-dzieki-powiedziałam i uśmiechnęłam się. -Tylko wiesz jak twój mąż się dowie że będę częściej wpadać to chyba nie wyjdzie z pokoju,-zasmialam sie. -Gdzie twoje córki?-zapytałam
-dzieki-powiedziałam i uśmiechnęłam się. -Tylko wiesz jak twój mąż się dowie że będę częściej wpadać to chyba nie wyjdzie z pokoju,-zasmialam sie. -Gdzie twoje córki?-zapytałam
Diana
Uśmiechnęłam się szeroko. Chyba tak źle nie będzie. Co słyszałam Amalia wyszła do swojego chłopaka, Miju bawi się z ojcem a Fraya gdzieś jest tylko nie wiem gdzie.
- Wszędzie - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem. Wiem że to brzmi dziwnie no ale nasza rodzina też jest dziwna. Składa się z kompletnie nie pasujących do siebie elementów a jednak udaje nam się złożyć z nich całość. Ruszyłam do kuchni i od razu zauważyłam brak ciastek. Uśmiechnęłam się ach te dzieci. Z mojej skrytki wyjęłam kolejną porcję aby inni też mogli zjeść.
- Chcesz ciacho? Będziesz się teraz musiała dobrze odżywiać - powiedziałam i zachichotałam. Pewnie to mojej siostrze nie w smak. Zawsze dbała o figurę a teraz musi przytyć. W dodatku wysiądzie jej kręgosłup. Wiem przecież co to znaczy nosić w sobie życie.
-Przecież ja zawsze się dobrze odżywiałam. Miałam niedowagę a kiedy już mam odpowiednią nagle zacznę tyć. TO sie nazywa szczęścicie. I dzięki-powiedziałam i wzięłam ciacho. Zawsze starałam się dbać o figurę bo w podstawówce była prześladowana więc figura to byłą dla niej pierwsza rzecz.
-Ej moze ci pomogę już przy robieniu obiadu bo jak rodzice mają wpaść to masz nie mało roboty-powiedziałam. Lubiłam gotować a zawsze z siostrą świrowałyśmy w kuchni i było wesoło ale smakowało więc uśmiech się powiększał.
Diana
Uśmiechnęłam się i wyjęłam garnek. Tylko że był za duży więc trochę pogrzebałam i no cóż ja to mam szczęście. Wszystko się zwaliło mi na głowę. Potarłam ją no bo strasznie bolała i przymrużyłam oczy.
- I tak to jest jak pozwalasz innym układać garnki. Robimy spaghetii ok? - w końcu znalazłam ten garnek o który mi chodziło i zaczęłam sprzątać. Nalałam 3/4 wody, posoliłam i zostawiłam. Wzięłam się za krojenie cebuli a siostrze pozostawiłam resztę do robienia sosu. Jednak i tak pewnie się zacznie walka na jedzenie albo coś podobnego.
-Uważa na siebię-powiedziałam i zaczęłam robić sos. Wiedziałam że zaraz się zacznie walka na jedzenie więc wolałam ją zacząć. Rzuciłam w nią jedną kulką winogrona w plecy. Najpierw bez bolenie a potem przejdziemy do jajek itd. Kiedy winogrono ją trafiło zaśmiałam się. Sos już się gotował a ja kroiłam coś jeszczę
Freya
Zajadałam się pyszną kanapką, ale dźwięk telefonu mi przeszkodził. Odpisałam, aby przyszedł po mnie. Złapałam za sczotkę i związałąm włosy w kitkę, a następnie ubrałam się w szarą tunikę na ramionczka i czarne leginsy. Wzięłam telefon i ze spokojem czekałąm na swoje kochanie.
Przepraszam za błędy, ale mam palec w szynie.
John
Odpowiedziała.
Poszedłem do niej i zadzwoniłem dzwonkiem. Miałem nadzieję że to ona otworzy.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę-powiedziałam i podbiegłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
-Witaj młodzieńcze-powiedziałam z uśmiechem.
John
- Dzień dobry. Ja po Freyę. - powiedziałem z uśmiechem.
-Dobrze wejdź-powiedziałam-Freya!!!!-krzyknęłam-zaraz przyjdzie do Ciebie a na razie powiedz mi jak się poznaliście-lubiłam dręczyć chłopaków siostry córek. Zawsze mieli śmieszne miny.
John
- Normalnie, w szkole. - powiedziałem. Nie miałem głupiej miny. Nie działa na mnie to.
*Hue hue*
-Ale jesteś wymowny-powiedziałam i poprawiłam kolczyki. Uśmiechnęłam do niego.
John
- No wiem - uśmiechnąłem się.
- Freya!!! Ruchy!!! - wydarłem się na cały głos.
-Wyrażaj się młody człowieku z szacunkiem-powiedziałam. Nienawidziłam jak ktoś krzyczał na kobiety.
- Okey, okey. - powiedziałem.
-Co będziecie robić?-zapytałam.
- Idziemy na miasto. - powiedziałem. - Jakaś restauracja i coś tam.
Zostawiłam już chłopaka w spokoju i poszłam do kuchni. Przemieszałam sos i zobaczyłam co robi siostrzyczka. Uśmiechnęłam się. Dziwne nie zareagowała na winogrono. Albo nie poczuła no dobra garnkiem w nią nie rzucę. Może jak coś mi przez przypadek wyleci z rąk. Ale na razie lepiej ugotować coś dobrego.
Babcia
-No wreszcie ty stary pierniku! Ile mam czekać!
Zachichotała jak nastolatka gdy Dziadek ucałował jej ucho. Wzięła torebkę, telefon, Ipada i wyszła z domu. Stanęła przed samochodem czekając aż jej mąż zamknie mieszkanie i otworzy samochód. Spojrzała krytycznie na niebo. Mogłoby trochę popadać, powiać, jakieś tsunami by przyszło... Przecież jak będzie tak gorąco to wszystko jej z twarzy spłynie! chociaż jak przyjdzie deszcz lub tsunami to woda tez z niej wszystko zmyje... Zajrzała do torebki i podliczyła szybko czy w razie jakiejś katastrofy ma czym się pomalować. Dobrze jest!
-Dziaadku! Pośpiesz się! I Weź proszę to ciasto ze stołu, w kuchni!

Diana
Jak dostałam winogronem chciałam dać jej cebulą ale byłoby to zbyt okrutne. Nie to straszne. Więc wzięłam truskawki. Gdy udawałam że kroję papryczkę nieoczekiwanie w nią rzuciłam. Truskawką się rozprysnęła i został ślad na jej bluzce. Zachichotałam jak mała dziewczynka. Zaraz pewnie dostanie mi się od męża.
Edmund Middleton
Z córeczką na rękach wyszedł z pokoju i zajrzał do kuchni. Naprawdę chciał zająć się tymi tujami, więc odłożył dziewczynkę na ziemię, tak by mama miała ją na oku.
- Proszę, nie róbcie bałaganu. Rzucanie jedzeniem nie jest dobrym pomysłem - powiedział, w miarę łagodnie. Próbował zwracać się do żony, jednak wzrok umykał mu na szwagierkę i karcił ją porządnie.
Najpierw poszedł dokładnie zmyć z siebie resztki kleju, bo chyba już dziś się nie weźmie za ten statek.
Wyszedł na dwór, ubierając robocze buty i wziął ze składzika narzędzia i tuje, które kupił wcześniejszego dnia. Gdy znalazł już upatrzone miejsce, zaczął rozkopywać ziemię.
-Ale zaraz oberwiesz-powiedziałam do siostry. Miałam brudne ręce od buraka bo kroiłam go do czegoś. Siostra poprosiła to skroiłam. Ja miałam czerwone na białej koszuli więc jej też nie zaszkodzi.
-Albo wiesz rozejm.-powiedziałam i przytuliłam się do niej od tyłu. Wycierając dłonie od buraka w jej bluzkę. Puściłam uwagę szwagra mimo uszu. I tak będzie bajzel i tak. Siostra miała teraz pięknie czerwoną wielką plamę na bluzce.
-Tato! Tato! Mogę si pomóc? Tylko powiedz co mam robić! - powiedziałam wesoło i trochę nie wyraźnie. Podbiegłam i patrzyłam co robi z małymi tujami.
Uśmiechnęłam się słodko.
Lubiłam z nim spędzać czas. Wydawał mi się taki odważny i dobry. Był moim wzorem i zawsze gdy mogłam chciałam mu pokazać,że jestem coraz lepsza!
Diana
Gdy mąż przyszedł próbował mnie ochrzanić ale wyszło na to że nawrzeszczał na moją siostrę. Zachichotałam. To dziwne. Jednak jestem jego małżonką więc nie podnosi na mnie głosu.
- Oczywiście moje słońce i gwiazdy- powiedziałam z wielkim uśmiechem. Podeszła do mnie siostra i mnie przytuliła. Poczułam coś mokrego na plecach. Na szczęście nie pozostałam dłużna i wysmarowałam jej bluzkę sosem. Oderwałam się od niej krzycząc:
- Basta już spokój- powiedziałam z uśmiechem bo chciałam dokończyć w końcu ten obiad.
-No dobra-powiedziałam z uśmiechem-Sos chyba gotowy spróbuj a ja idę do samochodu bo bluzkę czystą-powiedziałam z uśmiechem i poszłam do samochodu. Tak nosiłam przy sobie ubrania. Nigdy nie wiadomo kiedy siostra cię zaatakuje jedzeniem. Przebrałam się w łazience w kolejną koszulę i przyszłam do kuchni.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (23-10-2013 o 19h56)