczej moglśmy zginąć. Nawet Emilli o niczym nie miała pojęcia. Nie wiem dlaczego, może przez to, że się wstydziłam. Bałam się odrzucenia, patologii i własnych rodziców. Może byłam lekkomyślna, ale to tylko dlatego, że zbytnio przyzwyczaiłam się do zagrożenia, które spotykało mnie dawniej dosłownie każdego dnia. Może to śmieszne, ale dzięki temu nauczyłam się unikać ciosów...
Ścisnęłam lekko ramię Adriana, kiedy wbił mi igłę w skórę. Nie wiem skąd umiał to robić, ale widocznie znał się na rzeczy, skoro się do tego zabrał. I pewnie można to uznać za głupie, ale w pełni mu ufałam.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (14-02-2014 o 16h45)

Offline

#35 13-02-2014 o 20h35

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Nie wiem, naprawdę nie wiem skąd ta dziewczyna brała siłę, aby prawić mi jeszcze wykłady. Mogłaby sobie darować, jeszcze 5 minut temu bały się o własne życie i czystość - pod "tym" względem. Wciąż wkurzony na głupotę dziewczyn zacząłem mamrotać pod nosem. Szybko się ogarnąłem i obejrzałem ranę Amy. Głęboka, ale na szczęście krawędzie rany były gładkie, nie szarpane. Będzie znacznie szybciej się goić. Wróciły wspomnienia z czasów, kiedy byłem idiotą szalejącym po ulicach. Ile to razy musieli mnie zszywać kiedy wdałem się w jakieś bagno? Dotknąłem ramienia pokrytego tatuażami. Tatuaże także zakrywały blizny, które ukazywały moją młodzieńczą głupotę. A dzisiejszy wieczór przywróciłby przeszłość, jeśli zdecydowałbym się ich wykończyć.. Potrząsnąłem głową i delikatnie przyciągnąłem do siebie krawędzie rany. Mam tylko nadzieję, że zniesie noszenie temblaku i jak najmniejsze obciążanie tej ręki. Poczułem jak dziewczyna ścisnęła swoją dłonią moją rękę. Do tej pory gniewne spojrzenie złagodniało.
- O nic się nie martw. - nie wiem czy popełniłem błąd lekko głaszcząc ją po głowie, ale myślę, że w tym momencie było to jak najbardziej stosowne. Pewnie chwyciłem igłę i szybkimi ruchami zszyłem przeciętą skórę. Nabrałem wprawy przez te lata... Usłyszałem ciche westchnienie z strony Emilii i jakiś niewyraźny mamrot. Ale usłyszałem tylko moje imię. Mam nadzieję, że nie popełni tego błędu i się we mnie nie zakocha. To byłby jej największy błąd. Na szczęście chyba nie było z nią tak źle jak myślałem, skoro była w stanie prawić kazania. Oczyściłem jeszcze jej ranę i owinąłem bandażem. Wstając chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do łóżka gdzie leżała już Emi.
- Dziś tu odpocznijcie, jeśli będziecie czegoś potrzebować - zawołajcie. Będę na sofie. - usiadłem na brzegu łóżka patrząc na Emilii. Nie wydawało się aby miała jakieś poważniejsze obrażenia, nie leciała jej krew z ust - raczej mało prawdopodobnym jest aby miała uszkodzone jakieś organy wewnętrzne. Siedziałem tak chyba gdzieś z kwadrans patrząc jak dziewczyny powoli się odprężają, a potem zasypiają. Kiedy były już na granicy snu a rzeczywistości wstałem i podszedłem do sofy. Ściągnąłem T-Shirt i wręcz opadłem na nią z cichym westchnięciem. Jakoś na wpół świadomy naciągnąłem na siebie koc i pozwoliłem sobie odpłynąć w krainę snów...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (13-02-2014 o 20h41)

Offline

#36 13-02-2014 o 21h11

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Zajął się Amy a mnie wręcz olał, chyba mi się należało. Kiedy skończył zaciągnął ją do łóżka a ona położyła się za mną. Siedział tak na krawędzi, wiedziałam że póki nie zaśniemy nie pójdzie, więc zamknęłam oczy i udawałam iż śpię. Kiedy Amy chyba zasnęła a on poszedł na sofę (ściągnął koszulkę (widziałam pół nagiego Adriana)) i chyba zasnął, podniosłam się. Wstałam i poszłam do łazienki. Usiadłam na toalecie i rozebrałam się do bielizny. Zaczęłam przyglądać się własnemu ciało, chyba nic poważnego mi nie było. Parę zacięć, zadrapań, mniejszych siniaków i wielki siniak na podbrzuszu. Jęknęłam widząc go. Prawie cały czas gdy chodziłam czułam ból, ale teraz wiem czym jest to spowodowane. Wzięłam jakiś mniejszy ręcznik, odkręciłam kran i zamoczyłam kawałek tkaniny. Po chwili zakręciłam kran, usiadłam a zimny materiał przyłożyłam do podbrzusza. Wszystko mnie bolało, ale co tam przecież rozcięte ramię Amy najważniejsze. Po co zajmować się niebiesko-włosom Emilii bez determinacji i szans na karierę. Podniosłam się i odkręcając kran nachyliłam się nad lecącą woda i wypłukałam usta. Usiadłam ciężko na podłodze i zaczęłam oglądać koszulkę, poniszczona w wielu miejscach. Rzuciłam ją niedbale w kąt łazienki. Zasłoniłam dłońmi twarz i wybuchnęłam szlochem, przecież gdyby Adrian nie przyszedł najpierw zabawili by się z Amy a potem pewnie i ze mną. Siedziałam pół naga, płacząc w łazience Adriana Salvaje, mogło być tylko gorzej. Wyciągnęłam drżącymi dłońmi telefon i wysłałam rodzicielce SMS że nocuje u Amy, żeby się nie martwiła. Jednak szybko odstawiłam telefon na bok i oparłam się o zimną ścianę, przyciągnęłam kolana pod brodę chlipiąc cicho.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (13-02-2014 o 21h12)

Offline

#37 14-02-2014 o 16h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                              W oczach Adriana pojawiła się jakaś taka łagodność, o którą nie byłabym w stanie go podejrzewać. Pogłaskał mnie delikatnie po głowie i szybko uporał się z zaszyciem mojego ramienia, a potem wziął mnie za rękę i zaprowadził do łóżka. Zasnęłam szybko, ale na krótko. Znowu miałam ten koszmar... Obejrzałam się. Em nie było obok. Wstałam, minęłam sofę z Adrianem i zawitałam od drzwi łazienki.
- Emilli, wpuść mnie...[/coor]- powiedziałam cicho, opierając się o drzwi. W końcu otworzyłam je i znalazłam się w środku. Siedziała tam moja prawie całkiem rozebrana przyjaciółka i płakała. Płaczącą Em widziałam tylko jakieś pięć razy w życiu, poważnie. Szybko zamknęłam drzwi i znalazłam się obok niej.- Nie płacz.. Możesz mnie zabić, ale nie płacz...- objęłam ją ramieniem i położyłam swoją głowę na jej głowie. - Wiem, to moja wina, powinnam myśleć...- teraz i po moim policzku spłynęła łza.

Offline

#38 14-02-2014 o 17h44

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Amy zaczęła dobijać się do drzwi, a po chwili weszła. Kiedy mnie objęła i zaczęła wręcz przepraszać ode pchałam ją od siebie na odległość ramion.
-Zostaw mnie, idź do Adriana zapewne przyjmie cie z otwartymi ramionami. W końcu jesteś wspaniałą Amy z determinacją. Ja jestem tylko, małą i głupiutką Emi, a co jej się mogło stać. Nie wygląda przecież na to by miała obrażenia, ale trzeba zszyć ramię Amy.-warczałam napuszona. Podniosłam się a w całym moim ciele poczułam dotkliwy ból. Zachwiałam się, ale mimo to minęłam ją i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą po same uszy. Podkurczyłam nogi by podbrzusze już nie bolało, a chociaż nie aż tak. Dalej cicho chlipałam, a dodatkowo nie tak wyobrażałam sobie to wszystko. Powinno być inaczej. On mnie olewa i wręcz przykleja się do Amy. Natomiast ona, udaje że go nie widzi, a mnie stara się udobruchać mimo iż wie jak bardzo go lubię.

Offline

#39 14-02-2014 o 18h14

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                 Byłam w szoku. Ona nigdy się tak nie zachowywała. Co najmniej, jakbym zarżnęła jej kota.
"Ok, chce się wygłupiać, to proszę bardzo" - pomyślałam i wyszłam z łazienki. Em leżała na łóżku i chyba spała, Adrian robił to samo, tylko że na sofie. Chwyciłam kartkę i długopis ze stolika, po czym napisałam wiadomość do Adriana.
" Wybacz, że wyszłam tak bez uprzedzenia, ale mój brat po mnie zadzwonił i kazał mi wracać do domu. Nie chciałam Was budzić, więc cicho się wykradłam. Jeszcze raz dzięki za wszystko, mam u Ciebie dług.
x Amy
PS to mój numer, gdybyś czegoś potrzebował 684 855 562"
- położyłam kartkę pod jego dłonią, tak żeby Emilli nie mogła jej zabrać, a potem włożyłam buty i wyszłam z budynku. Było późno, może coś koło pierwszej nad ranem. Po drodze rzeczywiście zadzwoniłam do Jaya.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty się szlajasz?! Wydzwaniam do ciebie od ponad trzech godzin! - usłyszałam w słuchawce poddenerwowany głos brata.
- Byłam u Em, pokłóciłyśmy się...- powiedziałam, próbując jakoś opanować ból w całym ciele.
- I nie mogłaś mi wcześniej powiedzieć, że u niej nocujesz? Coś kręcisz...- no pewnie, zdołuj mnie do reszty, braciszku!
- Nikogo nie pobiłam, jeśli o to ci chodzi - odparłam tonem tak obojętnym, na jaki było mnie stać. - Nic się nie bój, wracam do domu - zaśmiałam się lekko do słuchawki, żeby myślał, że wszystko w porządku.
- Ech, no dobrze... Czekam. Pa - rozłączył się.
Kiedy tylko w słuchawce zaległa cisza z moich oczu swobodnie popłynęły łzy, co było o tyle dziwne, że nie płakałam, odkąd wyniosłam się z domu. Może dlatego, że czułam się, jakbym wszystko straciła. Em była moją jedyną przyjaciółką, ostatnią osobą, której (poza bratem) byłam w stanie zaufać. No i właśnie zostałam sama przez jej idiotyczną dumę. Ok, jeśli się powieszę, nie będzie musiała wlec się na mój pogrzeb...
Nagle stanęłam jak wryta. Po drugiej stronie ulicy stał mój ojciec. Przyspieszyłam kroku i skręciłam w zaułek, gdzie od zawsze miałam kryjówkę. Wyciągnęłam z kartonowego pudła czarną bluzę z kapturem i założyłam ją, naciągając kaptur prawie na oczy. Potem wyszłam z alejki i podążyłam prosto do domu, mając nadzieję, że mnie nie zauważył. Co on tutaj w ogóle robił?

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (14-02-2014 o 19h09)

Offline

#40 14-02-2014 o 18h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Z snu wyrwał mnie cichy dźwięk...Zupełnie jak dziewczęcy szloch. Otworzyłem lekko oczy, powietrze obok mnie poruszyło się i zobaczyłem Amy pukającą do drzwi łazienki. Nie słysząc żadnej reakcji - weszła do niej. Uniosłem się na łokciach i wstałem. Bezgłośnie podszedłem do ściany koło drzwi do łazienki i oparłem się o nią. Wiem, ze podsłuchiwanie nie było najlepszym pomysłem, ale już od tego popołudnia mnie to trapiło - i miałem nadzieję, że moje obawy się nie potwierdzą. Usłyszałem głos Amy, a zaraz po tym docinki Emilii. Każde słowo usłyszałem głośno i wyraźnie. Wszystko się potwierdziło. Wróciłem na sofę - udając że śpię. Usłyszałem, jak jedna wychodzi. Rzuciła się na łóżko, druga wciąż stała w łazience. Uspokoiłem oddech, rozluźniłem mięśnie i zamknąłem oczy. Nie dało się rozpoznać, czy śpię czy nie. Rozległ się jakiś szelest i poczułem jak w mojej dłoni ląduje jakaś kartka...Zaraz po tym otworzyły się drzwi - wyszła, a za nią rozległ się trzask. Ponownie uniosłem się na rękach zrzucając z siebie koc.
Podszedłem do okna znikając w ciemnościach pokoju - stając się jednym z nich. Odwróciłem do wszystkiego w tym pokoju tyłem i utkwiłem wzrok w nocne niebo. W przeciwieństwie do wielkich metropolii tu było widać gwiazdy... Tarcza księżyca przypominała już błyszczącą kulę światła - za parę dni pełnia... Podniosłem do szyby kartkę, na którą natychmiast padło światło ciał niebieskich. Powoli przeczytałem każdą literę zapisaną jej pismem. Przygryzłem dolną wargę, z której o mało nie popłynęła krew i wręcz zmiażdżyłem w dłoni kartkę. Obróciłem głowę w stronę alejki pod moją niedoszłą kryjówką. Zauważyłem cień, którym była Amy - podążający w jakimś kierunku - mi nie znanym. Głowa opadła mi na klatkę piersiową, a włosy zasłoniły twarz. Cholera...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (14-02-2014 o 18h29)

Offline

#41 14-02-2014 o 18h49

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Z tego co słyszałam Amy wyszła, a Adrian chyba podszedł do okna czy coś. Westchnęłam ciężko, znowu nawaliłam. Ja chyba inaczej nie potrafię, wszystko psuje i rozwalam. Położyłam się na plecach i spojrzałam w sufit.
-Chcesz za nią iść nie? Nie krępuj się. I zapewne też nas słyszałeś, mówi się trudno-powiedziałam nie patrząc na niego. Amy była jedną z niewielu osób z którą się dogadywałam i która akceptowała moją przeszłość. Może i się kłóciłyśmy się ale i tak byłyśmy przyjaciółkami. Trzeba będzie to naprawić, ale teraz mam za wiele tego. Sprawić by Amy się od fochała, Adrian zapewnił jej przyszłość i by moja rodzicielka nie była na mnie wściekła. Ja chyba na prawdę jestem beznadziejna, żałosna i po prostu do niczego. Zakryłam dłonią oczy i westchnęłam.

Offline

#42 14-02-2014 o 19h08

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                               Starałam się przyspieszyć, żeby ojciec nie mógł mnie w razie czego dogonić. Kilka razy oglądałam się za siebie. Postanowiłam w końcu gdzieś chwilę poczekać, żeby ojciec na pewno za mną nie poszedł i usiadłam pod ścianą jednej z kamienic. Jeżeli jak zwykle jest pijany, na pewno nie zwróci na mnie uwagi, uzna mnie za jakiegoś menela i pójdzie dalej. Takie przynajmniej było założenie. Szybkim ruchem wyciszyłam telefon, którego dzwonek mógłby mnie zdradzić. Jeszcze mocniej naciągnęłam kaptur na czoło, tak, że było mi widać jedynie końcówki włosów.
Sama nie wiem dlaczego łzy ponownie wróciły. Ocierałam je kilkukrotnie, ale to nie przyniosło jakichś specjalnych efektów. Może to przez powrót mojej przeszłości...? Najpierw kłótnia z przyjaciółką, a teraz jeszcze nieoczekiwane pojawienie się mojego ojca, przez którego sama nie wiem ile nocy przepłakałam. Może przez całą beznadziejność tego dnia.  Czułam się strasznie. Rana na ramieniu bolała, zruszona przez rękaw bluzy, wszystkie krwiaki i siniaki nagle postanowiły się odezwać, dając mi do zrozumienia, że zbyt mało jeszcze się w swoim życiu nacierpiałam. Dobra, pójście do TEJ dzielnicy nie było mądre, ale nie panowałam wtedy nad sobą. Tak, jak teraz, gdy wyszłam z pokoju Adriana. Ale nie byłabym w stanie wytrzymać tam z Emilli pod jednym dachem. Kochałam ją jak siostrę, naprawdę. Tylko, że niestety nasze myślenie diametralnie się od siebie różni. Jak mogło jej przyjść do głowy, że porzucę ją dla człowieka, którego znam jedynie dobę? Wiem, że ma obsesję na jego punkcie, ale teraz to przesadziła...
Łzy płynęły nadal, nie chcąc ustać ani na chwilę.

Offline

#43 14-02-2014 o 20h25

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Bez słowa oderwałem swój wzrok od okna i powolnym krokiem podszedłem do sofy. Założyłem T-Shirt na do tej pory nagi tors, na to skórzaną kurtkę, a telefon wylądował w kieszeni jeansów. Spojrzałem na zgniecioną kartkę w mojej dłoni. Wepchnąłem ją gdzieś koło komórki i podszedłem do komody z lekami gdzie były wszelkiego rodzaju maści oraz tabletki przeciwbólowe. Wyciągnąłem jedną z nie za przyjemnie pachnących maści na otłuczenia i podszedłem do łóżka Emilii.
- Nie licz na to, nie zostawiłbym pobitej dziewczyny samej. -burknąłem i obejrzałem ją jeszcze raz. Parę siniaków, dosyć niezłe stłuczenie na łydce, ale nie wyglądało źle. Podałem jej maść.
- To na stłuczenia. Użyj tego tam gdzie uważasz... - zniknąłem w kuchni szykując coś pożywnego do jedzenia - zostawiając dziewczynę samą, aby mogła w razie czego użyć maści. Co jak co, ale nie mam najmniejszego zamiaru jej tym smarować. Z jednego z kredensu wytargałem patelnię, czajnik i jakieś naczynia. W lodówce znalazłem mleko, jajka i trochę dżemu. Westchnąłem ciężko i zabrałem się za przeszukiwanie półek. Płatki owsiane, mąka, cukier i parę innych dupereli...Chyba zrobię naleśniki oraz owsiankę, a do picia jakąś herbatę. Podwinąłem rękawy i zabrałem się za robienie jedzenia o czwartej nad ranem, a już wkrótce po całej kuchni rozniósł się przyjemny zapach owsianki...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (14-02-2014 o 20h26)

Offline

#44 14-02-2014 o 21h16

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                               W końcu postanowiłam wstać i wrócić jednak do domu, bo stwierdziłam, że Jay będzie się strasznie martwić. Podniesienie się z pozycji siedzącej sprawiło mi ból, ale olałam ten fakt. Odetchnęłam tylko mocniej, a potem ruszyłam w kierunku czwartej ulicy. W domu nie paliły się światła, najwidoczniej mój brat postanowił (słusznie zresztą) iść spać i zostawić otwarte drzwi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Na komodzie leżała kartka.
" Śpię, nie budź mnie przed dziesiątą ~ Jay".
Uśmiechnęłam się lekko, a potem zamknęłam za sobą drzwi na zamek. Powlokłam się do łazienki, by wziąć prysznic i oczyścić ranę.  Przy okazji obejrzałam szwy Adriana. wyglądały naprawdę profesjonalnie. Gdyby nie to, że jakieś trzy lata temu zszywali mnie średnio co miesiąc, na pewno bym się nie poznała.
Wzięłam chłodny prysznic, a potem udałam się do swojej sypialni. Obudziłam się ponownie około w pół do piątej rano i stwierdziłam, że już nie zasnę. Ubrałam się w jeansowe shorty, czarną bluzkę, zakrywającą ramiona i ukochane trampki. Wzięłam z krzesła torbę z zawartością i zeszłam na chwilę do kuchni, żeby zrobić sobie kanapkę i napić się wody. Kiedy to zrobiłam wyszłam z domu, nie wiadomo dlaczego kierując się w stronę parku. Pewnie to przez wielkość tego miasta, a raczej jej brak... Chyba nie myślałam o niczym...
Podeszłam do drzewa, z którego poprzedniego dnia zrzuciła mnie Em i wspięłam się na nie, układając się na boku. Do uszu wsadziłam słuchawki, by nic nie słyszeć. I mniej więcej w takiej pozycji ponownie zasnęłam.

Offline

#45 14-02-2014 o 21h24

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Emilii Carter

Tego się teraz nie spodziewałam, obejrzał mnie dość dokładnie i dał jakąś nie fajną maść. Zdaje mi się że poszedł do kuchni bo po chwili usłyszałam dosyć charakterystyczne dźwięki. Odkręciłam nakrętkę i wycisnęłam sporo niebyt ładnie pachnącej maści na dłoń. Zamiast smarować się nie wiadomo gdzie, zużyłam to co miałam na sporego siniaka na podbrzuszu. No trochę dałam też na łydkę ale to tyle. Podniosłam się i trochę chwiejnym krokiem, dalej w samej bieliźnie poszłam do kuchni. Usiadłam ciężko na krześle, nie patrząc na niego. Co mu miałam powiedzieć? Do tego w tej chwili nie za przyjemnie pachniałam przez maść. Podniosłam się i podeszłam do kranu by umyć ręce. Kiedy skończyłam usiadłam znowu na krześle. Zaczęłam przyglądać się swojemu ciało tak jak mogłam.
-Masz jakiś lód?-zapytałam trochę niechętnie. Stwierdziłam iż lepiej będzie jak sobie przyłożę tam coś zimnego. Przecież jak chodziłam to czułam to wszędzie wręcz. Podniosłam wzrok na gotującego mężczyznę.
-Nie jestem głodna-powiedziałam- Amy-chan byś wysmarował nawet bez jej zgody-wymamrotałam nie do końca wyraźnie. To że ze mną został to tylko grzeczność, taka głupia nie jestem.

Offline

#46 15-02-2014 o 10h05

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

Obracając skwierczące naleśniki na patelni, które przybierały już kolor złoto-brązowy powoli zacząłem odkładać je na talerz. Usłyszałem czyjeś kroki, dźwięk odsuwanego krzesła. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerywał jedynie odgłos bulgoczącej owsianki. Spojrzałem kątem oka na Emilii... Lód...Podszedłem do zamrażarki i zacząłem przeszukiwać po kolei półki. Na samym dnie został jeszcze jakiś nie zużyty lód. Owinąłem go w specjalnie zszyty worek z cienkiej tkaniny nie przepuszczającej wilgoci - ale chłód jak najbardziej. Na jej ostatnie, ledwo wyraźne słowa na moment zamarłem. Nawet w takim stanie dalej sie burmuszy. Może powinienem zaszyć jej usta? Spojrzałem na pół-nagą dziewczynę kątem oka. Miała dość dużego sińca na podbrzuszu co mnie zaniepokoiło. Klęcząc westchnąłem, wstałem i podałem dziewczynie lód.
- Nigdy nie dotknąłbym kobiety wbrew jej woli... - zastanawiałem się za kogo ona mnie ma. Może nie byłem za milutki w obyciu, ale nawet taki dupek jak ja ma jakieś zasady honoru. W każdym razie od niedawna. Podszedłem do kuchenki i przelałem owsiankę do dwóch misek, a naleśniki przełożyłem dżemem - aby zaraz położyć je na talerzu. Na serwetce położyłem sztućce.
- Zjedz choć trochę, doda Ci to sił, poza tym, sam tego wszystkiego nie zjem... - ledwo skończyłem a już w moich ustach zniknęła ćwiartka mojego naleśnika. Naleśniki to jedna z niewielu potraw, które wychodziły mi na tyle aby rywalizować z kucharzem z restauracji. Wraz z owsianką. Resztę zazwyczaj przypalałem, więc rzadko miałem okazję coś komuś ugotować. Miałem nadzieję, że zje choć trochę aby odzyskać siły.

Offline

#47 15-02-2014 o 10h40

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

  Emilii Carter

Odebrałam od niego woreczek z lodem, położyłam go na podbrzuszu i usiadłam nie do końca wygodnie na krześle. Chodziło o to by woreczek nie spadł. Nie zważałam zbytnio na to co mówi i czyni, nie teraz.
-Tak, tak, każdy tak mówi, ale jak przychodzi co do czego to inna bajka-powiedziałam. Zaczęłam dźgać naleśnika zastanawiając się czy zjeść czy nie. Z westchnięciem oderwałam kawałek naleśniczka i włożyłam do ust. Znowu położyłam się wręcz na stole, co chwilę wkładając jakiś urwany kawałek naleśnika do ust.
-Nie przepadam za naleśnikami jak i za owsianką-wymamrotałam-I skoro nie dotknąłbyś kobiety bez jej zgody, to posmarowałbyś Amy-chan gdyby się zgodziła. Bo to przecież wspaniała Amy, determinacja itp.-dodałam podobnie. Miałam dosyć tego że on stara się pokazać z innej strony, to chore. Przecież nie jestem ślepa i widzę wszystko. Przecież na kilometr widać że ona mu się podoba, ślepa nie jestem, ani głupia. No nie aż tak, jak mu się zdaje. Odgarnęłam niebieską grzywkę z oczu i westchnęłam głęboko. Nie zjadłam nawet jednego naleśnika, z pół co najwyżej. Ale po prostu nie jestem głodna, może i powinnam zjeść by sił nabrać. Ale po prostu nie jestem głodna! Nie jestem! Resztę po prostu zostawiłam jemu, poddałam się, więcej bym nie wcisnęła za Chiny.

Offline

#48 15-02-2014 o 11h00

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                 Obudziłam się, kiedy było już rano i z przerażeniem stwierdziłam, że nie jestem sama. Pod MOIM drzewem siedział aż na zbyt znajomy mi mężczyzna. Craig, przyjaciel ojca. Jak dobrze go pamiętałam... Cóż, po tym wszystkim, co zrobili mi z ojcem trudno by było go nie pamiętać... Chwyciłam za torbę, chcąc wysłać smsa do brata, ale kiedy sięgnęłam  w jej kierunku, zamarłam. Mojej torby nie było obok. Spoczywała za to obok nóg mężczyzny, który właśnie najbezczelniej w świecie przeglądał jej zawartość. Dokładnie tak, jakby czegoś szukał. Dotarła do mnie niezbyt optymistyczna prawda. Craig doskonale wiedział, że tu jestem. Sięgnęłam do kieszeni spodni i odetchnęłam z ulgą. Telefon tam był. Teraz wystarczyło "jedynie" zejść z drzewa, tak by nie zauważył, że zniknęłam. Starałam się oddychać jak najciszej. Znałam Craiga już jakiś czas i wiedziałam, że jest równie niebezpieczny, co mój ojciec. Miał smoki wytatuowane na obu ramionach, wygoloną głowę i mięśnie na tyle silne, że z łatwością mógłby mnie zabić. Ale ja byłam bystra. Ostrożnie przełożyłam nogi na drugą stronę gałęzi tak, aby zwisały swobodnie w dół. Byłam w odległości około pół metra od Craiga. Dosłownie przestałam oddychać. Chwyciłam się gałęzi z całej siły i opuściłam się delikatnie na dół. Udało się, stałam. Nie było sensu odzyskiwać torby, musiałam myśleć o ochronie własnego życia. Nie byłam głupia. Pojawienie się najpierw ojca, a teraz jego towarzysza nie wróżyło niczego dobrego. Zwłaszcza, że teraz mają pewność, że to ja.
Zaczęłam się powoli wycofywać. Po piątym metrze wpadłam w bieg, a potem sprint. Chyba nigdy nie biegłam tak szybko, poważnie... Skręciłam w jakąś uliczkę i wybrałam numer Jay' a.
- Jay, widziałam Craig' a - wydyszałam do słuchawki opierając się o ścianę.
- Wiem...- wyszeptał. Oczy rozszerzyły mi się z szoku.
- Jak to wiesz? O czym ty do cholery mówisz?- złapałam się wolną ręką za bolący brzuch.
- Ojciec i reszta są pod naszym domem i czekają, aż wyjdę. Nie wiem co się dzieje- niepokój w jego głosie mnie przeraził. Jay nigdy się nie bał. Zawsze mnie chronił i był odważny, jak lew.
- Zadzwoń na policję- powiedziałam, starając się opanować drżenie głosu.
- Nie mogę, nie popełniają przestępstwa. Mogą sobie stać gdzie chcą i ile chcą - zrozumiałam oczywistą prawdę. Byliśmy w sytuacji bez wyjścia. - Nie wracaj na razie do domu. Muszę kończyć, pa- rozłączył się. Westchnęłam z rezygnacją. Wyjrzałam zza ściany. Craig zauważył mój brak i zaczął rozglądać się wszędzie gdzie mógł. Targnęły mną zimne dreszcze.

Offline

#49 15-02-2014 o 11h10

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://imagizer.imageshack.us/v2/680x125q90/809/w06t.png

No i dupa. Jak ta dziewucha się uprze to za cholerę nie da się zmienić jej zdania. Splotłem palce swoich dłoni na karku a głowę odchyliłem do tyłu przymykając oczy. Dobra, jak sobie tam chce.
- Może przestałabyś narzekać jak stara przekupka na targu. Tylko ciągle jęczysz, że ja zrobiłbym to, to tamto. Nawet jeśli lubię Amy - nie będę za nią latać jak opętany. Ona to ona, a Ty to Ty. Czasami mi się wydaje, że Ty jesteś bardziej zdeterminowana - i będę szczery - w pewnych momentach staje się to wku***jące. - warknąłem i wstałem gwałtownie od stołu o mało nie przewracając stołu. Znowu robię się za gwałtowny. Szybko się uspokoiłem i westchnąłem. Ona zna ją lepiej, ale mnie wcale. Tak, wiem, nigdy nie udawało mi się ukrywać emocji - a jak już to się zbierały aby wybuchnąć. Od wczorajszego popołudnia te dziewczyny zmieniły mój tryb życia i nie tylko to. Dlaczego przysparzają mi tyle problemów i zmartwień jak znam się z nimi niecały dzień? Podszedłem do okna, słońce już zaczęło się wznosić ku niebu, księżyc natomiast chować. Odwróciłem się i szybkim ruchem założyłem skórzaną kurtkę, którą przed gotowaniem rzuciłem na jedno z krzeseł. Podałem dziewczynie klucze do mieszkania.
- Widzę, że skoro jesteś w stanie pokazywać pazurki nie jest z Tobą tak źle. Za niedługo będę, do tego czasu mogą się tu pojawić chłopaki z zespołu. - starając się ukryć irytację dosłownie wyleciałem z mieszkania kopiąc kamienie po drodze. Ruszyłem w stronę parku mijając parę przecznic, kiedy wyszedłem na prostą prowadzącą do niego zauważyłem biegnącą z jego strony Amy. Zmarszczyłem czoło. Puściła się tam wręcz sprintem w panice, jakby przed kimś uciekała. Zatrzymała się tam i rozmawiała z kimś przez telefon, a zaraz po tym rozłączyła się. Kiedy rozglądała się z niepokojem stanąłem za nią i zakryłem dłonią jej usta.
- Spokojnie, to ja- powiedziałem kiedy zaczęła się rzucać. Słysząc, że to ja chyba się uspokoiła. Czy ta dziewczyna zawsze musiała się pchać w każde niebezpieczeństwo? Westchnąłem ciężko i wychyliłem głowę. Zauważyłem jakiegoś łysego, wytatuowanego faceta szukającego czegoś, a raczej kogoś. Spojrzałem na dziewczynę podnosząc jedną brew.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (15-02-2014 o 11h17)

Offline

#50 15-02-2014 o 11h27

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                Nie miałam pojęcia co robić. Do Emilli w końcu nie zadzwonię, bo ona o niczym nie wie. I chyba nie dałabym rady jej o tym opowiedzieć... Oparłam się ręką o ścianę i nagle zamarłam. Usłyszałam za sobą kroki, potem ktoś zakrył mi usta ręką. Zaczęłam się szamotać, jak zwierzę w sidłach. No, to koniec. Craig zawlecze mnie do ojca, a potem wszyscy się ze mną policzą. Nagle jednak usłyszałam głos Adriana.
- O Boże, Adrian...- odwróciłam się przodem do niego. Patrzył na mnie podejrzliwie, zrozumiałam, że nie mam wyjścia i muszę mu powiedzieć prawdę, jeśli chcę pomocy. - Dwa lata temu nawiałam z domu, bo ojciec mnie bił, zresztą nie tylko... W każdym razie, nigdy nie robił tego sam. Ten facet, to Craig, jego goryl. Obaj pojawili się w mieście, znaleźli mnie, do tego jakaś grupa stoi pod moim domem, mój brat jest sam, nie wiem co chcą zrobić, ale są niebezpieczni...- cholera jasna! Tyle czasu się ukrywałam, a teraz wszystko na marne? Poczułam dosłownie, jak blednę. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. To wszystko, co działo się każdej nocy...

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5