Czułam się jakbym odpływała z każdą minutą. A przebłyski w mojej głowie (sny bądź koszmary, lub przeszłość) były tak realne, że aż się chciało uciec. Poczułam jak serce przyśpieszyło swoją pracę, a ja byłam przerażona. Nie wiedziałam jak wyjść z tego miejsca, dopóki nie usłyszałam znajomego głosu.. Ludvig? Skupiłam się żeby jak najszybciej wrócić do realnego świata. I wtedy otworzyłam oczy, zaczęłam się rozglądać po całym pomieszczeniu. Poczułam jak mnie zaczęła głowa boleć, od razu złapałam się za nią.
- Gdzie jesteśmy...? - Spytałam skołowana.
Podniosłam się, lekko chwiejąc się. Coś mi tu nie pasuję, rozejrzałam się. Klasa.. Chociaż trochę zniszczona. Wtedy znalazłam kapliczkę, podeszłam i gazetka z zdjęciami. Data i rok, przeraziła mnie jeszcze bardziej, że aż opadłam na ziemie. Dłońmi zakryłam swoją twarz. Nie mówcie mi że to możliwe.. Pokręciłam niedowierzająco głową. Wtedy miałam przebłyski w swojej głowie.. Spotkanie, rytuał przyjaźni. A więc wszystko jasne, rytuał się nie udał a my trafiliśmy do poprzednich lat, naszej szkoły. Choć takiej jej sobie nie wyobrażałam. Wstałam i podeszłam do drzwi prowadzące na korytarz, obawiałam się wyjść.. Było tam strasznie ciemno, aż miałam ciarki. Ale kiedy otworzyłam drzwi poczułam taki, przeciąg pełen rozpaczy, bólu.. Od razu zamknęłam drzwi, jak najciszej.. Nie wiem czy mi to wyszło, znowu się osunęłam na ziemie.. To jest koszmar, prawda?
Tak, ten zapach. Jedno świadczy... Ludzie. Oblizałam swoje wargi i z nikczemnym uśmieszkiem pognałam. Pełna śmiechu i szczęścia. Ale najpierw będę musiała ich omamić, co z pewnością bardzo łatwo pójdzie. Ale dam im parę dni, żeby sobie pożyli. Bo zaraz będą żyć w panice, że ktoś chcę ich zabić. Chociaż nie jedna tego pragnę, ja bardzo bym już chciała ich zabić. Tak dawno nie było tej sztuki, tych ludzi. Że aż muszę ich od razu zabić. Ruszyłam przed siebie, podskakując. Rozejrzałam się z uśmiechem i skoczyłam z uśmiechem na ziemię. Trzeba znaleźć Sachiko i Haku, chociaż i tak czuję ich aurę. Kiedy doszłam do nich, nadal z uśmiechem totalnej psychopatki, od razu wiedziałam o co im chodzi. Też chcieli ich zabić, odgarnęłam kosmyk włosów który mi spadł na twarz. Przyglądałam się im z wielkim uśmiechem.

"- Piękna ironia.

