Cynthia Rosier
Dziewczyna odprowadziła mnie do pokoju, po czym gdzieś poszła. No trudno... Ważne, że choć wiem gdzie mam swój pokój. Otworzyłam drzwi i stanęłam, jak wmurowana. Pokój nie był duży, może miał ze trzy na cztery metry, nie znam się na tym, ale po umeblowaniu mogłam stwierdzić, że nie Posejdon go urządzał. Na jednej ze ścian była namalowana mapa morska, druga była cała oszklona, dzięki czemu miałam świetny widok na dziedziniec szkoły. To było dosyć dziwne, więc od razu zasunęłam błękitne zasłony. Na pozostałych dwóch ścianach zaś był pałac morski Posejdona i otaczające go tereny morskie. Znajdowały się tam też zwierzęta. Uśmiechnęłam się na ten widok. Było bajecznie. A łóżko przypominało kształtem łódź, choć z szafkami od dołu. Przy łóżku stała szafka nocna, a na niej lampka. Wszystkie meble były białe z granatowymi obramówkami. Ostatnim co zauważyłam było nieduże zdjęcie leżące na łóżku. Podeszłam do niego i wzięłam go do ręki. Gdy zrozumiałam kto się na nim znajduje omal się nie rozpłakałam. Mama z tatą... Och, i tym razem nie byli to przybrani rodzice. Nigdy jeszcze nie widziałam by Posejdon się uśmiechał. Nie sądziłam, by miało zmienić to mój stosunek do niego, ale byłam szczęśliwa, że choć w ten sposób mogę zobaczyć matkę. Odstawiłam zdjęcie na szafkę nocną i zaczęłam się rozpakowywać, jeszcze bardziej wesoła niż wcześniej. Gdy skończyłam wyszłam z pokoju, zamykając drzwi na klucz i ruszyłam pozwiedzać szkołę. Po kilku minutach trafiłam na stołówkę, a już po chwili przez natłok zapachów uusłyszałam burczenie w brzuchu. Wzięłam sobie crossainta maślanego ora ryż z sosem słodko-kwaśnym, po czym się do kogoś dosiadłam, nawet nie zwracając uwagi na tą osobę.
Ostatnio zmieniony przez Nieve (08-10-2013 o 20h12)