Laurel
Zadziwiającym faktem jest, jak bardzo percepcja sytuacji zmienia się wraz z jej przebiegiem. Albowiem o ile wcześniej obecność blondyna wydawała się drobnej istocie czymś nader przytłaczającym, tak po usłyszeniu warkotu silnika i ujrzeniu dwóch dwukołowych bestii, stało się niczym śpiew ptaków o świcie w porównaniu do za głośnej kosiarki.
Słysząc głos jednego z pobratymców, przeniosła wzrok z czarnych i lekko spranych trampek na twarz chłopaka o podobnym kolorze włosów. Zawahała się niesłychanie, ponieważ jakakolwiek odmowa była dla dziewczyny wysiłkiem tytanicznym, jednak w tamtej chwili korzyści takiego postępowania stanowczo przyćmiły świadomość o następującym po niej poczuciu winy.
Mimo, iż to nie było nic osobistego, gdyż zarówno Ariaela jak i Xaviera darzyła zaufaniem i sympatią (nawet, jeżeli wywołanymi z powodu na przynależność do tej samej rasy), to zbyt wielką obiekcję miała do tych urządzeń współczesnej motoryzacji, na których siedzieli.
Co prawda zgodziła się w duchu na bardzo rzadką z jej strony odmowę, to wciąż nie potrafiła rozkazać bladoróżowym ustom na wypowiedzenie tych kilku słów, jakimi by to zasygnalizowała. Chcąc jakoś dać im to do zrozumienia, uśmiechnęła się tylko przepraszająco, co powinni już potrafić rozpoznać, jako iż znali się nie od wczoraj, po czym ostrożnie, lecz zwinnie, ominęła chwilowych uczestników "konwersacji".
"Just one more step and you're six feet in a hole"- utwór zespołu Faith Or Fear wciąż brzmiał w słuchawkach, jednak te słowa usłyszała podczas kontemplacji nad podróżą z innymi do szkoły. Uznała to wtedy za dodatkowe ostrzeżenie, jakie wsparło białowłosą w dokonaniu wyboru.
Po włożeniu drugiej słuchawki i ponownym chłonięciu każdego dźwięku z dwóch małych głośników, kontynuowała swoją drogę do szkoły, robiąc to jeszcze wolniej, niż po wyjściu z domu. Mimo, iż groziło jej spóźnienie na pierwszą lekcję, to postanowiła do tego dopuścić, albowiem specjalnie na tę okazję przerobiła w nocy o jeden temat więcej z lekcji, jaką miała mieć jako pierwszą.
Na teren budynku wkroczyła bezdźwięcznie, jak to zwykła robić, po czym tak samo udała się do jego środka, gdzie najwygodniejszym miejscem na przeczekanie do dzwonka wydał się dziewczynie parapet. Może i niezbyt dyskretnie, jednak pracownicy placówki już dawno przestali zwracać uwagę na takie "wybryki" panny Clifford, która i tak nigdy nie udzielała satysfakcjonujących odpowiedzi na dotyczące wagarów pytania.
Przymykając oczy, oparła głowę o ścianę, kiedy w końcu dziewczynie udało się wygodnie usadowić na dość małym jak do tej czynności parapecie. W dodatku z kwiatkiem, odsuniętym przez szarooką gdzieś w róg. Było to coś przypominające stokrotkę, jednak z płatkami w kolorze fiołkowym. Nigdy nie była dobra z geografii czy biologii, toteż nie potrafiła rozróżniać gatunków roślin. W końcu tyle ich było...
Wiedziała, że w raz z nadejściem przerwy pryśnie cały ten względny spokój i cisza, dlatego też starała się jak najbardziej zagłębić w słowa i dźwięki muzyki, po raz trzeci tamtego ranka odbierając wiadomość, jaką przekazywał hipnotyzujący głos wokalisty. Mogłaby pozostać w tym stanie aż do pełni, gdyby nie fakt już zaludnionego i hałaśliwego korytarza, w którym czuła się jak malutkie dziecko na środku ulicy Nowego Jorku w godzinach szczytu. Zagrożona, zagubiona i przytłoczona.
Anthony jutro
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.