Przez ułamek sekundy zastanowiłem się, czy Alvaro tylko się ze mną tak drażni, a w rzeczywistości telefon przywłaszczy sobie, czy naprawdę mi go odda. Nie wiedziałem, czego mam się po nim spodziewać, co prawda dzielimy pokój, jednak nie miałem jeszcze przyjemności prowadzić z nim jakąkolwiek konwersację, głównie dlatego, że jak pierwszy raz go zobaczyłem (dziś rano), był tylko niezidentyfikowaną bezkształtnością pod kołdrą, a nawet jeśli by nie spał to i tak dorwałyby go pewnie te rozpiszczane dziewczyny siedzące dwadzieścia cztery na dobę pod naszym pokojem.
Jednak rozwiał me obawy, zaraz rzucając do mnie mój odtwa... telefon (a w tym momencie krzyknąłem w myślach "Smartfon, idioto!").





