Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5

#51 09-06-2014 o 19h23

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Tak, dzieciak. Ja też jestem dzieciak. Aż musiałam powstrzymać komentarz cisnący mi się na usta.
-Też jestem dzieciak, niewinny, dobry dzieciak. Zamkniesz mnie teraz w piwnicy żeby nic mi się nie stało?-zapytałam trochę zirytowana tym jego poczuciem winy. Przecież nie chciał tego.
-Wiesz, skoro masz mieć wyrzuty sumienia to postaw się na jego miejscu. Wiedział dobrze w co sie pakuje. A czemu? Bo miał wyrzuty sumienia, tak jak ty teraz. Przez takie wyrzuty nie patrzy się jasno, wiec pcha sie w ogień. Jak nie ogarniesz tego swojego zgrabnego tyłeczka to też sie tak będziesz pchał-dodałam dźgając go po torsie. Zaraz też poczułam że znowu żołądek mi się przewraca. Że niby zrobiłam dobrze? On do reszty zgłupiał? A może uszkodzili mu mózg?
-D-do reszty ci odbiło? Po pierwsze wytaszczyli sie ze szpitala i masz postrzelony brzuch. A po drugie, to nie było koniecznie. Jakbym nie poszła na łatwiznę to byliby nieprzytomni-wymamrotałam w jego tors. A ten i tak swoje! Musi mnie przepraszać. Złapałam go za podbródek i delikatnie uszczypnęłam w policzek. Otworzył oczy patrząc na mnie a ja spojrzałam mu w nie hardo mimo tego że miałam ochotę pobiec to wc i zwrócić treść żołądka.
-Zamiast mnie przepraszać, obiecaj że zanim coś zrobisz porozmawiasz z tym swoim szefunciem i ze mną. Z tamtym za nami też możesz-burknęłam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Zarzuciłam mu ręce za szyję i zamruczałam mu w usta. Odkleiłam sie na chwilę od jego ust.
- I co teraz się stanie?-zapytałam jeszcze by się do niego po chwili przytulić. Tak po prostu.
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna jak i mam ochotę wydrapać oczy tamtej sekretarce i tym twoim znajomym. Ta pierwsza nie chciała mnie wpuścić a ci drudzy dali mi szklankę wody i posadzili na krześle by zaraz po prostu mnie olać. Pff, nawet ja wiem co trzeba w takiej sytuacji zrobić. W końcu nie raz się zbierało części złomu po znajomych i szło sie jako świadek na komendę wyglądając jak wygłodzony zombie-dodałam wydymając wargi. Ehh, wolałam nawet nie mówić że nawet mnie na przegląd nie wzięli. W końcu on był wykończony itp, ale ja miałam rozcięta wargę sporą ilość siniaków, skaleczone udo od szkła, pełno siniaków i kilka większych ran od kastetów osiłków. I mimo że udo bolało mnie gdy nim ruszałam a warga piekła gdy się z nim całowałam lub mówiłam, cieszę sie że się nim zajeli. I olać to że warga mi krwawi bo ją znowu naruszyłam! Naprawdę, dla mnie on i jego zdrowie jest ważne. Ja jestem na drugim planie.

Offline

#52 10-06-2014 o 19h01

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
.- No co ty? Nie poznajesz Nelsona? - roześmiałem się cicho pod nosem, całując ją w policzek. - Już zapomniałaś komu przywaliłaś pewnego dnia w twarz, kiedy ci chciał wypisać mandat? - przywołałem przyjaciela ręką. - Nel, to jest Emili, moja dziewczyna. A to, Emilli mój przyjaciel, Nelson - powiedziałem, wskazując ich sobie.
- Taaak, miło cię poznać... - powiedział, wyciągając do niej rękę. Widocznie przypominał sobie, jak go zdzieliła. Jego mina mówiła sama za siebie - zbolały szczeniaczek. Nie jestem pewien, ale chyba się bał, że Em jest gotowa spełnić swoje groźby i porządnie go załatwić. Roześmiałem się cicho, obserwując to wszystko. Nagle mnie zamurowało, bo usłyszałem w korytarzu aż nazbyt znajomy mi głos.
- Nie, pan nic nie rozumie! Zaginął mój syn! Nazwisko Coen, Gray Coen, już to panu mówiłam! - przeszedł mnie dreszcz.
- Moja matka... Cholera jasna... Nelson, dodzwoniłeś się do niej, czy nie? - spiorunowałem go wzrokiem.
- Próbowałem, ale nie odebrała. Musiała być w drodze na komędę... *&%@#.... - westchnął. Aż nazbyt szybko do mnie dotarło, że nie mogę tam zostać ani chwili dłużej, bo jak jakiś kretyn zaprosi mamę na zaplecze to będzie koniec. Kaplica. A to głównie dlatego, że drzwi do tej sali były otwarte. Szybko zrzuciłem z siebie koce i pozbyłem się kroplówki, po czym kazałem Nelsonowi pożyczyć mi koszulkę, którą miał na sobie i założyć mundur.
- Emili, spadamy na chatę. Zbieraj się. W domu zadzwonię po Simona, żeby nas obejrzał - podałem jej do ubrania moją kurtkę. Jeśli moja mama się dowie o CIA, to zejdzie na zawał. I jak ja jej to niby wytłumaczę...?
Otworzyłem okno w sali i podsadziłem do niego dziewczynę. Potem sam wylazłem na zewnątrz.  - Nelson, kluczyki! - syknąłem do niego. Rzucił we mnie srebrnym pękiem i razem z Em pognałem do samochodu.

Offline

#53 10-06-2014 o 21h07

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Po pierwsze, pamiętam ale imienia nie chciał mi owy człowieczek podać-burknęłam- A po drugie, ważniejsze. Nie jestem twoją dziewczyną. Z tego co wiem to się mnie o chodzenie NIE pytałeś-dodałam wydymając wargi. Zaraz też uścisnęłam rękę mężczyzny. Reszta była dla mnie trochę nie zrozumiała. Gray wydawał się być trochę przerażony. Niby ogarnęłam że to jego matka, ale nic więcej. Zaraz on się zerwał jak powalony, odłączył kroplówkę i wziął koszule od Nelsona. Ubrałam posłusznie jego kurtkę. Czarnowłosy podsadził mnie do okna i zaraz nim wyszłam czekając na niego. Zaraz też popędziliśmy do samochodu, musiałam mu wyrwać kluczyki, bo nie chciał mi ich oddać. Jednak udało mi się go zabrać i wbić się na miejsce kierowcy. On za to zasiadł na miejscu pasażera. Odpaliłam samochód i odjechałam.
-Więc twoja mama nie wie gdzie pracujesz?! Nie przeszło ci nigdy na myśl by jej powiedzieć?! Teraz też tam będziesz pracował?! Mimo tego co się stało?! Co się mogło stać?! Nie bierzesz pod uwagę co by się stało gdyby po prostu cie postrzelili?!  O niczym nie myślisz! Nie myślisz co będzie potem! Jakbyś chociaż się zastanowił nad tym że teraz nie jesteś sam! Że nie robisz tego co chcesz! Ja też tu jestem!-wrzeszczałam na niego wściekła. On w ogóle nie myślał o niczym. Bez zastanowienia zaczęłam wyjeżdżać z miasta. Zaraz też zatrzymałam się na jakiejś polnej ścieżce.
-Dlaczego tu nie rozumiesz że jak mój ojciec cie zabije to sobie tego nie wybacze?-zapytałam z cichym szlochem. Oparłam się o kierownicę i po prostu znowu się rozryczałam.
-D-dlaczego ty to robisz? Nie umiesz tego pojąć?-zapytałam jeszcze cicho.

Offline

#54 10-06-2014 o 22h12

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Chciałem się jakoś wytłumaczyć, ale nie bardzo miałem jak, bo nie dawała mi dojść do słowa. Dopiero kiedy się zatrzymaliśmy udało mi się cokolwiek powiedzieć.
- Oczywiście, że moja mama nic nie wie! Przecież by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała, że średnio co miesiąc o mało nie zostaję zabity! Rodziny wszystkich agentów nie mają o tym pojęcia... Emili, ja nie odejdę z CIA, nie ma nawet takiej możliwości. Po pierwsze dlatego, że wiem za dużo, a po drugie nie potrafiłbym zostawić mojej rodziny z agencji... Ja wiem, jak to zabrzmi, ale oni zastępują mi rodzinę. Wiem, że teraz pojawiłaś się ty... Cholera, to wszystko dzieje się tak szybko, że nic z tego nie rozumiem. Najpierw ten plan Patricka, pojawiasz się ty, kiedy akurat sprawdzam twojego ojca, Goldson do mnie strzela, nagle się w tobie zakochałem, jeszcze tej samej nocy porwali nas ludzie twojego ojca, zabili Jama i, o mało co, nas nie zabili. Nawialiśmy z komisariatu, a teraz... - przerwałem ten potok słów, widząc jak dziewczyna opiera się o kierownicę i zaczyna płakać.
- Emili, posłuchaj... - powiedziałem do niej szeptem, wychodząc z samochodu i obchodząc go dookoła. Otworzyłem drzwi po stronie kierowcy i kucnąłem przy niej. - Cokolwiek i kiedykolwiek się stanie, masz pamiętać, że cię nie zostawię, słyszysz? Mogą we mnie wbić cały magazynek pocisków i przejechać po mnie czołgiem, a ja i tak się wyliżę, bo cię kocham, rozumiesz? Dla ciebie zrobiłbym dosłownie wszystko. Gdybyś mi kazała wejść w ogień i spalić się żywcem, zrobiłbym to - westchnąłem i zamknąłem na chwilę oczy.
- Posłuchaj, jeśli ja kiedykolwiek zginę śmiercią inną, niż naturalna, to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Za wiele lat spędziłem w CIA, żeby nie stać się odpornym na rozsądek i bez mrugnięcia wykonywać rozkazy. Jestem w pewnym sensie marionetką. Bez organizacji nie potrafiłbym już żyć. Musiałbym wrócić do pracy w barach szybkiej obsługi, znów być nikim w swoich własnych oczach, tak samo jak byłem nikim dla swojego ojca... Zostawił mnie i nigdy się nie odezwał... Nigdy nie kochał mojej mamy, mnie też nie. I nie dam mu satysfakcji, że to co zostawił, rzeczywiście okazało się tak beznadziejne, jak tego chciał. Że ja okazałem się beznadziejny... - powiedziałem, patrząc w chodnik- Jak mówiłem - nie odejdę z CIA. Ale zrozum jedno : co by się nie działo, ja zawsze będę przy tobie, słyszysz? Zawsze. Choćby dzielił nas ocean, albo kosmos. Nigdy, NIGDY cię nie zostawię.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (10-06-2014 o 22h20)

Offline

#55 10-06-2014 o 22h43

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Słuchałam go uważnie, ale to nic nie dało, byłam tylko wściekła i wściekła. Zacisnęłam dłonie w pięści i starałam się opanować, lecz nie mogłam. Spojrzałam na niego i bez zastanowienia uderzyłam w twarz. Tak po prostu.
-A nie sądzisz że chciałaby wiedzieć? Żeby nie musieć stojąc nad twoją trumną obarczać się tym że nawet nie mogła nic zrobić? A pomyślałeś jak ja się czuje? Wyprowadzam sie od ojca, zamieszkuje i nieznanego mi kolesia, odkrywam że jest agentem CIA, że mój ojciec jest kryminalistom, jego wspólnik do ciebie strzela, zakochuje się w tobie do jasnej cholery, mój zajebisty ojczulek porywa nas oboje, zabija twoje kolegę jak i grozi mi że mnie zabije jak wyjde z tamtej gównianej piwnicy. Do jasnej cholery ja tam zastrzeliłam jakiś facetów! Ja na co dzień nie chodzę z bronią po ulicy i nie strzelam do ludzi! Myślisz że jest mi łatwo żyć z wiadomością że oni tam leżą martwi!-gadałam jak najęta, jakbym nie mogła przestać- Ty tak tylko mówisz. Nie chcesz mnie martwić, ale tak na serio sam dobrze wiesz że kiedy przyjdzie jakaś cięższa misja to możesz nie wrócić. Już przecież ostatnio cudem się wykaraskałeś, teraz z resztą też. I-i co? Ty pójdziesz na jakąś powaloną misje, nie wrócisz a ja zostanę sama. I kto mi pomoże? Ojciec kryminalista? Nieznana matka? Czy może nieznane przyszywane rodzeństwo? Nie bierzesz pod uwagę tego że nie jesteś sam... dlaczego nawet nie spróbujesz? Albo nie wiem, poproś o coś delikatniejszego! Do jasnej cholery, od kiedy się do ciebie wprowadziłam nie zrobiłam nic głupiego. Mimo że mój telefon co chwilę dzwoni, to nie odbieram. Zapewne już pewnie zrobili coś na co miałam ochote, a jedna siedzę tu mimo wszystko. Nie możesz się chociaż ograniczyć, do minimum? Jeśli tak tego potrzebujesz to mogę dać twojej matce trochę pieniędzy.-
-dodałam załamana i schowałam twarz w dłoniach. On już mnie doprowadzał do rozpaczy. Mam wrażenie że go kocham. Tak ja, wspaniała Emilii, która potrafiła uwodzić sobie chłopców i w nich przebierać w końcu jest stała i nie zmienia faceta. On tego nawet nie docenia! Nie docenia że jestem tu z nich i porzuciłam moje idealne życie dla niego! Tylko dlatego bo jego zielone oczy od początku sprawiały że uginały mi się kolana!

Offline

#56 11-06-2014 o 13h02

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Przywaliła mi, w sumie to zasłużyłem, więc nie miałem nic przeciwko. Miałem wrażenie, że to wszystko nagle spadło na mnie, jak grom z jasnego nieba. Że moje życie nagle wykonało pełny obrót wokół własnej osi i że chyba nie daję sobie z tym wszystkim rady. Za dużo, zdecydowanie za dużo.
- Załatwię ci ochronę, nie musisz się bać. Nie mogę zrezygnować z CIA, gdybym zaczął prosić o lżejsze akcje czułbym się totalnie bezużyteczny. To pewnie i jest idiotyczne, ale nie potrafię siedzieć w miejscu. Wiem, że mogę nie wrócić, zdawałem sobie z tego sprawę już na samym początku, kiedy tylko dostałem propozycję szkolenia i pracy. Ja doskonale zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę, ale wiem, że jeśli zginę, to zginę w zgodzie z samym sobą - powiedziałem, patrząc na nią. Mówiłem cicho. Wiedziałem, że i tak nie uda mi się jej uspokoić, ale aż nazbyt dobrze wiedziałem, że nie porzucę dawnego życia. Simon i Patrick zawsze suszyli mi o to głowę, ale ja nigdy o siebie nie dbałem. Myślałem o ratowaniu tyłka innym, ochronie niczego nieświadomych ludzi przed planowanymi atakami terrorystów, czy testowaniem broni nuklearnej, które kończyło się trzęsieniami ziemi i śmiercią wielu tysięcy osób. Musiałem coś zrobić i miałem tylko jedno wyjście.
- Emili, posłuchaj mnie... - westchnąłem, podchodząc do niej i delikatnie odsunąłem jej dłonie z jej twarzy.
- Osoby blisko związane z agentami zawsze noszą na sobie ciężar emocjonalny i muszą zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli są z kimś takim, to nic nigdy nie jest wartością stałą. Nigdy nie ma pewności, że to będzie trwać wiecznie. Jeżeli chcesz ze mną być, jeżeli mnie kochasz, to musisz mi tutaj i teraz powiedzieć, czy dasz sobie z tym radę. Jeśli nie jesteś pewna, czy będziesz w stanie wytrwać, jeśli cię to rani, to wtedy załatwię ci mieszkanie, ochronę i pracę i rozejdziemy się. Mówię ci o tym dlatego, że cię kocham, Emili i nie chcę, żebyś każdego dnia cierpiała, zastanawiając się, czy przypadkiem nie zginąłem. A jeśli uważasz, że dasz radę wziąć ten ciężar na plecy, to możesz być pewna, że będę wobec ciebie oddany, jak nikt inny. I niezależnie od tego co zdecydujesz, musisz wiedzieć, że nigdy cię nie zawiodę i zawsze będę cię chronił - pocałowałem ją delikatnie w czoło i spojrzałem jej w oczy. Serce waliło mi jak młotem.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-06-2014 o 13h02)

Offline

#57 11-06-2014 o 16h26

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Przecież dobrze wiesz że nie jesteś bezużyteczny. Robisz wszystko żeby zadowolić ludzi n około, nie patrząc na siebie ani na nic innego. Tylko dlatego bo miałeś ojca @#$%^ i dupka. Dobrze wiesz że nie musisz siedzieć w miejscu, jak ci tak brakuje ruchu to może pójdziesz ze mną na prac społeczne? Odechce ci się szybko.
-burknęłam i zaraz zamilkłam słuchając go, właściwie to mogę nawet rzec że ze łzami w oczach. Gdy tylko spojrzał mi w oczy, ja swoje opuściłam. W tej chwili nie wiem nawet czy mam prawo mówić że moje nazwisko to Carter. Jednak zaraz delikatnie go pocałowałam. Zaraz też pogłębiłam owy pocałunek i olałam to że warga piecze mnie jak oszalała a udo pulsuje bo za mocno nic poruszyłam.
-Taka odpowiedź ci pasuje?-zapytałam cicho między kolejnym pocałunkiem. Zaraz jednak wywaliłam go na plecy i usiadłam na nim okrakiem, jednak tak by mu krzywdy nie zrobić. Zaczęłam go dźgać w brzuch z groźną miną.
- Z góry mówię, że jak jeszcze raz zobaczę twoje zdjęcie pod biurkiem tej sekretarki to będzie jej potrzebny ostry dyżur. To samo tyczy sie reszty tych panienek z CIA. Rozumiesz? Bo nie tylko im będzie potrzebny lekarz, ale i tobie. Kumasz?-Zapytałam ciagle go dźgając i mierząc ostrym spojrzeniem. Jednak zaraz zaczęłam rysować głupie wzroki na jego torsie z delikatnym uśmiechem.
-I tak cie kretynie kocham, i po prostu nie chce żebyś wyzionął ducha przez mojego ojca. Nie możesz chociaż tak troszkę odpuścić tej akcji. Tak tro..-przerwałam bo w tej chwili moje udo wręcz chciało krzyczeć. Sapnęłam starając się uspokoić. Choć widząc tak rozcięte udo nie było to łatwe. Ciekawe czy by mi została blizna, ciekawe by to było. Jednak zaraz zlazłam z niego i jęknęłam patrząc na krwawiące udo.
-Weź pojedźmy do Simona, co? Sądzę że się przyda-mruknęłam między kolejnymi jękami i sapnięciami. Mam nadzieję że żądne zakażenie sie nie wdało i tak tylko to sobie piecze i boli. Choć ja osobiście miałam wrażenie że jarzy się ogniem. Żywym ogniem.

Offline

#58 11-06-2014 o 20h00

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy mnie pocałowała, od razu ciężar spadł mi z serca i odetchnąłem. - Też cię kocham. Nawet nie wiesz, jak bardzo... - szepnąłem, jeszcze raz muskając jej usta swoimi.
Kiedy przewróciła mnie i zaczęła mówić o moim zdjęciu pod biurkiem Chloe - po prostu się roześmiałem i to tak, że nie byłem w stanie się uspokoić.
- Czyżbyś była zazdrosna, kochanie...? - śmiałem się nadal, nie mogąc się opanować. Zazdrosna o mnie Emili! Panna, która kilkanaście godzin wcześniej uznawała mnie za ciężkiego idiotę i prawdopodobnie nadal uważa, ma ochotę na skopanie każdej dziewczyny, która na mnie spojrzy!
- Spokojnie, skarbie, nie zamierzam romansować z moimi znajomymi z pracy - uśmiechnąłem się, po czym cmoknąłem ją w policzek.
Nagle zauważyłem, że coś jest nie tak. Spojrzałem na jej nogę. Spodnie ociekały krwią od strony jednego uda.
- Coś ty sobie zrobiła?! Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś? - zerwałem się z miejsca, po czym wziąłem ją na ręce. Kazała mi jechać do Simona. W sumie dobry pomysł. Chciała się pchać za kółko, ale skutecznie jej to uniemożliwiłem.- Nawet o tym nie myśl! Poleżysz sobie na tylnej kanapie... - powiedziałem, sadzając ją na chwilę z przodu. Sam zdjąłem koszulkę i położyłem ją na kanapie, w miejscu, gdzie potem miało się znajdować jej udo. Później znów wziąłem ją na ręce i ułożyłem z tyłu, zabezpieczając pasami awaryjnymi. Pod głowę położyłem jej torbę, wypchaną mundurem Nelsona.
- Tylko błagam cię, na litość boską - nie ruszaj się, bo jeszcze pogorszysz sprawę... - powiedziałem, zamykając tylne drzwi i szybko usiadłem za kółkiem. Pod domem Simona byłem w mniej, niż siedem minut. Nagiąłem odrobinę przepisy drogowe, no ale... Czego się nie robi, prawda?
Wyciągnąłem Em z samochodu i ponownie wziąłem ją na ręce. Na pewno nie będzie wchodzić po schodach z nogą w takim stanie! Otarcie o materiał na pewno musiało niemiłosiernie boleć.
Simon powitał nas na klatce schodowej, z dość tępym wyrazem twarzy.
- Gray...? Znaleźliście się? I co jej się stało...? - spojrzał na nogę dziewczyny, z której kapały na podłogę kropelki krwi.
- Potem ci to wyjaśnię, a teraz bądź tak łaskawy i zajmij się tym- powiedziałem, otwierając jedną ręką drzwi do jego mieszkania. Położyłem Em na łóżku w pokoju Simona i kazałem jej zdjąć spodnie. Całe szczęście, że miała dłuższą bluzkę, inaczej by się pewnie wstydziła. Cóż... Rana wyglądała gorzej, niż myślałem...
- Kobieto, co ty wyrabiałaś?! Przecież to trzeba zszywać! I usunąć kawałki... Eee... Szkła?! - jego głos wzbił się do góry ze zdziwienia. Szybko skoczył po apteczkę i zajął się oczyszczaniem rany. Najpierw potraktował ją wodą z mydłem (stwierdził, że woda utleniona nie wystarczy) i usunął delikatnie kawałki szkła za pomocą gazików. Potem dopiero użył wody utlenionej, zdezynfekował igłę i nici, a potem zabrał się za zszywanie. - Gdyby cię bolało, to ściskaj mocno ramię tego kretyna - powiedział do niej, wskazując głową na mnie. Ja natomiast siedziałem obok Emili, podtrzymując jej głowę ramieniem i trzymając ją za rękę.

Offline

#59 11-06-2014 o 20h38

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Jego reakcja była natychmiastowa. Wziął mnie na ręce, wpakowała na tylne siedzenie mimo że mogłabym prowadzić. Położył koszulkę na miejscu pod moim udem, do tego jakąś torbę pod głowę. Właściwie całą drogę siedziałam cicho i tylko czasami jęczałam przez to. Nawet nie ogarnęłam kiedy byliśmy na miejscu i pomagał mi sie wtaszczyć na górę. No... Simon to przyjął nas blady jak trup no i nie zaoszczędził sobie pytań. Zaraz też byliśmy w środku, musiałam ściągnąć spodnie, nawet mnie to nie zawstydziło. Równie dobrze mogłam jeszcze ściągnąć koszulkę, ale wracając do spodni. Na zranionym udzie musiałam być trochę delikatna bo materiał przykleił mi się do brzegów rany. Po chwili siedzo-leżałam na kanapie a Simon oglądał moje udo, niezadowolony. Gray tak samo.
-No bo w pomieszczeniu w, którym ojciec mnie zamknął w drzwiach było takie małe szklane okienko-przerwałam żeby zacisnąć usta gdy przemywał mi ranę wodą z mydłem- żeby wyjść, to je wybiłam i pozbyłam się szkła, mniej więcej. Dopiero gdy przecisnęłam się przez nie prawie w całości to mi jakiś gówniany odłamek rozciął udo-dodałam zaraz kładąc się i wzdychając gdy wylał na mnie dość sporą ilość wody utlenionej. Tylko kilka razy zabolało mnie gdy nitka dość boleśnie się naprężyła i podrażniła mi środek rany. No dobra, bolało mnie cały czas, ale zachowałam zimną krew do końca. Jęknęłam tylko kilka razy i tylko raz chciał Simonowi walnąć w łeb. W końcu skończył. Wszystko ładnie zrobił a ja w końcu mogłam usiąść. Zaraz też spojrzałam na Gray'a.
-Nie powiedziałam ci od razu bo nie było czasu, no i wyglądałeś jak siedem nieszczęść, no i wiadomo nie za bardzo miał czas zająć się jakimś głupim rozcięciem. Wargę też mam rozciętą i co z tego? Jestem cała w siniakach, mam kilka głębszych ran po kastetach jednego z tamtych, i co? Nic mi nie jest. Bywało gorzej-burknęłam wydymając policzki. Zaraz też przeniosłam wzrok na Simona.
-Pożyczyłbyś mi spodenki? Albo nie! Koszulkę, taką większą, żeby sięgała mi przed kolano-poprosiłam z maślanymi oczkami. Oby się zgodził.

Offline

#60 12-06-2014 o 14h36

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Simon odrobinę zdębiał, ale nie dał po sobie tego poznać.
- Koszulkę...? Eee... No, dobra... - podszedł do szafy i wyciągnął z niej czarną koszulkę bez rękawów, która Emili mogłaby sięgać odrobinę przed kolano.
- Będziesz wyglądać, jak w sukience - stwierdziłem, mierząc ją okiem znawcy.
- Spróbuj to przymierzyć - zachęcił mój przyjaciel, po czym wziął mnie na stronę. - Patrick odchodzi od zmysłów, kazał przetrzepać za tobą pół Manhattanu. Nie żeby coś, ale mógłbyś mu się łaskawie pokazać. I naprawdę nie mam pojęcia co ci strzeliło do twojej pustej głowy, żeby opuszczać szpital zaraz po tym, jak musieli cię reanimować... - spojrzał mi w oczy, kładąc mi obie ręce na ramionach, jakby chciał mi przemówić do rozsądku.
- Simon, porwali nas ludzie jej ojca, nawet nie wiem jakim cudem ich wpuścili na oddział, pewnie coś ściemnili, czy jakoś tak... Nie pamiętam nawet ile siedziałem w tych podziemiach, Jam Morisson nie żyje i dodatkowo musiałem zachrzaniać do ciebie z komisariatu, bo moja mama postanowiła mnie szukać... - mówiłem, jak karabin maszynowy.
- I ty, wielce mądry człowieku, postanowiłeś z barkiem w takim stanie (o plecach nie wspominając) nosić na rękach tą dziewczynę? Pogrzało cię, *%#@! do reszty?!Pokaż mi te plecy... - odwrócił mnie do siebie tyłem, po czym, nawet mnie nie pytając o zdanie, ściągnął mi koszulkę. - Gray, na litość Boską! - zawył. - Przecież to się kwalifikuje do chirurga! Masz każdy szew w inną stronę, w dodatku zaczęło się paskudzić... Siadaj na łóżku i ani drgnij, bo cię osobiście zabiję - powiedział, sadzając mnie siłą na materacu. Wyciągnął mi wszystkie szwy, potraktował ranę, nie tylko z wierzchu, ale i głębiej, wodą z mydłem, a potem spirytusem, czyścił to w ogóle jakimiś sporymi gazikami. - Naprawdę nie chcę wiedzieć skąd tu się wziął żwir i żużel... - powiedział, a mnie zatkało. Żwir? W ranie? Ale, że jakim cudem? Musieli mnie chyba ciągać po ziemi... - Gray, dzwonię po Patricka i on ma was odwieźć prosto do domu, rozumiesz? Nie wyjdziesz z domu przez tydzień, już ja się o to postaram... - mówił, zszywając mnie z powrotem.

Offline

#61 12-06-2014 o 15h39

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Z wdzięcznością przyjęłam koszulkę od Simona. Zaraz też bez skrupułów czy zawstydzenia przebrałam się przy nich obu.
-Wiem że będę wyglądać jak w sukience, ale moje majtki, są tylko moja-stwierdziłam i zaraz też ogarnęłam że widać mi mój ukochany zielony stanik, olać to. Ciekawe czy wiedzieli że ich słyszę. Chyba nie, bo byli zajęci ochrzanianiem siebie nawzajem. Właściwie to w jakimś sensie czułam się winna, bo w końcu to mój ojciec nas porwał i zamordował im kumpla. Gdy Simon się nim zajął podeszłam do nich i usiadłam na podłodze przed Gray'em. Zaraz jednak siedziałam obok niego z lekko skwaszoną miną. W końcu udo miałam zszyte, ale to nie wyklucza reszty moich małych aczkolwiek bolesnych obrażeń.
-Jak już będziesz siedział w domu, to mam nadzieje że coś ugotujesz bo inaczej śmierć głodowa, uwierz. Ja nawet wodę na herbatę przypalę. A tak poza tematem żarcia i tym że jesteś lekkomyślnym kretynem, może w końcu spytasz się mnie o chodzenie? Bo już Nelsonowi nagadałeś że ze mną jesteś a tak na serio się mnie o nic nie pytałeś, sam sobie to wymyśliłeś-powiedziałam w miarę spokojnie. Starając się nie patrzeć na pracującego Simona. Ale w końcu spojrzałam na niego z mordem w oczach.
-Nigdy. Nie. Sugeruj. Że. Jestem. Gruba. Nigdy-warknęłam mrużąc oczy.
-Nigdy-powtórzyłam jeszcze i zaraz wróciłam do Gray'a. Lecz już nic nie powiedziałam tylko oparłam się o ścianę i popatrzyłam na pozszywane udo. Owszem dobrze to zrobił, ale i tak w większość jak chodziłam to mnie bolało, mimo wszystko to noga! Nie plecy czy czaszka! To noga!
-Gray, ja chce kotka. Kupisz mi kotka?-zapytałam sie go z maślanymi oczkami.   

Offline

#62 13-06-2014 o 17h31

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Ugotować? A, proszę bardzo! Obyśmy tylko mieli coś w lodówce, bo zaczynałem się obawiać, że po powrocie zastaniemy Antarktykę...
- Ja?! Kiedy ja nic nie sugeruję, kobieto...! - obruszył się Simon.
Kiedy powiedziała, że nie zapytałem jej, czy ma ochotę być moją dziewczyną, postanowiłem w końcu wykonać ten, nieco spóźniony, krok.
- W takim razie, kochanie, czy będziesz tak miła i zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem, zachowując jednocześnie poważny wyraz twarzy. Po naszej rozmowie na parkingu mogła zmienić zdanie...
A kiedy zapytała mnie o kota, musiałem charytatywnie przywalić sobie w łeb.
- Emili, ja mam kota! To znaczy : my mamy kota! Zostawiłem go u weterynarza, zanim się pojawiłaś i zapomniałem go odebrać z tego wszystkiego! - jęknąłem. Jeżeli Nikity nie przewieźli jeszcze do schroniska, to będzie oznaczało cud.
- O twojego grafitowego ninję możesz być spokojny, staruszku! Patrick ją odebrał i siedzi sobie w centrali od kilku dni. Mamy z nią niezłe jaja w biurze! - roześmiał się. I w tym momencie w drzwiach stanął właśnie Patrick we własnej osobie.
- Było otwarte, więc wszedłem. Gray... - spojrzał na mnie, po czym podszedł i uścisnął mnie mocno. - I w co ty się znowu wpakowałeś dzieciaku, co? - zapytał, klepiąc mnie po ramieniu.
- Wszystko ci opowiedzą w samochodzie. Teraz powinni coś zjeść. I Gray musi zadzwonić do mamy z informacją, że nie pożarli go kanibale - uśmiechnął się pod nosem Simon.
- Dobra dzieciaki, jedziemy - Patrick zachęcił nas ruchem ręki i po chwili siedzieliśmy w samochodzie, opowiadając mu co się stało. Pół godziny potem byliśmy pod naszą kamienicą.

Offline

#63 13-06-2014 o 18h21

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Nie wcale, sama to sobie wymyśliłam. Z resztą to są same mięśnie-prychnęłam w jego stronę. Zaraz musiałam parsknąć śmiechem i delikatnie go pocałować.
-Jeśli obiecasz że on nigdy więcej nie będzie mnie zszywać. Mam przez niego uwalone moje ulubione majtki-mruknęłam wydymając policzki. I że mamy kotka! Od razu moje oczy sie zaświeciły. Oby był grubiutki! I taki milusi do tulenia. Jednak nie dane mi było nic powiedzieć bo jego szefuncio przylazł. Zdążyłam tylko zwinąć swoje spodnie, bo jego szef bez słowa pociągnął mnie za rękę do wyjścia, chyba chciał wiedzieć wszystko jak najszybciej. Chcąc nie chcąc wbiłam się na tylnie siedzenie gdzie ubrałam jako tako spodnie. Ja się tam nie wtrącałam co się stało, wolałam nie mówić o tym co zrobiłam i szczerze chciałam by Gray to pominął. Dopiero gdy byliśmy przed nasza kamienicą wygramoliłam się z samochodu i trochę brutalnie wyciągnęłam z niego mojego chłopaka. Ha! W końcu mogę tam powiedzieć! Hyhy. Pociągnęłam go do środka, majac gdzieś jego szefa.
-Ja chce tego kotka w domu, bo jak cie nie będzie, to muszę się do kogoś przytulać-burknęłam i zaraz staliśmy pod drzwiami, a ja chyba tylko dzięki mojemu boskiemu mózgowi wyciągnęłam uwierający klucz z stanika.
-Że on tam przeżył to cud!-powiedziałam i zaraz znalazłam się w środku, tylko po to by okupować kanapę.
-Zrobisz coś do jedzenia? Albo nie! Najpierw się ze mną pomiziaj, a potem coś ugotuj-poprosiłam patrząc na niego z nadzieją. Niech się ze mną pomizia!  Chciałam go jeszcze ochrzanić że co chwilę jego kumple nam przeszkadzają ale mój fon się rozdzwonił. Odebrałam to cholerstwo.
-Czego chcesz Lilka?-zapytałam trochę wkurzona. Słyszałam gdzieś w tyle chłopaków i aż musiałam rozmasować skronie.
-Martwię się o ciebie kochanie, zniknęłaś tak i w ogóle. Moge wpaść? Co robi twój współlokator? Wolny jest? Jakie ma oczy? Wpadniesz do nas? Jesteśmy w parku i trochę się schlali, wpadasz?-zalała mnie masą pytań. Aż musiałam westchnąć zirytowana. Mam dość wrażeń na najbliższy... tydzień albo dzień.
- Nie nie możesz. Stoi i się zastanawia. Zajęty przez wyżej podpisaną. Zielone. Nie nie wpadnę, bo jestem wykończona i głodna.-odparłam. Pożegnałam sie i rozłączyłam. Tylko po to by usiąść szybko na blacie kuchni. Wyciągnęłam w jego stron ręce wydymając policzki.

Offline

#64 14-06-2014 o 15h05

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
W trakcie, kiedy Em rozłożyła się na kanapie, Patrick obiecał przywieźć mi Nikitę za około półtorej godziny. Miał coś jeszcze do załatwienia w biurze i przede wszystkim musiał w roli mojego rzekomego wykładowcy i uspokoić moją mamę. Trzeba jej w końcu powiedzieć, że nie zaginąłem... Pożegnałem się z nim, po czym przedostałem się do salonu. Do Emili ktoś zadzwonił, ale się nie przysłuchiwałem. Potem usiadła na blacie i wyciągnęła do mnie ręce.
- Na co ma pani ochotę? Chcesz jeść, czy może...? - pocałowałem ją, uśmiechając się lekko. Najpierw delikatnie, potem  pogłębiłem pocałunek i objąłem ją w pasie. Po jakimś czasie jednak zgłodniałem.
- Dobra, kotku. Zjedzmy coś, bo jak tak dalej pójdzie, zginiemy śmiercią głodową - uśmiechnąłem się, jeszcze raz, krótko ją całując. A potem zajrzałem do lodówki. Niestety... Tego się spodziewałem... W lodówce było całkowicie pusto. Był tam tylko stary jogurt truskawkowy, który Emili porzuciła ze względu na swój przekłuty język.
- Okay, wygląda na to, że musimy coś zamówić... Na co masz ochotę? - zamówiłem to, o co prosiła, a potem położyłem się na kanapie i założyłem ręce za głowę. To był cholernie długi tydzień...
Jutro sobota, a w niedzielę przyjeżdża Scarlett i muszę się nią zająć... Moja siostrzyczka... Oby tylko nie sprawiała większych problemów. Po tym wszystkim nie mam siły na wożenie jej po koleżankach. Ech, gdyby wiedziała o agencji, byłoby znacznie łatwiej. Mógłbym ją zostawić z Simonem, albo z Nelem... Albo oni mogliby ją wozić w przeskokach między centralą, a biurami...
Przymknąłem lekko oczy i przeczesałem włosy dłonią. Długi dzień.

Offline

#65 14-06-2014 o 20h10

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Miło się z nim całowało, jednak najwidoczniej nie tylko ja tu umieram z głodu. Nie miałam ochoty zabierać rąk z jego szyi ani odklejać się od niego jednak musiałam. Dokładnie go obserwowałam, a jego mina na brak jedzenia w lodówce była bezcenna aż musiałam się zaśmiać. Zaraz jednak jako tako spoważniałam.
-Misiek zamów mi małą pizze-zagruchałam w jego stronę machając nogami na tym przeklętym blacie. Zaraz zeskoczyłam z mebla i siedziałam na nim wpatrując się w jego paczadełka.
-Ty tu sobie leż i się obija a ja szybko lecę do łazienki, tobie też by się prysznic kochanie przydał-powiedziałam z rozbawieniem. Cmoknęłam go delikatnie po czym zmyłam się do siebie. Złapałam sobie bieliznę i właściwie tylko ją po czym polazłam do łazienki. Nawet się nie zamykałam po prostu wbiłam pod prysznic i zaczęłam się kąpać. Myjąc swoje trochę obolałe ciało śpiewałam sobie. Właściwie to nawet nie przejęłam się tym że on wolałby sobie w ciszy posiedzieć. Po bliżej nie określonym czasie wygramoliłam się spod prysznica, powycierałam się i narzuciłam świeżą bieliznę. Wycierając włosy w ręcznik wygrzebałam się z łazienki.
-Gray, kupisz mi jutro niebieską farbę? Albo nie, ty nie możesz wychodzić więc jestem skazana na wysłanie kogoś innego po nią. A kiedy będzie kotek? Moge się dzisiaj z tobą położyć? Kochasz mnie? Kupisz mi chomiczka? Albo papużkę? Misiek, nie przeszkadza ci ten... jak to ojciec twierdził "przeklęty metal na twarzy"?-zalałam go masą pytań siadając na nim okrakiem. Zaraz też położyłam się na nim, opierając brodę na jego torsie.
-Kocham cię, wiesz o tym?-zapytałam jeszcze rysując chore wzroki na jego koszulce.

Offline

#66 15-06-2014 o 13h45

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Em poszła pod prysznic. Słyszałem, jak śpiewa. Brzmiała całkiem nieźle, nie było to jakieś ostre fałszowanie. Zastanawiało mnie, czy śpiewa tę konkretną piosenkę przypadkowo, czy może jednak  nie? W każdym razie zrobiło mi się tak jakoś ciepło od środka. Niedługo potem wyszła z łazienki, zasypując mnie lawiną pytań. Roześmiałem się.
- Farbę ci kupię, nic takiego się nie stanie. Nikitę Patrick ma przywieźć za około godzinę, tak, chomika, albo papużki na razie nie kupię, bo kot to wystarczający obowiązek. A jakbyśmy utrzymali tu cały ten zwierzyniec, kiedy oboje musimy wychodzić z domu? W końcu CIA to nie przedszkole, kochanie. I nie, ten "metal na twarzy" mi nie przeszkadza - roześmiałem się powtórnie.
- Wiem, ja też cię kocham - cmoknąłem ją w czoło, a potem w policzek i jeszcze w usta.
- A teraz, skarbie, sam pójdę pod prysznic, bo chyba nie pachnę najlepiej... - pocałowałem ją jeszcze raz, a potem oddaliłem się do łazienki.
Wziąłem z pokoju swój czarny podkoszulek i szorty w tym samym kolorze. Potem poszedłem pod prysznic.
Skoro ona śpiewała, to dlaczego ja miałbym tego nie robić? Chociaż i tak zawsze robię to nieświadomie. Zacząłem najpierw nucić, a potem śpiewać piosenkę, na którą mam ostatnio jakąś fazę. Może to dlatego, że uspokaja mnie po cięższych akcjach? Właściwie, to słuchając jej zawsze szybko się wyciszam.
Prawda była też taka, że musiałem trochę zagłuszyć ból barku, którego mięśnie pod wpływem gorącej wody rozluźniły się i odrobinę poluzowały szwy, tym samym poszerzając krawędzie rany. Simon mówił, żebym to potraktował spirytusem... Powinienem go mieć w apteczce. Wyszedłem z łazienki bez koszulki i poszedłem po apteczkę. Chwilę potem obficie polewałem plecy spirytusem. Bolało, ale przynajmniej mam pewność, że nie wda się żadne paskudztwo. Potem zabandażowałem bark z powrotem, założyłem koszulkę i poszedłem do salonu. Rozłożyłem się na fotelu i zamknąłem na chwilę oczy. Byłem wykończony.

Offline

#67 15-06-2014 o 14h46

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Wygięłam ust w nie zadowoleniu, że nie chce mi kupić papużki ani chomika. Jednak cieszyłam się że kupi mi farbę, nie przeszkadza mu ten metal oraz że mnie kocha. Jego usta szybko znalazły moje czoło, policzek jak i usta.
-To nie zwierzyniec! To tylko trzy małe zwierzątka!-krzyknęłam za nim gdy szedł do łazienki. Położyłam się zadowolona na kanapie i wsłuchałam się w jego aksamitny głos. Przeszkodził mi jednak dostawca, a raczej ich dwóch, w końcu zamówiliśmy różne rzeczy. Narzuciłam na siebie jego koszulkę i szybko podeszłam pod drzwi. Odebrałam zamówienia i zapłaciłam każdemu, zaraz się z nimi żegnając i zamykając drzwi. Jedzenie postawiłam w salonie, sama usiadłam na kanapie rozmyślając. Dopiero otwierane drzwi mnie obudziły, obserwowałam jego poczynania z delikatnym uśmiechem. Gdyby powiedział że musi sobie to polać spirytusem to bym mu pomogła, ale nie wnikam. Gdy tylko się ubrał i siedział na fotelu podniosłam się. Stanęłam obok niego i podciągnęłam go do pionu.
-Raz dwa masz być w pokoju-powiedziałam z groźną miną i zaraz go tam popchałam. Sama wzięłam żarełko i polazłam za nim. Odstawiłam to na szafkę nocną a sama wbiłam mu się do łóżka. Zamruczałam zadowolona okrywając się kołdrą i przytuliłam się do jego poduszki, tylko po to by wdychać ten jego cudny zapach.
-Połóż się ze mną-poprosiłam go cicho. Gdy ten to zrobił, przytuliłam się do niego mocno.
-Powiedz ty, co ty we mnie widzisz? Poza tym że przypalam nawet wodę na herbatę nie ma we mnie nic nadzwyczajnego-mruknęłam całując go w szczękę i zaraz łapiąc go za dłoń.
-Ty masz takie niezwykłe zielone oczy, już kiedy tutaj przyszłam po raz pierwszy i otworzyłeś mi drzwi, miałam wrażenie że przytulę podłogę-dodałam jeszcze lekko zawstydzona.
-Masz jakieś rodzeństwo? Będę mogła iść z tobą kiedyś do roboty? Tylko po to żeby wytłumaczyć tej sekretarce, miło i uprzejmie iż następnym razem gdy zobaczę twoje zdjęcie pod jej biurkiem to będzie potrzebować szpitala i chirurga? Oraz, powiedz ty mi jak na spowiedzi. Musiałeś brać wydział nuklearny? Nie mogło być to coś łatwiejszego?-znowu wystrzeliłam z pytaniami jak z procy. Jednak zaraz zaczęłam całować go po ręce, od opuszków palców do ramienia i z powrotem.
-Smakujesz mleczkiem kokosowym-powiedziałam chichocząc cicho.

Offline

#68 15-06-2014 o 19h06

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Em oczywiście musiała mnie podnieść do pionu. Szczerze mówiąc, byłem zbyt zmęczony, żeby cokolwiek jeść i zapewne musiałaby mi wmuszać jedzenie na siłę. No tak, znów ten syndrom śmierci z głodu w CIA. Prawda była taka, że czasami potrafiłem nie jeść przez kilka dni. Położyłem się obok dziewczyny i objąłem ją ramieniem.
- Co w tobie widzę...? Szczerze mówiąc, trudno mi to wyjaśnić. Czuję coś takiego, kiedy jesteś obok, że mam ochotę przywalić każdemu, kto tylko by na ciebie spojrzał. I kocham, kiedy walczysz o swoje. Jesteś trochę, jak lwica - roześmiałem się, całując ją delikatnie w czoło.
- Rodzeństwo mam, konkretnie młodszą siostrę. Ma na imię Scarlett. Nie wiem, czy wpuszczą cię do mnie do centrali, muszę zapytać Patricka. A na akcję, to kategorycznie nie. Nigdy w życiu, jeszcze ci się coś stanie i będę zmuszony się zabić. A co do tej sekretarki, to musi mieć to zdjęcie. W końcu zajmuje się kompletowaniem naszych teczek. Bez nich moglibyśmy wylądować w więzieniu w Korei bez możliwości powrotu... - roześmiałem się powtórnie.
- Szczerze mówiąc, wydział nuklearny to jedyne, do czego się nadaję. Nie cierpię iść na łatwiznę i nigdy tego nie robię. Naprawdę lubię swoją pracę i sprawia mi dużo satysfakcji, kiedy mam świadomość, że uratowałem życie setek osób. A, że przy tym narażam czasem własne, to jeszcze większą. - spoważniałem odrobinę, łapiąc dziewczynę za rękę. Zaczęła mnie całować i stwierdziła, że smakuję mleczkiem kokosowym. Znów się roześmiałem.
- Tak? Zaraz zobaczymy, jak ty smakujesz!

Offline

#69 20-06-2014 o 15h04

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Leżałam zmęczona, zarumieniona i zadowolona na jego łóżku. Mój oddech jeszcze się nie uspokoił, jednak musiałam się ogarnąć, w miarę. Polazłam niezdarnie do swojej łazienki i wzięłam szybki prysznic. Już po chwili owinięta w ręcznik polazłam do jego pokoju. Zajumałam mu jakąś koszulkę, którą włożyłam i usiadłam mu na wyrku. Zajadałam się swoją kolacją i starałam się też nie nadwerężać uda. Mimo wszystko nie chciałam powikłań, żadnych. Sama nie wiem czemu ale w pewnym momencie zaczęłam się po prostu nudzić.
-Gray wyłaź w końcu!-krzyknęłam do niego i zaczęłam bawić się włosami. Nosz ile można brać prysznic? Ja tutaj na niego czekam! Po prostu na niego czekam! Prychnęłam pod nosem i uśmiechnęłam się na wspomnienie co stało się jakiś czs temu. Od razu poczułam że robie się czerwona na twarzy. Przycisnęłam twarz do jego poduszki i westchnęłam, przykrywając się kołdrą i wtulając się w jego poduszkę. Mhm. Najwyżej mnie obudzi czy coś.

Offline

#70 22-06-2014 o 12h09

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy wyszedłem spod prysznica, od razu skierowałem się do łóżka.
- Posuń się, skarbie - szepnąłem, wpychając się na łóżko obok niej. Jednak to nie potrwało długo, bo usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Nasz kot przyjechał. Zaraz wracam - uśmiechnąłem się, całując ją delikatnie w czoło.
Wstałem z łóżka i powlokłem się do drzwi. Otworzyłem. Powitał mnie Patrick z Nikitą na rękach.
- Twoja zguba, Gray. Karmy nie ruszałem, więc stoi na swoim miejscu, podobnie jak kuweta. - podał mi kota.
- Dzięki, Patrick. - powiedziałem, po czym ściszyłem głos, żeby Emili mnie nie usłyszała. - Kiedy mogę wracać do pracy? Czuję się już dobrze, Simon i Em przesadzają, próbują mnie na siłę przyspawać do łóżka - spojrzałem mu w oczy.
- Gray, czy ja naprawdę muszę ci tłumaczyć, dlaczego nie chcę, żebyś się w cokolwiek mieszał? Carter jest na wolności, o Goldsonie nic nie wiadomo. Podejrzewamy, że sam pojechał z ładunkiem do Kairu i tam czeka na odbiór broni. Wystawił jej ojca do wiatru. Simon to sprawdza, jesteśmy prawie pewni, że Carter będzie próbował znaleźć ciebie i ją. Więc posłuchaj mnie chociaż raz i siedź w domu, puki to wszystko się nie wyjaśni. - chciałem coś powiedzieć, ale powstrzymał mnie ruchem ręki. - Nie wybaczę sobie, jeżeli zginiesz. Wystarczająco mocno zabolało nas wszystkich odejście Jama. I nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało, gdybyś podzielił jego los. Proszę cię Gray, jeśli nie dla samego siebie, to dla nas - położył mi rękę na ramieniu, pożegnał się i wyszedł. Zamknąłem za nim drzwi.
- Skarbie, mam naszego kota! - zawołałem w stronę mojego pokoju.

Offline

#71 29-06-2014 o 15h39

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Byłam zadowolona gdy Gray wylazł i cmoknął mnie w czoło. I te jego słodkie słówka! Aż się rozpromieniłam jednak nie na długo, bo zaraz polazł do drzwi. Nie wiem kto to ale zabije tą osobę jak ją spotkam. Nie wiem ile siedziałam sama, ale wiem że jak usłyszałam krzyk chłopaka od razu zerwałam się z miejsca i pobiegłam do salonu. Wzięłam od niego kicię i zaraz podrapałam po łebku.
-Jaka milusiaa-zachwyciłam się. Zaczęłam ją głaskać i całować po łebku. Zaraz jednak postawiłam kicię na ziemię i znowu pogłaskałam po łebku, by zaraz się wyprostować i przytulić do Gray'a.
-Kochanie, musisz odpoczywać. Połóż się i coś zjedz. A potem możemy porozmawiać lub pooglądać film-mruknęłam cicho i zaśmiałam widząc jak kicia się łasi. Pociągnęłam go do pokoju i wywaliłam na łóżko.
-Masz odpoczywać, masz i już. Dopóki Simon nie pozwoli, nie wychodzisz poza mieszkanie, o!-stwierdziłam wystawiając mu język. Kij że ja sama miałam pozszywaną nogę no i wyglądałam jak worek treningowy, mówi się trudno.

Offline

#72 01-07-2014 o 17h54

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Kazała mi się położyć do łóżka i czekać na polecenia Simona. Ta, już to widzę! Laska i kumpel będą mnie rozstawiać po kątach! Niedoczekanie...
- Tak jest, pani kapitan - powiedziałem, zamykając drzwi nogą. Potem od razu wstałem, wziąłem laptopa i zabrałem go ze sobą do łóżka. Wklepałem adres bazy danych satelitarnych, zalogowałem się i jednym przyciskiem uruchomiłem nadajnik, który kilka tygodni wcześniej przytwierdziłem do samochodu Goldsona.
Dziwne...
Punkt na mapie satelitarnej, będący właśnie samochodem wspomnianego człowieka, spoczywał sobie spokojnie w garażu, za jego domem. Czyżby facet nie spodziewał się, że coś mu grozi? Nawet, jeśli CIA by się za niego nie zabrało, prędzej, czy później zrobi to albo FBI, albo ojciec Em i jego ludzie, chcąc się na nim zemścić. Nietrudno się zorientować, że przez to, że mnie postrzelił Emili dowiedziała się nie tylko o CIA, ale też o tym, czym zajmuje się jej ojciec. Tylko głupi by się nie domyślił, że chciał to ukryć przed własną córką. Po co inaczej trzymałby ją w izolacji od świata przez tyle lat? A przez nieostrożność jego współpracownika lata pracy i wysiłków poszło na marne. Sam bym się wpienił.
Więc dlaczego, posiadając tę świadomość, Goldson jeszcze nie wyjechał? Każdy, będący w jego sytuacji, praktycznie bez wyjścia, mający dobrze w głowie, zebrałby tyle towaru, ile trzeba i jechałby go przemycić, żeby za zarobione na tym procederze pieniądze kupić bilet lotniczy i nawiewać za granicę, zanim władze się zorientują. Chyba, że wiedział o tym nadajniku, porzucił samochód i zadzwonił po kogoś znajomego, żeby pomógł mu przeszmuglować tę broń... Może porwał się na zabranie całego arsenału i potrzebował większego transportu?
Ale tylko kompletny wariat i desperat zdecydowałby się na coś takiego wiedząc, że po piętach depczą mu wywiad, siły specjalne i chcący go zamordować wspólnik...
Ryzyko byłoby zbyt duże.
Może tego właśnie chciał? Żebyśmy myśleli, że z powodu ryzyka nie zdecydowałby się na to? Sądził, że będziemy go szukać w ścisłym kręgu. Musiał się domyślić, że w jego domu są podsłuchy, a samochód ma podłączone nadajniki... Nie jest taki głupi, jakim się zdaje... Cholera jasna... Trzeba zadzwonić do Simona...

Offline

#73 04-07-2014 o 19h14

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Westchnęłam zasmucona gdy zamknął mi drzwi niemal przed nosem. Powlokłam się do siebie i nawet nie wysilając sie na zamknięcie drzwi położyłam się na łóżku. Przytuliłam się do swojej poduszki i westchnęłam nie zadowolona. Dopiero było tak wspaniale a on... on... on po prostu wolał popracować. Przycisnęłam poduszkę do twarzy by czasem nie usłyszał jak ryczę, bożee wstydzę się siebie. Jak ja mogę ryczeć? Ja? Nawet telefon mi nie pomógł, odebrałam dziadostwo, pociągając nosem i kładąc się na plecach.
-Halo? Tu załamanie psychiczne-mruknęłam cicho.
-Em co ci się stało? Brzmisz jak siedem nieszczęść.-stwierdziła głosem znawcy że aż powycierałam oczy załamana.
-Serio? A czuje się jak 10.-stęknęłam i zdałam jej relację z ostatniej pół godziny do całej godziny. Widać było że sama nie wie co myśleć.
-Mała, on tam teraz po prostu siedzi? Weź odłącz prąd, albo krzyknij że masz pająka w pokoju! Ewentualnie rozwal mu coś na twarzy! Dziewczyno ty nie płaczesz! Weź się w ....-nie dałam jej dokończyć bo się rozłączyłam. Nie będzie mi małpa mówić co mi wolno a co nie. Co ona moja matka? Moje życie obróciło się o 180 stopni! To nie to samo co kilka dni temu. Do tego tak jakby chodzę z agentem CIA, więc nie jest to życie różami usłane. Jęknęłam niczym skazaniec i zwaliłam się z łóżka, padając na ziemię, nakrywając się kołdrą i kładać sie na niej spać. Przynajmniej szybko zasnę.

Offline

#74 04-07-2014 o 20h36

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Do Simona dzwoniłem około piętnastu razy. Za żadnym nie odebrał. Westchnąłem ciężko. To wszystko zaczynało mi się coraz mniej podobać...
Srał pies, jadę do centrali!
Zerwałem się z łóżka, przebrałem się w czarną bluzkę na ramiączkach i bojówki. Do tego pasek na broń, który ukryłem z tyłu. Przeładowałem broń i upewniłem się, że mam napełniony magazynek. Wziąłem jeszcze laser i podsłuch, tak na wszelki wypadek. Potem nasadziłem na nogi buty, narzuciłem kurtkę i miałem zamiar wyjść, jednak przedtem zajrzałem do Emili.
Leżała na ziemi, przykryta kołdrą.
- Skarbie, spadłaś? Muszę na chwilę skoczyć do biura, za pół godziny jestem z powrotem - powiedziałem, podnosząc ją z ziemi i układając ją na łóżku. Pocałowałem ją w czoło, a potem wyszedłem z mieszkania, nie zamykając drzwi na klucz.
Wsiadłem w samochód i pojechałem prosto do centrali.
- Cześć, Gray. Z góry uprzedzam, że na trzydziestym jest nieziemski bałagan- powitał mnie Sam. Machnąłem tylko na niego ręką, potem wsiadłem do windy i pojechałem na trzydzieste piętro, gdzie mieściło się moje biuro. Faktycznie, nigdy w życiu nie widziałem tam takiej rozsypki.
Wszyscy biegali z jakimiś papierami i pamięcią zewnętrzną, dziewczyny od telefonów o mało się nie zakrzykiwały na śmierć.
- Chloe, co się tutaj do jasnej cholery dzieje? - zapytałem koleżankę, która właśnie miała chyba zamiar wejść do windy.
- Patrick, Simon i Jay pojechali po ciało Morrisona. Tylko mamy mały problem...- spuściła wzrok.
- Kobieto, ja nie mam czasu na łamigłówki! - podniosłem głos i uderzyłem dłońmi o biurko.
- Zaginęli w akcji... Ich nadajniki nie działają, nie można się do nich dodzwonić. Jeremayah sprawdzał satelitę, ale to nic nie dało. Nie możemy ich namierzyć. To samo tyczy cię Goldsona i Cartera. Próbowaliśmy wszystkiego...
- Gdzie konkretnie pojechali? - zapytałem.
- Co? - zdziwiła się.
- Współrzędne. W tej chwili - odparłem.
- Ale Gray! Patrick ci wyraźnie powiedział, że nie możesz opuszczać swojego mieszkania...! To niebezpieczne i...!
- Nawet nie zamierzam tego słuchać. Współrzędne. I przyślesz chłopaków z obrony pod mój adres. Niech powiedzą Emili, że to nagły wypadek. I mają pilnować, żeby nie wyszła z domu pod żadnym pozorem. Jakbym nie wrócił przez dwa dni, zacznijcie mnie szukać
- 40E, 35N, 55W - powiedziała słabym głosem.
Wypadłem z budynku i szybko wsiadłem do samochodu. Jechałem wprost pod adres, który mi podała. Na miejscu roiło się aż od goryli Cartera. Musieli odstawić blef. Myśleli, że dostaną mnie, a dostali Patricka i chłopaków...
Schowałem się za krzakami. Musiałem się jakoś dostać do otoczonego budynku...

Offline

#75 05-07-2014 o 00h16

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

I jak on śmiał teraz wchodzić do tego pokoju!? I jak gdyby nigdy nic mnie podniósł, nazwał skarbem i położył na łóżku! Zignorowałam że wychodzi, skoro on jest taki dla mnie nie mam zamiaru się nim przejmować. Dopiero gdy do domu weszli jacyś Agenci i zaczeli coś gadać o nagłym wypadku, coś że nie wolno mi wychodzić coś tam coś tam. Patrzyłam na nich jak na idiotów po czym zamknęłam się wkurzona. Szybko się jakoś ogarnęłam i ignorując ich chciałam wyjść, uniemożliwili mi to, i te ich spojrzenia mordercy. Wlazłam do siebie do pokoju i zatrzasnęłam drzwi, dodatkowo je zakluczyłam. Otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie. Trzecie piętro, nie jest źle. Niepewnie wyszłam przez nie i stanęłam za nim na wystającym czymś, nie wiem co to nie jestem architektem. Zaraz złapałam się rynny w kącie budynku i niepewnie zlazłam po niej. Od razu ruszyłam tyłek do mojego samochodu, którym z piskiem opon odjechałam. Gdzie jechałam? Nie wiem, po prostu przed siebie. Dopóki dopóty nie stwierdziłam że chce przyhamować, a nie mogę. Przerażona zaczęłam hamować jak głupia, omijając samochody i wszystko na drodze za miastem. Dopiero po dłuższym czasie spanikowałam tak że odpięłam pas i wyskoczyłam z samochodu. Czułam jak moje ubrania się drą, kamyki i bóg wie co jeszcze wbija mi się w ciało. Gdy w końcu ja się zatrzymałam a samochód odjechał by wjechać w jakiś głaz i się rozbić. Syknęłam cicho, podnosząc się powoli. Jednak zaraz znowu wylądowałam na glebie. Cudem włożyłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam telefon. Cudem wybrałam spisany już dawno temu numer komendy Graya i stęknęłam głucho w telefon ze szlochem, nie mogąc nawet za bardzo się ruszyć. Kobieta od razu zalała mnie masą pytań, jedyne co z siebie wydusiłam to że jestem za miastem i że chce do Graya. Nawet nie wiem co było potem, telefon wypadł mi z dłoni a ja przytuliłam policzek do ziemi.
-G-gray, c-chce do domu-wydusiła z siebie cicho.


____
XD Hyhy! Drama!

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5