/ Dobra, zadania odrobię na okienku z religii, a teraz muszę tutaj coś napisać, bo mi rozwalacie cały rozkład dnia, co Resultowi się nie spodoba T-T Ale za to nadal będzie bez colortextu i cooltextu. // "to trzeba będzie nawet odznaczyć w kalenda... a, no tak, tu nie ma czegoś takiego" <3 - nawet nie wyobrażacie sobie, jak nawet coś takiego, potrafi rozśmieszyć po pięciogodzinnym przygotowaniu do jutrzejszego sprawdzianu z histy - najpierw pomoc siostrze, a potem własne zagadnienia... /

Gdy lekcja minęła, całą klasą skierowałem się do sali. Wtedy tez po drodze usłyszałem komunikat od przewodniczącej, że chce nas wszystkich widzieć w pokoju samorządu.
Nawet nie wyobrażacie jakiego wtedy dostałem pietra, że stało się coś wielkiego!
No bo w końcu przewodnicząca wezwała nas do pokoju, podczas trwania krótkiej przerwy, zamiast po lekcjach, bądź na długiej obiadowej - w ten sposób mogliśmy się spóźnić na lekcję naruszając regulamin, bo obrady rzadko kiedy były krótkie - a więc myślałem że jakiś powód musiał być... No chociaż... powinienem już wtedy się przyzwyczaić do naszej przewodniczącej...
No ale w każdym razie wtedy miałem niezłego stracha. Choć ruszyłem tam natychmiast, to i tak nie przyszedłem pierwszy - przede mną była sekretarka.
A wiecie dlaczego? Ponieważ przez całą drogę rozglądałem się za jakąś katastrofą spowodowaną przez "Demony". Sprawdzałem między innymi czy woda nadal jest w bajorze, albo czy trawa nadal jest zielona, albo czy przypadkiem nie wysadzili jakiejś sali po drodze w powietrze - tak... można uznać, że miałem lekką paranoję...
Gdy wreszcie wszedłem do pokoju samorządu i ją zobaczyłem... zapomniałem o "Demonach".
- Witaj Kanade.

/ 8:17 /
Ile już minęło?
Po pokoju rozległ się słodki głos znudzonego chłopaka, o włosach w kolorze Umbry, który siedział na sofie z nogami wyprostowanymi o stolik na kawę.
- 36 minut. - Odpowiedział mu zwięźle stojący pod ścianą przyjaciel, którego oczy jak i krótkie włosy były koloru grynszpanu. O dziwo nie musiał nawet patrzeć na zegarek...
- Tsk- reetyyy~... ileż można iść do pokoju nauczycielskiego?! - Zniecierpliwił się i ponownie wrócił do zabawy swoim kapeluszem.
- A może po prostu zbiera DeMowców? - Zauważył uśmiechnięty, siedzący przy biurku blond włosy chłopak o powalającym, lodowym spojrzeniu.
I wtedy po pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz potem słowa : "Ludzie naprawdę mądrzy, są zarazem cnotliwi", oraz jeszcze coś niezrozumiałego, oprócz początkowej literki - "P".
Blondyn pochylił się natychmiast i nacisnął jakiś przycisk pod biurkiem.
Drzwi do pokoju uchyliły się i wślizgnął się przez nie jakiś chłopak.
- Wybaczcie, ale kiedy już ją znalazłem na stołówce, to zaczepiła ją akurat przewodnicząca samorządu. Postanowiłem poczekać przed jej klasą, aż wyjdzie do toalety, jak zazwyczaj, ale tym razem jej się nie śpieszyło... - Mówił to szybko, na dwóch wdechach.
- Spokojnie młody, przecież cię nie ukatrupimy... - Uspokajająco zauważył młodzieniec zakładając sobie na głowę ówcześniejszą zabawkę, czyli jego kapelusz, po czym wstał z sofy.
- W końcu to t u t a j nie możliwe. - Raczyła odpowiedzieć osoba stojąca pod ścianą. Biednemu chłopakowi aż włosy stanęły dęba, w momencie gdy dotychczas nieodzywający się, białowłosy osobnik, wstał z kanapy i chował błyszczący w słońcu nóż myśliwski.
- Hm? Oj, oj, nie musiałeś przypominać tego faktu - dziwnie on brzmi z twoich ust Result... - Zwrócił mu uwagę ten w kapeluszu.
- Obydwaj mają rację - i Valentin(e) i Result - ani cię nie zabijemy, ani nie jest to możliwe, więc wyluzuj kolego. - Powiedział blondyn wstając od biurka i kierując się za dwójką z kanap ruszył do wyjścia. - Tylko na przyszłość przyjdź do nas od razu jeśli rozpocznie się lekcja, dobrze? - Zauważył, gdy przechodząc obok niego położył mu rękę na ramieniu. Następnie przeciągając się opuścił pomieszczenie, a zaraz po nim Result.
- A tak właściwie, to gdzie ona teraz ma? - Zwrócił się blondyn do pozostałych, kiedy szli korytarzem do tego głównego. Zaraz też Result mu odpowiedział, więc tam też się skierowali.
Przepraszam!
Powiedział blondyn pukając i przy okazji wchodząc do jednej z sal lekcyjnych w której adekwatto właśnie była prowadzona
- Proszę pana, mam do pana prośbę. - Zwrócił się do nauczyciela podchodząc bliżej niego, ignorując przy okazji wzdechy dziewczyn z klasy na jego widok. Valentin(e), który wszedł tuż za nim już tego nie zrobił. Powitał je bezszelestnie, ale jednak jak na gwiazdę przystało~... - Chodzi o zwolnienie jednej uczennicy z lekcji.
- A czemu niby mam na to pozwolić? - Zapytał się oburzony nauczyciel NPC.
- To w ramach niespodzianki, dlatego nie mogę za wiele panu powiedzieć. Jednakże zdradzę panu że owym projektem opiekuje się pani Sherby i tydzień temu wydała mi pozwolenie na zwalnianie uczniów w razie potrzeby - jak na razie udawało się nam tego uniknąć, jednakże dzisiaj osoba której potrzebujemy została przetrzymana przypadkiem przez przewodniczącą i tak oto nie zdążyła do nas dojść przed lekcjami, i dowiedzieć się co i jak na dzisiejsze popołudnie ma przygotować. A więc jak? Można zabrać panu jedną uczennicę?
- Najpierw chciałbym porozmawiać z panią Sherby, jeśli łaska...
- Przykro mi bardzo, ale to może okazać się niemożliwe, gdyż pani Sherby zachorowała dzisiaj. Ale jak tylko wyzdrowieje, to na pewno usprawiedliwi nieobecność uczennicy na lekcji - pragnę ją tylko teraz stąd odebrać... - targował się dalej blondyn.
- No dobrze, na miłość boską, idźcie już i nie przeszkadzajcie mi w lekcji... która to uczennica?!
- Panna Ichinose. - Valentin(e) dał sygnał dziewczynie w różowych włosach, w dwóch kucykach, aby wyszła za nim, a blondyn podziękował i również wyszedł.
Zaraz po wyjściu powitała ją pozostała dwójka z czwórki młodzieńców z początku i ruszyli całą piątką do pokoju nauczycielskiego.
Który to już raz używamy nie istniejącej pani Sherby?
Zdziwił się białowłosy chłopak, u którego właśnie zauważyłem Heterochronię - jedna tęczówka jego oka była biała, a druga w odcieniu ciepłej i brudnej rudej czerwieni...
- Właśnie 63 raz - Odpowiedział Result, kładąc na biurku - stojącym naprzeciwko drzwi, trochę dalej od środka - w miarę niewielki plik papieru...
- Ja tam uważam że pan Flowercauli był fajniejszy. - Wspomniał Valentin(e). - Szkoda, że tak szybko go odkryli...
- Rocky! Słuchaj! - Zwrócił się do dziewczyny blondyn, jak tylko zasiadł za biurkiem i położył sztywno palce na pliku kartek przed nim. - To są nuty z tekstami piosenek.
- Są to piosenki pod nasz styl, ale z damskim vocalem - wtrącił się Result, a blondyn dając mu wolne pole oparł się o krzesło na kółkach splatając dłonie. - Naucz się ich na pamięć - nut i słów - do jutra do piętnastej.
- Ćwicz z swoim zespołem, będzie ci łatwiej - poradził Valentin(e).
Result westchnął ciężko.
- Jeśli będzie to konieczne. Jednakże ważną sprawą jest, aby zbytnio nie hałasować. Nie chcemy ściągnąć zainteresowania "Aniołów", ani żeby też czegoś nie zaczęli przedwcześnie podejrzewać. Jutro, dokładnie o piętnastej bądź w trzeciej sali muzycznej - przećwiczysz te piosenki z nami.
- No a potem Roley uda się do przewodniczącej i załatwi formalności i pozwolenie, co nie? - Zwrócił się Valentin(e) do blondyna.
- Z przewodniczącą? No, to się załatwi, bez problemu. - Oznajmił wyluzowany, acz sztywny panicz za biurkiem...
- O ile nam dobrze pójdzie na próbie - wszystko zależy od Yui. - Docisnął grynszpanowy. - Rumble, skoro już o wszystkim wie, to idź poszukać Razhel.
- Tak, tak, powiem jej aby zaczęła projektować nowy plakat i ciuchy. A potem zajmę się Dilerem - wyluzuj. - Powiedział białowłosy, po czym wyszedł.
...
- Yui, skarbie, jakbyś miała jakieś problemy z piosenkami, to zazwyczaj siedzimy tutaj, wiadomo nie? - Wraz z tymi życzliwymi słowami Valentin(e) posłał jej mały, słodki uśmieszek.
Zaraz potem rozległ się dzwonek na przerwę, a następnie komunikat przewodniczącej.
- Oh~... czyżby już słyszała~? - Wyszeptał pod nosem Royal.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (25-10-2014 o 18h31)