Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3

#51 03-08-2015 o 21h14

Miss'na całego
Rillianne
...
Wiadomości: 351


Layla Leavell

Świetnie, przynajmniej udało im się ustalić jakiś plan działania. To już połowa sukcesu. Oczywiście, dziewczyna nie uważała zaproponowanego planu za cudowne rozwiązanie sytuacji – właściwie to wszystko funkcjonowało jedynie na słowo honoru, a najmniejsza komplikacja zrujnuje ich sklecony naprędce plan – ostatecznie jednak co więcej mogli wymyślić? Musieli grać według zasad (przynajmniej jeśli mieli zamiar przeżyć) i wzajemnie sobie pomagać. Przydałby się buntownik z wyboru, któremu życie niemiłe, żeby sprawdzić konsekwencje olania zasad i próby pójścia sobie do domu. W sytuacji niezagrażającej życiu byłaby to ona, ale już wcześniej postanowiła, że nie zginie.
- Szczur? – powtórzyła. Nie chciała wyjść na wybrzydzającą księżniczkę, bo w ich obecnej sytuacji wydziwianie nie miało żadnego prawa bytu (zwłaszcza wraz z wcześniejszym postanowieniem o trzymaniu się życia) jednak jeżeli przyjdzie im jeść gryzonie, szczególnie szczury, które są nosicielami wszystkich najgorszych chorób – to świadomie wybierze głodowanie. Nie pamiętała ile człowiek może przeżyć bez jedzenia jednak gotowa była się poświęcić, a nóż wydostaną się odpowiednio szybko i pójdzie zjeść na mieście, w swojej ulubionej knajpce. Ale, o czymś chyba...
- Wody też nie mamy – zauważyła błyskotliwie. Idealnie. Mieli lewitującą poświatę niewiadomego pochodzenia, pożyczoną latarkę oraz dysponowali dwiema zapalniczkami plus pudełkiem zapałek ukrytym w biustonoszu (to jednak tajemnica i ostateczne rozwiązanie, przecież nie będzie sobie grzebać w dekolcie przy obcych osobach). Pocieszające, w końcu siedzą w ciemnościach, ale co im po źródle światła skoro bardzo szybko padną na twarze z pragnienia i/lub głodu?
- Tak, Doli, prowadź do cywilizacji... – przytaknęła Larkinowi i wtedy, o losie! dopiero wtedy, czerwonooka coś sobie uświadomiła.
Layla zerwała się na równe nogi, nagle pełna nowych sił, a słów, które padły z jej ust, damie na pewno nie wypadało używać.
- Jasna cholera. Nie wiem, jak Wam to powiedzieć... – nie znała wystarczająco dobrych słów na przekazanie im tego, że zapomniała o żywym człowieku. – Chyba będę musiała się wrócić... coś sprawdzić.
Dlaczego, do jasnej anielki, Scott tu nie przyszedł? Wiedział, gdzie będę. Musiał mnie słyszeć. Oraz inne głosy... A to głupek – podsumowała w myślach.


Offline

#52 13-08-2015 o 20h47

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Małe ogłoszenie

Jako, że dwie osoby odeszły, trzeba będzie coś na to poradzić. Jedna osoba na zastępstwo już się zgłosiła, ale póki co, kontynuujemy w czwórkę. Spieszyć się nie musicie, dopóki nie znajdę kolejnej osoby i nie uzgodnię, jak będzie z poprzednimi postaciami.




Doli

Wywiązała się krótka rozmowa odnośnie tego, co mamy robić. No kurcze, mówię, że iść po tamtych, to marudzą! Pf! Jak tu ludziom dogodzić! No ale... Problemem był też brak wody. A mogłam umrzeć w jakiś przyjemniejszy sposób niż z pragnienia, ale ze mnie idiotka. Heh.
- Cholera jasna - rzuciłam ze śmiechem. - Ktoś nieźle kombinował, zostawił nagrania, żebyśmy współpracowali... Nie mógł nam zostawić jakiejś wody albo szamki?! - po raz kolejny zaśmiałam się. Co prawda nie powinnam, ale biorąc to na logikę - czemu? Po co, skoro niedługo i tak umrzemy przez nasze potrzeby fizjologiczne? Jeśli ktoś mi powie, że zrobił to specjalnie - musi mieć jeszcze bardziej nasrane we łbie ode mnie. A z nudów na wakacjach paliłam muchy, osy i komary żywcem zapalniczką żarową.
- Ejj, dokąd? - rzuciłam w stronę białowłosej uciekinierki, po czym skinęłam w stronę Larkina, byśmy za nią poszli. Jak tak wszędzie wszystkich pozostawiam, to się koniec końców rozproszymy. Albo jeszcze lepiej - ktoś wpadnie na genialny pomysł zejścia na dół, a po tym, co tam usłyszałam, wolałabym się na razie tam nie przemieszczać.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#53 14-08-2015 o 03h27

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Larkin Alan Lloyd
Nie mógł się nie roześmiać, słysząc uwagę Doli. Osoba, która ich tu zamknęła wykazywała się jednocześnie logiką i kompletnym jej brakiem... albo miała wyjątkowo spaczone poczucie humoru.
Zdziwiło mnie zachowanie Layli, w jednej chwili mi przytakuje, a w następnej dokądś samotnie pędzi? No pięknie, jeszcze tego brakuje, żebyśmy się pogubili, biegając w tych ciemnościach. Znaczy, ja mam światło, ale rezerwy magiczne też wymagają odnawiania, więc nie mogę bez przerwy robić za żarówkę. Chociaż póki co jest to dość odległy problem.
Pobiegliśmy z drugą z dziewczyn za pierwszą. Bo i co innego mogliśmy w tej sytuacji zrobić? Czułem, jak napakowane do wewnętrznych kieszeni płaszcza książki obijają się o moje żebra. Mało to komfortowe, ale w tej chwili nic na to nie poradzę.

Offline

#54 14-08-2015 o 04h56

Miss'na całego
Rillianne
...
Wiadomości: 351


Layla Leavell

Dziewczyna nie spodziewała się porwać za sobą tłumów (to znaczy, w tej konkretnej sytuacji, dwóch dusz). I nie miała najmniejszej ochoty dokonywać tego cudownego precedensu znajdując się w niekomfortowym położeniu. Chociaż, tak naprawdę, oni nie nabrali się na charyzmatyczne gadki dziewczyny - trzymali się instrukcji z taśmy. Natomiast Layla wolałaby zjeść własne obuwie niż przyznać, że zapomniała o tamtym chłopaku. Okej, cholernie głośnym, niesamowicie irytującym, ale jednak wciąż żywym. Tak sobie tłumaczyła, że przecież nic złego mu się nie przytrafiło i wciąż nie ma krwi na rękach... a ponieważ nie słyszeli agonalnych wrzasków - jest na to szansa.
Jednak nie mogło być zbyt pięknie, w końcu znajdują się w jakimś koszmarze, zatem życie zweryfikowało plany czerwonookiej w myśl starego porzekadła, że jak się człowiek śpieszy to się sam diabeł cieszy. Albinoska mogła się założyć, że nie tylko diabeł będzie rechotać z widowiskowego upadku, którego oglądanie zafundowała Doli i Larkinowi. Ot, w jednej chwili trzymała pion, w drugiej... już niekoniecznie. Potknęła się o niezidentyfikowany przedmiot (równie dobrze mogły być to jej własne nogi) i z hukiem rąbnęła na podłogę.
- Miałam nie wyzywać, ale się, kurczę, nie da... – wymamrotała z twarzą przyciśniętą do brudnych desek. Teraz już było jej wszystko jedno.


***
Wyjeżdżam na wieś (Borze Sosnowy, za jakie grzechy? :C), nie wiem, jak będzie tam wyglądać sytuacja z internetem. Postaram się pisać, ale to się dopiero okaże na miejscu.

Offline

#55 27-08-2015 o 13h54

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



Emil Johnson

Rozmyślał tak chwilę nad tym co by mógł a co by nie mógł, przy okazji dołując się samemu. Normalnie nawet mu schizofrenia do tego nie potrzebna, aby po sobie jeździć w myślach głosem, po swoim najczulszym punkcie. Chyba najczulszym.
i rozmyślał tak dalej. I rozmyślałby jeszcze dalej, gdyby nie zauważył czegoś. Nadstawił ucho, i czekał. No właśnie. i tu jest ten problem. Kompletna cisza. Przystawił oko do jednej z dziurek chcąc zajrzeć do sąsiedniego pokoju (Tak, kompletnie zapomniał, że nic nie widać w tych egipskich ciemnościach).
- Ej, Shuyler. Jesteś tam jeszcze, prawda? Nie zdechłaś mi nie? Ej! - Rzucił się przerażony i natchniony chwilą, odsunął się od ścianki i kopnął w nią z całych sił.
Nic. Zero odezwu. Tylko parę kafelek i gruzu spadło pod wpływem drgań. Nie widział też, czy czegoś nie udało mu się zrobić tej ściance, więc odruchowo sięgnął po latarkę. A gdzie~! Gówno tam a nie sięgnął!
Zakląłby, gdyby nie miał psychicznej przed tym blokady, wywołanej strachem przed usłyszeniem tego przez nauczyciela, rodzica, czy moherowej babci.
- Em... - Zaczął nie do końca pewny, czy to mądre krzyczeć do trupa. Zaraz pacnął się w głowę, że przeciesz trupem jeszcze nie jest. Chyba... - Pójdę poszukać Doli. - Wytłumaczył się gestykulując w stronę kierunku swojego wyjścia, choć i tak nie było tego widać.
Czekał chwilę, aż usłyszy jakieś zabronienie, ale potem kiedy niczego nie usłyszał, zmieszał się tylko jeszcze bardziej. Odwróciwszy się i nie widząc przed sobą drogi chciał włączyć latarkę... Achaa... Obiecał sobie że już nigdy więcej jej nie pożyczy. Nawet jak stąd wyjdą. Wyciągnął ręce przed siebie i zaczął iść, jak sądził, po prostej linii do wyjścia. Po chyba wiecznej chwili błądzenia w ciemnościach, natrafił palcami na potłuczone kafelki.
Zaczął panikować.
"O nie, nie, nie! Co jest?! Gdzie są te drzwi?!"
Latał dłońmi po ścianie, to w górę, to w boki, w dół, przez strach nie zwracając uwagi na ich poranienie ostrymi końcami płytek ściennych. Kiedy po kilku krokach w prawo i zjechaniu trochę niżej, natrafił na klamkę, odetchnął z niewyobrażalną ulgą. Wręcz aż było to słychać, w tej niemej ciszy.
Nacisnął ją i wparował do drugiego pokoju, zamykając drzwi. I tu, przełamał barierę, i po raz pierwszy w życiu przeklnął. Solidnie. Znaczy, nie. Zrobiłby to, gdyby mu głos nie ugrzązł w gardle. Przeklął tylko w myślach. Spanikowany bał się chociażby drgnąć.
No bo, po pierwsze - jak znowu pójdzie tak "prosto", to tym razem nie natrafi na zimno kafelek, albo chropowatość cementu, tylko na to żrące... coś. Czy tam trujące. A tego by nie chciał - już nigdy, przenigdy, nawet nie da potrzymać komuś JEGO latarki. A po drugie - tu ma być niby niebezpiecznie. Tak bynajmniej powiedział on, choć on wszystko uważa za niebezpieczne. Jedyny wyjątek to to co zazwyczaj ma w swoim OSP - cała reszta jest niebezpieczna niemal zawsze. No więc co jeśli coś dopadło tę dziewczynę, i dlatego tk długo nie wraca?
Chłopak stał jak sparaliżowany, panicznie się bojąc, że to coś może tu również być w tej chwili. Przyszło po niego i jak tylko wykona najmniejszy ruch, to go zauważy. Więc nie ważył się nawet drgnąć i kłócił się z sobą, czy może tak tu zostać, czy nie może i ma ruszyć jej poszukać. I swojej latarki.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (27-08-2015 o 13h55)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#56 06-09-2015 o 15h43

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Larkin Alan Lloyd
No i tak sobie biegliśmy, w sumie nie wiadomo gdzie i po co. Layla na przedzie, a Doli i ja (z obijającymi się po żebrach książkami skrytymi w kieszeniach płaszcza) tuż za nią. W innych okolicznościach pewnie byłoby to zabawne, ale w obecnej sytuacji było ździebko przerażające.
Nie do końca zrozumiałem co się stało chwilę potem, Layla w pewnym momencie po prostu zniknęła mi z oczu, a ja poczułem, że o coś się potykam i ląduję górną połową ciała na brudnej podłodze, a dolną na czymś miękkim i wyżej położonym.
Światło nad moją głową zamigotało. Zaklęcie również nie było pewne, co się właściwie przed chwilą wydarzyło. Wyszeptałem wzmocnienie i w zielonkawej poświacie rozejrzałem się dookoła.
Czymś miękkim (a przy okazji tym samym, o co się potknąłem) okazała się oczywiście białowłosa dziewczyna. Podnosząc się niezgrabnie usłyszałem jak mamrocze pod nosem coś o wyzywaniu. No pięknie, pewnie ma mnie teraz za kompletnego idiotę. Podszedłem w jej kierunku i przykucnąłem, wyciągając do niej rękę, żeby pomóc jej wstać.
- Wszystko w porządku, Layla? - zapytałem.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3