Ruth Jones
Khh, cholera, nienawidzę mojej okolicy.
Najpierw to bydlę brata, znane powszechnie jako chomik, napieprza w to swoje poidełko całą noc, potem sąsiad z góry chrapie tak, że aż u mnie słychać, a potem z rana budzą mnie wycia tej wariatki... I jeszcze mi przypomniała tym, że dzisiaj wyjeżdżamy. A najchętniej po prostu bym zaspała...
Ogarnęłam się, wzięłam plecak i torbę sportową, do których byłam spakowana na wyjazd, po czym wyszłam z domu. Nikogo już nie było - rodzice w pracy, brat w szkole - nikogo więc nie żegnałam. I dobrze, jeszcze mi scen mojej mamy brakowało. Już mi starczy, że przez następne kilka tygodni będę ojcem. Kurna, ojcem! Ludzie, jestem dziewczyną... Wiedziałam, że dyrek ma problemy z psychiką, nie spodziewałam się jednak, że aż w takim stopniu...
Kirke Lovey
Dziewczyna niemal się wywróciła, gdy do siły plecaka, która odpychała ją do tyłu, dołączyła siła Patricii. Nie, żeby się tym przejęła. Zapewne gdyby faktycznie wylądowała tyłkiem na chodniku, zaczęłaby się po prostu śmiać, czy coś. Ona tak już miała. Śmiała się nawet, gdy skręciła nadgarstek w zeszłym roku.
- A to nie wszystko! - odparła z dumą, gdy już kiwnęła głową na jej ostatnie pytanie, po czym zdjęła plecak i jakieś piętnaście sekund zajęło jej grzebanie w nim (choć ona miała wrażenie, że trwa to znacznie dłużej, ale w sumie tak zawsze jest chyba...). Kiedy już wydobyła coś w plecaka, szybko odwróciła się od koleżanki, by nie widziała, co to takiego, po czym chwilę zajęło jej, by to założyć, by w końcu z tryumfalną miną pokazać jej parę puchatych, białych rękawiczek, na które choć teraz było za gorąco, nie mogła się nimi nie pochwalić. W końcu kupiła je, co prawda w chińskim sklepie z rzeczami, które rozlatują się po dwóch tygodniach, jednak akurat tyle jej wystarczyło, gdyż potrzebowała ich specjalnie na tę okazję.
- Miaaaaaauu~ - powiedziała i machnęła łapkami, uśmiechając się szeroko. No, niech patrzą, jakim to ona jest słodkim kotkiem!
