//Wybaczcie, że tyle mi to zajęło, ale od 19.05 do 23.05 byłam na wycieczce w górach. Jutro jestem zwolniona ze wszystkich lekcji, dlatego dziś mogę zagospodarować trochę czasu na odpisy.
Charisee
Cicho parsknęłam śmiechem, kręcąc przy tym głową, gdy słuchałam próby sensownego wyjaśnienia "zbiorowych halucynacji", jak to określił Robert, przez Larsa. Widać było, że chłopak jest równie mocno zmęczony poprzednim dniem i zdarzeniem sprzed chwili jak my wszyscy. Takie wnioski nasuwały się szczególnie po jego ostatnim zdaniu.. Jednak żaden ze mnie psycholog, aby poddawać przyjaciela takim obserwacją. Natomiast wracając do tematu jego wypowiedzi - nawet jeśli nasze wizje były podobne, to i tak nadal można to racjonalnie wytłumaczyć. Jednak na razie nie ma po co strzępić sobie język w tej kwestii.
Droga powrotna, którą prowadził nas Lars, zdawała mi się dłuższa od tej, która dotąd przebyliśmy. Czułam pewnego rodzaju napięcie wiszące w powietrzu, jednak nie mogłam bliżej zdefiniować co było jego powodem. Najwidoczniej mnie także zaczęło lekko przytłaczać nasze położenie. Jednak mimo wszystko nie chciałam dać tego po sobie poznać. Teraz najmniej się przydadzą z lekka paranoiczne już przemyślenia.
Gdy po sprawdzeniu pierwszego korytarza na rozwidleniu, zawróciliśmy i ruszyliśmy tym właściwym, zdawało mi się, że coś słyszę. Jakby cichy trzask metalu.. Trudno było określić, czy ów dźwięk pochodził od starych rur, czy może jakieś żyjątko, które jak ta mysz uchowało się tutaj, przebiegło przez wentylację. Jednak podświadomie nie chciałam dłużej się nad tym zastanawiać, bo gdybym tak reagowała na każdą rzecz tutaj, to bym zapewne szybko oszalała. Lecz po chwili światło latarki trzymanej przez Larsa padło na coś, czego nie mogłam tak zbagatelizować. Wzdrygnęłam się lekko na widok małej postaci, która przywitała nas dziecięcym głosikiem, machinalnie machając dłonią, w której trzymała coś na kształt balonów. Skąd to ustrojstwo wzięło się na środku korytarza? Przecież, wcześniej tędy idąc, raczej nie przegapilibyśmy tego animatronika, a sam z pewnością nie ożył i nie przyszedł tutaj. Wyjaśnienie było tylko jedno, a myśląc o nim, ciężko westchnęła, pocierając skroń w geście lekkiej irytacji, czy może załamania.
- Pewnie Gajusz z resztą znaleźli tego animatronika i postanowili zażartować z nas. Bardzo zabawne. -powiedziałam, ostatnie słowa mówiąc ironicznie i głośniej, tak aby drodzy kawalarze je usłyszeli. Po przyjacielu mogłabym się spodziewać czegoś takiego, ale żeby Cath z moją siostrą pozwoliły mu za coś takiego..? To się nie mieściło w głowie. Wzięłam od Larsa latarkę i podeszłam bliżej do robota.
- To musiała być jakaś atrakcja w tym hotelu. -powiedziałam już na spokojnie, rzeczowym tonem, nachylając się nad animatronikiem, aby mu się lepiej przyjrzeć.- Gdzie ty masz wyłącznik.. -mruknęłam pod nosem, oglądając go dokoła w poszukiwaniu rzeczonego przełącznika.
Amity
Gdy Gajusz mnie objął, przez chwilę nie wiedziałam jak zareagować. Zdecydowanie nie byłam tak otwarta na takie czułostki jak moja siostra, mimo że miały dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielski charakter. Mam nadzieję, że dla niego również.. Ostatnie czego nam tutaj brakuje to jakieś nieporozumienia. A już z pewnością nie potrzebujemy spięć o rzeczy takiej wagi.
W końcu lekko odwzajemniłam uścisk przyjaciela, a ten po chwili się odsunął z pytaniem w ustach. W sumie ważna kwestię poruszył - czy Char z chłopakami nie powinni już wrócić? W prawdzie, zajmując się pokojem, nie czułam aż tak znacznego upływu czasu, jednak z pewnością nie było już trójki przez dłuższy okres. Wychodząc z pokoju do Cath, byłam tym lekko zmartwiona. Ale gdyby coś im się stało to zaczęliby wołać, a przyjaciółka twierdzi, że nic nie słyszała. Dlatego ze spokojem oparłam się o ścianę przy blondynce, stykając się z nią bokiem.
- Na pewno zaraz wrócą. Przecież Char nie zapomniałaby o swojej małej siostrzyczce. -wysiliłam się na żart po części z siebie, aby rozładować nieco sytuację. Zwykle to nie się tym zajmuję w naszej grupie, jednak w nowych sytuacjach czasem trzeba przyjąć nowe role.
