Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5

#101 18-10-2014 o 12h43

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Spojrzałam na wychodzącego Gray'a i załamałam się. Nie dam rady opiekować sie JEGO młodszą siostrą. Spojrzałam na nią a ta poleciała do salonu, zalegając na kanapie.
-Co chcesz porobić Scarlett?-zapytałam w miarę miło i spokojnie, mimo chwilowych wahań nastrojów.
-Hmm chciałabym ... chciałabym ... pooglądać coś z tobą Emilii -mruknęła dziewczynka wesoło. Od razu przytaknęłam i powiedziałam jej gdzie jest mój laptop i żeby czegoś poszukała. Kiedy ona szukała w moim pokoju, ja siedziałam i zastanawiałam się nad ochrzanem level Hard.
Po około 30minutach usłyszałam głos mojego faceta. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do niego i jego znajomych.
Gray dostałam porządnie po łbie. By zaraz usłyszeć moje warczenie.
-Co ty sobie myślisz? Jak gdyby nigdy nic gadasz z swoim szefem o swojej robocie, gdy w domu masz 10latke. Potem przeklęty idioto wychodzisz i wracasz do domu z nim i z nią. A ja co? A ja cały czas musze twojej siostrze wciskać jakieś powalone kity. Wiedz, że jak ona opuści mury tego mieszkania a oni wrócą do siebie ... nawet bóg cie nie obroni -wycharczałam, skończyłam szybciej, słysząc małe kroczki i podniecony głosik jego siostry.
-Emi! Znalazłam bajke! No chodź! -wypiszczała mała i pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju. Na odchodnym posłałam im chłodne spojrzenie by zaraz zamknąć drzwi, zasiąść na łóżku i zacząć oglądać bajkę z małą .

Offline

#102 18-10-2014 o 13h20

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Nie do końca wiedziałem, jak się zachować, czułem się odrobinę zagubiony.
Stałem przy Patricku i Chloe, Em zabrała gdzieś Scarlett.
Staliśmy tak w podobie słupów ulicznych jeszcze przez kilka sekund, dopiero potem zaproponowałem wszystkim, żebyśmy usiedli w moim pokoju.
Kiedy dwójka pozostałych zasiadła na kanapie, zamknąłem za nami drzwi. Nie miałem czasu na zastanawianie się nad tym, czy po wyjściu moich znajomych i siostry, Emili zrówna mnie z ziemią, czy nie.
Nie miałem wyboru.
- Chloe, co się stało w biurze?  - zapytałem, siadając na ziemi na przeciwko nich.
- Byłam wtedy w centrali, próbowałam złapać sygnał telefonu Maewels' a*, ale się nie zgłaszał, więc zrobiłam sobie kawę i chciałam wrócić na swoje stanowisko. Kiedy byłam w odległości pięciu metrów od biur, usłyszałam jakieś hałasy, więc ostrożnie zajrzałam do środka. Wszyscy gdzieś zniknęli, a jacyś ludzie wywracali biuro do góry nogami, ale chyba niczego nie znaleźli, bo jakiś facet w garniturze kazał im wracać, a sam poszedł jeszcze na chwilę w stronę centrali, więc weszłam do biur, a kiedy usłyszałam go ponownie, schowałam się w szafie. Potem zjawiliście się wy, wszystko trwało może godzinę lub mniej, ale nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie.... - dziewczyna przez cały swój monolog patrzyła w ziemię, jakby usiłowała sobie coś jeszcze przypomnieć.
- Ale, na logikę, Patrick: przecież nie daliby rady wszystkich wyprowadzić w takim czasie, a potem gdzieś ich wywieźć. Wszyscy musieli wyjść sami i wrócić do domów, bo w końcu w centrali pracuje około stu pięćdziesięciu osób, prawda? Nie ma szans, żeby garstka facetów, choćby z bronią dała radę ogarnąć taką masę ludzi, którzy w dodatku niemal noszą broń pod skórą! - zauważyłem.
- Wiem, dlatego mnie zastanawia jak by to niby zrobili... - powiedział Patrick, przyglądając się Chloe.
- Był alarm przeciwpożarowy, chyba... Niewiele z tego wszystkiego pamiętam, to się działo tak szybko... - powiedziała kobieta, wyłamując sobie palce.
- Czego mogliby niby szukać? Przecież wszystkie materiały śledcze w sprawie Cartera leżą spokojnie w sejfie pancernym w Philadelphii. Cholernie daleko stąd. A jedyną kopię ma Simon na swojej pamięci zewnętrznej, schowanej Bóg wie gdzie, ale na pewno nie w centrali... - zamyślił się.
- Cholera, Patrick! - przywaliłem sobie z otwartej dłoni w czoło. - Pamiętasz, co robiliśmy dwa miesiące temu? Te badania nad lekami, które próbował zneutralizować Simon? Nad tymi mocno żrącymi lekami?  - wykrzyknąłem niemal.
- Cholera jasna... - złapał się za głowę. - Przecież Goldson ma firmę farmaceutyczną! Oni planują zamach na masową skalę! Nelson o mało od tego świństwa nie umarł!
- W dodatku mają teraz Simona i mogą go zmusić, żeby wzmocnił jakoś działanie tego świństwa, potrafi też to zneutralizować, więc bez problemu będą mogli przygotować pierwszą lipną partię, która przekona konsumentów o ich bezpieczeństwie! Oni to do cholery planowali od miesięcy, a broń nuklearna była tylko ich przykrywką! To kryptonim ich akcji!  .
- O, mój Boże... - westchnął Patrick. - Gray, dzwonimy po resztę. Wszyscy mają natychmiast wracać do biura i nawet nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu - przez następną godzinę wszyscy troje dzwoniliśmy po znajomych z organizacji z informacją, że wszyscy mają do godziny 1 : 30 stawić się w hallu centrali - stan zagrożenia narodowego.



* Maewels - nazwisko Simona

Offline

#103 18-10-2014 o 17h22

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Jakoś w połowie bajki mała zasnęła. Nie wiem z czego ale to zrobiła. Wiec nie wyłączajac bajki tylko trochę wyciszając wymknęłam się z pokoju. Dobrze słyszałam ich wymianę zdań i niezbyt mi się podobała. Westchnęłam i weszłam do nich kij z minami Patricka i tej sekretary.
-Gray, pamiętasz co ci mówiłam w szpitalu jak i w domu? Mam zamiar to wykorzystać. Więc dupy w troki i jedziemy. Weź Scarlett do samochodu odwieziemy ją najwyżej się wymigasz że są problemy w robocie, mała śpi zmęczyła się -odparłam i ponagliłam ich wzrokiem zaraz idąc z nimi do samochodu. Zasiadłam za kierownicą i ze wskazówkami od Gray'a podjechałam pod dom ich matki. Wiedziałam że Chloe i Patrick chcą wiedzieć o co kaman, ale nie czas teraz na wyjaśnienia. Na czerwonych światłam, ze schowka wyciągnęłam maskę. Założyłam ją, by zaraz nie do końca z prawem podjechać pod starą i obskurną halę.
-Macie sie nie odzywać nie proszeni bo nie ręcze za wszystkich -mruknęłam wysiadajac z samochodu. Wszyscy w środku wytrzeszczyli oczy na moich gości ale nikt z niższych nie raczył sie odezwać, tylko jedna ze skałek powiedziała że wszyscy są na górze i że mieli właśnie do mnie dzwonić. Przytaknęłam i machnęłam na nich ręką, kierując ich na górę. Weszłam znowu do pomieszczenia z 12krzesłami. Zasiadłam na jednym i kazałam osłupiałym znajomym stanąć za mną bądź przy ścianie jak chcą.
-Mamy problem ...-zaczęłam i pokrótce wyjaśniłam o co chodzi. Wszyscy uczestnicy w maskach, byli zszokowani i nie wiedzieli co zrobić.
-Chcesz żebyśmy im pomogli? Ponieważ i nam to zagraża ... ale chcemy czegoś w zamian od CIA w takim razie. My się narażamy wiec niech dadzą nam pewność że nie wsadzą nas za kratki! -warknął szmaragd, o widocznych krótkich włosach w kolorze zieleni. Zacisnęłam wargi i machnęłam na Patricka by coś w tej sprawie powiedział.
- Ale zanim on powie powiem tak, dodatkowo oni chcą znać godność poprzedniego Rubinu -mruknęłam jeszcze trąc delikatnie swoją skroń.
-C-co?! ... Ale jak pomyśleć to jedyna osoba jaka zabiła człowieka od tak. Jestem w rozterce ale zastanowię sie nad tym. -mruknął nasz władczy diament a ja się uśmiechnęłam pod maską.



___
SWAG~! XD YOLO~! XD

Offline

#104 18-10-2014 o 17h55

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Nie było czasu na zastanawianie się i zadawanie pytań (Patrick i Chloe też to chyba zrozumieli, bo żadne nie odezwało się słowem), więc wziąłem Scarlett z pokoju Emilli na ręce, zaniosłem ją do samochodu na dół i wszyscy pojechaliśmy ją odwieźć do domu.
- Gray, co się stało? - w drzwiach stanęła moja mama w szlafroku i ręczniku na głowie, mocno zdziwiona naszym widokiem.
- Muszę w tej chwili jechać do biura. Był jakiś pożar i wezwali mnie, żebym przyjechał, szykuje się redukcja etatów, wiesz...  - powiedziałem, podając jej Scarlett.
- Jak to redukcja etatów? Mogą cię zwolnić? - zapytała z przestrachem.
- Raczej nie, o ile się pospieszę. Zadzwonię, jak tylko będę miał czas - ucałowałem mamę w policzek i wybiegłem po schodach do samochodu.
Wszystko później działo się w takim tempie, że ledwie za tym nadążałem.
Emilii przywdziała maskę i zajechaliśmy pod jakiś magazyn, który okazał się być całkiem przytulną rezydencyjką, gdzie siedziała zgraja ludzi różnego rodzaju. Potem Em zaciągnęła nas na górę, gdzie zastaliśmy stół z dwunastoma krzesłami i ludzi w maskach w liczbie jedenastu.
Baza Kamieni...
Spojrzałem na Patricka, on spojrzał na mnie, a z kolei Chloe chwyciła się mocno jego ramienia, jakby zaraz miała zamiar zemdleć. Chyba dla każdego taka porcja wrażeń jednego dnia byłaby stanowczo za duża...
Słuchaliśmy wszystkiego w ciszy, aż byłem w szoku - szef, Patrick, ten który zawsze wiedział co robić i co się dzieje, siedział cicho, dopóki nie został, hm... "wywołany do odpowiedzi".
- Mogę się zgodzić na te warunki, ale tylko w wypadku, kiedy wy nie będziecie się mieszać w politykę wewnętrzną. Przez ten wasz wybryk z obdrapaniem samochodu ambasadora Francji, uważam za czysto szczeniacki, zwłaszcza, że pan ambasador przywiózł nam pieniądze na wsparcie finansowe domów dziecka. Chcecie się bawić na ulicach i z policją - proszę bardzo i szerokiej drogi, ale moglibyście, z łaski swojej, ambasadorów i gubernatorów zostawić w spokoju...- powiedział, patrząc na wszystkich pewnym wzrokiem.
Cały Patrick - każdą sytuację potrafi odpowiednio wykorzystać...

Offline

#105 26-10-2014 o 20h48

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Link do zewnętrznego obrazka

Diament spojrzałam uważnie na Patricka i zaraz przytaknął z lekkim uśmiechem, szczególnie że jego maska nie zasłaniała całych ust.
-Akurat w tym mieliśmy własny cel. Bo z tego co nam wiadomo, miał dać pieniądze na domy dziecka i dla dzieci chorych na białaczkę, na to drugie nie dał bo jak stwierdził brak mu pieniędzy, ale nowy samochód sobie zakupił-zakpił i wskazał gestem głowy na jakąś inną postać, Jadeit.  Dziewczyna, choć nie do rozpoznania przez ubrania i ścięte włosy (feministka) wyciągnęła teczkę spod stołu i podała do rąk własnych Patricka.
-Dane starego Rubinu-odparła lekko zachrypniętym głosem i zaraz znowu usiadła. Diament przebiegł po wszystkich wzrokiem, a każdy po kolei przytaknął. Więc chłopak zaraz się podniósł.
-Opal! Każ swoim ludziom natychmiast znaleźć zagubionych, weź sekretarkę CIA ze sobą. Akwamaryn! Lecisz zająć się uzbrojeniem. Cytryn, Jadeit, Czarny Turmalin, Szmaragd, Agat, Bursztyn, Korneol  i Rubin! Ruszać dupy. Macie plany budynków Cartera! Macie mi wymyślić taktyke! I wysłać tam kilku ludzi do sprawdzenia! Szafir! Bierzesz dwóch pozostałych i natychmiast idziecie do mojego biura!  Bursztyn! Załatw dodatkowo ochronę matce i siostrze facetowi naszej kochanej Szafirki.   -mówił podniesionym głosem Diament, mierzył nas wzrokiem a gdy nikt sie nie ruszył wygiął usta w grymasie i wziął głęboki wdech.
-Ruszać d****a! Na co czekacie?! Jazda!-ryknął, wszyscy niczym szaleni zerwali sie na równe nogi i polecieli do drzwi, wypełnić swoje obowiązki. Ja leniwie zwlekłam sie z krzesła i machając ręką na Gray'a i Patricka, przeszłam do pomieszczenia obok. Wskazałam im dwa krzesła i sama zajęłam trzecie, ściągając maskę. Diament zasiadł przed nami i westchnął.
-Jakieś pytania? Może żądania dodatkowe? Sam chciałbym wiedzieć z kim mam pracować jak i czy nasze warunki wam odpowiadają, może chcielibyście wziąć w czymś udział? Pomóc czy coś.-mruczał trochę niezadowolony, że musi kogoś o to pytać, toć to on był tu panem i władcą.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5