Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak odpowiedział a ja nawet na niego nie patrząc weszłam i rozstawiłam walizki. Było przy tym mało roboty gdyż nie potrzebuje zbyt wiele w takich walizkach. Lepiej mi było to wszystko trzymać w małej torebeczce na którą nałożone było zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Nie ma to jak uproszczenie sobie życia odrobiną magii. Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać co to byli za ludzie z którymi siedzieli moi przyjaciele. No i mnie olśniło. Jak ja mogłam ich nie poznać! Jednak szłam dosyć szybko między przedziałami i tak mi mignęło. Cała ja... No dobra ale teraz nie mogę do nich pójść. Nie należę do osób które potrafiłyby tak po prostu powiedzieć że nie może z kimś siedzieć w przedziale bo woli być z przyjaciółmi. Mimo wszystko takie słowa bolą. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jego głos. Spojrzałam na jego rękę delikatnie nieufnie ale w końcu delikatnie ją uścisnęłam i prawie niedosłyszalnie powiedziałam:
- Kassandra. - gdy wypowiedziałam moje imię puściłam dłoń chłopaka i się zarumieniłam. Zaczęłam bawić się branzoletką którą miałam na nadgarstku. Składała się z małych niebieskich kamyczków. Bardzo ją lubiłam, nie wiem dlaczego. Mam ją odkąd pamiętam i nigdy się z nią nie rozstaje. W końcu pociąg na całe szczęście ruszył. Mam nadzięje że szybko nam minie podróż
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 27-02-2014 o 17h53
#52 27-02-2014 o 17h54
Rozmowa nie kleiła nam się zbytnio. Arthur zniechęcił się zaraz, gdy jego myślenie trochę odbiegło od tematu, a Nat zaraz wyjaśnił, że jest zmęczony.
Popatrzyłam krótko podejrzliwym wzrokiem po Dantem, gdy ten oparł głowę o Nathana... W sumie to patrzyłam tak na obydwóch, jednak zachowanie Nata nie zaskoczyło mnie tak, jak reakcja Dantego, choć już w sumie sama jego propozycja, była trochę zaskakująca, nie ukrywam. Ale nie dość, że nie była ona skierowana do mnie, to jeszcze miałam inną rzecz, jaką powinnam się zainteresować. Choć nie było to konieczne, odruchowo, gdy tylko Tony usiadł obok, kładąc kota na kolanach, rozejrzałam się za Izaurą. Nie zdziwiłam się nawet, że nie czułam jej pazurów na ramieniu, w końcu do czegoś takiego szło się przyzwyczaić. Niemniej jednak trochę się przedtem zmartwiłam, czy oba koty nie zainteresują się nią aby. Nawet, jeśli był to kruk. I znał się z obydwoma zwierzakami już wystarczająco długo, by nic mu się nie stało, tak myślę. Ale w końcu ostrożności nigdy za wiele.
No brawo, rób tak dalej, Rob, a na pewno nie doprowadzisz to ciszy przez całą podróż. Właśnie, czemu pociąg tak długo nie ruszał? Czy tylko mi się tak wydawało? Nie, sądząc po zdenerwowanych głosach z korytarza wnioskuję, że nie tylko ja to spostrzegłem.
Ale mimo to, uśmiechnąłem się, wszystko przez nową znajomą. Dobrze się z nią rozmawiało, nawet jeśli nie trwało to tak długo. Gdy wspomniała o stadionie, też zaśmiałem się, ale ciszej i tak raczej pod nosem. Nie chciałem jej przerywać, ale widziałem ten stadion w telewizji, więc się nie dziwię... Z resztą, pamiętam że kiedy byłem mały tato zabierał mnie przecież na stadion, choć u nas gra się w baseball, nie piłkę nożną...
- A ty z jakiego kraju pochodzisz? - usłyszałem. Westchnąłem, niestety nie miałem jej tak wiele do powiedzenia... Nie podróżowałem tak wiele, z resztą jakim cudem bym miał?! Mój kraj był o wiele większy, a ja niemal nie wyściubiałem nosa spoza rodzinnego, Nowego Jorku, jeśli już to i tak podróże ograniczały się do tych po wschodnim wybrzeżu.
- Jestem ze Stanów - zdradziłem. - Ale... nie jeździłem po kraju. W sumie to ledwo co pamiętam sam Nowy Jork... - powiedziałem. Było mi trochę głupio, z racji tego, że ona tyle miała do powiedzenia, a ja przy niej teraz wyglądałem, o, jak jakiś mruk.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (27-02-2014 o 19h14)

#53 27-02-2014 o 19h38
Link do zewnętrznego obrazka
Jeśli dla nich było to abstrakcyjne zjawisko... Cóż, dla mnie też, dlatego wolałem nie komentować. Czułem jak Dante odgarnął mi grzywkę i oparł swoją głowę o moją, co mnie w sumie bawiło. I teraz nagle zaczęła w przedziale panować taka cisza, że to dla mnie normalne nie było. Nawet w bibliotece byłoby to nie do osiągnięcia, jak być szczerym. Jakiś ruch i na tym w sumie hałas się kończy, pomijając ten który towarzyszył podróży lokomotywą. Sam nie chciałem już się ruszać, tak było mi naprawdę przyjemnie. Nawet uchylić oczu, by sprawdzić co to było.
Westchnąłem cicho, odganiając co dziwniejsze myśli od siebie. Mhm... Poczułem jeszcze ciężar nz kolanach, co znaczyło, że najpewniej mój kocur wreszcie raczył i na mnie swą uwagę zwrócić. Odruchowo go pogłaskałem, nie otwierając jednak oczu. Już teraz nic nie potrzebowałem więcej do snu. Dość szybko mnie zmożyło.
Ciekawe kiedy zaczne ogarniać co piszę...
#54 27-02-2014 o 19h44
Link do zewnętrznego obrazka
Pociąg ruszył, a ja słuchałam słów chłopaka.
- Zawsze chciałam pojechać do Stanów. - powiedziałam, a Snowi usiadła na klatce przyglądając się Alastairowi swoimi pomarańczowymi ślepiami. To trochę dziwne, śnieżna sowa dla hiszpanki. Nagle przyszła pani z cukierkami i zapytała czy czegoś nie chcemy. Ja pokręciłam przecząco głową, normalnie sobie bym coś kupiła, ale jakoś nie miałam ochoty.
- To... Jak jest w Nowym Jorku? - zapytałam. Chyba nigdy w życiu tyle nie gadałam, no może z rodzicami, ale oni się nie liczą. W moich oczach o barwie czekolady zaczęło pojawiać się zaciekawienie. Cóż, człowiek jest ciekawską istotą więc, to oczywiste, że jestem złakniona wiedzy.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#55 27-02-2014 o 20h23
Nievuś nigdy nie zaczniesz! XD
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak powiercił się jeszcze chwilę, a gdy jego kociak wskoczył mu na kolana pogłaskał go spokojnie. Po chwili jego oddech stał się spokojny i miarowy, po czym łatwo było poznać, że zasnął.
Starałem się jak najmniej ruszać, żeby przypadkiem go nie obudzić. Znowu zacząłem się zastanawiać nad tym, co dzisiaj we mnie wstąpiło. I w Nathana, bo on też nie zachowywał się normalnie. Zanim zdążyłem dojść do jakichkolwiek wniosków uspokojony równomiernym szmerem oddechu mojego towarzysza poczułem jak moje powieki stają cię ciężkie i po chwili również odpłynąłem.
#56 27-02-2014 o 21h12
Podrapałam Lendy po brzuchu i uśmiechnęłam się. Nareszcie pociąg ruszył, a sklepikarka była tuż obok nas.
- Coś dla was, śliczności? - rozpromieniła się na nasz widok. Od razu wyciągnęłam z kieszeni portmonetkę w kształcie arbuza. Wyciągnęłam z niej kilka monet.
- Poproszę czekoladową żabę, pasztecika z dyni i fasolki wszystkich smaków. - podałam jej pieniądze i wzięłam słodycze. Dopiero teraz sklepikarka zauważyła moje włochate maleństwo - Lendy.
- Co to za paskudztwo? - jęknęła, na co śpioch otworzył oczy i uśmiechnął się do sklepikarki.
- To leniwiec, proszę pani. - powiedziałam spokojnie i usiadłam, całujących Lendy w nos. Nie była prześliczna, ale traktowałem ją jako najlepszą przyjaciółkę i trochę jak swoje dziecko. Kupiłam ją na bazarze od jakiegoś okropnego handlarza. Od razu przywiązałam się do śpioszka.
Kobieta tylko popatrzyła na Lendy jak na marsjanka, uniosła brwi, wzdrygnęła się i szybko przeniosła wzrok na pozostałe dziewczyny.
- Chcecie coś kupić, kochaniutkie? - zapytała słodkim głosem, jakby nigdy nic.
#57 28-02-2014 o 20h49
Link do zewnętrznego obrazka
Zauważyłem, iż moich towarzyszy zaczęły porywać objęcia Morfeusza. Czyżbym miał chwilę spokoju? Wyjąłem z torby słuchawki, włączyłem muzykę i również ułożyłem się do snu. Byle wytrzymać do końca, potem poszukam jakiegoś spokojnego miejsca i odpocznę.
Link do zewnętrznego obrazka
Patrzyłam przez okno na zmieniający się co chwilę krajobraz. W pewnym momencie westchnęłam i odwróciłam się do przyjaciółek. Dopiero wtedy zauważyłam czarownicę sprzedającą słodkości, stojącą w naszym przedziale. Lily już zrobiła swoje mini zakupy.
- Chcecie coś kupić, kochaniutkie? - wyglądało jakby była lekko zniecierpliwiona. Ach.. czyli musiałam przegapić wcześniejsze pytanie.
Zarumieniłam się lekko. No tak znowu ta moja nieśmiałość. Choćbym nie wiadomo jak bardzo chciała ją pokonać to i tak wracała.
- Em.. poproszę.. Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta i... Czekoladową żabę... - jąkałam się, język mi się plątał... już się do tego przyzwyczaiłam.
Czarownica dała mi słodycze, odebrałam je z lekkim uśmiechem i rumieńcami na policzkach. Chciałam zacząć jakąś rozmowę, ale nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Siedziałam wpatrując się w podłogę.

#58 01-03-2014 o 13h51
Jakoś inni nie przejmują się tym, że odpisywanie ma być codziennie..
Usiadłam, wkładając leniwca do przenośnika dla zwierząt. Zanim zdołała zacisnąć się na mojej szyi, już zasnęła. Odetchnęłam z ulgą; Lendy nie była najlżejsza. Zaczęłam jeść pasztecika dyniowego.
- Lepiej kup coś teraz, bo potem możesz być głodna. - rzekłam łagodnie do jednej z dziewczyn, która jeszcze nic nie kupiła. Wyjęłam swój stary notes, na którym kiedyś wydrapałam swoję imię i zaczęłam w nim rysować. Trochę mi się nudziło, a najlepszym sposobem na nudę jest właśnie rysowanie..
#59 04-03-2014 o 15h39
Link do zewnętrznego obrazka
Siedziałam z dziewczynął w przedziale. Byłam pierwszoroczniakiem. Wypytawała mnie o wszytsko. Całkowicie wszystko, jak co wygląda, kto jaki jest i o inne rzeczy. Z uśmiechem na twarzy jej odpowiadałam chodź już trochę mnie to męczyło. Przypomniałam sobie o ciastkach w torbie. Wyjęłam z pudełka małe, słodko pachnące, czekoladowe ciasteczka. Poczęstowałam ją jedyn a jedno sama zjadłam. Wtedy dziewczyna była już cicho bo zajęła się jedzeniem ciastka. Oparłam głowę o szybę i oglądałam migający obraz.
Wybaczcie że dopiero teraz pisze ale miałam problem z komputerem i nie mogłam dodać nic w tym wątku nie wiem czemu. Na szczęści to już minęło i znowu mogę pisać.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (04-03-2014 o 15h39)
#60 04-03-2014 o 21h28
Dziewczyny przeprowadziły krótką rozmowę, ja patrzyłam się w okno jak zaczarowana. Po chwili wyrwał mnie znajomy głos, ale był tak słodki że można było rozpoznać iż sklepikarka, się do nas zwróciła. Dziewczyny kupiły to co chciały ja przejrzałam ale to co zwykle, brałam.
- Poproszę fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta i czekoladową żabę. - Zapłaciłam sklepikarce, a ona dała moje zamówienie z wielkim uśmiechem.
Odeszła do kolejnego przedziału. Spojrzałam na dziewczyny, a potem na pudełko z czekoladową żabą, uśmiechnęłam się.
- Nienawidzę tych żab, ze względu że żyją.. - Oznajmiłam z rezygnacją. - Ale je lubię ze względu że są dobre.. - Odparłam z uśmiechem.
Ale po chwili mój uśmiech, przemienił się w zastanawiającą minę. Przygryzłam wargę i otworzyłam delikatnie pudełko, czekoladowa żaba zareagowała i zaczęła się miotać. Szybko zamknęłam pudełko, ale kiedy się uspokoiła ponownie otworzyłam, i złapałam ją szybko żeby mi nie uciekła. Ale po chwili przestałam ją mocno trzymać, a ona wyskoczyła mi z ręki. Wyszczerzyłam oczy z wrażenia, szybko zaczęłam ją gonić rękoma ale ona znalazła otwarte okno i jednym słowem, uciekła na zewnątrz. Westchnęłam ciężko ale pokazując lekki uśmiech, jaka ja naiwna jestem na te czekoladowe żaby.

#61 04-03-2014 o 22h04
Link do zewnętrznego obrazka
Wygląda na to, że lekko mi się przysnęło, bo gdy tylko otworzyłem oczy ujrzałem wielkie jezioro i stację Hogsmeade. Pociąg stanął, a my w końcu dotarliśmy do Hogwartu. Rozejrzałem się po przyjaciołach.
- Chyba pora założyć szatę i przygotować się do wyjścia - mruknąłem w stronę towarzyszy.
Sam w tymczasem zacząłem się ubierać. Zdjąłem bagaże z góry, włożyłem Erio do klatki i wręcz uciekłem z pociągu. No może ucieczka to trochę złe określenie, opuściłem go w bardzo szybkim tempie. Chciałem już znaleźć spokojne miejsce w zamku gdzie będę tylko ja. Powozy i łodzie już stały. Pierwszoroczni tradycyjnie przepływali jezioro, a pozostali, włącznie ze mną wsiadali do powozów. Uznałem, że mam dzisiaj szczęście, bo ponownie trafiłem do jeszcze niezapełnionego powozu.
Link do zewnętrznego obrazka
Pociąg się zatrzymał, a moim oczom ukazało się ukochane miasteczko Hogsmeade. Uwielbiałam wycieczki do tego miejsca. Szybko powiedziałam dziewczynom, że czas już wysiadać i zaczęłam zdejmować bagaże. Oli dalej spał na moim ramieniu podczas gdy ja wyskoczyłam z pociągu i udałam się w stronę pojazdów.

#62 04-03-2014 o 23h14
Link do zewnętrznego obrazka
Nawet nie zauważyłem, a przespałem praktcznie całą podróż, na koniec jeszcze bardziej wtulony w poduszkę... Żywą, oddychającą poduszkę. Uchyliłem powieki, zerkając do góry na spokojną twarz Dantego. Dopiero teraz zaświtało mi w tej pustej łepetynie, że sam się zaoferował na posadę poduszki. I dobrze mu to wychodziło, skoro aż tyle przespałem. Albo to ja byłem zmęczony aż tak bardzo.
Przez jeszcze chwile nie odsuwałem się, jednak gdy zauważyłem za oknem, że praktycznie jesteśmy na miejscu, aż coś mi się zaczęło wywracać wewnątrz. Tak szybko? I nie obudziłem się wcześniej, cudownie. Odsunąłem się od poduszki, przeciągając się jak kot. Swoją drogą, Eoin nadal spał mi na kolanach, co raczej było nietypowe. Choćby z uwagi, że to były moje kolana. Dziwny kocur, ma tak zmienne humorki, ale i tak musiałem go pogłaskać.
Lokomotywa się zatrzymała, a Tony zwrócił nam uwagę, że trzeb już się przebrać. Ah, tak, te staromodne szaty... Wstałem, wyciągając zaraz z walizki odpowienie ubranie i szybko się przebrałem. Byle jak przewiązałem krawat, niezbyt się nim przejmując. I tak go nie lubiłem.
- Gdzie mu tak śpieszno? - mruknąłem, zauważając, że Arthur już wyszedł.
Ps. Shi-chan, dzięki, zawsze umiesz pomóc. XD
Ostatnio zmieniony przez Nieve (05-03-2014 o 16h44)
#63 04-03-2014 o 23h18
Link do zewnętrznego obrazka
Imię~ Scorpius
Nazwisko~ Malfoy
Wiek~ 16 lat
Dom~ Slytherin
Rodzina~ Dracon Malfoy i Astoria Greengrass
Status krwi~ czysta jak łza
Bogin~ mantykora
Patronus~ harpia wielka (ptak)
Różdżka~ 13 cali, kieł widłowęża, jesion, bardzo sztywna
Link do zewnętrznego obrazka
Ulubione~ zima, astronomia, historia magii, biblioteka, noce, pająki
Nielubiane~ koty, miejsca publiczne, zaklęcia, małe dzieci, ostre jedzenie, mugole i szlamy
Zwierzę~ ptasznik olbrzymi, nie ma imienia
Plany na przyszłość~ Chciałby zostać ministrem magii.
Ciekawostki~
Jego ojciec wiele lat wpaja mu nienawiść do Gryfonów, mugoli i szlam.
Jest raczej aspołeczny i nie potrafi dogadać się nawet ze Ślizgonami.
Lubi dnie spędzać w zaciszu biblioteki, znęcanie się na ludźmi nie przynosi mu aż takiej przyjemności.
Tiara przydziału chciała przydzielić go do Ravenclawu, ale usłyszała jego błagalne prośby i zgodziła się na Slytherin.
Jest chorowity i nie bierze udziału w zajęciach latania.
Jego oceny to same "Wybitne" i "Powyżej Oczekiwań", tylko z zielarstwa ma "Zadawalające" (nienawidzi się brudzić).
Link do zewnętrznego obrazka
Ostatnio zmieniony przez Yoshiko (04-03-2014 o 23h20)
#64 05-03-2014 o 15h26
Link do zewnętrznego obrazka
Z żalem zauważyłam, że pociąg się zatrzymał. Szkoda, a tak fajnie się rozmawiało.
- No to koniec podróży. - powiedziałam cicho. Po raz pierwszy chyba tak miło mi się jechało do Hogwartu. Narzuciłam na siebie natychmiast szatę, Snowi wskoczyła do klatki, a ja ją zamknęłam. Do jednej ręki wzięłam klatkę z sową, a drugą ściągnęłam swój bagaż.
- Gotowy? - zapytałam odwracając się do Alastaira z delikatnym uśmiechem. Niektórzy pomału wychodzili, ale ja wolałam poczekać.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#65 05-03-2014 o 18h13
Link do zewnętrznego obrazka
Podróż minęła mu w mgnieniu oka, gdy wciągnął się w lekturę. Udało mu się trafić na przedział z jakimiś starszymi Krukonami, którzy też przekładali książkę nad to całe "Jak minęły wakacje?". Nikogo tak naprawdę nie obchodzą wczasy innych, pytają tylko z grzeczności, albo żeby samemu się pochwalić.
Pociągnął swój kufer i wyskoczył z pociągu. Większość dzieciaków powoli wygrzebywała się ze swoich przedziałów, gdy on podążał już w stronę powozów. Zajął pierwszy w szeregu, w nadziei, że najmniej osób będzie się fatygowała aż tutaj.
Spojrzał na Hogwart, który rozciągał się w oddali i westchnął. Nie za bardzo tęsknił za tym miejscem.
#66 06-03-2014 o 17h55
Zamyśliłem się, gdy spytała, jak jest w Nowym Jorku. To nie tak łatwo powiedzieć od razu, gdy już tyle czasu minęło... Choć ona też długo mogła nie być już w swej rodzinnej Hiszpanii. Postarałem się więc jak mogłem, zaczynając od tego, iż przede wszystkim jest tam... Tłoczno. Tego nie da się ukryć, w sumie nic dziwnego, jest to przecież jedno z największych miast świata... Ale mimo wszystko da się tam żyć, nawet jeśli nie jest się przyzwyczajonym do takich miejsc. Nie zdążyłem jednak powiedzieć za wiele, bo gdy już zacząłem, wspominając o ukochanej przez turystów Statule Wolności czy Central Parku, w którym to bywałem najczęściej, rozwiodłem się odnośnie Stadionu Jankesów, zaczynając mówić o baseballu. No, i w sumie reszta mojej wypowiedzi na ten temat była o jak najbardziej amerykańskim sporcie, acz o samej Ameryce już niekoniecznie...
Nie oznacza to jednak przecież, że rozmawialiśmy o tym do końca drogi, a jednak mimo tak długiego czasu rozmawialiśmy przez całą drogę, aż sam się zdziwiłem, bo w sumie w poprzednich latach jakoś mi się to nie zdarzyło... Tak, zdecydowanie miło jest poznać nowe osoby. Oczywiście, pod koniec drogi wyszedłem na chwilę, by przebrać się w szkolne szaty, ale to nie zmieniało faktu, iż rozmawialiśmy długie godziny.
W końcu pociąg się zatrzymał. Westchnąłem ciężko, ale mimo to cieszyłem się, a uśmiech na ustach nowej znajomej sugerował, że i ona ma to samo zdanie o naszej wspólnej podróży.
- Hm... Tak, jak inaczej! Em... Spotkamy się jeszcze kiedyś, co? - spytałem, w razie czego. Fajna z niej osoba, ale nie wiedziałem, czy nie zadała aby pytania po to, by sobie ot tak po prostu pójść i powrócić do statusu osoby, jaką znam tylko z widzenia. Dopiero po chwili zrozumiałem, jak to mogło zabrzmieć... Cholera, naprawdę jestem idiotą chyba.

#67 06-03-2014 o 20h18
Link do zewnętrznego obrazka
Zaśmiałam się cicho, gdy zadał mi pytanie.
- Oczywiście. A miałam nadzieję, że jeszcze porozmawiamy w powozie, ale skoro chcesz się mnie już pozbyć wystarczy powiedzieć. - powiedziałam delikatnie przekrzywiając głowę niczym zaciekawiony szczeniak. Zaraz po mnie ten sam gest powtórzyła Snowi, papuga z niej, nie sowa! Chyba pomyślał, że zadałam to pytanie tylko po to, żeby po chwili odejść, ale w Madrycie jest inaczej. Jeśli się na kogoś czeka to czeka. W pociągu coraz mniej ludzi zostawało, ale ja nadal stałam w przejściu przedziału czekając na odpowiedź chłopaka z wesołym uśmiechem na twarzy. Jest jedną z nielicznych osób, z którymi mi tak dobrze się rozmawia, a znam go dopiero od kilku godzin. Kto by pomyślał, bo na pewno nie ja.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#68 06-03-2014 o 21h09
Już chciałem oburzony powiedzieć, że skądże znowu, że to ja myślałem, że ona chce już sobie pójść! ...Ale na szczęście, gdy ona i jej papuga... chciałem powiedzieć, sowa, zrobiły dokładnie to samo, roześmiałem się i domyśliłem, że nie miała tego na myśli, przynajmniej nie naprawdę. No proszę, prawie mnie wrobiła. Dobra, no! Udało jej się, wyjątkowo przyznam.
- Coś ty! - powiedziałem wesoło, zaraz wracając na ten sam tor, na który ona postanowiła przenieść naszą rozmowę. - Znaczy, no wiesz, jak już tyle tu z Tobą przesiedziałem, to i powóz wytrzymam - uśmiechnąłem się i poczochrałem ją po włosach. Miałem nadzieję, że nie miała nic przeciwko.
Wziąłem swój kufer, chwytając go pewnie, po czym zwróciłem się do Camili:
- Pomóc Ci z czymś? Masz tego trochu więcej niż ja, więc pozwól... - nie dokończyłem zdania i, nie pytając o zgodę, chwyciłem jeden z bagaży, jaki trzymała w ręce. No bo co ja będę, ona taka obładowana, a ja obok, co się w jednym bagażu zmieścił. Cóż... Miałem czas, by podczas wakacji ćwiczyć zaklęcie zmniejszająco-zwiększające*, a także mnóstwo sposobności ku temu, jako że spodobało się ono moim rodzicom.
______
Mogę się mylić, albo nie ma go na spisie xP (a szkoda jeśli tak, bo to jedno z moich ulubionych xP)

#69 06-03-2014 o 21h24
Link do zewnętrznego obrazka
Zaśmiałam się, trafiłam w samo sedno. Gdy mnie poczochrał po włosach znów się speszyłam. Niby jestem starsza, ale jednak mniejsza.
- Ale... - chciałam zaprotestować, ale coś mi mówiło, że to nie będzie miało sensu, bo on i tak nie posłucha. Westchnęłam tylko ciężko i wyszłam za nim z przedziału, a potem z pociągu. Szłam z tyłu i rozglądałam się za innymi, ale nikogo znajomego nie znalazłam. W jednym z powozów zobaczyłam Malfoya na co nieznacznie się skrzywiłam. Gdy nasze bagaże znalazły się w powozie usiadłam obok Alastaira.
- Chyba w tym roku niewiele się wydarzy. - powiedziałam patrząc na wielki budynek Hogwartu. Nic się nie zmienił, a na pewno by się nie zawalił. Jak to mówiła moja mama prędzej jej ciotka zmartwychwstanie niż ta szkoła legnie w gruzach. Cóż, trudno nie przyznać jej racji.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#70 07-03-2014 o 18h53
Cały czas szła za mną, na szczęście droga długa nie była ale i tak jakoś tak nie dawało mi to spokoju. Myślałem, czy by może nie zatrzymać się na chwilę i nie dotrzymać jej potem kroku, jednak bałem się, że i ona zatrzyma się w tym momencie i będzie jeszcze gorzej. Szkoda trochę, że była aż tak nieśmiała... Ale co ja na to poradzę. No nic. Chyba, że udzieli jej się moje zachowanie, jakie to jest zazwyczaj. W sumie to w pociągu tak było, chyba. Bo teraz to tak... Cicho, znów. Nosz kurde.
Chciałem coś powiedzieć, ale ona była pierwsza. No cóż, czy to ważne, które podtrzymuje rozmowę?
- Hm, co masz na myśli? - spytałem. W sumie to już tak to u nas w szkole było, żr nic zbyt ciekawego się w roku szkolnym nie działo. Ale zależy, co miało się na myśli, bo i szkolnych historii z poprzednich lat do opowiedzenia pierwszakom zawsze było trochę. Ale nie zmienia to faktu, że ciężko im było się przebić przez barierę szkolnej nudy, by uczynić Hogwart szkołą ciekawą (znaczy, dla wszystkich, bo ja to pierwszego i drugiego jeszcze roku byłem tym wszystkim zachwycony). Ale kto wie? Może akurat, w tym roku coś się wydarzy?

#71 08-03-2014 o 08h30
Link do zewnętrznego obrazka
Zastanowiłam się dobrą chwilę, gdy zadał mi pytanie. Cóż, pierwszy rok wiadomo był wspaniały i bardzo fascynujący, ale gdy już się zacznie do tego przyzwyczajać. W ostatnich latach nic się nie wydarzyło więc, w tym roku także.
- W ostatnich latach jakoś za bardzo ciekawie nie było, no może oprócz tego, że Irytek w zeszłym roku prawie wszystkim z naszego domu pomieszał rzeczy i trzeba było szukać ich u innych. - powiedziałam uśmiechając się.
Pamiętam jak byłam w każdym pokoju w poszukiwaniu szkicownika i innych przedmiotów, oczywiście byłam zła, zdenerwowana i wkurzona. Duch wiedział, że ten zeszyt jest dla mnie bardzo cenny i jak na złość zawsze z góry obserwował jak rysowałam lub mi przeszkadzał, a wtedy musiał mi go schować. Skończyło się na tym, że znalazłam go w dormitorium chłopaków.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#72 08-03-2014 o 16h07
Cała droga minęła nam tak jakoś... Cicho. Może dlatego, że większość jej przespaliśmy, oni zapewne ze zmęczenia, ja głównie z nudów. A potem nękać będę dziewczyny z pokoju po nocy, zapewne. Albo pójdę do innych roczników. Albo do chłopaków, a bo to ich wina, choć w sumie to nie wiem czy to dobry pomysł, jeszcze się do mnie prefekci uczepią, a tego wolę uniknąć.
Kiedy już przebraliśmy się w mundurki, Arti się wyniósł, a Nat to głośno skomentował.
- Nie każdy guzdra się tak jak ty, śpiąca królewno - powiedziałam w żartach, wystawiając mu zaraz język, po czym krótko machnęłam różdżką i moje bagaże znalazły się na dole. Zamknęłam Izaurę w klatce (No przykro mi, ale ja jej nic na to poradzić nie mogłam), po czym chwyciłam całą resztę, po chwili przypominając sobie jednak o tym, co zrobił wcześniej Dante i po prostu uniosłam je za pomocą magii.
- To jak, czekać na ciebie? - spytałam, patrząc na Krukona. No, nie mówcie mi tylko że się obraził za mój niewinny żart... Zwłaszcza, że jeśli chodzi o coś takiego, to w porównaniu z tym, co mieli się ze mną zazwyczaj, to było przecież małe nic.
Westchnąłem. No tak, Irytek, poltergeist znienawidzony przez uczniów ponoć bardziej, niż poprzedni woźny. W sumie to nie wiedziałem, jaki on był, bo pan Holmes pracował tu jeszcze przed rozpoczęciem mojej nauki tutaj. Też upierdliwy trochę, ale ponoć nie tak, jak ten poprzedni... Jak on miał? Filch? Chyba... No nic, wracając do ducha, chyba każdy miał z nim jakieś sensacje.
- Serio? Więc u Was też urzęduje, co? My mamy z nim jakieś sensacje chyba co roku. Na przykład dwa lata temu obudziliśmy się w pokoju do góry nogami, a w zeszłym... W zeszłym ukrył nasze różdżki w Pokoju Życzeń - westchnąłem. Nawet nie wiecie, jak ciężko było je odzyskać! Mieliśmy przerąbane na zajęciach, nawet jeśli nauczyciele wiedzieli, że to wina Irytka, i tak niektórzy mieli to gdzieś. Ale w sumie, jakby nie patrzeć... Co byśmy mieli do powiedzenia bez tego ducha? - Cóż, co prawda wszyscy go nienawidzą... Ale sama stwierdziłaś, bez niego nie wydarzyłoby się za wiele... - pomyślałem na głos, po części nie zdając sobie z tego sprawy.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (08-03-2014 o 18h40)

#73 08-03-2014 o 17h21
Link do zewnętrznego obrazka
Podróż minęła tak szybko że nawet tego niezauważyłam. Chyba jednak myślenie nad pewnymi sprawami pomaga w zabiciu czasu. Szybko się zebrałam i wyszłam z pociągu. Gdy byłam już na zewnątrz odetchnęłam z ulgą. Na szczęście nie jestem już z tym chłopakiem w przedziale to było straszne! Przecież ja go nie znam! Skierowałam się w stronę powozów jednak tęsknie spojrzałam w stronę łodzi. Eh.. Jaka ja się robię sentymentalna choć nie jest aż taka stara. Rozejrzałam się. W pewnym momencie w którymś powozie z kolei ujrzałam Arthura. Miałam nadzieję że o mnie nie zapomniał przez wakację. Weszłam do środka i się delikatnie uśmiechnęłam.
- Cześć Chyba nie zapomniałeś o mnie przez wakacje? - powiedziałam z radością w głosie. Jak dobrze jest być z kimś kto jest twoim przyjacielem. Szybko się rozlokowałam tak samo jak moja kotka. Usiadłam koło blondyna. Ciekawe kto jeszcze się tutaj wciśnie i czy to będzie ktoś znajomy...
#74 08-03-2014 o 17h38
Link do zewnętrznego obrazka
Zaśmiałam się, muszę mu przyznać rację, ale nie zmienia to faktu, że większość, jeśli nie wszyscy, uczniów go nie znosi.
- Prawda, ale gdybym miała wyliczyć jego wszystkie psoty związane ze mną... - powiedziałam w zamyśleniu i zaczęłam liczyć.
To w zeszłym roku, podarcie rysunków, spadnięcie ze schodów, miotanie atramentem we mnie i pewnie dalej bym tak wyliczała w myślach, ale zrezygnowałam z tego.
- Jedno jest pewne, Irytek zapewni nam mnóstwo kłopotów. - rzekłam wesołym tonem, a po chwili dodałam. - Ale bez niego to nie byłby ten sam Hogwart.
Irytek Irytkiem, Hogwart Hogwartem, ale mimo to to miejsce jest dla mnie jak... Trzeci dom. Pewnie dla większości też, ale ja w myślach nie czytam.
Raz jestem, raz mnie nie ma, ale częściej to drugie.
#75 08-03-2014 o 18h45
Nie wiem, czy po prostu uznała swoją pierwszą część wypowiedzi za naturalną, czy chciała ją zatuszować tą drugą, albo cokolwiek innego, ale i tak nie dawała mi ona spokoju.
- Ale... Jak to "związane z Tobą"? - spytałem. Czyżby się na niej uwziął? Cóż, niewykluczone, że tak było, w końcu można zauważyć że ktoś, kto męczy wszystkich (nieistotne w jaki sposób) tak naprawdę ma swojego ulubionego "kozła ofiarnego". Ale... Ciężko mi było uwierzyć, że to akurat Camila. Przecież ona jest strasznie miła... Może dlatego? Ale... Nie, to niemożliwe.
- Przesadzasz chyba. Chyba każdy miał z nim do czynienia niejeden raz. - powiedziałem, choć sam nie byłem pewien, czy mam rację.


