Promienie słoneczne prześwitywały przez korony drzew o barwie żywej zieleni i mieniły się wodach strumyku, u którego źródła znajdowali się teraz Jeździec i jego smok. Choć przysiedli w cieniu, część światła padała na blade lico Fëanora, napawając je przyjemnym ciepłem. Odgłosy lasu - ćwierki ptaków, świst wiatru wśród liści, szum przepływającej wody, przebiegająca niedaleko locha z młodymi, młode sarny pijące ze strumyka - napawały obydwu spokojem, jednak żaden z nich, mimo chwili odprężenia, nie tracił czujności.
Dziś nie będziesz ćwiczył magii chaosu? - zabrzmiał basowy głos smoka w umyśle Fëanora, pozwalając sobie zwrócić momentalnie na siebie jego uwagę.
- Nie.. Las wszystko widzi i słyszy, a to, czego on się dowie, w końcu i Starszyzna odkryje. -odpowiedział na zadane pytanie, a z tonu jego nie można było wyczytać żadnych emocji.
To dobrze.. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to zgadzam się z nimi - to zbyt niebezpieczna magia. - odparł smok, wydmuchując kłąb popielatego dymu.
- Elwë.. -odparł stanowczo i lekko ostro, w tym jednym słowie wyrażając to, co sądził o opinii Starszyzny i gada. Towarzysz elfa wyglądał, jakby chciał coś mu odpowiedzieć, jednak zaraz postawił uszy, wsłuchując się głosy leśnych stworzeń. Fëanor zauważając to, skierował wzrok na sarny, które jeszcze przed chwilą spokojnie gasiły pragnienie, a teraz stały prosto, nasłuchując, aby zaraz płochliwie oddalić się od tego miejsca. Elwë chciał poinformować Jeźdźca, co mu powiedziano, jednak ten uciszył go gestem ręki.
- Czuję niepokój zwierząt.. -..lecz skoro Strażnik przepuścił to "coś", to nie może być nic groźnego, dodał w myślach. Potwierdził to widok zakapturzonej postaci, w której dłoni jaśniał biały list. Elf wziął wręczoną wiadomość, widząc dokładnie jaką treść zawiera. Przeczytał ją szybko, po czym skierował się z Elwë'm prosto do Vardamor'ranr, gdzie jak się domyślał Starszyzna już kazała przygotowywać rzeczy do podróży dla Jeźdźca.
* * *
Szybowali wśród obłoków zabarwionych barwnym światłem wschodzącego słońca. Zarysy Akademii już jawiły im się przed oczyma. Jakże dobrze znane mury teraz w pełnej krasie emanowały swoim pięknem, wprawiając zapewne w zachwyt każdego pierwszoroczniaka. Jednak dla Fëanora i Elwë'a to nie był pierwszy raz i obydwaj wiedzieli, że prawdziwa niezwykłość tego miejsca kryje się w jego wnętrzu.
Smok wylądował na placu, gdzie znajdowała się niemała grupa osób. Choć twarze mogły się mieszać dla innych w tym tłumie, elf, będąc jeszcze na grzbiecie swojego towarzysza, dojrzał parę metrów dalej znajomego mu Jeźdźca. Zgrabnie zsiadł z gada i niespiesznym krokiem podszedł do wypatrzonej przez niego osoby.
- Witaj Bolivarze, Shadiyo. -przywitał się z obydwojgiem, lekko akcentując ich imiona i skinąwszy każdemu głowa.
To ja będę (pierwszy raz w życiu) ta odważna i podejdę, a co! ^-^
Ostatnio zmieniony przez Arwen (01-12-2014 o 00h21)