Elizabeth Devil
Nie zdążyłam odpowiedzieć jej na te bezsensowne zarzuty, kiedy po prostu wyszła. Przez chwilę stałam przy oknie i wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknęła kuzynka. Powoli podeszłam do biurka i usiadłam za nim, starając się pohamować to co rozbudziła niechcący Valentina. Wspomnienia zalały moją głowę. Te chwile w domu, tym prawdziwym rodzinnym domu. Poczucie bezpieczeństwa, zero problemów i zmartwień. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Mogłam chodzić gdzie chcę i jeździć poza granice kraju. Wszystko się zmieniło, gdy tylko przekroczyłam próg Funhouse. Tak samo jak tego pamiętnego dnia, do moich oczu napłynęły łzy. Już wtedy wiedziałam, że wszystko się zmieniło. Poprzednie życie zamknięto za niezniszczalnymi drzwiami, a ja sama zostałam zamknięta jak ptak w klatce. Normalnie bym powstrzymała łzy, ale byłam teraz sama i nikt ich nie widział. Po raz pierwszy od bardzo dawna pozwoliłam, by emocje robiły to co chcą. Schowałam twarz w dłoniach tęskniąc za starym życiem. Chociaż tutaj są dla mnie tak bliskie osoby, bez których nie wyobrażam sobie życia. Tylko czemu czuję się teraz tak samotna. Stanowczo takie rozmowy z kuzynką nie działają na mnie zbyt dobrze. Szybko przetarłam łzy i przywróciłam Elizabeth jaką każdy zna. Niezmienną w emocjach, chłodną i gotową zmierzyć się z przeciwnościami losu. Moje spojrzenie padło na różę, którą przyniósł Richard wraz z herbatą. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do stolika, by po chwili podnieść kwiat i przyłożyć go do nosa.
Mephistopheles Black
W czasie nieobecności dziewczyny znalazłem ciekawe zajęcie. Postanowiłem porozmawiać ze zmarłymi przy kieliszku wina. W sumie były to osoby, które tutaj zginęły ale nie potrafiły odpowiedzieć na moje pytanie. Jeden z upiorów (bo duchami tego nazwać się nie da) natarczywie błagał bym zemścił się na jego niewiernej żonie. Ciekawym jest, że on sam nie prowadził życia zgodnie z przykazaniami. Zaśmiałem się do niego i pokręciłem głową. W tym samym czasie jego dusza, zapłonęła piekielnym ogniem i upiór powrócił tam gdzie jego miejsce. Czyli do lamentowania w tym domu wraz z innymi. W tym samym czasie wpadła Valentina i jakby nigdy nic zrobiła sobie drinka. Gdy wypowiedziała imię tej wiedźmy dostałem szczękościsku, a moje zielone oczy zaświeciły. Lecz tak jak wczesniej szybko powróciłem do poprzedniego stanu.
- Chcę tylko to co jest moje. Ta cała wiedźma nie jest mi do szczęścia potrzebna -odpowiedziałem przyglądając się z uwagą winu w kieliszku.- Cierpi? Też bym to z radością obejrzał. W końcu jeśli jest tak czysta to niech czuje ból jak ci cholerni święci.
Stanowczo temat Devil nie działa na mnie przychylnie. Zrobiłbym wszystko by zobaczyć jak cierpi, albo raczej coś innego. Jak skala się grzechem, który w końcu zniweluje tą otaczającą ją czystą biel! Wtedy będę mógł zachowywać się przy niej tak jak ja chcę.
- Ale lepszym od cierpienia byłoby ujrzeć jak załamuje się nad popełnionym przez nią złym występkiem! -podzieliłem się moimi spostrzeżeniami.
Kolejne zadane pytanie na chwilę zignorowałem i przyglądałem się dziewczynie. Ma bardzo wybuchowy charakter i może się przydać. Nie tylko do zabawy, ale i do wcielenia mojego planu w życie. W końcu jest już moja co udowodniła wcześniej i teraz wracając. Wyciągnąłem rękę i zacząłem bawić się jej włosami, co chwile muskając ręką jej szyję. Przy tym na mej twarzy widniał uśmiech, ale nie ten szalony. Był to uśmiech specjalnie zarezerwowany dla kobiet, które chciałem wykorzystać.
- Książkę piszesz? Po prostu tutaj przybyłem, by odebrać własność mego rodu.
Ostatnio zmieniony przez Asuu (20-01-2015 o 22h21)
Zapraszam na mojego bloga *Klik*