Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 ... 8

#26 18-07-2014 o 15h55

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u

Koujaku już od samego początku tego zwariowanego dnia, na który składało się smutne pożegnanie z kochanym tatami oraz wszystkimi japońskimi zwyczajami domowymi na rzecz ciasnego pokoju w szkolnym internacie, wiedział, że zdarzy się coś co najmniej niespodziewanego. Nauczyciele w jego liceum od zawsze znani byli jako ci z najbardziej oryginalnymi pomysłami, tego podważyć się nie dało, ale przeczucie dawało mu znać, iż dzisiaj przejdą samych siebie. No i cóż... Nie przeliczył się, jak widać. Co prawda przez myśl mu nie przeszło, że zarzucą tematem 'małżeństwo', a potem pokierują tym w taki sposób, ale też nie zdawał się tym specjalnie martwić.
Jedni jęczeli niczym męczennicy skazani na ubiczowanie, innym było w sumie wszystko jedno, zaś nieliczni przyjęli absurdalny wymysł dorosłych z choćby niewielką dozą entuzjazmu. Tak, jak np. Kou. Może i nie było zaskakującym, że uśmiechał się ciepło, bo robił to codziennie, jednak bardziej wprawieni w obserwacji bez problemu dostrzegliby, iż tym razem jest bardziej podekscytowany, niż zwykle. W milczeniu, bo tak lubił najbardziej siedząc samemu w ostatniej ławce pod oknem, obserwował koleżanki i kolegów, ich reakcje oraz szepty pełne niepewności co do tego jaki kij im się trafi. Jeśli zapytacie Shinobi, jak nazywano go od czasu oficjalnego wcielenia w życie Benishigure, jemu było to doprawdy wszystko jedno. Był jedną z tych osób, którą lubili właściwie wszyscy, a on sam akceptował każdego, dzięki czemu nie odczuwał większego stresu związanego z dobieraniem ich w 'losowe' pary. Tak więc się stało, że gdy ogłoszono go jako nowego męża, a może żonę, Lucasa zdawał się być takową decyzją niewzruszony. Posłał tylko spokojne spojrzenie w stronę partnera siedzącego stosunkowo niedaleko, zaraz zabierając się za analizowanie dalszej części listy.
Wreszcie dzwonek ogłosił koniec tej jakże intrygującej lekcji, po której Koujaku i jego towarzysz od razu podeszli do siebie.
- Nasi nauczyciele muszą się bardzo nudzić - stwierdził wesoło, od razu zabierając od Lucasa jego torbę w pewien sposób pokazując mu kto w tym związku jest kim. Oczywiście nie robił tego w żaden sposób agresywny czy coś takiego. Właściwie był dość delikatny w tym geście, jak na Kou przystało. Zresztą, komu chciałoby się o tym czytać.

Offline

#27 18-07-2014 o 17h17

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Westchnął cicho na słowa Kou.
- Nudzić to chyba mało powiedziane.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, widząc jak zabiera jego torbę. Tak jak myślał, więc będzie musiał odgrywać żoneczkę. W sumie... nie będzie to taką najgorszą rolą. Nie miał pojęcia w jakim stanie zostawia pokój jego partner. A cóż, Lucas raczej wolał, aby wchodząc do niego się nie zabić o ... cokolwiek? Chociaż Kou to tak sympatyczny chłopak, iż sobie nie wyobraża za bardzo, aby zostawiał po sobie chlew gorszy niż w oborze. Poza tym Lucas miał naturalny talent do gotowania - i nie ukrywał faktu, że to mu się podobało. Może jakoś ten rok się ułoży. Nadzieja matką głupich, tak?
Skąd w ogóle wpadł im taki pomysł do głowy? Chyba nie liczą, że najbardziej zajadli wrogowie, albo osoby które po prostu działają na siebie nawzajem jak czerwona płachta na byka będą ćwierkocząc udawać szczęśliwe małżeństwo. Przykład idealny stanowili Ryan oraz Charlotte. Przecież to się nie może udać, oni będą drzeć koty dzień w dzień - nie mówiąc zapewne o próbach chłopaka o podtekście seksualnym... I tak cały rok? Nie widzi tego.
Wychodząc zerknął spod byka na brązowowłosego zboczeńca, czekającego na swoją "żonę", mijając go bez słowa. Kątem oka sprawdziwszy, że Kou za nim idzie ruszył do sali piętro wyżej, gdzie miała mieć miejsce następna lekcja. Przysiadł na ławce naprzeciwko niej, śledząc wzrokiem swojego "męża". Nie powinno być aż tak źle...

Offline

#28 18-07-2014 o 18h56

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Link do zewnętrznego obrazka

Wszedłem do klasy ze wszystkimi jednak byłem niezbyt dzisiaj rozgarnięty. Dopiero po przemowie naszej kochanej Frances zrozumiałem o co chodzi. Cicho westchnąłem i wyjąłem notatnik. No po prostu wspaniale... Będę miał męża albo żonę ,gdzie to pierwsze jest o wiele bardziej prawdopodobne. Mimowolnie kątem oka spojrzałem na Ryana i po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Za chiny bym nie chciał być z nim w parze.
Zacząłem obgryzać końcówkę zielonego ołówka, zastanawiając się czy to co napisałem jednak się nadaje, czy można zaliczyć jako śmieć. Jestem strasznie samokrytyczny przez co większość moich wierszy albo tekstów piosenek leci do kosza. Czasem koledzy wyjmowali takie teksty ze śmietnika i obsypywali mnie masą pytań dlaczego wyrzuciłem coś tak świetnego. Zawsze odpowiadałem ,że to z powodu nieudolności naszej wokalistki na co ona się złościła.
Na nieszczęscie Elizabeth zrezygnowała z pasji i nasz zespół się rozpadł. Nikt nie wie że w ogóle do czegoś takiego należałem. Dodatkowo nikt by w życiu nie pomyślał że gram na gitarze elektrycznej. O skrzypcach elektrycznych wiedzą wszyscy a także o moim zamiłowaniu do tańców towarzyskich.
Moje rozmyślania przerwał odgłos pocierania kredą po tablicy. Spojrzałem w tamtą stronę i przyglądałem się jak Frances wypisuje nasze imiona. W końcu zobaczyłem siebie i zanim ta dama napisała trzecią literę imienia drugiej osoby, już wiedziałem kto to.
Spojrzałem w stronę Florence. Zawsze mogło być gorzej... Gdy zabrzmiał dzwonek ogłaszający przerwę podszedłem do ławki w której siedziało pomarańczowowłose stworzonko.
- Idziemy kochanie?
Przynajmniej nie trafiłem na tego brązowowłosego zboczeńca. Uśmiechnąłem się delikatnie w strone dziewczyny i wyciągnąłem w jej kierunku dłoń. Mamy się przecieć zachowywać jak małżeństwo nieprawdaż?


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#29 18-07-2014 o 18h59

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Charlotte Claire Frossard

Z coraz większym obrzydzeniem obserwowała jedzeniowe poczynania chłopaka. Jej mina wyrażała więcej niż tysiąc obelg i epitetów. Czemu akurat to miejsce zostało wolne...w sumie to nie ma się co dziwić. Pewnie już nie raz próbował obmacywać kogoś, właściwie to wszystkich.Kiedy usłyszała z jego ust słowo skarbie skierowane w jej stronę zacisnęła usta a jej policzki zrobiły się jeszcze bardziej blade. Gdy usłyszała dźwięk przejechania paznokciami po tablicy zasłoniła uszy. Fran zaczęła wypisywać pary, wtedy wstrzymała oddech, gdy zobaczyła swoje nazwisko obok nazwiska tego...[cenzura] zboka zaczęła martwić się o swoje zdrowie psychiczne i cnotę. Przecież on jest do wszystkiego zdolny... wychwyciła współczujące spojrzenie  Lucasa i kącik jej ust uniósł się lekko w niedowierzaniu. Ktoś sobie żartuje prawda? Ona z tym napalonym na wszystko co nie ucieka na drzewo, albo i ucieka zbokiem ma udawać małżeństwo. Będzie musiała trzymać miotłę i co tylko się da w pogotowiu, bo inaczej jeszcze temu świrowi wpadnie do głowy jakiś kudłaty pomysł...choć nie, on tylko takie ma. Kiedy znów zwrócił się do niej per skarbie ciśnienie mimowolnie jej podskoczyło. Wstała, a krzesło upadło z hukiem.
~Ani mi się śni bawić się w takie szopki z kimś takim jak TY!!!! I nie waż mi się więcej zwracać się do mnie tak samo jak do swojej prawicy!!! Rozumiesz!!!
Blada jak ściana, wkurzona jak osa zarzuciła rudymi lokami jak to zawsze miała w zwyczaju, podniosła krzesełko i wzięła torbę. Szybkim krokiem wyszła z klasy mijając wiecznego zboka.
~ Nie doczekanie jego. Skarbie...pfffff prędzej utopię się w łyżeczce herbaty niż będzie udawać żonę tego...
Zdenerwowana stanęła pod ścianą i znów tupała noga w podłogę, próbowała się uspokoić, ale znając nauczycieli nie ma żadnych szans na obalenie tego projektu, czy nawet zmianę pary.


I Atsuko Sekine I
Siedziała przerażona i zdezorientowana w jednej  z pierwszych ławek, wychwytywała każde słowo które wypowiadała Fran.  Pary, ona z chłopcem? Policzki Atsu zrobiły się czerwone, do oczu napłynęło kilka łez. Jeśli trafi na kogoś strasznego? Jak na przykład Ryan, przecież on jest straszny. Niebiesko-włosa zagłębiła się w swoich myślach ignorując wszystko co dzieje się w klasie. Z kim ona ma być w parze, przecież woli unikać większego towarzystwa i nie ma tu tak wielu przyjaciół. Gdyby nie ojciec nie trafiła by do tej szkoły, ale oczywiście tatko jak zawsze powtarzał ; " będzie fajnie zobaczysz" , " maja tam wiele ciekawych projektów, będziesz się dobrze bawić". Choć skończyła i tak lepiej niż jej brat który przypadkiem wylądował w klubie dla motocyklistów w wieku dwunastu lat. Nagły pisk wyrwał ją z zamyślenia, z niepokojem obserwowała kto został jej przydzielony. Gdy zobaczyła imię, od razu odetchnęła. Jedna z najmilszych osób w klasie. Ucieszyła się bo bardzo lubiła Step, zaczęła szukać jej wzrokiem po klasie, choć jej uwagę przerwał nagły huk wywołany przez zdenerwowaną Char. Biedna trafiła w łapy tego przerażającego gościa. Atsu zrobiło się szkoda dziewczyny, ona pewnie popłakała by się na jej miejscu.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (19-07-2014 o 18h20)

Offline

#30 18-07-2014 o 20h08

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Wybacz Iku, nie mogłam się powstrzymać >w< Będziesz wiedzieć, jak przeczytasz :3

Link do zewnętrznego obrazka

Ohhhh~ Jaki ona ma słodki bulwers~ I jeszcze dochodzi ten jej francuski akcent.  Ten charakterek rudych kobiet to on uwielbiał, nie wiedział kto dobierał mu parę, ale chyba stópki mu wycałuje. Ale na tym koniec, nie będzie molestował jakiś starych pryków, toć to on ma gust! Wysłuchał to wszystko do końca i westchnął.
- Nie uważasz droga żono, że nie powinnaś się tak zwracać do swojego kochanego męża?
Wyszła z sali jak błyskawica. No, bynajmniej jej drzwi otworzył, na tyle jest gentlemanem. Spojrzał na zmaltretowane krzesło... Miało przekrzywioną nogę. Ehh, chyba będzie musiał nauczyć co nieco delikatności swojej drogiej małżonki, toć to nie wypada aby kobieta była tak brutalna... Westchnął i poprawiając torbę na ramieniu ruszył jej śladem, cicho podgwizdując pod nosem. A odnośnie prawicy... Mięśnie trzeba mieć tak? Natomiast sposób ich wyrabiania przemilczmy - choć zdziwilibyście się, Ryan wcale nie nabył ich w "ten" sposób. Od czegoś wynaleziono taki przedmiot jak hantla. Nie wiem, co chciała od jego prawej ręki, przecie to zacne jest! Podążył za nią schodami piętro wyżej i przystanął obok, ręce schowawszy do kieszeni. Zaczął nucić pod nosem piosenkę Within Temptation z Piotrem Roguckim o tytule Whole World Is Watching... Niesamowicie wpadała w ucho i nie mógł się jej pozbyć z głowy.
- Nie będziesz miała nic naprzeciwko, gdy przyniosę swoją wieżę stereo do pokoju i będę coś puszczał, hmm?
Pochylił się lekko, spoglądając na twarz naburmuszonej dziewczyny. Ehh, tak łatwo się irytuje jego skarbek. Te kobiety~

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (18-07-2014 o 20h10)

Offline

#31 18-07-2014 o 20h10

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka

        Łatwo się było zorientować, że Alexsandra zdziwił owy przebieg wydarzeń. Wszystko działo się w bardzo szybkim tempie, a on zastanawiał się, co go podkusiło do tego, by wybrać akurat tę szkołę. Słyszał przecież, że nauczyciele mają czasem dziwne pomysły, mówiono mu o zmiennych humorkach, wyjątkowo interesujących lekcjach... Ale tego nigdy by się nie spodziewał! Co to miało być? Całoroczne przygotowanie do życia w rodzinie? Pary już poustawiane... Cholera jasna.
        No ale, jak się bawić, to się bawić, nie? Co z tego, że jakiś biedny chłopak mógł trafić na jakiegoś zboka... albo co gorsza, jakaś niewinna dziewczyna! Udawanie małżeństwa przez cały rok... ha, ha... dobre. I dyrekcja na to pozwala? Serio?
        Ale chyba większość ludzi z klasy nie jest taka zła... I wtedy przypomniała mu się mina Ryana. Mimowolnie jego wzrok powędrował ku temu psychopacie. Jeśli na niego trafi, chyba się potnie łyżką.
        Wtedy właśnie jego wzrok przykuła przewodnicząca klasy, która zaczęła mówić o kolejnej rzeczy. Miła dziewczyna, ale stawia na swoim, co widać choćby w zachowaniu sprzed chwili. Ta pewność siebie w jej głosie była trochę irytująca. Tym bardziej, kiedy ogłaszała takie wiadomości. Aż można byłoby pomyśleć, że nawet przyłożyła się do tego pomysłu. Mimo wszystko, jakoś ciężko było mu w taką myśl uwierzyć, nawet jeśli sam ją sobie podesłał. Kto w tym wieku chciałby być w związku małżeńskim? Siedemnaście lat! Ludzie, dopiero co niektórzy mówić się poprawnie nauczyli!
        Fran skrobała po tablicy kredą. Miał wrażenie, jakby coś utknęło mu w gardle, ale zaraz niemal całkowicie znikło, kiedy obok nazwiska Ryana nie pojawił się on. Przynajmniej tyle szczęścia... Współczuł jednak biednej Char. Nie był pewien, czy ta dziewczyna zasłużyła na taki los...
        I znów otworzył ze zdziwienia usta, spoglądając na ostatnią parę, jaką wypisała Pani-Kolorowe-Włosy. Nie wiedział, czy się cieszyć, czy też nie. Całkiem nie miał pojęcia, jak na taką sytuację zareagować. Nieświadomie musiał otworzyć usta, ponieważ zaraz podszedł do niego Pan-Wiecznie-Niewyżyty i je zamknął.
       Psychopata, którego obawiali się chyba wszyscy ludzie obu płci.
    - Pilnuj się, jeszcze Ci mucha wleci~
        Alex odsunął się, patrząc w oczy Ryana spokojnym spojrzeniem. Wydawał się być w szampańskim nastroju. Czyżby gwiazdka dla niektórych przyszła wcześniej?
    - Dzięki, nie boję się owadów.
        Chłopak jednak szybko poszedł dalej, w kierunku biednej rudowłosej dziewczyny. Alex wstał z miejsca, zakładając na szyję słuchawki, czy jak to mówiła polonistka w jego starej szkole, kolczugi. Westchnął, zakładając torbę na ramię. Nie zdążył nawet wykonać kroku w przód, kiedy zmaterializowała się przed nim kochana przewodnicząca.
        Wydawało się, że nie wiedziała co powiedzieć, bo milczała chwilę ze skonsternowanym wyrazem twarzy. I szczerze mówiąc, on również miał pustkę w głowie. Na całe szczęście, Frances uwolniła go od tego zadania, rozpoczynając rozmowę.
    - Dobry, mężuniu, pora wstawać. I nie spać na lekcjach, o ile to możliwe.
        Że on nie potrafi nie sypiać na lekcjach? Alex jest po prostu za dobry na takie rzeczy, jak słuchanie i uważanie, ot co!
    - Żoneczko najdroższa - odparł z przekąsem.  - zmęczenie dopada czasem każdego, cóż począć. - Wyszedł z ławki, trzymając dłonie w kieszeniach spodni i - można powiedziec - garbiąc się z lekka. Włosy zasłaniały mu widok, ale nic sobie z tego nie robił. Rzucając z ukosa spojrzenie na Fran, przeszedł trochę za jej plecy i nie patrząc na nią dłużej, powiedział:
    - Mam nadzieję, że chociaż potrafisz gotować. - po czym ruszył wolnym krokiem w kierunku wyjścia z sali.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#32 18-07-2014 o 20h51

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Nie, skądże znowu, nie zirytowałam się w ogóle. Może tylko trochę nie spodobało mi się to "żoneczko", ale przecież nie mogłam po sobie tego pokazać. Świecenie przykładem, i tym podobne, w końcu mnie obowiązywały. Co nie znaczy, że sama miałam ochotę się w to bawić. Już wolałam te ich zeszłoroczne pomysły. Ale moja pozycja też miała swoje plusy przy tak nieodpowiedzialnych nauczycielach - miałam wgląd we wszelkie akta, dokumenty... Projekty czasem też. Nie, żebym zaraz wiedziała o wszystkim z jakimś większym wyprzedzeniem. Niewielkim, a oficjalnie dowiadywałam się dopiero od nauczycieli.
Odwróciłam się za nim, ignorując wzmiankę o gotowaniu. Nie miałam zamiaru stać przy garach, co to, to nie! Raźnym krokiem dołączyłam do Alexa, a moje dłoń zaraz znalazła się na jego plecach. Nie bez powodu. Zdecydowanie to nie on będzie nosił spodnie w tym związki, nie miałam zamiaru na to zezwolić. Na mojej twarzyczce wciąż widniał uśmiech, jakby nikt wcale nie zaburzył mego cudnego humorku.
- Wyprostuj się. Głowa do góry i trochę godności. - powiedziałam wesoło, zaraz po tym biorąc go pod ramię. Małżeństwo, tak? Chyba na jakieś patologiczne trafiłam... Ach, czyli nic niezwykłego ze mną! I tak miałam zamiar w tym roku zdać, choćbym miała mu coś zrobić przy tym. Otruć, coś odciąć... Cokolwiek, bez różnicy. Nie w mych planach było bycie uległą. - Odpoczywaj, lecz w nocy, a nie na lekcjach. To nie miłe, gdy ktoś mnie nie słucha! Masz więcej tego nie robić, rozumiesz? - świergotałam zadowolona, lecz spojrzenie jakie mu posłałam do najprzyjemniejszych zdecydowanie nie należało. Nie, żebym miała jakiekolwiek ukryte zamiary... Nie, poinformuję go o wszystkim, ale wieczorem.

Offline

#33 18-07-2014 o 21h15

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/25156.jpg

Słodziutka panieneczka nie odpowiadała, więc ze złośliwym uśmiechem odwróciłem się do niej plecami, dłużej nie tracąc swojej cennej uwagi na jej różową osobę. Bo po co...? Przecież jest tyle ciekawszych kobiet, na które mogę z miłym uśmiechem spoglądać. Niezbyt interesowała mnie ta płeć, ale chętnie zaprzyjaźniłbym się z jakąś dziewczyną. Wyrywalibyśmy razem chłopaków, pisaliśmy sms'ki, gadali przez telefon przez 5 godzin dziennie... Dosyć śmiesznie to brzmi, szczególnie z moich ust, ale taka prawda - faceci heteroseksualni (czyli te najlepsze dupy) bali się, że mogę w nocy zgwałcić - co było bardzo prawdopodobne - i, że ich cudowna cnota zostanie narusza przez geja. Ach, te strachy na lachy! A kobieta nie miałaby takich obaw, ani ja na nią chętki. Hmm... Wolałbym być dziewczyną. Bym miał, kogo chciał i kiedy chciał. Weź bądź taką Ayano! Tym uroczym, czerwonym szaliczkiem nie jednego już wyrwała!
Moją uwagę nagle przykuły nazwiska wypisane na tablicy. Oho. Czyli już wszystko ustalone. Już sobie staruszek wcześniej dopracował, kto z kim będzie się migdalił. Westchnąłem, zdegustowanym wzrokiem przejeżdżając po tablicy, w poszukiwaniu mojego szanownego nazwiska. Spark, Spark, Spark... O proszę. Ryan i nasza śliczna Charlotte. No, wyrazy współczucia z takim zboczeńcem. Chociaż, kolor włosów idealnie odzwierciedlał jej charakter - była wybuchowa, ostra jak brzytwa i władcza. Na pewno nie da się gościowi zdominować, a tym bardziej nie pozwoli mu na dwuznaczne zagrywki. I bardzo dobrze! Niech trochę się pomęczy z dziewczyną, odechce mu się małżeństw! O, jestem! W parze z... James'em. O jejku, nasz słodziutki James będzie skazany na niewyżytego homosia? Buahahahaha. Dam mu popalić.
Wstałem z miejsca, obdarzając wszystkich wokół szerokim uśmiechem. Może wcale nie będzie tak źle?
- Och, jak dobrze, że mi się panienka nie trafiła. - westchnąłem z ulgą, lecz widząc spojrzenia siedzących niedaleko mnie dziewcząt, natychmiast się zreflektowałem. - Bez urazy kochane, jesteście cudowne i piękne, ale jednak wolę kogoś innego.
Kogoś z jajami. Właśnie. Wolę kogoś z jajami. Z zabójczym uśmieszkiem na ustach i lekko przymrużonymi oczami, podszedłem do ławki James'a. Niezbyt go znałem, strasznie cichy był z niego facet, a ta cecha charakteru była moim kompletnym przeciwieństwem, jednak muszę przyznać - urodą to on grzeszył, oj grzeszył. Boże. To będzie najpiękniejszy rok mojego życia.
- No no, kochanie, zbieramy się - posłałem mu perskie oko,  po czym opierając się łokciami o jego ławkę zacząłem nucić na tyle głośno, aby mnie usłyszał. - Żono moja, serce moje! Nie ma takich, jak nas dwoje. Bo ja kochaaaaaam oczy twoje. Do szaleństwa, do wieczora!
Hmm... Chyba dobrze mu dałem do zrozumienia, że to ja noszę spodnie w tym związku. No bo cóż nie trafi do serca ukochanej osoby, jak piosenka przepełniona miłością prosto z otchłani duszy? Hehehe, może zacznę pisać ballady...
Wyjrzałem przez próg, na moment spuszczając wzrok z mojego niezaprzeczalnie kipiącego seksem partnera. Charlotte stała pod ścianą, a jej mina mówiła wszystko. No, też bym miał zwalony humor, gdyby Ryan mi się trafił. Chociaż, ja jestem silnym facetem i gdyby zaczął mnie napastować, obroniłbym się. A ona? Drobna, szczupła dziewczyna, którą najchudszy chłopak pokona w siłowaniu się? Biedaczka. Puknąłem ją lekko w ramię.
- Powodzenia, na pewno dasz sobie z tym zbokiem radę. - uśmiechnąłem się w jej stronę uroczo, posyłając buziaka. Miałem nadzieję, że chociaż przez to troszkę się uśmiechnie. Co jak co, ale lubiłem takie charaktery. A scenka, którą odstawiła w klasie, była totalnie super!

Ostatnio zmieniony przez Tamis (18-07-2014 o 21h17)

Offline

#34 18-07-2014 o 21h47

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Rei <3 noooo kocham Cię morko Ty moja
Charlotte Claire Frossard

Gdy spokojnie stała oparta o ścianę przyszedł ten... pseudo prześladowca. Jeszcze chwilę temu przysięgła by że nucił jeden z tych zacniejszych utworów. Uniosła pytająco jedną brew, nie możliwe żeby ktoś TAKI znał TAKIE utwory, przesłyszało się jej.  Za to spojrzała na niego wzrokiem rasowego mordercy mówiącym " Jeszcze krok i będziesz drugą Conchitą Wurst". Dostrzegła, że ma ładne oczy, szybko jednak się zreflektowała wilk w owczej skórze pamiętaj! Jednak z lekka się zawstydziła. Prychnęła pogardliwie gdy pytał o swoje radyjko. Serio jednak mają razem mieszkać,  czy dyrekcja jest niepoważna? Czyżby niż demograficzny, a może w przyszłym roku program nieletni rodzice? Westchnęła. Odesłała całusa Gilbertowi razem z ciepłym uśmiechem. Jeden z nielicznych facetów który nie działał jej na nerwy.
~ Skoro już musisz, tylko wylecisz z nim przez okno jeśli zaczniesz puszczać szmirę typu daj mi te noc. I jak będziesz próbował jakichś sztuczek ze mną zadzwonię po papę i kuzynów oni nie będą się szczypać z chłoptasiem twojego pokroju.
Zagryzła wargę i spojrzała w bok. Po jaką cholerę ten głupi program, a mogła posłuchać papy i pojechać do szkoły we Francji. Tam coś takiego jak ta sytuacja była by wręcz absurdalna.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (18-07-2014 o 22h01)

Offline

#35 18-07-2014 o 22h07

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Ryan taki wykluczony ze społeczeństwa. taki biedny, bo lubi sobie popaczeć na zacne ciałka kobitek xD Dajesz Iku, robimy koncert *^*

Link do zewnętrznego obrazka


Oho! Czyżby trafił prosto w dziesiątkę? Uśmiechnął się - jednakże nie jak perwers, który przedawkował dzienną ilość hentai'ów - widząc jej spojrzenie rozwścieczonego grzechotnika. Sam był zdziwiony, że na usta wypłynął w miarę normalny uśmiech. W końcu miał reputację zboczeńca, co zgwałci wszystko co nie zdąży przed nim uciec - wyżej wspomniany nie byłby niczym dziwnym.
Ona jest taka urocza~
Na moment odleciał myślami, zaczynając się zastanawiać czy nie jest przypadkiem masochistą... Nie, raczej nie. Chociaż? Nie. Raczej sadystą. Ale wyjątki się zdarzają, a dla tej płomiennowłosej istotki z ostrym charakterkiem może i by się nad tym poważnie zastanowił.
Słysząc jej komentarz, odsunął się do tyłu zaskoczony - parskając przy tym zdegustowany. Za kogo oni go mają? To, że podziwia smukłe nogi dziewcząt nie oznacza, że musi słuchać takie ścierwo jak "Miód, malina". Przecie jak on dopadnie tą osobę, która jako pierwsza wprowadziła na ich rynek muzyczny to... coś, to przekopie pół Internetu w poszukiwaniach jego adresu i mu nogi z mięśni pośladkowych powyrywa, a ciało wrzuci do rzeki na pożarcie rybom! Doprawdy, chyba będzie musiał zmienić swoją reputację - wiedział że się łudzi, ale chociaż niech znają jego gust muzyczny! Oparł się plecami o ścianę za nim, cicho wzdychając.
- To nie grozi w najmniejszym wypadku. Nienawidzę tandetnych piosenek typu "Jestem tępą dzidą!". Rock to co innego...
I tu rozległo się kolejne parsknięcie.
Pozostałe jej słowa przemilczał oraz przemyślał. Może i był okazem zdrowego mężczyzny, ale jak rzuci się na niego dorosłych, silnych i muskularnych facetów w ilości około siedmiu... Jak on wytrzyma cały rok w celibacie? Ale znowu musiał z nią udawać małżeństwo, taki był warunek zdania szkoły - z której miał ochotę jak najszybciej się wynieść... Zaraz, zaraz. Małżeństwo oznacza przywiązanie się tylko do jednej partne.... NIE! Nie chcę! Natychmiast otrząsnął się i wyrzucił z głowy te niedorzeczne myśli. Jakby mógł być przywiązany smyczą tylko do jednej jedynej. Wolne żarty. Bardzo zabawne.
Westchnął cicho i spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Jeszcze trochę zostało do rozpoczęcia lekcji. Rozejrzał się wkoło. Praktycznie wszyscy uczniowie byli zajęci sobą, więc mógł to zrobić - słyszeć mogła go tylko i wyłącznie Char, ale znając tą dziewczynę zignoruje go. Ciężkie było życie Ryan'a... Aby się odstresować, zaczął śpiewać piosenkę. Odchylił głowę do tyłu, lekko przymykając oczy - zezwalając aby melodia wypłynęła z jego gardła, kształtując się w słowa.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (18-07-2014 o 22h10)

Offline

#36 18-07-2014 o 22h16

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Patrząc na resztę par Koujaku mógł z ręką na sercu powiedzieć, że on i Lucas byli jedną ze zdecydowanie lepiej dobranych. Byli przecież w dość dobrych stosunkach, dodatkowo Japończyk stanowił osobę niesamowicie spokojną oraz tolerancyjną, więc raczej szanse, iż pomiędzy tą dwójką miałyby pojawić się wkrótce jakiekolwiek starcia było jak 0%. Teraz jedynym problemem mogła być już kwestia określenia dominacji w tym związku, aczkolwiek wyglądało mu na to, że ten o ciemniejszej skórze zaakceptował już fakt, że jego partner preferował nad nim dominować. Może brzmieć to nieco dziwacznie, jednak pozwalając mu na zajęcie się jego torbą, Lucas dał Kou do zrozumienia, iż może się nim opiekować tak, jak zajmowałby się kobietą.
W każdym bądź razie w przyrównaniu do innych nieszczęśników sytuacja tej dwójki zdawała się być nad wyraz komfortowa. Jeśli pytacie o kogo właściwie mi chodzi, za przykład można wziąć choćby Charlotte oraz jej mensza, którym, ku uciesze tłumów oraz nauczycieli, miał być od dziś uwielbiany przez cały świat (i nie jest to w żadnym razie sarkazm) Ryan, kojarzony przede wszystkim z definicją zboczenia zawodowego. Jeśli zapytać o zdanie Koujaku, jemu to było wszystko jedno, a właściwie uważał nawet, że to dobra okazja, aby wreszcie ten gość czegoś się nauczył. Po wszystkim u Shinobiego był spalony biorąc pod uwagę ilość skarg, którą dziennie otrzymywał młody Japończyk od swoich fanek świadomych tego, że ich ulubieniec i bożyszcze tłumów z miłą chęcią skopie szanowny tyłek każdego, kto zrani kobietę. Taki o z niego jest gentleman. Zresztą nie po to tyle pracował nad Benishigure oraz własnymi zdolnościami, żeby teraz olać potęgę trzymaną w zasięgu ręki.
Shinohara szedł kilka kroków za swoją żoną, posyłając machającym mu paniom znane w całym Savannah uśmiechy, chociaż jednocześnie w owym eleganckim grymasie był przekaz takowy, że 'Sorry kotku, ale jestem już zajęty'. To wyraźnie poruszyło cały jego plastikowy fanklub, ale nie żeby Kou przejmował się takimi rzeczami. Będąc już przy odpowiednim gabinecie, chłopak, mężczyzna już właściwie, położył torbę tuż obok towarzysza z zaciekawieniem podążając wzrokiem jednego oka, gdyż drugie było zakryte kurtyną jego zacnej grzywki, za innymi parami, które zdecydowanie przyciągały spojrzenia szkolnej tłuszczy. Nic dziwnego. Po wszystkim nie co dzień widuje się TAKIE pary. Oczywiście nikogo nie zdumiewało widzieć Gilberta z facetem, w końcu jego orientacja nie była dla nikogo zaskoczeniem, ale akurat to, że w parze był z nim James okazało się zaskoczeniem dla Kou.
- Gejparty jak nic - stwierdził Shinohara bardziej do siebie niż kogokolwiek innego oczywiście zaciągając przy tym mocno japońskim akcentem. I jedyne, co mogłoby człowieka teraz zaskoczyć, to iście szelmowski uśmiech rozciągający się na jego ustach, który sugerował, że coś się dzieje. A jak coś się dzieje...
- Myślę, że to będzie świetna zabawa! - oznajmił wreszcie na głos i wyraźnie dając całemu światu do zrozumienia, iż jeszcze nie usłyszeli ostatniego słowa. Kou mógł być postacią miłą, wręcz starszym bratem, ale nawet on lubił się czasem pobawić. Oj, ten rok zdecydowanie zapowiada się ciekawie!

Offline

#37 18-07-2014 o 22h18

Miss'Żółtodziób
RyoutaSakamoto
...
Wiadomości: 2

Link do zewnętrznego obrazka

Jakieś hałasy...
-Bądźcie tam cicho..- Mruknąłem. Szepty wszędzie... Zwykle spałem całą lekcję. Miałem taki wewnętrzny budzik który budził mnie na koniec. Ale dzisiaj to już było irytujące.
Podniosłem głowę znad ławki i ujrzałem bardzo poruszoną klasę. Ciągle o czymś rozmawiali, lecz z szarego końca sali ciężko było cokolwiek usłyszeć. Na tablicy dostrzegłem jakieś mazaje naszej kochanej przewodniczącej. Imiona? Odnalazłem swoje.. obok którego była Ayano. Od kolegów z ławki podsłuchałem że chodził o jakiś ważny projekt edukacyjny.. coś jak rodzina. W sumie myślałem o dumnym dziedzicu tak zajebistych genów jak moje. Teraz wszystko ułożyło się w jedną całość. Partnerka - rodzina - oraz pokoje 2 osobowe. Oni ewidentnie mają bzika na punkcie przetrwania gatunku. No ale jak mus to mus. Chociaż jeszcze nie zaaklimatyzowałem się w klasie jako uczeń z wymiany to coraz bardziej zaczynam lubić tą ciekawą szkołę.

Ostatnio zmieniony przez RyoutaSakamoto (18-07-2014 o 23h56)


Not, not, not, not, not, not for eating..

Offline

#38 18-07-2014 o 22h37

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Z braku zajęcia, a zainteresowany na kim to zawiesił wzrok jego mężulek, zaczął wodzić spojrzeniem kolejno po osobach w tłumie uczniów, przelewających się przez hol i przepychających jak na wyprzedaży w Biedronce. Wyłapał jakimś cudem Gilberta, który... był z Jamsem?! Tego to się szczerze powiedziawszy nie spodziewał... Może nawet lekko współczuł chłopaczynie. Nie jest tajemnicą orientacja tego pierwszego, a wnioskując z jego zachowania - na widok której twarz Lucasa przybrała taki wyraz "o.0" - może dorówna samemu, sławnemu Ryan'owi. Oby za bardzo go nie dręczył...
Mrużąc oczy dalej wodził wzrokiem po tłumie, aż wzrok zawiesił na czuprynie, która mocno wyróżniała się na tle innych ludzi. Czerwonowłosa Charlotte oraz wspominany już osobnik zgwałcę-wszystko-co-nie-zdąży-przede-mną-uciec... i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czyżby to napalone stworzenie spuściło z tonu? Nie rzucało się na nią? Nic? No proszę, nie wiedział co ona mu zrobiła, ale był pod wrażeniem. Obserwował, jak odchyla głowę do tyłu... i zaczyna śpiewać? Czyżby ich relacja przeszła już na śpiewanie miłosnych ballad? Szybcy są, a Charlotte tak się zapierała...
Wtedy z zamyślenia o wszystkim i o niczym wyrwał go głęboki głos Kou.
Ujął całe to zamieszanie jednym zdaniem, na które wybuchł gromkim śmiechem. Otarł łezkę, która spłynęła po policzku z powodu rozbawienia i starał się jako tako powstrzymywać jego następne ataki.
- Ty mnie kiedyś zabijesz, naprawdę.
Umrzeć ze śmiechu, przyjemna śmierć. Na kolejne słowa uśmiechnął się. Boże, łatwo go było przekonać do pomysłu dyrektora. Ale czemu miał by tego nie zrobić? Miał dobrego partnera, a obserwowanie pozostałych mogło być naprawdę niezłą zabawą~

Offline

#39 18-07-2014 o 23h09

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Jestem za /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/big_smile.png byle repertuar dobry był ^^
Charlotte Claire Frossard

On,on potrafił się uśmiechać? Nie żeby ją to zdziwiło, ale spodziewała się czegoś w stylu uśmiechu perwersyjnego zboczeńca ekshibicjonisty, który za chwilę ukaże ci co chowa pod płaszczem. Tym czasem jednak on uśmiechnął się jak człowiek...normalny człowiek. Jego twarz stała się o kilka procent milsza i nawet sama Char była w stanie stwierdzić że Ryan wygląda na normalnego chłopaka. W tej chwili czekała tylko, aż zobaczy czerwone niebo, krwawy deszcz i czterech gości na koniach podających się za jeźdźców apokalipsy. Choć nawet to by jej pewnie teraz nie zdziwiło. Odpowiadając na jej pytanie sprawił jej niezwykłą radość. Choć gust muzyczny ma na poziomie.
~ Rock, ciekawe...
Jeśli będzie ją wkurzał to zapoda mu metal, nikt nie wiedział, ale ognistowłosa miała słabość do takich utworów. Kiedy Ryan oparł się o ścianę obok niej miała ochotę odejść. Wtedy on zaczął śpiewać, szczerze gdyby to nie był Ryan jej reakcją było by coś w stylu Come at me, bro. Jednak powstrzymała się do zwykłego i jak, że taktownego podsłuchiwania jego śpiewu. Udając, że zainteresował ją mail od managera który właśnie sprawdzała w nowiuśkim telefonie. Hyhyhy dobrze mieć pracę, nawet jeśli jest się uczniem. Musiała przyznać, że brązowowłosy miał niezły głosik, cóż twarz też, dopóki się nie odezwał, albo nie chciał molestować czego popadnie.
~ Nieźle...- wypaliła, czego za chwilę żałowała, bowiem wydało się, że jednak słuchała Ryana.

Offline

#40 18-07-2014 o 23h12

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608


James Campbell

Nie chciałem nawet wiedzieć, czy Fran specjalnie przejechała paznokciem po tablicy czy przypadkiem. Lepiej też było nie pytać, nawet jeśli mój słuch na tym ucierpiał. Zresztą raczej i tak by się nie przejęła, bo od razu zaczęła wypisywać pary. I ta nagła cisza w klasie była wręcz zaskakująca. Mało kiedy ona panowała na naszych zajęciach. Choć teraz zależał od tego cały rok szkolny, wiec raz mogli poświęcić swoją uwagę. Wpierw i tak zwróciłem uwagę na to kto trafił na Ryana, jak chyba każdy na sali. Szczerze współczułem Char przydziału, nikt na pewno nie chciałby być na jej miejscu. Nie bez powodu, to był po prostu zbok gotowy przelecieć wszystko co się rusza. I to co się nie rusza pewnie też. Nie wątpiłem w to.
Nim zwróciłem uwagę na to kto jest ze mną w parze, podszedł do mnie Gilbert, co było raczej jednoznaczne w tej sytuacji. Więc to on miał być moją "żoną"? On chyba jednak sądził inaczej, tak odrobinkę. Trzeba było rozwiać jego marzenia.
- Nie przypominam sobie bym zezwolił ci na zwracanie się do mnie per kochanie. - odparłem tylko, powracając do pisania sms'ów z siostrą. Po co miałem się nim teraz przejmować, skoro to dopiero początek roku. I niech nawet nie próbuje nazywać mnie swoją żoną. On nią jest. Bynajmniej nie miałem zamiaru robić za babe w tym związku, o ile można to tak nazwać. Sam wstałem dopiero, jak Char i Ryan się juz stad ulotnili. Wyminąłem Sparka i ruszyłem pod następną sale, w której mieliśmy odbyć zajęcia. Jeśli chce zdać musi się bardziej postarać niż śpiewać tandetne piosenki, które kaleczą słuch ludziom. Przynajmniej takie było moje zdanie. Ciekawe tylko czy umiał gotować...

Offline

#41 18-07-2014 o 23h25

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Jeśli o to chodziło, to nawet mam oryginalny obrazek, jak Sou.. tzn, Alex tak obrywa xD
        Zdołał odejść zaledwie kilka kroków, kiedy poczuł, jak ktoś uderza go w plecy, co doprowadziło do ich wyprostowania się. Skrzywił się, jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Jedynie zacisnął palce na krańcach białej koszuli, jaką miał na sobie.
    - Wyprostuj się. Głowa do góry i trochę godności.
        Te słowa - w których dało się wyczuć nieskrywaną radość - jego najdroższej żony wywołały na twarzy Alexa uśmiech. Były w nim zawarte różne emocje. Rozdrażnienie, trochę irytacji, może histeria... Ta mała słodka dziewczynka o przykładnym charakterze potrafiła uderzyć. No ładnie. Ciekawe co jeszcze w sobie skrywa.
        I jeśli słowa "cicha woda brzegi rwie" okażą się w jej przypadku prawdą w najczystszej jakości, to w co on właściwie został wpakowany? Czy gdzieś tam na górze nie istniał ktoś, to znałby słowo "miłosierdzie" albo chociaż "litość?"
        Nim się obejrzał, już szedł z Fran pod ramię. Przewrócił oczami, chociaż miał ochotę zrobić to całą głową, aby wszyscy zauważyli co się tutaj wyprawia. Odwrócił się w drugą stronę, przyglądając z nikłym zainteresowaniem innym świeżo upieczonym nowożeńcom.
    - Nie jesteś moją matką, Fran. Daj se spokój.
        Słowa Alexa zostały jednak zagłuszone przez Panią-Kolorowe-Włosy.
    - Odpoczywaj, lecz w nocy, a nie na lekcjach. To nie miłe, gdy ktoś mnie nie słucha! Masz więcej tego nie robić, rozumiesz?
        Creepy... i to jeszcze takim słodziutkim głosikiem. Chyba ktoś tu chce ściągnąć spódnice i założyć spodnie.
        Brew mu zadrgała niebezpiecznie, a uśmiech stał się mało przyjemny. Tak się nie będziemy bawić.
    - To gadanie jest jak lanie wody - rzucił znudzonym tonem, nawet na nią nie patrząc.
        Zastanawiał się, co tak właściwie będzie robił razem z panią przewodniczącą. Nie znał jej najlepiej. I... skoro będą mieszkać razem, to gdzie? Miał szczerą nadzieję, że u niego. Podobał mu się jego pokój.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#42 18-07-2014 o 23h29

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/25156.jpg


Ach, Charlotte jest taka słodka! Ale w inny sposób, niż Florence - jej uśmiech był taki uroczy, że mimowolnie się wyszczerzyłem jak idiota. Po prostu cud, miód, malina. Gdybym był heteroseksualny, na pewno ona byłaby moim idealnym obiektem westchnień. Po prostu ciągnęłoby mnie do niej, ponieważ takie milutkie osoby zasługują na moją całą uwagę. Mogłem być jednak normalnej orientacji... Kurde, mógłbym wolę urodzić się inny - ale wyglądu nie chciałbym zmieniać. Swoje ciało i twarz uwielbiam. No, może wywaliłbym te jakże szalenie ,,urocze" piegi jak u 10-latka, ale mniejsza - nie można narzekać!
A teraz przyjrzyjmy się mniej przyjaznym osobom, czyli mojemu kochanemu partnerowi. Oho, widzę bunt. Czyżby chłopaczyna nie przepadał za jakże słodkimi epitetami i zwrotami? Hmm, skoro tak, trzeba sprawić, aby zaczął lubić. Od dzisiaj wyraz ,,słoneczko" stanie się porządkiem dziennym w zwracaniu się do niego.
- Oj, widzę, że mnie spławiasz - obejrzałem się za nim z lekkim uśmiechem, odprowadzając go wzrokiem. A raczej jego tyłek. Cudownie się zapowiada, hyhy. Ciekawe, czy nabierze się na moją jakże niewinną minę i słowa ,,Nie mogę zasnąć sam". Hmm... Automatycznie poszedłem za nim, pilnując, aby nie odszedł zbyt daleko. Muszę swojej rybeczki pilnować w końcu. Jeszcze mi się księżniczka zagubi, a wtedy będzie tylko płacz. Ciekawe, jak on to robi, że pisząc sms'y i nie patrząc przed siebie tak wszystkich zgrabnie omija... Ja już bym dawno   kogoś staranował.
- Czy mam ci przynieść bukiet róż, abyś chociaż na mnie zerknął? - zapytałem niewinnie, doganiając go. Czy on mi sugeruje, że mam się starać o jego względy? Nie wierzę! Niczym baba! I kto tu się żoną okazuje? - Lubisz śniadania do łóżka? Mam cię całować na powitanie, słoneczko?
Każe pytanie wymawiałem ze złośliwym uśmiechem. A czemuż by naszego James'a nie podręczyć... A przepraszam - MOJEGO James'a, hehehe.

Offline

#43 18-07-2014 o 23h32

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Ja was tego, no... Przepraszam. Ten post jest okropny zdaje sobie z tego sprawę, ale gdyby nie ten wyjazd do Szczecina, to by pewnie nie było problemów ;__;

I♦IFlorence ReierI♦I

Jak widać klasa się podzieliła, stwierdziła w myślach Flo rozglądając się po reszcie. Chociaż mało co ją obchodziło zdanie innych. Najważniejsze, że ona się cieszyła z tego projektu. Chociaż pewnie jak zobaczy do kogo jej przydzielono jej nastrój obróci się o 180 stopni.
Niechętnie odwróciła głowę w stronę Gilberta. Momentalnie jej dłonie zacisnęły się w pieści, a wokół jej osóbki pojawiła się złowroga aura. Już była gotowa wstać i przywalić mu w tą jego "prze bosko cudowną" twarz. Ale powstrzymała się, powtarzając jedną formułkę niczym mantrę. To jest twój szczęśliwy dzień Florence Reier, pomyślała, a cały złowrogi nastrój przygasł. Dziewczyna odwróciła się w drugą stroną, obiecując sobie w myślach, że jeszcze dopadnie tego szatyna od siedmiu boleści.
Jej rozmyślania nad naprawdę słodką zemstą, zostały przerwane przez słodziuchną przewodniczącą. Co z tego, że jej uszy zostały zgwałcone przez ten dźwięk? No co z tego, skoro zrobiła to jej kochana Fran. Florrie mogłaby godzinami wychwalać jej włosy, jak i zacną twarzyczkę. Jednak tym razem była bardziej zaciekawiona tym, co napisała na tablicy. Szybko odnalazła swoje imię, obok którego widniało imię Blaise'a. Straciła kontakt z rzeczywistością. Teraz istniały dla niej tylko białe literki na tablicy.
Z jej transu wybudził ją właśnie ten osobnik, w którego imię tak długo się wpatrywała, materializując się przy niej. Obróciła głowę w kierunku tego fagasa i z miną wyrażająca "Koleś. Zabieraj tą łapę, albo zginiesz śmiercią tragiczną" wstała. Zaczęła zbierać swoje rzeczy, a potem wysłała w kierunku Blaise'a spojrzenie "Długo mam czekać".
Po jakiś kilku sekundach nudnego czekania, na swojego białowłosego rycerza bez konia, po prostu opuściła klasę. Oho, a może ten dzień jest jednak szczęśliwy?, zapytała się w myślach, podpełzając do Gilberta i waląc go z całej siły w plecy. Zatrzymała się.
- Ojejku, przepraszam. Ręka mi się tak jakoś... Omsknęła. Wybacz, Gilberciu - Posłała w jego stronę niewinny uśmieszek.

Ostatnio zmieniony przez Maruki (18-07-2014 o 23h41)

Offline

#44 19-07-2014 o 07h45

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Jedynym co go zawiodło był fakt, że jeszcze impreza się zdążyć nie rozkręciła, a wspaniały mąż Ryan oraz jego ukochana żona Charlotte niespodziewanie przestali drzeć koty, bynajmniej tak mogło to wyglądać spoglądając z boku i w dodatku kątem oka. Teraz mógł się już tylko modlić, że do końca dnia nie będą już żyli w pokoju, gdyż wtedy nici z zabawy. W końcu im więcej zamieszania, tym lepiej i było to oczywiste dla wszystkich, którzy liczyli w tym wszystkim na porządny ubaw. No, ale przynajmniej wygląda na to, że konflikt o dominację w związku Gilberta oraz James'a jeszcze chwilkę się ostanie oraz ewentualnie mógł podrażnić się z własnym partnerem, chociaż szczerze mówiąc nie specjalnie chciał potem mieć z tego tytułu ewentualnych problemów. W końcu nie był pewien do czego może być zdolny Lucas, jeśli nie daj boże Koujaku posunąłby się nieco zbyt daleko. Do głowy przychodziły mu rozwiązania typu wywalenie go z pokoju, ale zdecydowanie nie chciał tego sprawdzać. Jeszcze nie teraz, nie dzisiaj - co oznacza mniej więcej tyle, że możesz się spodziewać czegoś w bliskiej przyszłości, Rei~
Jego żona wydawał się być wyraźnie rozbawiony uwagą Kou, który w żadnym razie nie powiedział tego dla śmiechu, a na serio tak myślał. Mieli już dwie pary męskie to jakby tak jeszcze kogoś wciągnąć, to bez problemu można by było mówić o czymś w tym pokroju. A w sumie czemuż by nie? Byłoby co najmniej... Interesująco. Tylko ciekawe co by na to powiedziały żony co poniektórych elementów, które mogliby wciągnąć do zabawy.
Wreszcie pod salą zrobiło się większe zbiorowisko, gdy przybyła pod nią reszta zagubionych szczeniaczków z tej samej klasy, bardzo wyraźnie dobrze się bawiąca. Takie przynajmniej wrażenie można było odnieść patrząc chociażby na Gilberta... Czy Florence, która doszła niewiele po nich i nie szczędząc okazji z całą swą siłą rąbnęła go w plecy. Oj, szkoda gościa - myślał Shinohara przypominając sobie ostatni raz, gdy oderwał od tejże niepozornej panny. Jeśli kogokolwiek zastanawia czemu, to odpowiedzią na to są trzy. Dokładnie trzy słowa. Teksty na podryw. Każdy mężczyzna ma w swoim życiu ciężkie chwile, a gdy takowe właśnie sięgnęły również i Koujaku, chłopak postanowił nieco zabawić się z braku laku. Więcej chyba nie trzeba mówić, bo cała reszta jest oczywista. Finał tej bajki był taki, że nie specjalnie mógł się ruszać przez następne dni.
- Flo, silna i piękna jak zawsze. Gdzież zgubiła swego księcia z bajki okutego w srebrną zbroję oraz jego rączego rumaka? - powitał ją w iście koujakowym stylu (i tak, takie określenie istnieje...od dzisiaj), podchodząc do niewielkiego zgromadzenia składającego się z bodajże 3 osób łącznie z dopiero co przybyłą.

Ostatnio zmieniony przez Odella (19-07-2014 o 16h11)

Offline

#45 19-07-2014 o 16h23

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Nie spojrzał na mnie nawet, cham jeden! Ale przynajmniej teraz słuchał, nie żebym miała przez to zamiar zrobić się natrętna. Uśmiechnęłam się tylko, jak zadowolony kociak i pociągnęłam go w kierunku naszej sali, trochę przyśpieszając kroku. Nie chodziło o to, że jakoś szczególnie mi się śpieszyło, ale chciałam jeszcze coś sprawdzić, a liczyłam na to, że zostawiając go pod salą jakoś go nie zgubię. Nie wierzyłam niczyjemu zmysłowi orientacji w terenie. To czy przyjdę pierwsza czy ostatnia się nie liczyło. Nauczyciele czasem zwyczajnie też nie zapowiadali nieobecności. Bo i po co, skoro i tak w klasie była anarchia nawet jak się zjawiali. Ale takie przypadki już mało kiedy się zdarzały, bo zwykle mówili, a wtedy... Klasa ogólnie powinna pracować sama w sali, a to co kto robił to inna sprawa.
- Masz rację, nie jestem twoją matką, a „żoną”. - odparłam milutko, jakbym wcale mu przed chwilą cicho nie groziła i bardziej wtuliłam w jego ramię. Lubiłam mieszać ludziom w głowie. - Poza tym, ja zawsze się tak staram wypełniać swoje obowiązki, to naprawdę przykre, gdy ktokolwiek to olewa. - dodałam jeszcze, a w moim głosie słychać było czysty smutek. I chyba ciut za mocno teraz ścisnęłam jego ramię, ale jakoś szczególnie w duchu się tym nie przejęłam. Tak, jak i tym czy dla niego moje słowa brzmiały przekonująco, ważne, żeby wszyscy inni mi uwierzyli. Bo przecież Fran jest aniołem, czyż nie? Nie miałam zamiaru nikogo wyprowadzać z tego błędu.
Kątem oka zauważyłam, że pozostali już tak cudnie się nie dogadują... To znaczy, nie wszyscy. Jem nie przejmował się Gilbertem, którego Flo chyba uderzyła, Kou był po jej stronie... A przynajmniej z boku tak to wyglądało. Ten rok będzie jeszcze ciekawszy, o ile Ryan i Char wrócą do darcia kotów między sobą.

Offline

#46 19-07-2014 o 16h24

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Link do zewnętrznego obrazka

Próbuję być miły i co? Jak zawsze z resztą... Powinienem się już nauczyć że do takich to bez kija nie podchodzić. Tak samo jak do tego typu facetów. Gdy dziewczyna się odwróciła wywróciłem oczami. Nie musiała przecież czekać.
Gdy wyszła to pomarańczowowłose zwierzątko spojrzałem na moją ławkę czy niczego nie zapomniałem. Na całe szczęście nic nie pozostawiłem. Jeszcze raz spojrzałem na tablice i westchnąłem. Zapowiada się ciekawy rok.
Nie musiałem zbyt długo iść, gdyż sala w której mieliśmy teraz lekcje była stosunkowo blisko. Mimo wszystko wolałbym abyśmy musieli iść na wyższe piętro. Brakuje mi dzisiaj jakiegoś porządnego ćwiczenia, ruchu, czegokolwiek. W końcu doszedłem (tak wiem jak to brzmi xD) i ujrzałem jak Flo gada z Kou. Mimowolnie na moje usta wpełzł uśmiech.
- Yo
przywitałem się z czarnowłosą pięknością i stanąłem obok. Spojrzałem na mą "żonkę" z ukosa. Jak ona może się znęcać nad biednym chłopięciem o imieniu Gilbert. Choć możliwe że mu się należało. Za kilka minut będzie dzwonek i kolejna nudna jak para kaloszy lekcja.
- Myślę że kupię ci moja droga kaganiec i będę trzymał w postaci psa warującego przed pokojem. Przynajmniej nikt nie wejdzie.
Spojrzałem na nią ponownie i się mimowolnie uśmiechnąłem.
- Myślę jednak że jeśli będziesz grzeczna to dla takiej rudej wiewióry znajdę orzechy.
Puściłem do dziewczyny oczko. Dobrze wiedziałem że mi się teraz dostanie, ale nie mogłem się powstrzymać przed złośliwymi uwagami, odnośnie postaci mej "ukochanej". Najwyżej będzie ją bolała ręka gdyż moje ciało, nie jest takie jak niektórych tak zwanych "misiaczków".


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#47 19-07-2014 o 19h03

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

James Campbell

Zatrzymałem się dosłownie na moment, gdy te denerwujące brzęczenie koło mnie zniknęło, to znaczy kiedy Gilbert raczył w końcu ucichnąć, i rozejrzałem się za nim. Zaistniała sytuacja tylko mnie rozbawiła,więc z początku nawet do nich nie podchodziłem oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony Gilberta. Jednak, gdy pojawili się Kou i Blaise stwierdziłem, że muszę podziękować Florence nim zniknie ona z zasięgu mego wzroku, który normalnie był niezwykle ograniczony. Zgrabnym ruchem schowałem telefon do kieszeni i podszedłem do towarzystwa, kłaniając się uroczej pannie Reier.
- Nie wątpię, że mu się należało, moja droga. - rzekłem miłym tonem, zerkając kątem oka na Gilberta. Mogłem teraz tylko żałować, że nie trafiła mi się do pary taka słodka Florence, niż on. W sumie, po dłuższym zastanowieniu, nie wiem czy Ryan nawet nie byłby lepszy. Choć może nie... Ciężko w tym momencie było określić. - Dziękuję za te, niewątpliwie ciekawe, przedstawienie. A teraz wybaczcie, ale go zabieram. - dodałem jeszcze, po czym odwróciłem się do Sparka. Denerwujące... Byle już więcej nie mówił, choć na to mogły być nikłe szanse. Nie odezwałem się nawet słowem, tylko już po chwili pociągnąłem go w stronę sali.
Czy choć raz nauczyciele mogliby mnie nie pakować w bagno tymi swoimi, niewątpliwie cudnymi, pomysłami... Przecież o aż tak wiele nie prosiłem. Jeden rok mogliby nam odpuścić.

Offline

#48 19-07-2014 o 19h04

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Hyhyhy~ A więc jednak kumpel miał rację mówiąc, że pomimo jego zwichnięcia oraz napalenia seksualnego na poziomie zaawansowanym - głos miał jednak odpowiedni do zachwycania dziewcząt. Uśmiechnął się szeroko, patrząc w oczęta rudowłosej piękności, która była jego żoneczką.
- Chyba będę Ci śpiewał do snu, skoro Ci się podoba mój głos, słodka istoto~
Zanim zdążyła zdzielić go kapciem po głowie, zbić gazetą czy powyzywać od zboczeńców - choć w sumie nic z podtekstem nie powiedział, w tym momencie to ona sobie by za dużo wyobrażała - ulotnił się w stronę towarzystwa, kręcącego się na środku holu. Chichrał się pod nosem - niesamowicie szczęśliwy z pochwały jego głosu. Od samej Charlotte! Nie do wiary, czary mary! Może ją kosmici porwali? Jeśli pierwsi zabrali jej cnotę, nie darowałby im. Przystanął przy białowłosym Lucas'u, patrząc jak nieszczęśni chłopcy dostają w plery od jakże kochanej Flo~, słuchając tekstów godnym jego samego wychodzących z ust Blaise'go oraz komplementów ze strony Kou. Miłe towarzystwo, nie ma co~ Mieszanka wybuchowa. Może się dołączy? Hmmm. Spojrzał ukradkiem przez ramię na swoją żoneczkę, szukając na jej twarzy bulwersa. Niet. Musiał pilnować swojego małego, płomiennowłosego skarbu. A może? ... Wygodniej oparł się o ścianę, ale po chwili jednak podszedł do towarzystwa.
- Cóż to za propozycje serwujesz Blaise.
No, no, no. Koledze chyba się spodobał pomysł dyrektorka.
Przy okazji odprowadził wzrokiem James'a, ciągnącego za sobą biednego Gilberta. Pomachał homosiowi ręką, co miało oznaczać równie dobrze "Powodzenia!"

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (19-07-2014 o 19h07)

Offline

#49 19-07-2014 o 19h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/25156.jpg


Boże Święty, jaki ból! Bezczelna Florence! Co ja jej do cholery zrobiłem, że musi mnie wiecznie katować, bić, wyzywać i rzucać jakieś dziwaczne klątwy? A żeby ją szlag trafił i ten jej różowo-rudy łeb! Kurna, małe to to, drobne, a ma chyba więcej siły ode mnie i mojego ojca razem wziętych. Syknąłem głośno, wyginając się do przodu, jakby próbując uciec przed tych okropnym bólem. Posłałem dziewczynie lodowate spojrzenie, czując, że palące żywym ogniem plecy zaraz rozerwą się na pół.
- Nic się nie stało, Floreczko - uśmiechnąłem się najsłodziej, jak tylko potrafiłem, obserwując jak wokół nas zbiera się coraz większe grono widzów. No, fajnie się z pokrzywdzonego Sparka ponabijać, co nie?! - Jak zawsze cudownie walisz - twoi koledzy na pewno to w tobie bardzo cenią.
Posłałem jej słodkiego całusa, lecz w moich oczach jak zawsze zresztą czaiły się te milutkie, złośliwe iskierki. Co ona myśli, że może mnie bić bez żadnej słownej potyczki? Niedoczekanie jej! Jednak cieszę się, że jestem zwyczajnym gejem - gdybym miał być z tą... przeklętą księżniczką, to by mnie chyba na miejscu trafiło. Już bym wolał takiego Ryan'a, chociaż ci dwoje idealnie sobie dorównywali bezczelnością. Powinien ich staruszek do siebie przydzielić - tworzyliby cudowne małżeństwo.
Po chwili podszedł do nas Kou, witając tą różową bestię w ten swój niezaprzeczalnie uroczy, milutki sposób.. Gdyby ta małpa chociaż na taki ton od niego zasługiwała... Silna i piękna, ta? Idealnie to poczułem, tą jej niezrównaną siłę, kurna! Palące plecy ledwo dawały mi oddychać i byłem pewien, że mam tam czerwony ślad - siniak murowany. Moje piękne ciało zostanie zniewolone! Może James zgodzi się na zrobienie mi masażu... Ech, chyba mogę sobie tylko o tym śnić. Minęła nas Frances, której włosy zawsze mi niezmiernie imponowały, a do naszego grona wzajemnej adoracji (a raczej przemocy fizycznej nad biednym Gilbusiem S.) dołączył Blaise.
- Yo - przywitałem się z białowłosym, posyłając mu miły uśmiech. Nie wyglądał, aby zachowanie Florence mu odpowiadało. No i dobrze! Przynajmniej jeden mądry. Ooo proszę, widzę, że ripostą również grzeszy. Zaśmiałem się głośno, słysząc jego odzywki do naszej rudowłosej królewny. Lubię gościa, oj bardzo lubię! Teksty to ma nieziemskie normalnie.
Mój jakże szampański nastrój wywołany upokorzeniem wiewióry, jak to pieszczotliwie nazwał naszą Flo Blaise, popsuła moja ,,druga połówka". Słysząc jego słowa posłałem mu jedynie wściekłe spojrzenie, że nawet on nie stoi po mojej stronie. Kto jest niby jego żoną?! Ja czy ona?! Znaczy, Jezu, mężem, ja czy ona?! Grrrr...
- Musisz mnie tak wszędzie ciągać? - burknąłem, kiedy James zaczął ciągnąć mnie w stronę sali lekcyjnej. Mogę sobie tylko pomarzyć, że będzie chciał się tam zabawiać, ech... Zerknąłem na grupkę, z której wyciągnął mnie mój jakże ,,delikatny" i ,,słodziutki" partner. Florence słuchała komplementów Kou (na które nie zasługiwała!), Blaise uśmiechał się złośliwie, a Ryan machał w moją stronę. Jego gest mógł tylko oznaczać ,,Powodzenia", więc westchnąłem ciężko, odmachując mu ze zrezygnowaniem. Mam przesrane. O pardon, przerąbane! Bo zaraz moja żoneczka zacznie czytać mi w myślach i zrobi lekcje o kulturze osobistej. Brr, wykłady matki mi już starczały. Zerknąłem w stronę James'a, przez minutę zawieszając wzrok na jego pośladkach. No co, fajny tyłek miał! Nie mogę się powstrzymywać, to taki męski, zwierzęcy zew! - Ukochana, po co tam idziemy? Mogę liczyć na mały numerek?
Zaświeciły mi się oczy. O tak... To byłoby coś. James i ja. Razem. Ja na górze, on na dole. Cudownie.

Offline

#50 19-07-2014 o 19h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Pisanie tego posta zniszczyło mi psychikę. Straciłam mózg.

I♦IFlorence ReierI♦I

Zamrugała kilka razy swoimi orzechowymi oczętami i posłała kolejny niewinny uśmiech Gilbertowi, choć teraz dało się zauważyć jak kąciki ust unoszą się w złośliwi sposób.
- Moi wszyscy znajomi stali się dla mnie masochistami. To mówi samo za siebie - dodała ze słodkim uśmiechem, chcąc już odejść od tego towarzystwa, ale usłyszała swoje imię. w pierwszej chwili odwróciła się, myśląc, że jej mężuś sobie z niej kpi. Jednak to nie był Blaise, a Koujaku.
Kolejny chce w mordę dostać czy jak?, pomyślała patrząc na chłopaka, jak na kompletnego idiotę.
- Czym sobie ja zasłużyłam na takie komplety od wspaniałego Koujaku? - Zapytała z wyraźną kpiną w głosie. - A, on... Pewnie się tuła po karczmach w poszukiwaniu napalonych czterdziestek - dodała patrząc, jak jej "mężuś" dołącza do grupki ludu, stojącego na środku holu.
Słysząc go, Flo zaczęła emitować złowrogą aurę i zaciskać dłonie w pięści. Pytaniem tylko stanowiło, czy wywalić go przez okno, czy rzucić w stronę szafek.
- A ty myślisz, że niby co mi zrobi kaganiec z biedry? - łypnęła na niego spode łba, podchodząc bliżej. - A teraz kochanie, małe buzi-buzi - przybliżyła swoje usta do policzka chłopaka, po czym go ugryzła, szybko odchodząc od białowłosego.
I nagle doznała takiego szoku słysząc słowa James'a. Zachowywał się tak jak każdy normalny facet, który nie należał do jej klasy. Wydobyła z siebie kilka y, a i e, a potem odprowadziła wzrokiem jego i Gilberta w głowie mając komunikat "UWAGA! PRZEGRANIE SYSTEMU! UWAGA!"

Ostatnio zmieniony przez Maruki (19-07-2014 o 19h56)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 ... 8