Po słowach chłopaka i kilku innych moich słowach w głowie "schowałam ogień" to środka siebie. Wstałam powoli. Otarłam łzy i usiadłam pod drzewem.
-Pokaż rękę-powiedziałam do chłopaka bo coś czułam że mu się tli.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wiedziałam ze jestem aż tak niestabilna.
-Może odpuśćmy sobie te "pieszczoty"-powiedziałam do obu chłopaków.
