
Już chciałem coś powiedzieć na ten jego słodki harmonogram, ale Aja powiedziała, że chce herbaty.
- Jak sobie życzysz. - Skłoniłem się lekko i wyszedłem.
Skierowałem się na dól, do kuchni. Tam przygotowałem wszystko. Od dzbanka kawy, przez jeden jej kubek wedle żądań Mel, po herbatę uspokajającą dla pani i jej specjalnego gościa.
W między czasie gotowania się wody, miałem czas na ironiczne stwierdzenie, że niedawno to ja się z nią całowałem... Czyżbym pomimo spędzenia z nią tylu lat, pomylił się co do niej? Psychika to zadziwiająca sprawa... No ale doszedłem do wniosku, że dzięki temu łatwiej mi będzie ukryć przed nią ranę na policzku - w końcu nawet nie będę musiał jej unikać. A nawet jak się będzie zbliżać, to za chiny o tym nie pomyśli, odbierając to jako foch... prawdopodobnie.
W każdym razie biorąc to wszystko na dwa stoliczki drewniane, dodatkowo zabierając sok żurawinowy dla specjalnego gościa Aji... och, własnie, zapomniałbym o kanapkach dla Mel! uzupełniając więc zawartość jednego z stoliczków, o kanapki z pasztetem, pasta rybną i serkiem, jeden zaniosłem mojej pani, drugi do pokoju Taya, gdzie była już Mel i wyjaśniała jak pokój ma wyglądać.
- Idę zapalić. Mel, zajmij się dobrze naszym gościem. - Powiedziałem z lekkim, życzliwym uśmieszkiem i poszedłem do swojego pokoju po fajkę, którą postanowiłem sobie zapalić w ogrodzie...
/ A wiecie, co ja właśnie sobie uświadomiłam? "O ludu?" xDDDD /

Spałem sobie smacznie, kiedy nagle coś zaczęło mnie budzić. Ze strony węchu zapach krwi, a ze strony słuchu huki i jakieś rozmowy. Próbowałem to zignorować, ale nie, nie dało się. Podniosłem się do pozycji siedzącej próbując zobaczyć, kto jest tak bezczelny, że budzi mnie z mojego snu. Pewnie Melissa...
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie... ciocia Hayden czegoś chce? Bo jak nie, to wiesz, że nie będę zadowolony... - Powiedziałem sennie przecierając oczy.
Rozglądnąłem się po pokoju i ujrzałem Aaricię siedzącą na kolanach jakiegoś mężczyzny. Człowieka, jak się okazało, gdy wyczułem, że ten zapach krwi, to od niego. Moje źrenice rozszerzyły się na zrozumienie tego wspomnienia, a ja zostałem dobrze wybudzony.
- Co ciocia robi z tym człowiekiem? - Powiedziałem zirytowany nie do końca ogarniając jeszcze czas i miejsce.
Wkurzyli mnie. Tylko dlatego, że musieli się popindrzyć, to mnie obudzili?! Nie mogli sobie robić tego gdzieś indziej?! Ludzie! Dzieci patrzą!
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 19h05)