Obecnie pamiętam mało swoich snów, ale mogę wam opowiedzieć kilka z dzieciństwa.
Sen 1 - Świadomy sen!
Zjeżdżałam na hulajnodze z górki obok mojego domu. Ogólnie, to zaraz za drogą zaczynała się piaszczysta polanka, a potem był las. Przed lasem się zatrzymałam, żeby zrobić sobie przerwę. Nagle obok mnie zatrzymał się jakiś biały dostawczy samochód z granatowym logiem. Wysiedli z niego dwaj faceci i do mnie zagadali tekstem w stylu: "Ooo, co tam robisz dziewczynko? Przyszłaś do lasu zbierać pewnie pomarańcze?" Ja pomyślałam sobie "Jejku, przecież tu nie ma sensu, w tym lesie nie rosną pomarańcze!" ale nie mówłam tego na głos, tylko kontynuowałam konwersację i mu przytaknęłam. Wtedy on spytał się mnie czy chcę cukierka czy coś w tym stylu. Skojarzyło mi się to z tym gadaniem pań w przedszkolu (chodziłam wtedy do przedszkola), żeby nie rozmawiać z nieznajomymi i nigdy nie brać od nich cukierków. Akurat to z cukierkami to był taki typowy przykład, o którym nam mówili. Ale ja wiedziałam, że to sen, więc się zgodziłam, żeby zobaczyć co się stanie. No i ten facet powiedział mi żebym wsiadła do tego samochodu, to wtedy znajdzie dla mnie jakieś cukierki. Wsiadłam na miejsce obok kierowcy, ale sen się skończył XD.
Sen 2 - Pół świadomy sen
(Był to sen w którym mogłam kierować akcją, ale przychodziło mi to z wielkim trudem.) Ogólnie to cały sen był czarno-biały. Było tam jakieś małżeństwo i wszystko było tak jakby narysowane jak w jakiejś kreskówce. No i ten facet zgubił okulary i żona pomagała mu ich szukać. Przeszukali wszystkie szafki, wszystkie komody, na stole, pod stołem, aż w końcu stwierdzili, że zobaczą pod dywanem. Facet wszedł pod dywan i chwilę pod nim chodził. W końcu wynurzył się po drugiej stronie cały w kurzu. Powiedział coś w stylu "Dawno nie odkurzaliśmy pod tym dywanem" a potem kichnął, bo tak dużo tego kurzu miał na sobie. Tamta babka zaczęła się śmiać, a ten dywan sam zaczął się ruszać i skoczył na tą babkę i ona cała była potem w tym kurzu. Mruknęła coś tam pod nosem, a potem nagle ja sama weszłam do tego mieszkania (widziałam ten sen nie ze swojej perspektywy, tylko wszystko od boku) i powiedziałam do tego gościa, że mam jego okulary. On się zaczął mówić, że mam mu je oddać bo inaczej wezwie policję. Ja chciałam wyciągnąć z kieszeni te okulary, ale nie mogłam ich znaleźć. Potem sen się skończył.
Sen 3 - Nawiedzone kaczki
Był to sen z serii koszmarów, które łączyła zawsze jedna rzecz. Kiedy sen się zaczynał, to miał tak jakby taką melodyjkę na początek i pisał tam zawsze jakiś napis, tak jakby był to jakiś serial oglądany w telewizji. Chodziłam wtedy do przedszkola, więc nigdy nie umiałam przeczytać tych napisów.
Sen się zaczął, znajdowałam się w swoim ogródku. Stałam na brukowanej ścieżce i po prostu szłam sobie powoli po tym ogródku. I nagle usłyszałam dźwięk takich małych stópek na tym bruku. Patrzę, a tam zza krzaka wychodzą gęsiego, jedna po drugiej, małe żółciutkie kaczuszki. (Były takie słodkie <3) Chciałam pogłaskać jedną z nich, a one nagle zaczęły tak dziwnie piszczeć. Zapytałam sama siebie na głos: "Dlaczego one tak dziwnie piszczą, co się dzieje?" I nagle zawiał taki bardzo mocny wiatr. Drzewa się zakołysały i spadło kilka gruszek (mam w ogrodzie grusze). Kaczki otworzyły dziobki, a do mnie dotarło, że one są nawiedzone. Nie wiedziałam czemu, ale miałam silne przeczucie, że tak jest. Zaczęłam płakać i nie wiedziałam co mam zrobić, chciałam uciekać i zadzwonić na policję (XD) potem sen się skończył.
Sen 4 - Czarne niebo
Było zwyczajne popołudnie. Byłam znowu w tym samym ogródku, tym razem ze swoim tatą. Niebo spowiły szare chmury, ewidentnie burzowe. Powiedziałam do mojego taty, żebyśmy już szli po zaraz zacznie padać. On przycinał jakieś stare liście z kwiatków i powiedział, że zaraz pójdziemy do domu. Chmury robiły się coraz ciemniejsze i bardzo gęste. W pewnym momencie były takie jak czarna smoła. Ogarnęła mnie panika, bo cały świat zaczął się robić ciemy, wszystko ogarniał cień i mrok. Zaczęłam krzyczeć do taty, żeby uciekał i zaczęłam biec w stronę domu. Biegłam tak niewyobrażalnie wolno, nie wiem czemu, ale nie mogłam szybciej. Zaczęłam się wspinać po schodach na ganek, który był ukryty pod dachem. Mój tata tak jakby zgiął się w pół i szedł bardzo wolno, nie mógł się poruszać. Upadłam na plecy, a niebo cały czas gęstniało, zmieszało się nawet z księżycem. Naszczęście (ufff) sen się skończył.
.