Evvers napisał
każdy coś przygotowywal sam, wiecie, albo ciasto albo sałatkę albo jakieś ciasteczka czy po prostu kupował chrupki i wszyscy sobie tak to jedliśmy, kosztując trochę wigilii z innych domów i pokazując "jak to u nas jest"
Ban, bo jak tak mieliście to fajnie, ja to pamiętam zupełnie inaczej. Najpierw walka o to, co kto przynosi, bo każdy chciał, żeby było jak najmniej zachodu (poza paroma osobami, które lubiły gotować, więc przynosiły swoje ciasta), potem siedzenie przy stole w swoich grupach i rozmowy jak na co dzień. Zero świątecznego nastroju, jedynie wystrój klasy i jakaś kolęda z radia w tle. I ten moment wymuszonych uśmiechów i składania życzeń, ach wspomnienia.. Hah, przynajmniej napojów było tyle, że dla każdego starczyło xD Pamiętam, że się z koleżanką zmywałam najszybciej, jak się dało, ukradkiem, żeby wychowawczyni znowu mnie nie oskarżała, że nie biorę udziału w "życiu klasy" -.-
Choć z tą pizzą to się zgodzę, pewnie bym sama powiedziała, że się nie składam, bo pizzy nie będę jadła, ale już to brzmi lepiej niż "no to zjedzmy sobie wspólnie barszcz, niech każdy jakiś kubek przyniesie i zupę dla siebie (taką z torebki)". I tak prawie nikt nie przynosił..
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
