Lilith Lynch
Jej Pani wiedziała jakich słów użyć, aby wywołać na twarzy dziewczyny jeszcze większy uśmiech. Słysząc tylko, że już są w rezydencji i będzie można ich spotkać na każdym kroku, wprost nie mogła opanować ekscytacji, którą chyba najlepiej wyraziła, odsuwając się na krok od panienki Elizabeth, aby wesoło klasnąć dłońmi. Była tak ich ciekawa.. Kim są, skąd przybyli, czym się zajmują na co dzień, co lubią jeść, jakie mają hobby, czy często podróżują.. Z każdą chwilą miała w głowie coraz więcej pytań, którymi zamierzała obsypać gości.
- Ależ oczywiście, że nie. -odparła z uśmiechem na wyrażoną przez jej Panią nadzieję, choć lekko ją nią zdziwiła. Jak mogło im to przeszkadzać? Przecież mieli za gości najprawdziwszych ludzi - rasę tak nadzwyczajnie zwykłą, że aż niezwykle ciekawą! Poza tym mogą uszczęśliwić w ten sposób panienkę Elizabeth, co było dla Lilith największym zaszczytem.
W kuchni pojawiła się Vesper. Dziewczyna odkąd pamięta miała co do niej mieszane uczucia. Głównie przemawiała przez nią niechęć do wiedźmy, gdyż to najczęściej ona denerwowała jej Panią, czego Lilith nie mogła ścierpieć. Jednak w jej towarzystwie zawsze było tak ciepło, co jej kocia natura wręcz uwielbiała. I jak tu można darzyć ją tylko jednym, konkretnym uczuciem..?
Nie skupiając na sobie uwagi nikogo, co często było jej nie w smak, usiadła na blacie kuchennym, lekko machając spuszczonymi nogami. Odprowadziła wzrokiem swoją Panią, po czym znudzonym wzrokiem przypatrywała się to Vesper, to pracy Foxiny. Jednak gdy tylko wiedźma wyjęła ciasto, oczy Lilith zaiskrzyły, a ona spoglądała już tylko na tą cudną słodycz. Koty wprawdzie z natury nie czują słodkiego smaku, jednak ona jest o tyle uprzywilejowana, że ma bardziej rozwinięty ten zmysł od zwykłych kotowatych, bogacąc się o ów kupki smakowe rozróżniające ten smak. A gdy tylko w nim zasmakowała wprost go pokochała. Jaka szkoda, że jej kocięta, nie mogą czuć na podniebieniu tą niebiańską słodycz..
Z tych myśli wybił ja niepokój, który wyczuła u swojej Pani. Zmartwiło to ją, co można było dostrzec w wyrazie jej twarzy. Nie lubiła, gdy panienkę Elizabeth ogarniały jakieś negatywne emocje, dlatego gdy tylko pojawiła się z powrotem w kuchni, chciała zraz dowiedzieć co się stało, aby móc przegnać ten niepokój u swej Pani. Jednak ów pytanie zamarło jej w gardle, nigdy się nie wydobywając, gdy zrozumiała, że chce o tym porozmawiać na osobności z Vesper. Lilith nad wyraz szanowała jej wolę, więc mimo swoich chęci została w kuchni, jedynie odprowadzając panienki wzrokiem. Foxina, dokończywszy posiłek, także ulotniła się z pokoju, zostawiając dziewczynę samej sobie. Wykorzystując okazję, że nie było nikogo w pobliżu, postanowiła podjeść sobie trochę tego ciasta, które wcześniej jadła Vesper. Ukroiła sobie spory kawałek, który mógł się wydawać być jak dla co najmniej dwóch takich osób jak ona. Jednak Lilith, choć wygląd na to zdecydowanie nie wskazywał, potrafiła być prawdziwym odkurzaczem na słodkości, dlatego taka porcja nie powinna zdziwić nikogo, kto ją zna.
Dziewczyna ledwie wbiła widelczyk w ciasto, a w kuchni pojawił się Richard. Na jej szczęście zdawał się nie dostrzec jej podjadającej deser, na czym zdecydowanie zbyt często już została złapana. Odetchnęła z ulgi, gdy wyszedł tymi samymi drzwiami, w których jakiś czas temu zniknęła panienka Elizabeth. Widziała, że zapewne kieruje się on do niej, jednak nie martwiła się tym. Choć czasem czuła niepokój względem jego osoby, uczucia jej Pani, jakimi obdarzała lokaja, a które Lilith wyraźnie wyczuwała, przeważały w jej osądzie nad mężczyzną. Już po chwili dostrzegła, że panienka rozpogodziła się, co i dziewczynę uszczęśliwiło, dodając jej jeszcze większej ochoty na zjedzenie ciasta.
