Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#26 26-01-2015 o 18h16

Miss'Sensei
Arwen
...
Wiadomości: 802

Link do zewnętrznego obrazka
Gdy Caspar wszedł na taras, od razu uderzyło go jeszcze chłodne, poranne powietrze. Mimo tego mógł poczuć, jak powoli robi się cieplej. Zasiadł na jednym z kraniców stołu i opierając głowę na ręce, wpatrywał się w ogród skąpany w promieniach słońca. Rosa jeszcze nie zniknęła i lekko iskrzyła się w świetle na listkach krzewów. Gdzieś wśród nich zamajaczył mu zielony kaptur od stroju ogrodniczki i kruczoczarne włosy, których właściciela mógł się tylko domyślać. Wietrzyk niósł ze sobą delikatny zapach kwiecia, któremu przyszło niedawno rozkwitnąć. To była prawdziwa rozkosz dla zmysłów ludzkich. Casparowi nie dane jednak było długo się tym cieszyć, gdyż nagle na blat przed nim upadł list. Chłopak drgnął na krześle, niespodziewanie wyrwany z własnych myśli. Jego wzrok w pierwszej kolejności spoczął na kopercie, aby potem skierować się na odlatującego śnieżnobiałego ptaka. Gołąb doręczyciel? Nie.. Wyglądał bardziej na kruka. Ale o takiej barwie? To dość niespotykane, jeśli w ogóle możliwe.. Tym bardziej był zaciekawiony, jaką treść skrywała wiadomość, dostarczona przez tak niezwykłego ptaka. Upewnił się jeszcze, że nikt go nie obserwuje, po czym otworzył list. Na kartce widniało tylko jedno zdanie - "A może by tak pokonać ich siłą której nie znają?". Siła, którą nie znają.. Czy mogło tu chodzić o.. Nie, to przecież nie możliwe. Mimo sprzecznych myśli, Caspar nie mógł nie wziąć pod uwagę tej "propozycji".
Szybko schował list za szafirową jopulę o srebrnych wykończeniach, słysząc kroki nadchodzącej służby. Zaraz na tarasie zaczęli kolejno pojawiać się ludzie, wnosząc ze sobą zastawę i dania. Choć książę nie dawał tego po sobie poznać, lekko zaskoczyło go, gdy słudzy postawili naprzeciw niego drugie nakrycie. Choć wolał jadać sam, to wątpił, aby po otrzymanej wiadomości jakiekolwiek towarzystwo mogłoby zmącić jego myśli. Nawet w postaci tego, za przeproszeniem, bufona - Christophera, który w każdej swojej wypowiedzi musiał podkreślać, jaki to jest "wspaniały". Jednakże jakie było zadowolenie chłopaka, gdy po wniesieniu ostatniego z dań, ujrzał w wejściu swoją siostrę stryjeczną. Akurat jej towarzystwo najmniej mu ciążyło.
- Dzień dobry Genevieve. -przywitał się z nią, po uprzednim wstaniu z krzesła, pozwalają sobie mówić do niej tylko po imieniu. Dopiero gdy ta zajęła miejsce, on z powrotem zasiadł na swoim.


https://i.imgur.com/c2OaL3K.png

Offline

#27 28-01-2015 o 13h04

Miss'na całego
Loliq
*~* Steady damage, cross the line. What's become clearly defined. *~*
Miejsce: tak
Wiadomości: 278

//photo.missfashion.pl/pl/1/42/moy/33215.jpg

Z jej czasochłonnej pracy, wyrwał ją głos Williama. Odwróciła się do niego i spojrzała co robi.
- Dobrze. - Odparła z uśmiechem powracając do swoich obowiązków. Zdziwiła się, kiedy powiedział że jutro przyjdzie później. - Możesz przyjść. Po za tym jak wolisz.. - Dodała uśmiechając się do kwitnących kwiatów.
Wstała i zaczęła się rozglądać za konewką. Nie mogła jej zbytnio znaleźć, ale po chwili sobie przypomniała gdzie ją położyła. Gdy ją już wzięła, podlała kwiaty które domagały się o wodę. Usłyszała krakanie kruka, ale niestety nie zobaczyła ptaka. Miała wrażenie że tutaj był i z nadmierną szybkością rozpłynął się w powietrzu. Westchnęła i odłożyła konewkę. Usiadła przed kwiatkami i zaczęła delikatnie dotykać ich płatki. Lubiła to robić... Yoshi nie potrafiła sobie opisać jakie one były w dotyku, ale wiedziała iż zawsze są one delikatne i miłe. Yoshino skierowała wzrok na Yoshinon'a, który również przypatrywał się kwiatom.

Offline

#28 03-02-2015 o 16h58

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Lady Genevieve Devereux

Zdziwiłam się lekko, dostrzegając kogoś jeszcze na tarasie, lecz nie okazałam tego od razu po sobie. Cóż, przy tak ładnej pogodzie nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś jeszcze wybrał akurat to miejsce, by zjeść śniadanie. A akurat towarzystwo mojego młodszego brata stryjecznego mi odpowiadało, więc szczęście, że był to on, a nie kto inny z naszej cudnej rodziny. Jakby się nad tym zastanowić, to teraz w tej rodzinie starsi byli ode mnie już tylko Christopher, jak i Vincent, który z założenia to powinien być pierwszy w kolejce do tronu. Niewątpliwym jednak było, że teraz upomną się o niego wszyscy, którzy mają do tego choćby najmniejsze prawo, nawet ci wszyscy którzy mają w sobie choć jeden procent błękitnej krwi po dziadach, czy pradziadach. Choć z reguły małżeństwa w rodzinie królewskiej były czysto polityczne, by podtrzymaj pokój między państwami, tak czasem się zdarzało mieszać krew z niższymi rangą, jak choćby w przypadku moich rodziców to było. Zdecydowanie już teraz wydawała się mi męczącym tematem, ta cała władza, a jeszcze nic się nawet nie zaczęło. Nie, żebym nie znała się na polityce, udzielano mi odpowiednich lekcji. W końcu co to za członek rodziny królewskiej, który nie ma odpowiedniego wykształcenia. Nie zmieniało to faktu, że jak w większości przypadków w naszym rodzie, nie była ona moim ulubionym zajęciem.
- Dzień dobry, Casparze. - odpowiedziałam, niemal identycznie, posyłając mu delikatny uśmiech. I nie sądziłam, że da się zauważyć, że po części go na sobie już wymusiłam. Choć nie wątpiłam, że osoba, która mnie dobrze zna rozpoznałaby różnicę. Aż tak dobrą aktorkę mimo wszystko nie byłam. Po chwili zajęłam miejsce naprzeciwko młodego mężczyzny, z którym najwyraźniej miałam spędzić dzisiejsze śniadanie. - Dobrze spałeś? - zapytałam jeszcze, głównie z grzeczności. No i, żeby nie trwać bezczynnie w nieprzyjemnej ciszy.


Wybaczcie bezsensowność tego posta ^^' Jestem zbyt zmęczona, by się nad nim głębiej zastanawiać </3

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2