Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5

#26 18-08-2015 o 22h45

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Patrzył na Mar i słuchał jej uważnie i nawet z lekka się uśmiechnął.
~ Wiesz ale jak by nie patrzeć ja mam prawie dwa metry wzrostu i chcą nie chcą na większość patrzę z góry.
Jednak to co powiedziała nie za bardzo przypadło mu do gustu, wiedział że Will wolał by żeby dziewczyna trzymała się z dala od tamtego miejsca.Przez chwilkę jego wzrok odruchowo pomknął na Fran i Davida. Przynajmniej on miał takie odczucia nie chciał by by ukochana dziewczyna kręciła się w miejscu w którym on zginął. Była tu rodzina Willa i wszyscy liczyli, że Mar będzie uczestniczyć w pogrzebie. Po za tym on chciał uczestniczyć w jego ostatniej drodze. Jednak gdy tak na nią patrzył rozdartą między tym wszystkim musiał szybko coś wymyślić.
~ Mar, obiecuję że po pogrzebie zabiorę Cię na ten most. Kupimy po drodze jakiś znicz czy coś i ramkę.Mam przy sobie zdjęcie naszej paczki zostawimy je tam przy moście. I przy okazji, wiem że to nie moja sprawa, ale płacz nie jest taki zły. Nie powinnaś tego w sobie tłumić. Wybacz Will by mnie zabił gdybym ci tego nie powiedział wiesz jaki on je...jak miał...czasem odnoszę wrażenie że on uwielbia się ze mną żreć. Jak te dwa psy, mimo to lubiłem to i w sumie jest jedną z niewielu osób która mówiła mi co myśli o tym kim jestem. Choć trochę źle patrzy na moje dowodzenie, że tak to ujmę. To że jestem kim jestem oznacza, że chce was chronić nie wami sterować. Sam ma...nie wiem czemu mówię o nim jak by był z nami przepraszam Mari. Przez to pewnie jest ci ciężej  - pogłaskał dziewczynę i sam pociągnął kolejny raz nosem. Zacisnął pięść dłoni która trzymał w kieszeni. Nie rozklei się tu, musi być twardy i wspierać resztę. Spojrzał na Fran, ciekawiło go jak ona się z tym wszystkim czuje. Zaczynał sie też denerwować nieobecnością reszty. Powinni już dawno tu być. Zaraz zacznie rwać włosy z głowy, niech ich tylko dorwie to popamiętają, w tym dniu nie mogą nawalić, nie mogą zawieść kumpla.

Offline

#27 18-08-2015 o 23h17

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Marion Diana Reynolds


To prawda. On jest naprawdę wysoki i wygląda to zabawnie jak schyla się czasem do kogoś by móc mu powiedzieć coś prosto w oczy.
Podczas jego długiej dosyć przemowy wzruszyłam się. Naprawde jego słowa coś we mnie poruszyły.
-  Dziękuję. Myślę, że dopiero pojechanie tam będzie zakończeniem tego wszystkiego. Może się droczyliście, ale lubił cię. Ukrywał to, jak i ty. Ale to było widać, że się lubicie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. - Nie no coś ty. Chociaż ty się nie pilnujesz z czasem przeszłym. To daje nadzieje, że on nie umarł. Nie do końca... Wiesz czemu się boję płakać? Bo po płaczu przychodzi akceptacja, a ja nie chce zaakceptować, że on umarł. Chce aby tu stał teraz obok i mnie przytulił. Aby przyszedł do szkoły i zaprosił mnie na tej głupi bal. Ja go potrzebuję.
Już w trakcie mówienia tego wszystkiego kilka łez poleciało. Jednak teraz już płakałam. Łzy leciały jak chciały. Naprawdę go potrzebuje. On musi żyć. Dalej się droczyć z nami wszystkimi i troszczyć się o moje zdrowie gdy jestem chora.
Odwróciłam się plecami do Fran i Davida. Nie chce by widzieli jak płaczę. Wpierw chciałam się zapytać czy mogę się do niego przytulić. Jednak czułam, że nie wydobędę z siebie żadnego dźwięku. I po prostu przylgnęłam do niego.
- My go potrzebujemy. - jedyne słowa jakie udało mi się chyba wyjęczeć. Można to też nazwać szeptem z urywanym oddechem.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#28 18-08-2015 o 23h45

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Zaskoczył go ten nagły wybuch i to co powiedziała o Willu, myślał że go nie znosi za to że uważał się za przywódcę, a tu proszę. Objął ją ramieniem i przytulił do siebie jak by była jego małą bezbronną siostrą. Drugą ręką zaczął ją delikatnie głaskać i szeptać ponad jej głową.
~  Płacz spokojnie, nikt nie widzi. To nic złego. On zawsze będzie z nami, nie odejdzie tak po prostu. W naszej paczce zawsze będzie dla niego miejsce, w naszych sercach też. Mari to, że płaczesz nie oznacza, że to akceptujesz. Płacz pomaga pozbyć ci się złych emocji, wszystkiego co negatywne w tej chwili nosisz w sobie. On nie lubi gdy cierpisz a zmuszając się do tego by zachować kamienną twarz niszczysz siebie i swoje emocje. Nie da się ich tak po prostu pozbyć malutka. One są zawsze z nami, a teraz odczuwamy je jeszcze silniej. Po za tym masz całą naszą grupę, my też możemy się tobą opiekować. Jeśli będziesz chora osobiście będę Ci dostarczał rosołki mojej własnej roboty, David zmusi cię do ich jedzenia, a Fran dotrzyma ci towarzystwa i ochrzani kiedy trzeba. - nim się zorientował po jego policzkach spływały łzy które natychmiast wytarł, pociągnął nosem i dalej głaskał dziewczynę. Spojrzał na Fran i Davida dając im znać żeby dali jej jeszcze chwilę by mogła w spokoju i bez wstydu pozbyć się wszystkiego co leży jej na sercu.
~  W tej chwili potrzebujesz się wypłakać, wszyscy chyba tego potrzebujemy. - zaczynał się martwić o resztę. Może powinien wsiąść w auto i przejechać się po okolicy zobaczyć czy któreś nie złapało gumy, albo nie stoi gdzieś na poboczu i ryczy w samotności.

Offline

#29 19-08-2015 o 00h38

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Marion Diana Reynolds


Jayden mnie przytulił, zaczął głaskać po głowie i szeptać. Jego słowa tylko spotęgowały mój płacz. Dlaczego to tak boli? Zawsze w filmach się widzi jak to bohater cierpi po utarcie kogoś bliskiego i zaczyna płakać. Nigdy nie sądziłam, że to taki ból. Jakby ktoś wyszarpał ci fragment wnętrzności bez pytania o zgodzę i przy okazji zamroczył cię czymś, że w to nie wierzysz.
Jednak mimo wszystko w filmie zawsze ma to jakieś dobre strony. Tutaj nie widzę żadnej.
Naprawdę boję się, że o nim zapomnę. Wszyscy zapomnimy. To jest najgorsza perspektywa jaką mogę sobie wyobrazić. Był jednym z nas i moją największą miłością. To boli. Spoglądanie na tych wszystkich ludzi pogrążonych w zadumie i smutku. Te ciemne wieńce i świeczki.
Jasne początków z nim nie miałam łatwych. Will był strasznie uparty i zadziorny. Może dlatego mnie zaintrygował. W końcu zaczęliśmy spędzać mnóstwo czasu razem i związek jakoś sam z tego wyszedł. To były jedne z lepszych dni i miesięcy. Nawet szkoła nie wydawała się taka straszna.
Teraz?, naprawdę nie wiem jak sobie poradzę. Jak sobie wszyscy poradzimy. Każdy na swój pokraczny i odmienny sposób go lubił i będzie tęsknił.
Kiedy w miarę łzy przestały lecieć, a oddech się unormował odsunęłam się odrobię od Jaydena.
Wytarłam sobie oczy i nos chusteczka. Spojrzałam na chłopaka. On też płakał. W końcu naprawdę się lubili. Mimo wszystko.
- Jesteś złotym przyjacielem. Dawno czułam tak wielką radość, że jesteśmy przyjaciółmi Jay. - pocałowałam go w policzek. Oczywiście musiałam troszkę unieść się na palcach.
- Jeśli ci to pomoże. Mogę czasem ci naubliżać i kwestionować twoje zasady przywódcze. Na życzenie mogę ci też czasem przyłożyć. - powiedziałam i nieznacznie uniosłem konciki ust.
Boję się jak on zniesie brak kogoś z kim się kłócił, droczył i czasem się bił. Chodź nigdy nie doszło do większej bójki niż po jednym ciosie w szczenkę, brzuch bądź pierś. Większość z tych bitewek odbywała się podczas pełni gdy ich nosiło.
- Propozycję o rosole zapamiętam. A jak ty się trzymasz? Widze, że płakałeś. Nie sądziłam, że aż tak go lubiłeś.
Jayden płaczący to niecodzienny widok. Raz gdy byliśmy dziećmi widziałam jak płakał. Nie pamietam przyczyny. Wiem, że nasze dzieciństwo było bolesne, ale i szczęśliwe. Chciałbym teraz odrobiny tej lekkości.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#30 19-08-2015 o 15h43

Miss'wow
natasza793
...
Miejsce: Dobre
Wiadomości: 714

Kila osób z tego co mi wiadomo nie bd na pogrzebie /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png A ci co zadeklamowali się, że bd niech napiszą, że przyszli lub coś tym rodzaju. Jeśli ktoś chce by jego dyrektorka instytutu też przepytała niech do mnie napiszę wyślę jakieś pytania jakie może zadać...

Link do zewnętrznego obrazka

Wiedziałam od początku, że Mary nie do końca jest ze mną szczera. Jednak wolałam nie droczyć tematu. Nie chciałam za bardzo na nią naciskać. Sama nie lubię rozmawiać o swoich uczuciach. Więc gdy spytała mnie jak ja się czuje. Rzuciłam tylko w ,,miarę''. Choć w środku gdzieś schowane. W cale się tak nie czułam. Nie mogłam wytrzymać stania w miejscu. Jeszcze w tym... Najchętniej bym gdzieś pobiegła, żeby tylko wyzbyć się tej energii. Jednak czułam, również że nie mogłam. Wiedziałam, że tutaj jest mojej miejsce choć nie mogę uwierzyć w śmierć Willa. Jest dla mnie taka nie rzeczywista. Choć stoję przed cmentarzem i czekam na ceremonie pogrzebową. Jednak to nie zmienia faktu, że czuje jakby żył. Jakby to był jeden z tych głupich żartów. Co czasem robią dzieciaki myśląc, że są śmieszne. Gdy Mary odeszła Jay spojrzałam na w jej stronie.
- Wiem... Dla nas wszystkich to jest trudne. Jednak dla niej najbardziej, bo nie tylko chodziła z Willem ale byli bardzo blisko. Zazdrościłam jej tej bliskość... - powiedziałam do Davida. Czytałam dużo o wilkach i  z tego co wyczytałam okazało się, że oni łączą się ze sobą na całe życie. Miałam nadzieję, że nas nie ma tego choć coraz więcej widzę podobieństw do wilków. Między innymi ten duży apetyt. - Właśnie pełnie czy nie mogli wybrać innej pory miesiąca. Jednak skąd mogli by wiedzieć - dodałam po chwili i spojrzałam stronę Mary i Jay. Jeśli ktoś z nas mógł poprawić humor to tylko on. Ja nie zawsze umiem się wypowiadać zwłaszcza gdy jestem coś za bardzo zaangażowana.  - Wątpie byśmy coś tak głupiego zrobił ktokolwiek z nas... Choć jest taka możliwość... - powiedziałam do niego. Chciałam chociaż jego uspokoić.  David odebrał od de mnie dwa wieńce, które były dla nich. Miałam nadzieję iż udało dobrać mi się napisy. Choć nie wiedziałam czy nie przesadziłam z napisem u Mary. Patrzyłam nie zbierających się ludzi przy rodzicach Willa składający swoje kondolencje. Części z nich znałam gdyż to byli ludzie z miasteczka, nauczyciele, a nawet kilku uczniów. Na ich widok miałam ochotę prychnąć. Też coś czy jakikolwiek uczeń zna nasze imiona. Zazwyczaj mówią na nas: sekta, dziwolągi i tym podobnych. Jednie akceptują tych którzy grają w szkolnych reprezentacjach. Ponieważ dzięki nim nasza szkoła zdobywa coraz więcej nagrody. Sama dyrektorka szkoły powiedziała, że od trzech lat szkoła ma dobrą pasję i ma nadzieję, że to się utrzyma. Tak więc uczniowie ze szkoły nic o nas nie wiedzą. Spojrzałam na Davida.
- Nie rozumiem tych wszystkich ludzi. Czemu przypominają sobie o kimś na jego pogrzebie - tak zawsze jest. Gdy człowiek żyje jest jednym z wielu, a jeśli umrze to zaraz przypominają sobie. Różne momenty z nim, że kiedy piątkę sobie z nim przybili. Spojrzałam na Mary i Jay. Widziałam w spojrzeniu chłopaka wyraźną prośbę. Jednak nie mogłam dłużej tutaj stać nie mogła patrzeć na tych ludzi.
- Idę się trochę przejść po cmentarzu. Zobaczymy się w kaplicy - powiedziałam do Davida. Widziałam zbliżającego się Petera na rowerze. Gdy chłopak do nas podjechał do nas. Przywitałam się z nim krótkim ,,Cześć'' i wzięłam swój wieniec postanowiłam zanieś go już do kaplicy i położyć przy innych. Nie rozumiałam swojego uczuć. Przypominały huśtawkę. Jeszcze przy żadnej pełni ani normalnym dniu aż tak skrajnię nie czułam. Z jednej strony byłam przygnębiona, smutna, z innej zła na wszystko na tych ludzi na swoich rodziców. Prawie wszystkich rodzice byli, a moi nie mogli nawet zadzwonić.  Była również trzecia strona, która chciała się śmiać z powodu tej całej huśtawki. Kaplicy już byli kilka osób. Pod ołtarze znajdowała się urną, a przy niej zdjęcia Willa. Na tym zdjęciu wyglądał poważnie choć mało kiedy go takiego widziałam. Częściej się uśmiechał lub wygłupiał. Zwłaszcza w takich chwilach jak ta gdy wszyscy byliśmy smutni. Robił to aby poprawić nam humor. Stałam tak patrząc na to zdjęcie i próbując zrozumieć. Dlaczego w tedy jechał przez ten most? Czemu musiał wypaść? Czemu zginął? Gdzie w tym wszystkim sens? Znajdowałam się kaplicy podobno domu bożym. Podniosłam głowę na krzyż z Jezusem. Czemu pozwoliłeś mu zginąć? Na pewno nie przyszła na niego pora.  Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś koło mnie stanął przy mnie kobieta. Spojrzałam na nią nie wiedziałam czy ją znam, a jeśli tak to skąd.
- Byłaś przyjaciółką Willa? - spytała się mnie.
- Można tak powiedzieć - odpowiedziałam nie za bardzo chciałam z nią rozmawiać. Nie lubiłam rozmawiać z obcymi ludźmi o innych, a już zwłaszcza tłumaczyć się. Co łączy mnie z innymi przyjaciółmi. Wystarczy, że wiele razy słyszę od babci. Zazwyczaj zaczyna się od słów ,,Twoi przyjaciele to ciekawi młodzi ludzie''.  Jednak kobieta nie wyglądała jakby zrezygnowała z rozmowy ze mną.
- Nie znałam Willa osobiście. Pracowała w szpitalu gdy przyszedł na świat. Jak myślisz dla czego Will zginął. Różne są plotki na ulicach. Jedni twierdzą, że Will nie zginął przypadkowo, że to było samobójstwo z powodowane alkoholem - powiedziała do mnie. Spojrzałam na nią nią z ciekawości. Plotki? Jakie plotki? - Podobno miał jakąś tajemnice z którą nie umiał sobie poradzić dla tego też popełnił samobójstwo, a wcześniej pił - nie mogłam dużej tego słuchać.
- Wątpię by Will popełnił samobójstwo. A jeśli pani ma choć szczyt taktu przestanie rozpowiadać głupoty na jego temat w czasie jego pogrzebu - powiedziałam do niej. Nie wiedziałam czy nie przesadziłam z reakcją. Jednak jeśli pomyśleć co by było gdyby ta kobieta powiedziała to Mary. Już teraz czuje się fatalnie, a jeśli ta kobieta powtórzyła by jej te brednie. By jeszcze bardziej przeżywała śmierć Willa. Chciałam się przejść ale widziałam, że bym nie zdążyła gdyż już weszli rodzice Willa i inni. Dojrzałam, że prócz trójki przyjaciół których widziałam przy bramie doszło jeszcze kilku. Usiadałam gdzieś na środku. Sądziłam, że pierwsze rzędy powinny być dla rodzinny. Koło mnie usiedli inni (PS jeżeli ktoś chciał aby jego postać usiadła gdzieś indziej niech śmiało piszę. Nie chce nikomu narzucać miejsce siedzenia). Chwilę później wyszedł ksiądz w asyście. Msza święta była na tyle ładna.  Na koniec mszy ksiądz powiedział:
- Jeśli ktoś chce coś powiedzieć o Willu. To zapraszam...

Peter później brak czasu /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png

Ostatnio zmieniony przez natasza793 (20-08-2015 o 11h10)


Jeśli gdzieś nie odpisuje długo proszę o wybaczenie i przypomnienie na PW  PS zadaj mi pytanie  ASK.fm
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#31 19-08-2015 o 19h24

Miss'OK
Whitewind
...
Miejsce: jak patrzę na ten dywan, to tak nie bardzo.
Wiadomości: 1 633

David "Bold"

Westchnąłem cicho nerwowo krążąc w tę i z powrotem po swoim pokoju. Nie spałem przez całą noc przez tą cholerną zbliżającą się pełnię. Energia wręcz mnie roznosiła, próbując wydostać się na zewnątrz. A ja nie mogłem na to pozwolić, ponieważ wiedziałem czym to może skutkować. Nie miałem zamiaru budzić moich rodziców którzy wparowali by do mojego pokoju i być może zemdleli na widok wilka w pokoju ich syna, którego na dodatek w tamtej chwili by nie było. Resztkami silnej woli powstrzymywałem się. Odetchnąłem z ulgą kiedy słońce zaczęło wschodzić. W dzień nie było aż tak źle, jednak nadal musiałem mieć się na baczności. Zerknąłem kątem oka na wiszący na ścianie kalendarz z dzisiejszym dniem zakreślonym w kółku. Powoli podszedłem do niego, przyglądając się bacznie przedmiotowi jakby był jakimś nieziemskim widokiem. Dzisiaj miał być pogrzeb. Z początku nie byłem do końca pewny czy przyjdę. Kilkanaście godzin później miała być przecież pełnia,a  w stadzie ludzie dobrze wiedzieli że nie jestem tym typem który radzi sobie dobrze z samokontrolą, na kilka dni przed nią jak i w jej dzień. Nie mogłem jednak się tam nie pojawić. William był moim dobrym przyjacielem. On z nielicznych na samym początku najbardziej pomagał mi się powstrzymywać przed przemienieniem. Musiałem się tam udać. Chociaż to mogłem zrobić.
(...)
Na miejscu pogrzebu pojawiłem się zaledwie minutę przed rozpoczęciem ceremonii. Westchnąłem cicho widząc że faceci byli ubrani w garnitur. Niestety nie posiadałem ani jednego więc musiały mi starczyć czarne spodnie, tego samego koloru T-shirt oraz szaro - czarna flanelowa koszula. Od momentu kiedy przybyłem trzymałem się lekko z ubocza. Znajomym w ramach przywitania skinąłem delikatnie głową. Kiedy ceremonia się zaczynała usiadłem na samym końcu, ponieważ w razie nagłych problemów mogłem spokojnie się wycofać. Nie chciałem ryzykować. Słysząc słowa księdza uniosłem głowę i rozejrzałem się.

Ostatnio zmieniony przez Whitewind (19-08-2015 o 19h26)

Offline

#32 20-08-2015 o 15h18

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365



David Lincoln Reynolds

Słuchałem uważnie tego co mówiła Fran. Ona ma racje. Część tych ludzi nie powinna się tutaj znajdować. Nic o nim nie wiedzieli i nawet nie chcieli się dowiedzieć. Naprawdę współczuję naszej całej watasze. Każdy przeżywa to inaczej i kazdy cierpi. Pożegnałem się na chwilę z Fran. Zaczałem rozglądać się za resztą paczki, ale nikogo nie zauważyłem.
Ruszyłem do kaplicy i położyłem wiązankę. Usiadłem z przodu. Cała msza była w miarę okej. Kilku osobom, a zwłaszcza jego rodzicom już puściły emocje i zaczęli płakać. Kiedy ksiądz powiedział, że można coś powiedzieć postanowiłem to zrobić. Will by zrobił dla mnie do samo. Wstałem z miejsca i poszedłem we wskazane miejsce.
-Witajcie. Jestem David Reynolds i byłem przyjacielem Williama. Chodź naprawdę traktowałem go jak starszego brata. Był naprawde świetnym człowiekiem. Tajemniczym, ale naprawdę dobrym przyjacielem. Nigdy nie pytał czemu ktoś jest wściekły lub smutny tylko od razu pomagał. A jeśli pytał to naprawdę się tym przejmował. Przy nim można było być sobą. Nigdy o nim nie zapomnę. Spoczywaj w spokoju Will. - powiedziałem.
W pewnym momencie chciało mi się płakać. Jednka uznałem, że lepiej będzie gdy powiem wszystko bez łez. Gdy powiedziałem wszystko wróciłem na miejsce. Jestem pewnien, że Marion będzie chciała coś powiedzieć.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#33 21-08-2015 o 12h48

Miss'wow
natasza793
...
Miejsce: Dobre
Wiadomości: 714

Taka informacja dla wszystkich

Cmentarz w Central Lake




Link do zewnętrznego obrazka

       Gdy wyszedłem z domu wsiadłem na swój zniszczony już rower. Niestety nie stać nowy, a nie chce prosić innych z watahy pożyczenie pieniędzy. Wolę poczekać do wakacji i pójść rano do pracy u jakiegoś gospodarza lub odkładać z wpłaty. W tedy dopiero kupić. Zresztą ten jaki jest taki jest ale da się nim jeźdź po co mi jakiś tam nie wiadomo jaki. Wolę tego marnego składaka, który od czasu do czasu za hałasuję lub spadnie mu łańcuch. Dojechałem jakiś czas przed ceremonią. Przywitałem się Francheską. Następnie rozejrzałem się po zebranych widziałem kilku ludzi z paczki. Jay i Mary rozmawiających, Linka... Odparłem się od mur cmentarza. Poczekałem, aż ludzie skończą składać swoje kondolencje. Gdy zauważyłem, że ludzie idą w kierunku kaplicy. Poszedłem za nimi. W mojej głowie było pełno myśli. Nie wiedziałem, które są już moje, które są prawdziwe, a które są spowodowane pełnią. Usiadłem na samym końcu w prawym roku obok jakiegoś stojaka z kwiatami. Zauważyłem jak do kapicy wchodzą jeszcze David i Suzuka. Gdy ceremonia dobiegła końca. Ksiądz zaproponował, że jeśli ktoś chce coś powiedzieć o Willu niech wyjdzie. Pierwszy wyszedł Link, co dzięki temu więcej ludzi nabrało odwagi i zaczęli wychodzić. Jasne nikt nie chce być pierwszym. Pewnym momencie wyszedł ojciec Willa.
- Willam był naszym pierwszym dzieckiem. Pamiętam dzień kiedy Nina powiedziała mi, że jest w ciąży. To był ogromny szok gdyż oboje byliśmy ostatniej klasie. Mieliśmy wiele marzeń... Jednak jedno było pewne nie dorośliśmy do bycia rodzicami, a nawet małżeństwem. Popełniliśmy wiele błędu. Na początku pochowaliśmy naszą młodszą córkę Katy, a teraz Willa. Nie wiem czy to nasza winna i naszych błędów. Jednak wiem jedno Will był wspaniałym dzieckiem, synem, przyjacielem i nawet bratem. Choć nie zdawał sobie tego sprawy. Na dowód tego jakim był człowiek widać dzisiaj. Ilu ludzi zebrało się w jego ostatniej drodze. Ilu z was nie wyobraża sobie co będzie dalej...? Will również żył swoim własnym życiem. Nigdy nie obarczał nas swoimi problemami, nie zwierzał się nam. Jednak choć nie mieszkałem z nim i jego matko. To zawsze znajdywał czas by do mnie przyjść i pomóc mi przy budowaniu łodzi. Spędzał czas też z matką, i przyjaciółmi. Zawsze miał czas dla innych i nigdy nie wymagał od innych nic zamian. Dla tego cieszą się, że był moim synem i na zawszę pozostanie w moim sercu. Dziękuję - jego wypowiedź była głęboko i słychać było jak momentami mu głos się łamię. Jednak wypowiedział ją do końca... Na koniec wrócił na swoje miejsce i przytulił swoją byłą żonę. Może gdybym nie był na tyle nieśmiały też bym wyszedł i coś powiedział o Willu. Jednak nie chce o nim mówić, bo to by oznaczało, że go nie ma, że członek watahy naprawdę nie żyję.

Ostatnio zmieniony przez natasza793 (21-08-2015 o 18h48)


Jeśli gdzieś nie odpisuje długo proszę o wybaczenie i przypomnienie na PW  PS zadaj mi pytanie  ASK.fm
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#34 22-08-2015 o 22h39

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Siedziałam w domu, zamknęłam się przed rodzicami, bo chcieli wyciągnąć mnie na pogrzeb Willa, ale ja nie chce tam iść. Wiem że pewnie by mi odwaliło, tak jak na pogrzebie dziadka gdy miałam 12lat. Zaczęłam krzyczeć płakać i wszystko przewracałam, od tamtej pory unikam pogrzebów, a jako że dzisiaj pełnia, mogło mi bardziej odbić. Wtuliłam nos w poduszkę, starając się nie ponieść energii.
Śmierć kogoś z watahy, dotknęła mnie bardziej niż śmierć kogoś z rodziny. To pewnie dlatego że z nimi spędzam więcej czasu i wiedzą o mnie więcej niż inni i vice versa. Załamana zaczęłam chodzić po pokoju, a potem i go nawet sprzątać. Nie miałam co robić a żeby czasem czegoś nie zniszczyć przez energie musiałam się czymś zająć. Lepsze to niż potem mieć ochrzan od rodziców.

Offline

#35 24-08-2015 o 18h21

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Spojrzał na dziewczynę i lekko się zaśmiał, jeden kącik ust poszedł nieznacznie w górę, ale dało to zmierzony efekt delikatnego czułego uśmiechu.
~ To nie tak, że płakałem. To przez pełnię, emocje, uczucia i wszystko jest...sama wiesz mocniejsze. Nie chodzi o to ze lubiłem go bardziej, po prostu jesteśmy rodziną, a smutne jest gdy umiera ktoś bliski.
Chłopak rozejrzał się i objął przyjaciółkę ramieniem, zbliżała się pora by pożegnać Willa. Uważnie słuchał wszystkich przemówień, sam czuł, że powinien coś powiedzieć. Tylko co i jak by nie urazić nikogo. Zamyślił się głęboko i dopiero po chwili zyskał odwagę by powiedzieć co myśli i czuje.
~ William James Promise, nam znany jako Will. Dla mnie osobiście zrzęda, maruda, uszczypliwa istota która lubiła pokazywać mi gdzie jest moje miejsce, tak nie przypadkiem wskazuję na trawę. Czasami zdarzało mi się, że odbijało mi i zaczynałem się rządzić bo chciałem kogoś chronić przed dokonaniem złego wyboru. Najlepszym lekarstwem na ten stan był lewy sierpowy od Willa, tak drodzy państwo parę w rękach to miał jak nikt inny. Zawsze wkurzał się gdy próbowałem mówić innym co mają robić i jak żyć, on oduczył mnie tego skutecznie w dniu kiedy złamał mi nos. To, że żarliśmy się jak dwa psy nie znaczy, że go nie lubiłem. Bo jak wiadomo najodważniejszym trzeba być by stawić czoło przyjacielowi, idąc tym tropem odwagi mu nie brakowało. Miałem wrzucić zdjęcia naszej paczki do jego mogiły tak w ramach pożegnania, ale...dla mnie nie ma kogo żegnać, bo dla mnie Will nie umarł, on zawsze będzie z nami.
Schował się w tłum i rozejrzał po ludziach z watahy. Ciekawiło go kto z nich zrozumie co chciał przez to powiedzieć, ilu z nich miało podobne odczucia. Czy on po prostu zwariował i dręczyła go wilcza natura coraz bardziej czująca pełnię, a może ktoś z nich czuł podobnie? Jay coraz bardziej martwił się, że może ma coś z głową, chciał jak najszybciej się zebrać z tego miejsca i wylądować w lesie, tam gdzie emocje mogą wziąć górę nad umysłem.

Offline

#36 24-08-2015 o 18h57

Miss'towarzyska
Lilia444
Koooteeek!
Miejsce: Pomocnik moderatora :3
Wiadomości: 2 621

Vanessa Elisabeth Alice
Śmierć Willa? Tak, żałoba, wszyscy jacyś smutni, przygnębieni, ale ja jestem wyjątkiem. Nie lubiłam tego typa i tyle. Głupi pogrzeb, po co ja w ogóle tam przyszłam ? A, już wiem tak trzeba. Stałam z samego tyłu i oglądałam nagrobki, nie słuchając nikogo, niczego, nie obchodziło mnie co się dzieje. Ach, mam już tego dość, być na pogrzebie z przymusu! Rozglądnęłam się dookoła, nikt raczej się nie patrzył w moją stronę. Wolnym krokiem, trzymając ręce w kieszeniach szłam do wyjścia szepcząc coś pod nosem. Zdawało mi się, że jednak ktoś mnie zauważył... Ale to nie ważne, w ogóle mnie to nie obchodzi. Will nie był dla mnie nikim ważnym. Nieczęsto gadaliśmy, często się do mnie uśmiechał, lecz ja odpowiadałam mu krzywą miną. Dlaczego go nie lubiłam? O, jest wiele powodów. Po co wymieniać. Pogrzeb, pogrzebem; należy być smutnym, ale ja śmiałam się w duchu. Och, mój wróg nr 2 wyeliminowany! Nie, nie! Nie życzyłam mu śmierci! W przeszłości dużo złego wydarzyło się między nami, a ja obiecałam sobie, że nie odezwę się do niego już NIGDY, aż do śmierci. Jednak go to wcześniej spotkało. Myślałam, iż ze złości wyparuję albo umrę. A teraz czuję wielką ulgę. Czuję się lepiej, o wiele. Kamień spadł mi z serca. Wszyscy( chyba ) beczą, a ja? Ja jestem wyjątkowa. Dlatego zwiałam z pogrzebu, tym swoim uśmieszkiem mogłabym zdenerwować niejednego. Pójdę do domu. Dziś nadszedł czas by świętować; podczas gdy inni mają żałobę. A jednak,... Trochę mi żal Willa...

Przepraszam, że tak głupio, bez sensu i krótko, ale ostatnio brak mi weny /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/tongue.png

Offline

#37 24-08-2015 o 19h33

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Marion Diana Reynolds


Jay objął mnie ramieniem. Dodało mi to trochę otuchy. Jednak i tak muszę wejść do kaplicy, wysłuchać tego wszystkiego, patrzeć jak go grzebią i tak dalej. To wszystko jest zbyt bolesne.
Weszłam do kaplicy i usiadłam obok brata. Złapałam go za rękę. Msza była okej. Nie popłakałam się, gorzej było później gdy przyszedł czas na przemówienia. Każdy mówił wspaniale. Kilka łez popłynęło po moich policzkach. Uznałam, że też muszę coś powiedzieć.
- William był wyjątkowym facetem, naprawdę. Jednak nie wszyscy w nim widzieli  ideał. Każdy widział w nim kogoś innego. Jedni przyjaciela, inni kumpla, wroga, mentora, samotnika, dobrego ucznia czy miłość swego życia. Dla mnie on nie umarł, jeszcze nie. Nie dopóki drobne rzeczy nam o nim przypominają. Rzeczy jak niedomalowany płot, perkusja czy cokolwiek innego. Na długo jeszcze pozostanie w naszej pamięci, mojej na pewno.
Pod koniec przemowy już ledwo się trzymałam. Jednak uznałam, że popłaczę sobie jak usiądę. Mimo to kilka łez pod koniec poleciało. A gdy usiadłam już same zaczęły lecieć.
Wbiłam mocno swoją dłoń w dłoń brata. Nie rozumiem tego, dlaczego on umarł?!
Czemu? To się nie powinno przydarzyć, nie nam. Nie naszej paczce.

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (24-08-2015 o 19h33)


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#38 24-08-2015 o 20h09

Miss'wow
natasza793
...
Miejsce: Dobre
Wiadomości: 714

MISTRZ GRY

Ceremonia zakończyła się po wypowiedzi Marion. Gdy dziewczyna zeszła z podtekstu. Jej miejsce zajął kapłan.
-Kochani dziękuję wam za tę piękne słowa. Jestem pewien, że Willam był by wam wdzięczny za każde wypowiedziane słowo oraz za wasz smutek z powodu jego śmierć. Każdy człowiek modli się o to by go zapamiętano po śmierć, by jego śmierć nie była pusta. Dla tego dziękuję wam za tak liczne przybycie. Jednocześnie proszę o pamięć dla kaplicy i zostawienie datku oraz przypominam wam, że dzisiaj w nocy odbędzie się czuwanie w kaplicy, by dusza Williama trafiła na niebiosa. Bogu niech będą dzięki... Teraz udamy się w ostatnią drogę Williama. Do miejsce gdzie spoczną jego prochy*- gdy duchowny wypowiedział ostatnie pojawili się pracownicy zakładu pogrzebowego aby ustawić urnę na platformie, którą niosło czterech mężczyzn. Kwiaty pozostały na miejscu. Jak obowiązuję zwyczaj, że dopiero później gdy żałobnicy się rozejdą pracownicy zakładu pogrzebowego  zajmują się tym by je później ułożyć na grobie. Gdy pochód doszedł na miejsce. Ksiądz odmówił jeszcze modlitwę i pokropił grób również zebranych. Na koniec za nim urna została zakopana. Wsypał garść ziemi na urnę. Po nim uczynili to rodzice, dalsza rodzina, a następnie przyjaciele i znajomi. Gdy każdy rzucił garść ziemi... Pracownicy przykry urnę w całość. Na koniec zmówiono końcową modlitwę. Za nim jeszcze zaczęli się rozchodzić. Zabrał głos ojciec Willa.
- Raz jeszcze dziękuję, za przybycie na pogrzeb. Również wraz z matką Williama pragniemy was zaprosić na stypę. Która odbędzie się w miejscowym hotelu & restauracji Pelikan - powiedział po czym podszedł do swojej obecnej żony i synka. Natomiast matka Willa stała wraz ze swoim siostrą. Patrzyła w dal... Nie wiadomo czy docierało do niej co się dokoła dzieję. Kapłan wraz z asystą ministrantów wrócił do kaplicy, a większości gości zaczęła się rozchodzić. Przy grobie pozostała tylko dwie osoba, nie daleko młodej dziewczyny o różowych włosach stała kobieta. Która zaciekawieniem patrzyła na dziewczynie. Kawałek dalej stała grupka młodych ludzi. Wyraźnie o czymś rozmawiali. Nawet nie zauważyli, że ich koleżanka została przy grobie.


Jeśli gdzieś nie odpisuje długo proszę o wybaczenie i przypomnienie na PW  PS zadaj mi pytanie  ASK.fm
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#39 24-08-2015 o 20h29

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Marion Diana Reynolds


Gdy wróciłam na miejsce głos zabrał kapłan. Wtedy już płakałam. Całe szczęście nikt tego nie słyszał. Łzy po prostu leciały jak chciały, a oddech przyśpieszał. Chcieli łzy to mają łzy. Czuję jak by coś pękało we mnie. Wpierw była tylko rysa, a teraz pojawiły się pęknięcia. Nie chcę aby to była prawda.
Ledwo kontaktowałam przy słuchaniu następnych słów i robieniu tych rzeczy co trzeba robić na każdym pogrzebie. Nie dowierzam w to wszystko. To nie może się tak...Nie rozumiem.
W końcu wszyscy poszli, a ja zostałam sama nad grobem. Nawet mój brat poszedł. Ja po prostu nie mogę iść dalej. Chcę tu zostać chwilę z nim. Sam na sam.
Stałam nad jego grobem i znowu zaczęłam płakać.
- Will ty głupku. Obiecałeś mi wspaniałe 18 urodziny, wspólny wyjazd...Nie zostawiaj mnie.- wyszeptałam.
Nie chcę aby to była prawda. On ma żyć i stać gdzieś w drzewach i czekać na mnie aż pójdziemy gdzieś razem usiąść i pogadać. Ja go potrzebuję. Naprawdę go potrzebuję.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#40 24-08-2015 o 20h34

Miss'Fuzja
Steno
Odliczanie do samodestrukcji: 10...9...8...
Miejsce: HotHarem- if u know.
Wiadomości: 5 284


https://41.media.tumblr.com/6e5107dde24e155252e717150c30f23f/tumblr_ntllybt1cm1und1xgo1_500.png

    To miał być spokojny wyjazd. Okej, nigdy nie wierzyłem, że powrót w rodzinne strony może być spokojny, ale do końca mojego pobytu na poszarzałym rosyjskim blokowisku utrzymywałem się w przekłamaniu, że nie jest tak źle jak to zazwyczaj bywało.
    Oczywiście było.
    Przeżyłem rodzinne obiadki i dzielenie pokoju z dziadkiem. Pies, który szczekał na mnie za każdym razem, kiedy otwierałem usta żeby coś powiedzieć, w końcu przyzwyczaił się do mojej osoby. Szkoda, że akurat wtedy, kiedy już wyjeżdżałem. Na kłótnie rodziców szkoda mi było czasu, zresztą w tym samym czasie na osiedlu działo się mnóstwo innych ciekawszych rzeczy, ale nie jest to miejsce i czas na rozczulanie się nad takimi pierdołami.
    Na lotnisko odwiózł mnie ojciec. Zaczekał chwilę aż wyjmę z bagażnika wszystkie klamoty jakie ze sobą przywlokłem. Kiedy czarna torba spoczęła na chodniku, a sportowy plecak zawisł na moim ramieniu, staruszek, bez zbędnego bawienia się w pożegnania,  wcisnął gaz do dechy i jak dziki pognał w tylko sobie znanym kierunku. Szkoda. Liczyłem, że i tym razem odprawi mnie soczystym kazaniem na temat mieszkania w "dziurze" za jaką w jego oczach uchodziło Central Lake.
    Samolot przyleciał jak zawsze z dwugodzinnym opóźnieniem. Bo pogoda nie taka. Bo gdzieś tam coś tam. Przepraszamy za utrudnienia.
    Kiedy maszyna- w ciężkich bólach i po wielu zaniemogach- zjawia się w końcu na lotnisku, miałem już tak wszystkiego dość, że mało co nie przeoczyłem lotu. 

https://40.media.tumblr.com/975e7f524bb81800d80c2c5c69cf0657/tumblr_ntllybt1cm1und1xgo2_500.png

    Miałem wrażenie, że minęła wieczność, zanim zmordowany podróżą stanąłem przed drzwiami domu. Czekająca na ganku babcia uśmiechnęła się i od razu zrugała mnie za spóźnienie, grożąc palcem.
    - Wiem.- przewróciłem oczami. Wyściskałem babcię i pocałowałem ją w policzek na powitane, a potem z trudem wniosłem bagaż do naszej skromnej włości.
    W powietrzu unosił się zapach tytoniu, a wiekowy stolik w salonie uginał się pod ciężarem opróżnionych filiżanek i tac po wypiekach babci. Jedna z przyjaciółek babci zostawiła po sobie pamiątkę w postaci niebieskich piór z szala boa powtykanych przypadkowo w starą sofę. Plotkarski tercet zawinął się wcześniej niż zazwyczaj. Miałem nadzieję, że ich skrócona wizyta nie przyczyni się do powzięcia drugiej wizyty.
    - Kazałam im się wynosić, nie chciałam żeby męczyli mojego ulubionego wnusia pytaniami o podróży.- babcia pośpiesznie zabrała się za sprzątanie burdelu po znajomych, ale odwiodłem ją od tej czynności, obiecując, że sam się tym zajmę. Poza tym, gwoli ścisłości, byłem jej jedynym wnukiem. - Słyszałam, że dzisiaj pogrzeb tego chłopaka Promise`a. Jak mu tam było...Will! Czy to nie jest jakiś twój znajomy?
    Zostawiłem brudne naczynia w zlewie, zbyt długo pochylając się nad kranem, na co babcia od razu zwróciła uwagę. Chrząknęła znacząco i przeprosiła za zadane wcześniej pytanie, najwidczoniej myśląc, że sprawiło mi przykrość. Na Boga!
    - Nie, to nie jest mój znajomy.- westchnąłem, przeczesując dłonią czarne włosy, Odwróciłem się do babci i uśmiechnąłem na znak, że jest okej. Ta odetchnęła z ulgą. Klasnęła w ręce, wpadając na jakiś pomysł i zanurkowała w szafkach, zawzięcie czegoś szukając. Wyprosiła mnie z pomieszczenia, jakobym jej przeszkadzał i zabroniła mi wchodzić do kuchni dopóki nie skończy.
    Byłem wykończony lotem, ale cały czas miałem na tyle siły by gdzieś się wyrwać. Ostatnim czego mi było trzeba, to siedzenie w pokoju i rozczulanie się nad Willem. Jasne, szkoda chłopaka, w końcu miał przed sobą całe życie. Był też na tyle irytujący i niemożliwy, że głupotą byłoby pójście na jego pogrzeb skoro i tak wszyscy wiedzieli, że żadni z nas przyjaciele.
    Krążyłem po miasteczku bez konkretnego celu, jak ognia unikając okolic cmentarza. W końcu zabukowałem wolny stolik w pizzeri. Czekając na zamówienie, rozglądałem się po okolicy za znajomymi twarzami, które również darowały sobie ceremonię, z przykrością stwierdzając, że jestem jedynym takim egzemplarzem. Szag by to.  Liczyłem, że przynajmniej Vanessa mnie nie zawiedzie i wcześniej czy później gdzieś ją wyhaczę, w końcu też nie należała do grona wielbicieli Willa, ale nic z tego.

Ostatnio zmieniony przez Steno (25-08-2015 o 09h39)



https://68.media.tumblr.com/cac66d438ae0420a5c451b84d53428d1/tumblr_oj4p3vhdFM1rkcev7o1_500.gif

Offline

#41 24-08-2015 o 21h26

Miss'wow
natasza793
...
Miejsce: Dobre
Wiadomości: 714

Dyrektorka

Słuchałam bardzo uważnie tych wszystkich przemówień. Byłam ciekawa czy ktoś wspomni coś o nocy, pełni, wilkołakach, czy też coś w tym rodzaju by nakierować mnie na to prócz tego chłopaka przemienia się w wilki. Jednak jeśli coś mi się udało złapać to, że był tajemniczy, jednego chłopaka co chciał kierować innymi sprowadzał do piony... Jednak najbardziej zainteresowała mnie wypowiedź dziewczyny o różowych włosach. Nie wiem co było mnie zaintrygowało w jej wypowiedzi. Lecz sposób w jaki mówiła to jaką postawę objęło. Było pewne, że byli blisko ze sobą. Korzystając z okazji, że byliśmy same nad grobem. Nie licząc grupki ludzi nie daleko.
- Witaj. To smutne, że odszedł tak w młodym wieku i jeszcze w takich okolicznościach. Byłaś jego przyjaciółką? - spytałam się ostrożnie dziewczyny. Nie chciałam popełnić tego samego błędu, co zrobiła z tą rudą. Przez to nic od tamtej się nie dowiedziałam. Odpowiedziała mi. Tak właśnie o to mi chodziło. Kogoś bliskiego nie należącego do jego rodziny. Kogoś kto by go znał. Czyli moje dwa pytania następne odpadają...
- Ja przepraszam nie wiedziałam. To musi być dla ciebie trudne... Strać tak młodym wieku ukochanego... Przepraszam nie chce wyjść na jakąś kobietę żerującą na nieszczęściu innych. Po prostu postać Williama bardzo mnie ciekawi. - powiedziałam do niej. Teraz trzeba postawić wszystko na jedną kartę. - William wyglądał na osobę bardzo tajemniczy. Zawsze jak przychodziłam to jego matki na badania. Mało mówił o sobie o swoich przyjaciołach. Zazwyczaj milczał i mi się przyglądał. - czekałam, aż dziewczyna mi odpowie. Gdy usłyszałam odpowiedź miałam ochoty jęknąć z frustracji. Czy wszyscy muszą mówić wymijająco?
- Acha... Czasem wydawało mi się, że skrywa jakiś sekret. Były dni gdy czułam, że ma ochotę z kim porozmawiać. Jednak gdy tylko próbowałam to zaraz się zamykał - powiedziałam do niej. Jej odpowiedź mnie wyprowadziła z równowagi. Czy ona zdaję sobie sprawę kim ja jestem? Ile mam ukończonych studiów? A ona mi mówi, że coś mnie przerośnie... Zwykłego człowieka zrobiła wilkołaka na bazie dna... Czy ktokolwiek dokonał czegoś podobnego. Ba nawet nie odkryli, że te stworzenia istnieją wśród nas. Nawet nie zauważyłam, że jej przyjaciółka musiała zauważyć, że z nią rozmawiam.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Jednak porywam Marion... Choć twój brat zaraz oszaleję martwiąc się o ciebie - powiedziała ostatnie zdanie skierowała do różowłosej Marion. Udałam, że nie słyszę iż jej ton nie wskazuję na to iż jej przykro ani nie wiedzę jakim spojrzeniem mnie obrzuciła. Wiedziałam jedno od niej na pewno niczego nie wyciągnę i od jej koleżanki również gdy ta jest w pobliżu. Nawet nie musi być przy niej jest tak samo zamknięta jak ten chłopak. Jednak ja nie powiedziałam ostatniego słowa.

Ostatnio zmieniony przez natasza793 (24-08-2015 o 21h27)


Jeśli gdzieś nie odpisuje długo proszę o wybaczenie i przypomnienie na PW  PS zadaj mi pytanie  ASK.fm
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#42 27-08-2015 o 13h00

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



Dick Clyde Henline

Po jakimś czasie łzy przestały mu lecieć - i też dopiero wtedy zauważył, że zaczął płakać. Zdjął na chwilę rękawicę i otarł twarz, a potem się pozbierał. Podniósł się, wziął kask, postawił swoje cudeńko. Skupił się teraz na nim - wytrzepać zewsząd piasek,wsłuchać, czy nie chrzęści, odpalić. Siedząc już na motocrossie zakładał swój kask. Przypomniało mu się, że przecież Sabrina miał dzisiaj wrócić ze swej... wycieczki. Może z nim mógłby się spotkać? Może, no wiecie... został w domu.
Jednak pytając się o niego jego babcię okazało się, że wyszedł. Przełknął ślinę, podziękował jak zwykle z swoim uprzejmym uśmiechem, jeśli chodzi o starsze osoby, i odwrócił się do swojej zabawki.
Jechał ulicami stosunkowo wolno, ale bez celu. Może właśnie dlatego. I wtedy kątem oka dostrzegł tę zaczesaną, czarną czuprynkę. No, proszę, faktycznie wyszedł...
Zawrócił, zaparkował pod pizzerią i ściągając kask przekroczył próg jej drzwi. Idąc w stronę chłopaka uniósł dłoń w geście powitania.
- Hej, można? - Przywitał się odsuwając krzesło i dosiadając się.
Kask odłożył na trzecie.
- Co zamówiłeś? - Zapytał z uśmiechem, sięgając przy okazji do kieszeni po portfel - no bo skoro już zamierza mu skraść jedzenie, to się przynajmniej dopłaci.



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#43 27-08-2015 o 14h29

Miss'Fuzja
Steno
Odliczanie do samodestrukcji: 10...9...8...
Miejsce: HotHarem- if u know.
Wiadomości: 5 284


https://41.media.tumblr.com/6e5107dde24e155252e717150c30f23f/tumblr_ntllybt1cm1und1xgo1_500.png


    Wieki czekałem aż Meg (jedna z kelnerek) przyniesie mi zamówienie, a kiedy już się pojawiła, nie odezwała się ani słowem co jeszcze bardziej ugodziło w moją już i tak nadwątloną przez rodzinę godność. Wycedziłem przez zęby podziękowanie za przypalone frytki i hamburgera wczorajszej jakości, na co dziewczyna zareagowała spojrzeniem "żryj i nie marudź, ofermo!". Czułem, że powinienem przejrzeć listę rzeczy, którymi mogłem podpaść Meg i zrujnować swoje dobre zdanie u niej, ale byłem tak zmęczony podróżą, że ostatnie o czym chciałem myśleć, były urojenia kelnerki. W końcu i tak jej przejdzie, a nawet jeśli nie to widziałem, że w pizzeri zatrudniono nową dziewczynę, której chętnie poświęcę czas.
    Zabrałem się za opróżnianie talerza, kiedy usłyszałem znajomy dźwięk "maszyny" Dick`a, na którą facet miesiącami jak nie latami ciułał każdy grosz. A teraz wszędzie go było pełno. Przekląłem pod nosem i odsunąłem jedzenie na bezpieczną odległość. Jak się spodziewałem, Dick chwilę potem zajął wolne miejsce przy moim stoliku i zaczaił się na zamówienie, które z miłością przygotowała dla mnie Meg. Podejrzewałem, że facet ma wbudowany w mózg wykrywacz jedzenia, żarłok zawsze pojawia się, kiedy chcesz coś wszamać.
    - Zostaw ten portfel.- westchnąłem, przesuwając talerz z zamówieniem pod nos chłopaka. Brzuch zaprotestował głośno oddaniu i tak skromnej porcji, ale nie lubiłem jeść sam. Poza tym wkurzało mnie, kiedy ktoś machał mi przed nosem portfelem i dokładał mi się do żarcia.
    - Bardzo dramatyzowali na pogrzebie?- zapytałem od niechcenia, wcinając pierwszą frytkę. Dopiero kiedy przyjrzałem się twarzy Pszczoły, zauważyłem zaczerwienione od płaczu oczy - sory, stary. Nie powinienem był pytać.
    Zbeształem się za swoją głupotę, karzącą mi pytać o Willa. Spuściłem wzrok na talerz, chcąc zwrócić swoją uwagę na coś innego. Dopiero teraz przypomniałem sobie o kawie, którą zamówiłem, a której jeszcze nie dostałem. Odwróciłem się do baru i uśmiechając się szeroko, przypomniałem Meg o brakującym napoju. Dziewczyna spiorunowała mnie spojrzeniem, ale posłusznie zajęła się przygotowaniem kawy. Miałem niemiłe wrażenie, że pożałuję swojego przyjścia dzisiaj do lokalu. Meg wyglądała jakby parzyła eliksir śmierci, którym wesoło mnie później potraktuje.
       Całe szczęście miałem plan B: oddam kawę Pszczole.

Ostatnio zmieniony przez Steno (27-08-2015 o 14h39)



https://68.media.tumblr.com/cac66d438ae0420a5c451b84d53428d1/tumblr_oj4p3vhdFM1rkcev7o1_500.gif

Offline

#44 27-08-2015 o 16h15

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

/ Hej! Wcale nie! Haha xDD Większość czasu jeździ po tej budowie, bądź siedzi w garażu. Po prostu znalazłam pretekst, aby zagadać - no bo w końcu o to poprosiłaś, nie? xD Ej ale w sumie nie jest to taki najgorszy pomysł - w końcu kiedyś musi jeść xd xD /

Dick Clyde Henline

- Jak tam chcesz. - Odpowiedział na jego uwagę o portfelu, ale i tak wyciągnął z niego parę drobnych, i kładąc je na blacie schował go jak prosił.
Znaczy, prawie. Zatrzymał się przy jego pytaniu. dopiero przy jego następnych słowach jakby ruszył z tej pauzy.
- Nie, czemu? - Zauważył obojętnie, poprawiając się na krześle i biorąc do ust jedną frytkę
I chciał już coś powiedzieć, ale do ich bram przybiła Godzilla, powstrzymując jego usta. Chłopak wcale nie uważał Meg za potwora, ale właśnie w takim nastroju przyszła. Wymieniła z nim wręcz przesłodzone powitanie - bynajmniej z jej strony - stając do Sabriny niemalże tyłem. Odstawiła ich szklanki z napojami - kawą, i tą co zawsze herbatą dla Dicka, wyraźnie kłócąc się z sobą, czy nimi nie trzasnąć. Uznała chyba jednak, że im więcej będą mieli do wypicia, tym będzie szczęśliwsza, oraz że i tak musiała by sprzątać to ona. Zebrała monety wyłożone przez chłopaka za herbatę, i odeszła kręcąc tyłkiem i zadzierając brodę do góry.
Dick skosztował swojego ulubionego napoju, który już jak gdzieś wchodzi, to mu z automatu podają niemalże wszędzie - czerwona herbata z łyżeczką (to już wina matki, ale i tak się litowali nad nim i dawali mu więcej) syropu sosnowego - i aż się zakrztusił.
- Chyba mi się odegrała za to że usiadłem z tobą. - Zauważył kąśliwie, i trzymając w dłoni ciepłą szklankę, drugą rękę oparł o oparcie. - Jak się wściekła o ten twój wyjazd, chłopie~... - Dodał z rozbawieniem podwyższając ton.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (27-08-2015 o 16h16)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#45 27-08-2015 o 18h51

Miss'towarzyska
Lilia444
Koooteeek!
Miejsce: Pomocnik moderatora :3
Wiadomości: 2 621

Vanessa Elisabeth Alice
Powoli w stronę domu z tryumfalnym uśmieszkiem na ustach. Jednakże los chciał bym po drodze zachaczyła o pizzerię. Usiadłam przy wolnym stoliku. Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru nic zamawiać. Podeszła do mnie kelnerka z pytaniem czy chciałabym coś zamówić. Skłamałam, że się jeszcze zastanawiam. Jednak jeżeli chcę tutaj dłużej posiedzieć to prędzej czy później muszę coś zamówić. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Od razu zauważyłam Draka i Dicka. Wstałam i ruszyłam w ich w stronę.
- Hej - powiedziałam - Jak było na pogrzebie? - dorzuciłam smętnie w stronę Dick'a.
Zerknęłam na Draka. Napewno nie był na pogrzebie. Ech, mogłam pójść za jego przykładem. Położyłam dłonie na stoliku i cicho westchnęłam. I co z tego, że wróg nr 2 został wyeliminowany, jak została ONA. Wróg nr 1...
- Ja osobiscie byłam chwilowo na pogrzebie, jednak od razu zwiałam; myślałam, że umrę. - to powiedziawszy przewróciłam oczami.

Offline

#46 27-08-2015 o 23h48

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Możecie pominąć to coś poniżej, w ogóle nie miałam weny, pewno to widać. I chęci też. W ogóle nie mam ostatnio chęci, ale mi się nudziło. I pewno zrobiłabym ten post wczoraj, ale wtedy to by była katastrofa, gdyby pewna urocza dama nie wyciągnęła mnie na zakupy. (Chwała jej za to~! Oddajcie pokłon albowiem wybawiła was od czytania totalnych bzdur.) Nie, żeby to poniżej nie było totalnymi bzdurami - po prostu jest odrobinę lepsze jakościowo. A i tak byle jakie i bez sensu. No dobra, koniec mojego słowotoku, enjoy~!

Nicole Isabel Lucy Ross

Dlaczego niebo znajdowało się tak daleko?
Jak stworzone nie dla nas dzieło, które wolno nam było tylko podziwiać. Lub jakby miało sprawdzać naszą wiarę, oświetlając nas dla zachęty przez słoneczną nadzieję. Jednak słońce parzyło, zniechęcało bardziej do podążania do upragnionego raju, a my nie posiadaliśmy skrzydeł, by wzbić się na takie wyżyny, więc czy nie wystarczające wydawało się utrzymanie na powierzchni tak długo, jak tylko się da? Naprawdę... Lecz z pewnością nie wszyscy uważali tak jak ja, jednak było to jak najbardziej normalne - ludzie kochali mamić się wiarą i nadzieją.
W pewnym sensie też to robiłam, choć one nie mogły dawniej sprawić bym przestała być wilkiem, tak jak i teraz nie mogły sprawić, że Will wróci. Niby nigdy nie byłam z nim blisko, raczej rzadko zdarzało mi się z nim osobiście rozmawiać, ale darzyłam go sporą sympatią - i jakby nie patrzeć był jednym z nas. Straty nie dało się nie odczuć, nawet jeśli sama utkwiłam w pewnego rodzaju zawieszeniu po tej wieści. Coś jak cicha akceptacja, która pominęła wszystkie wcześniejsze etapy, lecz te toczyły bój wewnątrz mnie. Po co było pokazywanie ich światu? Tym bardziej, że wszystko da się jakoś przyćmić.
I z tą właśnie myślą po czasie odkąd dowiedziałam się, że Will nie żyje, postanowiłam wyjść z domu, tym bardziej, że zaczęła mnie roznosić energia, co było naturalne przed pełnią. Nie do końca wiedziałam, jak znoszą to inni, ale przynajmniej tak było w moim wypadku.
Ogarnięcie się i przebranie zajęło mi niecałe dwadzieścia minut, a zaraz po tym jak najszybciej wychodziłam z domu. Krótka przebieżka, bo co to jest 3 kilometry?, wydawała mi się jak najbardziej na miejscu. W końcu każdy radzi sobie na swój sposób. A mnie wysiłek fizyczny, jak i te delikatne rozpraszające rzeczy, jak smyranie włosów w kark, zdecydowanie pomagały. Tak więc z mojej drogiej Cedar Street skierowałam się na Lake St, mając zamiar okrążyć naszą drobną mieścinkę, a przynajmniej tą jej część, która znajdowała się po "mojej" części jeziora. Co prawda w tym momencie taka odległość bardziej mi się na spacer nadawała niż przebieżkę, ale wolałam się też za bardzo nie oddalać. Tak w razie czego.

Offline

#47 28-08-2015 o 20h23

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Chłopak z każdą chwilą coraz bardziej zastanawiał się jak by to było gdyby on był na miejscu Willa....Gdyby to on tam teraz leżał. Czy było by tyle samo osób, mniej, więcej czy może bez większych emocji przyjęli by to co się stało, czy ktoś zareagował by tak samo jak Marion. Dopiero po chwili wyrwał się z tych myśli, gdy pogrzeb dobiegał końca on zgarnął do siebie ludzi z watahy którzy byli na pogrzebie.
~ Dajcie Marion pożegnać się w spokoju ok? Przy okazji dziś noc spędzimy nieco bardziej w głębi lasu, tak będzie bezpieczniej. Zrozumieli ? To dobrze, ja teraz muszę zmywać się do roboty, przekażcie reszcie, sam wyślę nieobecnym wiadomości. Przeproście Mar, że tak zniknąłem, ale obowiązki wzywają.
Ruszył szybkim krokiem w stronę bramy cmentarnej, jednak po chwili odbił w boczną alejkę i kilka metrów później był już u celu swojej wędrówki. Stał przed małym nagrobkiem, na którym wyryty był mały anioł, a złocony napis na nagrobku składał się w napis ;
Monica Amelia Morris
ur.07.08.1996 zm. 07.08.1996/i]
Stał przez chwilę nad nagrobkiem po czym zaczął się modlić, choć był to raczej monolog kierowany do zmarłej siostry, niż linijki tekstu wyuczonego na pamięć.Kilka minut później siedział już w aucie i mknął pod pizzerię w której pracował. Kiedy tam dojechał zobaczył trzy osoby z watahy gadające ze sobą w najlepsze. Wkurzony siedział w aucie i liczył do dziesięciu kilka razy, by nie zrobić im awantury za olanie pogrzebu. Wyjął z bagażnika torbę w której miał swój strój roboczy i jakieś gorsze rzeczy na dzisiejsze przebranie. Skoczył do szatni pracowniczej i szybko zmienił strój po czym podszedł do stolika znajomych.
~ Dziś pójdziemy bardziej w głąb lasu, tak będzie bezpieczniej przekazać komu możecie, ja idę oracować bo jak szef zobaczy, że się obijam to następnej matki boskiej pieniężnej nie doczekam. Widzimy się wieczorem nara.
Machnął ręką i ukrył się w kuchni gdzie jego myśli mogły odpocząć podczas przygotowywania ciasta do pizzy, czy smażenia frytek. Niby mało ambitne i wymagające, a jednak zajmowało umysł Jaydena od myśli o pogrzebie.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (02-10-2015 o 13h51)

Offline

#48 28-08-2015 o 21h10

Miss'Fuzja
Steno
Odliczanie do samodestrukcji: 10...9...8...
Miejsce: HotHarem- if u know.
Wiadomości: 5 284

// Wybaczcie, że tak nijako i krótko, ale ostatnio mam dużo na głowie : d //

https://41.media.tumblr.com/6e5107dde24e155252e717150c30f23f/tumblr_ntllybt1cm1und1xgo1_500.png


          - Jakby chodziło o wyjazd...- zacząłem ponuro odprowadzając Meg wzrokiem po czym zmierzyłem przyniesione napoje nieufnym spojrzeniem - to bym się jej tak nie bał.
          Prawda jest taka, że Meg już przed moim wyjazdem dowiedziała się o Ginny. I Sandrze. I Evvie, ale z Evvie to już dawno było skończone. Co prawda z Meg też powoli przestawało nam się układać, ale ciężko szło nam zerwanie. Teraz co prawda nie ma już tego problemu, bo Meg chce mnie zabić, ale mimo wszystko.
           - Cześć, Van.- uśmiechnąłem się do dziewczyny, której tak długo wyglądałem. Przesunąłem talerz z frytkami w jej stronę i wygodniej rozsiadłem się w krześle.
           - Strata czasu. - bąknąłem na słowa Van odnośnie pogrzebu. Niepotrzebnie się fatygowała. Upiłem łyk zamówionej kawy, krzywiąc się z jej gorzkiego smaku. Rozejrzałem się po stoliku za saszetkami z cukrem ale przeklęta Meg pożałowała i tego. Odstawiwszy kubek z napojem na bok, dodałem rozgoryczony: - Aż dziwne, że taki "ideał" jak Will wykitował.
          To nie było w stylu Willa. Jakby umieranie było w czyimkolwiek stylu, ale Will był zbyt cwany żeby umrzeć. I irytował zbyt wielu ludzi żeby tak nagle odejść.
          Nie od razu zrozumiałem o czym mówił Jay. W zasadzie, gdyby się nie odezwał, nawet nie zorientowałbym się, że jest w pobliżu. Słabo mi się zrobiło, kiedy usłyszałem o spotkaniu, co zdarzyło mi się pierwszy raz. Liczyłem, że po pizzeri wrócę do domu i do jutrzejszego popołudnia będę leżał brzuchem do góry i się obijał, a tymczasem zapowiadała się szalona noc. I wytykanie palcami za olanie pogrzebu. Ju-hu.

Ostatnio zmieniony przez Steno (02-09-2015 o 22h37)



https://68.media.tumblr.com/cac66d438ae0420a5c451b84d53428d1/tumblr_oj4p3vhdFM1rkcev7o1_500.gif

Offline

#49 28-08-2015 o 23h17

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



Dick Clyde Henline

Po chwili wtrąciła się im Vanessa. Od razu nie mogła się powstrzymać i zapytała o pogrzeb. Chłopak spojrzał na talerz z frytkami i ledwie przełknął ślinę, która nagle wyrosła w jego gardle w gulę do wielkości piłeczki pingpongowej - większe wywalil automatem z myśli, no bo by sie nie zmieściły - bowiem poczuł się jak skazaniec jedzący swój ostatni posiłek.
Nawet puścił mimo uszu jej następne słowa. Gdyby je usłyszał, na pewno by zapytałby się jej, że skoro była, to po jaką jasną cholerę sie go pyta. No ale na szczęście nie usłyszał, bo wtedy raczej zostałaby w jego umyśle na zawsze rysa, na jej wizerunku. Tak samo było z kolejnymi słowami Sabriny. Znaczy... Niby je słyszał, ale nie dopuścił do siebie.
A tak w ogóle to nawet nie zaszczycił spojrzeniem zabieranego mu właśnie talerza z potrawą,  która nagle nabrała niesamowicie metalicznego posmaku.
Z tego pełnego zadumy zamknięcia wyrwał go Jay, który nagle wyrósł spod ich stolika. No teraz poczuł się jak już wisielec. Stan ten jednak trwał znacznie krócej. Kiedy Drake znów się odezwał chłopak wstał szybko, ale jednak nie gwałtownie.

Dwie alternatywne historie, które miały miejsce w jego glowie, ale NIE wydarzyły się naprawdę.


- No, koniec tego dobrego, ja już będę się zmywał. Wiecie, że jeśli nie przy mojej cudeńce, to nie usiedzę nigdzie długo. - Powiedział z uprzejmym, łagodnym uśmiechem zabierając kask z już ostatniego wolnego krzesła. - Przejadę się trochę i poszukam reszty, aby przekazać im słowa Jaydena. To narka. - Dodałem, na pożegnanie machając im łapką.
Wyszedł na zewnątrz, na świeże powietrze, i zanim założył kask wziął bardzo głęboki oddech, a następnie wydech. Wsiadł na swojego motocrossa... Nie miał sily. Nie chciało mu się. Omal juz nie zszedł z maszyny, gdy  zobaczył z powrotem tę dwójkę - normalnie sama odpaliła!
Odjeżdżając z gwałtownym podskokiem szybkości i pewnie niezłym hałasem, ale ci co jeżdżą raczej zwracają na to mniej uwagi, odjechał spod tej zaludnionej pizzeri, kierując się na zachód.
Panicznie uważał wręcz, aby nie wpaść, albo raczej nie zdążyć wpaść na kogokolwiek z reszty - juz mu wystarczyło na dzisiaj pogawędek, choc dzień się w sumie dopiero zaczął. A niby był jednym z tych wytrwalszych, cierpliwszych i spokojniejszych z watahy... Cóż, każdy może mieć swój gorszy dzień.
Jechał główną ulicą, już dawno wyjechał z miasteczka, a potem zjechał w jedną z leśnych drużek.
Nie zajechał daleko - gdzie po lesie strasząc mieszkańców będzie dylał. Odstawił motocrossa, kask, w miejsce, którego nie da się zobaczyć, jesli nie wiesz, że tam jest, i... poszedł sobie z buta.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (28-08-2015 o 23h25)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#50 28-08-2015 o 23h53

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Marion Diana Reynolds

To jest naprawdę za trudne. Nie jestem przygotowana na coś takiego i pewnie nigdy bym nie była. Nigdy nie myślałam co zrobię gdy on umrze. A jeśli już to myślałam, że ja pierwsza odejdę z tego świata. 
Kiedyś założyłam się z nim, że jeśli nie będę płakać gdy on odejdzie to otworzy się na ludzi*. Jeszcze rano myślałam, że przeżyje ten dzień bez uronienia ani jedne łzy. Jednak patrząc na tych ludzi i wspominając z nim wspaniałe chwile jest to niemożliwe. Równie niemożliwe jest to że on nie żyje. Nie tak wyobrażałam sobie swoje 18 urodziny, bez niego. Miał na nich być, zatańczyć ze mną i się napić. Teraz już nie wiem czy nawet chcę imprezę skoro go nie bedzie. Bo to on mnie namawiał by ją zrobić. 
Byłam tak zamyślona, że dopiero gdy usłyszałam pytanie skierowane w swoją stronę zauważyłam kobietę w średnim wieku, stojąca obok mnie. Jej pytane mnie zaskoczyło, nie kojarzę jej.
- Ym... Dzień dobry. Tak chodź można powiedzieć, że kimś więcej. Byłam jego dziewczyną. - powiedziałam i spojrzałam na niebo. Już czuje, że dzisiejsza przemiana nie będę należała do najprzyjemniejszych rzeczy. 
Skąd ona go niby zna, że wydaje jej się ciekawy? Zresztą gdy powiedziala, że przychodziła do jego matki trochę zwątpiłam w jej wizerunek. Jakoś Will mi nigdy nie mówił o tym, ale to był właśnie  on. Zawsze z jakaś tajemnicą. 
- Will był bardzo tajemniczy i nieufny. Sama namawiałam go pół roku na zwykły spacer ze mną. - odparłam. 
Kobieta robi się wścibska odrobię i to trochę nietaktowne. Mogłaby porozmawiać z mamą Willa skoro ją leczyła. W końcu to był jej syn.  
- Jak by chciał porozmawiać to by to zrobił. Myślę, że nie jest pani odopowiednią osobą do rozmawiania z młodzieżą.
Na pomoc mi przyszła Fran i zaprowadziła mnie do mojego brata. 
Jak się okazało Jayden poszedł do pracy. Trudno, sama pojadę na ten most. Inaczej nie wytrzymam. 
- Fran, ja jadę na most na którym zginął Will. Jeśli chcesz chodz ze mną, a jak nie kryj mnie przed Davidem. Jak się dowie, że tam pojechałam do wpadnie w histerie. - powiedziałam zanim doszłyśmy do mojego brata. 



David Lincoln Reynolds

Byłem dumny z Marion, że coś powiedziała. To na pewno było dla niej trudne. W końcu ja chamowałem łzy, a co dopiero ona. Gdy usiadła obok mnie uścisnąłem jej dłoń. 
Po całej ceremonii stanąłem z boku i dałem chwilę Marion aby była sama. Tak jak powiedział to chwile pózniej Jay. Jednak trochę się i tak niepokoiłem. Jest pełnia, a jakaś obca kobieta z nią rozmawia. Nie zdziwiłbym się jak by moja siostra ją zaatakowała czy coś. 
Poszedłem do rodziców Willa i chwilę z nimi porozmawiałem. Jakoś nigdy wielce nie lubiłem Willa. Jednak kiedy zaczął troszczyć się o moją siostrę i zostali parą. Chłopak zyskał mój szacunek, a pózniej szybko go bardziej polubiłem. Po rozmowie z nimi wróciła Marion. 
- Fran zaopiekuj się moją siostrą. Ja idę się przejechać po okolicy i trochę rozluźnić. - powiedziałem i wyszedłem z terenu cmentarza.
Wyjąłem telefon i wybrałem numer Nicole i napisałem do niej wiadomość. 
- Hej! Nie widziałem cię na pogrzebie. Gdzie jesteś? Chciałbym się spotkać.



*wszystko za zgodą Nataszy


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5