Mike Fox Ginger Meredith Fox
Mike spojrzał się na Patricka.
- Ona jest chyba demonem. Serio ! Ja jestem grzeczny, nie to co ona. Tamte modelki przesadzają. Jak się kogoś ubiera to logiczne że rączka czasem się omsknie. Zwłaszcza przy sukienkach. - powiedział przykładając sobie jakąś skarbonkę zimną do policzka.
Po chwili sobie przypomniał że siostra chce zmanipulować szefa.
- Dawno nie byłem na kabarecie...Idziemy zobaczyć jak moja siostrzyczka go robi ? - nawet nie czekał na odpowiedź.
Kiedy był już pod gabinetem Joe'go zauważył tam Ginger.
- Nie uda ci się. I żaden lizaczek ci nie pomoże. - powiedział stając przy niej.
Ginger wpakowała do buzi ostatnią czekoladkę. Starała się cieszyć tym smakiem ale Mike zbyt ją dziś zdenerwował.
- Patrz i płacz zmutowany syrenie. Możemy się nawet założyć. Jak mi się uda to...pozwolisz mi cię ubrać i będziesz musiał chodzić w czymś co ja wybiorę przez cały dzień. -powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Ale jak ja wygram to ...- przerwał na chwilę i resztę powiedział siostrze na ucho. - W spokoju dasz mi się umówić z Joe i do tego powiesz mu wszystko co skrywasz cukiereczku. - powiedział odsuwając się.
Ginger spojrzała się na niego.
- Zgoda.- powiedziała i weszła do Joe'go.- Musimy porozmawiać. To dosyć ważne.
Dziewczyny w końcu wyszły. Ginger wzięła głęboki wdech.
Spojrzała mu w oczy, przynajmniej on tak sądził. Ona w tym czasie spoglądała na jego umysł.
- Wiele naszych modelek odpadło. A wręcz chyba wszystkie, bo Mike i Patrick lekko się do nich zbliżyli. Sądzę iż wypadało by w takim razie wypłacić Julie część wypłaty już teraz. W końcu spisała się dobrze i nie zaciążyła, ani nas nie zaskarżyła. - powiedziała na razie bez używania swoich syrenich mocy.
Spojrzała mu się jeszcze mocniej w oczy, wpakowała małą landrynkę do buzi. Wypłacisz Julie część wypłaty. TERAZ.
Trzymała go ciągle w zaklęciu czekając na efekty.



