Duchy...brr... osobiście z duchami styczności miałam wiele od dzieciństwa.
Pierwszy raz prawdziwego ducha zobaczyłam jak miałam cztery lata. Poszłam wtedy z babcią do takiej pani którą się zajmowała. Ja się bawiłam i w pewnym momencie się obróciłam, a za mną stał mężczyzna w garniturze w pazki i się do mnie uśmiechał. Pobiegłam do babci(była w innym pokoju) a jak wróciłyśmy to go już nie było.
Kolejne spotkanie z duchem, a raczej z mega nawiedzonym przedmiotem miałam około rok później. Pamiętam że pokłuciłam się wtedy z mamą bo nie zjadłam zupy. Chciałam pobiec do pokoji babci i musiałam przejść przez korytarz. Wisiało tam duże lustro. Mówię em teraz całkiem serio- widziałam w nim siebie płaczącą krwią. Byłam przerażona i zaczęłam płakać bardziej, a jak mama przyszła to nic dziwnego e odbiciu nie widziała.
Ostatnie spotkania z duchami to te z poprzedniego mieszkania. Zwykłe w bloku. Nad nami mieszkało starsze małżeństwo, ok 60lat miże mieli. W nocy non stop było słychać upadające krzesła, przesuwane meble. Przez całą noc. Jak koleżanka u mnie nocowała (do 4 nie spałyśmy) hałasy nie ustawały, a starsi ludzie raczej nie robią codziennie przrmeblowania w nocy.
Reszty nie pamiętam, ale od kiedy pierwszy raz zobaczyłam ducha, karzde skrzypnięcie brzmi dla mnie podejrzanie.

Pewnie ,że miałam taką przygodę.Oglądałam taki horror nie pamiętam nazwy ale tam było coś o wiedźmach.Oglądałam ten film na laptopie,leżałam na brzuchu. Była taki moment, że wiedźma położyła dłoń na plecach chłopca. Ciarki mnie wtedy przeszły.
nagle poczułam dłoń na plecach.To ja : AAAAAAAAAAAAAAAAAA! Zerwałam się na równe nogi i co?pusto...
Boję się! Położyłam się z powrotem i znów to samo.Jezzzuuuuuuuuu!Boję się!
Aczkolwiek za przedszkolaka, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w bloku, zdarzało mi się nocami słyszeć jakieś szepty, które w kółko powtarzały to samo.
Nagle pojawiły się zacieki na lustrach i uciekłyśmy z piskiem. Czego tu się bać? Przecież i tak następnego dnia nic nie było. Pamiętam że woda była z rdzą (jakaś usterka) i nic więcej. Lepiej się nie zagłębiać w pewne tematy, bo potem mamy bujną wyobraźnię i może się też tak stać, że serio zaczną nas prześladować. Aczkolwiek istnieje możliwość rzeczy nadprzyrodzonych i cudów
.
. Więc to wyjaśniało pewną sprawę . Co noc coś na strychu pukało jak piłeczką kauczukową . Zawsze się to zdarzało o 23:30 babcia mówiła że w godzinę śmierci prapradziadka.Aż pewnego dnia w nocy zrobiłam w galoty ze strachu .



Babcia mi opowiadala ze przychodzil do niej zmarly ojciec dziadka ale nie bala sie go bo byla dla niego dobra a babcia nie jest z osób ktore klamia wiec jej wierze 

