Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, zmęczenie powoli dało mi się we znaki. Ocknąłem się po kilku godzinach, obok mnie leżała Catelyn, rzuciłem się jak wariat w jej stronę. Objąłem ją delikatnie i podniosłem z zimnej ziemi, bałem się że już za późno, ale poczułem jak oddycha, na jej ciele nie było ran. Odwróciłem się w stronę konia, te z Roshe znane są ze swej wierności do jeźdźców, chyba go przygarnę, będzie mi służył dużo lepiej niż zwykłe konie. Już miałem położyć na jego grzbiecie śpiącą w mych objęciach Cat kiedy usłyszałem głos za swoimi plecami.Odwróciłem się i ujrzałem tego samego smoka, który kilka godzin wcześniej wniósł ją do jeziora.
- Opiekuj się nią jest wyjątkowa
-Dziękuję
Nic więcej nie przyszło mi do głowy, skłoniłem się lekko i położyłem Cat na koniu, po czym sam na niego wskoczyłem. Ułożyłem ją wygodnie w moich ramionach, żałowałem że nie mam na sobie żadnej koszuli by ją okryć. Ocknęła się na chwilę gdy wracaliśmy do pałacu, spojrzała na mnie nieco wystraszona, ale gdy mnie poznała uśmiechnęła się lekko i znów zapadła w sen. Byłem już blisko pałacowych bram, gdy dostrzegli mnie strażnicy, patrzyli na mnie ze strachem. Nie robiłem sobie z tego nic, wjechałem na dziedziniec, podjechałem do wejścia, zeskoczyłem z konia i zdjąłem z niego Cat. Jakaś służąca przykryła moją ukochaną prześcieradłem, zrobiła to z szacunkiem i szepnęła, coś, co bardzo mnie dziwiło.I smoki znów do władzy powrócą, zasiądą na tronach, a ich panowanie rozpocznie nową erę.
Skłoniła się nisko, nie patrzyła mi w oczy, wydawało mi się że pochodziła ze Smoczej Cytadeli, ale nie to było ważne, najważniejsza była ona. Zaniosłem ją do swojego pokoju i ułożyłem na łóżku, wezwałem straż, ale nie naszą. Właściwie to niedługo moja, Smocza Straż. Dwóch wartowników czuwało przy drzwiach kiedy ja położyłem ją do łózka, liczyłem że niedługo się zbudzi, ale musiałem coś załatwić. Wyszedłem z pokoju, instruując rycerzy gdzie ma mnie szukać Cat, kiedy się obudzi .
Link do zewnętrznego obrazka
Szłam obok Merrila, wydawał się odrobinę uspokoić, wiec postanowiłam wciągnąć go w rozmowę. Wcześniej trochę bełkotał o jakiejś narzeczonej, dzieciach i odnalezieniu tej dziewczyny.
- Już dobrze?Odpowiem na trzecie pytanie, Kaspian jeśli się na coś uprze to zrobi to nawet jeśli miał by do samego piekielnego królestwa zejść.Opowiedz mi teraz wszystko dokładnie, wcześniej cię nie zrozumiałam chłopcze. Jaka narzeczona? Jakie dzieci?
Ciągle zapominam że piekło dla tego rodu nie jest tak strasznym miejscem w końcu się z niego wywodzą. Spojrzałam na chłopca, nieco niższy, ale przez tysiąc lat zdążyłam przywyknąć do tego że ludzcy mężczyźni często są niżsi ode mnie.
Przypatrywałam mu się z ciekawością, nie potrafiłam go rozgryźć, nie widziałam w nim tyle demonicznej natury co w Kaspianie, z żalem w duchu przyznałam że on lepiej pasował by na dziedzica elfiego tronu. Mimo iż spędziłam z nich raptem kilka minut polubiłam tego chłopca, nie był jak jego ojciec, co było dla mnie ogromym plusem.