Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3

#26 15-12-2015 o 09h17

Miss'wtajemniczona
Dasharia
...
Wiadomości: 2 069

Świąteczny skrzat zakradł się do magazynu z prezentami. Najciszej, jak tylko potrafił,  zamknął za sobą wielkie drzwi składu. Stąpając na paluszkach, okrążył wielkie sanie, czekające na załadunek.Liczył, że uda mu się wykraść jakąś paczuszkę - choćby i najmniejszą, najskromniejszą! Zacierając pulchne łapki z uciechy na samą myśl o zawiniętej w kolorowy papier paczuszce, wyjrzał za wielkiej płozy. Stanął jak wryty, wpatrując się z niedowierzaniem wgłąb magazynu.
Ale jak to... PUSTO?!


Drogie graczki, podbijam temacik, bo trochę opadł i przypominam, że konkurs NADAL TRWA! Liczę na waszą inwencję i czekam na zgłoszenia. Na pewno potraficie wymyślić i opisać powalającą baśń. Wierzę w Was! /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/wink.png


https://cdn.shopify.com/s/files/1/1158/9490/collections/pennywise-collection-banner_1400x_e89e2ea8-cdda-4b5c-9467-fd50e5b47012_1400x.jpg?v=1509661904

Offline

#27 15-12-2015 o 13h49

Miss'Sensei
Ragnarook
...
Miejsce: go to sleep
Wiadomości: 895

Link do zewnętrznego obrazka
Był to grudzień śnieg skrzył się w zimnym promieniu światła nic nie zapowiadało tego co miało nadejść wieczorem. Dzieci które mieszkały w drewnianej chacie na skraju lasu ze swoimi rodzicami już od rana nie mogły usiedzieć w domu przylepiały swoje małe różowe noski do malowanych szronem okien wyczekując czasu kiedy będą mogły wyjść. Było jeszcze tyle do zrobienia w końcu lada moment miał nadejść ten czas, trzeba było wybrać choinkę jednym słowem wszystko dopiąć na ostatni guzik ale nie mogła patrzeć na swoje dzieci i na ich tęskne spojrzenia w stronę podwórka pozwoliła im wyjść ale by nie było że jest za dobra zaproponowała by znalazły jakąś małą choinkę ale blisko i by się nie oddalały, sama wróciła do lepienia pierogów patrząc jak na dworze powoli na nowo zaczyna prószyć śnieg.  Dzieci były ogromnie szczęśliwe wybiegły ubrane ciepło w swoje futra śmiejąc się perliście zagłębiły się w lesie oglądając każde drzewko po kolei w miedzy czasie obrzucając się śnieżkami . A czas ma to do tego że na dobrej zabawie upływa bardzo szybko , nagle zrobiło się bardzo ciemno śnieg który z czasem coraz mocniej padał zatarł ślady prowadzące do domu . Gdzieś zahuczała sowa dzieci złapały się za rączki prąc na przód, było zimno i ciemno a one były przerażone. Nużki drżały ze zmęczenia i gdy już straciły nadzieję stało się coś dziwnego .Nagle w zamieci pojawiło się zimne blade niebieskie światło to była Biała Pani dawno zapomniana legenda mówiła że zabiera dusze w mrozie albo pomaga im odnaleźć dom gdy ma taki kaprys . Jej zimne niebieskie oczy patrzyły na dwie małe zaśnieżone istotki a że był to dzień świąt ulitowała się rozsuwając swój biały kożuch pozwoliła wyjść z niego dwóm biały wilkom które uniosły dwójkę dzieci i zaniosły pod dom .
Link do zewnętrznego obrazka


może nie jest powalające ale dawno nie pisałam ;3

Offline

#28 17-12-2015 o 19h17

Miss'ok
Kinder26
...
Wiadomości: 66

Może być wiersz?
:
DZIEWCZYNA ZE ŚNIEGU
cz.1
Wiele lat temu, gdzie góry i lasy
Żył chłopiec i zbierał na zimę zapasy
A w opowieściach, jak to bywa
Podczas wedrówki miłość odkrywa
Dziewczynka była jak mroźna zawieja
Na zewnątrz zimna, w środku nadzieja
Zakochał się i zostali w górach
W codzienny śnieg dawali nura
I po wielu latach, w życiu srogim tak bywa
Raz czegoś jest więcej, raz czegoś ubywa
Wyszła dziewczyna z domu w zimę srogą
Śnieg który jej służył wykorzystał to złowrogo
Gdy nad przepaścią się przechadzała
Ziemia spod stóp jej się osuwała
I spadła, nie wróciła, a On żył z nadzieja
Że kiedyś ją spotka jak w tamtą zawieję
I co roku jej szuka po lasach, po polach
W noc wigilijną, aż nadejdzie pora
Gdy ją odnajdzie i znów będą jedno
Jak wiele lat temu, przed pierwszą kolędą.

CZ. 2
Zima w tym roku nieco złagodniała
Choć przez te wszystkie lata we znaki się dała
Wyszedł jak co roku, by jej poszukać
Chociażby skrawek sukienki odszukać
Zimne płatki śniegu padały mu w oczy
Miał wrażenie, że sen go na chwilę zauroczył
Gdyż ze śniegu, który zima cały rok zbierała
Zaspa się duża szybko usypała
A w tej zaspie światło, jasne jak gwiazdy na niebie
A on już poczuł, że są blisko siebie
Wszedł w zaspę, a tam jego dziewczyna
grała z Zimą w szachy... Pachniała maliną
Wtulili się w swoje ramiona czule
Ulotniły się zbierane przez lata bóle
A Zima ich ze sobą zabrała
Naszyjnik ze śniegu im podarowała
Wrócili do domu jak to w bajkach bywa
Zima jest okrutna i czasem zdradliwa
Lecz ciepłu dwóch serc przez lata zgubionych
Pomogła się zjednoczyć,  w zimnie przytulonych
On i śniegowa dziewczyna do siebie wrócili
Lecz dzisiaj to legenda, moi drodzy mili....


proszę, niech pasuje, ciężko było napisać...
To nie są oddzielne prace, podzieliłam na części, aby lepiej się czytało, jeżeli to niezgodne z regulaminem połączę w jeden wiersz, a jeżeli nie może być wiersz, to będę miała żal do życia, bo ciężko tak długą historię wierszem wymyślać...


//photo.missfashion.pl/pl/1/77/moy/61580.jpg

Offline

#29 17-12-2015 o 21h28

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Baśń wyszła mi dłuższa i nieco bardziej absurdalna niż początkowo planowałam (nie wspominając już o tym, że nie ma tytułu), więc mam nadzieję, że da się ją czytać (^.~)

W dawnych czasach, których nikt z żyjących obecnie nie może już pamiętać, wiecznie zaśnieżonym królestwem, do którego droga została zapomniana przed wiekami, władał cesarz. Pochodził on z rasy lodowych smoków, a imię jego brzmiało Charitton. Powszechnie znano go jako monarchę rządzącego mądrze i sprawiedliwie, poddani miłowali go z całego serca. Na jedno skinienie pazura mógł dostać wszystko, czego tylko zapragnął i wszystkim wydawało się, że jest szczęśliwy.
Jednak wraz z upływającymi latami Charitton odczuwał w swoim życiu pewną pustkę. Brakowało mu ukochanej. Pragnął Smoczej Pani, która powiłaby mu potomków. Gdy tylko lud dowiedział się o zgryzocie cesarza, zapragnął mu pomóc. Rozesłano listy do bliższych i dalszych królestw z informacją, że lodowy smok, władca krainy wiecznie skutej lodem, poszukuje narzeczonej. Na odzew nie trzeba było długo czekać i w niedługim czasie gościnne komnaty pałacu zapełniły się smoczymi księżniczkami. Niestety, choć wszystkie były młode, urodziwe i miłe, pochodziły z ciepłych krain, w których śnieg i lód pojawiały się sporadycznie lub nie było ich wcale. Chociaż Charitton i jego poddani robili, co tylko mogli, aby pannom było jak najlepiej, nie byli w stanie im dogodzić. Po upływie zaledwie kilku tygodni w pałacu nie pozostała ani jedna kandydatka na żonę.
W tamtym czasie podróżował po świecie ubogi materialnie, lecz nie duchowo, człek. Razu pewnego na jego drodze stanął pewien bóg. Zawarł z tułaczem układ - jeżeli biedakowi uda skłonić się sprawić, by z królestwa Charittona znikł śnieg, bóg uczyni go władcą tej krainy. Mężczyzna zgodził się, zanim jednak wyruszył w drogę, spytał boga, czemu pragnie by lodowy smok przestał być cesarzem. Bóg gniewnie odmówił udzielenia odpowiedzi i zagroził, że zerwie umowę, jeśli biedak spróbuje jeszcze kiedykolwiek poruszyć ten temat. Zlękniony wędrowiec ruszył więc w drogę, nie poznawszy odpowiedzi na swe pytanie. Do królestwa lodowego smoka dotarł w przebraniu mędrca. Pierwszego napotkanego człeka poprosił o wskazanie drogi do pałacu, gdyż ma radę na problemy cesarza. Co prosty rolnik z ochotą uczynił. Tułacza Charitton powitał osobiście, tymi słowy:
- Witaj, mędrcze. Ponoć znasz rozwiązanie moich problemów?
- Być może, panie - odparł przebieraniec. - Powiedz, czy prawda to, że wszystkie panny uciekły z powodu zimna?
- Prawda.
- A więc rozwiązanie jest proste, panie. Pozwól, by wieczny śnieg się stopił, a z pewnością jakaś miła dama zostanie twą małżonką.
- Ależ nie mogę tego zrobić! Ten śnieg to spuścizna po poprzednich władcach tej krainy, tradycja królestwa!
- Panie, wybacz mi ostry język, ale przodkowie od wieków nie żyją, nie mogą wiedzieć, co się tu dzieje. A jeśli nie będziesz miał dziedzica, po twej, nie daj Funkelnie, śmierci, władzę mógłby przejąć ktoś jej niegodzien.
- Zaiste, wiele prawdy jest w twych słowach, mędrcze. Dobrze zatem, dziś jeszcze...
Wtem monarsze przerwał jakiś mocny, kobiecy głos.
- Stać!
Obaj odwrócili się i ujrzeli najpiękniejszą smoczycę, jaką kiedykolwiek dane im było ujrzeć. Jej łuski miały kolor szmaragdów, zaś oczy lśniły jak wydobyte z najlepszych krasnoludzkich kopalni diamenty.
- Stać! - krzyknęła raz jeszcze, podbiegając bliżej. - Charittonie, jestem Zafira, córka sułtana Omrana, twa przyszła małżonka.
Przerwała, oczekując jakiejś odpowiedzi, ale lodowemu smokowi odebrało mowę, więc kontynuowała.
- Nad morzem, które musiałam przebyć by do ciebie trafić, szalał okropny sztorm, dlatego nie przybyłam z innymi damami. Lecz dobrze się stało. Dzięki temu usłyszałam o spisku przebiegłego Funkelna. To bóg ognia, którego ty i twoi poddani rozzłościliście tym, że nie czcicie go jak reszta świata. Przy pomocy tego biedaka zamierzał odebrać ci władzę!
Oszołomiony Charitton odwrócił się do człeka w płaszczu mędrca.
- Czy to prawda? - spytał cicho.
Tułacz zaś padł na kolana i opowiedział całą swą historię. Cesarz darował mu życie, jednak w ramach kary nakazał zamknąć biedaka w lochach. Potem zaś zwrócił się do smoczycy.
- Pani - rzekł. - Pochodzisz z kraju pustynnego, jakże miałabyś wytrzymać chłody mego królestwa?
- Ogrzeje mnie ma miłość do ciebie - odparła królewna.
Wkrótce potem, ku uciesze poddanych odbył się ślub i huczne weselisko, łączące tradycje kulinarne i obyczajowe z krajów obojga małżonków.
A cóż się stało z bogiem Funkelnem? Gdy świat obiegła historia Charittona i Zafiry, jego kult zaczął zanikać, a on sam znikł na zawsze z tego świata. Tak kończą wszyscy, którzy chcą coś zyskać cudzym kosztem.

Offline

#30 18-12-2015 o 00h44

Miss'Sensei
Rainbow
Ban(an) ^^
Wiadomości: 1 054

Dziewczyna w bryle

Drogie dziatki, baśń to będzie inna niż wszystkie, więc zgaście kominek i zamknijcie drzwiczki, a jedynie dym niech się unosi z babcinej popielniczki... Opowieść ta przekazywana z pokolenia na pokolenie niesie ze sobą dawne i straszne dzieje. Czy historia szczęśliwa, czy też raczej tragiczna - oceńcie sami, w końcu jesteśmy swojemu losowi poddani.

Dawno, dawno temu zima w królestwie nie potrafiła przestać się trwożyć. Rozpętała się nie tylko na terenie Malencji, ale i hen daleko poza mury nacji. W tym samym czasie zachorowała królowa, a była to osoba dobra i sprawiedliwa, co swym poddanym chleba nigdy nie żałowała, schronienie bezdomnym dała, a swych czynów nigdy nie żałowała. Wioski przymarzały, miasta okrywały się lodem. Tylko ślepiec nie zauważyłby wielkich płach śniegu na dachach domostw, a głuszec nie usłyszałby szumu lodowego wichru. Lecz i oni na własnej skórze przechodzili gęsią skórkę, gdy tylko palec wystawili spoza własnej chaty. Mijały dni, miesiące, a nawet lata. W końcu wszystko zamarzło. Władczyni ledwo co podnosiła się z łóżka. Ludzie zostali zmuszeni do ucieczki. Lecz co z kobietą, na których barkach widniał los ich ojczyzny? Nawet jeżeli tereny są zgniłe i zepsute, przecież ich kultura i ojczyzna nie może tak zniknąć... Część pospólstwa wyemigrowała do sąsiedniego królestwa, lecz większość została przy umierającej królowej. I niewiele dni minęło, gdy wszyscy zamienili się w kawał chłodnej bryły... Czas leci... Po kilku pokoleniach o królestwie, co z dnia na dzień porzuciło lato i przywdziało zimę została tylko pieśń. Pieśń, o patriotach, co umarli, grzejąc swe ostatnie nadzieje przy ognisku w komnacie ich damy. Lecz przecież wszystko, co zostało zapomniane, znajdzie swój czas na odrodzenie. I to miejsce miało w Boże Narodzenie roku nikomu po wsze czasy nieznanego. Czyż to nie wspaniale tak razem pod kocykiem z babcią śpiewać tradycyjne melodie?
"Omiń Iigryjskie góry
Przejdź przez Miriystą rzekę
Spójrz na śnieżne chmury
I uchyl swą powiekę

Wszystko lodowate
Roślinność już martwa
Może coś sosnowate
Jest chociaż wpółmartwa

Historia ta jest długa
Lecz zakończenia nie ma
Jest to nasza wysługa
Skończy ją magia

Z powodu nieznanego
Lód zastał tereny
Tak było kolego
Oj, żeby to były tylko migreny!

Różyczka zamarza
Królowa się smuci
Wszystko wciąż przymarza
Nikt królestwa nie porzuci

Różyczka zamarza
Królowa się smuci
Wszystko wciąż przymarza
Nikt królestwa nie porzuci

Magia wciąż istnieje
A my wciąż żyjemy
Odnajdź tylko nasze dzieje
Lecz wtedy Cię lodem pokryjemy"
Powtórna zwrotka szczególnie się podobała Marysi. Ta, zakochana w piosence, całym sercem uwierzyła w słowa utworu. Że hen za górami Iigirymi, że hen za rzeką Miriystą, znajduje się Malencja, na amen zamarznięta w lód. "I ja się tam udam!" - pomyślała. Dla wielu wydawałaby się nieodpowiedzialna taka podróż, ale na pewno nie dla dziesięcioletniej dziewczynki. Wymknęła się nocą oknem swej sypialni, po czym zapalając zapałkę, udała się w kierunku wschodnim. Nawet nie wiedziała, czy idzie dobrze, lecz skoro jej serce tak mówi, zdała się na los. Co ciekawe, nie czuła strachu, ani zimna. Wiedziała jedynie, że musi wykonać zadanie, którym została obarczona przez mieszkańców. Trafiła. I to, co zobaczyła, nie było widokiem godnym opisywania. Lecz ta się nie zraziła. Zobaczyła dziesiątki metrów dalej wysoki, lecz niewielki zamek. Podbiegła do niego. Chciała otworzyć drzwi, lecz nie mogła. Zamek został zbyt skuty lodem. Spróbowała kilka razy, lecz na próżno. Wtem usłyszała głos:
- Czy na pewno chcesz przekroczyć próg? Ponownie go już nie przekroczysz, chyba żeś tyś Bóg.
Dziewczynka zamilczała, lecz przestraszona skinęła głową. Usłyszała odpowiedź
- Niech się dzieje co dzieje! Zapłacisz, lecz przyniesiesz ludowi ostatnie nadzieje...
Drzwi się otworzyły. Marysia weszła, po czym skierowała się do schodów. Na ostatnie piętro. Czuła stamtąd nieznaną energię. W końcu, po kilku piętrach dotarła na samą górę. Znajdował się tam tylko jeden pokój, do którego drzwi były uchylone. Po raz pierwszy dziewczynka poczuła strach. Chwilę się zawahała, po czym weszła do środka. A tam serce jej zmroził masakryczny, a może piękny widok wieśniaków, dookoła martwej królowej. Podeszła do okna, po czym zaczęła krzyczeć, dlaczego tak się stało. I tu mógłby być koniec opowieści. Lecz nie jest. Wraz z głosem dziecka, wszystko zacznęło topnieć. Prawie wszystko... Gdyż panienka sama zaczęła zamarzać. I o ile lud stał się żywy i ciepły, o tyle Marysia już nie...

I po dzisiaj w Malencji, naszym pięknym królestwie, na zamkniętym zamku, w oknie stoi skuta na zawsze dziewczyna. Oj biedna biedaczyna... Lecz i my znamy koniec pieśni ludowej, co tradycję sieje naszą. Kto wie, może kiedyś dopiszemy do niej historię waszą?
"Dziewczynka w oknie stoi
Wybawczyni w bryle
Już niczego się nie boi
Nie wystraszą ją nawet goryle

Zimna niczym trup
Po części nim jest
Po pokonaniu lodowatych skroup
Wskrzesi się niczym na chrzest

Magia wciąż istnieje
A ja wciąż żyję
Odnajdź tylko moje dzieje
Lecz wtedy Cię lodem pokryję"

Offline

#31 18-12-2015 o 19h22

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

To nie powinno się tu w ogóle pojawić i prawdę mówiąc, jestem niemal na 100% pewna, że dostanę za to po łbie gazetą. Nie jestem jeszcze do końca pewna od kogo, ani czy to będzie gazeta, czy szpadel, ale coś tak czuję, że może być boleśnie.
To nie powinno się tu pojawić, bo jest to coś, co po prostu od jakiegoś czasu mnie męczyło i potrzebowałam gdzieś się tego pozbyć. A że do tematu pasuje + nie macie zbyt wielu zgłoszeń... Postanowiłam podbić.
Przepraszam od razu, za kaleczenie tego gatunku. Baśnie kocham. Co nie zmienia faktu, że nie potrafię pisać.
To co tu zobaczycie nie jest typową baśnią z długą fabułą, rozmawiającymi zwierzętami i zdarzeniami nie z tej ziemi. Nie. Proste, krótkie i czysto ludzkie. Mam nadzieję, że przynajmniej przekaz będzie w miarę czytelny.





    Dawno, dawno temu, a może jednak nie tak dawno... za górami, za lasami, ale również nie w tak dużej odległości, w chatce, w której mieszkała całkiem sporawa rodzinka, narodziła się dziewczynka – dziecko odrobinkę przyduże.
    Wszystkie dzieci rosną. Więc rosła i ona. Problem polegał na tym, że zawsze była odrobinę większa niż wszyscy. Ktoś może zapytać – A co w tym złego? – otóż nic. W samym jej wzroście nie było nic złego. Niestety z ludzkim podejściem było już odrobinkę inaczej...
Dziewczynka zawsze miała więcej obowiązków niż inne dzieci w jej wieku. Prawdopodobnie dlatego, że ludzie zwyczajnie brali ją za starszą. Jednak nigdy nie narzekała i sumiennie wypełniała wszystkie polecenia. Starała się nawet wykonywać te, które były ponad jej siły.
- Dlaczego? – padnie pytanie. Dziewczynka po prostu tak wiele razy słyszała „Hej, jesteś już duża, poradzisz sobie.”, że już nawet nie próbowała zaprzeczać, bądź prosić nikogo o pomoc. Była wystarczająco duża i silna, żeby się ze wszystkim samemu uporać.

    Każdego roku, rodzina dziewczynki, miała w zwyczaju obchodzić ten dzień wielkim ogniskiem. To był jedyny dzień w roku, kiedy kilka mil od domu dziewczynki, gromadziła się cała jej rodzina. Wszystkie ciotki i wujowie, kuzynki i kuzynowie zjeżdżali się z całego kraju. Zawsze śmiano się, żartowano, tańczono i jedzono do białego rana.
    Tego roku zima była jeszcze sroższa i chłodniejsza niż zwykle. Chłód był przeszywający, aż trzeszczało w kościach. Dziewczynka od samego ranka pomagała pakować tobołki na sanie. Dziś był dzień zetknięcia dwóch lat. Każdego roku, rodzina dziewczynki gromadziła się z tej okazji przy wielkim ognisku. To był jedyny taki dzień w całym roku, kiedy gromadzili się wszyscy żyjący członkowie rodziny. Wujowie, wujowie, ciotki nie ciotki, a także wielu innych, często przypadkowych ludzi, spędzało całą noc na śmiechach, tańcach i świętowaniu. Tego dnia, wszyscy stawali się sobie bliżsi. Niska temperatura nie mogła tego zniszczyć.

    Gdy wszystko było już na miejscu i wszyscy mieszkańcy chatki pod lasem zapakowali swoje ciała do sań, powoli ruszyli z miejsca. Czekała ich długa droga.
    Dziewczynka siedziała na tyle ze swoim młodszym braciszkiem. Chłopiec mocno się w nią wtulał, co chwilkę powtarzając, że strasznie mu zimno. Drżał na całym ciele. Dziewczynka, nie mogąc znieść tego widoku, ściągnęła z siebie swój płacz i nakryła nim plecy swojego braciszka.
    - Lepiej ci troszkę? – spytała, delikatnie unosząc kąciki ust.
    - Odrobinkę. Ale teraz tobie jest zimno! – wykrzyknął chłopiec zmartwiony.
    - Spokojnie, nie jest aż tak zimno. Wytrzymam. – skłamała, wciąż się uśmiechając. Było jej strasznie zimno. Ale była dużą dziewczynką. Musiała wytrzymać. Jak zwykle. Przytuliła się po prostu do swojego młodszego braciszka, żałując w myśli, że koce są zakopane głęboko w jednym z tobołków.
    I tak wesoła ferajna jechała przez lasy i pola. Starsi, siedzący na przedzie sań, głośno rozmawiali i podśpiewywali już pieśni. Wszyscy byli podekscytowani. Dziewczynka tuląca swojego braciszka również. Delikatny uśmiech nie schodził z jej twarzy, niezależnie od tego, jak zimno jej było i ile śnieżnych płatków lądowało jej na nosie i rzęsach.
    I jechali. Przejeżdżali milę za milą. Jednak zanim dojechali tam, gdzie mieli dojechać, „duża dziewczynka” była już martwa – zamarzła na kość, pozostawiając po sobie w pożegnaniu blady uśmiech.


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#32 22-12-2015 o 13h05

Miss'wtajemniczona
Dasharia
...
Wiadomości: 2 069

Podbijam znowu! Czy opowiecie nam jeszcze jakieś baśnie? Czekamy na kolejne zgłoszenia! /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/wink.png


https://cdn.shopify.com/s/files/1/1158/9490/collections/pennywise-collection-banner_1400x_e89e2ea8-cdda-4b5c-9467-fd50e5b47012_1400x.jpg?v=1509661904

Offline

#33 03-01-2016 o 13h41

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ze względu na niewielką ilość zgłoszeń KONKURS ZOSTAJE PRZEDŁUŻONY o tydzień, tj. do 2 stycznia.

Nie wierzę, że nie macie nam jeszcze czegoś do opowiedzenia! Takie były zachwyt nad nowym tematem, a prac tylko pięć? Na pewno jeszcze ktoś ma piękną baśń w zanadrzu!


Ed. Wraz z nastaniem dnia dzisiejszego druga edycja została zakończona!

Nadszedł czas, byście podzielili się z nami Waszymi opiniami.
Czyja praca najbardziej przypadła Wam do gustu?

Offline

#34 04-01-2016 o 19h35

Miss'Fuzja
spsr
Skoro nudzi ci się na tyle, że czytasz ten opis, zrób pracę na konkurs. I'm Espi Nekromanka
Miejsce: Gdynia na zawsze
Wiadomości: 6 728

Mi się  najbardziej spodobały prace Rainbow oraz Ojsy, smutne ale jednocześnie piękne.


//photo.missfashion.pl/pl/1/102/moy/81086.jpg

Offline

#35 08-01-2016 o 15h10

Miss'całkiem całkiem
Ritsukaka
Lubię marzyć o piankach truskawkowych
Miejsce: Gehenna
Wiadomości: 154

Bardzo spodobała mi się praca @Ojsy, świetnie wszystko przemyślane. Czytałam chyba ze trzy razy!


http://i58.tinypic.com/dhcqog.gif  http://i61.tinypic.com/k1v2u8.gif

Offline

#36 14-02-2016 o 08h58

Miss'wtajemniczona
Dasharia
...
Wiadomości: 2 069

Krótkie ogłoszenia parafialne:
[♢]Ze względu na małą ilość prac zdecydowałyśmy się zdublować podium.
[♦]Nastąpiła niewielka zmiana w przewidywanych nagrodach.

Wyniki II edyci konkursu literackiego "Literackie Szranki"

Miejsce I
KimKas!
Gratulujemy!

Link do zewnętrznego obrazka

KimKas



Miejsce II
Kinder26 i Rainbow!
Gratulujemy!

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Kinder26 i Raindow



Miejsce III
Ragnarook i Ojsa!
Gratulujemy!

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ragnarook i Ojsa



Serca od jurorek

Dasharia

Kinder26
Moim zdaniem stanowczo najlepsza praca w tej edycji. Opowiedzenie całej historyjki wierszem na pewno nie było łatwym zadaniem, ale spisałaś się bardzo dobrze. Nie dość, że spełniłaś wszystkie podstawowe wymogi, to przede wszystkim – urzekłaś mnie formą, ładnymi, płynnymi rymami oraz niektórymi sformułowaniami, które bardzo pasują do klimatu starej baśni, którą babcie mogą nucić wnukom przed snem. Przeczytałam Twoją pracę kilkakrotnie, za każdym razem Z taką samą radością.

Misa-chan1906

Kinder26
Od początku edycji liczyłam na coś delikatnego z wywołującym uśmiech rozmarzenia końcem i to właśnie znalazłam w pracy Kinder26. Dzięki zgrabnym rymom i melodyjności wiersza czytanie go sprawiło mi niezwykłą radość, zmuszając jeszcze kilkakrotnie do zagłębienia się w wykreowany świat. Za każdym razem opuszczałam zimową scenerię z paradoksalnym do tematu ciepłem na sercu, a jednocześnie bólem, że tak dobry utwór został już na zawsze zamknięty w parunastu linijkach tekstu. Pewnie dla czystej przyjemności wrócę jeszcze do historii dwójki kochających się ludzi i przeżyję ją z takimi samymi uczuciami co za pierwszym razem.
//photo.missfashion.pl/pl/1/72/gd/56962.jpg

Kucykowa9

KimKas
KimKas to mój zdecydowany faworyt. Jej opowiadanie było oryginalne, ładnie napisane, miało to coś. Czytało się je jak normalną książkę, profesjonalny twór. Czytałam je szybko, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, jak się skończy. Niesamowite od pierwszej pięknej sceny do zadziwiającego końca.
//photo.missfashion.pl/pl/1/72/gd/56964.jpg

Lila444

Ojsa
Ze wszystkich prac (a szkoda, że ich tak mało było ): ) najbardziej przypadła mi do gustu baśń Ojsy. A zakończenie... Mistrzowskie! Świetnie mi się czytało, wszystko zostało dobrze przemyślane, brawo! Oprócz tego muszę wymienić też Rainbow. Wspaniałe połączenie wiersza i zwykłego tekstu, bardzo ciekawa baśń. Jak ja kocham takie smutne zakończenia... Dla Ciebie też wielkie gratulacje. ^^
//photo.missfashion.pl/pl/1/72/gd/56963.jpg

Link do zewnętrznego obrazka

Edycja III
Link do zewnętrznego obrazka

Pierwsze dźwięki fortepianu wydobywają się z głośników starego odtwarzacza i, lekko zniekształcone, przerywane nachalnymi trzaskami, wpływają do pokoju, zalegając w każdym jego kącie grupą warstwą drżące oczekiwania. Co niektóre znajdują miejsce zawieszone w powietrzu, niczym szaleńczo machające skrzydłami kolibry przy kuszącym błęboką czerwienią kielichu egzotycznego kwiatu. Po pierwszych nutach zapadła przygniatająca cisza. Kompozytor bawi się odczuciami słuchacza, każąc mu czekać na ekscytujący ciąg dalszy. Pozwala smakować zgranych dźwięków, wzbuza apetyt na ciąg dalszy muzycznej uczty.
Nagle powietrze drga i nasyca się ciszym brzęczeniem. Muzyka zaczyna się gdzieś w oddali, by powoli narastać i w końcu słychać ją wyraźnie. Fortepian wiedzie prym, a towarzyszą mu nieśmiałe wiolonczele. Melodia jakby nie może znaleźć odpowiedniej konfiguracji, tu cichnie, tam chwieje się, a potem znów wznosi. W swoim niezdecydowaniu szarpie uczuciami, wodzi oddanych jej słuchaczy po niezbadanych zakątkach, zmusza do zajrzenia wgłąb siebie i spytania "co ja tu widzę". A gdy odpowiedź już niemal wynurza się na powierzchnię, wtedy dźwięki kończą wyścig na różnorodność brzmienia i schodzą do lini prostej. Energetyczna melodia kontrolowanego chaosu zostaje zastąpiona przez idealne piękno spokojnej harmonii.
Słuchacz bierze głęboki wdech i wraz z płynącą melodią odpływa do innego świata, a długopis sam śmiga po kartce, zapisując podsycone muzyką słowa opowieści.

~   ~   ~   ~   ~
W tej edycji Waszym zadaniem będzie napisanie opowiadania inspirowanego wybranym utworem muzycznym.
Uwaga, na początku zgłoszenia prosimy o wymienienie utworu, który posłużył Wam za inspirację!

~   ~   ~   ~   ~

Czteroosobowe jury w składzie Misa-chan1906, Dasharia, Kucykowa9 i Lila444 wyłoni trzyosobowe podium. Dla wybitnego dzieła, które dostanie dodatkowy głos od trzech jurorek, zostanie przeznaczona nagroda specjalna.
Miejsce 1 otrzyma dyplom i rysunek w kolorze nawiązujący do utworu w wykonaniu Seikoku!
Miejsce 2 otrzyma dyplom i szkic nawiązujący do utworu w wykonaniu spsr!
Miejsce 3 otrzyma dyplom i szkic nawiązujący do utworu w wykonaniu spsr!
Wybitna autorka otrzyma dyplom i niespodziankę od Seikoku!

Dyplomy wykona Anarru.

✦ Kryteria ✦

[✩] Zgodność z tematem: 1 pkt.
[✩] Oryginalność: 8 pkt.
[✩] Styl: 10 pkt.
[✩] Ogólne wrażenie: 8 pkt.
[✩] Poprawność gramatyczna: 2 pkt.
[✩] Poprawność językowa: 2 pkt.
[✩] Każda jurorka może przyznać dodatkowy punkt swojej faworytce.

✦ Regulamin ✦

[♢] Obowiązuje Ogólny Regulamin Forum i Miniregulamin Działu.
[♦] Zabronione jest umieszczanie zdjęć miss, deco czy rysunków, to konkurs pisarski!
[♢] Można zgłaszać tylko jedną pracę, niezależnie od tego, czy będą one się różniły formą.
[♦] Wszelkie plagiaty są zabronione! Osoba, która zostanie złapana na przywłaszczaniu sobie cudzej pracy, zostanie zdyskwalifikowana na dwie następne edycje, a jej zgłoszenie w obecnej zostanie pominięte.
[♢] Zabronione jest wstawianie prac ze stron zewnętrznych, nawet jeśli to Wasz blog. Dopuszczamy twory z MF i SF, przy czym należy podać link do strony, a my zweryfikujemy, czy autor jest rzeczywiście autorem.
[♦] Prace można wstawiać do 13 marca do godziny 24. Po dwóch do trzech tygodni od zakończenia pojawią się wyniki. O wszystkich obsunięciach w czasie będziemy informować.
[♢] Forma literacka pozostaje dowolna, o ile w temacie nie zostanie jasno określone, czym ma być utwór.

Powodzenia!

Ostatnio zmieniony przez Dasharia (14-02-2016 o 10h33)


https://cdn.shopify.com/s/files/1/1158/9490/collections/pennywise-collection-banner_1400x_e89e2ea8-cdda-4b5c-9467-fd50e5b47012_1400x.jpg?v=1509661904

Offline

#37 14-02-2016 o 09h03

Miss'Sensei
Saeniver
...
Wiadomości: 1 172

Gratuluję dziewczynom, wszystkim: i uczestniczkom, i organizatorkom, bo ten konkurs wymaga naprawdę sporego wysiłku i chociaż do tej pory nie brałam udziału, śledzę każdą edycję niczym stalker. Świetne prace i naprawdę piękne dyplomy!

No i wreszcie pojawił się temat dla mnie. Och, jak bardzo się cieszę! Nie umiem pisać strasznych historii, a na napisanie baśni byłam w za bardzo zahaczającym o stan poddepresyjny nastroju, ale muzyka... tylko co wybrać, co wybrać?


https://photo.missfashion.pl/pl/1/104/moy/82627.jpg

Offline

#38 14-02-2016 o 21h26

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Powiedzieć, że się nie spodziewałam, to mało. Jestem zaszokowana tym, że moja baśń otrzymała pierwsze miejsce. Bardzo dziękuję jury za docenienie mojej pracy, miłe słowa i wspaniałe nagrody. ♥ Gratuluję wszystkim uczestniczkom konkursu ^-^
Nowy temat brzmi świetnie, ale coś czuję, że będę miała duży problem z wyborem utworu, bo zawsze gdy coś piszę (nawet pracę domową z polskiego), słucham jakiejś muzyki :')

Offline

#39 16-02-2016 o 06h49

Miss'Sensei
Rainbow
Ban(an) ^^
Wiadomości: 1 054

Pięknie dziękuje za dyplom i gratuluję pozostałym nagrodom! Za nowy temat się niedługo zabiorę, może jutro, może nawet dzisiaj, ale nie ominę na pewno tej edycjo z powodu genialnego tematu /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png.

Offline

#40 16-02-2016 o 17h07

Miss'ok
Kinder26
...
Wiadomości: 66

Dziękuję.
Prawdę mówiąc miałam w tym "fory" bo wierszem pisałam historie jak skończyłam sześć lat. Po trochu było to dla mnie inspirowane królową śniegu, której zakończenie tak nie do końca mi się podobało. I tak jakby na próbę, pokazanie, że owa "królowa" może została źle oceniona. Może ona kochała tego chłopca jak Gerda, dlatego nie pozwoliła mu umrzeć. Zresztą nad jej losami nikt się nie zastanowił, co było nieco smutne. Może ujrzała już niegdyś kochającą się parę, rozłączoną przez los? Może dlatego porwała Kaia w opowieści? Aby znów zobaczyć miłość której ona nigdy nie skosztowała?

W następnej edycji też wezmę udział, ale na razie nie mam jak (głośniki w kompie zepsute, telefon rozładowany)
Gratuluję też wszystkim uczestnikom... Szkoda, że było nas tak mało... Zdecydowanie wszystkie prace były na bardzo wysokim poziomie, przemyślane w każdym szczególe.


//photo.missfashion.pl/pl/1/77/moy/61580.jpg

Offline

#41 17-02-2016 o 19h43

Miss'Fuzja
Ojsa
Martwa, lecz nieumarła, nieczuła całka nieoznaczona~
Miejsce: Somewhere in the darkness of my room. Under the blanket.
Wiadomości: 5 624

Prześliczne nagrody i podium dziewczyny! Gratuluję serdecznie :3
Kolejna edycja ma ciekawy temat, ale nie jestem pewna czy się skuszę...
Mam nadzieje, że zobaczę tu więcej cudownych prac niż poprzednio! Bo temat jest na prawdę Fanny i daje dużo możliwości. Niech we na będzie z wami ~♡


https://68.media.tumblr.com/c11d596a002e56fcb7da0f3fc671fd61/tumblr_o0dqnnhbw31udhucno1_500.gif

Offline

#42 22-02-2016 o 19h40

Miss'ok
Kinder26
...
Wiadomości: 66

Nie wiem czy się nada, ale nikt się nie zgłosił, a szkoda marnować ^^

Pamiętacie kołysankę z czasów dzieciństwa o tytule "Laleczka z saskiej porcelany" ? Pewnie, że nie. No to ona jest moją inspiracją... Miał być Chopin, ale nie mam do tego głowy...

Eee... Zgubiłam kartki na których to zapisała... ah, to moje szczęście <sarkazm>


Powoli, wraz z promieniami słońca, delikatnie obejmując przedmioty tkwiące na strychu, melodia wspinała się po nich, wirując i pobudzając wszystko do życia. Nawet mała mysz, która w popłochu delikatnie stąpając, uciekała, jakby obawiała się, że ktoś ją goni, zdawała się rytmicznie wystukiwać rytm, jakby była w symbiozie ze starym zegarem, który stał w salonie. Piękny kwiat melodii i dźwięku płyną po strychu, powoli i delikatnie rozkładając swe płatki korony. Po chwili objął swoim pięknem także małe, porcelanowe serduszko baletnicy o złotej sukni, która stała na starej, drewnianej komodzie. Tancerka o smutnym spojrzeniu, z włosami związanymi w koczek, z jedną nogą uniesioną w powietrzu, jakby zastygłą w ruchu. Samotnie zaczęła się powoli obracać, jakby w środku był mechanizm napędzający ją do życia. Jej paluszki drgnęły, a ręka uniosła się i jej serduszko, które teraz delikatnie wystukiwało melodię, zdawało się na nowo odżywać. Była to jedna z takich figurek, które zbierała twoja babcia, a które mam wyniosła na strych, naznaczając w swojej głowie biedną figurkę, jako zbędną. Ta laleczka miała niegdyś księcia, który powodował, że jej małe, porcelanowe serce biło mocniej, co nie jest proste, a ona marzyła, że kiedyś razem zatańczą swój własny taniec. Codziennie patrzyła na niego, marząc, że go kiedyś dotknie, że będą razem, złączeni na zawsze. Lecz szczęście jest tak kruche! Wtargną wiatr pewnego wieczoru i strącił księcia z komody. A ona, widząc jego śmierć nadal stała, w tym samym miejscu, coraz bardziej smutna i samotna, coraz bardziej martwa, aż w końcu ktoś zaniósł ją na strych. teraz, w powiewie melodii, delikatnie poruszała wargami wołając ukochanego. I tańczyła. Coraz żywiej i śmielej, aż wszyscy mieszkańcy strychu zatrzymywali się, aby na nią popatrzeć. Lecz i tutaj zazdrosny wiatr postanowił stracić baletnicę. Tancerka, kończąc występ, została przez niego zepchnięta. Stłukła się. Umarła. Ale w tej historii jednak znalazło się szczęśliwe zakończenie i dla niej. Bo teraz, nad strychem, kierując się ku niebu, tańczyła swój upragniony taniec z księciem, na którego tak czekała.


Trochę smutna historia... No, ale mam nadzieję, że się spodoba, a raczej, mam nadzieję, że nie będzie "wybrzydzania". XD . Temat - szczerze, obszerny, dawajcie swoje opowiadanie, naprawdę, aż tak ciężko? rozumiem, temat jest dosyć trudny, ale pokombinujcie. To jeden z najlepszych konkursów, litości, niech się nie marnuje!

Ostatnio zmieniony przez Kinder26 (27-02-2016 o 14h54)


//photo.missfashion.pl/pl/1/77/moy/61580.jpg

Offline

#43 29-02-2016 o 14h16

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Za inspirację posłużyła mi piosenka (The Kelly Family - Mama)

W spoilerze umieszczam oryginalny tekst i tłumaczenie.

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)



Kochana Mamo opuściłaś mnie, zostawiłaś samego w tym świecie.
Tyle chwil chciałbym z Tobą jeszcze przeżyć, a Ty zniknęłaś.
Lekki wiaterek śpiewa cichutką piosenkę o Tobie,
moje łzy leciutko spadają na ziemię odbijając się od wspomnień i pokonując górę rozpaczy.
Mamo, ja wiem, że Ty jesteś dalej przy mnie, lecz smutno mi, bo nie mogę Cię przytulić...
Twoja kołysanka na dobranoc rozbrzmiewa w moim umyśle,
słyszę Twój ciepły głos przez gorzkie łzy.
Pozytywna, która po Tobie została odzywa się w pustym pokoju pełnym niezapomnianych chwil.
Z wnętrza mojego serca unosi się kilka słodkich słów : "Kocham Cię Mamo"
Śpiewam do Ciebie, abyś mnie usłyszała.
***
Potrzebuję Cię, już niedługo zobaczę Cię.
Słyszę Twój kochany, czuły głos i Twoją kołysankę na Dobranoc.

Offline

#44 06-03-2016 o 01h03

Miss'towarzyska
Karucchi
Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.
Miejsce: Don't cha whish your boyfriend was hot like my?
Wiadomości: 2 485


Miłość Oślepia

Wróciłem z roboty około czwartej. Praca w ubezpieczeniach nie należała do łatwych. Siedzenie 8 godzin z oczami wbitymi w komputer nie należy do najprzyjemniejszych zajęć, ale nie mam na co narzekać w końcu dobrze mi płacą. Chociaż chciałbym dostawać za każdego wkurzonego klienta, który dzwoni dostawać ekstra…ale cóż na chceniu się skończy. Mówi się trudno. Ostatnie czasy musiałem do tego brać nadgodziny. Mieszkałem z moją dziewczyną, która nie była w stanie znaleźć pracy, a ktoś musiał nas wyżywić. Nie do końca rozumiałem dlaczego Victoria nie chciała iść po zasiłek. Oczywiście miała swoją dumę, ale jesteśmy młodzi, a ona skończyła tylko zawodówkę to normalne, że trudno jej znaleźć pracę. Nie jest jedyną i nie jest ostatnią, która ma taki problem. Wcale nie przeszkadzał mi fakt, że chwilowo jest bezrobotna w końcu szuka pracy.  Najważniejsze jest to, że się stara. Jak już sama powiedziała jestem jej chłopakiem, więc powinienem ją wspierać.
Kiedy wszedłem do domu wszystko było jak zawsze. W salonie był bałagan. Wszędzie były paczki po chipsach talerze i puszki po coli. Victoria spała na kanapie. Zajrzałem jeszcze do kuchni, ale tak jak się spodziewałem obiadu nie było. Pochyliłem się na czarnowłosą i delikatnie ją potrząsnąłem.
- Hej wstawaj jest już czwarta.
- Weź się odczep co?! Przecież wiesz, że mam kaca! Prosiłam Cię, żebyś mnie wtedy nie denerwował!
- A ja prosiłem Cię, że jeśli już nie pracujesz to przynajmniej posprzątaj.
- Zrób to zrób tamto, bo nie masz pracy! Przyznaj, że masz mnie za nieudacznika jak każdy!
Nie czekając na moją odpowiedzi pobiegła z łzami w oczach do sypialni. Czasami sam wątpiłem w to czy jej płacz jest prawdziwy. Prawdopodobnie faktycznie jestem dla niej za ostry w końcu wczoraj była na imprezie, a wtedy zawsze dużo pije. To normalne, że jest ostro skacowana. Po za tym nie chcę się z nią kłócić. Ostatnio i tak często się kłócimy. To po prostu nie było tego warte. Victoria zawsze zaczynała płakać jest delikatną osobą, a ja zawsze ją ranię. Naprawdę do dzisiaj nie dojdę jak mogłem być tak głupi i myśleć w ten sposób, ale jak to mówią miłość jest ślepa. Chociaż to raczej powinno być miłość oślepia.
Tamtego dnia mieliśmy jechać do moich rodziców. Oni strasznie nie lubią Victorii zresztą z wzajemnością. Długo zajęło mi przekonywanie niebieskookiej, żeby ze mną pojechała, ale jakoś mi się udało. Naprawdę jedyne czego mi brakowało to, żeby teraz przez kłótnię stwierdziła, że nie chce jechać. Już raz coś takiego zrobiła. Musiałem okłamać rodziców i powiedzieć, że moja dziewczyna źle się czuję i niestety nie możemy przyjechać. Na moje nieszczęście tego nie kupili. Wtedy między mamą, a Victorią oficjalnie wybuchła wojna co naprawdę mnie dziwiło. Miałem już wcześniej sporo dziewczyn, mama uwielbiała wszystkie. Nawet Nathana, który zaczął palić w wieku czternastu lat uważała za miłego chłopaka, ale mimo wszystko nie potrafiła strawić niebieskookiej. Wtedy jeszcze nie rozumiałem dlaczego, chociaż właściwie wiedziałem nawet zbyt dobrze. Ja chyba chciałem udawać, że nie wiem…bo było to wygodniejsze. Okazuje się jednak, że nie ważne ile ma się lat powinno się zaufać mamie. Ona zawsze znała się na ludziach.
Siedzą w aucie zacząłem się naprawdę zastanawiać dlaczego ja dalej jestem z Victorią. Wiadomo kochałem ją, ale ta miłość przestała wystarczać przynajmniej takie miałem wrażenie. Dziewczyna robiła mi awanturę o wszystko. Ciągle miała pretensje. Oczywiście byłem w stanie zrozumieć, że jest sfrustrowana bezowocnym poszukiwanie pracy, ale ja dalej miałem wrażenie, że ona nawet jej nie szuka. W dodatku prawie codziennie wychodziła z koleżankami na imprezy i była wiecznie na kacu. Co tydzień nowe ubrania i wyjścia. Czasami wyciągała mi kartę z portfela. Nawet teraz widzę jak siedzi tu w sukience w której wcześniej jej nigdy nie widziałem. To pewnie na to poszła ostatnia stówa, którą jej dałem? Oczywiście była kobietą, a one potrzebuję sobie kupić nową parę butów czy coś w tym stylu. Tylko, że one zazwyczaj same na nie zarabiają. Ja sam nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłem sobie coś nowego. Zresztą od kiedy ostatni raz byłem na dyskotece minęły wieki. Byłem po prostu zajęty pracą. Ktoś musiał na nas zarobić, a skoro Victoria nie miała zamiaru tego robić to sam musiałem się wszystkim zająć. Naprawdę dalej nie rozumiem dlaczego dusiłem się w tym związku tak długo, zwłaszcza, że sam już od dawna wiedziałem, że on nie miał sensu. Miłość chyba faktycznie oślepia.
Tamtego obiadu u rodziców nawet nie chce sobie przypominać. Pytania o pracę Victorii o nasz związek o całą resztę. Oczywiście skończyło się awanturą, wpadlibyście na to? No ja też się takiego zakończenia spodziewałem. Oczywiście Victoria wzięła auto i pojechała. W końcu to moja wina, bo nie umiem poradzić sobie z własnymi rodzicami.
Pech…chociaż nie to było szczęście. Chciało, żebyś z Victorią wpadli na ten sam pomysł. Pojechaliśmy tamtego wieczoru do tego samego baru. Kiedy wróciłem ona była już trochę podpita i rozmawiała z jakimś blondynem. Potem go pocałowała i wyszła. Przeszła koło mnie nawet mnie nie zauważając. W tym momencie powinno coś we mnie pęknąć. Powinienem coś poczuć i czułem, ale nie to czego się spodziewałem. Powinienem poczuć zazdrość, smutek albo złość, ale ja zamiast tego nie czułem nic. Możliwe, że to dlatego, bo od dawno przypuszczałem, że puszcza się na tych imprezach, a może dlatego, że miałem jej dojść? Cóż powód miałem wystarczająco!
Dlaczego opowiadam to teraz? Bo Victoria przestała do mnie wydzwaniać i postanowiła przyjść mnie odwiedzić.
- I co tu robisz?
- Nick ja kocham Cię. Wiem, że zrobiłam Ci krzywdę i chciałabym to naprawić. Poszukam pracy.
- Nie rozśmieszaj mnie. Obiecujesz mi do już od pół roku. Po za tym dlaczego przychodzisz teraz po 2 miesiącach? Czyżby ten blondas nie był taki naiwny na jakiego Ci wyglądał, co?
- Jak w ogóle, możesz tak mówić! Ja Cię kocham i dobrze wiem, że ty mnie też. Nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie.
- Uwierz mi, że znajdę, ale skoro jesteś utwierdzona w tym, że jesteś wspaniała to, może użyjesz trochę swojej wspaniałości i zarobisz na własne utrzymanie?
Zapytałem i zamknąłem jej drzwi przed nosem zanim zdążyłem odpowiedzieć. Drugi raz nie zostanę chodzącym bankomatem.
---------------------------------------------------------------------
Zainspirowana tą piosenką i historiami, których się nasłuchałam powstała ta oto historia o której sama nie wiem co myśleć, ale raz kosie śmierć. Ma ona 998 słów, a inspierowana była piosenką Justina Bieber(sama nie wierzę, że naprawdę dałam zainspirować się JEGO piosence T,T) Love Yourself, którą cover nightcore(bo akurat jego słucham) i tłumaczenie macie w spojlerze powyżej.

Offline

#45 12-03-2016 o 21h40

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Chyba za dużo młodopolskich utworów miałam ostatnio na lekcjach języka polskiego, skoro tak ładna muzyka skłoniła mnie do napisania zabarwionego pesymistycznie opowiadanka. A tak w ogóle to chyba poruszyłam kontrowersyjną kwestię, ale chyba na tyle subtelnie, żeby ktoś, kto nie miał wcześniej styczności z tą kwestią, nie mógł się zorientować o co chodzi.

Inspiracja


Płatki śniegu
"Spadające z nieba pojedyncze płatki śniegu lśniły w słońcu. A może to wcale nie były płatki śniegu? Może to była biżuteria wnuczki Dziadka Mroza? A może łzy jakiejś zapomnianej bogini?
- Przestałabyś się wreszcie gapić w to okno, robota czeka! - po głosie mężczyzny słychać, że jest zdenerwowany. Może miał ciężki dzień w pracy?
Mała dziewczynka odwraca się od okna.
- Tak tatusiu. Przepraszam tatusiu.
Szybko biegnie do kuchni. Jest posłuszna. Nie chce by tatuś był zły. W końcu mają tylko siebie, muszą się nawzajem wspierać. Mała dziewczynka jeszcze nie wie, że jej przeznaczeniem jest już zawsze być czyimś wsparciem.
Od tamtej chwili, gdy patrzyła przez okno, prowadząc rozważania na temat płatków śniegu, mija kilka lat i znów jest zima. Po wiecznym odejściu ojca nie ma nikogo, kto zająłby się dwunastolatką, ląduje więc na ulicy. Nie ma gdzie spać. Długo tuła się po ulicach. Ma szczęście, że nie wpadła na żadnego złego człowieka. Tatuś zawsze ostrzegł ją przed Złymi.
Przygarnia ją pewien handlarz. Handlarz szczęściem, tak o nim mówią. Jest miły i zawsze uśmiechnięty. Zupełnie inny niż tatuś. W zamian za opiekę, pomaga mu z klientami. Najczęściej dostarcza towar, który jest bardzo lekki. Dziewczynka jest pewna, że ten towar to szczęście, bo czasem, za dodatkową opłatą, dotrzymuje klientom towarzystwa i widzi jak z szarych, smutnych ludzi stają się ludźmi wesołymi. Często mówią jej, że tylko dzięki niej ich życie ma sens. I dziewczynkę to cieszy, ponieważ dzięki temu i jej życie ma sens.
Jednak dziewczynka, która wtedy ma już piętnaście lat, staje się wsparciem Złego Mężczyzny.
Zacznijmy jednak od początku, od tego zimowego, pełnego płatków śniegu poranka, w którym się poznali."
Trzaśnięcie drzwi, którego nie słyszy, bowiem na jej uszach znajdują się słuchawki z muzyką, która ją relaksuje i pomaga przywołać dawne wspomnienia.
- Jest coś do jedzenia? - krzyczy od progu nastoletni chłopak. Nie doczekuje się jednak odpowiedzi. A jako, że taka sytuacja jeszcze nigdy się nie zdarzyła, zaintrygowany idzie na górę, do pokoju swej rodzicielki. Zastaje ją siedzącą przy laptopie i coś piszącą. Postoi przez chwilę, zanim z uśmiechem zawróci do kuchni. Cieszy się, że jego mama w końcu posłuchała rady psychologa i postanowiła spisać swoje wspomnienia. Sam robi sobie obiad, odrabia lekcje, a w końcu kładzie się spać. Ona zaś pisze do późnych godzin nocnych, a w końcu pada zmęczona na łóżko i zasypia. A za oknem, wśród przesłonionego chmurami blasku wschodzącego słońca, wirują na wietrze płatki śniegu...

Offline

#46 14-03-2016 o 09h23

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ze względu na niewielką ilość zgłoszeń i napływające liczne prośby, konkurs zostaje przedłużony!
Od teraz prace możecie składać jeszcze przez tydzień, aż do północy 20.03!

Offline

#47 15-03-2016 o 22h10

Miss'Sensei
Saeniver
...
Wiadomości: 1 172

Dobra, raz kozie śmierć. Od razu zaznaczę, że w mojej głowie to wszystko wyglądało całkiem inaczej, lepiej, po stokroć lepiej!, i w którymś momencie zaczęłam żałować, że nie zainspirowałam się innym utworem... Kurczę, nawet nie wiem, czy to kwalifikuje się jako opowiadanie, bo to raczej... coś jakby środek historii. Więc nawet tytułu nie ma :< Za to ma trochę dziwną formę...

Druga sprawa, to że jestem ze wsi (za Niemców raczej turystycznej, nie typowo rolniczej, ale zawsze) i doskonale wiem, że życie na wsi wcale nie było takie sielankowe, a na pole szły też kobiety, by w ślad za kosiarzami zbierać każdy kłos leżący na ziemi, jako że każdziutkie ziarnko było cenne, ale przyznajcie się - komu z Was, oglądając, dajmy na to, takie pierwsze minuty "Pana Tadeusza" (pomijam fakt, że tam był litewski dworek szlachecki, a nie polska dość dostatnia wiejska chata, ale chodzi o klimat) nie ścisnęło się serce z żalu i tęsknoty za tą mityczną polską wsią, zdrową, rumianą, czystą, radosną i wolną, pachnącą sianem i jabłkami papierówkami?

Trzecia sprawa - to musiał być utwór bez słów. Teksty piosenek za dużo sugerują, a sama muzyka każdemu z nas opowiada inną, własną historię.

Inspiracja



    Cicho. Cicho. Niebo tuż nad przytuloną do ziemi trawą jest ciemnofioletowe, ale powoli błękitnieje, przechodząc w coraz jaśniejsze tony. Mgła unosi się z łąk i pół, otulając rosnące wzdłuż drogi drzewa białym woalem. Ptaki zaczynają nieśmiało śpiewać w tej magicznej godzinie świtu. Jest chłodno, rześko, na skórze idącego do obory gospodarza pojawia się gęsia skórka, mokre od rosy źdźbła traw przyklejają się do drewniaków. Ale złote słońce wznosi się coraz wyżej i wyżej, niebo różowieje i jest teraz piękniejsze od czegokolwiek, co ludzki umysł i ręce mogły kiedykolwiek stworzyć. Żadne lustro nie skrzy tak jasno i tak żywo jak ostatnie błyski wysychających kropel rosy.
    Gęsia skórka znika pod ciepłym dotykiem promieni. Kielichy kwiatów powoli się otwierają i wiecznie stęsknione zwracają swe barwne główki ku złotemu kochankowi, królowi niebios, hojnie rozdającemu swe łaski i czułe pocałunki.
    Rozlega się trzask uderzających o ścianę, pchniętych z impetem drewnianych okiennic. Chwilę później, jak echo, kolejny trzask ‒ to gospodyni strzepuje śnieżnobiałe prześcieradło, zaraz potem, wraz z poduchami, przewiesza je przez otwarte na oścież, wpuszczające światło i pobudzający poranny chłód okno. Powołane do życia tymi gwałtownymi rucham drobiny kurzu wirują i tańczą w złotych słonecznych strugach. Już po chwili kobieta żwawo krząta się po głównej izbie, ze stukotem stawia na zbielałym od ciągłego szorowania drewnianym stole malowany dzban pełen świeżo wydojonego mleka, rozdaje skibki wczorajszego chleba z masłem; szybko, szybko, dzień na nikogo nie czeka!… Mężczyźni ruszają w pole, płócienne koszule migają biało, w ostrzach niesionych na silnych, opalonych ramionach kos odbija się słońce. Kilkoro dzieci, poganianych gderaniem gospodyni, z wesołym szczebiotem i przekomarzaniem wybiega z chaty, w ich rozczochranych od snu jasnych włosach tkwią jeszcze pojedyncze źdźbła siana. Ścigają się do obory, kradnąc tę chwilę beztroski i zabawy ‒ potem będzie tylko powolne podążanie za krowami na pastwisko. Nikt się nie leni: starsza córka mieli zboże na zacierkę, średnia rozpala w piecu i gotuje obierki, matka, jak zwykle prędka i robotna, z furkotem spódnicy sprząta ze stołu. Najmłodsza lekkim krokiem wybiega na podwórze i trzymając w garści fartuch pełen ziaren biegnie w stronę kurnika. Udaje jej się jeszcze rzucić okiem na ścieżkę w ślad za oddalającym się panem ojcem, braćmi i najętymi parobkami; nie ma prawa rozpoznać, ale przecież ‒ rozpoznaje, rozpoznaje te szerokie plecy okryte koszulą i czarne włosy spadające na spalony słońcem kark. Zawsze głodne kury gromadzą się u jej stóp, głośno awanturując się o śniadanie, ale dziewczyna stoi bez ruchu i patrzy, patrzy, a czas jakby zatrzymuje się na chwilę.
    Słońce jest coraz wyżej i wyżej, jego pocałunki stają się coraz bardziej natarczywe i palące, powietrze… To nie powietrze już, to południowy skwar i nic więcej, i nic mniej. Liście szumią leniwie ‒ ach, żeby móc tak jak one nic nie musieć i rozkoszować się ciepłem. Pot perli się na czołach, ramionach, spływa po linii obojczyka, w nagłym kaprysie skręca, słona kropla zagłębia się w dołek między piersiami. Od strony strumienia dobiega stukot kijanek, w chacie słychać niecierpliwy okrzyk gospodyni popędzającej najmłodszą córkę, by zaniosła mężczyznom popołudniową strawę, która doda im sił do dalszej pracy.
    Piasek na ścieżce jest nagrzany, prawie parzy bose stopy, jednocześnie przyjemnie łaskocze ‒ i chce się zejść na pokryte trawą pobocze, i nie chce. Może jednak zejść? Na delikatną trawę porastającą przydrożną łąkę, spojrzeć w górę, na niebo usiane białymi obłokami, zawirować, zapomnieć się, zatracić, a potem przystanąć w miejscu, zamknąć oczy i wsłuchać się w kojący szum pobliskiego lasu, sekunda w bezruchu, dwie, trzy, unieść powieki i wpatrzeć się w głęboką zieleń drzew, dać odpocząć pijanemu błękitem i jasnością wzrokowi.
    Uczucie radości i podniecenia niemalże rozrywa serce, już widać złote morze kłosów i rytmicznie zanurzające się i wynurzające z niego sylwetki. Jedna z postaci oddala się od towarzyszy, podchodzi bliżej. Spokój, spokój!, gorąca krew huczy i buczy w głowie jak pierwsze niskie dźwięki gajd na zabawach. Te niespieszne, płynne, doskonale wyważone ruchy, skądś znajome ‒ jak gospodarski kot skradający się w wysokiej trawie, polujący na niefrasobliwie podskakującego w miejscu wróbla. Bliżej, bliżej, coraz bliżej…
    Odznaczające się od opalonej twarzy ciemnobłękitne oczy wpatrują się intensywnie w stojącą na brzegu ścieżki młodą dziewczynę, słońce podświetla jej włosy, tworząc aureolę wokół głowy. W tej jasnej, prostej sukience, w fartuchu, boso, z wiklinowym koszami w ramionach wygląda jak dziewczęce uosobienie lata, zawsze młoda Pani Pól szczodrze obdarzająca ludzi plonami.
    Wyciąga ręce po kosze, czy uda się, czy zrozumie, czy nie wyśmieje, czy kwiat nie upadnie przez przypadek i niezręczność na ziemię? Zerwany po drodze chaber, nie śmiem ci wyznać swoich uczuć, już powinien go zauważyć… Widzi, waha się… Chowa w dłoniach delikatny ciemnoniebieski kwiat, och nie, zgniecie go?… Ale… ale nie, kilka szybkich ruchów zręcznych palców ‒ wyciąga spracowaną dłoń, której skóra jest szorstka i ciepła w dotyku, na serdeczny palec dziewczyny wsuwa zrobiony z polnego kwiatu pierścionek z chabrowym oczkiem.
    Serce wypełnia fala radości i szczęścia, żywioł nie do opanowania, przelewa się, wylewa, zabarwia policzki na różowo, rozchyla usta nieświadomie tęskniące do pocałunku. Ale nie, nie czas na to; on posyła jej uśmiech szybki i jasny jak letnia błyskawica, ona obraca się na pięcie i z dłońmi przytulonymi do płonących policzków biegnie ścieżką w kierunku domu. Te same lasy, te same pola, te same łąki, przez tyle lat mijane codziennie, dzisiaj są piękniejsze i bardziej majestatyczne, strumień szemrze weselej i uroczyściej, jakby oznajmiał doniosłą nowinę. Dziewczyna przegania cień myśli, że dźwięk strumyka przypomina radosne bicie kościelnych dzwonów, uczucie lęku na chwilkę wbija się boleśnie w jej serce niczym ostra szpilka ‒ byle nie zapeszyć, byle nie zapeszyć, nie wolno myśleć takich rzeczy, niedobrze, jeśli człowiek jest zbyt szczęśliwy!… Nagle zwalnia nieco, starając się uspokoić oddech. Nie, jeszcze nie wróci do domu, bura od pani matki za opieszałość i lenistwo to nic, i tak wszystko leciałoby z rąk, a jeśli będzie musiała ukrywać i tamować swoją radość, to ta radość ją zadławi, jej serce rozerwie się na kawałki. Dziewczyna wbiega na skraj lasu, szum drzew i ich cień przynosi ukojenie, chłodzi rozpalone czoło i policzki. Teraz można przystanąć, usiąść, pomyśleć, oddać się błogim, nieskomplikowanym marzeniom, które, oby nie zapeszyć, nie zapeszyć!, mogą się spełnić ‒ tak po prostu.
    Słońce wreszcie powoli chyli się ku zachodowi, niebo wygląda jak odbicie ziemi ‒ jest złote jak łany zboża i królewsko czerwone jak maki. Ptaki milkną, być może z podziwu dla tej symetrii, być może ze zmęczenia. Najmłodsza córka gospodarzy wbiega do chaty tuż przed powracającymi z pola mężczyznami, matka na jej widok bierze się pod boki i karcąco kręci głową, ale cóż poradzić ‒ kocha to swoje niesforne dziecko, a nie byłaby matką i kobietą, gdyby nie rozumiała błąkającego się na ustach leniwego uśmiechu i rozjaśnionego, rozmarzonego wzroku. Ale tak samo jak rano, tak i teraz nie ma czasu stać z założonymi rękoma; izbę wypełnia gwar rozmów toczonych niskimi męskimi głosami, drewniane i gliniane misy szurają po blacie stołu, stukają kubki, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim, w rozgrzanym płonącym paleniskiem i ludzkimi oddechami powietrzu, przemyka obietnica bez słów złożona przez dwoje serc, śmiałych i szalonych młodością.


https://photo.missfashion.pl/pl/1/104/moy/82627.jpg

Offline

#48 21-03-2016 o 01h23

Miss'nałogowa
Likoris
HWAITING MINEŁO!!!
Miejsce: Byle były żelki!!!
Wiadomości: 2 754

Prawdę powiedziawszy,
do końca nie byłam pewna czy powinnam się zgłosić do konkursu literackiego,
biorąc pod uwagę moje proglemy z naszym językiem ojczystym ale co mi tam,
nikt mnie za to nie zabiję przecie.
Ktoś musi przegrać aby powstało (porównując między sobą pracę) piękne podium XD

Na początku już wiedziałam, że będzie to coś z repertuaru Kikuo
(jednego z najlepszych tekściarzy i kompozytorów o jakim przyszło mi  ustłyszeć)
ale jego dzieła dotykają bardzo trudnych i możliwe, że zbyt ciężkich tematów
(najmroczniejszych, a nawet kontrowersyjnych wydarzeń tego świata)
jak na forum MF.
Więc miałam mały problem z dobraniem odpowiedniej piosenki.
Za pierwszym razem wybrałam coś raczej nieodpowiedniego.
Jednak za drugim wziełam coć co nie opuszcza mnie od dłuższego czasu i prześladuje mnie (w dobrym sensie) na mojej playliście :3

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)



Tytuł:
Climb! Advance! To the High Tower!

Autor tekstu/kompozytor:
Kikuo

Utaite (Czyli piosenkarka, moja ukochana Hana-sama)
Hanatan znana też kiedyś pod imieniem YuriCa

Kikuo-sama i Hanatan-sama, nie ma nic piękniejszego, to najwspanialsze możliwe połączenie /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/big_smile.png
Kocham to jak Hana potrafi przejść z uroczego i słodkiego brzmienia do hipnotyzująco-złowrogiego dzwięku swojego głosu (sorki, nie wiem jak skleić to zdanie aby miało sens, a więc mam nadzieję, że chociaż znaczenie tego co chciałam przekazać jest wmiare jasne :3).
Bardzo dobrze gra to z piosenką, która na początku jest niepozorna, a póżniej przedstawia dość drastyczną historię :3
Tekst nie jest oczywisty bo dzięki swojej specyficznej formie pozwala na szereg interpretacji /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png
Zawartość może być kontrowersyjna więc otwierasz spoiler na własną odpowiedzialność /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/big_smile.png

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)



Moja praca ma nieco brutalną treść ale wydaje mi się, że nie ma tragedii, jednak informuje, że czytasz owę coś na własną odpowiedzialność.

"Uśmiech Diabła czyli definicja obłędu!"

          Patrząc na to szare miasto wypełnione po brzegi nieczystościami pochodzącymi z ludzkiej natury, wypatruję kolejnej ofiary.
- Popełnianie wciąż tego samego błędu, w nadziei na inny rezultat jest definicją obłędu i głupoty, a najlepszym przykładem ich są ludzie we własnej osobie. - Mrucząc do siebie wsłuchuje się w głosy, które głęboko skrywane w sercach, nigdy nie zamienią się w słyszalny dla ludzkich uszu dzwięk.

- Nie mogę doliczyć się zawartości portfela, brakuję mi 20 zł. Wiesz coś o tym? - Powiedziała kobieta do chłopca obok.
"Myślisz głupia zd**ro, że jak nie dasz mi pieniędzy to będe cię o nie błagał, zapomnij.
Nie dałaś to sam sobie wziąłem!" - Nie, no co ty mamo! Chyba znasz mnie na tyle aby wiedzieć, że nie jestem złodziejem. Może zgubiłaś? - Odparł spokojnie syn swojej matce.

- Mało, wciąż mało.- Wyszeptałem niezaspokojony.

- Kocham cię. - odezwał się męski głos w słuchawcę telefonu.
"Jak może być tak głupi i myśleć, że taka dziewczyna jak ja chcę być z taką niedorajdą jak on. Jest paskudny i pryszczaty, gdyby nie pieniądze tatusia to nie miałby na co liczyć" - Też cię kocham skarbie. - Odpowiedziała dziewczyna.

- Jeszcze! JESZCZE! - Wydobyłem z siebie okrzyk radości.

- UWIERZYSZ?! Awansowałem! Ja! To wciąż jest jak sen. Jakby nie było to pracuję z wami od niedawna, nie spodziewałem się uznania ze strony dyrekcji. Myślisz,że poradzę sobie na nowym stanowisku? - Zapytał mężczyznę idącego przy swoim boku.
"A co ty sobie myślisz!!! Pracuję w tej firmie dużo dłużej niż ty!!! JAK TAKIE ŚCI**WO MOGŁO DOSTAĆ AWANS!!!!!
Dlaczego zawsze jestem pomijany, tyram jak wół na konto prezesika i nic z tego nie mam. Dostałeś promocję na stanowisko wyżej tylko dlatego, że lizałeś buty naszemu leaderowi! TAKI ŚMIEĆ JAK TY NA TO NIE ZASŁUGUJĘ!!! NIENAWIDZĘ TEJ FIRMY!!! NIENAWIDZĘ CIEBIĘ!!!!! MAM NADZIEJĘ, ŻE ZDECHNIECIE WSZYSCY! Ten awan należał się mi. Mi! MI!!!!" - Nie martw się, skoro dyrekcja cię wybrała na to stanowisko to znaczy, że ma zaufanie co do twoich umiejętności. Jesteś zdolny i szybko się uczysz, na pewno dasz sobie radę - "Niedobrze mi kiedy na Ciebię patrzę!" - Byłbym zapomniał. Gratuluję awansu! - Odrzekł mężczyzna z uśmiechem na ustach.

- Taak, tak to jest to! - Już nie wytrzymałem, musiałem się oblizać. Moja twarz wykrzywiła się cała od nienaturalnego uśmiechu, który mimochodem wdarł się na moję obliczę zwiastując tą niezwykłą rozkosz, która miała nastąpić w przyszłości.

Wyszeptałem mu cicho.
-Pchnij. Jedno pchnięci i problem zniknie.

- W dzisiejszych wiadomościach. Młody pracownik średniego szczebla zginął w tragicznych okolicznościach. Wpadł on pod pędzący pociąg w metrze, brak jest jakich kolwiek świadków, a monitoring był w naprawie więc nikt nie wie jak to się stało. Śledczy mówią, że najprawdopodobniej był to po prostu wypadek spowodowany brakiem ostrożności. - Głos reporterki wydobywał się z telewizora.

Mężczyzna wpatrywał się z uśmiechem w wiadomości.

Od tamtego dnia, nie odstępowałem go na krok, podpowiadając mu jak może pozbyć się przeszkód stojących mu na drodzę w wspinaczce po szczebelkach władzy, prestiżu i pieniędzy.
Na początku cierpiał przepracowując się i wypruwając sobie żyły, jednak z czasem narkotyk zwany sukcesem, uznaniem i bogactwem zaczął wypełniać i kontrolować jego wybory.
Jeszcze niedawno, pionek stojący na samym dole krorporacji dotarł na sam szczyt, teraz on mógł patrzeć z góry na innych jak na insekty.

- Osiągnąłem maksimum, jestem na najwyższym stopniu tego lichego misternie splecionego interesu.

"Skoro jest na samym szczycie to pora aby spadł tam gdzie być powinien." - pomyślałem.

Kiedy wyglądał z chciwym uśmiechem na to nieczyste zbrukane grzechem miasto, zadowolony i pod pełnym wrażeniem swojej siły, powiedziałem mu do ucha.

- Stoisz tu ale wiesz, że jesteś nic nie wart, to nie jest miejsce dla kogoś takiego jak ty, powinienyś czołgać się na samym dnie. Możesz mieć wszystko ale jesteś nikim.

Kiedy na twarzy jego, widoczne stało się cierpienie połączone ze strachem i obrzydzeniem. Wypowiedziałem do niego swoje ostatnie słowo.

- Skacz.

- Z ostatniej chwilii! Prezes jednego z największych koncernów został znaleziony dzisiaj martwy, przed główną siedzibą swojej firmy. Wydział śledczy wypowiedział się w tej sprawię, a oto słowa badającego sprawę śmierci prezesa:
" - Zdecydowanie było to samobójstwo. Jesteśmy pewni, że nie było ingerencji osób trzecich. Jak też wiadomo praca na tak wysokim stanowisku powoduję życie pod ogromną presją, najprawdopodobniej stres był powodem tak drastycznej decyzji."

- To było pyszne, dziękuje! Nie ma nic lepszego niż ludzka chciwość - Powiedziałem gdy grzebali żródło mojej ostatniej uczty.
"Pora znależć kolejną ofiarę" gdy tylko nawiedziła mnie ta myśl, znowu postanowiłem wgłębić się w ukrywane przez ludzi uczucia oddające ich szkaradną naturę.

- Dotkneła na ogromna tragedia, opuścił nas  naprawdę dobry człowiek - " Nareszcie! Ta gnida dostała na co załużyła! Teraz jego stołek, którego tak kurczowo się trzymał będzie mój HAHAHA!!! Nie ważne ile będzie mnie to kosztować, chcę mieć tą firmę w garści HAHA! Nie mogę, zabił się ten głupiec się zabił. Naprawdę, śmierć tego dupka to chyba najlepsze co mnie w życiu spotkało. Muszę udawać dzisiaj żałobę, choć na twarz ciśnie mi się uśmiech. W przeciwieństwie do tego niekompetentnego imbecyla jesteś niesamowita. Zajdę dużo dalej niż on!!!" - Niech jego dusza spoczywa w pokoju - Pracownica wygłosiła oficjalną przemowę.

- Hahaha, pierwszy traf i taka perełka. Już nie mogę się doczekać tego smaku - Zaśmiałem się prawie mlaskając.
"Popełnianie wciąż tego samego błędu, w nadziei na inny rezultat jest definicją obłędu i głupoty. Ludzie są mistrzami w przedstawieniu tej teorii w praktyce." Przypominając sobie te słowa, moje usta znowu wykrzywiły się w jaszczurzym uśmiechu, mając świadomość, że ta historia nigdy nie przestanie się powtarzać.

Koniec!

Przepraszam ogromnie, że po terminie, zostawiam decyzję odnośnie brania tych wypocin pod uwagę w konkursie Misa-chan1906 (dla informacjii innych powiem tylko, że poinformowałam ją jednak przez własną głupotę T-T dość póżno więc nie dostałam odpowiedzi, dlatego oddaję się pod osąd)

Na moją obronę, musiałam wykonać tłumaczenie tej piosenki /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png
Przeciwko mnie, głupia ja zmieniła piosenkę na ostatnią chwilę i musiała napisać coś zupełnie nowego /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/sad.png

Pewnie jest od groma błędów i literówek ale nie mam już nawet siły aby mieć otwarte oczy, a więc wybaczcie mi to okaleczenie /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/big_smile.png


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63505.jpg

Offline

#49 21-03-2016 o 20h30

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Ze względów prywatnych oraz kilku próśb przedłużam konkurs o 3 dni, tj. do 23.03. Dalej, zaskoczcie nas czymś jeszcze~!

Offline

#50 22-03-2016 o 10h09

Miss'całkiem całkiem
Poezja
...
Wiadomości: 131

Miałam zamiar wziąć udział w poprzedniej edycji ale jakość nie miałam natchnienia.
Więc biorę udział teraz. Tekst jakoś lepiej wyglądał w głowie i leciutko nawiązuje do utworu (reszta to moja wyobraźnia).

A moją inspiracją jest ballada Guns N' Roses - Knocking On Heaven's Door

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)



'Jest godzina 15.00. Czuję niepokój. Już powinien tu być. Zostawiłam otwarte drzwi frontowe i jego ulubione jagodowe ciasto na stoliku przed drzwiami Nie mogę się doczekać by ucałować mego synka i porozmawiać z nim ot tak przed kolejnym rozstaniem.
Słyszę cichy szelest przez otwarte okno. To pewnie On! Rozanielona wstaję i wyglądam przez okno. Wzdycham gdy widzę zamiast niego posępnego żołnierza z jego oddziału. Krzyczę aby poczekał ,że zaraz zejdę. Jednak on jakby tego nie usłyszał położył coś  na stolik obok ciasta, zasalutował i odszedł. Zdziwiona zeszłam na dół zobaczyć co przyniósł.
Była to biała karteczka zapisana znajomym pismem a dokładnie list od mego syna:

Droga Mamo

Jeśli to czytasz znaczy ,że nie żyję.
Przepraszam ,że mimo moich zapewnień nie wrócę.
Wiedź ,że zawsze Cię mocno kochałem.
Jeśli możesz spełnij moją wolę: zachowaj odznakę a broń zakop razem ze mną.
Już słyszę wystrzały nieprzyjaciela.
Już niedługo zapukam do nieba bram.

Do widzenia
Piotr

Przerażona czytam list trzykrotnie. Łzy płyną mi po policzkach. To jakiś podły żart! Nie mogłam go przecież stracić. Prawda?
Znów szelest. Tym razem od furtki.
Biegnę w tamtą stronę rozdygotana i naglę staję jak wmurowana. Mój synek stoi przy furtce! Przecieram oczy z niedowierzaniem. Ale co ta za krwistoczerwona plama na jego lewej piersi?
Idę niepewnie w jego stronę. Próbuję go dotknąć lecz on odsuwa się ode mnie ze smutnym uśmiechem i pokazuje na moje nadgarstki. Zobaczyłam czerwone przecięcia na przegubach i już sobie przypomniałam:
Usłyszałam szelest nadworze. Wyjrzałam przez nie i ujrzałam żołnierza który mimo mojej prośby o zostanie lekko drgnął, zostawił kartkę na stoliku, zasalutował i odszedł. Zdziwiłam się i postanowiłam zejść zobaczyć kartkę. Był to list od mego zmarłego już syna.
Zapłakana wbiegłam do domu. Usiadłam na sofie i płakałam godzinami po czym poszłam do łazienki, wzięłam brzytwę i podcięłam sobie żyły z rozpaczy po Piotrze i niedawno zmarłym mężu.

Teraz gdy widzę go po raz ostatni mogę już odejść . Uśmiecham się do syna promiennie i podążam przed siebie do światła zachęcając go aby podążył za mną'

Wziąłem haust powietrza i usiadłem. Zmarszczyłem brwi. Kiedy znalazłem się sofie? Popatrzyłem na bladego Filipa (moje partnera z pracy) i resztę policjantów.
Co się stało? - spytał przejęty Filip
Wiem co tu się zdarzyło. - powiedziałem ze spokojem i spojrzałem na powątpiewające twarze policjantów. - Wdowa po przeczytaniu listu od zmarłego na wojnie syna popełniła samobójstwo. Widziałem to w śnie. Byłem nią. Byłem jej duchem.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3