Remington VIII Uciekinier
Poszliśmy obaj, a za nami i dwie księżniczki. Niebieskowłosy natomiast ruszył w stronę... Hej, tam było więcej smoków?! Jasna cholera, ślepy jestem chyba, że ich nie zauważyłem... No nic, ale w każdym razie poszedł w tamtym kierunku, zamiast za nami. Może coś załatwić? Albo pomyliłem go z księciem, a tak naprawdę należy do służby? No cóż, nawet jeśli nie, to chyba wie którędy iść. Posłuchałem czerwonowłosego, z którym właśnie rozmawiałem.
- No w sumie racja, takie maluchy bez opieki - stwierdziłem, gdy już byliśmy w środku. Chyba im się tu spodobało!
Nagle za nami ktoś zaczął się drzeć wniebogłosy. Doprawdy, nawet ja nie robię tyle hałasu... Hehe, czy ja dobrze słyszę? Stara panna z kotem? Bronić swojego zdania? Skąd na to znam, hm... Ludzie w tych czasach raczej się tak nie odzywają, prędzej ci z przyszłości... Tak, stamtąd pamiętam to powiedzenie! Może i tym ludziom nie obce podróże w czasie?! Trzeba w takim razie zaraz do nich zaga...
W tym momencie zobaczyłem białowłosą dziewczynę o makijażu takim, że moje praprawnuki nazwałyby ją "tapeciarą", ja jednak ograniczę się do stwierdzenia, iż nawet nierządnice, czy też chociażby kurtyzany, ale nie ubierają się w taki sposób. Ale cóż, mniejsza. Kultura innych krajów, tego typu sprawy... Pozostanę może lepiej tolerancyjny, nawet jeśli coś takiego zwyczajnie odrzuca. Poza tym wewnątrz znalazła się też ów wspomniana wcześniej, drobna brunetka, która wydawała się równie zachwycona, co i mój rozmówca.
- Widzę, że Wam się tu podoba. Nie skrywam, iż mnie to cieszy - przyznałem zadowolony, zaraz sobie coś przypominając. - No tak, nie przedstawiłem się - powiedziałem, choć jednocześnie nie byłem pewien, czy ktoś nie powinien aby zrobić tego za mnie. Ale co tam! Sam przecież też potrafię. Cofnąłem się parę kroków od nich i skłoniłem do wszystkich. - Remington VIII Griffin. Ale starczy po prostu Remi - powiedziałem, jak to zwykle robiłem, a czego mój ojciec nie znosił. No cóż, czego oczy nie widzą...
