
Nad talerzami powoli toczyła się wymiana zdań dotyczących jedzenia. Felicja kontynuowała to, pomimo że nie lubiła small talku. Uważała, że niespecjalnie warto marnować cenny, życiowy czas, który ucieka nam przez palce, na dyskusje o bzdetach, a jednak dobrze byłoby poznać nieco bliżej Abigail. W końcu miały razem mieszkać przez kolejny rok, a może nawet dłużej. Nie najlepiej byłoby mieszkać z kimś, kogo się praktycznie nie zna, prawda? Zresztą... patrzenie na to, jaką przyjemnością było dla piegowatej jedzenie, wywoływało całkiem miłe uczucie w środku. Może to kwestia zwykłej próżności, a może po prostu miło było czasem usłyszeć szczery komplement. Nawet nie usłyszeć, bo czyny, przecież, mówią dużo więcej niż słowa.
- Wiesz... lasagne nie jest wbrew pozorom wcale tak trudnym daniem... - zaczęła swój wywód. Może nie lubiła small talku, ale... jak już zaczynała mówić, czasami nie potrafiła przestać. Zwłaszcza, jeśli temat był jej jakoś bliski - Prawdę mówiąc też tak myślałam, zanim się za to nie zabrałam. Przepisy są strasznie długie, a to tak na prawdę wcale nie jest tak dużo roboty. No chyba że z krojeniem tych wszystkich cebul - uśmiechnęła się promiennie, po czym dodała, po cichu, że w sumie następnym razem może zrobić szpinakową, żeby było mniej pracy.
W międzyczasie jedzenie zniknęło i z jednego i z drugiego talerza, więc Felicia już na spokojnie sączyła swoją herbatę, z lekkim uśmiechem na ustach. Petra podeszła do niej i delikatnie ją objęła. Anise zastanawiała się, czy nie powinna w tym momencie zaproponować Moreno prysznica po długiej podróży, ale zanim zdążyła się odezwać, wspomniana przed chwilą lokatorka sama zabrała głos.
Felicia przez moment zastanawiała się, czy naprawdę o to wcześniej pytała, bo jej mózg nie zarejestrował wypływu rzekomego pytania przez usta, ale tenże mózg chyba miał jakąś drobną usterkę, bo nie rejestrował naprawdę wielu słów, które kruczowłosa wyrzucała z siebie czasem bez najmniejszego namysłu. Miało to co prawda jeden plus, bo dzięki temu nikt nie posądzał jej o jakiekolwiek manipulacje czy też kłamstwa, ale... dobrze byłoby czasem jednak zastanowić się nad tym co się mówi...
Spojrzała na Moreno lekko przechylając głowę. Chyba nie do końca rozumiała, dlaczego dziewczyna się jej tłumaczy. Nie widziała nic dziwnego w niespotykaniu się z nikim. Wręcz przeciwnie. Bardzo szanowała ludzi, którzy nie decydowali się na związki by "nie zranić" niewłaściwej osoby.
Patrzyła tak na piegowatą z lekko przekrzywioną głową i dosyć oczywista odbitka tego samego pytania, stała się nagle zaskoczeniem. Czarnowłosa odwróciła zażenowana wzrok i zacisnęła mocniej palce na kubku, który trzymała w dłoni nie do końca wiedząc co powiedzieć. "Mam dziewczynę. Spotykamy się w zasadzie od trzech lat, od roku ze mną mieszka. Ah, zapomniałam wspomnieć, że zginęła w tym samym wypadku samochodowym, w którym powinnam zginąć też ja" nie brzmiałoby zbyt dobrze ani wiarygodnie. To chyba nie był dobry moment na takie wyznania... Najprawdopodobniej zbudowałyby w głowie Moreno obraz Felici jako osoby mocno skrzywionej psychicznie i niespecjalnie dobrze akceptującej rzeczywistość. I najprawdopodobniej trochę by ją to przestraszyło... Anise pociągnęła kolejny łyk herbaty, by się uspokoić.
- Ja niespecjalnie nadaję się do jakiejkolwiek formy relacji międzyludzkich - odparła, wiedząc, że to kłamstwo. Ale... nie potrafiła się inaczej usprawiedliwić, ani w jakikolwiek sposób wyjaśnić sprawy swojej zmarłej dziewczyny. Nie miała ochoty na wyznania wiecznej miłości do trupa, ani tym bardziej przyznawania się do tego, że wciąż go widzi. A nóż Moreno próbowałaby naprawić jej "zdrowie psychiczne"... Tak na prawdę, miała tylko ochotę wrócić do swojego pokoju i zwinąć się w kłębek, ale w tym momencie nie mogła sobie na to pozwolić.
Petra ścisnęła ją nieco mocniej, wyczuwając najwyraźniej nieco jej stan emocjonalny. Dodało jej to odrobinkę otuchy. Zmusiła się do uśmiechu do piegowatej i przerwania... nieprzyjemnego uczucia, które zapanowało w środku.
- No. To jak już obie skończyłyśmy jeść, może ja pozmywam, a ty się rozpakujesz lub weźmiesz prysznic? - zapytała z uśmiechem i nie czekając na odpowiedź podniosła się i zabrała się za sprzątanie z blatu, z nadzieją, że gdy już piegowata wyjdzie z kuchni, będzie mogła na spokojnie wypuścić na wolność duszone łzy.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (01-10-2017 o 11h16)