Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4

#51 12-08-2014 o 19h12

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



D a t e   E i n a r   S i l v e

Ciemnowłosy stał, czujnym spojrzeniem wodząc to po rannej w wyniku wypadku nodze dziewczyny, to na jej twarz. Cóż. Nie miał pojęcia jak mogła sobie skręcić kostkę podczas wspinania się po konarach, gdy przecie  treningi w obozie były znacznie bardziej wymagające oraz wyczerpujące - a jeśli pamięć go nie myliła, z nich wychodziła bez szwanku. No ale co poradzić, wypadki chodzą po ludziach.
Skinął głową nie mówiąc ni słowa, obserwując ją oczami o barwie wahającej się pomiędzy brązem a bursztynem, jakby nie mogły się zdecydować który to bardziej pasowałby do jego osoby. Zaintrygowane nagłą zmianą zainteresowania blondwłosej, powędrowały one w kierunku w którym utkwiła swój wzrok... Wciągnął ostro powietrze wgłąb swoich płuc, to co zobaczył... przypominało prędzej pustkowie, gdzieniegdzie przepasane obiektami tak zdewastowanymi, iż zdefiniować co stanowiły w przeszłości było sztuką - niźli miejsce w jakimże to znajdował się jeszcze zaledwie kwadrans temu... Z tego obrazu wyrwał go głos rannej dziewczyny, nawracając myśli na właściwy im tor.
Pokręcił głowę widząc próby stawiania kroków przez Morri.
- Pozwól, że pomogę.
Zanim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, oderwał jej stopy od podłoża unosząc ją własnymi rękoma i teraz szybkim krokiem zmierzał w stronę obo... nie, przestrzeni jaka niegdyś była obozem. Jego myśli krążyły tylko wkoło jednego. Ilu było rannych? Ilu straciło życie? I czy ktokolwiek poza nimi przeżył ten wybuch... Nie pozwolił jednak, aby myśleć jedynie o czarnych scenariuszach, toteż z tlącą się nadzieją szedł przed siebie rozglądając się za innymi ocalałymi.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (12-08-2014 o 19h13)

Offline

#52 13-08-2014 o 14h12

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Po drodze nie spotkałem tej dziewczyny i tu też jej nie ma. Nie wiedziałem co mam dalej zrobić. Całe połączenie szlak trafił i nie mam jak z kontaktować się z innymi a na całym terenie leżą trupy. Jedynym rozsądnym wyjściem było by tu zaczekać na innych, ale co jeśli wróg wykorzysta okazję by zaatakować obóz? Kompletnie nie wiedziałem co ma dalej robić?
Po mimo obmyślania dalszej strategi była jeszcze jedna ważna rzecz. nie wiedziałem co się dzieje z moim ojcem. Czy żyje i gdzie on jest. Z tego co wiem jego misja była tajna, więc nawet ja nie wiem gdzie się udał. No i druga ważna informacja. Czy tylko ja z malutką garstką na polanie przeżyliśmy czy jednak jest ktoś kto tyła się po tych ziemiach?
Nigdy nie pomyślałbym, że kiedyś nadejdzie taki dzień kiedy nie będę mógł niczego wymyślić. Sprawdziłem obóz jeszcze raz rozglądając się za czymś przydatnym. Spakowałem kilka leków i opatrunków z szpitalnego i zabrałem ze sobą przenośne radio. Możliwe, że uda mi się gdzieś złapać sygnał. Siedzieć w obozie sam nic nie da a mogę znaleźć kogoś z naszych ocalałych. Gdy upewniłem się, że wszystko mam ruszyłem w dalszą drogę w głębiny lasu.

Offline

#53 13-08-2014 o 17h04

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Dawno nie miałem takich huśtawek nastrojów, jak przy tej tu delikwentce. Teraz bowiem byłem na nią tak wkurzony, że gdyby tylko nie była kobietą... Ech, ale mniejsza. Co ona sobie wyobraża?! Naprawdę, robi coś głupiego, a potem chce, żebym miał ją za ósmy cud świata... I jeszcze kurna, co ona myśli?! No, czego jeszcze?! Może chciałaby tak na przykład wzbudzić we mnie poczucie winy?! Pf, ona?!
No... Na razie jej się udaje. Kobiety, a jednak to wszystko, co mówią, to cała prawda.  Co za manipulantki.
- Dobra, hej, daj ty już spokój - powiedziałem, a następne słowo, o dziwo, naprawdę ciężko przechodziło mi przez gardło. - Dziękuję! Może być? - powiedziałem rozkładając odruchowo ręce. Miałem nadzieję, że to jej wystarczy, bo już wystarczająco mi było głupio przez samo to, że musiałem się kajać przed czymś takim. No bo taka prawda, nie mam czasu na jakieś strojenie fochów!



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#54 13-08-2014 o 17h51

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Przez moment widziała w jego oczach nieodpartą chęć zamknięcia jej ust agresywnym atakiem i była nawet gotowa to przyjąć, wargi dziewczyny zaciśnięte w idealnie prostą kreskę, gdy bez strachu patrzyła mu w oczy swoimi własnymi niczym dwa idealnie czyste źródła wody. Nie oczekiwała, że jej podziękuje, czy padnie na kolana i zacznie przepraszać. Pragnęła jedynie, aby okazał trochę szacunku za to, iż się stara nawet pomimo możliwości pozostawienia go na łaskę zdemolowanej Terry. Chciała, żeby rozumiał, żeby doszło to do tego pustej łepetyny. Ale nie. Wyglądało na to, że nie widział o co chodziło Eri. Ostatnia iskierka nadziei w to, iż ich dwójka się dogada zgasła w umyślę dziewczyny, która spuściła spojrzenie gdzieś, gdzie Ray'a nie było i przytakując głową po prostu zaczęła iść przed siebie skupiając zmysły na poszukiwaniu życia w najbliższej okolicy. Nie spodziewała się jednak tak brutalnego przerwania jej. Skupiona na uruchomionych zmysłach Erishuka nie zaobserwowała, że coś przeszkodziło jej w dalszym chodzie, przez co runęła na ziemię. Czując ból związany z uderzeniem o podłoże, dziewczyna podniosła się jęcząc cicho, jednak widząc o co się potknęła, zamarła przerażona. To było jedno z 'tych' miejsc. Polana usłana trupami...
- I-Ich jest... T-Tak... - wydukała, czując ścisk w gardle oraz narastający gorąc w oczach. Obiecała sobie, że nie będzie więcej płakać wiedząc, iż teraz musiała być silna. A jednak... "Znowu przyszło mi płakać za to, że chciałam się śmiać." Nie wiedząc co ze sobą zrobić, Eri nie myślała nawet o towarzyszącym jej Rayu. Po prostu wstała na swoje drżące nogi, patrząc zaszklonymi oczami na widok rozciągający się przed nią.
- T-Tak dużo... - wydyszała, gdy łzy popłynęły po policzkach, a ona poczęła biec. Nie ważne gdzie, po co. Musiała znaleźć kogoś, kogokolwiek żywego! I znowu głośne bum, kiedy wpadła w coś sporego, twardego i stabilnego, ponieważ tylko ona poleciała do tyłu. C-Czy to...!? Dziewczyna od razu podniosła zapłakane lico na postać białowłosego mężczyzny (Dortnana)... ŻYWEGO mężczyzny. Pytanie co on teraz zrobi?

Offline

#55 13-08-2014 o 19h02

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Szedłem przed siebie rozglądając się czy są jakieś niedobitki. Osoby ranne teraz na nic nam się zdadzą a jak są już w połowie w tamtym świecie mogę pomóc im przekroczyć ten próg. Nie miałem zamiaru ciągnąć za sobą bagażu, który tylko by utrudniał marsz. Droga była mozolna wciąż tylko zieleń czy trupy aż w końcu coś na mnie trafiło.
Odwróciłem się w stronę ciosu i zauważyłem drobną dziewczynę całą we łzach. Podrapałem się po głowie rozglądając się czy czasami nie ma przy sobie broni. Gdy uznałem, że niczego nie ma określiłem kierunek skąd przybiega. Pochyliłem się nad nią i tą samą pokerową twarzą spojrzałem na nią.
- Czyżby widoki się nie spodobały? - zapytałem wiedząc co mogło by ją tak poruszyć.
Kobiety... Dlatego nie lubię gdy one dołączają do wojska. Trochę krwi i kilka trupów a one już tu się rozklejają.
Rozmyślałem o tym by dobić rannych osób a tu wpada na mnie dziewczyna, bezbronna dziewczyna. To chyba gorsze od rannego żołnierza. Co ona tu właściwie robi? Nie kojarze jej by była jedną z nas. Może szpieg z jednych Sorades, ale czy oni chodzą nieuzbrojeni? Zresztą skoro to ma być szpieg to naprawdę jest ofermą. Kto normalny ujawnia się wrogowi nie mówiąc już o miękkim sercu. Szpieg czy też nie nie mogę dać jej uciec gdy jednak coś kombinowała. Same utrapienie.

Ten nick to ma być ostrzeżeniem typu: Uwaga Dortnana teraz ty wchodzisz? Dobre nie dało się nie przejść obok tego

Ostatnio zmieniony przez dortnana (13-08-2014 o 19h05)

Offline

#56 13-08-2014 o 19h51

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Dziewczyna patrzyła na osobę przed nią z niepewnością oraz brwiami mocno zmarszczonymi zastanawiając się z jakim człowiekiem będzie miała do czynienia tym razem. Wyglądał na hardego mężczyznę, którego oblicze, które mogła teraz obserwować nieco lepiej, zdawało się Erishuce bardzo... Chłodne. Był to jednak inny rodzaju chłodu niż ten, który odczuła w wypadku Raya. To zimno emitowane przez delikatne rysy jego twarzy zdawało się przeszywać ją na wskroś. Był straszny. Eri jednak nie miała zamiaru być tutaj biedną ofiarą, jaką przedstawiła się wpadając w niego zalana łzami. Prędko uniosła skrawek teraz już poszarzałej sukni, ocierając nim blade poliki oraz oczy z kolejną głupawą obietnicą nie płakania więcej nawet pomimo tego, że wiedziała aż za dobrze - i tak prędzej czy później ponownie ją złamie. Mężczyzna nachylił się lekko w jej stronę najwyraźniej po to, aby ocenić niebezpieczność małej nieznajomej, która starała się rzucać mu harde, nieprzyjazne spojrzenia. Zaś to co powiedział... Dotknęło ją, ponownie. Trzeba przyznać, że miała talent do wpadania na samych gentlemanów.
- Czy jest ktokolwiek... - wyszeptała, a jej głos łamał się, jak gdyby miała ponownie zacząć płakać. Nic takiego jednak się nie zdarzyło. Po prostu zaczęła mówić od nowa, bardziej zdecydowanie - Czy jest ktokolwiek komu podobałoby się coś tak okropnego? - zapytała, głos o dziwo spokojny i umiarkowanie głośny. Wystarczyło, że już Ray uważał ją za wredną awanturnicę. Potrzebny jej był sojusznik, nie ból tyłka. Przeczuwała jednak, iż z tym białowłosy współpraca może się okazać równie trudna, o ile nie trudniejsza. Wreszcie Erishuka podniosła się z ziemi, płonie zaciśnięte w pięści i ogromna chęć przywalenia komuś albo czemuś.

Offline

#57 13-08-2014 o 20h05

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Wpatrywałem się jej niebieskie oczy dość długo. Jej wypowiedź a raczej zapytanie wybiło mnie z tropu. Zacząłem nad tym myśleć. Czy jest ktoś komu by się podobał ten widok? Ja nie jestem osobą, która lubi takie rzeczy, ale też nie mogę powiedzieć, że ich nienawidzę. Po prostu to moje życie... Wychowywało mnie wojsko i uważam coś takie za normalne, ale najwidoczniej ona tak tego nie uważa. Dla niej to nie jest normalne.
Teraz zacząłem ją rozumieć i rozumieć innych tchórzliwych osób. Trzeba ich wszystkich posłać do wojska a od razu zmężnieją. Jak dobrze, że ojciec tak ze mną postąpił. Od dziś inaczej na to widzę dzięki tej dziewczynie.
- Jak masz na imię? - spytałem gdy zauważyłem, że wstała
- Nie znam cię, nigdy cię tu nie widziałem. Jesteś nowa?
To było jedyne wytłumaczenie czemu tak się zachowuje. Jest jak dziecko, które dopiero uczy się chodzić. Może to jej pierwsza misja bo tego inaczej wytłumaczyć nie po trafie.

Offline

#58 13-08-2014 o 20h38

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Gdy tylko powstała na swoje dwie nogi niczym galarety, Erishuka postarała się, ażeby spuścić spojrzenie gdzieś, gdzie nie złapią jej te oczy niczym lodowce wywołujące w niej nieprzyjemne wrażenie. Wrażenie zupełnej pustki, którego nie umiała wyjaśnić w logiczny sposób, ani nawet żaden inny. Wiedząc zaś, że nie może na nim wyładować złości, rozluźniła uścisk dłoni, który wbijał zabarwione czymś na wzór żółtego lakieru paznokcie w miękkie wnętrze ręki, a następnie skrzyżowała je na klatce piersiowej, ściskając mocno swoje ramiona. Nie mogła przewidzieć, że poszukiwanie żywych potoczy się w tak nieprzyjemny sposób... No i gdzie ona mogła zgubić tego głupka Raya? Przecież razem doszli do wniosku, że niebezpiecznie jest teraz szwendać się bez celu, kiedy wiele zwierząt jest spłoszonych  zaniepokojonych nagłą zmianą sytuacji. Prędko jednak została wyrwana ze swych przemyśleń przez głos mężczyzny, który chwilowo zdawał się nadal oceniać, czy Eri nie jest czasem wrogiem.
- Erishuka - oznajmiła cicho, wreszcie podnosząc na niego wzrok bardzo powoli i niechętnie. Wiedziała, co zobaczy w jego obliczu. Mógł udawać bezuczuciowego drania. Ba! Mógł nim nawet być, ale nie był w stanie ukryć tego wyrazu, który mówił 'biedna mała dziewczynka, która pierwszy raz zobaczyła trupy'. Kolejny się znalazł, wielki mi pan znawca - Nie zrozum mnie źle. To nie tak, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z truchłem. Tak naprawdę oglądam je od kiedy się urodziłam. Po prostu... Nie przestaje mnie zadziwiać jak bardzo te wasze oba narody są siebie warte. Ludzie giną w imię sporu, który nie miał, nie ma i nigdy nie będzie miał sensu, ale mimo wszystko zdaje się nie mieć końca - stwierdziła, następnie zamykając na moment zmęczone oczy. Na moment, bo zaraz padło kolejne pytanie, dość idiotyczne, bo Eri raczej nie wyglądała na fragment żadnej ze stron. No cóż... - Nie przynależę do żadnej z armii, mówiąc w oszczędnych żołnierskich słowach. Urodziłam się jako Claritas, to prawda, jednak zaraz po narodzinach zostałam porzucona na Terra i to tutaj się wychowałam - streściła swoją krótką historię, nadal nie otwierając oczu. Ciekawe co będzie jej miał do powiedzenia ten jegomość...

Ostatnio zmieniony przez Odella (13-08-2014 o 22h05)

Offline

#59 13-08-2014 o 23h32

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Erishuka, dziwne imię. Przynajmniej nie będę na nią wołać "Ej, ty".
- Oren - wydukałem, choć nie wiedziałem po co mam jej się przedstawiać.
Zaraz jednak zaczęła tłumaczyć skąd pochodzi. Gdy skończyła jeszcze długo na nią spoglądałem nie wierząc w to co mówi, ale z pewnych powodów miało to sens. Dziewczyna wychowa w dziczy przez dzicz. To było interesujące. Ciekaw byłem co może zdziałać osoba, która zna najlepiej tej ziemie niż ktokolwiek z nas.
- Interesujące... - czułem jak moje kąciki ust się podnoszą - Przydasz mi się.
Poprawiłem plecak na swoich plecach i ruszyłem przed siebie lecz szybko się zatrzymałem i odwróciłem się w jej stronę.
- Nie stój tu jak kołek i rusz się. Nie możemy tu stać całą wieczność

Offline

#60 13-08-2014 o 23h46

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
A więc Oren... Takiego imienia nie słyszała nigdy wcześniej, a zdarzało jej się czasem podsłuchiwać odpoczywających wojaków w czasach, gdy jeszcze była młoda, głupia i ciekawa tego, czemu ci wszyscy ludzie zakuci w stal walczyli ze sobą tak zawzięcie. Szkoda tylko, że odpowiedź była tak bardzo żenująca. Bojowali o nic. Tracili życia po nic - tak właśnie przedstawia się prawda na temat ich odwiecznej wojny. Szkoda tylko, że oni sami nadal nie potrafili jej dostrzec nawet pomimo tego, jak nieskomplikowana była. Chwilka, to nie o tym rozmawialiśmy.
Erishuka zapisała sobie w pamięci imię lodowego mężczyzny, który choć swą budową przypominał jej na początku wieżę, w istocie nie był aż tak bardzo wysoki. Nie, gdy porównywała go z mglistym wyobrażeniem Raya. Jej oczy zmrużyły się subtelnie widząc niedowierzanie w spojrzeniu, którym obdarzał ją nowy towarzysz. Rozumiała jego zdumienie, w końcu takie rzeczy nie działy się codziennie nie wspominając o tym, że mała dziewczynka pozostawiona w dziczy była skazana na śmierć, a ona była tego żywym zaprzeczeniem. Słysząc, iż miałaby się na coś przydać mężczyźnie, Eri wzdrygnęła się lekko. Nie była pewna czemu, ale nie wzbudzał w niej zaufania, jeszcze nie teraz, a więc fakt, że ma z nim iść nieco ją niepokoił. Pomimo tego nie zdawało się, ażeby Ray poszedł za nią. Najwyraźniej zignorował wybuch dziewczyny, podpiął jako jedną z histerii. A skoro tak, co miała do stracenia. Bez słowa dogoniła białowłosego i tak, jak wcześniej z blondynem, trzymała dystans dwóch kroków.
- Co planujesz?

Ostatnio zmieniony przez Odella (13-08-2014 o 23h46)

Offline

#61 15-08-2014 o 13h58

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Wiedząc już, że sam nie będę musiał błąkać po tych ziemiach odczuwałem ulgę i zarazem niepokój. Jakby nie patrząc miałem za sobą największy bagaż jakikolwiek mógł takiemu mężczyźnie jak mi być, kobietę. Nie myślałem o tym za bardzo by nie psuć sobie humoru, który i tak był nadwyrężony. Dziewczyna przyda mi się bez dwóch zdań.
- Co planuję? Jeszcze nie wiem... Najpierw trzeba odnaleźć żywych i to naszych bo wrogowie mnie nie interesują, ba lepiej by było gdyby ich nie było.
Spojrzałem na dziewczynę, która trzymała dystans między nami. Może jednak ta podróż nie będzie taka zła skoro wie, że ma się trzymać od de mnie z daleka.
Stanąłem i popatrzyłem w las, w którym byliśmy. Nie znałem dalszej drogi, choć i tak nie wiedziałem gdzie mam się kierować.
- Teraz twoja kolej. Będziesz przewodnikiem. Kieruj mnie tak byśmy nie wpadli w żadną pułapkę przez wrogów jak i przez tą dzicz.
Tereny, które znałem to te polach bitwy i obozu naszego i wrogów. Nie znam reszty ziem i dlatego potrzebny jest ktoś kto zna tą planetę, ktoś taki jak ona.

Offline

#62 15-08-2014 o 14h44

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Popatrzyła na minę chłopaka gdy oddawał jej woreczek. Westchnęła słysząc jego odpowiedź. Ludzie z ich planety byli bardziej wdzięczni za każdą chęć okazanej im pomocy. No cóż, ale w sumie jak to mawiała jej siostra. Wojownicy to inny kawałek chleba. Nie okazują słabości i takie tam.
~ Wojacy. - mruknęła pod nosem, gdy chłopak oddalił się po drewno. Ona zaś powróciła do swojego zadania. Przy okazji modłów mogła sprawdzić czy wśród ciał nie ma poważnie rannych, na co szczerze liczyła. Po odprawieniu sporej ilości modlitw, usiadła na ziemi. Zaczęła się zastanawiać co dalej. Jak się wydostaną skoro portal uległ zniszczeniu. Na myśl o tym poczuła gwałtowny atak paniki ogarniający jej ciało. Chciała płakać, ale nie mogła. Kilka głębszych wdechów i opanowała się. Przetarła oczy dłonią, policzki i tak już szczypały ją od poprzednio wylanych łez. Do tego musi wypełnić swoje obowiązki. Podniosła się z ziemi i znów  zaczęła odprawiać rytuały. Nie miała bowiem najmniejszej ochoty myśleć co dalej, a teraz, choć przez chwilę miała zajęcie które wymagało pełnego skupienia.

Offline

#63 15-08-2014 o 17h17

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Jej serce biło niespokojnie, klatka piersiowa unosiła się prędko i opadała powoli, dłonie  nie przestawały drżeć. Oren nawet pomimo tego, że chwilowo nie wykazywał złych intencji nadal był w opinii dziewczyny osobą o przerażającej aurze i szczerze wątpiła, ażeby miało się to ulec jakiekolwiek zmianie w najbliższym czasie. Chociaż i tak odniosła wrażenie, że może być łatwiej się z nim dogadać, niż z Rayem. A jednak... Cóż, niewysłowiony żal odczuwała wiedząc, iż zwyczajnie ją zignorował. Z drugiej strony czego innego mogłaby się spodziewać? Nie. Nie ma nad czym się umartwiać. Prędzej czy później i tak się spotkają, skoro planuje zebrać wszystkich żywych do kupy. Jej brwi zmarszczyły się lekko, słysząc słowa mężczyzny. Tylko 'naszych'? Chyba go pomyliło. Blondynka od razu pokręciła głową zaprzeczając temu, co sobie ubzdurał w tej dużej głowie z białą czupryną.
- Po pierwsze nie stawiaj mnie po tej samej strony barykady. Niezależnie od korzeni, nie byłam i nie jestem Claritas. Po drugie znajdziemy i zbierzemy WSZYSTKICH żywych. Teraz na ostatnim miejscu w hierarchii rzeczy istotnych powinno być pochodzenie, nie sądzisz? - oznajmiła twardo, rzucając mu ostre spojrzenie w momencie, gdy zerknął na nią przez ramię. To prawda, potrzebuje sojusznika, bo sama jest w tym momencie bardzo słaba i nie może zbyt wiele zdziałać, jednak zdecydowanie nie zamierza godzić się na bawienie się teraz w podziały. W którymś momencie mężczyzna oddał jej prowadzenie licząc na to, że będzie dla niego GPSem wykrywającym pułapki oraz niebezpieczeństwa. Idiota. Skąd ona niby miałaby wiedzieć takie rzeczy. Ale skoro chce...
- Najbezpieczniej będzie górą - stwierdziła, wzdychając lekko na myśl o tym, że właściwie wraca do punktu wyjścia. Dalej ma jednego gbura. Nie mówiąc nic więcej, Eri pochwyciła jego dłoń i nie dając nawet szansy na wyrwanie się, pociągnęła za sobą. Jej krok był początkowo szybkim marszem, jednak prędko przyspieszyła go do biegu, gwiżdżąc najgłośniej jak tylko potrafiła. Zgodnie z założeniem, dziewczyna wyprowadziła go na pustą, pozornie nienaruszoną polanę, gdzie zaledwie kilka chwil później wylądował nie kto inny, ale czarny smok Hiiva - To najlepszy rodzaj transportu na Terra, ale zwykle zarezerwowany tylko dla mnie. Jeśli będziemy lecieć wystarczająco nisko, powinniśmy być w stanie szukać reszty ocalałych. Zwierzęta są teraz bardzo rozjuszone i niebezpieczne, a za kilka godzin zapadnie zmrok, dlatego lepiej się pospieszmy - oznajmiła, od razu wsiadając na grzbiet Hiivy, który teraz przyglądał się Orenowi nieco przychylniejszym wzrokiem, iż wcześniej w wypadku Raya.

Offline

#64 15-08-2014 o 19h52

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, stawić upór czy nawet odpowiedzieć na jej pytanie dziewczyna złapała mnie za rękę i pognała przed siebie. Nie zdążyłem zareagować na to a już znaleźliśmy się na polanie gdzie stał tam wielki... nie, ogromny smok. Gdyby nie to, że jestem  mistrzem w nieokazywaniu uczuć to teraz bym zbierał szczękę z ziemi. Jak taki smok mógł bez problemów przebywać na tej planecie? Nie raczej powinienem zapytać jakim cudem go nigdy wcześniej nie widziałem? I jak jej się udało go oswoić? Czym bardziej się przyglądałem temu tym mocniej byłem ciekaw dalszej działalności jej. Była naprawdę interesującym człowiekiem. Trochę szkolenia i była by świetnym szpiegiem.
Siadając na grzbiet tego potwora przypomniałem sobie coś co chciałem jej oznajmić.
- Jesteśmy na wojnie jakbyś nie wiedziała. Nawet jeżeli większość ludności na tej planecie zginęła to jednak wciąż ona trwa. Nie wierzę by oni myśleli inaczej. Chcesz znaleźć wszystkich żywych proszę bardzo, ale mi i tak będzie zależało tylko na naszych, chociaż i oni mi nie są potrzebni do życia. Skoro i tak zeszliśmy na ten temat to wyjaśnijmy sobie coś. Jesteś ze mną bo jesteś przydatna, więc nie rób ni czego głupiego jeżeli nie chcesz bym cię porzucał. Nie obchodzisz mnie ty, jako osoba lecz ty, jako twój talent do porozumienia się z tymi stworzeniami i znajomością tej planety, rozumiesz?
Nie mam zamiaru zaprzątać sobie głowy z nią lecz do puki jest mi potrzebna nie dam jej tak łatwo umrzeć. Tak samo jest i z resztą ludzi, nie są mi potrzebni dla mnie samego lecz by wygrać potrzebuję ich bo nawet swą mocą nie jestem w stanie zwyciężyć.

Offline

#65 16-08-2014 o 21h55

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Nie musiała czekać długo, aby Oren przestał wpatrywać się w Hiivę niczym w bit, który nie miał prawa egzystować i wsiadł na jego grzbiet niechętny do przyjęcia kolejnego gościa, a jednak nie specjalnie mający wybór znając determinację swojej ludzkiej przyjaciółki. Eri zdawała się śledzić swoim czujnym spojrzeniem każdy ruch mężczyzny pilnując, czy aby na pewno nie robi nic, co mogłaby uznać za podejrzane. W końcu kto wie, nie byłoby zaskakującym gdyby spróbował jej teraz poderżnąć gardło... Przynajmniej w osobistej opinii blondynki, która nie zamierzała zaufać białowłosemu towarzyszowi. Gdy zaś zaczął mówić z wyraźną pewnością siebie zaczęła się poważnie zastanawiać czy nie powinna była czasem pozostawić go na pożarcie stworom Terry. Chociaż z drugiej strony nie chciałaby ich otruć, prawda?
- Masz naprawdę ograniczony umysł. Wy wszyscy macie. Jedyne o czym myślicie, to wojna, wojna i wojna. Do głowy wam nie przyjdzie, że teraz to najmniej istotna część, bo teraz jesteście tu na tych samych warunkach. Tak samo Claritas i Sordes są teraz uwięzieni na Terra. Jeśli się nie pogodzicie, nie ma mowy o ucieczce z tego miejsca. Zjedzą was stworzenia mieszkające tu... Albo sami się powybijacie. A skoro już gadasz takie głupoty pozwól, że poprawię Twój błąd. To nie ja jestem uzależniona od Ciebie. Wręcz przeciwnie. Wiesz dlaczego, Oren? Ponieważ bez mojej wiedzy, jesteś tak samo skazani na zagładę, jak oni. To ja pociągam sznurkami w tej zabawie, a wy jesteście moimi marionetkami. Nie będziecie chcieli współpracować? Odetnę wasze nici, proste i wcale nietrudne do wykonania. Jeśli zastanawia Cię czemu stawiam się ponad was - to proste. Po pierwsze wiem dobrze jak przeżyć na Terra oraz czego się strzec, o wiele lepiej niż wy. No i, co chyba dla was najbardziej istotne... Jestem w stanie otworzyć wam drzwi do domu - mówiła, patrząc się cały czas na niego. Nie wiedziała nawet, że będzie się w stanie zdobyć na powiedzenie czegoś takiego, stojąc oko w oko z tym strasznym elementem, a jednak... Powiedziała. Hiiva wzbił się w powietrze, a ona poczęła rozglądać się w poszukiwaniu życia. Najlepiej tego Raya, co to go zgubiła...

Offline

#66 17-08-2014 o 23h44

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Link do zewnętrznego obrazka

Trochę czasu zajęło mu zniesienie, a właściwie zwleczenie wystarczającej ilości drewna na zaledwie trzy spore stosy. Mimowolnie warknął pod nosem, doskonale wiedział, że jak tak dalej pójdzie nie wyrobi się z pracą. A przecież teraz chodziło tylko o to by jak najszybciej zająć się ciałami, wolał nie musieć patrzeć na całe stada padlinożernych zwierzaków, które niedługo zapewne staną się nieodłączną częścią krajobrazu. Gdyby nie zmuszająca go do tego sytuacja pewnie miałby wyrzuty sumienia, że zamiast pojedynczych stosów planował zrobienie kilku zbiorowych. O tyle dobrze, że wybuch zasiał takie zniszczenie, że większość drzew była rozerwana na części, co bardzo ułatwiło mu pracę. Na dodatek tutaj ciał znowu nie było tak wielu jak zapewne będzie w samym obozie. Gdzie jak gdzie, ale tam naprawdę nie miał najmniejszej ochoty wracać. Kątem oka spojrzał na ciemnowłosą dziewczynę, która nadal kręciła się wokół ciał. W pewnym sensie było mu jej szkoda, od razu widać było, że pierwszy raz miała styczność z taka ilością martwych ludzi. Zastanawiało go też jak zareaguje na widok jaki zastaną w miejscach gdzie było więcej ich rodaków. Westchnął cicho i wziął się za przenoszenie ciał, co też do najprostszych zadań nie należało.


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#67 18-08-2014 o 19h25

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Całą ta sytuacja zerkania na mnie trochę mnie bawiła. Byłem pewien, że mi nie ufa i raczej nie zamierza i dobrze. Nie mam ochoty bawić się w znajomości, z których były potem tylko nie potrzebne problemy. Pragnąłem tylko by mi pokazała tą ziemię, potem będę w stanie sam sobie poradzić w tej dziczy bo raczej stąd się nie wydostanę no może po przez portal wrogów.
Gdy dziewczyna zaczęła mówić uświadomiłem sobie, że nawet ta opcja nie wchodzi w grę. Zostaliśmy tu uwiezieni na wieki, choć przeszła jeszcze jedna myśl. Michael był wstanie dosięgnąć i ich, tylko szkoda, że i nas tak potraktował. Szkoda? Haa... Niech teraz gnije w piekle bo po raz kolejny go spotykając doprowadził bym do kolejnej jego śmierci, ale tym razem brutalnej.
Pół gwizdkiem słuchałem co ma do powiedzenia bo i tak miałem zrobić to wszystko po swojemu lecz gdy tylko usłyszałem te jedno słowo, słowo, które nienawidziłem najbardziej na świecie wybuchłem gniewem. Czułem jak moje mięśnie twarzy napinają się z obrzydzenia jak zarówno z nienawiści. Nie wytrzymałem i pociągnąłem dziewczynę za włosy tak bym mógł spojrzeć z góry na jej twarz. Moje ciało nagle ogarnął chłód, który nie potrafiłem kontrolować. Leżała tuż pode mną na swej bestii a ja z zaciśniętymi ustami mówiłem do niej:
- Jak mnie nazwałaś? Powtórz, jak mnie nazwałaś! - nawrzeszczałem na nią lecz nie oczekując od niej odpowiedzi dokończyłem swoje zdanie - Jeszcze raz spróbuj mnie nazwać "marionetką" a nawet ta twoja bestia ci nie pomoże, zrozumiałeś?
Musiałem przystanąć by zacząć się uspokajać. Moc wymykała mi się spod kontroli a to by się skończyło źle dla niej i dla tego smoka. Puściłem dziewczynę by skupić się na sobie. Trochę trwało nim mogłem mieć władzę nad żywiołem. Gdyby nie to, że nie jest mi potrzebna jej śmierć raczej nie powstrzymywałbym się.

Offline

#68 22-08-2014 o 22h00

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Zupełnie nie spodziewała się tego, jak mężczyzna zareaguje na jej słowa. Spodziewała się złości, w końcu pod maską bezuczuciowości Eri wyczuwała skrytą impulsywność. Zresztą każdy wybuchłby, gdyby nastąpiłoby się mu na bolesny odcisk, a wyglądało na to, że właśnie taka sytuacja miała miejsce w krótkim monologu dziewczyny. W końcu obraziła jego męską dumę stawiając się ponad nim nawet, jeśli stwierdzała tylko fakt i rozjaśniała sytuację w jakiej się znalazł. Cóż, on tego nie wiedział. Jeszcze nie wiedział, ale wkrótce dojrzy, że ich historia przedstawiała się z grubsza nieciekawie i jedyną możliwością jest zaakceptowanie wrogów jako nowych towarzyszy tej ich wspólnej niedoli. Kiedy została brutalnie pociągnięta za włosy, nie powiedziała nic. Nie pisnęła na to nawet, nie chcąc dawać mu tej satysfakcji z tego, że przestraszył nieco dziewczynę. Nieco, ale nie tak samo, jak jeszcze z pół godziny temu, chociaż czasu nie liczyła. Tylko jej oczy prawie tak idealnie błękitne, co niebo, zadrżały lekko. Czuła chłód emitowany przez jego ciało, palce zaciskające się na złotych włosach, miała wręcz wrażenie, że nieświadomie zaczynał przymrażać ciało Erishuki. Tylko z powodu tego jednego słowa robił tak wiele zamieszania? Czyli jednak nie nie był taki zdystansowany i bezuczuciowy, jak na początku mogło się zdawać. Na koniec i tak zachowywał się w ten sam sposób, co wszyscy. Ludzie jego pokroju nie potrafili inaczej, tego już się nauczyła.
Wreszcie silne palce mężczyzny puściły ją, a ona znów bez słowa wróciła do wcześniejszej pozycji, tyle, że tym razem siadając przodem do podróżującego wraz z nią mężczyzny.
- Nie potrafisz opanować złości, ani swoich mocy. To żenujące - stwierdziła, patrząc mu prostu w oczy, zanim ponownie odwróciła się w kierunku odpowiednim do lecącego stworzenia - Widzisz może kogoś? Mniej więcej tutaj zgubiłam Claritasa Raya - zapytała, płynnie wchodząc w ten temat, dla którego w ogóle znaleźli się razem w tym miejscu. Miała nadzieję, że szybko znajdą impertynenckiego blondyna, gdyż miała wrażenie, iż ona sam na sam z Orenem może sobie jednak nie poradzić.

Offline

#69 24-08-2014 o 13h04

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Spojrzałem na dziewczynę, która zmieniła swą pozycję by przekazać te kilka słów. Już na tyle się uspokoiłem by wrócić do swej dawnej pokerowej postawy. Nie skomentowałem jej wypowiedzi, nie miałem zamiaru jej tłumaczyć się z tego co zrobiłem jednak zacząłem się zastanawiać nad nią. Mimo tego, że wybuchłem gniewem, który zdarzył się jeszcze tylko jeden raz to jednak nie zlękła się. Jej postawa jest godna pochwalenia, ale mnie to uświadamia, że nie powinienem jej lekceważyć. Po swojej stronie ma całą planetę a odwagi oraz zimnej krwi jej nie brak. Zacząłem się zastanawiać czy czasami nie iść na jej ugodę, przecież tylko wystarczy, że nie będę ich zabijał do czasu aż stąd nie wydostaniemy się.
Rozmyślałem za i przeciw tej ugody kiedy znów się odezwała.
- Ray? Nie znam - szczerze to nie znam nikogo z imienia - Opisz mi go, może wtedy go rozpoznam i nie nie widzę nikogo żywego
Och... Co za pech... Tacy słabi, że nawet trzęsienia ziemi nie przeżyli. Choć nie wiem czy powinienem ich wyśmiać czy być na nich zły. Te wojsko to kompletna pomyłka, potwierdzeniem jest to jak teraz skończyliśmy, jak ja skończyłem. Żeby mnie kobieta do piony postawiała to jeszcze nigdy się nie zdarzyło.

Offline

#70 27-08-2014 o 12h43

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
I zupełnie tak, jak się mówi, czyli grochem o ścianę - Erishuka zignorowała mnie całkowicie, jakbym był niewidzialny, albo nawet lepiej - nie istniał (co chyba by jej się zdecydowanie podobało). Cóż, widocznie nie dane mi dogadać się z zielonymi, o których zdanie miałem do tej pory... Inne? Niee, raczej nie, skoro dalej sądzę, że są bezmyślni. W każdym razie, trudno! A z resztą, po co mi ona, do cholery?! Nic, tylko by siedziała mi nad głową i jojczała, jacy to my jesteśmy niedobrzy dla jej ukochanej mateczki ziemi, a w szczególności ja, bo nie potraktowałem jej jak wspaniałomyślnej bohaterki, a jedynie powiedziałem, co tak naprawdę o niej myślę. Właściwie, to podczas tej współpracy jedynie wkurzaliśmy się nawzajem, a przynajmniej ona mnie, choć i po niej widać było, że nie jest zbytnio zadowolona z mojego towarzystwa, a i najchętniej zamieniłaby mnie na kogoś innego (najlepiej cudownie grzecznego przydupasa, co to by ją tylko czcił i grzecznie potakiwał). '
Ale nie sądzę, żeby to był powód, by nagle ot tak zacząć ode mnie odbiegać! To jest, ja rozumiem, wkurzyła się i w ogóle, widocznie przerywając nasze dotychczasowe zadanie, jednak chyba nie uciekła z powodu tej kłótni? Oczywiście, nie jestem jakąś pierdołą, co by w lesie samotnie nie wytrzymała, choć to już chyba jest wystarczająco wiadomym faktem, jednak nie sądziłem, że wkurzy się na mnie o takie coś, a już zwłaszcza do takiego stopnia. Choć w sumie, po chwili namysłu dochodzę do wniosku, że powinienem już zacząć się tego spodziewać, w końcu co chwilę się na mnie obrażała, oskarżając moją osobę o zło całego wszechświata.
Oczywiście, gdy tylko zniknęła, poszedłem za nią, chcąc ją znaleźć, więcej już jej jednak nie zobaczyłem. Może po prostu zmieniła zdanie, i zachciało jej się poszukiwań na własną rękę? Na tę myśl poczułem lekkie ukłucie w okolicy klatki piersiowej, tak jednak mało zauważalne, że kompletnie zignorowałem je, starając się wciąż odnaleźć zielonego ludka, co jednak przynosiło takie skutki, jak wybór nowej partii rządzącej. Choć nie, nie było może i tak źle, ale nie zmienia to faktu, że zmarnowałem sporo czasu na osobę, która zniknęła sobie nagle ot tak, w wyniku drobnej sprzeczki. W sumie... A, niech idzie w cholerę! Mnie to już nie obchodzi.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#71 27-08-2014 o 16h24

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

E R I S H U K A
Wewnętrznie cieszyła się, że Oren nic jej na to nie powiedział. Jakoś nie miała teraz ochoty na to, żeby radzić sobie z jego fochami. Teraz priorytetem ponad wszystko było zebranie żywych w jedno miejsce i zapewnienie im bezpieczeństwa, zanim zastanie ich noc, a Terra stanie się niesamowitym niebezpieczeństwem dla samotnego, skołowanego człowieka nie znającego planety na pamięć. Jej spojrzenie szukało pomiędzy drzewami sylwetki blondwłosego mężczyzny, ignorując na teraz pytanie tego, który siedział niewiele za nią na grzbiecie Hiivy. Całe swe skupienie poświęcała teraz przyglądaniu się dokładnie podłożu licząc na to, że może, może gdzieś go dojrzy pomiędzy koronami. Smok burczał coś pod nosem niezadowolony, wyraźnie nie odpowiadała mu sytuacja, gdzie jego Eri poświęcała tylko uwagi tym głupim, niewartym nic ludziom. Wreszcie jakaś sylwetka zamajaczyła gdzieś w dole, a jej błękitne oczy zalśniły lekko na myśl o tym, że miała zacząć robić jakieś postępy w swym ambitnym planu pogodzenia nienawidzących się narodów. Hiiva zaniżył lot na życzenie Erishuki i gdy tylko zanurkował wystarczająco nisko, dziewczyna przygotowała się do ich manewru, stabilizując swoją pozycję. Wreszcie gdy byli wystarczająco blisko, blondynka pomodliła się w myślach i chwyciła ramię Raya, wciągając go w trakcie dalszego lotu. Nie spodziewała się pomocy ze strony Orena, toteż wkładała w to całą swoją siłę, aż w końcu postać blondwłosego mężczyzny znalazła się w jej ramionach otaczających go w pasie. W tamtej chwili czuła spokój. Po prostu spokój. Ray był bezpieczny tuż obok niej. Mogła się zapierać, ale cieszyła się, że wszystko z nim okej. Zdając sobie jednak sprawę z tego, co zrobiła, odskoczyła niczym oparzona nieco do przodu, gdzie znajdowało się jej właściwie miejsce.
- U-Uh, okej. S-Szukamy dalej - oznajmiła wyraźnie zażenowana, chociaż nie chcąc się do tego przyznać - Powiedzcie, jak kogoś zobaczycie

Offline

#72 30-08-2014 o 23h16

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Gdy skończyła modły nad ostatnim ciałem była blada jak ściana. Fakt i ogrom tragedii powoli do niej docierały. Mimo to postanowiła pomóc białowłosemu. Nie dawała rady taszczyć ciał, ale zamiast tego zbierała ich części. Z każdą kolejną czuła jak by ktoś kładł jej kolejny kamień na żołądku. Układała je na stosach pogrzebowych z apatią w oczach. Próbowała się wyłączyć, odpłynąć myślami gdzieś daleko by nie analizować tego co robiła w tej chwili. Nie chciała wiedzieć czego własnie dotykały jej dłonie, które właściwie miały leczyć, a nie tworzyć stosy pogrzebowe. Mimo to zaczęła chodzić między ciałami prawie automatycznie wyszukując tego co dała radę unieść. Kiedy skończyła i roznieciła ogień pod kilkoma, powoli podeszła do drzewa rosnącego nieopodal. Oparła się o nie plecami i osunęła siadając na ziemi, choć właściwie gdyby nie konar zapewne by upadła. Jej strój był cały ubrudzony krwią, tak samo jak roztrzęsione dłonie. Wpatrywała się nie przez chwilę, po czym zaczęła je pocierać licząc, że uda się jej pozbyć choć trochę czerwonej cieczy. W akcje desperacji  zaczęła wycierać je w swoją szatę. Wzięła kilka głębszych wdechów po czym wstała i nieco niepewnym krokiem podeszła do białowłosego.
~ Myślisz, że w obozie spotkamy kogoś...żywego? - jej głos był cichy i nieco nieobecny, przed ostatnim słowem zrobiła wyraźną pauzę i przełknęła ślinę. Nie patrzyła na młodego mężczyznę, a na jeden ze stosów na którym właśnie tańczyły płomienie. W powietrzu rozniósł się już nieprzyjemny zapach wywołując u niej mdłości, dlatego chciała iść z tego miejsca jak najszybciej. Po cichu licząc, że w obozie może zastaną więcej żywych. Jednocześnie w jej głowie pojawiła się myśl, że tylko ona i Clair mogli to przeżyć, co wywołało przerażenie, widoczne w jej miodowych oczach.
 

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (30-08-2014 o 23h16)

Offline

#73 07-09-2014 o 14h07

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Nienawidziłem kiedy byłem ignorowany a ona właśnie to zrobiła, zignorowała moje pytanie. Chciałem już wygłaszać kolejne przemówienie w stylu, że ma mnie słuchać, ale nie zdążyłem. Poczułem jak ten smok zniża się. Zdezorientowany zacząłem się rozglądać czemu nagle spadamy. Mogłem się domyślić, że będzie w tej chwili ratowała kolejnego żołnierza. Spojrzałem w stronę, w której się przechyliła i mi się to nie spodobało co ujrzałem. Stał na ziemi mężczyzna, którego jeszcze wcześniej nie widziałem. Podejrzewałem, że to wróg. Jeszcze tego brakowało by tu dwóch mężczyzn wrogo nastawionych do siebie od lat miałaby przebywać na tym samym smoku. Ja tak właśnie się zastanawiam jak ona chce nas nakłonić do zgody skoro to co nas łączy to nienawiść. Naprawdę ona jest taka głupia.
Gdy ja rozmyślałem o wrogach ona już zdążyła wciągnąć tego kolesia. Speszona szybko odwróciła się od niego. Uniosłem brwi lekko do góry myśląc co ją tak speszyło, ale szybko zaprzestałem widząc przed sobą blond kolesia, którego jeszcze nie znam.
- Kim ty jesteś? - zapytałem go gdy tylko wszyscy znaleźli się na tej bestii

Offline

#74 21-09-2014 o 15h49

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0




Link do zewnętrznego obrazka


Do tej pory czyste powietrze zaczęła przesycać ciężka woń z nutą żelaza, znana mu z licznych pobojowisk oraz wojen. Zagłębiając się coraz głębiej w pozostałości do niedawna najlepiej zorganizowanego z obozów Sordes coraz szybciej opuszczała go nadzieja na odnalezienie innych - żywych - towarzyszy, a jego nozdrza drażnić zaczęła coraz ostrzejsza i wyraźniejsza woń krwi. Przemierzał rozszarpane ruiny będące efektem wybuchu, który pojawił się nagle i niespodziewanie, rozglądając wkoło. Z każdym postawionym krokiem uważnie i czujnie nasłuchiwał oraz chłonął bodźce z otoczenia, łudząc się ujrzeć jakąkolwiek nie uśmierconą istotę. Jednakże jedyne co ukazywało się jego oczom to coraz rozleglejsze oraz większe straty. W pewnym momencie przestał już liczyć ilość ofiar, gdyż ich liczba rosła w zastraszającym tempie i sam nie był w stanie wszystkich zliczyć. Skrył bardziej w swych ramionach Morri tak, aby nie widziała wcale albo jak najmniej z obrazu rozciągającego się przed nimi. Zdecydowanie nie był to widok przeznaczony dla wrażliwej, kobiecej natury... Jednak była to syzyfowa praca, patrząc na to iż znajdowali się w samym niemalże środku katastrofy. Czarnowłosy wojownik zręcznie zawirował wśród gruzowisk oraz omijał sterty porozrzucanych i rozszarpanych trucheł, gdy wtedy to w jego nozdrza uderzył zapach inny niźli ciężka, z ledwością unosząca się w powietrzu woń krwi. Zupełnie jak palona skóra i włosy... Kątem oka na tle nieboskłonu ujrzał chmurę dymu, równą, unoszącą się w formie kolumny... Czyżby jednak ktoś przeżył? Ta myśl przemknęła niczym grom przez jego umysł, nakazując natychmiast skierować kroki w tym kierunku. Już z daleka rzuciły się w jego oczy męska oraz kobieca sylwetka, z czego tą drugą już znał...
-Kerra!
Wśród dotychczasowej ciszy rozległ się mocny głos Datego, a uczucie niewysłowionego spokoju oraz ulgi rozlało się wewnątrz jego ciała, gdy po krótkiej chwili po zlustrowaniu jej od stóp do głów nie zauważył żadnych znaczących obrażeń... Jednak nie okazał tego w żaden inny sposób na zewnątrz samego siebie poza lekkim drgnięciem kącików ust, nie teraz, nie w tej sytuacji. Dopiero po kilku sekundach podświadomość mężczyzny przypomniała sobie, iż w ramionach trzymał ranną dziewczynę, której przydałaby się pomoc osoby znającej się na lecznictwie.
- Mogłabyś się nią zaopiekować? Opatrunek jaki zrobiłem był nieomal wykonywany w biegu, a Ty się na tym znasz.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (21-09-2014 o 15h50)

Offline

#75 28-09-2014 o 20h26

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Przy granicy między pozostałościami po zniszczeniu a tą częścią lasu, która szczęśliwie nie została dotknięta destrukcyjną mocą naszego maga, widać było ogrom zniszczeń, jaki pozostawiła eksplozja. Niewątpliwie spotkać tu można było jeśli nie ogromy trupów, to ranne, bardzo silne stworzenia, albo ludzi którzy, jak ja na przykład, wyszli z tego bez szwanku tylko dlatego, że znajdowali się poza zasięgiem wybuchu, choć mi akurat udało się zwiać, ale no, i tak bez różnicy! Grunt, że nie mam czego szukać trzy metry pod ziemią, a nawet jeśli to na pewno nie miejsca wiecznego spoczynku, przynajmniej na razie... Ale co ja wygaduję! Że niby przyjdzie mi tu umrzeć?! Rany, pierwszy raz mam chyba ochotę pojechać po samym sobie! Jak już mówiłem, nie spieszy mi się do grobu. Nawet, jeśli miałbym spotkać któregoś z tych cholernych Cichociemnych z Sordes, to albo ich zwyczajnie załatwię, albo - jakby już ich siła... Chciałem powiedzieć, przewaga liczebna, była zbyt wielka - zawsze mogę użyć mocy, zabijając ich wszystkich...
Zabijając... Zabijając ich wszystkich...
Zatrzymałem się, gdy poczułem coś dziwnego, nie potrafię tego określić, nigdy tak jeszcze ze mną nie było. Po prostu, miałem wrażenie, że nie mogę, po prostu nie mogę, zrobić tego, o czym myślałem. Coś we mnie krzyczało, mówiąc, że to nie jest wyjście.
Zgadnijcie tylko, czyim głosem...
Co jest ze mną nie tak?! Od razu na myśl przyszło mi, że mogła to być sprawka... Jak jej było? Erishuka, no tak. W każdym razie, czy ta mała... Mała, do cholery, zielona pacyfistka zrobiła mi jakieś pranie mózgu?! Wiedźma! Tak, to jest najlepsza odpowiedź. Włamała mi się do mojej głowy, żebym teraz tańczył, jak tylko ona będzie miała zamiar zagrać. Nie, nie ma mowy, nie dam się w to wrobić!
Zaraz prędko odrzuciłem od siebie wszelakie myśli związane zarówno z tymi chaszczami dookoła mnie, jak i rycerzynami ze świata, który chyba wszelakie bóstwa opuściły. Tak, nie myśl o tym. Co tu teraz robić... Wątpię, bym spotkał tu kogoś żywego. W ogóle, cud że w lesie napotykałem Eri tak często, tymczasem nawet przed wybuchem nie było tu poza nią i jej nieobdarzonymi rozumem przyjaciółmi żywej duszy. Mógłbym właściwie wrócić do obozu, ale tam też wątpliwe, że będzie jeszcze ktokolwiek... Cóż mniejsze ryzyko, że spotkałbym kogoś kto nie miałby wobec mnie zbyt dobrych zamiAAAAAAAAArów...
Cholera, co się właśnie...
Coś chwyciło mnie za ramię. A raczej ktoś. No proszę, znów się spotykamy! Wiedziałem, że długo beze mnie nie wytrzyma!* Ale aż dziw, że się cieszyłem, że ją widzę. A nawet zauważyć się dało pewną rzecz. Pamiętacie to nieciekawe uczucie, o którym mówiłem ostatnio? W pewnym momencie, mógłbym powiedzieć chyba nadto, że właśnie wtedy, kiedy obiłem się o łuski tego nienawidzącego mnie cholernika zwanego Hiivą, nagle zniknęło. Em, czyżby już zacząłem wariować przez tą obecną pustkę na Terrze? Nie ważne już, nie ważne.
Kiedy mogłem już sam wspiąć się na grzbiet smoka, pomogłem Eri, bo szanowny pan, jakiego zobaczyłem potem, jakoś się do tego nie kwapił. A z resztą, na cholerę mi czyjaś pomoc! Trzeba samemu jakoś sobie radzić, nie?
Kiedy Eri w słowach swoich wyjaśniła, że wciąż robi to samo (ale postęp, jeden człowiek!) i na tym nie koniec, zaczepił mnie blondyn w barwach Claritasu. Przyznam szczerze, pierwszy raz go na oczy widziałem, ale i tak swojego przecież bym rozpoznał. Z resztą wątpię, by Cichociemni mieli ochotę na zabawę w przebieranki. Tymczasem ten chyba nie do końca wiedział, czy i ja do nich nie należę. Że też takich ludzi przyjmują do armii... Choć postawa faktycznie, godna "prawdziwego żołnierza" - gapił się na mnie, jakby od samego patrzenia mógł zabić. Dobra, no! Niech mu tylko żyłka nie pęknie...
- Nie widać? - spytałem, wskazując na jeden ze znaków charakterystycznych umundurowania, dając tym samym znać, że jesteśmy po tej samej stronie. A jakby to mu nie starczyło, dodałem jeszcze: - Ray Hammett, 64 oddział zwiadowców, pododdział tropicieli**.
Oczywiście, prawdopodobnie cały pluton szlag trafił i nie ma kto potwierdzić mojej tożsamości, ale kij z tym. Tyle mu powinno wystarczyć, ewentualnie może pozostać jakoś dziwnie czujny, ale wisi mi to. I tak szanse na przeżycie tutaj każdy ma takie same...
Lecieliśmy już jakiś czas, nie odnajdując wśród wszechobecnej pustki kogo- lub czegokolwiek, co potrafiło by jeszcze utrzymać funkcje życiowe. Na serio, po prostu nic, kompletna pustka! Ciekawe, czy Erishuka, skoro była tak bardzo przekonana, że planeta jest w stanie cierpieć, potrafi to wyczuć... Chwila, chyba mam pomysł, choć nie jestem pewien, czy ona tak potrafi...
- Erishuka? - zagadnąłem. - Skoro jesteś "złączona" z Terrą - w co powątpiewałem, ale starałem się tego nie okazywać. - Nie możemy jakoś wykryć na niej życia w inny sposób? - spytałem, licząc, że zrozumie, co mam na myśli. Cholernie ciężko było ubrać to jakoś w słowa, więc miałem nadzieję, że nie będę musiał jej tego tłumaczyć.



*Hahahahaha, przepraszam musiałam XD
**A to ojciec wyjaśniał mi tak dawno, że z moim obecnym mindfuckiem nawet wikipedia nie pomaga...



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4