Link do zewnętrznego obrazka
Seulgi sama wzięła kawałek ciasta i ucieszyła się, że tak bardzo mi smakuje. Zrobiłem zdziwioną minę, gdy mówiła o marchewce. Miała rację – w ogóle nie było czuć jej smaku. Chciałbym umieć piec na tyle, żeby poprosić ją o przepis. Niestety, w tej dziedzinie byłem raczej beztalenciem. Umiałem zrobić niemal tylko brownie, które wymagało zakalca, bo zakalec był jedną rzeczą, jaka mi wychodziła. Zwłaszcza, gdy się o niego nie starałem. Potrafiłem też upiec ciastka z gotowego ciasta francuskiego, chociaż one też czasem dziwnie mi wychodziły.
Dziewczyna wzięła łyk herbaty i nagle gwałtownie się wzdrygnęła, po czym zaczęła się krztusić. Zamarłem, patrząc na nią rozszerzonymi oczami. Odłożyła kawałek ciasta i uklęknęła przed łóżkiem, opierając głowę o jego ramę i waląc z otwartej dłoni w materac. Nie wiedziałem co mam zrobić. Już miałem zacząć klepać ją po plecach, gdy w końcu przestała. Uniosłem brwi w pytającym geście. Seulgi roześmiała się niemrawo i powiedziała, że to jej kara za bycie roztrzepaną. Milczałem, niepewien co powiedzieć. Teraz, gdy nic jej się nie stało, miałem ochotę się roześmiać. W gruncie rzeczy wyglądała zabawnie, uderzając w łóżko. Nie zrobiłem tego jednak przez grzeczność. Poprosiła mnie o chwilkę na dojście do siebie i przytuliła się do swojego pluszowego misia, wciąż klęcząc na dywanie. Wyglądała naprawdę uroczo. Warkoczyki oraz miś sprawiły, że naprawdę można było ją uznać za nastolatkę. Nie dałbym jej w tej chwili więcej niż 15 lat.
Zjadłem ostatni kęs swojego kawałka ciasta i dotknąłem kubka herbaty. No tak. Była naprawdę gorąca, nic dziwnego, że dziewczyna się oparzyła. Podniosłem naczynko ostrożnie i podmuchałem na napój, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Seulgi musiała czuć się głupio po tym co przed chwilą robiła.
- Nic ci się nie stało? – spytałem nieśmiało, zerkając na nią spod rzęs.


