Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy weszła do pokoju aż podskoczyłem i zwinąłem materiały na temat Goldsona do paska zadań. Roześmiałem się na jej komentarz, ale odparłem ciche "dzięki" i zająłem się jedzeniem. Zaraz też usłyszałem, jak Em rozmawia przez telefon. Wysoki? Umięśniony? Do brzydali nie należy? He, he. No, cóż... Gdyby zobaczyła resztę moich znajomych z CIA zapewne padłaby trupem...
Tymczasem nadal zajmowałem się Golddsonem do około drugiej w nocy. Szperałem we wszystkich możliwych archiwach, aktach itp., ale skończyło się na tym, że nie znalazłem kompletnie niczego, co mogłoby mnie w jakikolwiek sposób zaniepokoić. A fakt faktem, że Goldson pomagał w przemycie facetowi, którego szukam. A jak się ten facet nazywał...? Chyba Clarisson, czy coś w podobie tego... Będę musiał jeszcze raz się wybrać do Nela, żeby dostarczył mi jego teczkę. Acha! I mam się jeszcze spotkać z tą adwokatką od Emilii. Powinna mieć dla mnie kilka protokołów z rozpraw sądowych na temat tego przemytu... Cholera, w najlepszym przypadku czeka mnie praca do szóstej rano...
Nagle poczułem, jak mój telefon zaczyna świrować.
- Gray? - usłyszałem w słuchawce głos Simona.
- Co się stało...? - westchnąłem.
- Utknąłem na Maine... Miałem do sprawdzenia tego faceta od broni nuklearnej, ale się okazało, że nie jest sam... Stoję za takim murem, nie mogę się ruszyć, bo mnie zauważą, a nie wziąłem broni... - mówił coraz szybciej.
- Simon, na litość Boską! Czy ciebie już do reszty powaliło?! Sam się wybrałeś na akcję o godzinie trzeciej nad ranem?! - już pomijając fakt, że bez jakiejkolwiek broni... Jak z małym dzieckiem, normalnie...
- Gray! Potem mi porobisz wyrzuty, a teraz rusz tu swój łaskawy tyłek. Z bronią - uzupełnił.
- Jasne. Tylko mi się tam nie ruszaj, najlepiej w ogóle nie oddychaj. Ilu ich tam jest...? - zapytałem, sięgając do szuflady z pistoletem. Przeładowałem go, sprawdziłem magazynek i stwierdziłem, że jest w porządku.
- Na zewnątrz? Około piętnastu osób... - westchnąłem. Ja go kiedyś zabiję, przysięgam. "Osoby", o których mówił, to zapewne karki, wynajęte przez tego pseudo profesorka od broni nuklearnej. Nie chciał, żeby mu się ktoś kręcił w pobliżu. No, ale dla Simona to żadna przeszkoda...
- Nie mam siły na ciebie wrzeszczeć, zaraz tam będę - powiedziałem, biorąc do ręki mój pasek na broń. Szybko się zainstalowałem, narzuciłem na siebie kurtkę i buty, po czym wyłączyłem komputer.
- Jasne, tylko się pospiesz...
- O to się nie martw. Pa - rozłączyłem się.
Pojechałem prosto na Maine, sprawdziłem sygnał z komórki Simona i po chwili parkowałem niedaleko muru, o którym wspominał. Przedostałem się tam w miarę sprawnie. Po kilku minutach znajdowałem się obok przyjaciela. Dałem mu kilka znaków pod roboczym tytułem "zmiataj do samochodu, ja biorę tyły", po czym ukazałem mu broń. Wyciągnąłem pistolet zza paska, po czym skinąłem głową w stronę drogi. Na nasze szczęście nikt nas nie zauważył. Po drodze do domu wciąż robiłem Simonowi wyrzuty. Mówiłem, że szef go zabije, że jest kompletnie nieodpowiedzialny i narzekałem na to, że musiałem nad ranem opuszczać dom, żeby niespodziewanie ratować mu tyłek.
- Simon, ja nie mam do jasnej cholery czasu, żeby cię ciągle wyciągać z jakiegoś bagna! Myśl trochę! Przecież masz swój oddział, tak? To co się robi, jak się chce jechać na akcję? Dzwoni się po kogoś! &*$#@, mało ci wbijali do głowy na szkoleniu, że na akcje się nigdy nie wybiera w pojedynkę! Przecież, gdyby cię przykładowo zamknęli, to nikt by się o tym nie dowiedział! - mówiłem, maksymalnie wkurzony na głupotę znajomego.
- Wiem, Gray. Przepraszam... Ja po prostu chciałem coś zrobić, w końcu się jakoś wykazać. Przecież wiesz, że każdy mój wynalazek kończy się fiaskiem... - westchnął.
- Ech, przestań stary... A teraz idź prosto pod prysznic i do łóżka. Widzimy się w centrali za jakieś pięć, do sześciu godzin - poklepałem go po ramieniu i uśmiechnąłem się lekko.
- Jasne, dobranoc. Dzięki - wysiadł z samochodu i poszedł do siebie.
Niedługo potem sam dotarłem do domu. Miałem tylko nadzieję, że nie obudziłem Emili... Trudno będzie wytłumaczyć dziwne wybrzuszenie, zakryte moją koszulką...
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (13-05-2014 o 12h23)