Link do zewnętrznego obrazka
W sumie, to dopiero kiedy ona o tym wspomniała, przyszło mi to do głowy. Rzeczywiście, nie musieli pojawiać się tam po raz kolejny, a nawet nie mogli, przecież kryjówka mogła okazać się spaloną... Bo co, jeśli nas zauważyli?
- Dobry pomysł... Myślę, że to też możemy im powiedzieć.
Co oznaczało oczywiście "Ty możesz im powiedzieć", ja wolałem być postrzegany jako człowiek czynu, który nie odzywa się niepytany... Chyba, że do niektórych, jak choćby Anastazja. A wiedząc o jej niecierpliwości byłem pewien, że wszystko im przedstawi, więc nie musiałem martwić się o to, czy jej zamiary będą kolidować z moim planem.
Jako, że drzwi wejściowe są zbyt mainstreamowe, a poza tym i tak wyszedłem z pokoju oknem, w taki też sposób tam wróciłam. I tak mało kto zauważył, wszyscy byli już zajęci tym, co mówiła dziewczyna z cerberem na rękach. Uśmiechnąłem się przelotnie licząc, że zgodzą się na jej propozycję. Mówiła wszystko to, co uzgodniliśmy, że powie - o tym, że nie wszyscy wiedzą jeszcze o ich zamiarach i że chcą spotkać się jutro, by to uzgodnić, a także podzieliła się naszym zdaniem, mianowicie tym, że skoro pan D się zgodził, to nie musi być coś groźnego, a także, że powinniśmy jutro rozdzielić się i szukać ich po obozie. Miałem nadzieję, że jej wysłuchają... Choć w sumie to wszystko mi jedno tak naprawdę, przynajmniej przekonam się, ile warte było to całe ich "Nie możemy się tak poddać!".
Link do zewnętrznego obrazka
Wyszedłem na zewnątrz i od razu usłyszałem za sobą głos Lydii. Podeszła do mnie i dopiero wtedy zobaczyłem jej twarz. Wiedziałem, że nie lubi kłamstwa, ja z resztą i tak nie miałem co jej oszukiwać, bo i po co, z resztą wiedziałem, że tak czy inaczej zdoła mnie przejrzeć... Miała podobną umiejętność do mojej, tylko zdaniem innych jeszcze bardziej przerażającą, jak z resztą ona sama. Choć tak naprawdę bało się jej wiele osób, o dziwo nie zaliczałem się do nich... Ja ją nawet lubię, choć to mało powiedziane, jednak jej tego przecież nie powiem. Nie chcę, żeby się ode mnie odwróciła, wolę by było tak, jak jest, zwłaszcza że jest jedną z niewielu osób, którym naprawdę mogę zaufać, choć podobno z nią wszyscy tak mają.
- Może i nie aktywnie, ale dalej jestem po waszej stronie, prawda? - spytałem, po raz kolejny zastanawiając się, czy mój akcent nie brzmi w porównaniu do innych... Dziwnie. Jednak nie miałem się co tym przejmować, wcześniej jakoś tego nie robiłem, a teraz z resztą i tak wszyscy zaczęli się powoli oddalać, nie musiałem się więc przejmować, a ponad to mogłem spokojnie dodać to, co chciałem. - Poza tym nie chcę być bezużyteczny. - wyznałem, bo tak czułem się za każdym razem, gdy coś planowali. Co prawda zwykle im doradzałem, ale nic innego z takimi zdolnościami jak moje zrobić nie mogłem... Spojrzałem w stronę innych domków. Mój znajdował się niedaleko, do tej pory jednak mieszkałem tam sam. Nie przeszkadzało mi to, mogłem utrzymywać tam dzięki temu względny porządek, nawet jeśli głowy do sprzątania to ja nie miałem. Zastanawiało mnie jednak, ile osób przybędzie w tym roku... I czy będę mieć współlokatora.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (24-12-2013 o 22h12)