Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3

#26 26-07-2016 o 00h46

Miss'Fuzja
Steno
Odliczanie do samodestrukcji: 10...9...8...
Miejsce: HotHarem- if u know.
Wiadomości: 5 284

Hao Koeyashi

    [Dziennik obserwacji] 20 października, godzina (na oko) 18.
    Siódmy dzień mojego pobytu tutaj. Siódmy dzień w Piekle bez telewizji i Internetu. Ssie mnie na samą myśl, że na świecie dzieje się coś ciekawego, a ja o tym nie wiem. Sotoba jest tak mała, że wszyscy wiedzą wszystko zanim ja się o tym dowiem. Pierwszy. Bo ja zawsze wszystko wiedziałem jako pierwszy, a teraz moja dziennikarska kariera stała pod znakiem zapytania, bo jaki jest sens informować ludzi o czymś co już wiedzą (?).
    PS. ciągle szukam sensu życia.


    Spojrzałem na zapis w dzienniku i po krótkim namyśle skreśliłem ostatnie zdanie. Lepiej nie ryzykować, że ktoś kiedyś dorwie się do tego wpisu i uzna mnie za życiową kalekę, którą (oczywiście!) nie byłem. Ale faktycznie brakowało mi tematu. Nie byle czego. Potrzebowałem tematu na miarę największych pismaków. Skoro już miałem podbijać świat to czymś wielkim. Tylko czy ta wioska była w stanie zaoferować mi wielkie boom, sensację na miarę artykułów tej wytapetowanej pindy z kanału siódmego? Kto wie.
    Odłożyłem dziennik na szafkę nocną stojącą obok łóżka i wstałem, chcąc nieco rozprostować nogi zdrętwiałe po całym dniu siedzenia w wyrku. Woda w czajniku już dawno wystygła, a byłem zbyt leniwy żeby grzać ją od nowa. Bez kawy miałem energii na jakieś cztery godziny zanim padnę na ziemię niczym trup, którego nawet oferta pracy w najlepszym szmatławcu nie przywróci do życia (chociaż nie jestem pewien, bo nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji). No ale cóż, kawy ostatecznie nie zrobiłem, umyłem za to naczynia i wyszedłem z domu z postanowieniem, że wykorzystam resztę dnia na obchód okolicy, a nóż zdarzy się coś wartego zanotowania w dzienniku.
    Mieszkałem tuż pod lasem, mając do centrum zaledwie kilka minut drogi. Sama wioska nie była duża i przejście jej całej nie zajmowało zbyt wiele czasu, toteż już po chwili spaceru stałem na drugim końcu wsi. W powietrzu unosił się specyficzny zapach ziół otaczający posiadłość Hikaru. Sama dziewczyna siedziała na ławce w ogrodzie, popijając pewnie jeden z tych swoich specyfików (wątpliwego składu).
    - Hej, Hikaru, jak się masz?- pomachałem do niej, zatrzymując się na chwilę i rozglądając po okolicy za czymś ciekawym, ale jedyną rzecz wartą uwagi stanowiła w tej chwili potężnych rozmiarów posiadłość wyrastająca z lasu na wzniesieniu, pasująca do krajobrazu biednej wioski, jak pięść do oka. Osoba projektująca zamek na takim grajdole musiała być albo wielkim wizjonerem, albo wariatem.
    - Słyszałem, że ktoś ma się tam wprowadzić.- mruknąłem bardziej do siebie niż Hikaru, zastanawiając się jaka jest szansa, że już ktoś tam jest i czy udałoby mi się zakraść do posiadłości albo podejść dość blisko, by rzucić nieco okiem.

Ostatnio zmieniony przez Steno (26-07-2016 o 00h49)



https://68.media.tumblr.com/cac66d438ae0420a5c451b84d53428d1/tumblr_oj4p3vhdFM1rkcev7o1_500.gif

Offline

#27 26-07-2016 o 13h49

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Kiedy Hayden odmówiła wina, kiwnął głową i poprawił okulary, by po chwili skupić swój wzrok na tekście książki. Mimo tego, że często potrafi zatracić się w lekturze tym razem był czujny w razie gdyby jego Pani miała jakieś życzenie. Jakby nie patrzeć to jest w pracy, ale widoki za oknem jakoś do niego nie przemawiały. Tylko co jakiś czas zerkał na Hayden w momencie gdy przewracał strony oraz jeszcze rzadziej za okno. Jednak w momencie gdy nastała noc było już stanowczo za ciemno na dalszą lekturę, a jego niezbyt idealny wzrok mógłby na tym bardziej ucierpieć. Pomijając oczywiście, że i tak bez okularów jest ślepy jak kura. Jest to winą, że jako dziecko czytał po ciemku nie chcąc by rodzice zorientowali się, że nie śpi.
A jak o śnie mowa to właśnie ten temat poruszyła Hayden. Schował wydanie kieszonkowe książki i spojrzał z uśmiechem na swoją Panią. Dobrze wiedział, że jego organizm jest znacznie słabszy od pozostałych lokatorów jak i Hayden jest tego świadoma. Pamiętał jak na samym początku był tak przejęty nową "pracą" i tym wszystkim, że nie spał przez kilka dni. Ponoć przysnął w bibliotece przyklejony policzkiem do księgi i dzięki losowi nikt go nie nakrył. No może oprócz Hayden, ale chyba wtedy dotarło do niego, że musi być bardziej ostrożny.
- Dobrze, jednak jakbyś czegoś potrzebowała to proszę mnie obudzić. - odpowiedział i zdjął z nosa okulary, jakby nie patrzeć ciężko się z nimi śpi nawet na siedząco.
Wygodnie się oparł chowając okulary do wewnętrznej kieszeni marynarki i po chwili zamknął oczy. Długo nie musiał czekać na nadejście snu, ponieważ Hayden miała rację - był już zmęczony. Nie ważne jak długo będzie żył trybem nocnym to i tak całkowicie organizm nie chce się przestawić.


Ensei Yura

Lepiej nie cytować jakie słowa wyszły z ust Enseia gdy trzymał w rękach "zaginioną" paczkę papierosów. Ale są tego pewne plusy - ma posprzątane w domu. Jednak dla niego samego nie było to zbyt wielkim pocieszeniem i gdyby nie głód nikotynowy to cała wioska by usłyszała jego piękny śmiech, by po chwili poznać bogaty zasób słów byłego policjanta. Więc uśmiechając się jak psychopata, który właśnie odkrył, że zostawił narzędzie zbrodni w domu odpalił papierosa. Gdy tylko poczuł na języku dobrze znany smak tytoniu, a płuca wypełniły się dymem poczuł błogi spokój. Z ulgą wypuścił z ust smugę dymu i sięgnął po kubek z kawą.
Wystarczył jeden łyk by zepsuć tą chwilę, bo jak nie trudno się domyślić ów napój bogów był lodowaty. Z wykrzywieniem na twarzy przełknął zimny napój i marszcząc nos odłożył zdradziecki kubek na parapet.
- Przecież byłoby zbyt idealnie - mruknął do siebie i postanowił delektować się jedynie smakiem papierosa.
Chociaż każdy kto chodź raz napił się zimnej, czarnej kawy wie, że tego smaku nie da się tak łatwo pozbyć. Ale szukając plusów to w sumie nie powinno się o tej godzinie uzupełniać braków kofeiny. Chociaż każdy kto zna Enseia bardzo dobrze wie, że on potrafi wypić kilka kaw dziennie.
Gdy skończył delektowanie się papierosem, a raczej zabijaniem smaku lodowatej kawy; wrócił do domu. W sumie to musiał się cofnąć by wziąć prawie pełen kubek z zdradziecką substancją i poszedł do kuchni. Tam nastawił wodę w czajniku, a czarny napój wylał do zlewu. Sięgnął do szafki po pojemnik z kawą, ale o zgrozo był on pusty.
- To już chyba kpina...
Dzisiaj chyba Ensei nie ma zbytnio szczęścia, ponieważ gdy przeszukał wszystkie szafki nie znalazł awaryjnego opakowania. Od niechcenia spojrzał na lodówkę gdzie wisiała lista z zakupami i na pierwszym miejscu widniał ów poszukiwany produkt. Zmącił przekleństwo i wrzucił do kubka torebkę herbaty. Jak on ma wytrzymać całą noc bez kawy? A tym bardziej jak pójdzie do sklepu jeśli jego niedobór kofeiny zmieni go w bardzo złego człowieka. No i sąsiadów o tej godzinie nie wypada męczyć, bo jakby to wyglądało gdyby w środku nocy pukał do drzwi starszy facet z zapytaniem "Ma Pani/Pan pożyczyć kawę?".
Ze smętnym humorem zajrzał do piwnicy by się upewnić, że temperatura w piecu jest odpowiednia. No i znając jego dzisiejszego pecha to mimo odpowiedniej temperatury i ciśnienia odkrył brak drewna opałowego. Więc będzie musiał przejść się do komórki na zewnątrz by określić stan, a w najgorszym przypadku złożyć z rana zamówienie do drwala. Czy coś jeszcze pójdzie dzisiaj nie tak?


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#28 26-07-2016 o 20h23

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Hikaru Shige
Dziewczyna spokojnie napawała się ciszą i spokojem, do czasu gdy ktoś jej w tym nie przeszkodził. Przełykając kolejny łyk naparu uspokajającego spojrzała z ukosa na sylwetkę znajdującą się tuż za płotem.  Nie potrafiła określić osoby która zakłócała harmonię tego miejsca. W umyśle młodej dziewczyny pojawiły się same pytania i żadnej odpowiedzi. Mężczyzna posiadał blond włosy, najwyraźniej farbowane gdyż zauważalne już były odrosty w szlachetnym odcieniu brązu. Z wyglądu był w wieku rudowłosej, może rok albo dwa lata starszy. Szczupły i stosunkowo wysoki. Panna Shige mogłaby go spokojnie użyć jako osłony przed słońcem, deszczem nawet wiatrem.  Panienka cicho westchnęła po czym z ociąganiem wstała i podeszła do prostego, drewnianego płotu okalającego jej domostwo. Przyglądając się z umiarkowanym zaciekawieniem przybyszowi upiła kolejny łyk naparu, a w jej głowie nareszcie zakwitła odpowiedź na nurtujące pytania. Usta ułożyły się w uśmiech lecz oczy pozostały dziwnie obojętne.
- Miło ciebie widzieć, Hao. Ta sama rutyna co zawsze. Robię specyfiki dla mieszkańców, piekę ciastka i analizuje obecne plotki. Wczoraj była u mnie nasza wioskowa plotkara po Dang Qui, myślałam że umrę zanim da mi dojść do słowa. Co jednak mogą ciebie obchodzić plotki o nowym właścicielu naszego kochanego zamczyska?
Usta dziewczyny zadrgały jakby w powstrzymywanym napadzie wesołości. Nachyliła się ponownie do trzymanego w prawej ręce naczynia. Chciała przełknąć kolejny łyk słodkiego napoju, lecz z rozczarowaniem odkryła koniec owej małej przyjemności. Skrzywiwszy się na myśl o powrocie do roboty zaczęła powoli iść w stronę domu. W połowie drogi nagle się jakby zamyśliła, obróciła ponownie w stronę blondyna i delikatnie odchrząknęła.
- Może wejdziesz na kawę, herbatę, może ciastko? Dzisiaj są kremówki.
Hikaru starała się wyglądać na przekonaną o tym, że chce gościa zaprosić. Wewnętrzny introwertyk jednak krzyczał w niemym przerażeniu. Tylko wypracowaną przez lata poza wioską siłą woli mogła dalej w dosyć frywolny sposób obdarowywać Hao uśmiechem.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (26-07-2016 o 20h24)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#29 26-07-2016 o 23h30

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Kiwnęła głową na znak, że w razie co to go obudzi. Przecież oczywistym było to, że tego nie zrobi. Może do ludzi nie miała zbyt wielkiego szacunku i było to dla niej zazwyczaj tylko pożywienie, to Jaspera potrafiła pałać pewnego rodzaju sympatią. Po za tym kim byłaby Hyaden, która w taki czy inny sposób nie chciałaby pokazać jak bardzo samodzielna jest i jak świetnie sobie radzi. Siedziała na swoim miejscu i patrzyła na śpiącego człowieka, uśmiechała się lekko na myśl, że jest ktoś kto odważył się oddać na służbę wampirom. Ryzykowanie życia. Może właśnie to sprawiało, że wampirzyca czuła tą sympatię.
Mijały minuty, w sumie sama nie wiedziała ile czasu już minęło. Naszła ją jednak ochota na wcześniej proponowane wino. Po co miała jednak budzić Jaspera do tak prostej czynności jak nalanie wina. Wstała i otworzyła skrytkę z czerwonym alkoholem. Pech chciał (a może szczęście), że samochód gwałtownie zahamował w momencie gdy brała kieliszek, a Hayden poleciała wprost w śpiącego Jaspera. Nic tu było po wampirzym refleksie, bo nawet ona się tego zahamowania nie spodziewała. Tak czy inaczej człowieka obudziła i sama nie do końca przez moment ogarniała sytuację. Gdy zdała sobie sprawę z tego co się dzieje to zaczęła się śmiać. O tak, gdy nie wie się co robić to najlepiej się roześmiać nieprawdaż? Po chwili jednak zdała sobie sprawę również z tego, że kieliszek, który trzymała pękł i rozsypał się po siedzeniu. Wreszcie wstała z Jaspera i wyjęła szkło z ręki.
~Nic się mi nie stało. Jesteś cały?
Odpowiedziała od razu uprzedzając jego pytanie. Omiotła go wzrokiem sprawdzając czy przypadkiem kieliszek nie rozciął mu gdzieś skóry, bo z tym były większy problem, jednak nie zauważyła nic niepokojącego. Pokręciła z niezadowoleniem głową. Wychodzi na to, że zbyt przyzwyczaiła się do luksusu i nawet sama sobie wina nalać nie potrafi.


Tak, to jest efekt głupawki.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#30 27-07-2016 o 00h20

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Sam był zaskoczony, że na prawdę tak szybko zasnął jednak sny nie były tak spokojne jakby chciał. Pomijając, że zaczęło się od bezsensownych obrazów gdzie brał udział w reklamie pewnego dezodorantu kończąc na parodii znanej serii książek. Na prawdę lepiej nie wnikać z jakiego powodu mu się to śniło a tym bardziej jakie może mieć znaczenie. Na jego szczęście i ratując jego dumę obudził się, a raczej został wybudzony w sposób dość oryginalny. Czując nagły ciężar na sobie otworzył zszokowany oczy i niezbyt jeszcze ogarniając spojrzał na leżącą na nim Hayden. A raczej obstawiał, że to ona ponieważ nie miał na nosie okularów i jego punkt widzenia opierał się na plamach. Dopiero gdy usłyszał śmiech dotarło do niego jak to wszystko może wyglądać i na pewno został zachowany profesjonalizm. Niedbale wyjął z kieszeni okulary by ukryć swoje zawstydzenie i gdy odzyskał ostrość także się zaśmiał, by po chwili odkryć skutki uboczne w postaci szkła.
- Jestem cały, ale lepiej bym to ja nalewał wina... Nie żebym miał coś do szkła, po prostu w tym wyjątkowo jestem lepszy - zaśmiał się.
Ostrożnie podniósł się z siedzenia i wyciągnął chusteczkę z kieszeni za pomocą której zbierał szkło. W końcu nie mógł sobie pozwolić na skaleczenie. Jednak jak to że szkłem bywa - rozpadło się na małe kawałeczki, które poukrywały się w siedzeniu i tylko czekały, aż Jasper na nich usiądzie. Więc większe kawałki wrzucił do kosza na śmieci a sam został skazany (a raczej obdarowany) na siedzenie obok Hayden. Jednak nim wygodnie się rozsiadł sięgnął po cały kieliszek i nalał do niego wina, by z uśmiechem wręczyć go Hayden.
- Proszę bardzo i mimo wszystko radzę uważać na szkło, co większe kawałki pozbierałem.
Musiał się powstrzymać by nie skomentować nowych metod budzenia, do których w sumie nic nie miał. Jednak jakaś resztkę profesjonalizmu trzeba zachować. Nawet gdy przed chwilą miał na sobie swoją Panią i to w bardzo dwuznacznej sytuacji.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#31 27-07-2016 o 00h55

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Cała ta sytuacja miała dla niej zdecydowanie zabawne zabarwienie. Taka mała odskocznia od normalności, bo zazwyczaj nie przewraca się w limuzynie na osobę siedząca naprzeciw. Jeszcze nie sięgnęła po wino, a już się zatacza. Ciekawe w takim razie kiedy i czym się upiła (jak to ktoś powiedział: aurą Jaspera). Odetchnęła gdy była już pewna, że Jasperowi nic nie jest. Krew w tym momencie i w tym miejscu raczej nie jest wskazana.
Z uśmiechem przyjęła kieliszek i podziękowała. Od razu upiła łyka rozkoszując się czerwonym płynem. Wino i krew były zdecydowanie jej ulubionymi napojami, wiecie to jest to coś co nawet z biegiem czasu się nie znudzi.
~Mam nadzieję, że cała reszta nie miała żadnych turbulencji czy innych problemów.
Uśmiechnęła się pod nosem, to co się stało naprawdę ją rozbawiło i utkwiło w przekonaniu, że sama nie może zrobić najprostszej czynności. Teraz jednak mogła cieszyć się winem, które tak usilnie próbowała zdobyć i gdy już je prawie miała, to ono postanowiło samo się oddalić, a raczej ją oddalić . A może to znak, że nie powinna jednak go pić? Nawet jeśli tak, to Hayden ten boski znak zignorowała i dalej popijała swój ulubiony napój.
Jednocześnie w głowie miała myśli dotyczące nowego miejsca. Liczyła na w miarę pozytywne przyjęcie, nawet jeśli zdanie ludzi na jej temat średnio ją obchodziło. Chodzi w tym wszystkim jednak o to aby nie była niechcianym mieszkańcem, wtedy wyjadą szybciej niż zakładała z początku. Nie chciała też jednak budzić zbyt wielkiego zainteresowania, bo dobrze wiedziała jak wścibscy potrafią być ludzie. Ponoć ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W tym przypadku było w tym trochę prawdy. Kto chciałby zostać obiadem? Sądzę, że raczej nikt.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#32 27-07-2016 o 12h26

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Z uśmiechem zakorkował ponownie butelkę wina i odłożył ją na miejsce. Nie myślał już o drzemce, w końcu musi być przytomny jakby Hayden zabrakło czerwonego trunku. Chociaż niedawna sytuacja na prawdę była zabawna i może tak bardzo potrzebna, by w końcu rozładować napięcie związane z przeprowadzką. Jedynym minusem było to, że rozbiło się szkło chociaż w sumie w nagrodę siedzi teraz obok Hayden.
- Myślę, że im także przyda się trochę rozrywki - odpowiedział z uśmiechem.
W rzeczywistości raczej obstawiał, że kierowca za nimi widząc co stało się z ich limuzyną zachował jakiś rozum i ominął prawdopodobną dziurę. Jednak po co psuć ten dobry nastrój? Nie trzeba brać wszystkiego na poważnie, chociaż w przypadku Jaspera jest to dość rzadkie. Jedynie przy Hayden stawał się bardziej "ludzki" a przy innych domownikach jak i służbie zachowywał się jak nienaganny lokaj.
Spojrzał za okno i dopiero teraz się zaciekawił jak długa droga przed nimi. Jak przy okazji interesowała go reakcja miejscowych. W końcu wjadą do wioski z przysłowiową pompą, ale takie zaściankowe miejsca potrafią więcej zobaczyć niż większe miasta.
- Dolać jeszcze wina? - spytał patrząc na wpół pusty kieliszek.

Ensei Yura

Niezbyt zadowolony wyszedł z piwnicy i ruszył do komórki by sprawdzić stan drzewa na opał. Oczywiście skorzystał z okazji i odpalił papierosa, by po chwili męczyć się z kłódką, do której nie mógł trafić przez panującą ciemność. Jednak ratując jego honor w końcu mu się udało i usłyszał charakterystyczne kliknięcie po czym otworzył drzwi. Jak to dzisiaj u niego bywa - nie mógł mieć szczęścia i komórka był prawie pusta nie licząc kilka narzędzi. Więc zirytowany zamknął komórkę i wrócił do domu. Tam zastał wielki gwizd, który informował go o zagotowanej wodzie, więc potykając się o ściągane buty pobiegł do kuchni. Zalał herbatę jednak patrzył na ten napar z wielką niechęcią. Coraz bardziej przekonywał się do planu, by pójść do kogoś po kawę. Przecież nie jest tak późno, chociaż wolał nie patrzeć na zegar.
Czekając aż nieszczęsna herbata się zaparzy zajrzał do lodówki z zamysłem by coś zjeść. W sumie nie jest zbyt dobrym kucharzem ale żyjąc samemu musi sobie jakoś radzić. Jakby nie patrzeć to ujrzał prawie same światło, ale ratując honor lodówki kawalera był jeszcze kurczak. I co najlepsze jeszcze świeży, ponieważ dostał go za pomoc jednej staruszek. Nie zrobił nic trudnego tylko pomógł w przekopaniu ogródka i w nagrodę dostał świeżo ubitego kurczaka. Więc wyciągnął zawiniątko i położył je na blacie sięgając po kubek.
Wystarczył jeden łyk by odkryć, że herbata nie zastąpi nigdy kawy. Oburzony odłożył zdradziecki napar i spojrzał smętnie przez okno. W jego głowie powstawał plan odnośnie tego kogo odwiedzić. Widział w sumie kilka zapalonych świateł i próbował dopasować w jakich domach się palą. Uznał, że na pewno u Drwala ale takich ludzi lepiej nie nachodzić w nocy. Tak sobie myślał, aż w końcu pomyślał o zielarce. Dziewczyna jego zdaniem na pewno nie spała, w końcu to uroki tak młodego wieku. Tylko nie wypada tak nawiedzać młodych kobiet w nocy i to z pustymi rękoma.
Spojrzał na zapakowanego kurczaka i w jego głowie powstał plan idealny. Raczej nie zgłębiał się w fakt jak to może wyglądać. Przecież idzie tylko pożyczyć kawę, ewentualnie tam się jej napić. A jego nienaganna opinia byłego policjanta raczej nie powinna utrudnić sprawy. Więc spakował kurę do reklamówki ciesząc się, że wcześniej wpadł na pomysł by powyrywać jej pióra. Jakoś tak opierzonego ptaka jego zdaniem nie wypadało dawać. Więc gdy założył buty i wyszedł na zewnątrz, odpalił kolejnego papierosa. Nie wnikał czy jakieś stare babuszki nie siedzą w oknach i nie obserwują gdzie tak sobie idzie.
I tym sposobem dotarł prawie pod ogrodzenie Hikaru gdzie okazało się, że nie jest jedynym nocnym markiem.
- Dobry wieczór - przywitał się by nikogo nie przerazić gdy wyłaniał się z ciemności.
Dopiero gdy podszedł bliżej rozpoznał kto jest drugim "gościem" dziewczyny. Więc podsumowując jest jedynym starym dziadem wśród młodzieży.No ale chyba wypadałoby wytłumaczyć powód tak późnej wizyty.
- Przepraszam za tak późne najście ale skończyła mi się kawa - starał się by jego słowa brzmiały na prawdę poważnie, ale właśnie zdał sobie sprawę jak to musi wyglądać. - Przyniosłem kurę na wymianę - dodał unosząc reklamówkę z uśmiechem.
W głowie ciągle sobie powtarzał by się nie roześmiać. Właśnie widać co z ludźmi robi brak kofeiny. W końcu kto normalny w środku nocy idzie z kurczakiem do młodej zielarki by napić się kawy? Takie rzeczy tylko Ensei.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#33 27-07-2016 o 14h45

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

/ Gdybym ją wtedy zabił, dziś wychodziłbym z więzienia - mąż w dwudziestopiątą rocznicę ślubu. xDDD /

Tayler Hamish

Było niedługo przed wyjazdem, jak Jasper mnie znalazł i wręczył - ku mojemu szczeremu zdziwieniu - swój specjał mi do rąk. Znaczy, nie żeby mi się nie należało - wręcz przeciwnie! Tylko że - co ważne! - nie muszę już się upominać o moje. Chłopak się uczy, to się chwali. Inna sprawa, że do wyjazdu już nic nie zostało. Trzeba będzie go teraz wytrenować w kolejne rzeczy - robienia wciąż automatycznie, ale więcej.
A skoro już o trenowaniu mowa, to Meliska chyba coś ostatnimi czasy mi się nudzi... Trzeba by ją jakoś przywołać do porządku, ale za cholerkę nie wiem jak to zrobić.
No, nie ważne. Przygryzłem opuszek kciuka, siedząc na schodach i czekając, aż mój sługa po mnie przyjdzie. Bo chyba nie myśli sobie, że ja jej tak o odpuszczę choć na chwilę? A mogłaby przynajmniej już dawno sobie odejść, i miałbym spokój. Znaczy, zapewne. Dotychczas leprzych od Melki Ariana nie znajdowała, liczę że po niej też nie znajdzie...
- To już? Jedziemy? - Zapytałem, podchodząc do nie gdy przyszła - co tak długo?!
Musiałem jednak powstrzymać język tylko na pierwszych pytaniach - wokół kręcili się inni.
- Masz parasolkę? - Dopytałem naiwnym, i niewinnym głosem jak i miną, widząc, że przecież go nie ma.
Chyba naprawdę myślała że jej odpuszczę! Przecież ja nie mogę wychodzić na słońce, nie jestem rodzony. Znaczy, no ja wiem, że już słońca nie ma, za nisko już jest na tutejsze ukształtowanie terenu, więc nic mi się nie stanie, ale miałbym przepuścić okazję podręczenia Melisy? A jeszcze widno~... Musiała stać obok mnie cały czas i osłaniać mnie parasolem, a jak! No bo kto "małemu" zabroni się o siebie obawiać? A na zewnątrz jeszcze tylko na złość jej, zamiast od razu wpakować się do przyciemnionego auta, to przymilałem się do wszystkich ciotek i prababki, na pożegnanie przed długą podróżą, a sługa oczywiście musiała za mną łazić.
No ale dobra, ciocia Ariana w końcu rozporządziła odjazd, to trzeba było faktycznie się zebrać. Nie minęło jednak dużo czasu od podróży, jak oczywiście zacząłem się nudzić.
- Co mi spakowałaś do jedzenia? - Zapytałem przymilnym tonem, bo przecież wciąż był z nami kierowca - nie głuchy człowiek, a wampir. - Coś dobrego? - Dopytałem, uśmiechając się uroczo i przysiadając obok niej.



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#34 27-07-2016 o 21h26

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Zaśmiała się na słowo ''rozrywka''. Jeśli poprzez nagłe wybudzanie ze snu rozumie rozrywkę, to musiał mieć wcześniej naprawdę smutne życie. Chociaż patrząc na to, że powinien być egzorcystą, to może i niekoniecznie. Uganianie się za wampirami czy innymi istotami ciemności mogło być nawet rozrywkowe. Jakby nie patrzeć egzorcyści i wampiry mają podobną robotę. Różnica jest w tym, że ci pierwsi uganiają się za ''złem'', a wampiry za ludźmi. Jednak jakby nie patrzeć sens tego jest podobny.
Szybko opróżniła kieliszek do końca, więc gdy Jasper zaproponował dolewkę kiwnęła głową.
~Uważaj tylko na nagłe hamowanie, bo to może być niebezpieczne.
Wiedziała, że będzie sobie żartować z tej sytuacji. Lepsze to niż napięta atmosfera, która zazwyczaj potrafi panować przy innych domownikach. Przy nich Hayden musi zachowywać tą twardą rękę i pokazać, że dobrze sprawuje stanowisko. Ale kiedy jest tylko z Jasperem pozwalała sobie na więcej luzu. Gdyby przez cały czas była tą silną i poważną Hayden mogłaby oszaleć. Dlatego zaistnienie tej sytuacji było w mniemaniu wampirzycy czymś dobrym, co pozwoliło jej chociaż trochę się rozluźnić i dać upust napiętej atmosferze, której tak bardzo nie lubiła.


| Melisa Egami |

Jak myślicie: ile czasu minęło nim Tayler się odezwał? Godzina? Nieee, dobre 10 minut nie minęło. Oczywiście chodziło o jedzenie.
~Kanapki i trochę słodyczy.
Odparła sztywno. Chciała się teraz zdrzemnąć, ale jeśli Tayler nie będzie siedział w jednym miejscu oczywistym było, że tego nie zrobi. Nie wiadomo co i kiedy przyjdzie mu do głowy, a uwierzcie Tayler jest zdolny do wszystkiego. Melisa nie chcę się później tłumaczyć, że zrobił coś sobie podczas gdy ona spała. Chociaż snu nie potrzebowała tak bardzo, bo ostatnio spała jakieś dwa dni temu. No ale lepsze to niż słuchanie nowych pomysłów Taylera. Dlatego właśnie po cichu liczyła na to, że i on postanowi się zdrzemnąć i pozwoli jej zrobić to samo. Przecież on też musi być zmęczony, zwłaszcza, że cały czas chodzi i gada. Jak to może go nie męczyć? No jak?


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#35 27-07-2016 o 23h56

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Shea Koyama

Naburmuszyła się lekko, kiedy ten zabronił jej opuścić pojazd. Dla niej równie dobrze mogli po prostu zapakować wszystkie manatki do tych tak samo długich, ale dużo wyższych i dużo bardziej brzydkich substytutów wampirzej podróży, jaki wynaleźli ludzie, i podróżować czy to pod postacią małego nietoperza, czy po prostu w nadludzkim biegu przemierzyć ten kraj i tak znaleźć się na miejscu. Wiedziała jednak, czemu nie może na to liczyć, a także domyślała się, czemu Tim nie pozwolił jej stamtąd wyjść - w końcu muszą się ukrywać. To by było przecież dziwne, natknąć się na miejscu na jakiegoś nieobeznanego z sytuacją zamku szabrownika, widzącego jak grupka drobnych, nocnych stworzeń, przeistacza się w istoty jemu podobne. Fakt, to byłoby dziwne, ale i niebezpieczne. Za to jakie zabawne! Pani Aaricia uśmiałaby się do łez, widząc reakcję tego człowieka. A potem pewnie by go zjadła, może nawet częstując osoby wokół, w tym Sheę. Rany, ta wampirzyca to był faktycznie ktoś. Spotkała ją kilkakrotnie w Osace i była oczarowana jej niezależnością i buntowniczym życiem młodej gniewnej. No, o ile kogoś mającego tyle lat na karku można takim mianem jeszcze określić, a jeśli tak, to tylko ją.
Ale teraz jej tu nie było, i nie zapowiadało się raczej, żeby wylądowała w tej oto limuzynie i wyciągnęła wszystkich na transmutacyjną wycieczkę wprost do Sotoby. Nie, żeby miała co narzekać na obecne towarzystwo! Z tych, co mieszkali z nią w domu w Osace, nie było chyba takiej osoby, której Shea nie uwielbiałaby z całego jej martwego serduszka, a odrobina tegoż uwielbienia trafiła się w takim wypadku także Timowi właśnie. Co nie zmieniało faktu, że była trochę rozczarowana. A jako, że głód nie zna ani emocji, ani rozumu, wciąż próbowała go namówić przez jakąś chwilę.
- Ale to naprawdę będzie tylko chwilka! Wytropię coś małego, haps, i załatwione! I nawet Tobie mogę trochę przynieść! - powiedziała tak, jakby marzeniem jego życia było w tym momencie przytaszczenie przez nią do pojazdu martwego zwierzęcia. Mało tego, brzmiało to tak, jakby ona sama była do tego przekonana, a znając ją lepiej, nigdy nie wiadomo, czy tak aby nie jest w rzeczywistości. Jej entuzjazm skończył się wraz z cichym westchnięciem, kiedy to na chwilę znów rozum wziął górę nad jej myślą. - … No dobra, niech będzie… Ale i tak kiedyś chcę gdzieś tu zapolować! Ciekawi mnie czy zwierzęta tutaj bardzo się różnią od tych z Osaki? Ooooch, ale tak najbardziej, najmocniej, to mi się marzy ludzka - nie, nie było w tym nic dziwnego. Przecież każdy normalny wampir, nie tylko te o pierwotnej mocy, największym pożądaniem pałają właśnie do krwi płynącej w żyłach jakiegoś człowieka. - Dawno takiej nie piłam! W sumie to rzadko mam okazję… Teraz będziemy mieć jeszcze rzadziej, nie? Ale to nic nie szkodzi! Pewnie się przyzwyczaję! - nie, nie włączył się jej żaden tryb gaduły. Shea po prostu była w tym momencie Sheą.
Gdy już zbliżali się do nowego domu, zainteresowała się jednak inną rzeczą, niż wampirzy pokarm - a rzeczą tą był krajobraz za oknem, na którego tle malowały się najwyższe kondygnacje zamku.
- Wooooooaaah! - przykleiła się natychmiastowo do szyby. Do tej pory przekonana była, że w ten sposób budowano jedynie w zamierzchłych czasach, w zupełnie innej części świata - najwyraźniej myślała w sposób błędny. - Tim, czy to jest to o czym myślę? - spytała, po czym, nie czekając na odpowiedź, otworzyła szybę u góry pojazdu i wysunęła przez nią głowę, po czym przytrzymując jedną ręką owiewające jej twarz włosy, a drugą trzymając się dachu limuzyny, z bananem zachwytu na facjacie obserwowała tamto miejsce, do którego się zbliżali. I tak, nie było na zewnątrz najjaśniej - kto powiedział jednak, że jej wzrok w mroku był równie zawodny, co w dzień bez okularów?

Babcia Euphemia
Czyli wytrawne im zejdzie. Starsza Pani, uprzednio ustawiwszy szklane naczynia na stoliku, z niesamowitą zręcznością, zapewnioną przez wielowiekowe doświadczenie w tejże czynności, pozbyła się dzielącego ją od trunku okrutnika zwanego korkiem. Chwilę potem obie kobiety obserwowały, jak burgundowa ciecz wypełnia pierw jeden, a następnie kolejny, sąsiedni kielich. Jeden z nich Pani Euphemia podała swojej kompance.
- Za nieprędką kolejną - rzekła, uśmiechając się pod nosem, po czym w obrębie pojazdu dało się usłyszeć dźwięk uderzającego o siebie szkła. No co? Nigdy nie ma złej okazji do wzniesienia toastu.
Nim odpowiedziała Unie, musiała koniecznie się napić. Wprawdzie podstawą rozmowy jest oczywiście dialog i choć niekoniecznie werbalna, to jakakolwiek komunikacja, staruszka za priorytet wzięła sobie ugaszenie swego długo powstrzymywanego pragnienia. Doprawdy, niegdyś była tak w tym trunku zakochana, iż stał się on dla niej większym nałogiem, niż ten związany ściśle z jej rasą. Co akurat wcale nie ma złego wydźwięku, a wręcz biorąc pod uwagę tamtejszą sytuację, uratował jej życie od ścięcia za to, kim była naprawdę.
- Znasz przecież Arianę… Ups, miałam na myśli, Hayden - oczywiście, że starsza pani wiedziała już od dawien dawna, jak winna nazywać swą najstarszą latorośl. Tym bardziej tego rodzaju używanie słowa „Ups” sprawiało jej wiele uciechy. Przecież może jej się „zapominać” czasami kompletnie „przypadkowo”. - Jeśli podróżować, to z wielką pompą. Zwłaszcza, że mamy mieszkać w zamku. Proszę Cię, to zamek. Mieliśmy tutaj przyjść na piechotę jak pielgrzymująca biedota? - zaśmiała się, a jej głos mógł kojarzyć się z typową, babciną troską i urokiem. Gdyby ktoś nie zrozumiał - jeśli jej obecny ton byłby zapachem, poczułbyś ciepłą, świeżo upieczoną według rodzinnej receptury szarlotkę o przepysznej, jabłkowo-cynamonowej woni. Z odrobiną wina, w tym przypadku, i to zgodnie z babcinym rozumieniem słowa „odrobina”. - Z resztą, nie było tam już bezpiecznie, chyba wiesz. To poniekąd moja wina… Ach, powinnam się chyba wyprowadzić od Was, młodych, dać Wam pełną wolność bez zbędnego ciężaru… Ale przynajmniej raz na kilkaset- kilkadziesiąt lat Wam się nie nudzi - od początku można było domyśleć się, że starsza pani ponownie żartuje. Nie bałaby się oczywiście samotności, bo wbrew swego wieku wciąż rasa, do której przynależała, zapewniała jej odpowiednie zdolności do przetrwania. Po prostu z nimi zawsze coś się działo, a tego brakowało w życiu Euphemi żeby się nudzić na stare lata. Przez to więc raczej nie wyglądało na to, by mogli się tej pani w jakiś mało drastyczny sposób szybko pozbyć ze swego życia.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#36 28-07-2016 o 00h24

Miss'Fuzja
Steno
Odliczanie do samodestrukcji: 10...9...8...
Miejsce: HotHarem- if u know.
Wiadomości: 5 284

Hao Koeyashi

    Wzruszyłem ramionami, sam nie bardzo wiedząc co mogłoby być ciekawego w tym zamku, ale to właśnie ta niewiedza pchała mnie w kierunku tego ponurego miejsca. Myśl, że zamczysko wykupił jakiś podstarzały łysiejący facet (a przynajmniej w filmach to zawsze był facet starej daty) nie brzmiała zbyt fascynująco, dlatego z chęcią sprawdziłbym kogo stać  na takie luksusy i ki go niesie w te rejony. Nie ukrywam, że gdybym się tego dowiedział, utarłbym nosa tej całej wioskowej plotkarze, o której wspomniała Hikaru. W Sotobie może być tylko jedna królowa plot i będę nią ja!
    - Ale dlaczego plotki? Myślałem, że wiadomość o wprowadzce tych gości, skądinąd oni są, jest potwierdzona.- oparłem się o płot, z rozbawieniem stwierdzając, że Hikaru jest jeszcze mniejsza niż zakładałem. Nie mówię tego po złośliwości, ostrzegam. Shige zawsze wydawała mi się taką...sam nie wiem jak to ująć. Zawsze odpowiadała jak się do niej zagadało, nigdy nie widziałem żeby miała skwaszoną minę albo...przypominała mi elfa.
    Zarumieniłem się na tę myśl. Ale teraz walnąłem. Nie wiem skąd mi się wziął ten elf, ale faktycznie, zawsze jak myślałem o Hikaru to w kategoriach elfa, który kręci te swoje eliksiry na boku. Chociaż elfy to chyba powinny być nieco większe...zmrużyłem oczy, wpatrując się w Hikaru za jakimiś oznakami wątpliwego człowieczeństwa, ale jedyne co zobaczyłem to to jak dziewczyna zaczęła wycofywać się do domu. O choroba, nie jest dobrze.
    - Tak myślałem, że fajnie byłoby się tam przejść póki jest jeszcze w miarę jasno i zobaczyć na własne oczy co wyprawia się na zamku. Może nawet spotkam właściciela, hoho! Za kremówkę podziękuję, lepiej żebym nie zawracał ci już dłużej głowy, wyglądasz na zajętą. W ogóle to ładnie tu pachnie. Ziołami? Znaczy...na pewno ziołami! Ładnie pachną! E...- palnąłem się w głowę za gadanie głupot. Takiego buraka jakiego teraz strzeliłem, można by wpisać do Księgi Rekordów Guinnessa. Chcąc ratować sytuację, póki skrępowanie nie odjęło mi jeszcze mowy, pożegnałem się grzecznie i odmaszerowałem swoje w bezpieczne rejony, gdzie nikogo nie ma i gdzie nie zrobię z siebie kretyna. Myślałem, że ten dzień nie może być bardziej zjechany, a wtedy z mroku wyszedł gigantyczny napakowany facet niosący oskubaną kurę, tłumacząc, że skończyła mu się kawa. Spojrzałem na niego jak na wariata, ale to w końcu ja wyobrażałem sobie Hikaru ze szpiczastymi uszami, więc 1:1, facecie z kurakiem w ręku.
    - A dobry dobry! Ładna kura. - podszedłem dziarsko do giganta, chcąc go jakoś tak ziomalsko puknąć w ramię, ale ostatecznie z tego zrezygnowałem. Jeszcze by mnie wesoło wysłał do szpitala. - Nie wie pan może jak najszybciej dojść do tego przybytku ludzkiej pychy o tam na wzniesieniu?



https://68.media.tumblr.com/cac66d438ae0420a5c451b84d53428d1/tumblr_oj4p3vhdFM1rkcev7o1_500.gif

Offline

#37 28-07-2016 o 08h53

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Hikaru Shige
Posiadaczka włosów koloru dojrzałej pomarańczy delikatnie uniosła brew słysząc zagmatwaną wypowiedź Hao. Wargi samoistnie zadrżały w powstrzymywanym wybuchu śmiechu. Pomimo jednak wszelkich starań z gardła wydostał się cichy chichot, który w połowie zdążyła stłumić ręką.
Chłopak pożegnawszy się zaczął iść w swoją stronę i no proszę niespodzianka kolejny gość wyłonił się z czarnej dziury zwanej Sotobą. Ujrzawszy kurę dziewczyna nie wiedziała z początku gdzie ma się schować, aby wybuchnąć wypełniającą ją wesołością . Jej wewnętrzny introwertyk już tylko cicho skrzeczał - „Nie idź, nie idź…” i bezpowrotnie zaginął, gdy odzyskując opanowanie dziewczyna ruszyła w stronę Enseia.
W oczach Hikaru błyszczały wesołe iskierki, pomimo istotnego braku wcześniejszego uśmiechu. Stojąc przed mężczyzną 10/10 w szerokości i wysokości, zlustrowała go od góry do dołu jakby to ona była tą potężniej zbudowaną. Po czym zdawałoby się zadowolona z oględzin splotła ręce pod klatką piersiową bo na niej się nie dało i rzekła tonem spokojnym
- Dziękuje za kurczaka, ale następnym razem jeśli zechce się pan ze mną spotkać poproszę o królika. Tekst z pożyczeniem kawy może pozostać, jakoś to przeboleję. Zapraszam do moich skromnych progów. A ty…- tu wskazała chudszego mężczyznę – Masz się stawić jutro u mnie na ciastkach czekoladowych, bo pójdę po ciebie. Jasne?
Tak kończąc, dziewczyna puściła do blondyna oczko wystawiając koniuszek języka aby pokazać, iż żartuje po czym zaczęła powoli kroczyć w stronę swego domku. Czując jednak delikatną nutkę zioła, które nie powinno się znajdować na ogniu przyśpieszyła kroku. Im bliżej domu była tym zapach stawał się mocniejszy.
Rzuciła się niczym sprinter w stronę domu, wpadając na drzwi z impetem godnym szarżującego byka, zrzucając przy tym wieszak na ubrania wbiegła do kuchni niczym rozszalały dzik. Tam zaś błyskawicznie włożywszy rękawice podniosła ostatni garnek po lewej i postawiła na podłodze. Zdjęła pokrywkę i została zaatakowana przez przeczyszczający nos ostry zapach. Zatkawszy bolący organ poleciała do sieni, gdzie stał garnek z schłodzonym roztworem żelatyny. Ponownie wbiegła z prędkością godną spanikowanego strusia do pomieszczenia w którym zostawiła nowo odkrytą broń biologiczną. Widząc wydostającą się chmurę śmierci szybko zalała napar roztworem. Wziąwszy długą drewnianą łyżkę z blatu kuchennego poczęła substancje mieszać aż do zagęszczenia. Szybko otworzyła pierwszą szufladę w komodzie stojącej obok drzwi, wyjmując jakby odświeżacz powietrza. Poczęła neutralizować szkodliwe skutki własnego zapominalstwa.
Gdy w kuchni pozostał jedynie zapach czarnego bzu, Hikaru cicho westchnęła. Natępnie ujęła czajnik, nalała do niego wody i wstawiła na kuchnię. Ze zgrozą spojrzała na maść która to stała w garnku na środku podłogi.  Ominąwszy ją szerokim łukiem zajrzała do szafki znajdującej się nad szarym blatem. Wyjęła trzy opakowania kawy kupnej plus jeden woreczek zwierający ziarna z plantacji znajomej. Ponownie zajrzała do szafki i wydostała prosty młynek do kawy. Zachowując się tak, jakby przed chwilą nie ratowała wioski przed skażeniem biologicznym, cicho nucąc mieliła brunatne ziarna.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (28-07-2016 o 08h54)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#38 28-07-2016 o 14h24

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Maureen Larce

Młodą Larce już od dobrych kilku godzin nosiło z ekscytacji. Za godzinę będzie w dworze, a raczej zamku, który jej siostrzyczka postanowiła przygarnąć. Minęło trochę czasu od jej ostatnich odwiedzin z czego i tak robiła to głównie by zobaczyć się z babcią, kuzynką i uroczym Taylerem. Uwielbiała patrzeć jak cieszył się z wszystkich smakołyków jakie mu przywoziła. Tym razem postanowiła jednak zostać na dłużej. Zbliża się bardzo ważna data dla dwóch przedstawicielek rodu Larce, którą według Maureen byłoby grzechem spędzić oddzielnie. Czas na rodzinny zjazd.
Kobieta bardzo dużo czasu spędziła na podróżowaniu. Ponad kilkaset lat. Dlatego podróże, które trwają kilka godzin nie robią na niej wrażenia i wcale jej nie męczą. Uwielbia podróżować i stara się zobaczyć wszystko. Do pewnego czasu nie przeszkadzało jej, że była sama, wręcz przeciwnie. Mogła nauczyć się o sobie więcej jak i po doskonalić swoje umiejętności. No i nikt jej nad uchem nie marudził. Maureen jednak jest jak każde stworzenie i samotność pewnym momencie staje się nudna. Oczywiście zawiązała jakieś jednorazowe znajomości lub poznała kilku ciekawych miejscowych, ale to nie to samo co rodzina. W końcu nikogo innego tak przyjemnie się nie irytuje jak swoich krewnych.
Z torbami wypchanymi pamiątkami i prezentami dla rodzinki, młoda Larce zbliżała się coraz bardziej do owego zamku. Sotoba, gorszej wiochy to chyba jej siostra nie mogła wybrać. Z tego co się kobieta orientuje to tam nic nie ma. Czyli siostrze się zachciało spokoju? Oj jaka by była szkoda, gdyby jakaś piękna białowłosa pokrzyżowała jej plany. To nie tak, że ona nie kocha swojej siostry. Kocha i to bardzo, może dlatego tak trudno jej było pojąć niektóre rzeczy i zrozumieć czyny jej krewnej.
Kobieta tak skupiła się na rozmyślaniu o rodzinie i innych bzdurach, że dopiero jak samochód się zatrzymał kobieta skontaktowała, że jest już na miejscu. Tak, specjalnie wcześniej przyjechała, aby zobaczyć zaskoczoną minę swojej siostry oraz innych przyszłych domowników tego zamku. Na pewno się za nią bardzo stęsknili. W końcu kto by za nią nie tęsknił?
Maureen wyjęła bagaże, po czym z drobną pomocą jakiegoś głupiego śmiertelnika, który ją tu przywiózł, zaniosła je do środka. Hayden widać od dawna planowała przeprowadzę, gdyż część mebli już tutaj była. Kobieta uśmiechnęła się szeroko, zapłaciła przedstawicielowi kruchej rasy, a następnie ruszyła na podbój zamku.
Po przeglądnięciu większości komnat, wyjęła z jednej z toreb wino, które kupiła we Włoszech. Rozsiadła się wygodnie na stole w jadalni, włączyła przenośnie radio i rozpoczęła picie płynu, uwielbianego przez jej babcię. W sumie to dla niej zdobyła kilka butelek owego napoju. Jakoś się trzeba staruszce podlizać.
Teraz pozostało tylko czekać.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#39 28-07-2016 o 23h14

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Gdy usłyszał śmiech Hayden zaczął się zastanawiać co go spowodowało. Raczej by nie wpadł na pomysł, że właśnie zostało skrytykowane jego poprzednie życie. W końcu jakby nie patrzeć to takie nudne nie było, ale egzorcysta to dalej ksiądz.A jak wiadomo księża mają dość ograniczające reguły życia. Więc pomijając pozbywanie się sił "zła" to reszta jest nudna jak flaki z olejem. Ale jak się mawia: głupi ma szczęście i Jasper dostał trochę rozrywki zanim całkowicie się wpakował w to bagno zwane "święceniami kapłańskimi".
Jednak wracając do wnętrza limuzyny sięgnął ponownie po butelkę wina i ją odkorkował.
- Gdyby tak się stało to zapewne poszkodowana byłaby zawartość butelki jak i twój strój - uśmiechnął się rozbawiony i dolał wina.
Nie przejmował się teraz, że zwrócił się do swojej Pani na "ty", ponieważ wiedział, że na osobności może sobie darować formalne zwroty. Przecież nie chodzi tutaj o to by każdą luźną sytuację zabić formalnym tonem. Miał świadomość, że Hayen potrzebuje trochę odpoczynku od ciężkiej pracy.

Ensei Yura

Szczerze to był przyzwyczajony, że inni patrzą na niego jak na giganta, który może być gangsterem, więc niezbyt się przejął jak młodzieniec najpierw dziarsko podchodzi by po chwili widocznie z czegoś zrezygnować. Na tekst o kurze jedynie szerzej się uśmiechnął bo co teraz może innego począć? Jak już przylazł tutaj z tym ptakiem to trzeba zachować zimną krew i robić wszystko by było to jak najbardziej wiarygodne. Jednak słysząc pytanie lekko uniósł daszek od czapki i spojrzał na wniesienie.
- Najłatwiej raczej będzie główną drogą, ale można spróbować przez las... - urwał i jeszcze raz spojrzał na chłopaka. - Ale chyba nie myślisz o wejściu na teren prywatny? Jakby nie patrzeć to łamanie prawa a ja... - teatralnie przeciągnął ostatnie słowo - W sumie nie jestem już na służbie, więc rób co chcesz. Jednak plotki mówią, że właściciele mają przyjechać w nocy.
To nie tak, że Ensei jest plotkarą ale u takiej jednej naprawiał kran więc w sumie dowiedział się czegoś ponoć ciekawego. I własnie zdał sobie w tym momencie sprawę, że mała istotka próbuje zachować powagę odnośnie jego kury. Jakby ten biedny ptak był czemukolwiek winien, jednak biedaczysko jest skazane na ośmieszenie. A z jakiego powodu? Oczywiście "logicznego" myślenia Enseia.
Jednak to nie było w tym najlepsze bo z wyglądu potulna Zielarka dawała wrażenie, że to on jest niskim knypkiem a ona wysoką kobieciną. Aż w duchu poczuł się mniejszy, jednak dalej dziarsko trzymał kurę i gdy splotła ręce pod klatką piersiową powtarzał sobie "patrz jej w oczy, patrz jej w oczy!". W końcu facet to facet, a taki manewr ze strony Hikaru był bardzo nie fair w stosunku do niego. Bo przecież z takiej wysokości ma na prawdę świetne widoki na... Patrz w oczy!
- Postaram się zapamiętać, by następnym razem brać zapłatę w królikach... - odpowiedział rozbawiony, bo nie spodziewał się takiego tekstu ze strony Zielarki - I na prawdę kawa mi się skończyła.
Chociaż zdawał sobie sprawę, że cała ta sytuacja nie wygląda wiarygodnie. Ale co mógł poradzić, że wpadł na tak "genialny" plan więc nie chcąc się bardziej pogrążyć ruszył za dziewczyną. Oczywiście jak na węch palacza dość szybko wyłapał nutę ziół ale nie uważał, że tak nie może być. W końcu Zielarka tak? W ogóle nie spodziewał się, że tak mała istotka jak Hikaru może tak szybko biegać i to z takim dociążeniem.
Więc wszedł niepewnie do dobytku młodej dziewczyny i nie wiedząc co może zrobić po prostu udał się za nią do kuchni.
- Gdzie mogę odłożyć kurczaka, który nie jest niestety królikiem? - spytał się rozbawiony i w ostatniej chwili uniknął wdepnięcia w niedoszłą broń biologiczną. - W czymś pomóc?
Nie wiedział czemu ale czuł się jak słoń w składzie porcelany. Pomijając fakt, że nie wiedział co ze sobą począć.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#40 28-07-2016 o 23h44

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Rozsiadła się wygodniej, skoro jeszcze troszkę drogi przed nimi to dlaczego ma siedzieć jak na szpilkach. Jest w ''swoim'' towarzystwie, przy Jasperze często pozwalała sobie na swoją bardziej luźną i może nawet i ludzką stronę. Czuła się wtedy o wiele swobodniej niż w poważnej roli. Przyzwyczajenia z młodości trochę jej jednak pozostały. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że Jasper przeszedł na ''ty''.
Jasper dolał wina, a ta znów upiła łyk. Uwielbiała ten smak już od wielu lat i nic nie zapowiadało się aby kiedykolwiek zmieniła upodobania.
~Masz zamiar mnie upić nim dojedziemy na miejsce?
Wiedziała, że nie może przesadzić z winem do czasu aż nie będzie na miejscu. Wiecie, opicie nowego miejsca to raczej coś normalnego, ludzie przypadkiem tak nie robią? Nabrała po prostu ochoty na wino, a powiedzmy, że była okazja. W tym wypadku nawet jeśli wypije trochę za dużo zostanie jej to raczej wybaczone. Najpierw jednak musza dojechać do Sotoby.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#41 28-07-2016 o 23h58

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Ponownie zakorkował butelkę, która robiła się coraz lżejsza, po czym miał zamiar odłożyć ją na miejsce. Jednak słysząc pytanie zamarł w bezruchu i spojrzał rozbawiony na Hayden.
- Gdybym chciał to pewnie jedna butelka by nie starczyła i na pewno bym jej nie odkładał - uśmiechnął się i schował wspomniany przedmiot.
Nawet nie pomyślał o tym po troszkę upić Hayden, bo w końcu czy by wtedy wiele nie ryzykował? Chociaż znając go to i tak by mu to nie przeszkadzało, ale jednak wewnętrzny dżentelmen nie pozwala mu by do czegoś takiego dopuścić. Już by raczej wypadało by upić się w towarzystwie, a tak niestety biedny Jass musi być trzeźwy. W końcu mimo wszystko jest lokajem i swoją pracę musi wykonać nienagannie. A jakby to wyglądało gdyby zataczający próbował podnieść walizkę. Oczywiście nikt tutaj nie sugeruje, że ma słabą głowę bo w końcu też lubi wina chociaż najbardziej uwielbia smak piwa. Ale to taki trunek mało wyrafinowany więc się nie chwali.
- Jednak by uratować mój honor już nie będę sugerował kolejnej lampki... Póki nie dojedziemy na miejsce.
W końcu później pewnie będzie potrzeba oblania przeprowadzki czy jak kto woli chwili relaksu po zamieszaniu związanego z przybyciem do nowego miejsca.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#42 29-07-2016 o 00h19

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Powoli sączyła napój i w sumie nie mogła się już doczekać aż dojadą na miejsce. Co jak co, ale wygodniej jest jednak w łóżku a nie w samochodzie. Siedzieć oczywiście, bo o tym teraz mówimy. Skończyła pić wino i odstawiła kieliszek. Gdy Jasper powiedział, że następny będzie dopiero na miejscu zrobiła smutną minę.
~Mam rozumieć, że Ty mi tego wina nie nalejesz do czasu aż nie dojedziemy na miejsce? Zawsze mogę zrobić to sama. Chociaż.... Może jednak lepiej nie.
Zaczęła się cicho śmiać pod nosem. Gdyby znów wywróciła się próbując nalać wina, byłoby to jeszcze bardziej zabawne. Wolała nie ryzykować ponownego zachwiania równowagi i po prostu nadal siedziała na swoim miejscu.
Zastanawiała się tak właściwie czy szybko zaaklimatyzuje się w nowym miejscu. W sumie nigdy nie miała z tym żadnych problemów z tym, ale kto wie. Miała nadzieję, że reszcie spodoba się posiadłość i nie będzie żadnych narzekań jeśli o to chodzi. Co do narzekania... Po cichu liczyła na to, że babcia również będzie miała nastrój do opijania nowego miejsca. No bo czy babcia mogłaby jej tego odmówić?


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#43 29-07-2016 o 00h29

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Una K.W. Matako

Wzniosłam razem z naszą ukochaną babcią toast, mając naprawdę szczerą nadzieję, że nie będziemy musieli się za szybko znów przeprowadzać. To było męczące, tym bardziej gdy pewne osoby preferowały tego typu wygody, które mi jednak średnio pasowały. Byłam z pewnością całkiem innym typem osoby, jakby nie patrzeć. I cicho liczyłam, że skoro tu będziemy mogli poczuć się jak dawniej, to może uda się tu naprawdę zostać jak najdłużej. Albo zostanę tu po prostu na dłużej, w końcu czasem trzeba wyrwać się od rodziny i nie podążać za nimi. W końcu nie raz już tak robiłam, odłączałam się od stada by po jakimś czasie do niego wrócić. Tym bardziej, że te pustkowie mogłyby być dla mnie akurat zmianą na dobre.
Prychnęłam cichym śmiechem słysząc pomyłkę najstarszej z rodu. Te 'ups' brzmiało tak, nie wiem, młodzieńczo, co było zabawne wiedząc ile może ona mieć naprawdę lat. Tak mniej więcej. Własnego wieku nie pamiętałam, więc cóż - nie dziwota, że nie mogłam sobie jej wieku przypomnieć. A poza tym, sama miałam raczej tak, że przez większość czasu zwracałam się do kuzynki jej prawdziwym imieniem i nawet lata od kiedy je zmieniła nie przekonały mnie do zmiany przyzwyczajeń. Jakkolwiek by mnie co chwilę wszyscy nie poprawiali. Nie rozumiałam jej decyzji, ich decyzji, o zmianach godności, u mnie jedyne co to nazwisko zmieniało się co jakiś czas z uwagi na moich drogich mężów. A i tak przecież nikt go nie używał.
- Nie lubię tej nowoczesności, ale nie mówię, że na pieszo. Szczerze bym wolała jechać konno, bądź karocą, jak dawniej. Czy to złe, że chcę, żeby świat był choć trochę jak dawniej? - mruknęłam, wydymając lekko usta, jak małe dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki. Brakowało już tylko by łzy pojawiły się w moich oczach, a naprawdę byłabym jak taki bachorek. Bleh. Jedynym dzieckiem jak dotąd, które podbiło moje serduszko, był Taylor. I on mi wystarczał, naprawdę, był najurokliwszym brzdącem pod słońcem. - To by nie było to samo bez ciebie, babciu i nikt cię przecież nie wini. Jesteś nam potrzebna, więc pewno nawet byśmy nie dali ci odejść. - powiedziałam z pewnością. W końcu nawet takie stare wampiry jak my czasem potrzebowały tego autorytetu nad sobą, który pomoże, doradzi... Chyba. Nie zmieniało to faktu, że najchętniej to bym wybiła całą tą wioskę do której jedziemy, jak za starych, dobrych czasów.
Kolejny łyk wina zniknął w moich ustach, a ja jakoś tak przez moment zapatrzyłam się w idealnie burgundową jego barwę. Żałowałam, że nie było to coś innego, jakkolwiek było niemal równie dobre.

Offline

#44 31-07-2016 o 02h26

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



Tim

Oj no nie rób już takiej miny... ledwie powstrzymywałem się od śmieszku.
- Oh~, doprawdy? - Zauważyłem na jej propozycję, nie kryjąc już mego rozbawienia.
Mimo wszystko pokiwałem przecząco głową. A na jej kolejne słowa, odnośnie ludzkiej krwi, aż przewróciłem oczami i znów pokiwałem głową, tym razem w niedowierzaniu. Młode to i głupie - w takie to już niewiele wbijesz.
Oczywiście czasami zdarzało mi się za młodą nie nadążać - nim spojrzałem za okno, za tym co ona zobaczyła - już zdążyła otwierać szybę w dachu. Skąd tyle energii... Wyglądnąłem za nią z dołu, szukając twarzy nad dachem, nie jej walorów kobiecych... Stwierdziłem, że nie zostało tam wiele dla mnie miejsca, więc wycofałem się po prędze. Uchyliłem przednią szybę od strony zamku, i siadając na framudze, podparłem górę o upragniony dach, krzyżując na nim ręce, głową oczywiście zasłaniając dziewczynie widok. No przynajmniej skupi się na mnie choć na chwilę.
- Jak tylko dojedziemy do zamku, i rozpakujemy co ważniejsze bagaże panny Euphemii, i panienki Uny, to - uczynisz mi ten zaszczyt - pójdziesz ze mną na polowanie? - Zaproponowałem z zadziornym uśmieszkiem, nie schodząc jej z widoku. - Oczywiście drogą przeciwną do wioski. Japonia, nie ważne gdzie, to moje okolice - rozpoznam tutejszą zwierzynę. - Spróbowałem uatrakcyjnić tę ofertę w jej odbiorze. Oczywiście słowem nie wspominając, że chcę spróbować poprawić choć trochę jej gust. I tak, wiem, że wcześniej wspomniałem, że takiego smaku już nie da się sprowadzić na dobrą drogę, ale kto mi zabroni chociaż spróbować?
Nagle, jakby mocniejszy wiatr przewiał przez moje włosy, niosąc z sobą jakby zapachy, choć to nie były zapachy. Odwróciłem się w stronę "nowej" posiadłości... i po chwili wróciłem wzrokiem do Shee'i, znów z zadziornym uśmieszkiem pod nosem.
- To jak będzie?



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#45 02-08-2016 o 21h03

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Jasper

Widząc tą smutną minę u Hayden na prawdę walczył by nie poczochrać jej po włosach i się głośno zaśmiać. Zawsze tak robił gdy jego młodsza siostra próbowała go przekonać sposobem na "zbitego szczeniaka". Może dlatego nie rzucił się od razu na butelkę z winem by wykonać życzenie swojej Pani? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ale coś musi w tym być.
- Zgaduję, że daleko już nie mamy więc butelka nie będzie musiała zbyt długo czekać.
To trzeba przyznać, ale ta cała wcześniejsza sytuacja na prawdę zadziałała bardzo rozluźniająco i był pewien, że ten dobry humor u Hayden nie jest spowodowany alkoholem. Dla takich chwil byłby gotów na codzienne pobudki ze stłuczonym szkłem. Tylko minusem byłoby brak jakichkolwiek kieliszków. I tym sposobem sam się zastanowił jakie będzie nowe miejsce. W duchu liczył, że ludzie nie będą im wchodzić w drogę ale z doświadczenia wiedział jak bardzo są ciekawscy. A tym bardziej w tak małej wsi jak ta.
-Hmm... - mruknął marszcząc brwi - Tylko czy wina wystarczy jeśli Pani Euphemia postanowi także uczcić przeprowadzkę.
Prawdę mówiąc chciał powiedzieć coś innego, ale jak by to brzmiało gdyby wspomniał o złych przeczuciach. Nie chciał psuć tej chwili a do tego był pewien, że mu się zdaje. A najwyżej mogą jedynie napotkać jakieś dzieciaki, które chciały noc spędzić w zamku albo po prostu wścibskich mieszkańców.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#46 07-08-2016 o 23h11

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Babcia Euphemia

- Nikt Cię nie zmusza do ciągłego poruszania się w ten sposób. Choć przyznam Ci rację, Uno. Obecne podróże są bardzo niewygodne. Męczące, bo zbyt szybkie. Kiedyś, żeby przebyć taki dystans, potrzeba by było nawet i kilku tygodni, a trasa, choć niebezpieczna, zawsze była pełna wrażeń. Z resztą, co to dla nas kilka rzezimieszków, czyż nie? - puściła jej oczko.
Wiedziała doskonale, że dziewczyna wie, o czym mówi jej babcia. Choć było to kochane dziecko babci, jak i każde inne, w chwilach zagrożenia potrafiła ukazać swą prawdziwą naturę. Tak już jest, gdy się jest wampirem - długo żyjesz, a więc i dużo zabijałeś ludzi, którym twój przeklęty żywot był nie w smak. Wnuczki babci miały po kilka tysięcy lat. Babcia - jeszcze więcej. Odbieranie życia nigdy nie robiło na niej wrażenia. Ludzie mają swoje ubojnie, zabijają tam zwierzęta w sposób masowy i przerażająco mechaniczny. Czym więc była raz na jakiś czas ofiara ludzka, zwłaszcza w obronie własnej?
Babcia wyjrzała przez okno i zamyśliła się. Myślami była teraz przy swoim koniu, który pozostał pod opieką stadniny w okolicach Osaki. Pasha należał do znakomitego rodu, którego członkowie od wielu, naprawdę wielu pokoleń byli ulubieńcami i podopiecznymi babci.
- Kto powiedział, że na zamku nie ma stajni. - pomyślała głośno. - Cóż, może nie być a może i będzie. A jak będzie, weźmiemy kogoś ze służby na stajennego, nauczę go obchodzić się z nimi i będziesz miała swoje przejażdżki.
Oj, babcia jak nic kochała rozpieszczać swoje urwisy. Ale tęskniła też za Pashą i byłaby szczęśliwa mogąc znów widzieć go codziennie.
- Ohoho, co to to nie!  - zaprotestowałam. - Może i jestem stara, ale nie odbierzecie mi mojej wolności! Po pierwsze, dziecko, pamiętaj - tylko ludzie zniewalają swoich przodków. Po drugie, nikomu nie bronię wtedy wybrać się ze mną~ - dopiła wino, ale nie myślcie, że nie nalała sobie jeszcze. - I na litość, co z tym zamczyskiem?! Niby to takie szybkie, ale prędzej zobaczę dno tej butelki niż dotrzemy na miejsce. Tak się nie godzi traktować starszych.  - skrzyżowała ręce na piersiach. Bo przecież dla wampirów to takie naturalne, zachowywać się jak kapryśne dzieci.

Ostatnio zmieniony przez Lynn (07-08-2016 o 23h13)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#47 07-08-2016 o 23h14

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Droga mijała wyjątkowo szybko bez żadnego dłużenia się, co często się zdarzało w przypadku przeprowadzek. Gdy wampirzyca odwróciła się w stronę okna w oddali ujrzała cel ich podróży. Przyglądała się widokowi przez moment, jednak wyrwał ją z tego wjazd do wioski. Spoglądała na pogrążone w ciemności budynki, zaledwie w dwóch lub trzech iskrzyło się jeszcze jakieś światło. Samochody szybko przecinały powietrze przybliżając się do zamku. Przejechawszy przez całą wioskę, wjechali na drogę prowadzącą w górę do ich nowej posiadłości. Po kilku minutach jazdy byli u celu.
~No to jesteśmy.
Powiedziała właściwie bardziej sama do siebie niż do Jaspera, z którego pomocą gdy samochody się zatrzymały wysiadła na zewnątrz. Czuć było przyjemny chłód nocy, coś co Hayden bardzo lubiła. Rozprostowała kości i ruszyła do wejścia. Otworzyła drzwi i wręcz dało się poczuć chłód zamczyska. Od razu dało się zauważyć, że nie był zamieszkiwany od dawna. Coś jednak Hayden nie pasowało. Stara atmosfera tego miejsca był zakłócana przez jakiegoś intruza. Wycofała się z holu i wyszła do reszty.
~Ktoś jest w środku. Nie wchodźcie.
Po tych kilku słowach sama wróciła do środka i rozejrzała się w holu. Wyraźnie było czuć, że ktoś tutaj był, co gorsze bądź lepsze nadal tu jest. Silna aura poprowadziła wampirzycę w stronę drzwi, które prowadzić miały do jadalni. Nie tak to sobie wyobrażała, od pierwszego dnia spotkał ją jakiś problem. Z dozą pewności siebie otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się jakże uroczy obrazek.
~Co to ma być?!
Na stole leżała jej siostrzyczka, która najwyraźniej bawiła się w tym momencie w najlepsze.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#48 07-08-2016 o 23h39

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Shea Koyama

Przez chwilę walczyła z nim dość nieporadnie o ten kawałek pola widzenia, pochylając się to w jedną, to w drugą stronę, ale dała sobie z tym spokój wiedząc, że ten spryciarz nie da jej spokoju, dopóki ta nie wysłucha go. Poza tym, wcale tego nie pożałowała - miała zapewnioną rozrywkę na wieczór, yay!
- Czyli chcesz iść ze mną? Jasne, super! - uśmiechnęła się, po czym pacnęła go w ramię. - Ale teraz nie zasłaniaj mi, wstręciuchu! - powiedziała z udawaną złością, ale jej mina i chichot chwilę później sugerowały co innego. Przesunęła się lekko, robiąc tam, gdzie stała, trochę miejsca. - Jeśli chcesz popatrzeć, to chodź tutaj, okej? - powiedziała, a po chwili już musiała wyciągać sobie włosy z buzi. Losie, ten wiatr jest niemiłosierny. Musi ograniczyć używanie słów.
Co w jej wykonaniu nie było zbyt możliwe, więc po prostu ustawiła się tak, żeby wiatr jej nie przeszkadzał.
- Czyli pokażesz mi tutejsze zwierzęta? Chciałabym wiedzieć, co lubisz! Lubię duuuużo wiedzieć o wszystkich! - oznajmiła, jakby to była najważniejsza informacja w jego życiu, a jej wzrok wciąż nie chciał zostawić w spokoju zamku. - Ale na razie wiem w większości, co lubią Panie Larce, i Pani Una, i Tayler. A z Tobą spędzam za dużo czasu, żeby nie wiedzieć czegoś tak oczywistego!


Rozmawiali tak jeszcze chwilę, nim ich podróż dobiegła końca. Oczywiście, Shea nie wytrzymała i od razu wyparowała z auta po czym zaczęła się wyciągać. Dobrze było wreszcie rozprostować kości! W limuzynie jest dużo miejsca, ale niestety nie na wysokość, a nawet otwarcie szyberdachu wiele jej nie dało.
- Ktoś jest w środku. Nie wchodźcie. - oznajmiła pani Larce, po czym zniknęła za drzwiami, a Shea rozejrzała się po innych. I co, nikt nie zareaguje? Żadnej obstawy, jeśli coś jej się stanie? No hej, przecież musi mieć jakieś plecy!
A tymi plecami, no kto inny miał być, jak przypadkowa, wampirza bohaterka.
- P-proszę zaczekać! - wydukała, a choć swoim donośnym głosem, to i tak brzmiało to całkiem nieśmiało. Szczerze mówiąc, Pani Domu trochę ją przerażała. Była bardzo dobra, i przyjęła ją na służbę, gdy dowiedziała się o niej od Pani Uny, ale dziewczyna i tak czuła się przy niej bardzo niepewnie, i bardzo chciała to zmienić, chcąc jej jakoś zaimponować. Tak, to jeden z tych razy.
- Co to ma być?! - gdy usłyszała krzyk z następnego pomieszczenia, przyspieszyła kroku.
A kiedy tam weszła, aż wstrzymała oddech. Na środku długiego stołu jadalni, z lampką wina w dłoni, i chyba w najbardziej spektakularnej pozie, jaką można sobie wówczas było wyobrazić, leżała siostra Pani Domu, Maureen. Scenie, jaka miała miejsce na ich oczach, doprawdy brakowało jeno światła punktowego na tę białowłosą kobietę.
- Pani Aaricia! - rzuciła Shea z radością. Jak już wspominane było, bardzo ją polubiła przez te ich kilka spotkań, a to, co właśnie zobaczyła sprawiło, że jej sympatia do niej wręcz wzrosła.

O ludzie. Znaczy się wampiry. Ta laska rządzi.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#49 08-08-2016 o 00h44

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

✳Maureen Larce ✳

Leżała, leżała, leżała i czekała. W trakcie jej fascynującego wylegiwania się, zdążyła już wypić dwie butelki wina. Nie dosyć, że było dobre to jeszcze pozwalało szybciej zabić czas. Muzyka cichutko grała w tle, a nasza młoda Larce coraz lepiej się bawiła. Cóż to i tak nic w porównaniu z  uczuciem i wyczekiwaniem aż zobaczy swoją siostrę. Ta to na pewno będzie się świetnie bawiła, gdy zobaczy Maureen pijącą w salonie.
I gdy tak się relaksowała, a alkohol ubywał, w oddali dało się słyszeć dźwięk silników samochodowych. Zdecydowanie wybijał się pośród świergotu ptaków i szumu drzew. Taki spokój, cisza, mieszkańcy spokojnie śpią w swoich domach, prowadzą nudne życie, jeszcze nie świadomi jak bardzo ich codzienność się zmieni, kiedy karawan zajedzie.
Kobieta nie zmieniła pozycji, tylko się szerzej uśmiechnęła, gdy usłyszała głos swojej siostry i to zanim ją zobaczyła. Jednak ten krzyk, spojrzenie i cała postura starszej Larce, wprawiły młodszą w wyśmienity nastrój. I proszę, Hayden przyszła z obstawą, która była urocza Shea. Entuzjazm młodej Koyama był uroczy.
- Witaj, siostrzyczko. Tęskniłaś?- zapytała  z uśmiechem białowłosa. Odstawiła wino na stół, a sama z niego zeskoczyła. Poprawiła swoje ubranie, a następnie podeszła do chyba zdenerwowanej siostry i rzuciła jej się na szyję tak jak to robią małe dzieci. Cmoknęła ją w policzek, doskonale świadoma iż jej siostra może w każdej chwili wybuchnąć, bo jest sztywna, nudna i nie wie co to dobra niespodzianka. Przynajmniej Shea się cieszy. No i może inni, których zaraz młoda Larce chętnie powita.- Shea, jak dobrze cię widzieć. Stęskniłam się za tobą.- uściskała służkę i poczochrała jej włosy.- Czas przywitać się z resztą rodzinki, nie uważasz siostro?- szepnęła z ekscytacją Maureen, siostrą zajmie się później, po czym ruszyła w stronę reszty domowników. .Stanęła przed nimi rozpromieniona. - Witajcie najdrożsi, tęskniliście?


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#50 08-08-2016 o 23h16

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

| Hayden Larce |

Siostrzyczka zeskoczyła zgrabnie z stołu na ziemię i rzuciła się Hayden na szyję. Wampirzyca zachowała kamienną twarz. To co zrobiła jej siostra wcale, ale to wcale jej się nie podobało. Zacznijmy od tego skąd wiedziała o przeprowadzce i jaki jest powód tego, że i ona postanowiła zawitać w nowej posiadłości. Hayden wyczuwała kłopoty związane z niezapowiedzianym przyjazdem jej siostry, która zresztą wyszła z jadalni i najwyraźniej udała się do reszty. Właśnie. Ona nie wie, że Hayden znalazła sobie lokaja, a jeśli ją on zaciekawi to mogą faktycznie być z tego kłopoty. Szybko więc dołączyła do siostry i stanęła obok niej.
~Co ty wyprawiasz?
Mruknęła pod nosem, tak aby tylko jej siostra mogła to usłyszeć. Przybrała delikatny uśmiech i tym razem zwróciła się do reszty.
~Chodźcie do środka, podjazd nie jest dobrym miejscem na takie rzeczy. Tim, idź i napal, w środku jest strasznie chłodno. Jasper weź moje walizki i chodź za mną. Shea i Melisa niech wezmą pozostałą resztę i ulokują walizki w komnatach. Później przydzielę te dla służby. Dobrze by było zastawić stół, podróże bywają męczące.
Gdy podzieliła już zadania odwróciła się do siostry i ją objęła.
~Z Tobą porozmawiam sobie później.
Można wręcz powiedzieć, ze warknęła jej do ucha. Co jak co, ale niezapowiadana wizyta wcale nie była jej na rękę. Puściła siostrę i otworzyła szerzej drzwi gestem zapraszając wszystkich do środka.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3