Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3

#51 08-08-2014 o 22h07

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Ruszyła szybkim krokiem tuż za Marc'iem, przyspieszając aby móc nadążyć za chłopakiem - po niewielkiej chwili przekraczając próg ośrodka i wychodząc na zewnątrz. W twarz dziewczyny uderzył prąd przyjemnego dla skóry wiatru, bawiącego się jej włosami, które w najlepsze poczęły z nim tańczyć. Świetnie. Znowu uczesać to coś, co żyje własnym życiem i samo płaci rachunki... Szukając szmaragdowymi oczyma sylwetki czarnowłosego, w końcu go dostrzegła... Jak oszalały walił pięściami w korę bogu ducha winnego dębu! Natychmiast do niego podbiegła, gdy ten w końcu oderwał się od drzewa - odwracając w jej stronę.
- Co Ty wyprawiasz?!
Praktycznie się na niego wydarła, widząc krew spływającą po jego dłoni przykucnęła tuż obok, natychmiast ją też unosząc do góry i bacznie oglądając rany jakie sobie sam zadał. Pokręciła głową, patrząc lekko karcącym ale i troskliwym spojrzeniem na niego - przykładając do knykci usta i poczęła muskać je swoimi miękkimi wargami.
- Jest wspaniale Marc, tylko mi się tu nie okaleczaj bo na zawał zejdę.
Może trochę dramatyzowała, ale czy jako jego dziewczyna nie miała prawa się martwić? Oderwała się od silnej, męskiej dłoni, teraz patrząc szmaragdowymi oczyma na stojącego mężczyznę. Uniosła się i też natychmiast została przez swoją czarnowłosą bestyjkę objęta w pasie. Na usta o barwie płatków róż wypłynął szeroki uśmiech, a ona sama wpadła na pewną myśl nękającą ją od szmat czasu...
- Zgadzam się, ale pod warunkiem że potem w końcu zaczniesz mnie uczyć Capoeiry.
Rozległ się miękki głos dziewczyny tuż przy uchu Marc'a, a w jej oczach zabłysły ogniki ekscytacji. Pozwoliła pociągnąć siebie gdzie w jego zamierzeniu mieli poćwiczyć, zatrzymując się na całkiem odpowiedniej do tego celu polanie. Rozpinając szybkim ruchem zamek wkrótce zsunęła z swoich ramion bluzę, którą nosiła jak to miała w zwyczaju o poranku... Cóż, należała do tych co preferują wysoką temperaturę a nie chłód jaki panuje tuż po nastaniu świtu. Poczęła się rozciągać, stosując te same ćwiczenia to zwykle - zauważalnym było też że znacznie więcej niż trzeba czasu poświęcała na swoje nogi... W końcu to dzięki nim przy pierwszym starciu pokonała Marc'a. Ha! Do dziś to pamięta, zupełnie jak scena z jakiegoś filmu akcji... Po krótkiej chwili wstała, skinąwszy głową na słowa chłopaka i przyjmując odpowiednią postawę...

Offline

#52 19-08-2014 o 22h25

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Belladonna Blakely

Gdy byliśmy już oboje gotowi, poszliśmy na to nadprogramowe spotkanie. I jak dotąd bardziej byłam zainteresowana spędzeniem czasu z Arszenikiem niż tym, co chciała nam powiedzieć Charlotte. Oczywiście dopóki nie weszliśmy do restauracji. Jakkolwiek te 'mamy przechlapane' zdawało się dziwne, tak teraz... No cóż, nie wiedziałam do końca jak zareagować. Być zła, rozczarowana? W tym momencie ogarnęła mnie tylko pustka, jednak zaraz się otrząsnęłam z tego amoku, zerkając na mojego towarzysza. Choć nie, inaczej, ja się uczepiłam w tym momencie jego ramienia, chcąc poczuć naprawdę obecność kogoś bliskiego.
- Wypadałoby... - przyznałam cicho, zerkając na resztę. Rozgardiasz jaki zapanował był niepokojący. W ten sposób nic się nie zdziała, tego można było być pewnym. Każdy sobie poszedł i... Tyle? Podejmowanie decyzji - naprawdę wysoki poziom.
W sumie sama nie do końca wiedziałam co takiego mamy w tym wypadku zrobić. Z jednej strony mogliśmy po prostu to zgłosić i wrócić do domów, a z drugiej... Wyszaleć się na naszych wakacjach, ze znajomymi. I ta druga opcja zdawała się być znacznie przyjemniejsza i kusząca. A ja strasznie nei chciałam znów się rozstawać z Arszenikiem, takie spędzanie prawie każdej chwili razem mi się
podobało.
- Ale to dyktuje rozum... A serce? - zapytałam, unosząc na jego twarzyczkę moje zaciekawione spojrzenie. Byłam zainteresowana tym, co mógłby mi w tym momencie odpowiedzieć.

Offline

#53 24-08-2014 o 20h39

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

W końcu odszukał w bezdennych czeluściach szuflad jedne z zdatnych do noszenia par spodni i przywdział je na siebie. Gdy zabrał się za ubieranie skarpet oraz pierwszych lepszych z tych wygodniejszych butów sportowych rozległ się za nim głos Charlsa. Zerknął na niego przez ramię, zawiązując mocno sznurówki. Hmm, zaskoczył go. Sądził iż zajmie mu to znacznie dłużej i będzie zmuszony - w sumie nie zmuszony, gdyż stanowiło by dla niego to drobną przyjemność z samego rana - pomóc mu się ubrać. Wyprostował się idąc w stronę drzwi, po drodze zgarniając klucze z blatu stolika.
- Nie mam pojęcia o co chodzi. Musi mieć poważny powód skoro wyciąga nas o takiej porze...
Godzina aż tak tragiczna nie była, lecz on sam wolał jak zapewne większość osób biorących udział w tej wycieczce wylegiwać się w wygodnych, zagrzanych łóżkach trochę dłużej niż zwykle. Bądź co bądź byli tu aby odpocząć, a nie zrywać się tuż po czy przed nastaniem świtu aby biegać po lesie, a zimno powodowałoby wodę cieknącą z zaczerwienionych nosów oraz szczękanie zębami. A z całą pewnością mógł do tej właśnie grupy leniuchów zaliczyć swojego współlokatora, który nie skakał ze szczęścia iż Alex go obudził.
Otworzył przed nim drzwi i dostosowując do niego swój krok, niedługo później znaleźli się w miejscu w które zostali wezwani. Co prawda minutę po czasie przez co pojawili się dokładnie wtedy gdy sprawczyni całego zamieszania i płomiennych włosach zaczęła rzucać wściekłe spojrzenia, poruszając temat jaki ich interesował. Jeśli Alex miał mówić szczerze niezbyt go to ruszyło, w przeciwieństwie chociażby do Marca który nie ukrywał swojej wściekłości maltretując biedną ścianę. Owszem, pieniądze zniknęły wraz z osobami które rzekomo miały sprawować nad nimi jako taką pieczę jednak teraz do swojej dyspozycji mieli calutki hotel z wszystkimi jego atrakcjami. A pozbawieni kontroli mogli robić co tylko chcieli... Na usta blondyna wypłynął ledwo zauważalny uśmiech świadczący o fakcie, iż ten pomysł najwyraźniej mu się spodobał, i to bardzo.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (24-08-2014 o 20h39)

Offline

#54 27-08-2014 o 00h19

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Charles Foley

Oczywiście, że nie, mogło się jednak znacznie różnić ich pojęcie spraw istotnych, o których trzeba informować o bladym świcie,  kiedy to nornalni ludxie jeszcze spali. I nie wątpiłem, że w tym momencie jest to coś,  co mogłoby jeszcze z godzinkę lub dwie poczekać. Tak by wszyscy mogli się wyspać i być w pełni świadomi otrzymywanych informacji. Niektórzy chodzą o tej porze jak zombie jeszcze. Myślenie też mogą mieć więc do nich podobne, ktoś o tym pomyślał? Z pewnością nie.
Eleganckie spóźnienie,  tak bym to nazwał. Zaledwie minuta,  może nie cała,  czy tam z sekundami. Czyli się nie przesadziło, a co sądziła reszta, która dotarła na czas, nie bardzo już mnie interesowało. Tym bardziej, że na tą istotną informacje zdążyliśmy, więc nie było się czym przejmować. I jakoś mnie nawet ucieszyła wiadomość,  że nikt nie będzie mnie już ciągał po lesie, górach,  czy gdziekolwiek indziej. Chyba, że ta zbieranina ludzi sama coś takiego wymyśli. I oby nigdy na to nie wpadli, mieliśmy cały hotel przecież dla siebie. Wakacje, można się byłoby w końcu wyspać.
- Czyli możemy wracać do łóżka? - zapytałem,  zwracając się tylko i wyłącznie do Alexandra. Spojrzałem przy tym na niego spod moich długich rzęs. Cóż, niemniej zdawało się to pytanie brzmieć jednoznacznie, ale ja chciałem tylko odpocząć, a oczym takim oni pomyślą to inna sprawa, to ich nieczyste myśli. Spać. Obudźcie mnie, jak bede w stanie powiedzieć tak prostą rzecz, jak to, która jest godzina. Na razie sam nie byłem tego pewny.

Offline

#55 28-08-2014 o 12h51

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



< Dobra, przerzucam się z grafiki na małe skromne napisy, bo tamto coś było zbyt oczojebne .-. >


A l e x a n d e r   S a l i v a n n

Zerknął ukradkiem na Charliego, z czystej ciekawości, licząc że odczyta z jego twarzy co sądzi o sytuacji w jakiej się znaleźli. I wydawało mu się, iż zauważył lekkie zadowolenie z takiego biegu wydarzeń odbijające się w jego piwnych oczach. Niestety, z tej drobnej przyjemności jaką było przyglądanie się chłopakowi wyrwało go jego pytanie. Lekko zakłopotany dłonią potarł swój kark, zastanawiając się czy to byłby dobry pomysł.
- Mała drzemka raczej nam nie powinna zaszkodzić...
Znając jego śpiocha pół godziny zaraz przemieni się w wylegiwanie do późnego popołudnia, no ale cóż. Byli na wakacjach, czyż nie? Poza tym był wczesny poranek, mieli jeszcze sporo czasu aby wykorzystać wszystkie zalety wiążące się z ciepłym, letnim dniem. Chwycił go za dłoń, spokojnym krokiem wracając do ich wspólnego pokoju i puścił dopiero wtedy, gdy ich oczom pokazały się dębowe drzwi. Po krótkiej chwili potrzebnej na odszukanie kluczy w licznych kieszeniach spodni dało się słyszeć szczęk otwieranego zamka, a następnie blondyn puścił Charlsa przodem. Sam jednak ledwo co przekroczył próg ich lokum, a już znalazł się na krawędzi jednego z łóżek zdejmując z siebie koszulę. Myśl o grzaniu się w ciepłej, miękkiej pościeli i pozbycie się nieprzyjemnego efektu niewyspania jakim było mimowolne opadanie i klejenie się powiek teraz było nazbyt kuszące. Spojrzał bursztynowymi oczyma oczekująco na swojego współlokatora a zarazem i partnera, robiąc mu miejsce obok siebie.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (28-08-2014 o 12h52)

Offline

#56 28-08-2014 o 15h54

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Marc Shaw

Jak zwykle byl mile zaskoczony czułością ego rudzielca, ale teraz wszystkie emocje opadły. Został tylko i wyłącznie potrzebny do treningu stan skupienia. Kilka głębszych wdechów i ciało Marca ogarnęła dziwna euforia, drobna ekscytacja i kop adrenaliny. O tak. Kiedyś był od niej uzależniony i miał problemy z zahamowaniem u siebie agresywnych odruchów. Zresztą przykład jednego z owych zachowań miał właśnie za sobą. O tyle dobrze, że zaatakował drzewo, zranił siebie niż kogoś innego. Otworzył oczy i popatrzył na dziewczynę. Choć zwykle gdy patrzył na Sarah widać było w nich czułe i opiekuńcze błyski, teraz nie było w nich tego. W sumie widać było w nich tylko skupienie i opanowanie. Dawniej na początku jego przygody z walkami, wyglądał jak rozwścieczony pies. Atakował wszystko co stanęło na jego drodze. Od tego czasu dużo jednak się zmieniło, teraz był nieco bardziej odpowiedzialny i nie wymuszał wszystkiego agresją. Na jego uprzednio zdenerwowanej twarzy wydobył się uśmieszek. Zaczął się rozciągać, nigdy nie walczył bez wcześniejszego przygotowania, w sumie dzięki temu pokonywał większość ludzi na ringu.
~ Styl wolny jak za dawnych dobrych lat? - za dawnych dobrych lat obowiązywała zasada albo do pierwszej krwi, albo do czasu, aż przeciwnik nie padnie bez sił i szans na ucieczkę. Choć teraz nie miał nawet zamiaru nabić  siniaka Sarah. Nauczył się przez tyle czasu robić skuteczne uniki i lawirować pomiędzy lawiną jej ciosów. W końcu co to za facet który skrzywdził by kobietę?

I Arsène Peeeaut I

Gdy poczuł dotyk Belli na swoim ramieniu lekko zdezorientowany popatrzył w kierunku dziewczyny. Zastanawiała się nad czymś,  a on w tym czasie mógł spokojnie się jej przyglądać. Słowa rudowłosej Charlotte wywołały raczej małe poruszenie, większości pasowała ta sytuacja. W sumie, wyszaleć się bez opieki chyba większość z nich o tym marzyła. On mógł spokojnie pozwolić sobie na takie wakacje, zgodził się tylko ze względu na Bellę. Gdy usłyszał jej pytanie mruknął cicho.
~ Serce, cóż. Ono hmmm, w sumie ono wręcz krzyczy żeby zostać. Reszta chyba by wolała spędzić szalone wakacje niż siedzieć na posterunkach składając zeznania.
Starał się, by jego głos brzmiał jak najspokojniej. Uśmiechnął się delikatnie, jej bliskość go cieszyła, nieco onieśmielała, ale było to jedno z tych miłych doznań, które powinno trwać dłużej niż zazwyczaj miały w zwyczaju.
~ To co może zamiast  po prostu zjemy śniadanie? Coś ciepłego do picia dobrze ci zrobi.
Jego dłoń delikatnie objęła jej ramiona i poprowadził ją do jednego ze stolików przy oknie. Odsunął krzesło i czekał, aż usiądzie.
~ To na co masz ochotę?

I Charlotte Claire Frossard I

Niewiele myśląc po prostu uwaliła się na kanapie obok blondyna. Klepnęła go w kolano i wyciągnęła się niczym kot.
~ To co robimy? - zapytała zaspana siedzącego obok faceta. Choć najchętniej wróciła by do pokoju i po prostu  położyła się dalej spać. Czekając na odpowiedzi objęła ramię Ryana i wtuliła się w nie i niczym mały kociak łasiła  pomrukując. Posłała siostrze delikatny uśmiech ale jej wzrok nadal szukał dziewczyny która miała na sobie bluzę jej chłopaka. Chyba będzie trzeba jej wyjaśnić, że paradowanie w rzeczach cudzych facetów jest raczej nie na miejscu i to nie tylko dla Francuzek. Popatrzyła na Ryana. Nie musiała nic mówić dobrze wiedział, że jest zazdrosna i nie podoba się jej ze inna dziewczyna nosi jego rzeczy. Dobrze wiedział też, że zazdrosna Charlotte sieje spustoszenie większe niż tsunami, więc lepiej by zaczął działać i poprawił nastrój swojej dziewczyny.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (28-08-2014 o 16h44)

Offline

#57 03-09-2014 o 20h57

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Charles Foley

Zdecydowanie się ucieszyłem, że moja propozycja opuszczenia tego towarzystwa została tak dobrze przyjęta. I tak wszyscy po chwili zaczęli się rozchodzić, więc nie było by sensu tam zostawać. Chyba pomysł z zostaniem do końca został przez wszystkich dobrze przyjęty. No cóż, wszystko lepsze niż niepotrzebne ciąganie po komisariatach, nawet wyspać by się nie można było.Z samego rana wstać, czy coś takiego, a to zdecydowanie nie było dla mnie. Więc wolałem to puścić mimo uszu i rozkoszować się resztą wakacji.
Jak potulny, i niezwykle zadowolony, zwierzaczek, poszedłem za Alexem z powrotem do pokoju. Jakbym dopiero co dostał kość normalnie, aż mnie samego to trochę przerażało. Ale cóż - łóżeczko czekało. Nie ma to, jak dostać energii zmierzając tylko i wyłącznie do wyrka, skąd nie miało się zamiaru ruszać. I, jakkolwiek teraz zdawałem się nie być już senny, wiedziałem, że wystarczyłoby bym się wygodnie ułożył i mógłbym na spokojnie spać dalej.
Pomimo, że wszedłem jako pierwszy do pokoju, nie ja znalazłem się jako pierwszy na łóżku. Co zdawało się dziwne, bo zwykle to właśnie ja jako pierwszy tam lądowałem. Bez żadnych podtekstów w tych słowach oczywiście. Zamknąłem za nami drzwi, obserwując przez cały ten czas blondyna. Uśmieszek sam wpłynął na moje usteczka, znów widząc półnagie ciało swojego partnera. Zaraz ruszyłem powoli w jego kierunku, sam również pozbywając się swojej bluzki i nie przejmując się tym gdzie ją odrzucam. Cóż, później będę się tym martwił.
Pochyliłem się nad Salivannem, składając krótki pocałunek na jego ustach, po czym ułożyłem się na łóżku koło niego. Oczywiście nie odpuściłem okazji do wtulenia się w jego ciało, bo jakżeby to było. Jak przytulanka byłem w tym momencie.


~ Belladonna Blakely

Na moje usta wpłynął słodki uśmiech, gdy tylko usłyszałam jego odpowiedź. To prawda, że reszta też wolała spędzić resztę wakacji w spokoju, jednak akurat mnie interesowało tylko jego zdanie. No i zdecydowanie nie chciałabym teraz wracać do domu, bo zdecydowanie chciałam spędzić więcej czasu z Arsenem. No i miał rację, że nikt nie chciałby latać po komisariatach na jakieś przesłuchania. Jakby na to nei patrzeć wtedy wakacje byłyby zmarnowane i czas, który moglibyśmy spożytkować na tak wiele sposobów.
Sama miałabym ochotę pójść choćby nad jezioro, na cały dzień najlepiej, z dużym koszem piknikowym. Bez różnicy, że nie potrafiłam nadal pływać, bo ten spędziłabym te chwile z kimś bliskim. A gdyby to był Arsen nie wątpiłam, że byłabym szczęśliwa, bo momentami naprawdę traktował mnie jak księżniczkę. Choć czasem było to frustrujące.
Ale nie w tym momencie. Dałam się poprowadzić do stolika, gdzie zajęłam wskazane miejsce, dziękując za pomoc. Propozycja śniadania była jak najbardziej na miejscu, skoro już nie spaliśmy. Co prawda część osób wróciła do łóżek, albo się rozeszła gdziekolwiek indziej, ale chyba nikt poza nami nie wpadł na cudny pomysł by coś zjeść. A przynajmniej nie zwróciłam na takie osoby uwagi. A z uwagi, że i tak wstaliśmy - to czemu nie wykorzystać dnia?
- Herbatę zieloną, z żurawiną najlepiej. A względem czegoś do zjedzenia... Zdaję się na twój gust, Arsene. - odpowiedziałam miło. Nie bardzo tylko wiedziałam co zrobić z dłońmi. Usiedzieć tak bezczynnie to też nie było do końca dla mnie. O wiele jest łatwiej gdy samemu się coś szykuje w kuchni.

Offline

#58 03-09-2014 o 21h12

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

I Arsène Peeeaut I

Uśmiechnął się i podszedł do bufetu gdzie nalał herbaty dla Belli i kawy dla siebie. Chwilę zajęło mu wybieranie potrawy dla niej. Pomyślał, że naleśniki będą doskonałym śniadaniem, ale bał się, że ona mogła uznać inaczej. Sam Arszenik tradycyjnie wybrał rogala z czekoladą.
~ Mam nadzieje że pasuje?Jeśli nie powiedz na co masz ochotę. - zapytał stawiając przed nią filiżankę i talerzyk. Sam usiadł naprzeciwko i zabrał się za swoje śniadanie.
~ Myślisz, że to się nie wyda? Choć właściwie czy ja się martwię, większość i tak olała sprawę. - po chwili wgryzł się w świeże pieczywo  posmarowane dżemem przyglądając się reszcie. Cóż większość ucieszyła się na wieść że nie mają opieki. Mogą robić co chcą, mogą siedzieć w pokoju, bądź spędzać cały dzień na spacerach. Ciekawiło go czy Bella  miała by ochotę na spacer. W sumie pogoda była świetna, okazja idealna. Przez ten czas była by tylko dla niego, no chyba, że ktoś by się przyczepił. Szczerze powiedziawszy nie miał ochoty na towarzystwo innych. Ona wystarczała mu w zupełności, choć jej obecność nieco odbierała mu pewność siebie. Zupełnie jak teraz kiedy nie za bardzo wiedział co powiedzieć.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3