Viviana
- Zwiedzić szkołę? To... Ty, już tu byłeś, czy tak po prostu chcesz się pobłąkać?- zapytałam. Pewnie, że chce! Nawet bardzo, ale...
- Aaa. W sumie, nieważne. Jasne, że chcę. Ten budynek mnie intryguje.- poczułam, że (co mi się nie zdarza często) się... rumienię, chyba. Tak to się nazywa? Szczęście niepojęte, i to on mi to zaproponował! Odłożyłam DTL na szafkę i spojrzałam na jego wielką walizę. Ile on się musi natrudzić, żeby to wszystko poukładać. Koszmar, a ponad połowa jest niepotrzebna. Ludzie są niepojęci, przynajmniej ich zachowanie. Czy to wszystko, te walizy, te ubrania, sprzęty, jakieś żarcie, napoje gazowani i słodycze, jakieś zeszyty i książki, ołówki i długopisy, mydła, szampony i ręczniki, czy oni naprawdę tego potrzebują? Nie! Oczywiście, że nie! Ale chcą to mieć i używać. Skoro taka technologia jak ja istnieje, czemu nie wymyślić czegoś, co choć trochę ułatwiłoby ludziom podróże i pakowanie rzeczy? Ale to w sumie nie ważne. Chcę iść zwiedzić szkołę, głównie po to, by lepiej poznać tego człowieka i trochę z nim pobyć, ale to nie istotne.
- Idziemy teraz, czy jak skończysz się wypakowywać?- oby teraz, oby teraz, proszę! Niech on odpowie, bo to, że tego nie robi mnie dołuje! Chcę iść zwiedzić szkołę a on zajmuje się układaniem gaci w szufladzie. Ach... Ludzie.



