Rosalie Sun
Głaskałam Sus, która merdała ogonkiem jak jakaś zabawka. Spojrzałam się na nowo zapoznaną przyjaciółkę. Właśnie teraz usłyszałam że coś dopowiedziała, kiwnęłam główką że zgadzam się z nią. Mała Sus, taka spryciula że szok! Lia, zauważyła że mi zaiskrzyły wcześniej oczy i się spytała czy coś się stało. Spuściłam głowę, moje oczy znów iskrzyły. Podniosłam głowę patrząc się na przyjaciółkę.
- Troszkę mi się smutno zrobiło, bo wcześniej też miałam psa... I było z nim nieszczęście więc nie chcę, żeby to samo stało się z małą Sus.. - Odpowiedziałam z krótkimi przerwami i czasami wzdychając.
Spojrzałam się na małą psinkę, spojrzałam się na Lię. Ale zauważyłam że teraz bardziej słuchała mnie, niż głaskała Sus.
- Ale to co się stało, już się nieodstanie.. - Powiedziałam spokojnie, bez smutku, obojętności lecz z maską na twarzy.
Mam nadzieję że będę, mogła się podzielić tą myślą z nią. Znaczy nikomu tego nie mówiłam, ani rodzinie, ani żadnej innej koleżance. Ale już szumiało mi w głowie od tylu pytań, zadawanych od koleżanek "Co się stało z Liandrą? (Liandra to był pies, była samicą). Ech, wiele tych pytań do dziś pamiętam..
