Ensei Yura
Ze wszystkich sił starał się zapamiętać jak najwięcej z wyglądu stojącej naprzeciw niego dziewczyny. Chociaż słyszał plotki i zaskakująco one pasowały do nowych mieszkanek zamku. Gdy dotknęła jego policzka był przez chwilę zaskoczony swoją nieuwagą, bo w końcu jest byłym policjantem. Jednak gdy wyciągnęła mu pistolet i w niego wymierzyła, nie mógł się powstrzymać od rozbawienia. Aż chwycił się za brzuch i kucnął, śmiejąc się na całe gardło słysząc jej wypowiedź. Podczas tego manewru szybko wyciągnął ukryty pistolet w spodniach, który jeszcze niedawno polerował siedząc przed tablicą i wykorzystując policyjne doświadczenie strzelił tak, że jedna z broni wypadła z ręki dziewczyny, pozostawiając jej tylko jeden pistolet. Starał się nie myśleć jak mógł uszkodzić własną broń palną, ale ma teraz coś lepszego.
- Nie tylko ja jestem nieuważny, bo gdybyś wiedziała z kim masz do czynienia to byś trzymała język za zębami. A jak widzisz cela mam bardzo dobrego i uwierz mi ale nie zawaham się tym razem trafić.
Zgony są niepokojące i jeśli jest to winą nowych mieszkańców zamku, będzie musiał zająć się tą sprawą jeszcze bardziej poważnie. A nóż widelec może odzyska starą pracę, chociaż powinien i zawiadomić policję, ale co mogą zdziałać w takiej wiosce? Wyprostował się i mierzył z uśmiechem w dziewczynę, ciekawy co jeszcze może powiedzieć. W pewnym momencie postanowił przesuwać się po łuku do dziewczyny, by w końcu stanąć na niedawno wytrąconej broni.
- No więc po co mi to wszystko mówisz? Co chcesz uzyskać wybitymi szybami i rzekomymi zgonami?
Jasper
Spojrzał na nią i widząc łzy czuł jak serce zaczyna go boleć. Rozumiał o czym ona mówiła, ale mimo wszystko nie potrafił się przekonać do życia wampira. Przez chwilę siedział z opuszczoną głową, słuchając jak jest okrutny nie myśląc o niej. W końcu i także się podniósł i spojrzał ponownie na zapłakaną twarz Hayden. Był to dla niego smutny widok, zwłaszcza jeśli wiedział, że to jego wina. Podszedł do niej i mocno do siebie przytulił, jakby w ten sposób chciał zniszczyć wszystkie smutki i problemy.
- Jestem tego bardziej świadomy od Ciebie. Każdego dnia modlę się o to by mój wygląd się nie zmienił, by nie pojawiły się oznaki starości. Bo wtedy inni odkryją kim jestem i będę musiał odejść. Nawet nie wiesz jak się tego boję - podniósł lekko jej brodę i wierzchem dłoni otarł jej łzy. - Jednak nie chcę być z mojego powodu cierpiała, przecież sprawi Ci to ból jak mnie zmienisz. A do tego czy dałabyś radę wytrzymać ze mną wieki? Z mężczyzną, który mimo wszystko jest oddany doktrynom kościoła?
Starał się ją jakoś pocieszyć, chociaż wiedział, że to marny zamiar.
Ostatnio zmieniony przez Asuu (03-04-2015 o 21h08)
Zapraszam na mojego bloga *Klik*