Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 ... 5

#1 11-05-2014 o 15h44

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Pewna dziewczyna, córka bardzo wpływowego biznesmena, wchodzi w wiek pełnoletni i postanawia stanąć na własne nogi. Wynajmuje pokój w jednej z Nowojorskich kamienic, w mieszkaniu należącym do z pozoru najnudniejszego człowieka na świecie - chłopaka, pracującego w budce z hot-dogami. A taka jest przynajmniej wersja oficjalna...
Chłopak bowiem nie jest wcale tak nudny, na jakiego wygląda. Jest agentem CIA i właśnie zajmuje się wysoce kłopotliwą sprawą przemytu broni i materiałów wybuchowych, które następnie trafiają do Al-Kaidy. Ma wyśledzić i unieszkodliwić człowieka, który zajmuje się tym procederem.
Tymczasem jego szef dla przykrywki nakazuje mu wynająć jeden z pokoi w jego domu. Młodzieniec nie jest zachwycony towarzystwem wychowanej przez biznesmena dziewczyny, w dodatku musi ukrywać przed nią swoje zadanie.
Z pozoru wydaje się najbardziej poukładanym facetem na świecie : składa ciuchy w kosteczkę i wszystko odkłada na wyznaczone temu miejsce na półce. Co, jeśli dziewczyna odkryje czym naprawdę zajmuje się rzekomy sprzedawca hot-dogów? I czy jej idealne dotąd życie nagle wywróci się o 180 stopni? To zależy już od nas...

Link do zewnętrznego obrazka
Znamy, kochamy i przestrzegamy, a więc nie ma sensu się na ten temat rozpisywać. Przekleństwa, jak wiadomo objęte cenzurą 18+ na pw, a wygląd jest realny, jak informuje nas prawo dżungli.

Ona - Oliwkaa jako ~ Emilii Carter ~

On - @Rachel8 jako ~ Gray Coen ~

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-05-2014 o 19h12)

Offline

#2 11-05-2014 o 15h45

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Imię : Gray

Nazwisko : Coen

Wiek : 19 lat

Data urodzenia : 28 maja

Płeć : mężczyzna

Orientacja : Heteroseksualna

Wygląd :
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Lubi/Nie lubi : +Dokładność / -Lekceważenie
+Muzykę / -Hałasu
+Rocka / -Rapu
+Prawdę / -Kłamstwo
+Rzetelność / -Wściubianie nosa w nie swoje sprawy
+Pracę w CIA / -Udawania gościa od hot-dogów
+Pewność siebie / -Tchórzostwo


Historia : Gray wychowywał się z matką,  bez ojca, który zostawił ich, kiedy chłopak miał około pięciu lat. Przysyłał im co miesiąc marne grosze, a kobieta musiała harować, żeby tylko mieć co włożyć do garnka i móc nakarmić siebie oraz dziecko.
Kiedy miał dziesięć lat, jego matka zakochała się w nieosiągalnym gwiazdorze. Wkręciła się na imprezę z jego udziałem i kiedy się upili spędzili razem noc, przez którą matka Graya zaszła w ciążę i urodziła mu siostrę, Scarlett. Ojciec dziewczynki wyparł się jej i zostawił matkę chłopaka na lodzie, przez co kobieta popadła w depresję.
Gray nigdy nie zdołał pogodzić się z faktem, że w wieku piętnastu lat musiał podjąć pracę i zamiast dorastać normalnie i cieszyć się z życia, musiał dorosnąć o wiele szybciej, niż jego rówieśnicy i stanąć na własne nogi, zarabiając na matkę i przyrodnią siostrę. Był wściekły na rodziców za to, że nie miał normalnego dzieciństwa i zamiast spędzać czas z przyjaciółmi musiał niańczyć młodsze o ponad dziesięć lat dziecko. Kiedy skończył liceum przez pomyłkę wpadł na ulicy na agenta CIA, który stwierdził, że oglądał jego test IQ i w związku z tym agencja chce go sprawdzić w swoich szeregach. Jako, że płaca była spora chłopak nie zastanawiał się długo. Pokochał pracę, kupił sobie mieszkanie i co miesiąc przesyłał matce pieniądze na utrzymanie. Teraz zajmuje się już większymi sprawami.


Ciekawostki : ~ Chociaż Scarlett jest jego siostrą przyrodnią, i tak bardzo ją kocha i nie ma do niej urazu, ponieważ wie, że wszystko, co się stało nie jest jej winą. ~
~ Nigdy nie pracował w budce z hot-dogami. Tak naprawdę zaczynał w restauracji sieci McDonalds .~
~ Ma sporych rozmiarów bliznę po kulce z pistoletu na plecach .~
~ Ostatnio ojciec próbował się do niego dodzwonić, ale wciąż jest na niego wściekły i nie ma zamiaru się do niego odzywać. ~
~ Zna się na walce wręcz, równie dobrze, jak na broni palnej .~
~ W pokoju ma mnóstwo skrytek na dokumenty i broń. ~
~ W niedziele zajmuje się Scarlett .~
~ Ma tatuaż na przedramieniu. Jest to napis " Never give up."~
~ Ogólnie cały jest w zadrapaniach i bliznach. To przez pracę w trudnych warunkach... ~


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-05-2014 o 17h39)

Offline

#3 11-05-2014 o 15h45

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797


Link do zewnętrznego obrazka

Imię
Emili

Nazwisko
Carter

Wiek
18

Data urodzenia
21.03

Płeć
Kobieta

Orientacja
Heteroseksualna

Wygląd
Link do zewnętrznego obrazka

Lubi/Nielubi
+Koty / -Psy
+Czytać / -Nudziarzy
+Uśmiechać się / -Dico Polo
+Wariować / -Soku pomarańczowego
+Śpiewać / - Miley Cyrus
+Kopać tyłki płci przeciwnej / -Węży
+Ogólnie się bić i pokazywać że jest silna / -Pająki

Historia
Co można powiedzieć o tej dziewczynie? Otóż to, nie wiadomo! Urodziła się w bogatej rodzinie, jej matka umarła przy porodzie więc była sama z ojcem, który ją rozpieszczał. Nie miała na co narzekać, dobra edukacja, zabawki, wielki dom. Cud, miód i orzeszki, a do tego nauka sztuk walk! Jednak bądźmy szczerzy, każdemu by się znudziło być księżniczką. Gdy osiągnęła pełnoletność podjęła decyzję przeprowadzki, musiała trochę sama zarobić by być usatysfakcjonowaną. Zarobiła trochę, pożyczyła kase od ojca i znalazła mieszkanie! W krótkim czasie wszystko już było załatwione i mogła się wprowadzać do owego faceta. Spakowała najważniejsze rzeczy, wsiadła do samochodu i pojechała.
Ciekawostki
-Ma dość sporą ilość kolczyków w tym w nosie (septum), języku, pępku, chrząstkach i najnormalniejsze dziurki w uszach.
-Nigdy nie lubiła tego że miała wszystko na tacy
-Uczyła się kilku stylów walki, ale tylko niektóre wykorzystuje
-Kocha farbować włosy, miała fioletowe, czarne, blond, brąz, niebieski, róż.
-Ma mnóstwo biżuterii, większość to kolczyki i naszyjniki.
-Jest jedynaczką
-Nigdy nie mówiono jej nic o matce

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (11-05-2014 o 17h22)

Offline

#4 11-05-2014 o 19h20

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Tego dnia wszystkie znaki na niebie i Ziemi niechybnie zapowiadały kataklizm. Szef się na mnie uwziął i od godziny siódmej rano wydzwaniał co dwadzieścia minut, żeby dowiedzieć się, czy osoba, która wynajęła u mnie pokój jest już na miejscu, jak wygląda, kim jest i czy jej papiery są w porządku.
Rozumiem wszystko, ale niecierpliwość szefa doprowadza mnie do szewskiej pasji. Chciałem posprzątać w mieszkaniu, ale zadzwonił ponownie i znów obrzucił mnie mieszanką kompletnie wyrwanych z kontekstu pytań. Co się z nim dzisiaj dzieje? Nigdy się tak nie zachowywał, zawsze był ostoją spokoju...
Powiedziałem mu w końcu, że sam do niego zadzwonię, kiedy ta dziewczyna dotrze na miejsce i żeby dał mi w końcu święty spokój, bo panna zastanie burdel, a nie dom porządnego agenta CIA.
W jego głosie można było usłyszeć lekkie rozczarowanie, ale cóż... Przynajmniej mam chwilę dla siebie i sprzątania... Pozamiatałem, ciuchy pochowałem do szafy, szklanki wylądowały na półce, a dywan został kilkukrotnie potraktowany odkurzaczem. I tak się kończy mój żywot kawalera, który ma w nosie wszystko poza pracą i robi co chce...
Co do jasnej cholery przyszło szefowi do głowy, kiedy wpadł na pomysł przyjęcia pod mój własny dach laski z cywila?! Czy jego już do reszty powaliło?!

Offline

#5 11-05-2014 o 20h06

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

To już dzisiaj! Zamieszkam w mieszkaniu sama! No prawie sama, będę mieć współlokatora, no ale bez ojca i służących. Z uśmiechem na ustach pokonywałam kolejne ulice samochodem. W bagażniku miałam kilka bagaży. Nie mogłam się doczekać spotkania z owym chłopakiem, to takie niesamowite. Zaparkowałam samochód na parkingu pod blokiem czy tam kamienicą i wyszłam z pojazdu. Zamknęłam drzwi i podeszłam do bagażnika, wyciągnęłam dwa bagaże na kółkach i torbę na ramię. Zaraz też zamknęłam bagażnik i z bagażami ruszyłam na 6 piętro, że też windy tutaj nie mają. Ehh, najwyżej schudnę. Wtaszczyłam się jakoś przed drzwi mieszkania i westchnęłam. Jako tako się ogarnęłam i nacisnęłam dzwonek, denerwujący dźwięk rozniósł się za drzwiami. Uśmiechnęłam się czekając aż mój współlokator otworzy mi drzwi, w końcu własne klucze miałam dostać dopiero dzisiaj. Jeśli nie każe mi spadać przez kolor moich włosów, masę kolczyków ani przez 2 lub 3 wpisy w papierach. Pff, głupie chłopaki, zawsze muszę się wymądrzać i pokazywać jacy to są silni. Głupota, głupie chłopaki.

Offline

#6 11-05-2014 o 20h26

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Usłyszałem w końcu wyczekiwany dźwięk dzwonka do drzwi. Ogarnąłem wzrokiem mieszkanie i wydawało się, że wszystko jest w porządku, więc ruszyłem do przedpokoju. Szybki przegląd własnej osoby w lustrze... "Muszę wyglądać, jak zupełnie zwyczajny koleś z ulicy... Żadnych naleciałości z CIA, wszystkie możliwe blizny mają pozostawać zakryte..." - powtarzałem w myślach instrukcje szefa i w końcu otworzyłem drzwi. W progu stała dziewczyna, całkiem ładna, aczkolwiek lekko zatkało mnie od środka na widok koloru jej włosów. Jakie to szczęście, że uczyli mnie, jak nie okazywać emocji! Szkolenie w CIA czasem się do czegoś przydaje...
- Emilii, jak rozumiem? Jestem Gray. Gray Coen, będziemy razem mieszkać. Mam ci pomóc z bagażami? - zmierzyłem ją wzrokiem. Kilka kolczyków tu i ówdzie, ten kolor oczu... Czy ja jej przypadkiem nie widziałem w kartotece u Nelsona...? No, to się szefuncio ucieszy...
- Wejdź, proszę. Twój pokój jest po drugiej stronie tego korytarza. Tuż obok niego twoja osobista łazienka. Salon mamy na wprost, połączony z kuchnią, za nimi mój pokój i moja łazienka. Jest jeszcze pokój gościnny, w razie, gdybyś zechciała zaprosić znajomych... - opowiadałem, prowadząc dziewczynę w głąb mieszkania. Spojrzałem na zegarek. Cholera... Już jedenasta...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-05-2014 o 20h26)

Offline

#7 11-05-2014 o 20h47

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Przyznam się że mnie zatkało gdy zobaczyłam kto otworzył mi drzwi. Kolana miałam jak z waty, ni wejść do mieszkania ni paść na ziemie.Przytaknęłam tylko że jestem Emilii, więcej sie nie dało. Jednak gdy wspomniał o pomocy przy bagażach, bez jego pomocy czy choćby słowa podniosłam swoje rzeczy i bez problemu weszłam do środka. Wszystko odstawiłam mniej więcej w salonie i zaczęłam się rozglądać. Na zdjęciach w necie wyglądało to na większe, ale nie będę stękać że małe. Tylko jedna rzecz mnie zdołowała. Osobista łazienka, to zdanie prześladowało mnie od zawsze. Ale une memento!
-Czekaj. Czekaj. Ale ty nie masz ŻADNYCH wiadomości o mnie? Tak się pytam dla pewności-powiedziałam w jego stronę, zaraz się do niego odwracając przodem. Mieszkanie sama mogę ogarnąć. Ojciec wysyła fundusze, a ja będę pracować dopiero za 3-4 dni. Ale wiedzieć muszę czy aby nic o mnie nie wie. Bo po co mu wiedzieć że jestem w kartotece? I to z tego co pamiętam to raz za bieganie pół nago po sklepie dzieciecym. Nie odchodźmy od tematu! Emilii nie odpływaj!
-Nawet jak bym chciała to nie mam kogo zapraszać-burknęłam tylko i założyłam ręce pod biustem. Musze się jeszcze rozpakować i coś zjeść, zdążyłam zgłodnieć.

Offline

#8 11-05-2014 o 21h03

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
- Nie, przecież nie grzebię w internecie w poszukiwaniu informacji na temat obcych mi ludzi - powiedziałem, śmiejąc się cicho. Cóż, była to raczej... Część prawdy...
Owszem, nie grzebałem w internecie, ale w kartotekach i rządowych bazach danych... O ilu to rzeczach ludzie nie mają pojęcia...
Gdybym tylko chciał mógłbym zdobyć informacje na temat losowej sprzedawczyni w sklepie mięsnym, pochodzącej przykładowo z Bawarii... Taaa, ta praca zdecydowanie ma swoje ogromne zalety. Na przykład w urzędzie zawsze mogę zagiąć jakiegoś gogusia, wystarczy mu pokazać jego kartotekę....
- Jeśli jesteś głodna - w lodówce są zakupy. Czuj się, jak u siebie, w końcu od teraz to też twój dom. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, wiesz gdzie mnie znaleźć - wskazałem kciukiem do tyłu na mój pokój. Przy okazji starałem się sobie przypomnieć dlaczego laska właściwie wylądowała w papierach Nelsona, ale dostałem jakiegoś chwilowego otępienia. Nagle mnie olśniło! Tak, no przecież!
Kiedy sobie przypomniałem, że spisali ją za bieganie po pijaku w samym staniku po sklepie z zabawkami, musiałem użyć swoich umiejętności maskujących uczucia na najwyższym poziomie. Czego, jak czego, ale tego, że mnie nakryje chyba nie muszę się obawiać...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-05-2014 o 21h04)

Offline

#9 11-05-2014 o 21h31

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

I ten jego cichy śmiech, jedno jest pewne i nie zawodne "Chłopaki są głupie". I już mam lepszy humorek. Burknęłam coś i zaciągnęłam rzeczy do swojego pokoju, wszystko zostawiłam niemal w progu i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zajrzałam do środka. Wyciągnęłam sobie jakiś jogurt, kij że być może jego jako iż był już otwarty i zapewne pity. Nie przejęłam się tym zbytnio, ale mój kolczyk raczej tak bo postanowił wpuścić jogurt do dziurki w języki. Pisnęłam starając się zastanowić dlaczego to wredne coś zawsze sie na mnie odgrywa. Ostawiłam przeklęty jogurt na blat kuchenny i zaraz też napiłam się letniej wody z kranu.
-Złośliwość rzeczy martwych-burknęłam rzucając gniewne spojrzenie butelce z truskawkowym płynem. I nagle mnie olśniło! Bez tego nie przeżyje!
-Jedna lub więcej ważnych spraw. 1. Jedna półka w lodówce jest moja i tylko moja, chyba ze raz w miesiacu przez kilka dni chcesz mieszkać z istnym demonem. 2. Musze wiedzieć kiedy idziesz do pracy i kiedy wracasz nie widzi mi się byś widział mnie pół nagą. 3. jedna z ważniejszych rzeczy, nie odpowiadam za twoją głuchotę, bo lubie drzeć sie lub jak kto woli śpiewać na całę gardło pod prysznicem i nie tylko, spodziewaj sie też że będę to robić podczas większości czynności. 4. I nie, nie jestem chora psychicznie że ci to mówie, po prostu nie chce szukać mieszkania po raz drugi-powiedziałam wyliczając na rękach. Oparłam się o ścianę patrząc na niego z podniesioną brwią. Cóż, zdarzały mi sie wpadki, takie co uszły na sucho i takie co nie. Wiec wole nie ryzykować. Na przykład w tedy jak razem z znajomymi wysmarowaliśmy sprayem komendę policji. Najlepsze były wpisy typu "Siad piesku", "Nie szczekaj na mnie" lub jak to napisała Lily "Nie sraj mi na trawnik kundelku! Bo cie wykastruje!", takk. Około 300h prac społecznych. Opłacało się, aczkolwiek nie chce mieć wpadek w nowym mieszkaniu gdy jestem "samo wystarczalna", mniej więcej.

Offline

#10 11-05-2014 o 21h46

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy zaczęła wyliczanie, myślałem, że zejdę ze śmiechu i nie dam rady się powstrzymywać ani chwili dłużej. Jednak jakoś dałem radę.
Do momentu, kiedy wspomniała o śpiewaniu pod prysznicem, oczywiście...
Wtedy po prostu nie wytrzymałem. Och, gdyby ona tylko wiedziała, że po jednym telefonie do Nelsona mogę mieć jej pełne akta... Słodka niewiedza...
- Wiesz, nie mam niestety normowanych godzin pracy. Dzwonią po mnie, jak jestem potrzebny. Po drugie, półkę od razu możesz sobie wygospodarować, nie mam nic przeciwko, a po trzecie, to sam się drę pod prysznicem, więc nie masz się czego wstydzić *. A poza tym, to tutaj masz klucze od domu, żebym potem nie zapomniał. Acha! I tu masz numer mojej komórki w razie jakiejś większej katastrofy, typu zalana łazienka, albo awaria wodociągu - mówiłem, kiedy wreszcie udało mi się uspokoić.
W kieszeni czułem wibracje telefonu. Cholerny szef... Przecież mu mówiłem, że zadzwonię, nie może poczekać, jak cywilizowany człowiek? Ja kiedyś osiwieję przez tego faceta, zwariuję i będą mnie musieli wpakować w kaftan...!
Napisałem mu szybkiego smsa, że "Człowieku, na litość Boską! Poczekaj jeszcze z pół godziny, zaraz oddzwonię..." - i wyłączyłem dzwonek. Tak na wszelki wypadek.  - Znajomy, wybacz - uśmiechnąłem się przepraszająco do Emilli, po czym podszedłem do blatu i z powrotem wcisnąłem mój jogurt do lodówki. Jakim @#&!^ cudem?! Czyżbym dostał już zaniku pamięci? Ostatnio zdarzyło mi się wyprać sto dolców, ale...
Ech, muszę kategorycznie powiedzieć Simonowi, że koniec z testowaniem tych dziwnych leków na sprawność motoryczną...


* Gray nie fałszuje, ma niezły głos, ale o tym nie wie, Neko-chan ;P

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-05-2014 o 21h51)

Offline

#11 11-05-2014 o 22h10

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Żyłka na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. Nikt, nie ma prawa śmiać się ze mnie. Nikt.  Nie kontrolując się podeszłam do niego i mocno zdzieliłam go po głowie. Koleś był zdezorientowany i niemal padł na glebę. Jednak nic nie powiedziałam. No nic aż tak głupiego jak to że miałam wielką ochotę zagrozić że spalę mu kuchnie. Kucharz ze mnie marny.
-Nie musisz się o łazienkę martwić, martw się o kuchnię, która jest wspólna. I ten.. mam nadzieje ze się nie wpienisz jak raz na jakiś czas, załóżmy raz na miesiąc może dwa będzie stawał w progu mężczyzna w niebieskim mundurze-powiedziałam wymijająco-I na wszelki wypadek schowaj ty te wszystkie zimne jogurty bo ani ja ani mój język tego nie wytrzymamy-dodałam i jak gdyby nigdy nic zwinęłam klucze od domu, po czym ściągając koszulkę i rzucając ją gdzieś w salonie ruszyłam do swojego pokoju. Dość szybko przebrałam się w coś wygodniejszego. A mianowicie w luźny dres, bokserkę, trampki a włosy spięłam w kucyka. Po chwili jak gdyby nigdy nic wyszłam z pokoju i usiadłam na kanapie. Na szczęście pilot leżał w widocznym miejscu, na moje szczęście. Zaraz też włączyłam urządzenie i szukałam czegoś fajnego poza romansidłami.
-A tam w ogóle, to gdzie pracujesz? Bo w tedy mniej więcej ogarnę co i jak. I jeszcze ten, musisz zamykać sobie pokój albo szafę bo mam manie na noszenie za dużych ciuchów, a potem możesz ich nie odzyskasz-burknęłam i pogłośniłam telewizor, moje kochane kryminały. Ledwie znam kolesia a już ma mnie za kompletną debilke, na szczęście nie wie że mam wpisy w kartotece, uff moje szczęście. Umarłabym ze wstydu gdyby wiedział co ja wyrabiałam. I do tego mam jeszcze do odrobienia 20h prac społecznych. I moja adwokatka miała do mnie dzwonić i mi przypomnieć co i... o wilku mowa! Odebrałam tylko i glebłam się na bok przykłądajac słuchawke do ucha. Wysłuchałam jej narzekań ze ostatnio wróciłam 2h przed czasem i mam dodatkowe 6 przesiedzieć.
-No ok.. to tylko 26godzin, kilka dni i po sprawie. Nie gorączkuj się tak. Bywało gorzej. W zeszłym roku z tego co mówiłaś miałam ponad... ee 600h łącznie? uspokój się-burczałam do telefonu. A co dostałam w zamian? Wrzaski że jak jutro nie zrobię przynajmniej 10h to dorzucą mi kolejnych kilka. Jęknęłam tylko i schowałam twarz w oparciu kanapy zaraz też burcząc coś do niej i się rozłączając. Nie wytrzymam 26 godzin prac społecznych! Za dużo wymagają! Ledwie się przeprowadziłam a ci już mi dowalaja godziny, dziadygi wredne.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (11-05-2014 o 22h12)

Offline

#12 11-05-2014 o 22h26

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Muszę przyznać, że mnie zatkało, kiedy panna rzuciła się wymierzać mi ciosy. Miałem zamiar użyć swoich technik z treningu, ale w miarę szybko do mnie dotarło, że mogłoby mnie to zdradzić, więc z trudem, ale powstrzymałem się. Puściłem mimo uszu kilka jej komentarzy, bo szef znowu zaczął się do mnie dobijać... Myślałem, że go zatłukę własnymi rękoma, przysięgam! Czy on naprawdę nie potrafi przez chwilę w spokoju siedzieć na tyłku?!
Musi zawracać mi cztery litery dwadzieścia cztery na dobę?!
Olałem dyplomatycznie fakt, że Emili zdjęła koszulkę, bo na treningach często widywałem rozgolaszone dziewczyny (trening w czterdziestostopniowym upale naprawdę daje w kość - wierzcie mi). Wtedy właśnie zadzwoniła jej adwokatka. A skąd wiem, że adwokatka?
Bo doskonale ją znam, od co! Aż za często do niej wpadam po teczki pewnych ludzi, chyba nawet ma mnie już dosyć... Muszę się z nią jutro spotkać, pogadamy. No i ma dla mnie przygotować jakieś tam dane w sprawie tego gościa od broni. Acha! I jutro jadę do Nelsona po te papiery do akt... I muszę jeszcze powęszyć na Brooklynie...
Cholera, za dużo, jak na jednego człowieka. Choć możliwe, że przesadzam, sądząc po tym, jak Em zareagowała na wieść o dodatkowych godzinach harówy... Myślałem, że znowu nie wytrzymam, poważnie. Zapewne zrobiła sobie wolne przed czasem i teraz dołożyli jej kilka dodatkowych godzinek... Skąd ja to znam...? Ech, za dużo czasu w CIA... Zaczynam już myśleć, jak jeden wielki aparat do prześwietlania ludzi...
- Coś się stało...? Wiesz, nie żeby coś, ale mam pewne wtyki... Wydaje mi się, że chyba jestem w stanie to załatwić... Ale, jak nie chcesz, żebym ci się wpraszał w życie, to zrozumiem... Acha! Jutro wychodzę o dziesiątej i pewnie wrócę późno w nocy, więc będziesz mieć wolną chatę - powiedziałem najpoważniejszym głosem, na jaki w ogóle było mnie stać, choć w środku zwijałem się ze śmiechu.

Offline

#13 12-05-2014 o 07h45

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Wtyki? Pomóc? Zabrać ode mnie te przeklęte prace społeczne? Jestem jak najbardziej za! W tym miesiącu już wyrobiłam co miałam, ale stwierdzili że "kilka" godzinek na zapas nikogo nie zabiły.-powiedziałam unosząc ręce do góry jakbym chciała zbawienia boskiego.
-Ale tak patrząc, to i tak znając życie za jakiś czas będę musiała robić od nowa, więc chyba wystarczyło by mi zabrać 4godziny i jutro zrobiłabym te przeklęte 10 a potem po 6 i z głowy na ten miesiąc-dodałam jeszcze starając jako tako nie załamać. Kto normalny daje komuś prace społeczne za spoliczkowanie gliny? A dobra tam, póki co nie jest najgorzej. Mam dach nad niebieskim łbem, współlokatora nudziarza i prace społeczne do wykonania. Norma, mniej więcej. Musiałam sobie strzelić tak zwanego facepalma.
-Co mi po tym że wychodzisz o 10? Ja wychodze o 9 i wracam 10 godzin później, wnioski są dość proste do ogarnięcia.-burknęłam starając się jakoś ogarnąć, mniej więcej. Podniosłam się i zaczęłam pod nosem wyliczać.
-Dobra musze się jeszcze rozpakować i coś dla siebie do żarcia zrobić... nie chce mi się. Chce Grette-jęknęłam i zaraz też padłam na drugi bok. Mruknęłam coś w stylu "zamówie chińszczyznę" i po prostu zajęłam się oglądaniem telewizji. A walizki potem się rozpakuje, bez zbędnego hałasu czy coś. Ale tak szczerze, ten Gray wcale nie jest taki zły, z wyglądu rzecz jasna. Wysoki i umięśniony, pewnie chodził kiedyś na siłkę i mu to zostało.

Offline

#14 12-05-2014 o 14h01

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
- Spoko, jak tam sobie chcesz. Nie wnikam. A teraz wybacz, bo jeśli mam to załatwić, to muszę na trochę wynieść się z domu. Rozgość się, zrób co musisz zrobić, a ja wracam za jakąś godzinę do półtorej - powiedziałem, jednocześnie sięgając po moją skórzaną kurtkę, wiszącą na obiciu fotela.
Emili wyglądała na kogoś, kto wciąż nie może się wyrwać z młodzieńczego buntu i za wszelką cenę szuka kontaktów bliższych, lub też dalszych, z policją. Szczerze mówiąc, szkoda mi było tego wykończonego dzieciaka, a że mogę załatwić wszystko z niewielką pomocą znajomych, wielkodusznie postanowiłem jej pomóc. Oby tylko Scarlett nie wpakowywała się często w różne tego typu akcje, bo będę miał niezłą jazdę w robocie. Szef znowu zacznie chrzanić na temat dawania dobrego przykładu dla innych obywateli i takich tam pierdołach...
Zebrałem się więc do wyjścia, chwyciłem moją torbę i wyszedłem z budynku. Wsiadłem w samochód i przejechałem się wprost na posterunek Nelsona. 
- Cześć, mam sprawę - zacząłem od razu, kiedy tylko znalazłem się w jego biurze.
- Ech, ty zawsze masz "jakąś sprawę", Gray... - westchnął, przekładając w dłoniach jakieś papiery. Po chwili jednak rozpromienił się. - To czyje chcesz dane...? - sięgnął po teczkę ze swojej szuflady.
- Właściwie chodzi mi bardziej o zniesienie prac społecznych dla pewnej panny... Mieszka u mnie. - mówiłem, nie patrząc na znajomego. On natomiast spojrzał na mnie, jak na wariata.
- Nie wierzę! Gray Coen się zakochał...?! Nooo, stary... Wiszę ci co najmniej jakiegoś lekkiego drinka po pracy... - zagwizdał pod nosem.
- Ja i ona? Nie! To ten nowy "projekt szefa". Coś tam z uwiarygodnieniem czegoś tam... W każdym razie laska wynajmuje u mnie pokój... - wyjaśniłem pospiesznie. Nel wydał się lekko rozczarowany, ale szybko zajrzał w papiery.
- Dobrze, to... O kogo chodzi? - zapytał.
- Emili Carter... - na te słowa mój przyjaciel aż podskoczył... Chyba nie muszę dodawać, że dość dobrze "znał" Emili... Podobno dostał od niej w twarz i to dosyć mocno...
Do domu wróciłem około dwie godziny później. - Emili, jestem! Załatwione! - wrzasnąłem w głąb mieszkania.

Offline

#15 12-05-2014 o 16h50

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Ahh, wyszedł załatwić mi te przeklęte prace społeczne. Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi zrzuciłam z siebie bokserkę i podeszłam do telefonu, już po chwili dodzwoniłam się do chińskiej restauracji i zamówiłam 2 razy chińszczyznę. Nie chce zagłodzić sobie współlokatora. Poczłapałam do siebie jako tako i ciuchy powrzucałam do mebli. Żeby chociaż to na wierzchu nie leżało. Zaraz też jak gdyby nigdy nic poszłam do jego pokoju, ostrzegałam żeby sobie zamknął pokój lub szafę. A i to i to było otwarte. Wyciągnęłam sobie jedną z koszulek i jak gdyby nigdy nic ją ubrałam zrzucając z siebie jeszcze dresy i trampki.
Ale zaciekawiło mnie jedno, kiedy otworzyłam szafkę wydawało się że ubrania są za wysoko jak na taką sporą szufladę, i rzeczywiście tak było. Jakby do połowy była wypełniona czymś innym. Stwierdziłam jednak że lepiej póki co nad tym nie główkować.  Swoje rzeczy wrzuciłam do siebie i bez większych ceregieli zaczęłam panoszyć się po domu, wiedzieć muszę co gdzie i jak.
Zwiedzałam wszystko, rozgościłam się w swojej łazience. Ogólnie to chyba wszędzie poza salonem, jego pokojem i jego łazienką były moje rzeczy.
Łącznie z kuchnią gdzie w lodówce zagospodarowałam sobie półkę na prawie same słodycze. Do tego mój ulubiony kubek z żabką. No i w końcu dostawca dotarł! Odebrałam zamówienie i zapłaciłam. Już po chwili siedziałam na kanapie w za dużej koszulce Gray'a zajadając chińszczyznę i oglądając kryminały. Rozluźniłam się, było bosko. Ale coś to zmieniło. A co? Otworzenie drzwi i wrzask współlokatora że wróciłam i wszystko załatwił.
Niemal zadławiłam się jedzeniem przez to. Przełknęłam wszystko i spojrzałam na niego po czym na to co miałam na sobie. Zaraz też mój wzrok powędrował na zegarek. Zaklęłam pod nosem, jednak nie poszłam się przebrać, toć mówiłam że tak będzie.
-Ty kurcze jak ninja jesteś, pojawiasz się i znikasz jak kamfora. Z resztą dlaczego masz takie dziwne szuflady w pokoju? Jakby były do połowy puste lub wypełnione czymś innym. Upychasz tam jakieś wstydliwe rzeczy? A może jakieś gazety?-zapytałam uśmiechając się wrednie. Wątpię by chował tam coś niebezpiecznego, toć to sprzedawca hod-dogów.
Zamrugałam oczami wystającymi ponad oparciem kanapy. Wydymałam wargi i zaczęłam go mierzyć wzrokiem. Jakby nie patrzeć to ładnego mam współlokatora. Wysoki, umięśniony, przystojny, po prostu cud, miód i orzeszki.Dziewczyny z osiedla mogą mi pozazdrościć, muszę mu potem jakieś foty cyknąć i wysłać dziewczyną. Niech im kurcze ślinka pocieknie.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (12-05-2014 o 16h51)

Offline

#16 12-05-2014 o 17h39

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
- Ninja? Interesujące... uśmiechnąłem się  pod nosem, mierząc dziewczynę wzrokiem. Miała na sobie moją koszulkę od Armaniego, którą dostałem na urodziny od szefa... Cholera, oby tylko nie zobaczyła metki, bo w takim przypadku założę się, że ów cenna koszulka do mnie nie wróci... Jadła chińszczyznę, czy coś takiego, na ekranie telewizora rozpoznałem scenę z jakiegoś kryminału. No, cóż... Kazałem się jej rozgościć, więc mogę winić wyłącznie siebie...
Ale zaraz : grzebała w moich szufladach?! Jasna cholera, przecież ja mam tam mini arsenał antyterrorystyczny, wszystkie podsłuchy i do tego broń! Numery telefonów, papiery, dokumenty i kamery, cały sprzęt... Mój pokój jest dosłownie nafaszerowany elektroniką i bronią! Odezwałem się najdojrzalszym i najbardziej uprzejmym tonem, na jaki mnie było stać.
- Zapewniam cię, że to nic wstydliwego. Ale mimo wszystko wolałbym, żebyś nie grzebała mi po szafkach. Mieszkamy razem : okay, ale jakąś prywatność wolałbym jednak mieć. Zwłaszcza, że nawet nie zapytałaś, czy możesz tam wejść. A gdybym przykładowo miał tam...? - zacząłem, ale szybko skończyłem, bo chciałem powiedzieć "dokumenty z pracy na wierzchu". A ona pewnie by się zdziwiła, jakie to dokumenty może trzymać na biurku koleś od hot-dogów z Brooklynu.
Zatłukę szefa, przysięgam, że to zrobię. Czy można być jeszcze bardziej nieodpowiedzialnym?! Tak to się uważa za chińskiego boga i muszę tańczyć, jak mi zagra, a jak przyjdzie co do czego to się okazuje, że miewa jeszcze bardziej debilne pomysły, niż Marson... Jak ja się cieszę, że go przenieśli do innego oddziału... To wręcz niepojęte... Przez niego wywiad na południu trafił szlag. A tak pracowałem, żeby wszystko się udało... Cholera jasna, dałem sobie połamać obie ręce i postrzelić się w plecy, o czym nadal przypomina mi moja blizna po pocisku, a i tak ten gówniarz musiał wszystko spieprzyć...
Rozprostowałem barki, bo naraz poczułem, jakbym znów posiadał uwięzioną pomiędzy nimi kulę. Bolało, tak, jak nic, co ludzkie. Uczucie podobne trochę do tego, jakby ktoś umieścił ci w ciele rozpalone do czerwoności żelazo z ogromną prędkością. Jeszcze pamiętałem, jak szef i Nel nieśli mnie na własnych plecach, a ja sam ociekałem krwią... Co prawda zdarza się, że mnie wnerwiają, ale drugich takich, jak oni nie ma na całej kuli Ziemskiej. Inni pewnie by mnie zostawili, żeby "zachować procedury", ale oni nie... I między innymi dlatego nadal żyję.
- A teraz przeproszę cię na chwilkę, mam mały telefon do wykonania - powiedziałem, wybierając numer szefa.

Offline

#17 12-05-2014 o 18h22

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Noo ninja, taki jak w tym Anime Naruto. Ale ty byś się nie nadawał na ninje, raczej na Maga Lodu-powiedziałam odwracając się w stronę telewizora i zaczęłam wcinać resztę chińszczyzny. Nagle mnie olśniło.
-Tobie też zamówiłam, przyszło jakieś 30minut temu i owinęłam je w ręcznik żeby nie wystygło. Powinno być jeszcze ciepłe a w razie czego odgrzej sobie w piekarniku bo z mikrofali jest taki sobie-dodałam jeszcze i podniosłam się z kanapy. I stanęłam przed nim ignorując że wybiera numer telefonu.
-Przecież ci mówiłam żebyś zamknął pokój albo szafki, szuflady itepe bo mam manie na za duże ciuchy, a zauważyłam to bo mój ojciec miał podobnie u siebie. Zawsze chował tam cukier puder bo mogę owy cukier jeść tonami i mi się nie znudzi-burknęłam i odwróciłam się do niego plecami. Bez słowa już usiadłam na kanapie i oparłam stopy o krawędź stolika. Nie wytrzymam z tym człowiekiem pod jednym dachem, mówiłam mu co i jak, a nawet przed załatwieniem formalności powiedziałam mu to i owo żeby nie był zdziwiony. A ten teraz ma jakieś problemy bo pożyczyłam koszulkę od Armaniego. Jakbym swoich nie miała. Dla jego nic nie wartej ciekawości mam ponad połowę ciuchów od Armaniego. Jedno zawsze prawdziwe zdanie które z Lilką zawsze powtarzamy "Głupie chłopaki".

Offline

#18 12-05-2014 o 18h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
- Tak, wiem, że mnie uprzedzałaś... - westchnąłem. - Zrozum po prostu, że mam tam pewne ważne materiały na studia i nie chciałbym, żeby coś się owym materiałom stało. Możesz mnie wziąć za idiotę, ale pod tym względem jestem szczególnie wrażliwy. I dzięki za jedzenie, kasę oddam ci potem. A teraz przepraszam, bo naprawdę muszę zadzwonić - powiedziałem, po czym oddaliłem się do swojego pokoju i zatelefonowałem prosto do szefa. Po dwóch sygnałach odebrał. Zupełnie, jakby koczował przed telefonem w biurze i czekał, aż do niego zadzwonię.
- I co, jest? - mówił głosem podnieconego dzieciaka, któremu ojciec właśnie zafundował najnowszej generacji deskorolkę na napęd atomowy.
- Jest. Dziewczyna. Wszystko posprawdzałem, Nelson mi pomagał - uprzedziłem jego kolejne pytania. - Wszystko, co chciałeś poprzesyłałem ci już na maila...
- Świetnie, świetnie! Cudownie! - roześmiał się do słuchawki. Postanowiłem olać te jego dziwne stany. Najpewniej Simon znów coś na nim testował i teraz zachowuje się, jakby się czegoś nawdychał...
- W tej chwili to się muszę zająć człowiekiem od broni. Masz dla mnie jakieś informacje? Prosiłem Simona, żeby posprawdzał dane i je wydrukował...
- Tak, tak. Zostawił coś dla ciebie w centrali, będziesz to musiał jutro rano odebrać. Achaaa! I Goldson chce się z tobą spotkać, podobno ma jakieś namiary na faceta, który pomagał w przemycie... - głos szefa znów powrócił do stanu normalności. I całe szczęście, inaczej mógłbym nie wytrzymać...
- Jesteś pewien, że to nie ustawka...? Nie, żebym marudził, ale nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki... Pamiętasz wywiad na południu, prawda? Przypominam ci, że mam rodzinę, Patrick i nie mogę zniknąć bez słowa. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle nie powinienem brać tej akcji... - westchnąłem.
- Gray, wiem, że masz uraz do Marsona, ale to jeszcze dzieciak. Goldson jest bardziej doświadczony, poza tym sprawdzałem go... Cholera, dzieciaku! Jesteś dla mnie, jak syn, nigdy w życiu nie wsadziłbym cię w jakieś bagno! - w jego głosie pobrzmiewały zarazem oburzenie i troska.
- Wiem, Patrick. Odezwę się jutro po spotkaniu z Goldsonem. Trzymaj się. Acha! I każ Simonowi zastopować z testowaniem tych jego cudownych specyfików, bo inaczej wszyscy wylądujemy na intensywnej terapii! Na razie!
- Trzymaj się, Gray - i szef się rozłączył. Poszedłem do swojego pokoju, żeby uruchomić laptopa i jeszcze raz sprawdzić Goldsona. Niby Patrick mówił swoje, ale wolę być pewien...
I w końcu całkiem zapomniałem zjeść... Jakie to dla mnie typowe... Czasami znajomi muszą mi wpychać jedzenie na siłę, twierdzą, że jestem w stanie zatrenować się na śmierć w CIA.

Offline

#19 12-05-2014 o 19h58

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Rzeczy na studia? Nie jestem blondynką by w to uwierzyć. W każdym razie nie wnikam to, nie chce wylecieć na bruk pierwszego dnia. Poszedł do swojego pokoju a ja nie mam zamiaru wnikać po co i dlaczego. Kij mu w oko. Nawet jakbym miała wracać do ojca to z chęcią bym to zrobiła, nie będzie mi wciskał kitu że ma tam prace na studia. Przecież widać że ma tam coś większego niżeli jakieś papiery. Jednak mimo wszystko nie będę dociekać bo jeszcze na serio mnie wywali. Przewróciłam oczami i dokończyłam moją chińszczyznę jak i zarazem odcinek mojego ulubionego serialu. Podniosłam się i dojrzałam że nie ruszyłam zamówionego jedzenia. Zmarszczyłam brwi jednak mimo wszystko odwinęłam pakunek i włożyłam pojemniczek do piekarnika. Pokręciłam pokrętkami i zaraz piekarnik ruszył by odgrzać jedzenie dla Gray'a. Czekałam tak opierając się o blat i po jakiś kilku minutach wyłączyłam piekarnik i wyciągnęłam jedzenie dla chłopaka. Wzięłam w dłonie ciepłe opakowanie i syknęłam cicho, jednak i tak wzięłam widelec z szuflady i poszłam do jego pokoju. Zapukałam ale nie czekałam na zaproszenie, po prostu weszłam a chińszczyznę wraz z widelcem położyłam mu na szafce nocnej po czym skierowałam się do drzwi.
-Smacznego, życzy firma udław się-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego wrednie wychodząc zarazem i zamykając za sobą drzwi. Jednak automatycznie po zamknięciu drzwi wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. I do tego ten przeklęty telefon na, który rzuciłam się jak powalona. Odebrałam i jak gdyby nigdy nic zaczęłam rozmowę z Lilką.
-Halooo, czy aby pani z firmy wymalujmy komendę sprayem?-zapytałam retorycznie z rozbawieniem.
-Niee, tu firma spoliczkuje glinę bo chce mi wlepić mandat przed osobistą posesją-odgryzła się. Ruda małpa, na serio ruda małpa. Zaśmiałam się i jak gdyby nigdy nic zadałam moje słodziutkie pytanko.
-A po co misiaczku dzwonisz? Czyżby cie ciekawiło z kim cie zdradzam po kontach?-zapytałam aż nazbyt przesłodzonym tonem za co dostałam coś na wzór płaczu i zawodzenia.
-Emilio! Miłości moja! Z jakim ciachem mnie zdradzasz?-dało się wyczuć jak bardzo chce wiedzieć z kim mieszkam. I czy jest wolny itp. Znam Lilkę nie od dziś i wiem na co czeka.
-Ekhem. Z tego co wiem to student, pierwszy albo drugi rok, tak zakładam. Gray Coen, wysoki, umięśniony. I tu cię zaskoczę kochana! Sprzedawca hod-dogów! No ale do brzydali nie należy. Ale jestem tu od niedawna a już mnie troszkę wkurza. Bo wiesz że kocham za duże ciuchy, nie? No i wzięłam sobie jedną jego koszulkę od Armaniego jak wyszedł a ten zaraz bulwersa, mimo że mu mówiłam. I jeszcze się uczepił że zauważyłam że ma drugie dno w szafce. Toć nie moja wina Lilianno że mój ojciec też ma u siebie takie.-powiedziałam prawie że na jednym wdechu i pomaszerowałam do kuchni zjeść coś, co nie jest moje. Wgryzłam się w jego pomidora. I wysłuchałam co ma mi do powiedzenia Lilcia.
- A ty wiesz że twój ojciec jest ostatnio dziwny? Nie skomentuję tego Gray'a bo jest  pewnie słodki. No w każdym razie zachowuje się dziwnie, przyszłam dzisiaj do ciebie a tam kilka dziwnych samochodów i jakiś kolesi w garniturach! A do tego twój ojciec był dla mnie cholernie niemiły, jak nie on. Może wiesz o co kaman?I dlaczego przedstawił się nazwiskiem twojej matki-słychać było że się martwi, mój ojciec był zawsze i jej ojcem. Ona swojego nie miała a często u mnie była. Ale żeby mój ojciec dziwny niech nie przesadza.
-Pewnie nie mógł jechać na spotkanie i do niego przyjechali, zawsze tak jest, przynajmniej raz w miesiącu. A co do nazwiska to sie nie martw. Zawsze przedstawia się w firmach itepe nazwiskiem Clarisson, jak to stwierdził nie chce zadymy na rodzinę. Więc się Lilciu nie przejmuj-wysepleniłam z pełnymi ustami i poszłam znowu na kanapę. A ta tylko stwierdziła że okey i że zadzwoni jutro. Pożegnałam się i skończyłam. Zaraz też odłożyłam telefon i skończyłam jeść pomidora.

Offline

#20 13-05-2014 o 12h20

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy weszła do pokoju aż podskoczyłem i zwinąłem materiały na temat Goldsona do paska zadań. Roześmiałem się na jej komentarz, ale odparłem ciche "dzięki" i zająłem się jedzeniem. Zaraz też usłyszałem, jak Em rozmawia przez telefon. Wysoki? Umięśniony? Do brzydali nie należy? He, he. No, cóż... Gdyby zobaczyła resztę moich znajomych z CIA zapewne padłaby trupem...
Tymczasem nadal zajmowałem się Golddsonem do około drugiej w nocy. Szperałem we wszystkich możliwych archiwach, aktach itp., ale skończyło się na tym, że nie znalazłem kompletnie niczego, co mogłoby mnie w jakikolwiek sposób zaniepokoić. A fakt faktem, że Goldson pomagał w przemycie facetowi, którego szukam. A jak się ten facet nazywał...? Chyba Clarisson, czy coś w podobie tego... Będę musiał jeszcze raz się wybrać do Nela, żeby dostarczył mi jego teczkę. Acha! I mam się jeszcze spotkać z tą adwokatką od Emilii. Powinna mieć dla mnie kilka protokołów z rozpraw sądowych na temat tego przemytu... Cholera, w najlepszym przypadku  czeka mnie praca do szóstej rano...
Nagle poczułem, jak mój telefon zaczyna świrować.
- Gray? - usłyszałem w słuchawce głos Simona.
- Co się stało...? - westchnąłem.
- Utknąłem na Maine... Miałem do sprawdzenia tego faceta od broni nuklearnej, ale się okazało, że nie jest sam... Stoję za takim murem, nie mogę się ruszyć, bo mnie zauważą, a nie wziąłem broni... - mówił coraz szybciej.
- Simon, na litość Boską! Czy ciebie już do reszty powaliło?! Sam się wybrałeś na akcję o godzinie trzeciej nad ranem?! - już pomijając fakt, że bez jakiejkolwiek broni... Jak z małym dzieckiem, normalnie...
- Gray! Potem mi porobisz wyrzuty, a teraz rusz tu swój łaskawy tyłek. Z bronią - uzupełnił.
- Jasne. Tylko mi się tam nie ruszaj, najlepiej w ogóle nie oddychaj. Ilu ich tam jest...? - zapytałem, sięgając do szuflady z pistoletem. Przeładowałem go, sprawdziłem magazynek i stwierdziłem, że jest w porządku.
- Na zewnątrz? Około piętnastu osób... - westchnąłem. Ja go kiedyś zabiję, przysięgam. "Osoby", o których mówił, to zapewne karki, wynajęte przez tego pseudo profesorka od broni nuklearnej. Nie chciał, żeby mu się ktoś kręcił w pobliżu. No, ale dla Simona to żadna przeszkoda...
- Nie mam siły na ciebie wrzeszczeć, zaraz tam będę - powiedziałem, biorąc do ręki mój pasek na broń. Szybko się zainstalowałem, narzuciłem na siebie kurtkę i buty, po czym wyłączyłem komputer.
- Jasne, tylko się pospiesz...
- O to się nie martw. Pa - rozłączyłem się.
Pojechałem prosto na Maine, sprawdziłem sygnał z komórki Simona i po chwili parkowałem niedaleko muru, o którym wspominał. Przedostałem się tam w miarę sprawnie. Po kilku minutach znajdowałem się obok przyjaciela. Dałem mu kilka znaków pod roboczym tytułem "zmiataj do samochodu, ja biorę tyły", po czym ukazałem mu broń. Wyciągnąłem pistolet zza paska, po czym skinąłem głową w stronę drogi. Na nasze szczęście nikt nas nie zauważył. Po drodze do domu wciąż robiłem Simonowi wyrzuty. Mówiłem, że szef go zabije, że jest kompletnie nieodpowiedzialny i  narzekałem na to, że musiałem nad ranem opuszczać dom, żeby niespodziewanie ratować mu tyłek.
- Simon, ja nie mam do jasnej cholery czasu, żeby cię ciągle wyciągać z jakiegoś bagna! Myśl trochę! Przecież masz swój oddział, tak?  To co się robi, jak się chce jechać na akcję? Dzwoni się po kogoś! &*$#@, mało ci wbijali do głowy na szkoleniu, że na akcje się nigdy nie wybiera w pojedynkę! Przecież, gdyby cię przykładowo zamknęli, to nikt by się o tym nie dowiedział! - mówiłem, maksymalnie wkurzony na głupotę znajomego.
- Wiem, Gray. Przepraszam... Ja po prostu chciałem coś zrobić, w końcu się jakoś wykazać. Przecież wiesz, że każdy mój wynalazek kończy się fiaskiem... - westchnął.
- Ech, przestań stary... A teraz idź prosto pod prysznic i do łóżka. Widzimy się w centrali za jakieś pięć, do sześciu godzin - poklepałem go po ramieniu i uśmiechnąłem się lekko.
- Jasne, dobranoc. Dzięki - wysiadł z samochodu i poszedł do siebie.
Niedługo potem sam dotarłem do domu. Miałem tylko nadzieję, że nie obudziłem Emili... Trudno będzie wytłumaczyć dziwne wybrzuszenie, zakryte moją koszulką...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (13-05-2014 o 12h23)

Offline

#21 13-05-2014 o 17h23

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Gray wyszedł po jakimś czasie z swojego pokoju trochę podenerwowany i wyszedł z mieszkania. Nie będę wnikać nie moja sprawa. Przyznam szczerze że oglądając telewizję po pewnym czasie strasznie się znudziłam i zmęczyłam. Przez co około 3nad ranem spałam smacznie. Ahh, gdyby nie to że mój współlokator wrócił i ślicznie zatrzasnął drzwi! A do tego ktoś po nim wlazł. Po głosie który rozniósł się po mieszkaniu rozpoznałam kto to.
-Panno Clarisson proszę natychmiast przyprowadzić się do stanu użytkowości i wsiadać do samochodu. Odrobisz te 10godzin teraz i skończysz mniej więcej około 1 po południu. No już ruszaj się! I co to za zbiegowisko pod domem twojego ojca? Chciałam się zapytać gdzie teraz mieszkasz a myślałam że twój ojciec mnie zamknie w piwnicy-powiedziała tym swoim surowym tonem a ja tylko jęknęłam i podniosłam się do pionu.
-Nie jestem Clarisson, nie używam nazwiska matki tylko ojca. Jestem Emili Carter. CARTER. Mój ojciec używa tego nazwiska ale ja NIE. A to zbiegowisko to nie wiem, pewnie nie pojechał na spotkanie i do niego przyjechali a spotkanie się przeciągnęło. A teraz wybacz ale ide się "doprowadzić do stanu użytku"-burknęłam i zaspana poszłam do swojego pokoju po ciuchy po czym poszłam do łazienki.. Ubrałam jakieś rurki, t-shirt, trampki no i wiadomo kolczyki. Zarzuciłam jeszcze bluzę na wierz, odnowiłam makijaż, umyłam zęby, uczesałam się i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i poczłapałam tam do nich. Jednak w ostatniej chwili pokierowałam się do kuchni i z lodówki pożyczyłam sobie od chłopaka pomidorka, którego zaraz zjadłam. Z resztkami pomidora w ustach poszłam do nich i złapałam swoją kurtkę.
-Możemy iść-wysepleniłam z pełnymi ustami i miałam zamiar iść kiedy coś przykuło moją uwagę.
-Gray, co to jest?-zapytałam jednak kobieta warknęła a ja tylko przewróciłam oczami.
-Potem masz mi się wytłumaczyć i bez wykrętów!-fuknęłam zaraz wychodząc a za mną adwokatka. Wsiadłyśmy po chwili do samochodu i pojechałyśmy do dość sporego budynku. Spojrzałam na nią jak na kretynkę a ta tylko uśmiechnęła się i wskazała na dach na, którym już skończyła się jakaś zabawa.
-Masz tam posprzątać a do tego dwa mieszkania. Spokojnie będziesz ty i taka jedna-zagruchała i wypchała mnie z samochodu. Poszłam tam jak na skazanie i wzięłam się od razu za robotę. Nie było to przyjemne ale jeżeli zalicza się to do prac społęcznych, jestem jak najbardziej za. Wole to niż łazić 10godzin po mieście i szukać śmieci. Pff, na serio wolę robić to niżeli tamto. A do tego jeszcze Lilka, Gray no i ojciec. Muszę na razie dać sobie spokój z robieniem sobie kartoteki.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (13-05-2014 o 17h25)

Offline

#22 13-05-2014 o 17h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
- Ach, moja ukochana pani adwokat... Ładnie to tak się wpraszać o tej godzinie? - westchnąłem.
- Nie zamierzam z tobą dyskutować, Coen. I tak masz u mnie dług wdzięczności... - ech... Ja nie wiem, jak Emili wytrzymuje z tą kobietą.
- Nie, żeby coś, ale byłem u Nelsona i załatwiłem jej odwołanie prac społecznych. Jutro możesz się spodziewać pisma na swoim wypolerowanym biureczku... - odparłem nieco zgryźliwie. Nie chciałem być wredny, po prostu zachowanie tej kobiety każdorazowo doprowadza mnie do szału.
Po chwili jednak coś do mnie dotarło. Panna Clarisson?! Jak to Clarisson?! On jest... Jest ojcem Emili?! Zbiegowisko pod domem...?! Ja tam muszę jechać!
Jasna cholera!
W dodatku Emi musiała zauważyć moją broń... Mogło być jeszcze lepiej?!
- Na razie... - mruknąłem do dziewczyny, po czym zamknąłem za nimi drzwi. Po chwili dzwoniłem już do szefa.
- Patrick? Wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj. Mam całkiem niezłe informacje na temat Clarissona. Chociaż powinienem raczej powiedzieć Cartera... - westchnąłem do słuchawki.
- Nic więcej nie mów. Jestem za dziesięć do piętnastu minut. Acha! I Simon do mnie dzwonił... Dzięki, Gray... - w głosie szefa usłyszałem nutę wdzięczności, co zdarzało się raz na kilka lat.
- Nie ma za co... - odparłem. - Tylko się pospiesz, bo boję się, że koleś zaraz wyparuje... Na razie - powiedziałem.
- Zaraz jestem.
Na Patricka poczekałem jeszcze osiem minut (wyrobił się znacznie szybciej, niż myślałem!). Po chwili wsiadałem już do jego samochodu. Na szczęście w papierach Emili miałem jej stary adres.
- Facet jest ojcem mojej współlokatorki... - westchnąłem. - Nie, żebym marudził, ale co ci w ogóle przyszło do głowy, kiedy wpadłeś na ten genialny pomysł przydzielenia mi kogoś?!
- Gray, ja doskonale wiedziałem, co robię. A teraz daj mi ten adres, bo nie zdążymy.
Po dwudziestu minutach parkowaliśmy przed posesją. Na podjeździe stały w sporej ilości białe ciężarówki z logo firmy 'Clarisson Company'.  Kilkunastu ludzi wpakowywało do nich dziwne pakunki. Patrick cykał zdjęcia, po czym wyciągnął podsłuch i założył go na chodniku. Na szczęście to ten z dużym zasięgiem... - Dobra, tutaj masz odbiornik - powiedział szef, wręczając mi czarną skrzynkę. - A tutaj jest modem ze zdjęciami. Przejrzyj to i postaraj się jakoś posprawdzać z kim ten facet zamierza się spotykać. Chcę wiedzieć nawet co je i z kim sypia, rozumiesz? - pokiwałem jedynie głową. - Acha, i ani słowa Emili o tym, że sprawdzasz jej ojca, jasne? - znów skinięcie głową.
Potem Patrick odwiózł mnie do domu. Byłem tak zmęczony, że po prostu walnąłem się na kanapę i zasnąłem.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (13-05-2014 o 17h59)

Offline

#23 13-05-2014 o 18h16

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Nie było miło mi to sprzątać, choć fajnie nawet było z tą całą Mary i do tego jej znajomymi, które postanowiły nam pomóc. Po kilku godzinach już skończyłyśmy jednak postanowiłyśmy zostać tam do końca naszej "kary" żeby nam znowu nie dowalili. I w końcu wybiła ta powalona godzina. Musiałam pół miasta wracać z buta do mieszkania! Gdzie ta miłą pani adwokat, która zawsze mnie podwoziła?  Uciekła na miotle czarownicy. Westchnęłam i w końcu weszłam do kamienicy, wczłapałam na piętro z moim mieszkaniem i otworzyłam drzwi. I jak na rozkaz zadzwonił mi telefon. Wzięłam przeklęte urządzenie i odebrałam.
-Czego?-zapytałam się odbiorcy zirytowana tym że ledwie wróciłam z harówy a tu już telefony.
-To tak się ojca wita? No cóż córuś ty mi lepiej powiedz jak ci się tam mieszka. I z kim mieszkasz? Miły jest chociaż? masz dużo miejsca? Wyrobiłaś już to co miałaś? Ahh no i oczywiście czy nie spaliłaś czasem córuś kuchni?-zalał mnie masą pytań jak karabin maszynowy. Wywróciłam oczami, usiadłam na ziemi i zaczęłam ściągać buty. Dałam telefon na głośnik, nie chciało mi się gimnastykować ani nić.
-Owszem tak się wita jak po 10godzinach harówy wydzwania. Mieszkam z takim jednym kolesiem. A to zależy od humorku jaki ma, czasem miły a czasem zgryźliwy. Wystarczająco. Tak wyrobiłam normę i mam jeszcze 12godzin do przepracowania. I nie, nie spaliłam kuchni. A tak w ogóle, co to za zbiegowisko u ciebie? Adwokatka się czepiała-powiedziałam i w tym momencie moje trampki wylądowały pod ścianą, wyłączyłam głośnik i podniosłam się zaraz przykładając zarazem głupie urządzenie do ucha.
-Ehh, spadłem ze schodów i się trochę potłukłem, więc przyjechali do mnie. Ale nie martw się córeczko nic mi nie jest. A teraz wybacz mi ale mi się śpieszy. Gretta zrobiła obiad.-pożegnał się i rozłączył. Westchnęłam i padłam na kanapę, ale słysząc jęk po sobą szybko się podniosłam.
-Gray, podnoś się i powiedz mi czemu miałeś to wybrzuszenie, no i bez wykrętów!-powiedziałam ostro trochę podniesionym tonem. Nie chce mi się słychać wykrętów ani nic. Prawda prawda i jeszcze raz prawda. Zmarszyłam brwi i kucnęłam przed nim. Wyglądał na zmęczonego, z resztą ja pewnie nie lepiej, no ale cóż. Bez stękania!

Offline

#24 13-05-2014 o 18h38

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Spałem sobie całkiem smacznie, kiedy z krainy Morfeusza wyrwał mnie brutalnie głos Emili. No tak, już rano, musiała wrócić z roboty...
Dopiero po chwili do mnie dotarło, co do mnie powiedziała. Cóż, broń miałem przy sobie nadal, w nocy byłem tak padnięty, że nie zdążyłem jej odłożyć na miejsce. I znowu mnie czeka sprawdzanie tego człowieka od nowa. Okazało się, że Graham Clarisson, to zupełnie inna osoba, niż człowiek o nazwisku Carter... Czeka mnie siedzenie z Simonem do późna w centrali. Jeśli on znowu coś wymyśli, to przysięgam, że się zabiję...
- Jestem cholernie zmęczony, Emili... - z jęknięciem na ustach wstałem z kanapy. - Miałem potwornie ciężką noc, musiałem ratować kumplowi tyłek... Zrób sobie jakieś śniadanie, a ja idę pod prysznic i zaraz znowu jadę do roboty - instynktownie zdjąłem z siebie koszulkę zapominając o dwóch rzeczach. Po pierwsze : blizna po pocisku, i po drugie : pistolet na wierzchu. Poczułem się, jak kompletny idiota.
Szybko podjąłem próbę obrócenia się przodem do dziewczyny, mając złudną nadzieję, że tych dwóch szczegółów nie zauważyła, ale jak powszechnie wiadomo : nadzieja matką głupich... I tak właśnie wpadłem po trzech latach szkolenia w CIA, serio...?
- *&^$@... - westchnąłem.
Czy ja naprawdę muszę wykazywać takie przejawy wrodzonego idiotyzmu? Muszę, poważnie? MUSZĘ?! Powinieneś myśleć, Gray! Nie mieszkasz już sam i pracujesz w CIA, co zobowiązuje cię do wzmożonego myślenia! Oczywiście taki z ciebie palant, że o tym zapomniałeś i właśnie córka gościa, na którego polujesz w ten oto cudowny sposób dowiedziała się, czym prawdopodobnie się zajmujesz... O ile nie wzięła cię za mordercę...
No, brawo stary...!

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (13-05-2014 o 18h39)

Offline

#25 13-05-2014 o 21h02

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

-Ciężka noc? Zasnęłam jakoś po drugiej i o trzeciej byłam na nogach! 10godzin sprzątałam jakis bajzel żeby zaliczyć te przeklęte godziny! A ty mi...-przerwałam swoje kazanie patrząc na niego jak kretynka.
Zdjął koszulkę to jedno, ale po drugie miał wielką bliznę na plecach i pasek z bronią w okolicach bioder.
Patrzyłam na niego centralnie jak kompletna debilka. No bo co mogłam zrobić widzieć to u niego? U "sprzedawcy hod-dogów"? Ahh no tak. On nim nie jest! Do jasnej cholery!
-Co to ma $%^&* być?! Jakaś policja?! Czy może CIA?! A może mieszkam z kryminalistą?! Ale to wyjaśnia ten twój nagły wypad! Podwójne dno! No i to że załatwiłeś mi brak prac społecznych! Co nie zmienia faktu że do #$%^ #$%^  chce wyjaśnień! Teraz!-wykrzyczałam nie zwracając uwagi na to że on może być skołowany.
Mógł myśleć zanim postanowił sobie wziąć normalną osobę do domu. To jest chore! Chce tłumaczeń!
Kocham kryminały, ale nie chce za bardzo mieszkać z kimś kto może być niebezpieczny! No ok, ja bezpieczna nie jestem! Ale, nie robie NIKOMU krzywdy! Nikomu!
-Zapewne też widziałeś moją kartotekę-prychnęłam jeszcze i usiadłam w fotelu wiercąc go wzrokiem.
-Prosze siadaj i się tłumacz. Gray'u Coen, jeśli to jest twoje imie i nazwisko-dodałam z drwiną.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (13-05-2014 o 21h03)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 ... 5