Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4

#1 08-07-2014 o 00h46

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

I I   s k ł a d

>> Maniaaa8 i Tamis odeszły z gry

Odella
Erishuka - kobieta/18(?)lat - Claritas z Caleum

Minwet
kobieta

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (29-07-2014 o 21h31)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#2 08-07-2014 o 01h14

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

I Character song I
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Godność
Kerra Collen
Wiek
21
Data urodzenia
13.08
Imiona rodziców
Cahan i Earie
Rasa
Sordes
Link do zewnętrznego obrazka
Profesja
Kapłanka ~ kapłani i kapłanki to osoby obdarzone wielkim potencjałem duchowej mocy i otwartymi umysłami . Używają ich w celu leczenia innych, zdejmowaniu złowrogich zaklęć oraz zwiększania witalności. Zajmują się pochówkiem poległych i zmarłych, odprowadzając bezpiecznie ich dusze z tego świata. W walce ich umiejętności skupiają się przeważnie na przyzywaniu sojuszników, odbieraniu mocy przeciwnikowi i barierach ochronnych. Gdy zaś wystarczająco rozwiną swoje moce umysłowe mogą posługiwać się telepatią i telekinezą.
Wygląd
Kerra to dziewczyna o jasnej cerze, obdarzona średnim wzrostem ( 167cm) i kobiecą figurą. Jej włosy koloru ciemnego brązu, przełamywanego jaśniejszymi pasmami układają się w delikatne fale sięgające łopatek. Na drobnej twarzy wyróżniają się duże oczy o miodowej barwie otoczone długimi czarnymi rzęsami.Barwa oczu zmienia się jednak zależnie od używanej mocy. Mogą być całkiem białe, niebieskie by następnie stać się czarne. Prosty, drobny nos doskonale komponuje się z kształtem jej twarzy oraz wydatnymi ustami o delikatnej różowej barwie.
Najczęściej widywana w typowym dla Inferno kapłańskim stroju. Długiej czerwonej szacie zdobionej złotymi i platynowymi elementami oraz kamieniami mocy, które zwiększają siły posiadaczy. Skórzanych rękawach, ważne bowiem jest by dłonie nie były skrępowane. Strój ten jest wygodny i praktyczny. Do tego podkreśla rangę dziewczyny w hierarchii kapłanów. Podczas bitwy zaś kapłani zakładają lekkie zbroje w niebieskiej barwie. Posiadają one typowe dla te profesji elementy ja miejsca na kamienie mocy, dodatkowo zabezpieczone są zaklęciami by zapewnić noszącym je większe bezpieczeństwo na polu walki.
Link do zewnętrznego obrazka
Charakter i upodobania
Od dziecka w przeciwieństwie do swojej starszej siostry Kensy,  wykazywała się dużą rozwagą i spokojem. Cicha i opanowana, do tego od najmłodszych lat ujawnił się jej duchowy talent co wpłynęło na szybsze rozpoczęcie szkolenia. Choć w swojej profesji była jedną z najlepszych, zawsze zazdrościła swojej siostrze talentu szermierskiego i twardego charakteru. Ona sama nie ma zdolności do walki wręcz ani wystarczającej siły fizycznej, nad czym bardzo ubolewa. Kerra w stosunku do innych jest sympatyczna i zawsze bardzo chętnie porozmawia z ludźmi. Jeśli szukasz pocieszenia lub porady lepszej osoby nie znajdziesz, jednak jeśli pochodzisz z Claritas nie spodziewaj się takich przywilejów jak jej rodacy. Gdy tylko myśli o osobach z Caelum jej spokój zostaje zaburzony i robi się nerwowa. Nienawidzi tej rasy z całego serca i nie może zatrzymać rosnącego w jej sercu żalu.
Dziewczyna ta jest niebywałym śpiochem(choć w jej przypadku często oznacza to przesiadywanie do późna i odsypianie do południa)Do tego straszny z niej łakomczuch, słodycze i owoce to główne składniki jej diety. Unika za to potraw mdłych i zbyt ostrych. Uwielbia czytać i bardzo często medytuje by pogłębić swoje siły mentalne, lepiej jej wtedy nie przeszkadzać, wyrywanie z transu bardzo ją denerwuje.
Historia
Rodzina Collen ma tradycje i poglądy wojowników, od lat  jej członkowie szkoleni są w boju. Ten sam los spotkał Kensę jednak Kerry już nie. Była zbyt słaba i delikatna na walki wręcz. Na początku sądzono że brązowowłosa nie ma w sobie wystarczająco mocy by podjąć się jakiejkolwiek profesji, jednak z dnia na dzień jej talenty duchowe zostały pobudzone. W wieku sześciu lat wykazywała już zdolności typowe dla kapłanów w wieku siedmiu zaczęto trenować ją w tej profesji. Jej umiejętności rozwijały się równie szybko co płynący czas i tak stała się jedną z lepszych kapłanek, choć zawsze marzyła by być jak starsza Kensa- odważna i pewna siebie. Tuż po wybuchu starć na Terrę została wysłana jej siostra, kapłanka z wytęsknieniem oczekiwała wieści i powrotu siostry. To ostatnie jednak nigdy nie nadeszło. Kensa niedawno zginęła w boju, a Kerra wyruszyła na Terre by zabrać ciało siostry do domu.

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (10-07-2014 o 17h43)

Offline

#3 08-07-2014 o 01h20

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


Link do zewnętrznego obrazka
I c o n    F o r    H i r e    -    O f f    W i t h    H e r    H e a d

Link do zewnętrznego obrazka


I m i ę

Morri

N a z w i s k o

Athante


W i e k

20 lat

P ł e ć

Kobieta

P r o f e s j a

Zwiadowca, "złodziejaszek", zabójca.
Potrafi posługiwać się łukiem,
jednak o wiele lepiej czuje się w walce wręcz,
używając dwóch ostrych sztyletów,
wszelkiego rodzaju zasłon dymnych,
środków odurzających, noży do rzucania.
Może walczyć lekkim mieczem jednoręcznym,
jednak stara się tego unikać.

R a s a

Sordes

Link do zewnętrznego obrazka

W y g l ą d

Morri jest niewysoką, mierzącą zaledwie metr pięćdziesiąt osiem,
młodą dziewczyną.
Urodę praktycznie w całości odziedziczyła po matce,
zaś biały kolor, długich, sięgających pasa, prostych włosów,
jest wynikiem działalności genów ojca.
Oczy ma srebrne. Przypominały one Morri matkę.
Często żałowała, że nie posiada jej brązowych loków.
Szczupła, o właściwych, kobiecych kształtach.
Nie wstydzi się pokazywać swojego ciała -
- nie ma w sumie do tego powodów.
Jej strój jest połączeniem skórzanych i metalowych elementów.
Szczerze mówiąc, można stwierdzić, że niewiele ma na sobie.
Ale o to właśnie chodzi.
Ubiór nie krępuje jej ruchów, co jest dla niej,
jako zabójcy, najważniejsze.
Szpiczaste uszy są wynikiem wypicia tajemniczego drinku
na imprezie z okazji osiemnastych urodzin.
Od tamtego czasu, kiedy jest wściekła,
jej oczy barwią się czerwienią.
Dało jej to również jeszcze jeden bonus, ale o tym za chwilę.
Na prawym ramieniu ma dwie równoległe blizny -
- pamiątki po jednej z wielu misji.

Link do zewnętrznego obrazka

H i s t o r i a

Już jako dziecko potrafiła przydarzyć rodzinie kłopotów.
Jej ojciec zajmował stanowisko dowódcy szermierzy
w walkach na Terra, więc naukę posługiwania się ostrzem
rozpoczęła już w dzieciństwie.
Rodzicielka zaś starała się przekazać jej wiedzę na temat walki za pomocą łuku.
Matka Morrii - Evllen - dawniej szkoliła się na łowcę.
Dostała pewnego wieczora rozkaz wyruszenia na Terre,
aby jako zwiad wspomóc szeregi Sordes.
Pozostawiła więc w domu ośmioletnią córkę pod opieką babki,
oraz ruszyła wraz z mężem do boju.
Nie wróciła.
Ojciec - Helldrown - po tamtym incydencie nie mógł jeździć na Terre.
Został poważnie ranny, zaś pełnej sprawności nie odzyskał nigdy.
Szkoli więc on młodych szermierzy w stolicy Inferno.
Czasem wspiera generałów radą, jednak uchylił się
od zajmowania stanowiska dowódcy.
Morri miała w życiu jednego przyjaciela.
Straciła go w wieku piętnastu lat,
ponieważ wykazała się zbyt wielką brawurą.
Obwinia się za jego śmierć,
chociaż tak naprawdę wina leżała po każdej stronie.
W końcu oboje chcieli zrobić coś szalonego.
Nikt też jej o nic nie oskarżał - sama ledwo uszła z życiem.
Wyrzuty sumienia dręczą ją jednak w pewnych sytuacjach.
Zawsze była odważna, jednak teraz zdarza jej się hamować.
Lęk uprzykrza jej życie.
Morii nie odnalazła swojej ścieżki życiowej we władaniu mieczem.
Może to robić, a jakże, nie jest w tym beztalenciem.
Mimo wszystko, w jej dłoni to dwa ostre sztylety
układają się na swoje miejsce, wygodnie w niej leżąc.
Lubi ich ciężar,
zaś dostała je od zaprzyjaźnionego kowala na czternaste urodziny.
W wieku dwunastu lat walka lekką szablą i ćwiczenia z łucznictwa
odeszły na dalszy plan.
Dziewczyna bowiem podjęła się innej drogi niż jej rodzice.
Postanowiła zostać zabójcą.
Działać z ukrycia, jednać się z cieniem i otoczeniem.
Nauczyła się wykorzystywać jako atut swój niski wzrost i drobną budowę.
W bezpośrednim starciu bazuje na elemencie zaskoczenia
i zbudowaniu krajobrazu.
Z pewnością pojedynek z obrońcą na pustej płaszczyźnie byłby dla niej uciążliwy.
Niekoniecznie wyszłaby z niego cało.
Od osiemnastych urodzin nie pije alkoholu.
Kiedy jej uszy wydłużyły się, zaś ludzie zaczęli czasem nawet uciekać,
kiedy była wściekła z - na początku - niewiadomych powodów...
Cóż, lepiej nie ryzykować przemianą w szczura.
Zdobyła jednak umiejętność wstrzymywania oddechu
na całkiem długi czas.
Przekonała się o tym pewnego dnia, pływając na basenie.
Aktualnie może nie pobierać tlenu z otoczenia przez jedenaście minut
i kilka sekund.
Cały czas stara się przedłużać ten okres.
Do dziś dzień zastanawia się, co za cholerstwo wypiła
i dlaczego nie zauważyła, by ktokolwiek inny zyskał jakieś nowe cechy.

Link do zewnętrznego obrazka

C h a r a k t e r   i   u p o d o b a n i a

Tym co się liczy najbardziej, jest rozkaz.
Przynajmniej na Terre.
I Morri bez przeszkód go wykonuje.
Zna realia wojny. Dobrze się na niej czuje.
Jest to miejsce, w jakim się najbardziej odnalazła.
W dodatku - przepiękny krajobraz, który istniał na planetce -
- ciągnął ją za każdym razem w to miejsce.
Jako dziecko była bardzo odważna i wybuchowa.
Robiła wszelkiego rodzaju rzeczy,
których dzieci nie powinny praktykować.
Zmieniło się to po straceniu przyjaciela - Anera.
Stała się spokojniejsza, jednak czasami boi się,
że popełni jakiś błąd, przez co inni będą cierpieć.
Po śmierci matki, znienawidziła Claritas całym sercem.
Czerpie satysfakcję z walki.
Doskonale sobie zdaje sprawę, że balansuje na krawędzi życia i śmierci,
jak zresztą wszyscy, podczas wojny.
Mimo tego, za każdym razem, kiedy słyszy propozycję,
aby już nie wracać do boju - odmawia.
Morri boi się być odpowiedzialna za życia innych,
przez co o wiele lepiej czuje się na samodzielnych misjach.
Lubi działać z ukrycia. Stawać się niemal niewidzialną do momentu,
w którym postanowi zaatakować.
Sprawdza się w zwiadzie.
Jeśli chodzi o życie prywatne - spędza dużo czasu na sali gimnastycznej.
Kiedy odpoczywa po treningu, najczęściej można ją spotkać
w parku lub ogrodzie, czytającą książkę.

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (11-07-2014 o 04h14)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#4 08-07-2014 o 09h32

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Godność:
Oren Noor

Wiek:
22 Lat

Płeć:
Mężczyzna

Urodziny:
31 grudzień

Orientacja:
Hetero:

Profesja:
Żywioł lód

Pochodzenie:
Caelum
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Wygląd:
Blondyn o małych niebieskich oczkach, zawsze z pokerową twarzą nigdy nie ujawnia swoich emocji. Krótko ścięte włosy mają pasemka brązowe na grzywce, które opadają na jego oczy. Delikatne rysy twarzy nie pasują do jego masywnego ciała choć szczupłego, które mierzy aż 174 cm i waży 62 kg. Zawsze ubiera się na czarno, groteskowo by jeszcze bardziej podkreślić swoje długie ramiona i nogi.

Charakter:
"To zimny chłopak" - tak każdy o nim mówi. Sam nawet tak uważa. Jest mało towarzyski i zamknięty w sobie. Nie lubi nieudaczników, zarozumialców i przegranych osób. Potrafi zostawić swojego towarzysza jeżeli ten tylko zagraża otoczeniu. Lubi sam pracować. Potrafi powiedzieć nawet najokrutniejszą prawdę i sam oczekuje tego samego od innych. Od urodzenia potrafi władać lodem. Swój dar odziedziczył po ojcu, który nauczył go jak nad nim panować. Jego dar nie jest najpotężniejszy. Zasięg ma tylko 30 metrów. Jeżeli choćby o centymetr dalej stoi przeciwnik nie będzie mógł go dosięgnąć. Ten żywioł wymaga dużo energii, więc bardzo dużo śpi. Gdy go ktoś obudzi jest wtedy nerwowy i agresywny.

Historia:
Oren urodził się w małej wiosce w Caelum. Matka, która jest zwykłą wieśniaczką wychowywała go wraz z jego starszymi braćmi. Ojciec jako żołnierz nie było go często w domu. Noor jako jedyny z rodzeństwa posiadał dar po ojcu, który już wtedy zdecydował o jego losie. Kończąc osiem lat zaczął długi trening opanowania swego żywiołu. Tracąc dzieciństwo wiedział, że jego życie będzie wyglądało tak samo jak jego ojca. Będąc dumny a zarazem zawiedziony kroczył ścieżką, która dawała mu jedyny sens życia.
Po długo letnich treningach był wstanie choć jednej trzeciej dorównać mocą ojca. Gdy się o tym dowiedział prześcignięcie go było jego drugim celem. Dziś nie wiele się nauczył lecz wciąż pragnie pokonać swego mistrza a zarazem dokonać czegoś co sprawi, że zapamiętają jego imię na wieki.

Dodatkowe:
- nienawidzi ciepła, ale to chyba oczywiste
- Żywioł jest z nim od urodzenia, więc jest częścią jego organizmu.
- Na Terrę wyruszył rza ojcem w celu zyskania doświadczenia
- Jego ojciec zaginął w czasie wybuchu

Ostatnio zmieniony przez dortnana (13-07-2014 o 11h09)

Offline

#5 08-07-2014 o 14h09

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Link do zewnętrznego obrazka
Godność
Clair Sombre
Wiek
23 wiosny
Płeć
Przystojna
Profesja
Zabójca/wojownik, choć zdarzało mu się okazjonalnie bawić w szpiega.
Uwielbia walkę wręcz oraz wszelakie miecze, sztylety i bicze. Tymi ostatnimi ponoć włada po mistrzowsku. Jeśli zaś chodzi o łuk... Cóż w tym jest naprawdę beznadziejny.
Przynależność
Sordes
Wygląd
Śniada cera i jasne włosy stanowią interesujący kontrast dzięki czemu, ten dość wysoki mężczyzna wyróżnia się na tle bladych postaci. Srebrnowłosy posiada brązowe oczy, których kolor dokładniej można opisać jako cynamonowy. W lewym uchu ma kilka kolczyków, zaś prawe nie jest niczym przyozdobione. Jego usta zazwyczaj układają się w kpiący uśmiech, lub przybierają obojętny wyraz. Włosy splata w luźny, dokładnie rzecz ujmując niedbały warkocz.
Jego ubiór, to typowy strój wojownika. Innymi słowy jest wygodny, a większość punktów witalnych zasłaniają fragmenty lekkiej zbroi. Często nosi też rękawice, które choć metalowe, to dzięki kilku magicznym sztuczkom są one tak wygodne jak najzwyklejsze skórzane modele, sprawił je sobie, gdyż uznał że w walce wręcz mogą stanowić spory atut.
Charakter
Clair jest istotą, którą cechuje obojętność praktycznie na wszystko, co się wokół niego dzieje... Ale to tylko do czasu, gdy zaczyna walczyć. Wtedy na jego twarzy pojawia się uśmiech, a w oczach radosne iskierki, w takich momentach chłopak naprawdę wydaje się cieszyć życiem. Zazwyczaj nie jest tym który atakuje pierwszy, a pewnym jest to, że nigdy nie będzie na poważnie walczyć z kimś, kto nie dorównuje mu siłą. Twierdzi iż nie nadejdzie takie dzień, w którym będzie w stanie zrozumieć ludzi nie czerpiących przyjemności z walki, dla niego sama myśl o spokojnym, leniwym życiu pozbawionym ciągłych starć jest co najmniej absurdalna. Nie jest on osobą sentymentalną, nie przywiązuje się do nikogo. Owszem wie co to lojalność wobec własnej rasy, lecz nic poza tym nie trzyma go w grupie, do której należy. Jednakże warto wspomnieć o tym, że najbardziej lubi walczyć z przedstawicielami ludu Sordes, zapewne dlatego, iż uważa ich za najsilniejszych przeciwników.
Historia
Jego matka zmarła niedługo po tym jak wydała go na świat, więc co jest oczywiste wychowywał go ojciec. Możliwe, że właśnie z tego jedyne co pamięta z okresu dzieciństwa, to nakazy i zakazy nadawane przez bardzo surowego ojca, co do których się, o dziwo stosował bez dyskusji. Gdy tylko osiągnął wiek, w którym został uznany za dorosłego od razu wstąpił w szeregi walczących. Był to pewien rodzaj ucieczki od tego poukładanego świata reguł w jakim dotychczas żył.
Upodobania
U innych pociągają go cechy, które są zaprzeczeniem jego własnego charakteru.
Dodatkowe
/modules/forum/img/smilies/epingle.gif Potrafi przybrać formę tygrysa
/modules/forum/img/smilies/epingle.gif Srebrnowłosy jest jedynakiem
/modules/forum/img/smilies/epingle.gif Ma dokładnie 193 cm wzrostu


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#6 08-07-2014 o 19h06

Miss'Sensei
MaAniaaa8
❝Do you ever wonder why are we here?❞
Miejsce: Planeta Chorus
Wiadomości: 799

*Przepraszam za duże zdjęcia, ale nie chcą się zmniejszyć -.-.*

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka
||W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do samego końca.||


Imię:
Ailis
Nazwisko:
Morag
Wiek:
19 lat
Pochodzenie:
Claritas z Caelum
Płeć:
Kobieta
Data Urodzenia:
22 lipca
Orientacja:
Hetero
Profesja:
Medyk, Kleryk, Healer.

Link do zewnętrznego obrazka
IIŻycie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.II

~***~ Historia ~***~

Ailis od zawsze przejawiała skłonności medyczne. Od dziecka uwielbiała przebywać z babką, która tworzyła różne wywary, leki dla ludzi. Rodzice uważali, iż dziewczynka odziedziczyła zdolności właśnie po babce. Gdy ta zmarła dziewczyna postanowiła zająć jej miejsce i leczyć mieszkańców. W wieku piętnastu lat oficjalnie została medykiem. Ailis mówi, że niczego się nie boi i pragnie tylko leczyć innych. Rzeczywistość zaś jest zupełnie inna. Dziewczyna boi się ponownie stracić kogoś bliskiego dlatego głównie postanowiła zostać healerem. Pragnie wynaleźć "lekarstwo na śmierć". Była wraz z Michaelem na Terre podczas rzucania czaru.

Link do zewnętrznego obrazka
IIA żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.II

~***~ Wygląd ~***~

Jest to dziewczyna o kremowej cerze i blond włosach, sięgających do piersi, które swoją drogą zbyt duże nie są. Błękitne oczy zdobią jej twarz, tak samo jak mały, lekko zadarty nosek i małe, różowe usta. Jest niziutka - 150cm, a ludzie mawiają, że przypomina anorektyczkę - waży jedyne 40kg. Najśmieszniejsze w tym jest to, że w rzeczywistości Ailis dużo zjada. Często nosi przeróżne szaty. Jednak gdy jest wzywana na jakieś misje, czy wojny ubiera się inaczej. Na wojnach najczęściej ma na sobie cięższą, większą, ciemną szatę, kostur oraz hełm na głowie. Na misje zaś często ma dwuczęściową szatę. Na prawej ręce zawsze nosi przyczepioną do dłoni metalową, małą tarczę ze szafirowym klejnotem w środku. Jest ona zaczepiona na wewnętrznej stronie dłoni. To z niej zawsze dziewczyna czerpie swoją leczniczą moc. Na szyi nosi łańcuszek z krzyżem, który również dodaje jej siły. Czasami zamiast rękawiczki używa kostura. Na udzie ma również mały sztylet, którego używa tylko czasami. Gdy nie ma innego wyboru.

Link do zewnętrznego obrazka
||To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz.||

~***~ Charakter ~***~

Ailis przede wszystkim nienawidzi wojen. Nigdy nikogo nie zraniła, a co dopiero zabiła, i nie ma takiego zamiaru. Została klerykiem po to by leczyć, ratować życie, a nie je odbierać. Jest z natury miła, spokojna. Nie lubi unosić się gniewem ani sprzeczać się z kimś, po prostu nie cierpi konfliktów. Słodka i naiwna - tak też można ją opisać. Łatwo zaczyna ufać i wierzyć ludziom, co często jest jej największym błędem. Jednak, mimo że tyle razy już się na kimś zawiodła dalej jest taka sama. Nie potrafi tego zmienić. Uważa, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Również łatwo przebacza, nie lubi się na kogoś gniewać. Zawsze jest chętna do pomocy, poniekąd taka jej praca.

Link do zewnętrznego obrazka
||W ucieczce ginie zawsze więcej wojowników, niż w walce.||

Ostatnio zmieniony przez MaAniaaa8 (11-07-2014 o 21h03)


https://imagizer.imageshack.com/a/img908/3583/pFHGYl.gif

Offline

#7 09-07-2014 o 22h17

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Ostatniego mięszczyznę po ciemnej stronie mocy poproszę




Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

❋  Godność  ❋
Date Einar Silve

❋  Profesja  ❋
Wojownik, kierujący się bardziej w stronę zabójcy, samuraja, a w niektórych sytuacjach i berserka.
Walka mieczami opanowana do perfekcji. Uznajmy, że jest dość wszechstronny pod względem, jakimi ostrzami się posługuje. Jednym. Dwoma. Trzema. Maksymalna ilość mieczy, którymi na raz może walczyć wynosi sześć. Z taką ich liczbą atakuje jedynie, gdy uważa przeciwnika za wystarczająco niebezpiecznego.


❋  Płeć  ❋
Istnieją jakiekolwiek wątpliwości, że mężczyzna?

❋  Wiek  ❋
24 lata.

❋  Rasa  ❋
Sordes.

❋  Orientacja  ❋
Nieznana.

❋  Data urodzenia  ❋
Bliżej nieznana. Podejrzewany listopad - zodiak Skorpion.

Link do zewnętrznego obrazka
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t1.0-9/10509757_314461918714786_3174843997064648962_n.jpg
Link do zewnętrznego obrazka

❋ Charakter  ❋
W trakcie uzupełniania.

❋  Historia  ❋
W trakcie uzupełniania.

❋  Upodobania  ❋
W trakcie uzupełniania.

❋  Pozostałe  ❋
W trakcie uzupełniania.

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka


Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (14-07-2014 o 08h18)

Offline

#8 10-07-2014 o 21h43

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Godność
Ray Hammett

Przydomek
Hejter hejterów

Płeć
Mężczyzna

Wiek
22 lata

Profesja
Tropiciel


Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Rasa
Claritas

Pochodzenie
Caelum

Data Urodzenia
13 listopada

Znak Zodiaku
Skorpion

Orientacja
Hetero


Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Wzrost
186 cm

Waga
Lekka nadwaga

Włosy
Proste, blond, przydługie, z grzywką

Oczy
Szkarłatne, nieduże, z ciężkimi powiekami

Inne
Kolczyki w uszach, blizny po misjach


Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Charakter
Ten, co mu się nigdy nic nie podoba, porównywalny do smerfa Marudy. Zawsze znajdzie powód do narzekania, a jako sprawny hipokryta z pewnością nie pozwoli sobie na to, by powodem tym został on sam. Nieco zapatrzony w siebie i arogancki, ale jednak ma ku temu powód, jest on bowiem dość zdolny. Oczywiście, nie chodzi o relacje międzyludzkie, szanowny pan musi mieć wszystko co zechce bez żadnych dyskusji, więc niezbyt dogaduje się ze społeczeństwem. Może dlatego postanowił zostać tropicielem, osobą która więcej czasu spędza w lesie niźli przy innych przedstawicielach własnego gatunku.

Upodobania
Nie znalazła się chyba jeszcze rzecz, w której ów jegomość by gustował, gdyż dość ciężko jest zaspokoić jego potrzeby, toteż i ustalenie jego preferencji jest kwestią niełatwą.


Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Historia
O jego biologicznych rodzicach nie wiadomo za wiele. W sumie to nie wiadomo nic, jedyne o nich, i to samo domniemanie to to, że prawdopodobnie obydwoje wąchają już kwiatki od spodu. W każdym razie, Ray od małego wychowywany był w stolicy, gdzie chodził do jednej z bardziej prestiżowych szkół, dzięki obrzydliwie bogatym rodzicom adopcyjnym. Dzięki nim też przywykł do zachowania typu "Nic mi się wystarczająco nie podoba", aż w końcu wszystko irytowało go do takiego stopnia, że uciekł do niewielkiej leśnej wioski, gdzie zaczął przyuczać się do roli tropiciela. Jego nauczyciel zmarł jednak po dwóch latach, w dodatku z jego ręki. Stało się tak jednak tylko ze względu na jego uśpioną do tamtego czasu moc. Na czym ona polega? Jest on w stanie, jak to doskonale widać powyżej, teleportować się, a także dowolny przedmiot w jego polu widzenia. No dobrze, pomyśleliście pewnie, tylko jak do jasnej ciasnej zwyczajna teleportacja mogła kogoś uśmiercić?! Otóż to, zaraz po zniknięciu Raya w miejscu tym wywołana zostaje dość potężna eksplozja, choć o niezbyt wielkim polu rażenia to jednak nie warto jest być blisko niego, gdy zamierza się przenieść. Gdy wykorzystuje to w przypadku innych przedmiotów, niezbyt to na nie działa.
No dobra, ale w każdym razie - zabił on człowieka, czyż nie? Więc czy nie należy mu się za to kara? No i owszem, miał za to siedzieć i to niemało, ale gdy tylko "góra" dowiedziała się o jego niezwykłych umiejętnościach, zaproponowano mu w zamian za wycofanie wyroku zasilenie szeregów Bellatores. Od tamtej pory Ray, z nową tożsamością oczywiście, zajmuje się czymś zupełnie innym, niż kiedykolwiek planował.


Pozostałe
Doskonały włamywacz, potrafi się świetnie poruszać.
Interesuje się magią, odkąd odkrył swoją moc.
Zarówno świetnie tropi, jak i maskuje wszelakie ślady swej obecności.
Fatalnie udaje, nie potrafi ukrywać emocji.
Jego przybrana matka jest głuchoniema.



Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Lynn (10-07-2014 o 22h42)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#9 11-07-2014 o 20h05

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24868.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24871.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg

|| Godność ||
Tanay Akumura

|| Wiek ||
20 lat

|| Płeć ||
Kobieta

|| Rasa ||
Claritas

|| Orientacja ||
Heteroseksualizm

//photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24874.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg

|| Profesja ||
Żywioł Ognia

|| Pochodzenie ||
Caelum

|| Wzrost ||
175 centymetrów

|| Waga ||
69 kilo

|| Inne ||
~ Długie, proste włosy w kolorze soczystego bordu.
~ Migdałowe, niebieskie oczy otoczone wachlarzem ciemnych, gęstych rzęs.
~ Sylwetka szczupła i smukła, bez kobiecych krągłości.
~ Wąskie usta i biała cera.
~ Małe znamię na podbrzuszu.


//photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg //photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24876.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg

|| Charakter ||
Tanay jest osobą, do której stwierdzenie ,,pozory mylą" wręcz idealnie pasuje. Dziewczyna wydaje się słodka jak miód i pokorna jak baranek, ale prawda jest inna. Należy ona do tych złośliwym, upartych i władczych osób z dziwaczną potrzebą dominacji otoczenia. Chce, aby wszystko było po jej myśli. Ma trudny charakter, czasem jest wręcz samolubna i arogancka, ale jednak, jest z tych ,,jasnych", więc pozytywy jakieś ma. Tanay jest opiekuńczą osobą, dba o ludzi, na których jej zależy. Wcale nie jest specjalnie wyzwolona i wredna, nigdy nie ośmieliłaby się zabawić człowiekiem. Humanitarna z niej osóbka, więc dobrze żyje z innymi. Mimo, że czasem umie coś dowalić.

|| Historia ||
Tanay jako młoda osoba nie miała żadnego kontaktu z ogniem. Znaczy, mieszkała na planecie jaśniejącej od Słońca, gdzie każdy pod względem ciepła był do siebie podobny, jednak nikt nigdy by nie pomyślał, że niezbyt urodziwa, zwyczajna i przeciętna dziewczynka, której jedyną wyróżniającą się cechą był oryginalny kolor włosów mogłaby posiąść moc żywiołu ognia. A jednak... W wieku 13 lat pojawiły się pierwsze oznaki jej talentu - przez przypadek podpaliła stodołę niedaleko mieszkania swojej babci, a potem, nie mogą opanować budzącego się ognia, podczas robienia warkocza koleżance spaliła jej prawie całe włosy. Tanay na początku nie mogła sobie poradzić z mocą, która budziła się w jej drobnym ciele. Z pomocą przyszedł jej daleki kuzyn, który niegdyś, za czasów dziecka, również posiadał tą niesamowitą umiejętność. Dzięki niemu dziewczynka w wieku 15 lat panowała nad żywiołem ognia całkowicie - ogrzewała bezdomnych, rozpalała ogniska, gotowała obiady. Chciała pomagać tym biedniejszym ludziom na jej planecie. Jednak to jej nie zadowalało. Bycie kimś wyjątkowym wzywało ją co dzień, szczególnie dając o sobie znać podczas bezsennych nocy. W końcu, Tanay dołączyła do  Bellatores. I wtedy się zaczęło...

//photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24877.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg

|| Upodobania ||
Tanay kocha wszystko, co może kojarzyć nam się ze Słońcem - ciepłe barwy, wysokie temperatury, czerwień, złoto, żar, cienkie sukienki. Również zazwyczaj swoich przyjaciół wybiera pod względem ,,gorąca" panującego w ich sercach. Jednak nie jest to dla niej główny priorytet w znajomościach. Ponad to, dziewczyna wyjątkowo przepada za snem - zazwyczaj robi to w prawie każdej wolnej chwili. Często przed oddaniem się w objęcia Morfeusza czyta romanse, skrycie marząc o takiej wielkiej, cudownej miłości. Bardzo pochwala kulturę osobistą u drugiej osoby, a najlepszym dla niej kwiatem jest stanowczo czerwona róża. Lubi wszystko, co pozytywne i miłe, szczególnie muzykę, naturę i empatię. A o tym, czego nienawidzi, lepiej nie mówić...

|| Ciekawostki ||
~ Miała jednego chłopaka w swoim życiu - Axel był przystojny i szarmancki. Jednak wykazywał ogromną surowość względem niej, więc przed wstąpieniem do  Bellatores rozstała się z nim na zawsze.
~ Pochodzi z ,,trochę" rozbitej rodziny - ojciec był homoseksualistą, ale aby nie stać się obiektem kpin, ożenił się z jej matką. Jednak tak naprawdę nie czuł nigdy względem niej pożądania ani miłości.
~ Przez wstąpienie do  Bellatores straciła najlepszą przyjaciółkę.
~ Często porównują jej kolor włosów z mocą którą posiada.
~ Do dzisiaj umie coś podpalić przez przypadek.


//photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24878.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/31/moy/24626.jpg

Ostatnio zmieniony przez Tamis (11-07-2014 o 22h03)

Offline

#10 12-07-2014 o 01h51

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

S p r a w y   i n f o r m a c y j n e

N o . 1
Jako, że wszystkie karty postaci zostały dodane,
zaś tylko niektóre potrzebują jeszcze ostatecznego uzupełnienia,
pomyślałam, że możemy już zacząć : )
Dziewczyny, które nie ukończyły swoich kp -
- prosiłabym o uzupełnienie materiałów jak najprędzej.


N o . 2
Teraz chciałam poinformować o jeszcze jednej sprawie.
Co już wiadomo - proszę o dodawanie
przynajmniej jednego opisu na dzień,
by gra nie odeszła od nas przedwcześnie
i nie wylądowała
[znowu] zbyt szybko na cmentarzu [tudzież, archiwum].
O wszelkich nieobecnościach proszę mnie poinformować.
W przeciwnym razie, brak dodawania postów przez
tydzień
[siedem dni i ani godziny więcej]
będzie związany z opuszczeniem przez daną osobę opowiadania
[dzień przed datą wyrzucenia dany użytkownik dostanie ostrzeżenie],
zaś wolne miejsce zajmie ktoś inny.
Będzie to polegało mniej więcej na opisie śmierci postaci,
a w następnej kolejności - w różny sposób - dołączeniu się nowego bohatera.
Jeżeli ktoś nie ma ochoty pisać - proszę mnie o tym poinformować.
Takowa osoba może sama wtedy opisać swoje zniknięcie,
albo powierzyć to zadanie mnie.


N o . 3
Zaczynamy w dowolnych miejscach,
ale wszyscy na Terre.
Czy to gdzieś na planecie, czy właśnie wychodząc z teleportu.
Sordes oczekują nadejścia posiłków z Inferno,
Claritas zaś na czyny maga Michael'a.


Link do zewnętrznego obrazka


        Świtało.
        Słońce dopiero wschodziło, przebijając się między drzewami. W powietrzu dało się poczuć pewnego rodzaju aurę świeżości. Rosa ześlizgiwała się z liści i moczyła ubrania. Chłód poranka był jednak przyjemny, przynajmniej dla młodej dziewczyny, krążącej wokół drzew. Morri przechadzała się właśnie po obrzeżach głównego obozu Sordes na Terre. Panowało spore zamieszanie, nawet tutaj, na krańcach, gdzie zazwyczaj bywało mało ludzi.
        Dzisiejszego poranka miało dojść do wymiany wojowników. Niektórzy wracali do domu, jednak bardziej liczyły się posiłki, jakie powoli nadchodziły. Po starciach, które trwały już dłuższy okres czasu, zaczynał doskwierać brak rąk do pracy, oraz co chwila mniejsze zapasy. Sama Terra była bardzo obfita w wszelkiego rodzaju żywność - w większości jadalną - jednak niektóre zioła lecznicze rosły tylko na Inferno. Kapłanów nie starczało zaś, aby mogli leczyć magią wszystkie rany i choroby.
        Morri czekała na nowych ludzi. Dostała rozkaz, aby zająć się dwójką młodych Bellatores, którzy mieli pomóc jej w zwiadzie. Przeszkolić, pokazać jak bardzo różni się trening od wojny. I nie dopuścić do ich przedwczesnej śmierci, co niechybnie by nastąpiło, gdyby wzięli udział w bitwach - a nawet tylko sprawdzali teren - samodzielnie, bez niczyjej pomocy. Niespecjalnie ją to cieszyło, ale mogła to być lekcja również dla niej. W dodatku bardzo przydatna.
        Usiadła teraz na wilgotnej trawie, opierając się o drzewo. Nie była w pełnym uzbrojeniu - miała na sobie jedynie skórzaną część stroju. Z nudów wyjęła krótki nożyk z torby, jaką miała przyszytą do paska, i zaczęła go obracać w dłoni, ważąc jego ciężar.
        Ile to jeszcze może trwać? - zastanawiała się, czując ogólne znudzenie. Wstała dzisiaj wcześniej, zarywając w nocy kilka godzin snu. Wracała z misji, która się trochę przeciągnęła w czasie. Była więc również lekko zmęczona i nie pogardziłaby, gdyby mogła wziąć sobie jeden lub dwa dni urlopu.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#11 12-07-2014 o 15h25

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Link do zewnętrznego obrazka


Krążył po obozie a z jego twarzy bez trudu dało się odczytać znudzenie całym tym zamieszaniem, doprawdy jakby powrót do domu mógłby aż tak cieszyć. Clair pomimo kilku okazji do powrotu zawsze zostawał w obozie, jakoś nie śpieszyło mu się do powrotu do tego nudnego, bardzo formalnego życia jakie prowadził zanim wstąpił w szeregi walczących. Westchnął cicho i postanowił oddalić się jak najdalej od tego zgiełku, nie miał najmniejszej ochoty słuchać tego radosnego świergolenia wyjeżdżających. Z tego też powodu ruszył w kierunku obrzeży, wiedział z której strony obozu pojawią się nowi, więc specjalnie ruszył w przeciwnym kierunku. W pewnym momencie, nawet tego nie zauważając zmienił się w tygrysa. Cóż ta forma była o wiele wygodniejsza, gdy miał zamiar szybko przemieszczać się po takim terenie. Gdy bieg mu się znudził wdrapał się na jego z drzew i położył na gałęzi. Zamierzał trochę odpocząć, jakby nie patrzeć wczoraj wcale nie spał, a co za tym idzie teraz kiedy miał ciszę i spokój mógł to bez problemów nadrobić. Prawdę mówiąc w obozie zapewne byłoby bezpieczniej, ale znajdował się na tyle blisko granicy, że nie zamierzał się tym przejmować, w końcu tylko głupieć lub samobójca podszedłby na tyle blisko wrogiego obozu, a własnej rasy bać się nie musiał. Mimowolnie zamruczał z zadowoleniem i pozwolił sobie zapaść w półsen. Musiał wrócić dopiero w południe, a niedawno wstało słońce, co za tym idzie miał jeszcze sporo czasu na odpoczynek i zamierzał go w pełni wykorzystać.


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#12 12-07-2014 o 16h39

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Brązowowłosa dziewczyna w czerwonej kapłańskiej szacie wyłoniła się z portalu trzeci raz tego dnia. Jej widok nie zdziwił ludzi, wręcz przeciwnie jak by spodziewali się jej powrotu. Część z nich widziała jak chwilę wcześniej sprowadziła ciało swej poległej siostry do Inferno. Teraz wróciła by zabrać jej rzeczy, szła wolnym krokiem w stronę obozu. Zapuchnięte od płaczu oczy utkwione były w ziemi, a ona sama jak najszybciej chciała uniknąć spojrzeń innych.  Gdy tylko znalazła się w pokoju siostry usiadła na krześle i zaczęła rozglądać się co powinna zabrać. Trzęsącymi się dłońmi zaczęła wkładać wszystko do czarnego worka. Jej ruchy były szybkie i mechaniczne, jak by chciała skończyć to najszybciej jak się da, bez zbędnego zastanawiania się. W połowie jednak przestała i przysiadła na łóżku. Oparła głowę na dłoniach, wciąż była wstrząśnięta tym co się stało, jednak wiedziała, że po pogrzebie będzie lepiej. Potrzebowała tylko czasu by się uspokoić i pogodzić z sytuacją. Wstała z łóżka i wyszła na zewnątrz by odetchnąć świeżym powietrzem. Słońce dopiero co wzeszło rzucając nieśmiałe jeszcze delikatne promienie i rozpraszając chłód poranka. Było to na tyle przyjemne, że Kerra wystawiła twarz grzejąc ją przez chwilę w ciepłych promieniach. Trochę przerażała ją opcja powrotu do miejsca gdzie było pełno wspomnień o siostrze, a tu było pięknie. W końcu wiedziała czemu jej siostra tak bardzo uwielbiała Terre i czemu chciała o nią walczyć. Po chwili do jej głowy przyszła myśl, że i ona mogła by spróbować swoich sił w oddziałach.
~ Głupia. - zganiła samą siebie. Zaczęła zastanawiać się czy naprawdę ma ochotę przebywać w miejscu, czy to po prostu resztki szoku i próba ucieczki od codziennych problemów. Westchnęła i wróciła do pakowania rzeczy.

Offline

#13 13-07-2014 o 01h51

Miss'Sensei
MaAniaaa8
❝Do you ever wonder why are we here?❞
Miejsce: Planeta Chorus
Wiadomości: 799

Link do zewnętrznego obrazka

- Głupie Terre, głupia wojna - mówiłam pod nosem.
           Niezbyt podobał mi się fakt, że jestem na tej planecie. Ale w końcu sama się zgodziłam. Uznałam, że chcę uzdrawiać ludzi, więc wyruszyłam na tę wojnę wraz z Michaelem. Chociaż szczerze naprawdę nie cierpię wojen.
            Stałam na szczycie góry i obserwowałam krajobraz. Był on naprawdę piękny. Skąpany w promieniach słońca. Wyglądał cudownie. Mogłam tak stać i podziwiać go bez przerwy. Ale jednak było to niemożliwe. W każdej chwili wojska Sordes mogły zacząć się przez niego przedzierać by nas zaatakować. Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku obozu. Może akurat okażę się potrzebna?
            W sumie to Michael powinien już przygotowywać się do rytuału. Warto i to sprawdzić.


https://imagizer.imageshack.com/a/img908/3583/pFHGYl.gif

Offline

#14 13-07-2014 o 10h53

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Co za głupcy. Nie wiedzą, że ja pracuję sam? "Macie pilnować by nikt nie przedarł się", "Ta misja jest najważniejsza i nie pozwolę by ktoś sam tym się zajął", "Macie chronić Michaela". Kretyni... Jakby to coś miało by pomóc. Wątpię by ten plan zadziałał, ale to nie mi jest dane o tym decydować. Mam dość tego... Ile jeszcze będę czekać na tego głupca. Niech ruszy swoje manatki bo nie mam ochoty stać jak słup przez cały dzień. Wolę pójść i wykonać jakąś misje.
Jeżeli mowa o misji to ojciec dostał jakąś. Szkoda, że nie mogłem z nim się zabrać może by mnie jeszcze czegoś nauczył, ale z drugiej strony jego marudzenie już mi nie dawało spokoju. Wciąż tylko "Pilnuj się", "Zachowuj się". Może w końcu się uspokoi i wróci trochę wyluzowany.
Ha... Wyluzowany? Tutaj te słowo jest takie odległe. Przecież mamy wojnę, więc jak mamy być tu szczęśliwi. Niedługo zacznę tu filozofować, jeżeli już tego nie robię. Niech już się zacznie ten cały plan bo można czekając zwariować.

Offline

#15 13-07-2014 o 13h44

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24868.jpg

Dobra, to jest moja misja. Muszę ją wykonać. Muszę chronić Michael'a. Muszę się wykazać świetnym posiadaniem magii ognia. Muszę być perfekcyjna w stu procentach. Nie chcem, ale muszem. Muszę być fajna. Tylko po co być fajnym na jakiejś brzydkiej, zapchlonej, okropnej, samotnej planecie, gdzie wszyscy leją się po mordach?!
Siedziałam pod jednym z drzew, a moje myśli galopowały jak jakieś stado koników. Stado koników z Terre, kurna. To był jeden z tych dni, kiedy nie chciało mi się żyć, a podróż do Caelum to jedyne marzenie niezwiązane z mordem na innych Bellatores. Bo jakbym teraz zobaczyła jakiegoś z Inferno, to przysięgam - widelec poszedłby w ruch. Po prostu już czasem miała dość bycia posłusznym żołnierzykiem, które pół swojego życia spędza na Terre. A o tą stertę ziemi biją się Caelum i Inferno, co dla mnie jest oczywiście bez sensu. Nie mogliby się podzielić? Albo chociaż wysłać Bellatores na bardziej, hm... ambitne misje? Gdzie naprawdę moglibyśmy walczyć, a nie latać jak opętani po drzewach? Nieeeee, ależ skąd. Siedźmy wszyscy tutaj, czekajmy na posiłki, pilnujmy jakiegoś pseudo czarodzieja - tak jest cholernie dobrze! Pff...
Wstałam, otrzepując mundur, na który ostatnio nie mogłam patrzeć. Skórzane, zbyt ciasne ubranie obciskało z niezwykłą siłą moją klatkę piersiową i brzuch. Dobrze, że jestem dechą, bo bym chyba nie wytrzymała... Czasem brak piersi może być pomocny, szczególnie, jak jest się w Bellatores, hehehe. Nigdy nie pomyślałabym, że będę się cieszyć z braku kobiecych kształtów. No, ale jak to mówią, wąska w pasie lepiej pcha... wózki. Tak, lepiej pcha wózki.
Trzeba by sprawić, co u naszego czarodzieja. Podobno rytuał i rzucanie zaklęcia ma zaraz się zacząć. Cudownie normalnie. Hmm, przynajmniej będę mogła popatrzeć na jego tyłek, jeśli oczywiście nie założył tej dziwacznej sukmany w gwiazdeczki. Co za brak wyczucia stylu.
Ruszyłam w stronę zgromadzenia, które z każdą chwilą się powiększało. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że zdarzy się coś złego. Czyżby coś mogło pójść nie tak? Czyżby Michael mógł się nie sprawdzić? Przecież jest dobrym czarodziejem... Ciekawe, co nam los szykuje.

Ostatnio zmieniony przez Tamis (13-07-2014 o 13h45)

Offline

#16 13-07-2014 o 21h47

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Khhh... Scheiße! Scheiße! Scheiße!
Cholerne dowództwo i cholerna Terra. Nie no, oczywiście, ja mam iść zapierdzielać po leśnych chaszczach, szukając jakichś śmiesznych pułapek (o ile w ogóle Sordes są na tyle inteligentni, by je w ogóle zastawiać...), podczas gdy oni siedzieć będą na tyłkach i przyglądać się jakiemuś Copperfieldowi za dychę, kiedy będzie machał różdżką w stronę tych cichociemnych idiotów! "A może frytki do tego?!" - tak, właśnie tak miałem mi ochotę powiedzieć. Już jakieś pięć razy! Ledwo co się powstrzymywałem, przypominając sobie ciągle, że zawsze mogą mnie jednak wpakować do pudła. Choć w sumie jakby się tak zastanowić... Kuźwa, a mogłem teraz siedzieć sobie spokojnie w ciepłej celi, a w żołądku trawiłby mi się właśnie pyszny posiłek ufundowany z kieszeni naiwnych podatników... Ale nie! "Idź do armii", powiedzieli, "Na pewno będzie fajnie", powiedzieli.
Moje przemyślenia nagle przerwało gówno. I to dosłownie, bo tuż pod stopą miałem właśnie niestrawione resztki pokarmu, zapewne jakiegoś tutejszego stworzenia. Pięknie, no pięknie...

Ostatnio zmieniony przez Lynn (13-07-2014 o 21h48)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#17 15-07-2014 o 19h43

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Zebrało się wokół mnie wielu żołnierzy, którzy mieli tą samą misję co ja. Stwierdzając po ilości osób zdziwiłbym się gdyby ci cali Sordes nie zaczęli czegoś podejrzewać. Albo mamy kiepskie dowództwo albo oni są tacy głupi. Cóż ja stawiam, że jedno i drugie jest tak głupie, że nie są w stanie zakończyć tej wojny.
Nie mogę uwierzyć, że rzucenie jednego zaklęcie tyle potrzebuje czasu oraz ludzi do pilnowania. Również dobrze mogli by stawić od podstaw tu nowe działo i może lepiej by się sprawdziło niż ten cały mag.
Oddaliłem się trochę od tej grupki, która zamiast pilnować to przyglądała się poczynaniom tego gostka. Postanowiłem się rozejrzeć trochę po terytorium by nie przepuścić okazji zamrożenia mego wroga. Byłem coraz lepszy w reakcji i kontroli swojego żywiołu lecz dalej musiałem się męczyć jeżeli chciałem użyć jakieś skomplikowanych czynności.
Po kilkukrotnych zrobieniu kółeczka wokół całego zbiorowiska zauważyłem, że w końcu zaczyna się coś dziać. Jeszcze troszeczkę i już moja misja będzie zakończona.

Offline

#18 15-07-2014 o 21h39

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Link do zewnętrznego obrazka


Nie wiedział co było przyczyną jego przedwczesnego przebudzenia, może to wina sarny przechodzącej obok drzewa na którym leżał ukryty przed wzrokiem zwierzęcia nieświadomego zagrożenia jakie mógł stanowić lub wiewiórki wesoło biegnącej po gałęzi tuż nad nim. Z resztą to nie było teraz ważne. Przeciągnął się i z gracją jaką cechowały się tylko kotowate zeskoczył na ziemię. Rozejrzał się wokoło, dostrzegł tylko uciekającą w popłochu łanię. Niby nic nadzwyczajnego ale odczuwał jakiś dziwny niepokój pulsujący wewnątrz jego zaćmionego przez zwierzęcy instynkt umyśle. Niewiele myśląc nad tym co robi ruszył w drogę powrotną do obozu. Nie rozumiał czemu to robił, ale wierzył że ta jego cząstka należąca do tygrysa się nie myli i jej przeczucia zwiastują kłopoty. A jeśli nawet on zaczynał się martwić i niepokoić to znaczyło, że faktycznie coś jest na rzeczy. Gdy był już blisko obozu przybrał swą oryginalną postać. Nikt w obozie nie wiedział o jego dodatkowej umiejętności jaką była transformacja w kota i chciał aby ta tajemnica pozostała nieodkryta jak najdłużej to możliwe. Szybko pokonał ostatni dystans, na miejscu zaś nie zauważył nic, co mogłoby powodować te irracjonalne złe przeczucia. Westchnął cicho będąc niemal pewnym, że się pomylił i jednak nic nie miało się stać.


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#19 17-07-2014 o 06h19

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka

        Krzyk ptaków zadziałał jak zapalnik... albo po prostu budzik. Morri gwałtownie poderwała głowę, otwierając jak najszerzej oczy. Starała się nie zasnąć, jednak brak zajęcia i dość spore zmęczenie organizmu w tym nie pomagały. Chętnie zdrzemnęłaby się na chwilę, jednak co pomyśleliby o niej jej nowi podopieczni, gdyby znaleźli ją w takim stanie? Musiała im pokazać, że w tym zespole jest jeden dowódca. I jest nim ona.
        Natura jednak buntowała się przeciw takiemu stanowi rzeczy. Letni wietrzyk przemieszczał się, grając kojącą muzykę przelatując między liśćmi drzew, gałązkami krzewów. Czasem kropla rosy spadła na półleżącą dziewczynę, jednak było to przyjemne uczucie, co nie pomagało w próbach rozbudzenia się. Promienie słońca nie dawały jeszcze wystarczającej poświaty, która mogłaby oślepić Morri.
        I znowu potrząsnęła szybko głową. Muzyka grana przez ptaki również zdecydowanie nie pomagała. Młoda dziewczyna wydała z siebie długie westchnięcie, po czym podkuliła kolana i obejmując je ramionami, położyła na nich głowę. Oczny znów zaczęły jej się zamykać, kiedy nagle poczuła jakby... lekkie drżenie podłoża. Przez chwilę ignorowała to doznanie, wmawiając sobie, że jej się to tylko wydaje, ale zdawało się ono nasilać. Zaraz... to nie jest moja wyobraźnia.
        Trzęsienie ziemi znacznie przybrało na sile, a Morri poderwała się momentalnie na równe nogi, rozglądając po okolicy. Już chciała ruszać w kierunku obozu, kiedy oślepiło ją bardzo jasne światło, wydobywające się ze środka bazy Sordes. Przysłoniła oczy dłońmi, jednak następne wstrząsy sprawiły, że ugięły się pod nią kolana. Chwilę później nastąpił głośny huk, a ona poczuła, jak spada w jakąś dziurę. Wydała z siebie głośny jęk, kiedy boleśnie zetknęła się z glebą poniżej.
        Wibracje trwały jeszcze chwilę, po czym momentalnie ustały, jakby za odjęciem czarodziejskiej różdżki. W uszach jej brzęczało, od głośnych dźwięków sprzed kilku sekund. Morri uchyliła powoli powieki, mrugając kilkakrotnie. Z początku całkowicie nic nie widziała, jednak po chwili otoczenie zaczęło przybierać odpowiednie kształty.
        Znajdowała się w dziurze. Niezbyt głębokiej, może takiej na cztery metry. Ziemia musiała mieć tutaj ustąp. Ze ścian wgłębienia wystawały korzenie drzew, a dziewczyna cieszyła się jedynie, że o żaden nie zahaczyła i nie uderzyła się głową w podłoże.
        Tylko.. co się tak właściwie stało?
        Miała złe przeczucia. Trzęsienie ziemi to jedno, jednak ten.. wybuch? Co to było? To musiał być wybuch, ale.. czego? Wstała szybko z ziemi, otrzepując się. Złapała się korzenia, z zamiarem wydostania się z dziury.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#20 17-07-2014 o 23h44

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Spakowała chyba już wszystkie rzeczy, rozglądała się jeszcze po pokoju by sprawdzić czy udało się jej zabrać wszystko. Wtedy przypomniała sobie o zwyczaju jej siostry i chowaniu książek pod łóżko.  Wczołgała się pod nie by sięgnąć kilka znajdujących się pod łóżkiem tomów. Wtedy właśnie usłyszała huk, automatycznie zasłoniła głowę. Straciła na chwilę przytomność, a gdy ją odzyskała ledwo co wygramoliła się spod gruzów.
~  Co się stało?
Wyszła z resztek tego co kiedyś było pokojem jej siostry. Rozejrzała się po okolicy i zbladła. Wszędzie leżały ludzkie zwłoki, automatycznie w szoku upadła na kolana, z oczu płynęły jej łzy. Z jej ust zaczęła wywodzić się cichutka modlitwa w języku znanym tylko kapłanom, oczy stały się całe białe, źrenice i tęczówki zlały się w białą gałkę. Po chwili wstała i zaczęła szukać wśród poszkodowanych żywych. Jej nadzieje mijały z każdą chwilą, widząc jak kolejna dusza przechodzi w zaświaty.
~ Czy ktoś mnie słyszy!? ~ - krzyknęła nieco przerażona i całkowicie zdezorientowana ocierając z policzków łzy. Co mogło być przyczyną takiej tragedii? Odpowiedź w jej głowie pojawiła się natychmiast Claritas. Musieli maczać w tym palce taka katastrofa nie jest przecież możliwa z przyczyn naturalnych. Szła dalej w poszukiwaniu choćby jednej żywej osoby.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (18-07-2014 o 00h00)

Offline

#21 18-07-2014 o 00h04

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



D a t e   E i n a r   S i l v e


Kolejny dzień. Date przemierzał obóz jak to miał w zwyczaju, gdy tylko słońce wyjrzy zza horyzontu. Przy każdym kroku rozlegał się cichy brzdęk, jaki wydawała z siebie kolczuga noszona przez niego zawsze, nawet gdy nie znajdowali się na polu bitwy. W śpiącym jeszcze obozie panowała cisza... Jednakże nie na długo, gdyż wkrótce swym delikatnym dla ucha klerem ptaki oznajmiały swoją gotowość do lotu. Kolejno kotary namiotów odchylały się, a zza nich wyglądali na wpół senni wojownicy. Nie skupiając się nad tym ruszył błotnistą ścieżką w kierunku pewnego odludnego miejsca, w którym mógł się zaszyć oraz ukoić zszargane wojną myśli. Nie miał najmniejszego zamiaru być świadkiem gromkiego powitania legionistów, jakie zapewne zgotowały ich rodziny. Cieszyć się? Nie teraz, gdy wciąż przed oczami miał martwe ciała swoich kompanów, których puste oczy spoglądały gdzieś daleko w przestrzeń. Jakby mało młodych mężczyzn oraz kobiet zabrała ta trwająca tyle lat wojna. Ileż to już pochłonęła ofiar, bezpowrotnie pochłaniając ich życia. Oddaliwszy się dostatecznie od centrum obozowiska, w którym zaczynało tętnić życie, wzrokiem odszukał starą wierzbę położoną tuż nad brzegiem rwącej rzeki. Zarzucił przez ramię płaszcz, na skrajach ubrudzony błotem oraz postrzępiony, zanim usiadł pod drzewem wsłuchując się w śpiew wilgi skaczącej z gałęzi na gałąź zaledwie kilka stóp przed nim. Przymknął powieki, wciągając głęboko w płuca rześkie powietrze poranka, starając się pozbyć obrazu zakrwawionych, zmasakrowanych ciał, które miał przed oczyma. Jego twarz była gdzieniegdzie ogrzewana pierwszymi promieniami słońca na skórze w miejscach, na które nie padał cień liści wierzby. Jednakże nie dane było mu ukoić myśli, gdyż coś przywołało go do rzeczywistości. Zmarszczył brwi, słysząc wzmożony śpiew ptaków, który zaczął zmieniać się w krzyk. Otworzył oczy, a nad sobą ujrzał stada tych latających istot uciekających w popłochu. Uniósł się i wtedy wgłąb ziemi przeniknął wstrząs, zmuszający Date'go do oparcia się plecami o korę drzewa za nim. Co do... Wstrząsy nachodziły falami wzmagając się na sile, sprawiając iż coraz trudniejszym było ustać młodemu mężczyźnie na nogach - nawet z podporą. Nagle wszystko ucichło... Miał natychmiast ruszyć w drogę powrotną do obozowiska, gdy wtem właśnie z jego strony oślepiła go nagła fala wszechogarniającego światła. Impulsywnie uniósł ręce, starając się osłonić oczy przed blaskiem, a zarazem i uszy przed przeszywającym hukiem. Nagły wstrząs odebrał mu równowagę, zmuszając go do upadku na kolana. Mrużąc oczy, kątem oka zdążył zauważyć jak ziemia rozstępuje się. Zanim zdążyła pochłonąć i jego, cudem pomiędzy wstrząsami odskoczył w bok, unikając pożarcia przez powiększającą się otchłań.
Wszystko nagle urwało się, zupełnie jak ręką odjął. Tylko jego uszy wciąż zdawały się słyszeć huk brzęczący gdzieś wewnątrz jego głowy. Powoli uniósł się na nogi, spoglądając w stronę obozowiska... Ten wybuch... Jaka była jego przyczyna? Natychmiast ruszył w kierunku źródła, z którego emanowało jeszcze moment temu to oślepiające światło.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (18-07-2014 o 00h06)

Offline

#22 19-07-2014 o 20h56

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24868.jpg

Doszłabym do naszego czarodzieja z księżyca o wiele szybciej, gdyby po drodze nie zmorzył mnie sen. Akurat przechodziłam obok bardzo wysokiego i potężnego drzewa, które dawało niesamowity cień w tak duszne dni jak ten dzisiejszy na tej zapchlonej planecie. Miejsce obok pienia wyglądało tak wygodnie i zachęcająco, że po prostu no, nie mogłam się powstrzymać! Ignorując innych Bellatores, którzy mijając moją zacną osobę, obdarzali mnie jedynie zdziwionym spojrzeniem (no bo przecież kilka kilometrów dalej odbywają się szalone egzorcyzmy, jak można leżeć w takiej chwili?) położyłam się pod najbardziej rozgałęzionym pniem, po czym wtulając się w pachnącą trawę niczym poduszkę, zwyczajnie usnęłam. No co, lubię spać! A ten dzień był tak męczący i denerwujący, że moje wszystkie siły zostały wykorzystane na maksa. Regeneracja jest najważniejsza. Właśnie. Nie misja, Michael i inni Claritas, nie barany z Inferno - SEN.
Mój słodki spoczynek oczywiście został przerwany, do czego zdążyłam się już przyzwyczaić. W końcu, na treningi wczesną porą trzeba było przychodzić, inaczej wydalenie z armii gwarantowane. Lecz ta pobudka była stanowczo bardziej niespodziewana od innych. I o wiele bardziej przerażająca. Huk rozniósł się po całej okolicy, jakby ktoś z całej siły uderzył czymś w powierzchnię Terry. Poderwałam się z przerażeniem, a moje serce natychmiast dostało szaleńczego kopa. Rozejrzałam się z widoczną paniką, lecz jasne łuny światła powoli mijały, aczkolwiek dalej potrafiły mnie z lekka oślepić. Przecierając oczy, pijanym biegiem ruszyłam w stronę zamieszania. Teraz niezbyt mnie obchodziło, czy obok mnie biegnie inni Claritas czy może raczej ktoś z Inferno - hałas był tak przerażający, że niemal niósł za sobą echo śmierci. Sen natychmiast uciekł z powiek, a puls przyspieszył tak gwałtownie, że ledwo łapałam powietrze w płuca. Czy stało się coś złego? Czy wybuch spowodował wielkie zniszczenia?
Dobiegłam na miejsce, zastając tam już kilka osób. No, czyli już sytuacja rozwinięta, baranie stado zdążyło się napatrzeć... Surowym wzrokiem omiotłam otoczenie, po czym wszystkich zgrabnie ominęłam, dostając się przed szereg.
- O Boże... - jęknęłam z przerażeniem, mimowolnie zakrywając usta dłonią. Ręce zaczęły mi drżeć mimo, że bardzo chciałam ten dający o strachu odruch powstrzymać.

Ostatnio zmieniony przez Tamis (20-07-2014 o 15h22)

Offline

#23 20-07-2014 o 01h16

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka

        Morri chwyciła pewnie za jeden z korzeni wystających z wilgotnej ziemi. Były trochę śliskie, co robiło z nich jednocześnie dość marne oparcie, ale nie sprawiało dziewczynie to wielkiego problemu. Nie jeden raz, nie dwa wspinała się po gorszych rzeczach.
        Mimo wszystko, po upadku nie doszła jeszcze całkiem do siebie, przez co jej refleks był gorszy. Weszła jakiś metr w górę, kiedy łapiąc się drugiego korzenia, poślizgnęła się, a prowizoryczne uchwyty wyślizgnęły jej się z dłoni. Ostatecznie upadła na ziemię, jednak jej noga zaplątała się w podstawę drzewa.
        Uciążliwemu bólowi, jaki przeszył jej nogę, towarzyszyło głośne przekleństwo. Szybko wygrzebała się z pnączy i wstała. Czy może raczej, spróbowała wstać, co mozolnie jej się udało. Noga bolała jak cholera i Morri wcale nie było z tego powodu do śmiechu.
        Nie wiedziała co się stało na górze. Utknęła w jakimś dole. Noga stwierdziła, że będzie przeciw niej. Lepiej być nie może!
        Spróbowała jeszcze raz wejść na górę, jednak jej próby skończyły się na niczym. Po co kombinowała z wdrapywaniem się? Jakby się uparła, mogłaby doskoczyć te pięć metrów wzwyż. Ale nie, lepiej chwytać się niepewnych korzeni, po czym lądować tyłkiem na ziemi i jeszcze sobie po drodze coś z nogą zrobić!
        W bezsilności, uderzyła w ścianę dziury pięścią, rzucając przy tym kilka nieprzyjemnych słów.
         I nagle zauważyła jakby dzień nad nią.
         Podniosła wzrok ku górze, dziwiąc się stojącą postacią nad rowem.
    - Date?


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#24 21-07-2014 o 15h43

Miss'Sensei
dortnana
T.T
Miejsce: Czarna dziura...
Wiadomości: 870

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Rozglądałem się dalej w poszukiwaniu Sordes lecz żadnego nie widziałem. Kręcenie się w kółko zaczęło mnie już nudzić. Miałem chęć opuścić swoje stanowisko i pognać gdzieś gdzie będzie wróg.
Nagle poczułem jak ziemia zaczęła się chwiać pod moimi nogami a potem jeszcze światło oślepiło mnie. Od ruchowo zasłoniłem rękoma twarz skupiając uwagę na ziemi by w każdej chwili zareagować. To wszystko tak szybko się działo, że w ostatniej chwili dziurę pode mną załatałem lodem. W uszach mi szumiało od wybuchu, który był przed chwilą. Chwilę jeszcze stałem na lodzie by wszystkie zmysły wróciły do mnie.
Gdy dotarło do mnie co się stało zacząłem wyliczać szkody jakie wyrządził Macheal. Pierwsze co zobaczyłem to porozrzucane ciała. Zostało nas tylko kilkoro, którzy sami nie wiedzieli co się wokół nich dzieje. Sam mag zginął a ja nawet nie wiedziałem co dokładnie zrobił.
Wyliczając ile mamy trupów zauważyłem charakterystyczny kolor włosów. Widząc jak dziewczyna się trzęsie podszedłem do niej.
- Przestań się trząść jak galareta. Jeżeli nie jesteś w stanie tu pomóc to biegnij do obozu i powiadom ludzi o tym co tu się wydarzyło. Nie plącz mi się tu. - Nawet nie czekałem na jej odpowiedź i zacząłem od nowa wyliczać straty.

Offline

#25 21-07-2014 o 21h17

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/32/moy/24868.jpg

Dawno nie byłam tak przerażona, jak w tym momencie. Mój staż w Bellatores był dosyć imponujący, bo już za czasów nieporadnej nastolatki postanowiłam walczyć z Sordes o Terre. Po prostu czułam, że wśród wojowników jest moje miejsce, że muszę wojować o nowy, lepszy świat dla ludzi z mojej ojczyzny. Lecz w takich momentach, kiedy byłam narażona na widok martwego, kompletnie rozerwanego ciała Michael'a oraz innych Bellatores spowitych brudną krwią, oderwanych nóg, rąk, głów, po prostu miałam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Cała drżąc na ciele, zaczęłam zakrywać oczy, z których cała pewność siebie i brutalność zwyczajnie wyparowała. Nie mogłam opanować oddechu, a wzrok po prostu odmawiał mi posłuszeństwa - nie chciałam tego widzieć. Ataki paniki zdarzały mi się bardzo rzadko, bo jako wojowniczka powinnam być uodporniona na strach, lecz w tym momencie nie miałam w sobie ani grama odwagi.
Z dziwacznego stanu, który powoli zaczął przejmować kontrolę nad moim słabym ciałem, wyrwał mnie jeden z szeregów Claritas. Słysząc słowa blondyna natychmiast się ogarnęłam, jako tako próbując opanować odruchy przepełnione przerażeniem. Łzy napływające do oczu natychmiast zniknęły jak za ruchem magicznej różdżki.
- Już idę - wyjąkałam, będąc pod lekkim zdziwieniem jego trzeźwego umysłu oraz stanowczości w zimnym głosie. Chyba go nawet kojarzyłam... Przecież był w tym samym oddziale co ja. I o ile dobrze mi się zdaje, to posiada magię lodu. Ale czy zimno w tym momencie może nam się jakoś przydać? - Ja wcale się nie trzęsłam! Ciało mi drżało pod wpływem wybuchu.
Ostatni raz zerknęłam na twarz Michaela, wzdychając płaczliwie, po czym na drżących nogach pobiegłam w stronę obozu Claritas. Zgrabnie omijając wszystkie trupy, czułam, jak cienkie buty mało co nie przesiąkają mi tą okropną, brudną krwią. Czy w naszym oddziale aktualnie jest jakiś medyk, czy już ulotnił się na Caelum? Niby nie był już tu potrzebny, wszystko miało pójść zgodnie z planem Michaela... Teraz, kiedy tak przypominałam sobie, jak jeszcze dobre pół godziny temu naśmiewałam się w myślach z jego zaklęć, robiło mi się naprawdę przykro. No, sumienie nie da mi spokoju przez najbliższe 10 lat...
Nagle dostrzegłam kogoś w oddali. Szatynka o kobiecej figurze, w niebieskiej, lekkiej zbroi, pałętała się bez sensu po okolicy, pustym wzrokiem wpatrując się w trupy leżące na Ziemi. Już z pewnej odległości zdążyłam zauważyć, że jej mina wskazywała na niedawną histerię oraz potok łez. Przyjrzałam się jej dokładniej. O nie. Bellatores z Inferno. Przełknęłam głośno ślinę, obliczając swoje szanse w być może nadchodzącej walce. Chociaż... Wydarzyła się taka tragedia... Kto normalny by w tym momencie chciał się bić? Niepewnym, aczkolwiek energicznym krokiem zbliżyłam się do niej, próbując zachować surowy wyraz twarzy.
- Ej, ty! - krzyknęłam, karcąc się w myślach za to, że zadrżał mi głos. Yh, mam nadzieję, że nie sprawiam wrażenie bezbronnej i słabej. - Potrzebujemy pomocy, oddziały Claritas i Sordes praktycznie zostały opustoszałe przez wybuch. Jesteś medykiem albo kapłanem?
Wyglądała przynajmniej na medyka. Proszę, niech nim będzie. Ślady łez na jej policzkach dziwnie komponowały się z inteligentnymi, trzeźwymi oczami o zniewalająco miodowej barwie.
Ze zdenerwowania moje palce zaczęły lekko płonąć. Tak, moje moce ukazywały się w najgorszych momentach. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że może jeszcze Ailis siedziała w obozie, czekając na znak. Albo wybuch już dawno ją sprowokował do wyjścia... Boże, co za okropna sytuacja! Ani żywej duszy!

Ostatnio zmieniony przez Tamis (21-07-2014 o 21h18)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4