Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#1 10-09-2016 o 01h51

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Link do zewnętrznego obrazka



"Zgodnie z prawem i mocami nadanymi mi przez siły natury oraz pierwszą z magów Galatiele składam uroczystą i oficjalną na kraj cały przysięgę. Nigdy nie wykorzystam swej mocy, by szkodzić, zabijać czy też działać tylko z korzyścią osobistą.
Na siły żywiołów przysięgam kraj swój przed najazdem wrogich frakcji chronić.
Na krew moją przysięgam słabszym i cierpiącym pomagać i nie czerpać z tego osobistej korzyści.
Na moc nekromancji przysięgam należytą cześć zmarłym składać.
Na magię chaosu wrogom gildii szkodzić.
Na moc życia, nie zabijać a leczyć.
Na duszę moją i moce pozostałe przysięgam wieczną służbę Gildii Magii, choćby życie moje było przez to zagrożone, choćbym urazu trwałego czy śmierci doznał. "


...

Teveren kraj słynący z zamiłowania do magii, cudownych owoców Galatielii oraz wielkiej i potężnej Gildii Magów. Prawo Tereveńskie opiera się całkowicie na magii i czarodziejach. Najważniejszym punktem prawa jest to, że w wieku lat 16 każde dziecko, niezależnie od pochodzenia, klasy, majątku musi uczestniczyć w testach magicznych w stolicy. Sprawdzenie mocy magicznej u dzieci trwa pełne trzy dni i trzy noce po czym albo wracają do domu, albo po oficjalnym złożeniu przysięgi zostają adeptami. To ostatnie spotkało pewną młodą dziewczynę, która po pewnym czasie spędzonym w akademii dla młodych czarodziejów odkrywa coraz więcej sekretów Gildii. Nie wszystko jest takie jak uczono ją za młodu, a organizacja która miała być wybawieniem staje się ciemiężącym mieszkańców pasożytem. Jednak oficjalnie nikt o tym nie mówi, wszyscy za bardzo się boją. Gdy tylko natrafiła się okazja dziewczyna ukradła dokumenty zagrażające skorumpowanym magom i znika gdzieś na zatłoczonych ulicach stolicy. Tam uciekając przed inkwizytorami zostaje uratowana przez tajemniczego chłopaka. On ukazuje jej zupełnie inny świat, ukryty głęboko pod miastem w podziemnych tunelach. Miejsce, którego oficjalnie nie ma, ludzi których nie powinni istnieć, wyrzutków społecznych i pozornych szubrawców. Dziką Gildię której celem jest zniszczenie pasożytniczej organizacji jaką stała się prawdziwa Gildia Magów. Jednak ani jedna, ani druga strona nie ma zamiaru poddać się bez walki.

Link do zewnętrznego obrazka

# Moce Magiczne - po za standardowymi mocami magicznymi takimi jak rzucanie zaklęć, tworzenie eliksirów i innych sztuk znanych magii każdy czarodziej posiada jedną zdolność wywodzącą się z pięciu sił wyższych czyli : Natura, Chaos, Śmierć i Życie, oraz Pozostałych do których zalicza się magię krwi, transmutację oraz jasnowidzenie.

# Gildii Magów - organizacja powołana przez przodków, funkcjonuje od ponad 600 lat. Oficjalnie ma służyć pomocą i dbać o dobro ludzi...z czasem jednak stało się inaczej.

# Dzika Gildia - organizacja postała około 20 lat temu, składa się z osób ściganych za "ciężkie przestępstwa" przez oficjalną Gildię. Chroni ludzi najbiedniejszych uciskanych przed bezwzględnych magów organizacji,

# Zapomniane Miasto* - Ukryte głęboko w podziemiach miasto starej cywilizacji o którym praktycznie nikt nie pamięta. Stało się centrum Dzikiej Gildii oraz ostoją dla uciśnionej społeczności.

# Teveren* - Potężne i wspaniale rozwinięte państwo magii, nauki, handlu oraz wszelkich usług. Mimo iż opiera się głównie na magii, naczelni wynalazcy oraz inżynierowie wspólnie z  magami robią wszystko by  ułatwić życie niemagicznych mieszkańców kraju.

Koniecznie przeczytaj



(* - klik)
Link do zewnętrznego obrazka


Link do zewnętrznego obrazka

1. Przestrzegamy ogólnego regulaminu forum i działu OG
2. Post minimum raz na tydzień - znikasz info mile widziane
3. Jestem mistrzem gry, zmieniam pogodę, bieg historii itd...
4. KP według wzoru, można dodać coś od siebie
5. Zgłoszenia przyjmuję na PW
6. Wszelkie spory rozwiązujemy na PW
7. Minimum 5 linijek tekstu, nie porzucamy wątku, odchodzisz proszę o info.
8. 48h na kartę postaci / nie możesz napisz zrozumiem.
9 Wygląd M&A, art itp.
10. Jam jest GM, a Madelleinee strażnikiem Terevenu ~ obie mamy prawo zmiany fabuły, pogody, upomnienia kogoś za naruszanie regulaminu itd.
11.Miłej zabawy


Link do zewnętrznego obrazka

Tu w zasadzie pozostawiam wolną rękę. Jeśli chcesz dołączyć i masz pomysł na rolę zapraszam na PW /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png

1.1 Dziewczyna ~ majkel325 jako Miriam Euralia Maja Leinster  Mag ognia.

2. Członkowie Dzikiej Gildii

2.1 - Przywódca Dzikiej Gildii ~ Ikuna jako Edan Ravelin Colville Mag krwi.

2.2 - Kasta żywiołów - Oliwkaa jako Aria Viveka Narnell Mag wiatru

2.3 - Medyk Dzikiej Gildii - Missia44 jako Louise Salomon
Mag posiadający Dar Archanioła

2.4 - Wykonawcy "zleceń" - Sszyszka jako Zeycan & Sadiye Magowie śmierci

2.5 - Dziewczyna od przesłuchań - rozali10 jako Veronique Cromwell Mag Chaosu

2.6 - Szpieg - DoniaClementina - jako Ferris de La Blanc Mag lodu


3. Członkowie Oficjalnej Gildii ( jeśli znajdą się chętni)

3.1 - Siostra 2.1. ~ Nieve jako Lavena Siofra Colville. Mag krwi.

3.2 - Kapłan II stopnia ~ Ikuna jako  Letus Xavier Varia Mag śmierci

3.3 - Kasta żywiołów ~ rozali10 jako   Clover Rousseau Mag wody

3.4 Łowca głów / Inkwizytor ~ DoniaClementina jako   Julius Fanbald   Mag chaosu

3.5 Asystent przewodniczącego kasty transmutacji - Madelleinee jako Kirua Murray Mag transmutacji

3.6 -Kasta iluzji ~Andrew jako Myra Cardwell  Mag iluzji

3.7 - Rozpieszczona córka przywódcy kasty - Lynn jako    Flaris


Link do zewnętrznego obrazka

II Godność II
II Moc II
( wybieramy jeden rodzaj mocy. Jeśli wybieramy Pozostałe również jedną.)
II Wiek II
II Data urodzenia II
II Orientacja II
II Aparycja II
( można wymienić w punktach)
II Chatakter II
II Ciekawostki II

* można dodać coś od siebie, ale prosiła bym, by nie odejmować nic z podstawy /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (25-09-2016 o 18h48)

Offline

#2 10-09-2016 o 02h16

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

https://zapodaj.net/images/d52e33f64c035.jpg
D u l c e    P e r i c u l u m
Link do zewnętrznego obrazka
https://zapodaj.net/images/d52e33f64c035.jpg

C H A R A C T E R     S O N G

Imiona | Lavena Siofra
Nazwisko | Colville

Płeć | Kobieta
Orientacja | Y.O.L.O.

Wiek | 20 lat
D. Urodzenia | 2 kwietnia

Gildia | Magów
Magia | Krwi

Wzrost | 168 cm
K. Oczu | Fiołkowe
K. Włosów | Czerwone
D. Włosów | Za ramiona
Z. Szczególne | Pieprzyk pod prawym okiem
Blizny | Wszędzie, na całym ciele
po nacięciach które robiła

Charakter |
Jaka ona jest? Niegdyś była ciekawą świata osóbką, która chciała
wszystko zwiedzić, poznać - inne krainy, lądy, niż te, które były jej
bliskie do tej pory. Jednak nigdy nie zrobiła by tego sama, tak? Nie
była typem samotnika - chciała wszystko dzielić z bratem. Tylko ta
bajka prysła wraz z przystąpieniem do Gildii.
Teraz można ją zdecydowanie opisać za pomocą innych słów, które
niekoniecznie spodobały by się pewnej osobie. Złamana, zniszczona
od wewnątrz przez własną rodzinę, jak i Gildie, do której należy. I z
której to odwagi odejść nie posiada, więc tłamsi w sobie tą chęć, udając
silną i niezależną kobietę. Z niemałymi zapędami sadystycznymi, tak
swoją drogą. W końcu magia zobowiązuje, czyż nie? Obnosi się z dumą
i nigdy nie okazuje nikomu szacunku, czego jak twierdzi nauczyła ją rodzina.
Co jest swoją drogą totalną bzdurą, nigdy nie zapamiętała nic z ich nauk.

Ciekawostki |
۞Gdy za długo używa mocy jej białka oczu zmieniają kolor na czerń.
Sama nie wie czemu akurat w taki sposób się to objawia skoro nie ma
nic związanego z krwią, jednak... Nie obchodzi jej to.۞
۞Jedyne powiązania jakie ma z Miriam to pytanie, które jej zadała
jeszcze w trakcie nauki - czy może namalować obraz jej krwią. Cóż,
było to raczej nietaktowne, ale czyż artysta nie widzi tylko sztuki
przed sobą?۞
۞Ma tendencję do noszenia skąpych strojów i biada tym, którzy wtedy
na nią patrzyli, a w pobliżu był jej brat...۞
۞Edan jest jedyną osobą, na której jej tak naprawdę zależało, i wciąż
zależy, na całym świecie. Nie muszę mówić, że gdy dowiedziała się,
że zaginął wpadła w szał? A metody, które Gildia zastosowała by ją
uspokoić tamtego dnia sprawiły, że jeszcze bardziej zamknęła się
w sobie.۞
۞Przez Varie od dawien dawna ma kompleksy na tle swoich włosów,
których nigdy nie umiała zapuścić. Może też dlatego czasem za nim gania
z nożyczkami... Plus to ona sprawiła, że włosy Kiruy nagle straciły na
długości. Zdarza się.۞

https://zapodaj.net/images/d52e33f64c035.jpg

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)

Ostatnio zmieniony przez Nieve (21-09-2016 o 11h26)

Offline

#3 10-09-2016 o 02h27

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
II Character song II

Godność | Edan Ravelin Colville

Płeć | Mężczyzna
Orientacja | Hetero

Wiek | 26 lat
D. Urodzenia | 12 sierpnia

Gildia | Dzika
Magia | Krwi

Wzrost | 188 cm
K. Oczu | Niebieskie
K. Włosów | Siwe z lekko niebieskim odcieniem
D. Włosów | Za uszy
Z. Szczególne I Znamię na łopatce
Blizny | Najwięcej znajduje się na dłoniach i ramionach, ale kilka znajdzie się też na nogach i torsie.

Charakter |
Jaki jest? Ciężko go opisać.  Jest zbyt pewny siebie i niezwykle uparty. Jeśli na czymś mu zależy nie odpuści jeśli tego nie dostanie. Dla obcych jest chłodny i szorstki, dla bliskich to zupełnie inna osoba. Ciepły, przyjazny i odpowiedzialny facet, który zrobi wszystko by jego bliskim nie stało się nic złego. Jednak by stać się bliską mu osobą trzeba ciężko pracować, nie zaufa ci od razu. Jest niczym drapieżnik obserwujący ofiarę i czekający na jeden niewłaściwy ruch. Zawiedziesz - stracisz na zawsze szansę na zaufanie. Bywa niezwykle gwałtowny i porywczy, ale stara się nad tym panować. Czasem jego nastrój może zmienić się w jednej chwili - z wesołego i pogodnego na zimny i cyniczny.

Ciekawostki |
℣ Może to dziwne, ale jako mag krwi boi się jej widoku.
℣ Oficjalnie uchodzi za zaginionego. Jednak Gildia Magów ściga go nieoficjalnie za zdradę.
℣ Dawniej jak siostra posiadał czerwone włosy, jednak w Gildii Magów wydarzył się pewien "wypadek" który sprawił, że jego włosy stały się siwe, a on sam postanowił z niej uciec.
℣ Nienawidzi swojej rodziny po za jednym wyjątkiem - jego młodszą siostrą.

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
https://c1.staticflickr.com/5/4116/4873968323_706ca7ce3f.jpg

Chracter song

Godność | Letus Xavier Varia

Płeć | Mężczyzna
Orientacja | Hetero

Wiek | 25 lat
D. Urodzenia | 29 luty

Gildia | Magów
Magia | Śmierci (Charon)

Wzrost | 190 cm
K. Oczu | Jasno-szare.
K. Włosów | Biel
D. Włosów | Do połowy ud
Z. Szczególne I Nieskazitelnie blada skóra
Blizny | Brak.

Charakter |
Milczący, chłodny, opanowany. Odzywa się tylko kiedy trzeba. Letusa ciężko jest wyprowadzić z równowagi, jednocześnie sprawia wrażenie jak by mało co było w stanie go zainteresować. Wielu twierdzi, że jego uczucia zmarły razem z narzeczoną. Prawda jest nieco inna, on nigdy nie kochał tej dziewczyny. Nie czuł żadnych pozytywnych uczuć do ludzi dzięki wychowaniu swojego ojca. Nie dotyczyło to Edana i jego małej siostry, którą Let opiekuje się ( oczywiście w miarę swoich możliwości) tak jak by była jego własną siostrą.

Ciekawostki |
# Dawny przyjaciel Edana i Kirua ( jeszcze z czasów pierwszego roku Akademii)
# Przyjaciele...zaraz, chwila! Miał tylko dwóch przyjaciół jednego, który zaginął, zaś drugi żyje ma się dobrze i chyba to jedna z niewielu osób która wie jak dogadać się z małomównym Varią.
# Miał kiedyś narzeczoną, był to związek, którego wymagały ich rodziny. Nie czuł do tej dziewczyny kompletnie nic...jak zresztą do większości osób. Pewnego dnia wyruszyła na misję, z której nie wróciła...On wiedział, że nie wróci, czuł nadchodzącą nieuniknioną śmierć. Wtedy zorientował się, że nie jest zwykłym nekromantą.
# Może to dziwne, ale ma jedną słabość - mianowicie sorbet z czarnej porzeczki.
# Wychowywał go ojciec, który nie pozwalał innym wtrącać się w wychowanie syna, matka zmarła podczas porodu. Jedyną przyjazną mu osobą była babka Cecylia, która jednak rzadko odwiedzała zięcia i wnuka.
# Uważa, że ojciec obwinia go za śmierć matki, przez co jednocześnie nienawidzi.
# Jest bardzo podobny do matki, odziedziczył po niej nawet moce.
# Jego największym, skarbem są listy, które matka pisała do niego będąc w ciąży. Ostatni z nich napisała dzień przed swoją śmiercią, dniem który jest również jego datą narodzin. Zwykle trzyma je dobrze ukryte w pokoju i czyta gdy ma pewność, że nikt mu nie przeszkodzi.
#  Ma piękny głos, potrafi śpiewać, ale się do tego nie przyzna. Ma traumę gdyż ojciec uwielbiał popisywać się uzdolnionym muzycznie synem przed snobistyczną rodziną na przyjęciach. Wyobraźcie sobie przerażonego kilkulatka, który stresuje się by zaśpiewać wystarczająco czystko dany utwór, bo jeśli tego nie zrobi ojciec zada mu dość bolesną i pamiętliwą karę.
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (21-09-2016 o 18h27)

Offline

#4 10-09-2016 o 12h33

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365


Link do zewnętrznego obrazkaLink do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Nastrojowa muzyczka


Godność~ Miriam Euralia Maja Leinster
Data Urodzenia~ 28 sierpień
Wiek~ 19 lat
Płeć~ Kobieta
Orientacja~ Bi
Magia~ Ognia

Kolor Oczu~ Żółto- pomarańczowy
Kolor Włosów~ Brązowy z tęczowymi pasmami od wewnętrznej strony blisko uszu.
Znaki Szczególne~ Kolorowe stygmaty przypominające cyfrowy zapis.

Charakter
~ Nasza młoda osóbka jest dosyć nieprzewidywalna oraz wybuchowa. Jest to bardzo powiązane z jej umiejętnością, która od zawsze była traktowana przez młodą Miriam jako przekleństwo. Nigdy nie umiała panować nad mocną, która mogła przysporzyć dużo problemów. Wystarczył jeden wybuch gniewu, aby cały gmach szkolny się zapalił. Już jako większa dziewczynka starała się nie dopuszczać do siebie niektórych emocji. Uznała, że tak jest bezpieczniej. Jednak no nie zawsze jej to wychodziło. Zależy jej na innych ludziach, dlatego tak bardzo zależy jej na ujawnieniu sekretów gildii. Lubi się śmiać, żartować, ale boi się trochę to robić ze względu na wybuchowy dar. Nie omieszka rzucić jakąś kąśliwą uwagą, gdy trzeba. Pewna swego, zawsze dopnie wyznaczonego celu.



Ciekawostki
~ Przed złamaniem pieczęci, nie miała żadnych znaków na ciele. W trakcie używania swojej mocy/zdolności tylko jej tęczówki emanowały na jeszcze jaśniejsze kolory. Teraz w trakcie używania jakichkolwiek zaklęć wszystkie znaki nabierają mocniejszych kolorów i emanują delikatnym światłem.~
~ Nadal ciężko jej panować nad swoją zdolnością. Tylko dzięki lekom i zaklęciom swojego opiekuna udawało jej się nie spalić całego pokoju. ~
~ Podczas swojego pobytu w gildii, los zrządził, że zakochała się w swoim opiekunie. Od początku była nim zafascynowana. Nikt wcześniej tak jak on nie umiał uspokoić jej oraz jej mocy. Imponował młodej Miriam. Jak się okazało on również żywił do niej silniejsze uczucia. Obydwojgu na sobie nawzajem zależało, dzięki czemu dziewczyna bardzo szybko się rozwijała. Mężczyzna jej ufał i nie miał przed nią większych sekretów. Tym bardziej kobieta zaczęła się martwić, gdy chłopak zaczął znikać wraz z innymi nauczycielami. I w sumie mogłoby się wydawać, że niepotrzebnie, ale zazwyczaj wracali przybici, załamani, nie wyglądali tak jak powinni wolontariusze z ośrodka dla osób starszych. Dlatego też jednego wieczora, po dosyć długiej kłótni, gdy mężczyzna już zasnął, zaczęła przeszukiwać jego rzeczy w poszukiwaniu wskazówki co robi znikając nieraz na całe noce. Odnalazła jego identyfikator oraz przepustkę do sejfu w którym odnalazła coś co zmieniło jej życie. Dokumenty zapisane na dziwnym dysku, kiedy chciała je odczytać, przypadkiem złamała pieczęć. Okazało się, że Gildia działa na szkodę ludzi oraz pragnie stworzyć coś co istnieć nie powinno...coś co zachwieje całym znanym porządkiem. Wtedy jednak dziewczyna orientuje się, że w dysk zapieczętowany był magią, a gdy pieczęć została zniszczona wszelkie dane zostały przeniesione do jej ciała. Posiadła wiedzę i informacje o haniebnych czynach gildii, liście ofiar oraz coś jeszcze... Wtedy  zrozumiała, że w Gildii nie jest bezpieczna i musi uciekać.~

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (12-09-2016 o 18h44)


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#5 11-09-2016 o 23h06

Miss'Żółtodziób
Missia44
Umieranie jest łatwe, to życie jest trudne.
Miejsce: Zebrorożcolandia
Wiadomości: 13

Link do zewnętrznego obrazka
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/94/e0/ec/94e0ec0e824fff9472b325912faf4b44.jpg
Link do zewnętrznego obrazka
..::c h a r a c t e r s o n g::..

Louise Salomon

płeć Kobieta
orientacja Heteroseksualna

wiek 23 lata
d. urodzenia 21 marca

przynależność Dzika Gildia
moc Dar Archanioła

wzrost 163,5 cm
oczy Jasno niebieskie
włosy Blond
d. włosów Do pasa
z. szczególne Duże oczy, kolczyki w lewym uchu
blizny Jedna blizna na prawej dłoni i nadgarstku, po pożarze

charakter
Louise to wiecznie uśmiechnięta dziewuszka, która lubi pomagać wszystkim wokoło. Nikt jeszcze nigdy nie widział łez w jej oczach. Jest niezdarna i łatwowierna, ale nie głupia. Kompletnie nie potrafi walczyć. Kiedyś trenowała, ale więcej jej to robiło krzywdy niż pożytku. Jest także niesamowicie uparta, często ciężko jej wyjaśnić, iż nie ma racji.

ciekawostki
..::Nie znosi swojego pełnego imienia, woli, gdy mówi się na nią Lou::..
..::Wychowali ją dziadkowie::..
..::Rodzice ją porzucili::..
..::Nikt na powierzchni Teveren nie wie o jej darze, prócz Gildii Magów::..
..::Wyżej wymieniona gildia myśli, że Lou nie żyje::..
..::Zakrywa swoją bliznę nosząc rękawicę bez palców, jednak podczas używania mocniejszych czarów musi ją zdejmować::..


Ostatnio zmieniony przez Missia44 (13-09-2016 o 22h15)

Offline

#6 12-09-2016 o 21h05

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

//photo.missfashion.pl/pl/1/85/gd/67725.jpg

~~Wszystko czego dotykam jest przeklęte. Nikt nie może pić z mojego dzbana. ~~

| Godność | Zeycan & Sadiye
| Moc | Zabieranie dusz , uśmiercanie
| Wiek | 24 lata

~~Na mój widok najwięksi zbóje spluwają, dzieci uciekają, a matki drżą z przerażenia.~~

| Data urodzenia | W zimną noc 21 stycznia
| Orientacja | Oboje wolą płeć przeciwną

~~Nigdy się nie waham, nie zważam na ludzkie łzy, wiem że każdy ma swoje zadanie. Ja niczym anioł śmierci odbieram życie.~~

| Aparycja | Jak na bliźniaków jednojajowych przystało są prawie jak dwie krople wody. Oczy ich mają odcień szarości, który gdy używają swoich mocy przybiera jasny odcień fioletu. Włosy tej dwojki są ciemne przy końcach zdają się przechodzić w burgund. Skórę również mają w wręcz identycznym bladym odcieniu. Usta mają niewielkie lecz pełne o bladoróżowym kolorze. Dłonie mają długie palce, którymi często oboje strzykają. Jest natomiast coś co ich różni-wzrost. Zeycan jest wyższy i ma 185 cm wzrostu, a przynajmniej miał tyle gdy ostatnio się mierzył jeszcze gdy żył w Teveren. Sadiye jest nieco niższa bo ma koło 170 cm. Również Sadiye ma o wiele dłuższe włosy od swojego brata.

| Charakter |
Jeszcze gdy oboje żyli w Taveren byli uznawani za innych. Nie do końca podobało się innym to jaką magią władali i uważali ich za niebezpiecznych. Opinię to utwierdzało to jacy się pokazywali. Zawsze wychodzili razem, nigdy osobno, mówili dziwnych szykiem kończąc wzajemnie swoje zdania. Wręcz byli niczym jeden organizm i to dodawało psychopatycznej opinii tej dwójki. Są bardzo pewni siebie i tego co mówią, jednak już rzadko zdarza im się kończyć wzajemne myśli. Zeycan uchodzi za tego bardziej opanowanego, bo Sadiye częściej wybucha i wtedy potrafi grozić śmiercią i to wcale nie tą we śnie.

~~Nie wiem kto, kiedy i jaki grzech popełnił, kiedy nadchodzi rozkaz i wyruszam do swojej ofiary,
modlę się o jedno - Boże spraw, aby ten człowiek był winny.~~

| Ciekawostki|
~W ich poprzednim ''życiu'' na powierzchni robili za płatnych zabójców i to naprawdę dobrze płatnych. Jednak ktoś z Oficjalnej Gildii się dowiedział i dwójka postanowiła opuścić tamto miejsce.~
~Gdy sprawa z odkryciem ich tajnego zajęcia wyszła wśród ludzi ich już dawno tam nie było, a Oficjalna Gildia podała, że zastano ich martwych w własnym domu~
~Moce tej dwójki są wręcz nieodłączne. Sadiye zabija ciało, jednak to Zeycan przenosi ich dusze do świata zmarłych.~
~Raz jedyny Sadiye działała na własną rękę i zabiła mężczyznę, który mocno zalazł jej za skórę, chociaż do dziś się nie przyznaje co jej zrobił. Jego dusza została w świecie ludzi i nieraz nadal dręczy dziewczynę~
~

~~Zabiłem już setki ludzi, wielu z nich zarzuciłem sznur na szyję, widziałem pełne błagania oczy. ~~


Ostatnio zmieniony przez Sszyszka (14-09-2016 o 21h54)


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#7 13-09-2016 o 02h28

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458



C H A R A C T E R   S O N G

//photo.missfashion.pl/pl/1/85/moy/67895.jpg

K i r u a   M u r r a y

Płeć | Mężczyzna
Orientacja | Heteroseksualna

Wiek | 25 lat
Data Urodzenia | 10 lipca
Gildia | Magów

Wzrost | 186 cm
Kolor Oczu | Błękit
Kolor Włosów | Białe
Znaki Szczególne | Szpiczaste uszy -
pamiątka po jednej z mocno zakrapianych imprez
z Edanem i Letusem.
Zazwyczaj skrywane są pod wiecznie rozczochraną czupryną.


C h a r a k t e r

| Pewny siebie |
| Bywa złośliwy |
| Być może arogancki |
| Miły dla przyjaciół |
| Pomocny dla przyjaciół |
| Ostrożny |
| Udaje, że jest zabawny |

C i e k a w o s t k i

| Lubi denerwować swoją szefową |
| Ogółem lubi drażnić się z ludźmi |
| Jego magia jest swojego rodzaju ewenementem |
| Swoją umiejętność odkrył przypadkowo, kiedy nagle jego aura zmieniła barwę |
| Dalej pracuje nad opanowaniem i udoskonaleniem swojej mocy |
| Wiele zasługuje rodzinie Colville.
Jest w stanie całkowcie poświęcić swoje życie dla jej członków. |
| Jeszcze jakoś do roku temu zapuszczał włosy. Jednak pewnego ranka obudził się z czupryną o połowę krótszą. Oczywiście winnej daleko szukać nie było... |
| Traktuje Lavenę jak swoją własną siostrę... chyba |

H i s t o r i a

Kirua nie urodził się w bogatej czy szanowanej rodzinie. Ojca nigdy nie znał,
chociaż wie, że żyje. Gdzieś. W innym domu, mieście czy państwie.
Zostawił chłopca wraz z matką,
a chłopak nigdy nie miał serca dopytywać się o rodzica.
Tak właściwie to nic nie wie o swoim pochodzeniu.
Pierwsze lata dzieciństwa nie upłynęły mu w najmilszej atmosferze.
Życie jako członek najniższych z klas społecznych wiąże się z
nieprzyjemnościami zarówno od rówieśników jak i dorosłych.
Matka Kiruy zaczęła wtedy pracować jako służąca dla rodu Colville.
Nie mając co z nim zrobić, zabierała syna ze sobą.
Wtedy też Kirua spotkał swojego pierwszego przyjaciela - Edana.
W czasach Akademii do ich niezwyciężonego szatańskiego dua,
przyłączył się istny diabeł wcielony - Letus.
"Dziecko szatana zapakowane w aurę spokoju."
Z początku Kirua bardzo nie lubił nowego kompana,
jego obecność sprawiała, że czuł, jakby tracił Edana.
Mimo przeszkód zdołali sie zaprzyjaźnić i stworzyć w trójkę niezapomianą
"legendę akademii".
Kirua był jedyną z nieawielu osób które nienawidziły narzeczonej Letusa
(z wzajemnością).

M a g i a

Transmutacja magii samej w sobie. Może ona działać
w dowolny sposób i w ciągu dalszym być rozwijana.
Skuteczność transmutacji zależy od warunków oraz ograniczeń,
jakie są nałożone na daną umiejętność.
Dar magiczny u Kiruy pierworodnie objawiał się jako
półprzeźroczysta siła otaczająca jego postać. Z czasem okazało się,
że może on nadawać jej barwę,
z którą też same właściwości magii ulegają zmianie.
Kirua nie może używać kilku "kolorów" jednocześnie.
Dodatkowo, każda umiejętność kosztuje go mniejszą lub większą ilość energii.
Na chwilę obecną rozróżnia 6 zaklęć.


B Ł Ę K I T

•umiejętność•               | zwiększa prędkość i zwinność |

•warunek•                     | brak warunku |

•ograniczenie•               | może osiągnąć maksymalną prędkość
                                     do 40 km/h
                                     może najwyżej trzykrotnie podnieść swoją zwinność
                                     (0•3=0, więc musi trenować) |


P O M A R A Ń C Z

•umiejętność•               | zwiększa siłę |

•warunek•                    | brak warunku |

•ograniczenie•              | może najwyżej dwukrotnie podnieść swoją siłę |


Z I E L E Ń

•umiejętność•               | kojące działanie na stan psychiczny,
                                    oczyszcza myśli,
                                    wspomaga logiczne myślenie |

•warunek•                    | brak warunku |

•ograniczenie•              | bardzo słabo działa na samego Kiruę,
                                    jednak zdecydowanie dobre
                                    wyniki uzyskuje na innych ludziach |


F I O L E T

•umiejętność•               | cel staje się podatny na sugestie.
                                    Zrobi wszystko.
                                    Ograniczenie do 20 metrów
                                    przestaje mieć znaczenie jeśli użytkownik
                                    postanowi nadać działanie celowi.
                                    Powodzenie tej wersji umiejętności zależy od
                                    siły danej sugestii, stanu psychicznego Kiruii
                                    oraz samego obiektu. |

•warunek•                    | Kirua bez przerwy musi obserwować cel |

•ograniczenie•              | Kirua musi znajdować się w promieniu do
                                     20 metrów od celu. Nie można zmusić obiektu
                                     do morderstwa lub popełnienia samobójstwa.
                                     Grozi to utratą fioletowej umiejętności. |


C Z E R Ń

•umiejętność•               | kontrolowany przez Kiruę wybuch |

•warunek•                    | zranienie przeciwnika i umieszczenie w ranie kulki magii
                                    (stały kontakt magii z krwią.) |

•ograniczenie•              | wybuch sięga tylko osoby dotkniętej zaklęciem.
                                    magia z rany ulatnia się bez po czterech minutach,
                                    wcześniej nie ma możliwości jej usunięcia. |


C Z E R W I E Ń

•umiejętność•               | zdejmuje ograniczenie niemożliwości
                                    używania kilku kolorów jednocześnie |

•warunek•                    | zranienie siebie, utrata krwi +
                                    sytuacja zagrażająca utracieżycia |

•ograniczenie•              | po dwóch minutach od ustąpenia krwawienia,
                                    możliwość korzystania z umiejętności się kończy.
                                    Można jej użyć ponownie po godzinie. |


//photo.missfashion.pl/pl/1/85/moy/67892.jpg

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (30-09-2016 o 01h29)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#8 13-09-2016 o 22h58

Miss'wtajemniczona
rozali10
ヾ(o◕ω ◕)ノ
Miejsce: Neverland
Wiadomości: 2 050

Link do zewnętrznego obrazka

|Godność|Veronique Cromwell


|Płeć|Kobieta


|Orientacja|Hetero


|Wiek|23 lata


|Data narodzin|3 kwietnia


|Magia|Zdolności parapsychiczne


|Gildia|Dzika


|Kolor włosów|Białe z różowymi pasemkami
|Kolor oczu|Fioletowe
|Długość włosów|Za ramiona
|Wzrost|166 cm
|Znaki szczególne|opaska na oku
|Blizny|szrama na klatce piersiowej, nacięcia na brzuchu i nogach.


|Charakter|Kiedyś była cichą i nieśmiałą dziewczynką, lecz życie nauczyło ją, że przetrwają tylko najsilniejsi. Potrafi szybko wywnioskować jakiego zachowania ludzie od niej chcą, przez co nikt nie wie jaka jest naprawdę. Ona sama nie wie kim naprawdę jest.


|Ciekawostki|~Jej matka wysłała ją, jako służącą do jednego z bogatych rodów, lecz dziewczyna uciekła mając dość życia ułożonego przez matkę.
~Gdy jej brat dowiedział się o planie ucieczki, połączył ich dusze poprzez rytuał. Niestety nie mógł uciec wraz z nią, gdyż nie chciał zostawić ukochanej z dziećmi.
~Zakrywa oko, gdyż jest to jedyny sposób, by panowała nad swoją mocą.
~Prowadzi przesłuchania w gildii.
~Rodzice nienawidzili jej, ponieważ nie zgodziła się na ślub z mężczyzną, który mógł zapewnić im miejsce wśród szanowanych i rozpoznawanych rodzin.
~Nienawidzi swojego ciała, ze względu na blizny.
~Potrafi kontaktować się z bratem za pomocą telepatii.





https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/2e/41/e2/2e41e276e9c2f0a60fc3908b407c5c8a.jpg

|Godność|Clover Rousseau


|Płeć|Mężczyzna


|Orientacja|Bi


|Wiek|19


|Data narodzin|21 czerwca


|Magia|Wody


|Gildia|Magów


|Kolor włosów|Czarne z niebieskimi pasemkami
|Kolor oczu|Błękitne
|Długość włosów|Za uszy
|Wzrost|170 cm
|Blizny|Z tyłu szyi


|Charakter|Jest to ciekawski i samotny chłopak. Tak jak wszyscy, posiada tajemnice. Pomimo swojej płci jest bardzo wrażliwy, lecz nie wstydzi się tego, wręcz przeciwnie, uważa to za zaletę.


|Ciekawostki|~Urodził się w dniu Słowiańskiego święta, znanego jako Noc Kupały.
~W młodości mieszkał w małej wiosce, lecz musiał z niej uciekać, gdyż została ona zaatakowana.
~Gdy był młody zachorował na dziwną chorobę, która zaburzyła przebieg many w jego ciele. Rodzice w obawie, że może mu to zaszkodzić gdy osiągnie wiek magicznego przebudzenia nałożyli na niego pieczęć, wyglądającą niczym zwykła blizna na szyi. W dniu 20 urodzin pieczęć ta ma zniknąć, bowiem według zapewnień medyka, choroba ma już nie działać, a jego moc będzie kompletna.
~Jego rodzice zginęli w czasie ataku.
~Wychowywał się w lesie, przez co często ciężko jest się z nim dogadać.
~Potrafi oddychać pod wodą.
~Jest świadomy wszystkiego co dzieje się w Gildii, lecz to ignoruje, bo boi się prawdy.

Ostatnio zmieniony przez rozali10 (24-09-2016 o 19h35)


☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Offline

#9 14-09-2016 o 18h05

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://myanimelist.net/images/characters/6/151131.jpg

~ Godność ~ Ferris de La Blanc
~ Moc ~ Magia lodu
~ Gildia ~ Dzika
~ Wiek ~ 23
~ Data urodzenia ~
~ Orientacja ~
~ Aparycja ~
~ Charakter ~
~ Ciekawostki ~

Link do zewnętrznego obrazka


//photo.missfashion.pl/pl/1/85/moy/67752.jpg

| Godność  | Julius Fanbald
| Moc | Chaos - Zniszczenie
| Wiek | 25
| Gildia | Magów
| Data urodzenia |
| Orientacja |
| Aparycja |
| Charakter |
| Ciekawostki |

//photo.missfashion.pl/pl/1/85/moy/67751.jpg

Ostatnio zmieniony przez DoniaClementina (25-09-2016 o 13h42)

Offline

#10 14-09-2016 o 19h48

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797


Link do zewnętrznego obrazka

Godność
Aria Viveka Narnell

Moc 
Magia natury, a dokładniej magia wiatru. Czy trzeba coś tłumaczyć? Dziewczyna po prostu panuje nad wiatrem. Te osoby uznawane są za spokojne z natury, jednakże gdy czują wiatr we włosach potrafią się rozerwać i bawić, jednakże nie tak jak magowie ognia czy coś. Po prostu mimo tej spokojnej natury, potrafią sie śmiać i biegać, czy żartować. No nie bierzmy jej za człowieka, który siedzi i medytuje. Jednakże, moi drodzy to nie wszystko, tak jest coś jeszcze.
Miewa jeszcze wizje. Jednakże jest to rzadkie i bardzo wyczerpujące. Po każdym jasnowidzeniu, opada z sił, do tego stopnia, że nie ma siły sie ruszyć, marzy jedynie o spaniu i odpoczynku. Gdy takowa wizja się zbliża jej ciało traci pigment. Nie, wytłumaczmy to inaczej. Jej włosy, oczy, skóra, wszystko co ma w sobie pigment staje się białe, niemal jak albinos! Gdy ktoś z daleka widzi, że jej włosy robią sie białe, niemal natychmiast powinien przybiec. Tylko pamiętaj człowiecze! To że ona w czasie wizji stoi, nie znaczy że będzie to robiła wiecznie, w czasie wizji jej odruchy nie są kontrolowane! Może kucnąć i rysować w piasku, mówić, chodzić a nawet pisać nie swoim pismem, ona będzie pamiętać co robiła, ale nie będzie tego kontrolować.

Gildia
Dzika

  Wiek
22lata

  Data urodzenia
8 czerwca

Orientacja 
Heteroseksualna

  Kolor włosów
Granat/Białe

Kolor oczu 
Ciemne zielone *na takie mi wyglądają*/Białe

  Wzrost
173cm

Znaki szczególne 
Wiecznie nieuczesane włosy, blizny na ciele

Charakter 
Aria jest jak wiatr nad którym włada. Jest zmienna. W jednej chwili jest oazą spokoju by w następnej chwili biegać i bawić się jak małe dziecko. Wszystko oczywiście zależy od wielu czynników, jednakże stara się w miare zachować równowagę między spokojem a szaleństwem.

Ciekawostki 
-Kiedy miała pierwszą wizję, jej rodzina bardzo się przestraszyła i bali się że umiera czy coś.
-Gildia Magów z powierzchni chciała ją dla siebie, bo mimo iż rzadkie to jej wizje są dość dokładne, jednakże ona im odmawiała i odmawiała. A gdy już się zgodziła dla świętego spokoju, zamknęli ją w pokoju z barierą, mówiąc iż to dla jej bezpieczeństwa. Po jej ucieczce, rozpowszechnili plotkę, że umarła podczas jednej z wizji, ponieważ te wyniszczyły jej organizm.
-Trochę martwi się o rodziców co żyją na powierzchni, bo nie wie co z nimi od zniknięcia i zejścia do Dzikiej Gildii nie ma o nich żadnych wieści, więc podejrzewa iż nie żyją.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (17-09-2016 o 16h02)

Offline

#11 19-09-2016 o 21h48

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)



Edan Ravelin Colville

Noc powoli dawała o sobie znać chylącym się ku zachodowi słońcem, mimo to Verion - jedna z dzielnic Teverenu nigdy nie zasypiała, w sumie dopiero w nocy ukazywała się w pełnej krasie. Królestwo hazardu, nocnych wypadów, dzielnica uciech i wszelkiego hedonizmu rozbrzmiewała muzyką, śmiechem odgłosem burd z najlepszych klubów nocnych. Jednak mało kto zapuszczał się na obrzeża tej dzielnicy. Ciemna Strefa jak mawiano, towarzystwo bandytów, dam do towarzystwa lub uzależnionych od różnego rodzaju specyfików osób. W tą właśnie stronę zmierzał chłopak ubrany w czarną bluzę, granatowe spodnie oraz czarne wojskowe buty w starym stylu. Jego krok był pewny, wzrok, skryty pod kapturem również.  Starał się nie przyciągać niczyjej uwagi, mimo to kilka osób z półświatka posłało mu spojrzenia, a natrafiając na jego błękitne oczy zaraz opuszczali swoje. Barczysty mężczyzna kierował swe kroki do starego opuszczonego wieżowca, który oficjalnie już od kilku lat przeznaczony był do rozbiórki. Gdy tylko do niego wszedł zapach kurzu i grzyba uderzył jego nozdrza. Mimo to nie skrzywił się, dokładnie wiedział czego się spodziewać. Wspiął się na windę magnetyczną, która praktycznie od razu poleciała kilka pięter w górę dając młodemu czarodziejowi możliwość podziwiania miasta z najwyższego piętra starego magazynu. Z zachodniej części miasta miał doskonałą możliwość obserwacji budynków Gildii. Wyciągnął więc lornetkę wspomaganą zaklęciem i odliczył odpowiednią ilość pięter. W oknie mieszkania które obserwował paliło się światło, a on poczuł kłucie w sercu i ścisk w żołądku. Mimo, iż było to zbyt daleko by mógł chociaż zobaczyć zarys jakiejkolwiek postaci w tym mieszkaniu wiedział, że jego siostra musi być w budynku. Chyba, że posłali ją do jakiegoś niebezpiecznego miejsca, albo niech moc straci wysłali ją do posiadłości rodzinnej...Kark strzelił mu jakoś samoistnie, nastawiając kręgi na właściwie położenie. Po chwili takiej obserwacji stwierdził, że to nie ma sensu. Robił tak od kilku lat, od czasu gdy opuścił Gildię. Chciał skontaktować się z Lav, ale przysporzyło by to jej więcej kłopotów niż szczęścia. Od kilku miesięcy planował więc jej porwanie, tylko, że był to plan knuty wyłącznie w jego głowie. Czasem miał wrażenie, że przypadkiem spojrzał w oko Veronique i stad ten pomysł, wyrwania tak delikatnej istoty jak jego siostra ze świata w którym opływała w luksusy do świata jakim była Dzika Gildia graniczyło z szaleństwem. Colville powoli zaczął zbierać się z miejsca, ale przystanął jeszcze przez chwilę na wielkim balkonie ciesząc się świeżym powietrzem, którego w ich mieście było tak mało. Szybko wsunął lornetkę do kieszeni i za pomocą windy szybko znalazł się na parterze budynku. Czarną Strefę i  Verion minął praktycznie bez zatrzymania się. Dopiero gdy mijał lepsze dzielnice zatrzymywał się by nie spotkać kogoś z Gildii, albo wieczornych patroli. Parę razy musiał zmienić trasę i gwałtownie zawracać bowiem z daleka widział odznaki magów. Kiedy dotarł do dzielnicy slumsów zauważył paru inkwizytorów szukających kogoś, zapewne dziecka, które nie stawiło się na testy magiczne. Jednak parę kroków dalej zauważył ukrywającą się postać. Chciał olać tą sprawę, ale drobna postać omal nie wychyliła się wprost w łapy jednego z tych, jak to określał sprawę "śmieci". Podkradł się do niej i zasłonił jej usta dłonią.
~ Nie radzę. Jeden pisk i zostawię cię na ich pastwę. - szepnął jej do ucha i pociągnął ją gwałtownie do tyłu. Zerwał z niej płaszcz Gildii zarzucając go na siebie. Skrył się z dziewczyną z zaułku uważnie nasłuchując czy ktoś się do nich nie zbliża. Nagle pociągnął ją w stronę jednego z opuszczonych domów. Szybko otworzył ukrytą klapę w podłodze, zupełnie jak by robił to setki razy. Dał znać dziewczynie by weszła szybko po drewnianych schodach do małej piwniczki. Sam zrobił to zaraz po niej i cicho zamknął klapę. Znów zasłonił dziewczynie usta dłonią. Do pokoju wbiegł jeden z ludzi krzycząc.
~ Widziałem kogoś! - wezwał kompana.
Błękitnooki nakazał dziewczynie gestem zostać na miejscu i milczeć( nawet gdyby chciała uciec nie wiedziała by jak bowiem to miejsce było zaklęte przez członków Dzikiej Gildii. Sam za to wbiegł w mały tunel i zaraz po tym dał zauważyć się naprzeciw budynku w piwnicy którego skrywała się ścigana dziewczyna. Noc już górowała nad miastem, dlatego dużo łatwiej było oszukać zmysły inkwizytorów. Wbiegł do innego domku z którego  po kilku minutach mężczyźni wyszli już tylko z płaszczem Gildyjnym. Jeden z nich zaklął siarczyście. Kiedy opuścili slumsy w tej części miasta, chłopak wyszedł ze swojej kryjówki i poszedł do piwniczki w której skrył prawdopodobną uciekinierkę. Podszedł do dziewczyny siedzącej na ubitej ziemi. Wyjął różdżkę z pokrowca który przymocowany miał do przedramienia. Wtedy też zdjął kaptur i ukazał swoją twarz, na tyle na ile pozwalała mu noc.
~ A więc kim jesteś i jaką winę popełniłaś? - w razie ataku różdżkę miał w pogotowiu, nie miał przecież pewności, że jest to jakiś podstęp.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (19-09-2016 o 22h03)

Offline

#12 20-09-2016 o 05h03

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

UWAGA
Moja postać miała update niektórych realacji, imienia oraz wyglądu,
więc w razie czego się nie zdziwcie :)

// Ikku, dałam tutaj to co czym rozmawiałyśmy + w razie w to pisz, a zedytuję :v
Sorki też za wszelkie możliwe błędy, oficjalnie każde słowo mam podkreślane na czerwono bo mam chrome po ang (dla wygody) więc troi mi się w oczach, worda nie mam itd itp xD //



K i r u a   M u r r a y

      - Nie jestem zła.
     - Znamy się zbyt długo, bym w to uwierzył, Em.
     Postać z hologramu posłała mu spojrzenie spod działu "miażdżące na miejscu, najlepiej stutonowym głazem". I chociaż, w miarę młoda, dziewczyna nie stała "fizycznie" przed nim, ani trochę nie przekszadzało to możliwości wystrasznia się jej. Kirua mógł przysiądz, że jeśli dostawałby monetę za każdym razem, kiedy kobieta mówiła do niego tym tonem, lub posyłała typu: "mogłabym-cię-teraz-zabić" spojrzenia, już wieki temu mieszkałby w najlepszej willi w mieście. A może i w kraju.
     O! Udało mu się znowu obudzić w niej ten uroczy tik nerwowy. Ledwo widoczne drganie prawej powieki. Uśmiech jakoś sam zaczął błąkać się po jego wargach.
     - Oj daj spokój. Wszystko będzie gotowe na tip-top - odparł, machając przy tym palcem wskazującym w prawo i lewo. - Znasz mnie.
      Emirr przemilczała to zachowanie, wyglądając jednocześnie na znudzoną i zmęczoną. Zdecydowanie zbyt zmęczoną jak na swój wiek. Usta ściśnięte w cienką linię, wzrok zamglony, mocno widoczne oznaki nieprzespanych nocy wokół oczu. Jakkolwiek Kirua lubił denerwować swoją szefową, nigdy nie przepadał za tym widokiem.
     - Hej, Em?
     - Hm?
    - Wiesz, wystarczy, że powiesz słowo, a spróbuję cię trochę bardziej odciążyć. - Chociażby zawsze zwlekał do ostatniej chwilii, lubił wynajdować różnego rodzaju dziury w umowach i wymówki, chłopak zawsze dotrzymywał terminów i robił swoją pracę sumiennie. - Możesz na mnie liczyć - dodał poważnie.
     Mimo lekkich zakłóceń przekazu, Kirua zdołał zauważyć lekki zarys uśmiechu na twarzy blondynki.
    - Jasne. Jak będę miała coś do oddania to przekażę. - Zamilkła na chwilę, aby zaraz potem wrócić do pierwotnego toru rozmowy. - Ale jeśli naprawdę nie zobaczę tych dokumentów jutro u siebie, przysięgam, że spotka cię jakiś "wypadek".
     Chłopak machnął ręką na jej słowa.
     - Tak, tak. Trochę zaufania, nie znamy się od wczoraj! - odpowiedział niemal w teatralny sposób.
     - Właśnie w tym problem... - Emirr zaczęła porządkować swoje notatki, kiedy ktoś wszedł do jej biura. - Och.. tak, chwila. Kirua, widzę cię jutro u siebie punkt szósta. Ani minuty spóźnienia! - zwęziła oczy, zwracając się twarzą do białowłosego mężczyzny.
     - Mmmm, lepiej juź idź, panienko Kllins, ktoś na panią czeka - odparł, poszerzając swój uśmiech w złośliwy sposób, po czym nie czekając na odpowiedź, rozłączył video.
      Kirua odetchnął głęboko chłodnym powietrzem nocy, chowając przy tym telefon. Ubrany w ciepłą, ciemnoniebieską wciąganą bluzę z kapturem, wygodne sportowe spodnie i buty do biegania, mógł bez problemów cieszyć się lekkim powiewiem zimna, nie martwiąc się przy tym o przeziębienie. Zawsze cieszyły go wolne wieczory. Lubił nastraszyć Em, że nie ma czegoś skończonego do ostatniej chwilii. Tak naprawdę dokumenty, które musiał jej zanieść, czekały już tylko na dostarczenie. Po prostu miał wrażenie, że dzięki ich "kłótniom" dziewczyna przynajmniej na chwilę wyrywa się z rutyny.
      Rozciągając ramiona i poprawiając rozczochraną fryzurę, rozejrzał się po okolicy. Znajdował się na jednym z niższych pięter Akademii, gdzie Magowie postanowili wykorzystać poziom do stworzenia sztucznego parku. Była to ogromna połać terenu, na której nie brakowało ani flory ani fauny. Znajdowały się nawet i wzgórza i jeziorka, a z tego co kojarzył - i raz próbował - nie da się obiec wszystkiego w jeden dzień. Zazwyczaj tętniło tu życiem. Początkowe fragmenty parku często bywały zaludnione, ponieważ zostały przystosowane do codziennego życia ludzkiego. Ścieżki dla pieszych i dla tych poruszających się.. wszelkiego rodzaju pojazdami. Stoiska z przekąskami, ławki, czy nawet plac zabaw dla dzieci, jeśli jakaś z rodzin magicznych, mieszkających w apartamentach, chciałaby się tutaj przejść, spędzić czas "na świeżym powietrzu".
     O tej porze w parku nie było praktycznie nikogo. Z daleka zauważył latające za jakimiś podobnemu mu osobami latarki - dostosowujące się kule światła, reagujące na głosowe polecenia. "Oświetl mi tę dziurę", "rozjaśnij mi ten pokój", "lataj nade mną niczym żarówka świecąc i udając, że zostałem oświecony". Cóż, przydatny gadżet.
     Kirua zawsze lubił wysiłek, ale prócz tego - był on czynnikiem koniecznym do utrzymania jego sprawności magicznej. W dużej mierze jego zdolności zależały od stanu chłopaka. Czy to fizycznego, czy psychicznego. Nie mógł jednak pozwolić sobie na słabą sprawność ruchową. Nie, jeśli chciał być użyteczny. Oddychając głęboko i zakładając na siebie słuchawki z ulubioną muzyką, ruszył w noc, na lekki trening przed snem.


// Omg, ja chyba nie umiem pisać krótkich notek. Wybaczccie. //

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (21-09-2016 o 04h21)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#13 20-09-2016 o 18h38

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 9

Cześć wszystkim ^^

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

n a m e  ●●  myra cardwell
a g e  ●●  dwadzieścia trzy ●● koziorożec
g u i l d  ●●  gildia magów ●● mag iluzji
g e n d e r  ●●  kobieta ●● heteroseksualna
h a i r ●●  czerwone ●● proste z grzywką ●● do talii
e y e s ●● niebieskie ●● migdałowe ●● gęste rzęsy
c o m p l e x i o n ●● porcelanowa ●● delikatna
h e i g h t ●● metr sześćdziesiąt cztery ●● średnia
w e i g h t ●● pięćdziesiąt trzy kilogramy ●● prawidłowa
f i g u r e ●● drobna ●● szczupła


     c h a r a c t er ●● dobra słuchaczka, nie tyle małomówna co pozwalająca innym przejąć inicjatywę w rozmowie, większą przyjemność sprawia jej poznawanie cudzej historii niżeli mówienie o sobie. Zbiera i szufladkuje informacje, które, być może, kiedyś okażą się przydatne. Nie da się jej wyprowadzić z równowagi. Bardzo spostrzegawcza, a także pamiętliwa. Może sprawiać wrażenie altruistki, ale tak naprawdę ma niemiły zwyczaj robienia tylko tych rzeczy, w których widzi owoc dla własnych korzyści - nawet jeśli wygląda jakby robiła to zupełnie bezinteresownie. Na ogół raczej łagodna i sympatyczna, zaś dzięki opinii życzliwej samarytaninki, w łatwy i niezauważalny sposób potrafi manipulować ludźmi dookoła jedynie za pomocą drobnych sugestii i dyskretnych rad. Nie ma tendencji do wchodzenia w konflikty z ludźmi, woli trzymać się na uboczu - ale nie bez powodu. Jak to się mówi - cicha woda brzegi rwie.

      j e s t ●● ponad wszystko wierna swojej gildii, jest to niemalże obsesyjne - wypełniłaby bez skrupułów każdy rozkaz. Moralność nie ma tutaj żadnego znaczenia.
      m i a ł a ●● kochanka, którego zawlokła przed sąd gildii, po tym jak zniesławił dobre imię jej przywódców
      z w r a c a ●● i przywiązuje dużą uwagę do wyglądu - nie tylko do cudzego, bo przede wszystkim do swojego
      n i e k i e d y ●● używa swoich zdolności dla własnego 'widzimisię' i dla własnych korzyści, w łatwy sposób manipuluje cudzymi zmysłami, aby pokazać im to czego sobie zażyczy

Ostatnio zmieniony przez Andrew (21-09-2016 o 19h51)



today    we    are    cancelling    the    apocalypse

Link do zewnętrznego obrazka Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#14 20-09-2016 o 23h39

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Post pisany w stanie choroby, polecam nie czytać.

Letus Xavier Varia

Wieczór coraz szybciej zwiastował nastanie nocy, ulubionej pory dnia białowłosego. Podpisując ostatni dokument, którym z zaskoczenia został zawalony Varia automatycznie wyciągnął się jak kot i spojrzał w okno, które ukazało mu piękny ogród na tle zachodzącego słońca.Prawie codziennie zmieniał obraz ukazujący się za oknami, ot taki kaprys. Pomyślał, że przyjemnym było by się przewietrzyć, a przy okazji spotkać w parku swojego przyjaciela. Wstał więc z krzesła i zarzucił na siebie czarny mundur swojej kasty. Wyszedł z apartamentu spokojnym krokiem, winda magnetyczna zabrała go wprost na piętro parku. gdy wszedł do pomieszczenia, które służyło magom za wielki ( powiększony czarami) park poczuł na twarzy chłodny powiew wiatru. Zwiastowało to nadejście jesieni, a po jesieni przychodzi zima - jego ulubiona pora roku. Nagle obok chłopaka pojawiła się świetlista kula, towarzysząca ludziom w parkach oświetlając im drogę. Let skierował swe kroki w głąb parku, wyjął swój telefon z kieszeni i wypowiedział nazwisko Murray. Po chwili naprzeciw chłopaka wyłonił się hologram jego przyjaciela z akademii.
~ Wiem, że jesteś w parku, dla swojego dobra zostań tam gdzie jesteś. - rozłączył się równie szybko, co wykonał połączenie. Bez cienia uśmiechu ruszył wgłąb terenu. Jego korki były ciche i szybkie niczym u kota. Obecność mężczyzny w parku zdradzały długie białe włosy związane w kucyk oraz świetlista kulka emanująca delikatnym księżycowym światłem. Kiedy zauważył postać swojego przyjaciela podszedł do niego i szeptem wypowiedział :
~ Piękną pogodę nam ustawili...księżyc, gwiazdy, zapach śmierci o zmroku. - ostatnie słowo było ledwo słyszalne, niczym brzdęk monety upadającej w samym centrum w godzinach szczytu. Nadal zachował swój chłodny ton i kamienną twarz.
~Spokojnie, żartowałem...być może. - przysiadł na ławce obok i spojrzał na przyjaciela. Wsadził dłonie w kieszenie i popatrzył w gwiazdy. Do pełni szczęścia brakowało tu tylko jeszcze jednej osoby, ale i tak o dziwo Let był zadowolony z towarzystwa, ostatnio nie zdarza mu się to za często.  W sumie nie ma co się dziwić, ciągle siedział tylko i wyłącznie w pracy w kaście. Teraz jednak relaksował się przy blasku księżyca.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (20-09-2016 o 23h46)

Offline

#15 21-09-2016 o 05h10

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

U W A G A
W razie w jakby ktoś nie doczytał:
pozmieniałam kilka faktów o swoim bohaterze.
Dodałam charakter, uzupełniłam poprawnie ciekawostki,
dodałąm fragment historii,
zmieniłam imię oraz wygląd iii uzupełniłam relacje z
jeszcze dwoma postaciami :v
Mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkodzi...


K i r u a   M u r r a y

    Mmm... trzeba będzie zacząć myśleć nad zmianą trasy. Przechodzenie dzień w dzień obok tych samych miejsc bywało monotonne.
     Kirua nie mógł marudzić na brak terenu. Na małą ilość urozmaicenia otoczenia również. O każdej porze dnia i roku park wyglądał inaczej. Magiczne sztuczki i nowoczesne technologie pozwalały jeszcze bardziej przyozdobić przestrzeń. Ale jakby to powiedzieć - nawet najpiękniejsza ścieżka, najzwyczajniej w świecie, po pewnym czasie się znudzi.
     Wypuścił powietrze z płuc, po czym wydął w dość zabawny sposób usta, zastanawiając się nad nowymi możliwymi trasami. Trochę już tutaj czasu spędził i mimo wszystko, opcji dogodnych do wygodnego stosowania zostawało co raz mniej. Może pora zacząć zagłębiać się jeszcze głębiej? Gdyby przy tym na początku biegu użył swojej umiejętności, nawet nie straciłby wiele na czasie. A może nawet zaoszczędziłby trochę chwil z treningu nad magią...
     Rozmyślania chłopaka zostały przerwane przez dźwięk dzwonka i wibrowanie przedmiotu schowanego do kieszeni spodni. Dopiero zaczął wieczorną przebieżkę, a już ktoś musiał mu przeszkadzać? Zniecierpliwiony zatrzymał się i oparł o pobliskie drzewo, wyciągając telefon.
     - Przysięgam, jeśli to Em dzowni aby znowu mi truć o dokumentach, to spalę je przed jutrzejszym dostarczeniem... - mruknął pod nosem, nie do końca szczere słowa.
     Odetchnął z ulgą widząc nazwisko swojego przyjaciela wyświetlane na ekranie. Letus.
     Szybko odebrał rozmowę, a młody mężczyzna zmaterializował się na przeźroczystej płytce komórki.
     - Yo Le... - zaczął, ale nie zdążył nawet dokończyć zdania, kiedy mu przerwano.
    - Wiem, że jesteś w parku, dla swojego dobra zostań tam gdzie jesteś.
     Rozłączył się.
     Kirua czuł jak lewa brew - w tiku nerwowym - zaczyna drgać z irytacji, a grymas, który ni to był oznaką niezadowolenia, ni uśmieszkiem, zarysował się na jego twarzy.
     - Jasne, mam się dobrze, czemu pytasz? Och, w pracy wszystko w porządku, szefowa dalej mnie jakoś znosi. A u ciebie? - mówił, przedrzeźniając tak naprawdę Bóg-jeden-wie-kogo.
     Ale nie zignorował przyjaciela. Oczywiście, był zirytowany. Letus lubił bawić się w tego typu gierki. "Lepiej tam nie idź" "zostań dzisiaj w domu", "przejdźmy się drugą stroną ulicy". Z drugiej strony, to on był tym najbardziej... huh... cóż. Okropnym członkiem z ich diabelskiego tria. Potrafił miło powitać profesora na zajęciach, aby tylko w wymienianych zwrotach grzecznościowych wspomnieć o spowijającej postać nauczyciela aurze śmierci.
     Najgorsze, że wspomnienie przerażonej twarzy psorka jedynie poprawiło humor Kiruy.
     Z braku poczucia się do zrobienia czegokolwiek innego - bo kto to wie czy Letus chce tylko nastraszyć chłopaka, czy może mówił serio - białowłosy oderwał się od drzewa i usiadł na trawie tyłem do ścieżki dla pieszych. Ten drań... kiedyś będzie musiał mu przyłożyć za te wszystkie niezliczone razy, jak zachowywał się w podobny sposób. Na dobrą sprawę, to do zawału mógłby człowieka doprowadzić!
     Szczegół, że Kirua aż tak nie bał się śmierci, a raczej byłby w stanie walczyć z nią o każdą sekundę życia swojego i swoich bliskich.
     Mężczyznę przeszedł lekki dreszcz, a jego oczy rozszerzyły się nieznacznie, kiedy poczuł tuż za sobą czyjąś obecność.
     Czy młody Murray wspominał, że Letus był jedną z nielicznych osób, które potrafiły się do niego bezproblemów podkraść? Mógłby przysiądz, że jedną z ich cech wspólnych jest ta kocia zwinność.
    - Piękną pogodę nam ustawili...księżyc, gwiazdy, zapach śmierci o zmroku. - złośliwy uśmiech znalazł swoją drogę na twarz niebieskookiego młodzieńca, podczas słuchania wypowiedzi Xaviera. - Spokojnie, żartowałem...być może.
     Kirua uniósł wzrok, spoglądając na Xaviera, po czym westchnął z rezygnacją.
     - Zdajesz sobie sprawę, że właśnie przez tego typu zagrywki tak ciężko ci zdobyć przyjaciół, prawda? - zażartował, ale rozluźnił całkowicie mięśnie, rozciągając się wygodniej na trawie.
     Robiło się trochę wilgotno, jednak mu to w najmniejszy sposób nie przeszkadzało. Nie mógł zaprzeczyć, cieszył się na widok Letusa.



// w razie błędów, krzyczeć :v Idę spróbować spać.. xD//

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (22-09-2016 o 03h17)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#16 21-09-2016 o 16h43

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 9

Link do zewnętrznego obrazka     Księżyc oświetlał pokój spod fruwających firan, niesionych wiatrem. Wieczór był chłodny, a powietrze lodowate. Gdzieniegdzie, na ścielonym granatem nieboskłonie mieniły się gwiazdy - szumiały drzewa i podrygiwały ich korony. Otwarte na oścież okno poruszało się w rytmie falującej zasłony. Mocniejsze podmuchy poruszały walającymi się tu i ówdzie kartkami papieru, inne przewracały strony w książkach.
     Przy biurku Myry Cardwell majaczyło światło nocnej lampki, zaś sama zainteresowana, siedziała naprzeciw wielkiego lustra, rozczesując splątane pukle, czerwonych jak krew włosów. Przed nią, na blacie, leżał plik pożółkłego papieru, a zaraz obok niego wieczne pióro o stalówce wygiętej i dopasowanej do jej ręki. Lubiła bazgrać listy, których nigdy nie wysyłała i wysyłać zamiaru nie miała. Robiła to tylko po to, aby upewnić się, że przypadkiem nie zapomni jak się pisze. Kaligrafia zajmował a jej dużo czasu, ale również sprawiała przyjemność i dawała satysfakcję. Na wyblakłych, starych świstkach widniało pochyłe pismo, mniej lub bardziej rozmazane. W pokoju temperatura coraz bardziej spadała, ale jej to nie przeszkadzało. Potrzebowała świeżego powietrza - za oknem chmury przykrywały jaśniejący księżyc. Miała tylko nadzieję, że wiatr nie zarwie firanek.
     Wstała z miejsca i podeszła do framugi, obierając się o parapet i wychylając przez skrzypiącą ramę. Futryna zatrzeszczała,a w jej twarz uderzył jeszcze chłodniejszy poryw. Włosy zatańczyły na tle nocnego nieba. Aż zaparło jej dech. Ekstaza.
     Z trzaskiem zamknęła ościeżnicę, ruszając w stronę łóżka. Jej wzrok powędrował w kierunku kilku książek i dokumentów, widniejących na stoliku nocnych. Niemalże zupełnie o nich zapomniała, ale miała nadzieję, że nie jest za późno. Ciągnęło od podłogi więc pokój opuściła zakładając buty i zarzucając na siebie płaszcz. Jej drogę oświetlał tylko black Srebrnego Globu, kiedy sunęła w kierunku pokoju Letusa.
     Spod jego drzwi nie dobywało się żadne światło, ale skoro już opuściła pokój, miała zamiar dostarczyć to co ze sobą wzięła. Pewnym, acz ostrożnym krokiem ruszyła w dół długich schodów, w poszukiwaniu kapłana. Mężczyzna pełniący wartę przy drzwiach podpowiedział jej, jako widział go opuszczającego korytarz.
     Spojrzała za szybę, w otchłań chłodnej nocy, niosąc w dłoniach księgi, świadectwa i pisma. Miała zamiar oddać je należytemu właścicielowi - zapach unoszący się w pobliżu pootwieranych okien zwiastował zimę, dlatego wdychała go z rozkoszą - była ona bowiem jej ulubioną porą. Ziąb w żadnym razie jej nie przeszkadzał.
     Przyśpieszonym krokiem minęła wejście, jej wysokie obcasy wybijały jednostajny rytm w marmurowych płytkach. Równomierny oddech tworzył obłoczki, które rozpierzchły się w czerń zmierzchu. Noc była niesamowita, niewiarygodna i nadzwyczajna. Gdzieś w jej ciemnościach kryło się coś makabrycznego co sprawiało, że wydawała się również tak niebezpieczna, tak obca. To zimnisko ochładzało ludzkie serca.
     Ściszone głosy rozbrzmiały w przestrzeni jeszcze nim zdążyła dostrzec zarysy sylwetek. Letus siedział na ławce, zaś Kirua wyłożył się na trawie, a wśród wszechogarniającego gromobicia ciszy, nawet szept przeistaczał się w krzyk.
     - Letus - mruknęła cicho, chcąc zwrócić na siebie ich uwagę. Jej wzrok powędrował do trzymanych w dłoniach artefaktów. - To należy do Ciebie - dodała, zerkając kątem oka na Kiruę.

Ostatnio zmieniony przez Andrew (21-09-2016 o 17h48)



today    we    are    cancelling    the    apocalypse

Link do zewnętrznego obrazka Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#17 21-09-2016 o 18h38

Miss'wtajemniczona
rozali10
ヾ(o◕ω ◕)ノ
Miejsce: Neverland
Wiadomości: 2 050

Veronique Cromwell
Informacja na przyszłość: kursywa - telepatia

Dziewczyna dziękowała losowi, że było już ciemno, gdyż ułatwiało jej to przemieszczanie się po dachach, nie będąc zauważoną. Była bardzo zmęczona, ponieważ dopiero co wróciła z trzydniowej misji. Gdy tylko zobaczyła wieżę Gildii naciągnęła kaptur na głowę i zeskoczyła na ziemię, lądując w ciemnym zaułku. Gdy tylko jej nogi dotknęły ziemi, ruszyła w stronę wejścia do labiryntu Gildii. Gdy była już niedaleko Verionu, ujrzała jednego z nowych członków Gildii.
- ...tak, udało mi się ich oszukać. Czekam na was w dzielnicy uciech. - usłyszała strzępek rozmowy. - Już niedługo uda nam się ich wszystkich pokonać.
Bezczelny małolat - pomyślała dziewczyna.
Gdy tylko zobaczyła, że skończył rozmawiać udała się w jego stronę. Zanim chłopak zdążył w ogóle zareagować w jakikolwiek sposób na to co się dzieje, leżał już ogłuszony na ziemi. Zanim jednak zabrała go do kwatery zniszczyła komórkę.
- Tylko tego nam jeszcze brakuje, żeby magowie dowiedzieli się o naszej kryjówce - powiedziała i kontynuowała drogę do kwatery.
Dotarła bez problemu na miejsce i zabrała chłopaka do sali przesłuchań i usiadła na fotelu czekając aż chłopak oprzytomnieje.
Gdy tylko chłopak zaczął się budzić, Veronique przybrała zimny wyraz twarzy i wyprostowała się na swoim miejscu.
- Co... się stało? - zapytał oszołomiony chłopak.
Gdy tylko zobaczył jej wzrok wzdrygnął się przerażony.
- Mam nadzieję, że będziesz współpracował i zdradzisz mi nazwisko osoby z którą rozmawiałeś. Przecież wiesz, że to byłoby bardzo niebezpieczne, gdyby ktoś dowiedział się o tym miejscu, a tym bardziej o którejś z naszych tajemnic. - zaczęła wyuczonym uwodzącym tonem. - Poza tym, chyba nie chcesz żebym się na tobie zawiodła.
W tym momencie już wiedziała, że udało jej się owinąć go dookoła małego palca, a zdradzał to jego zamglony wzrok.
- Nie znam jego imienia, jedyne co wiem to to, że ma na nazwisko Fourie. - powiedział chłopak.
Dziewczyna uśmiechnęła się mrocznie i powiedziała:
- Dziękuję ci za pomoc, lecz niestety mam dla ciebie przykre wieści. Za zdradę, trzeba ponieść karę, a ja nie wybaczam zdrajcom.
Wstała z fotela i spojrzała mu prosto w oczy.
Wszyscy którzy znajdowali się w tym momencie na korytarzu, mogli usłyszeć przeraźliwy krzyk, przypominający im, że zdrada nie popłaca.
Dziewczyna wyszła z pokoju, udając się w stronę biura przywódcy.

Ostatnio zmieniony przez rozali10 (21-09-2016 o 18h41)


☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Offline

#18 21-09-2016 o 20h28

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

~ Miriam Euralia Maja Leinster ~


Planowała to od bardzo dawna. Wiedziała, że będzie to trudne.  Cała akcja zabrania plików poszła jej szybko. Posiadała kartę dostępu, wiedziała jak dokumenty wyglądają, znała rozpiskę godzinową każdej osoby pracującej w pobliżu, która teoretycznie mogłaby jej przeszkodzić w dostaniu tego czego chciała. Cały dzień ją nosiło, wszystko ją drażniło i denerwowało. Chciała już zdobyć to o czym marzyła od dawna. Dokumenty dekonspirujące działania gildii. Inni czarodzieje, ludzie, wszyscy obywatele muszą wiedzieć, co największa organizacja tak naprawdę robi ze swoimi uczniami i czym tak naprawdę się para.
Jeden. Dwa. Trzy. Cztery.... Osiem. Kobieta doliczyła się ośmiu strażników, którzy podążali dokładnie za nią, ale byli zbyt nieuważni, aby ją rozpoznać. Co nie zmienia faktu, że serce kobiety biło w nienaturalnie szybkim tempie. Od razu po wykradnięciu dokumentów, prawie wybiegła z gildii zostawiając po sobie przypalone ślady. Pod wpływem emocji jej moc ją rozsadzała. Co chwilę powietrze wokół niej osiągało ogromne temperatury, a tęczówki Miriam świeciły swoim blaskiem. Nie umiała tego kontrolować, to działo się samo. Za bardzo była przejęta świadomością iż w swojej torbie trzyma informacje, które mogą zrewolucjonizować jej świat. Żaden nauczyciel, opiekun jej nie uczył, jak kontrolować swój dar, gdy stajesz się głównym przeciwnikiem Gildii.
Miriam schowała się za najbliższy zaułek, zmęczona biegiem oraz nieświadomym używaniem swojego daru. Niby nic, zwykłe ukrywanie się. Każda mijająca ją osoba, nawet nie zwracała na nią uwagi. Dlatego nic dziwnego, że serce kobiecie stanęło, gdy poczuła czyjąś dłoń na swojej buzi. W myślach, błagała aby nie był to nikt z Gildii. Wolała już jakiegoś zboczeńca, złodzieja lub zwykłego psychola od tresowanych zabójców.
Mężczyzna, zerwał z niej płaszcz i pociągnął w tylko sobie znane miejsce. Leinster ledwo kontaktowała, starała się zapamiętać całą drogę i sposób jak się wydostać z owej piwnicy, aby uciec niebiesko włosemu osobnikowi, jednak nie zapowiadało się aby uczyniła to szybko.
- Jaką ja winę popełniłam? To nie ja zaciągam kobiety wbrew ich woli do jakiś podejrzanych piwnic, z których nie da się normalnie wyjść. Nie uważasz, że w takim wypadku to ja powinnam poznać twoją godność?


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#19 22-09-2016 o 03h07

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502


Edan Ravelin Colville

Kim on jest ?! Ratuje ją, a ta mała szelma śmie olać jego pytanie. Ścigali ją czarni inkwizytorzy. Najgorsze bydło jakie mogli na nią nasłać, więc, albo była jakimś zbuntowanym magiem, może wiedziała za dużo, albo...albo właśnie gadał z kolejną osobą którą chcieli wtrącić jako szpiega do ich organizacji. Wyciągnął różdżkę w stronę dziewczyny.
~ Jestem Rave. - odpowiedział automatycznie, bez namysłu podając jej swoje imię pod którymi ukrywał się od czasów ucieczki. Celował w dziewczynę różdżką, jego wzrok był zimny, a twarz nie zdradzała żadnych emocji. Nie licząc jednego - pogardy. Niecierpliwił się. Dziewczyna chyba nie zdawała sobie sprawy ze swojej sytuacji. Ściga ją Gildia, która dla samych brzęczących monet jest wstanie wydać wyrok na całe rodziny, a co dopiero na młodą głupią kobietę.
~ Więc? Widać grzeczności nie nauczył cię nikt. Zadałem ci pytanie, wcześniej uratowałem przed szczurami Gildii. Może wypadało by podziękować ewentualnie być grzeczną? Po za tym wybacz kotku, zwykle mam w zwyczaju zaciągać swoje ofiary w bardziej luksusowe miejsca, opuszczone mosty, lasy przy pełni księżyca, ale piwnica. Masz rację to jest passe. -Zbliżył się do niej niczym wąż, w trakcie tej czynności wypowiedział jeszcze jedno zdanie.
~ Gildia nie ściga za nic, na tym świecie nie ma nic za darmo kotku.   - Przyłożył różdżkę do jej skroni i wymruczał pod nosem inkantację i ogłuszył dziewczynę. Szybko ją przeszukał,  telefon, dokumenty...nic. To nawet lepiej. Nie musiał niczego niszczyć, podrzucać czy wysyłać czujki w inną część miasta. Przerzucił dziewczynę przez ramię niczym łowca swoją zwierzynę. Po tej czynności odetchnął nieco i wymamrotał.
~ Karmią was w tej gildii w ogóle? - wyszedł w ciemną noc, tym samym tunelem, który użył do zmylenia pościgu. Krok miał szybki, mniej sprężysty niż wcześniej, ze względu na obciążenie jakim była młoda dziewczyna. Unikając ludzi dotarł do rozwalającej się chatki położonej na skraju slumsów, a pustego zaniedbanego pola, minął rozwalające się ogrodzenie i zapukał do drzwi. Otworzyła mu przerażona, siwa i nieco zgarbiona staruszka.
~ A to Ty skarbeńku, już się bałam, że o tej porze to jakieś szczury pukają czy coś. Wchodź, wchodź śmiało. ~ rzekła miłym babcinym, acz bardzo cichym i schorowanym tonem.
Zmierzyła podejrzliwym wzrokiem nieprzytomną dziewczynę i mruknęła żartobliwym tonem do chłopaka.
~ Za moich czasów robiło się to trochę inaczej, wiesz zapraszało na pokaz magii artystycznej, zabierało do podniebnych restauracji czy chociażby zwykły nieśmiertelny list. - jej wypowiedź przerywały pojedyncze kaszlnięcia. Mimo to zachowała pogodny uśmiech. Zamknęła drzwi, rozglądając się podejrzliwie po okolicy.
~ Cioteczko, słyszę, że przydała by ci się wizyta Lou. - odpowiedział nie patrząc na kobietę. Wszedł do małej piwniczki, następnie do wydrążonego tunelu i trafił na ślepy zaułek. Odwrócił się w lewo, pchnął ścianę, a ta spokojnie pod nim ustąpiła. Kiedy ją minął, ściana znów stała cała za nim. Sięgnął wolną ręką do kieszeni i wyciągnął małą kulkę, która natychmiast zmieniła się w świetlistą lampę i uniosła przed swoim właścicielem. Korytarze były kręte i miały pełno pułapek, ale on automatycznie pokonywał je, jak by był to spacerek.
Nagle pojawiły się schody prowadzące w dół. Pokonanie ich, zajęło mu spory kawałek czasu, kiedy jego stopy dotknęły ubitej ziemi, ruszył prosto na skalną ścianę. Minął ją, tak jakby wcale jej tam nie było. Nale znalazł się w mieście. Stare budowle wskazywały na okres jeszcze przed erą magii, mimo to widać było, że miasto jest zaludnione, a z niektórych okien wydobywało się światło, śmiechy, awantury. Ogólnie, wielkie tętniące życiem miasto. Zupełnie inne, a jednocześnie takie samo jak Tereven. Siwowłosy podążał w stronę budynku, który służył za bazę Dzikich. Strażnicy automatycznie otworzyli mu drzwi, skłonił głową w ramach podziękowania. Chwilę później był już w pokoju przesłuchań. Nie było tu okien, a budynek wykuty był w skale. Idealne więzienie i sala przesłuchań. Tylko jedna droga ucieczki, zero okien, dostępu do życia, ludzi. To szybko wykańczało podejrzanych i byli chętniejsi do współpracy. Ułożył dziewczynę na pryczy, prostując się rozruszał bark na którym umieszczona była młoda dama. Wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi. Wrócił po chwili niosąc tackę z jedzeniem, sam trzymał jakieś ciemne pieczywo w ustach, drzwi więc zamykał nogą. Ustawił tackę na stoliku, wziął jedną z dwóch szklanek z wodą i oblał nią dziewczynę, by się zbudziła.
~ Wybacz kotku, zazwyczaj budzę księżniczki pocałunkiem, ale mój kontrakt na bycie księciem właśnie się skończył i znów mogę zamienić się w żabę. 

Letus Xavier Varia

- Przyjaciół?- mruknął cicho, wypuścił powietrze ustami i kontynuował wypowiedź.
- Kiedyś przypałętało się do mnie dwóch takich, co chcieli nimi być...nie polecam nic szczególnego. Upierdliwe, hałaśliwe i tylko problemy sprawia. - po wypowiedzeniu tego zdania stała się rzecz niespodziewana. Taka, której nawet największy z jasnowidzów -Nostradamus nie przewidział. Młody Varia na chwile uniósł kącik ust, co świadczyć miało o niczym innym jak uśmiechu. Jednak zniknął on równie szybko co się pojawił. Białowłosy wyciągnął nogi przed siebie, rozsiadając się na ławce niczym w najwygodniejszym fotelu. Przez chwilkę obserwował eleganckie czarne buty. Jego kasta miała przydzielony akurat taki kolor mundurów, a on nie chciał się przebierać w domowe ubrania, w sumie nie zrobiło by to wielkiej różnicy, bowiem Let ubierał się zawsze na czarno. Do tego bardzo elegancko, więc dobrze czuł się w stroju roboczym.  Nagle do jego uszu dobiegł odgłos stykających o chodnik obcasów, szept, który w ciszy brzmiał jak ostrze smagające powietrze wdarł się do jego uszu zmuszając go do przerwania rozmyślań na temat czystości obuwia i skierowania swych szarych, obojętnych na wszystko oczu wprost na źródło dźwięku. Czerwonowłosa, niska dziewczyna z kasty iluzji, trzymała w rekach jakieś pliki. Mężczyzna zamrugał zaskoczony jej obecnością tu.
- Panna Cardwel. - mruknął na powitanie, schylając głowę. Automatycznie wstał z ławki, a nie rozsiadł się niczym studencka dzicz wypuszczona na wolność z długiego wykładu. Bowiem nie wypadało mu, jak uczył go ojciec by siedzieć przy damie jak ostatni cham i prostak. Podszedł do niej i wziął od niej dokumenty.
- Nie musiała się pani specjalnie tym kłopotać. Odebrał bym je wracając z przechadzki. Przy okazji nie mam pewności, czy zna pani mojego towarzysza? Kirua Murray - asystent przewodniczącego kasty transmutacji.
Wskazał dłonią na przyjaciela, był nieco zasklepiany tym że kobieta przyszła tu specjalnie oddać mu dokumenty.Szczerze, również nie miał ochoty na dodatkowa pracę, ale jeśli kazali, trzeba i tyle. Z grzeczności wskazał kobiecie miejsce na ławce które sam przed chwila zajmował.
Nagle zadzwonił jego telefon. Wyjął go, a na płytce wyświetlił się holograficzny obraz ministra Varii - jego ojca. Bez zbędnych przywodny i rodzinnych uprzejmości zaczął wykładać synowi ostatnie wydarzenie, które spotkało Gildie. Jak twierdził, ktoś, zapewne jakąś psychopatka, albo działaczka jakiegoś szurniętego ruchu anarchii ( dla jego ojca nawet marsze typu zwierzęta to nasi bracia, również były przejawem psychozy i innych zaburzeń) próbowała wykraść jakieś tajne dokumenty i zbiegła. Młody Varia słuchał tej nowiny ukrywając rozbawienie. Nie przepadał za wieloma osobami z wyższych stołków Gildii i wiedział, że będą mieli problemy. Wysłuchał dokładnie co ma do powiedzenia ojciec i rozłączył się, uprzednio żegnając ojca z odpowiednim chłodem w głosie. Następnie odwrócił się do towarzyszących mu magów.
- Ktoś  wkradł się do Gildii. Za pól godziny odbędzie się zebranie w tej sprawie. Sala obrad w budynku Gildii. - zakończył swoja wypowiedź po czym przysiadł na ławce biorąc głęboki wdech. Czuł spore kłopoty, a to oznaczało jakąś rozrywkę.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-09-2016 o 15h34)

Offline

#20 22-09-2016 o 20h30

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

~ Miriam Euralia Maja Leinster ~


Pomimo tego iż mężczyzna zachowywał się dziwnie, dziewczynę zastanawiało czemu jej pomógł. Nie wyglądał na miłą kreaturę, która z dobroci serca ratuje wszystkie ukrywające się  w zaułkach kobiety. Raczej robi z nimi coś innego w owych ciemnych przestrzeniach... Nieważne. Myśli kobiety odbiegły za daleko. Powinna być bardziej czujna przy niebezpiecznym oraz tajemniczym towarzyszu. Zresztą Miriam sobie wyprasza! Czy jakby on został porwany i okej, może po części uratowany,to dalej byłby miły i wdzięczny? Pewnie byłby zdezorientowany oraz zdenerwowany. Plus ej, ona sobie dobrze radziła. Nie potrzebowała pomocy. Uciekła by zabójcom, a nawet jakby ją złapali to jeden samozapłon i zyskuje dodatkowe minuty.
Jednak nie zdążyła nic powiedzieć, gdyż ten młody oprych ją uśpił. I naprawdę, gdyby mogła pewnie w tym momencie, by go poparzyła. Za kogo on się uważał?! Wpierw ją porywa i zamyka w piwnicy, gani za to iż nie chce się przedstawić oraz mawia o wdzięczności, po czym ją jednym prostym zaklęcie usypia. I gdzie tu do cholery jest logika tego stwora?
Jako iż była nieprzytomna, nie czuła nic. Żadnych bodźców z zewnątrz. Nic. Chociaż im bardziej starała się coś wyczuć tym bardziej zagłębiała się w siebie. Dosłownie. Widziała to co było w niej. To tak, jakby ktoś wsadził was w wasze żyły tylko zamiast krwi był ogień... Ogień i coś jeszcze, swego rodzaju kolory. Coś nowego, nigdy wcześniej tego nie widziała, a już dużo razy musiała wnikać w siebie, aby kontrolować temperaturę w swoich narządach. I nigdy nie widziała tych kolorów. Kolorowe substancje przemieszczały się przy każdym uderzeniu jej serca. Rozprzestrzeniały się po całym jej ciele, barwiąc ogień.
I w momencie kiedy ogień dosięgał serca, Miriam została brutalnie wybudzona ze swego stanu nieświadomości. Wodą. Chyba nie muszę mówić, że zareagowała na to wręcz krzykiem. Okej, odrobina wyjaśnienia. Woda po części ugasza ogień, i tak właśnie niektórzy nauczyciele gasili ją, jej wybuchy i inne pożary, więc cóż. Nie kojarzy jej się to za dobrze. Plus odkąd uciekła z gildii jej organizm ma wyższą temperaturę, i zimna woda nie jest przyjemna w takim wypadku.
Gdyby wzrok mógł zabić, on już leżałby nieżywy. W sumie to jej wzrok może zabić. Wystarczyłoby aby doprowadziła do wrzenia jego krew... Nie Miriam, nie rób tego. To tylko jakiś porywacz, nie musisz go od razu zabijać.
- Oby twoja żabia wersja była milsza niż obecna... Tak, właściwie to gdzie ty mnie do cholery przyniosłeś? Mówisz mi, że jestem niewdzięczna, ale szczerze nigdy nie słyszałam aby ofiara dziękowała porywaczowi.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#21 22-09-2016 o 22h10

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

.
K i r u a   M u r r a y

     Kirua parsknął cicho słysząc uwagę Letusa na temat ich przyjaźni.
     - Nie musisz dziękować - odparł bez większego namysłu, uśmiechając się szeroko oraz przekręcając głowę w kierunku ławki.
      Zwrócił uwagę na lekki ruch warg starszego o parę miesięcy chłopaka. Praktycznie nie do dostrzeżenia, szczególnie dla osób które znały by go krócej. Zamrugał, czując znajome, miłe ciepło w środku. Od pewnego czasu ciążyła nad nimi niezbyt pozytywna aura. Zapracowanie, stres, niepewność... Odkąd Edan zniknął nie było im łatwo, jakby nie patrzeć. A Let.. on praktycznie w ogóle przestał okazywać pozytywne emocje. Z Laveną nie było wcale lepiej...
     Powinnien może się dzisiaj do niej przejść i sprawdzić jak się czuje. Na dobrą sprawę nie widział jej jakiś tydzień, huh.
     Z rozmyślań wyrwał go stukot co raz bliższych kroków i ledwo widoczny ruch w ciemności. Kirua nie kłopotał się zmianą pozycji, a nawet ułożył się wygodniej, podkładając sobie ręce pod głowę.
     Dziewczyna wydała mu się znajoma, jednak dopiero kiedy Letus wypowiedział jej nazwisko, białowłosy skojarzył dokładnie fakty. Myra Cardwel. Nigdy nie miał przyjemnością porozmawiać z nią osobiście, ale czasami mijali się w budynku Gildii lub innych miejscach. Kiedy Letus zwrócił uwagę na Kiruę, ten wstał za pomocą lekkiego podskoku, nie używając rąk*, co zdecydowanie było bardziej efektowne od zwykłego podnoszenia się.
     Podszedł do dziewczyny, uśmiechając się miło i wyciągając przyjaźnie dłoń w geście powitania.
     -  Miło mi panią poznać, panno Cardwel - powiedział spokojnym, uprzejmym tonem. Czasami potrafił zachowywać się bardziej elegancko. Mało kiedy, ale...
     Otworzył usta, aby zagadać o coś przyjaciela, ale nie zdołał wypowiedzieć słowa, gdy zadzwonił telefon Xaviera.
     Uniósł brwi w górę, kiedy zauważył, że chłopak nie ma najmniejszego zamiaru oddalić się od nich i porozmawiać w spokoju. Zamiast tego został w miejscu, a cały dialog mężczyzn był idealnie słyszalny.
     Kirua westchnął i oparł się o drzewo obok ławki, wkładając dłonie do kieszeni.
     - Nie przepadam za podsłuchiwaniem czyichś prywatnych rozmów... - zwrócił się do czerwonowłosej - Ale wygląda na to, że Letusowi to nie przeszkadza.
      W każdym razie, to co usłyszał, trochę go zaniepokoiło. I podekscytowało jednocześnie. Kirua należał do osób, które nie lubiły rutyny. Robienie tych samych rzeczy, zachowywanie się w określony sposób, brak akcji. Jednym słowem, nuda. Zdecydowanie bardziej wolał, kiedy działo się coś interesującego. Również w przypadku zawieranych znajomości "wybierał" z kim warto mu się zadawać. Jeśli jego towarzysz nie był wystarczająco ciekawą osobą, po prostu prędzej czy później ich znajomość zaczynała ograniczać się do wymieniania uprzejmości przy spotkaniu w windach lub wysyłania życzeń w ważniejsze święta.
     W każdym razie, kradzież ważnych dokumentów gildyjnych nie była niczym co można określić jako nieciekawe. Ha, on sam oddałby wiele, aby móc spojrzeć na te najbardziej z tajnych danych. Jak to mówią..? "Curiosity killed the cat."** Jego usta zadrgały w uśmiechu. Wielu już próbowało pozbyć się tego "kota" i jeszcze jakimś cudem stąpał po ziemi. Czy miało to coś do czynienia z samą jego osobą, czy z dziewięcioma zapasowymi życiami, kto to wiedział. Najważniejsze, że może w końcu będzie tutaj coś ciekawego do robienia.
     Letus w końcu skończył rozmowę i łaskawie zwrócił uwagę na pozostałą dwójkę magów.
     - Ktoś  wkradł się do Gildii. Za pół godziny odbędzie się zebranie w tej sprawie. Sala obrad w budynku Gildii - powiedział, po czym sam usiadł na ławce.
      Kirua marszcząc lekko brwi posłał mu czujne spojrzenie.
    - Te dokumenty musiały być wysokiej wagi, skoro zebranie dotyczy wszystkich magów z Gildii - zamyślił się.
     Może być naprawdę interesująco.
     A Kirua nie mógł zaprzeczyć, że naprawdę mu się to podobało.




*nie byłam pewna jak to opisać. Chodzi o taki ruch, kiedy leży się na ziemi, podkurcza lekko nogi pod siebie i za pomocą siły mięśni skacze do pozycji kucającej, aby potem szybko się wyprostować :v

**użyłam angielskiej wersji przysłowia "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". (tzn chyba, bo w sumie nigdy w 100% nie sprawdzałam ale inaczej tego raczej się nie przetłumaczy, ale co ja tam wiem xD) W każdym razie, nie po to, aby poszpanować angielskim czy coś, tylko pasowało mi to o wiele bardziej do mojej postaci. Mam nadzieję, że mi wybaczycie xD

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (22-09-2016 o 22h19)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#22 23-09-2016 o 00h00

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka



Character song


| Flaris | | Kobieta | | Hetero | | 22 | | 30 kwietnia |

| Gildia Magów | | Magia Chaosu | | Na liście zagrożeń |

| 182 cm | | Trochę tęga | | Czerwone stroje | | Naszyjnik |

| Czerwone oczy | | Włosy do pasa | | Skóra pozbawiona skaz |




| Jak jej moc, tak i ona jest dość chaotyczna. Zdaje się nie dbać

o to, co mówi, i jak wobec kogo się zachowuje. Nie oznacza to jednak,

że ma podły charakter - wręcz przeciwnie. Jest bardzo miła, ale...

Całkiem wrażliwa i drażliwa, co często kończy się dość nieszczęśliwie. |



| Nie posiada nazwiska. Została wydziedziczona

ze swego rodu po tym, jak uznano ją za zagrożenie.

Można jednak wiedzieć, że jej ojciec i matka to dość

ważne persony - przywódcy kast nekromancji i chaosu. |


| Jej moc ujawniła się już w wieku 12 lat. Ciężko jej panować

nad mocą, ściśle związaną z jej emocjami. Dlatego zawsze

ma ją na oku ktoś z Gildii. Poparzyła poważnie dwóch swych

opiekunów, trzeci zmarł, a czwartym, obecnym, jest Letus. |



| Jest bardzo wścibska i dociekliwa. Jeśli ją czymś zainteresujesz,

nie myśl, że spocznie, nim zaspokoisz jej ciekawość. Wiedz jednak,

że nie masz się czego obawiać - to świetny powiernik sekretów.

Z resztą, uwierz, czeka Cię lepszy los, niż gdy będziesz milczeć... |


| Nie musisz też specjalnie lgnąć do tej osóbki. Co prawda,

zwykle normalnie pojawia się wśród ludzi, ale większość z nich

po prostu woli jej unikać, tak dla własnego bezpieczeństwa.

Możesz być jednym z nich, nie ma sprawy. Ona jest już przyzwyczajona. |



| Co by tu jeszcze... Och! I jako istne dziecko chaosu

Kocha się bawić! Dobre jedzenie, wspaniała, skoczna muzyka

Tańce i śpiewy, choćby do białego rana... To właśnie jej bajka.

Plotka głosi, że w takim nastroju jest w stanie panować nad mocą. |



Link do zewnętrznego obrazka



Flaris

Czerwone włosy, rozsypane na sztywnej pościeli, podniosły się ospale wraz z głową i całą resztą zwiotczałego jeszcze od snu ciała, z cichym stęknięciem właścicielki ów całokształtu. Siedząc tak zauważyła nagle ze zdumieniem, że obudziła się bez pomocy budzika. A może go nie ustawiłam? - pomyślała i spojrzała na telefon. Faktycznie, alarm powinien dzwonić już naprawdę sporo czasu wcześniej, a choć ona, jako jedna z niewielu osób z Gildii, nie musiała akurat robić nic cały boży dzień (no, chyba że jako obowiązek zaliczymy niewysadzenie całej okolicy w powietrze), chciała jednak dostosować harmonogram swojego dnia do powszechnie ustalonych norm. Ze smutkiem jednak musiała pogodzić się z faktem, że spanie w środku dnia nie jest normą.
- Głooodna... - wymruczała tylko, masując się chwilę po opustoszałym brzuchu. Właściwie, to kiedy ostatnio jadła jakiś porządny posiłek? Chyba pora nie tylko sypiać, ale i odżywiać się jak normalni ludzie.
Jej ciało, a zaraz za nim także i resztę egzystencji, zawlokła pod błogosławiony, chłodzący mebel przypominający metalową szafę. Gdy jednak jej półki okazały się utrzymywać znikomą, a raczej żadną ilość jedzenia, Flaris była w stanie jedynie wymusić na sobie wykonanie krótkiego grymasu na twarzy. Nie wolno jej samej wykonywać sprawunków.
Niewiele więc myśląc (zakładając oczywiście, że ktokolwiek o jej stanie dożywienia jest w stanie robić rzeczy tego typu), postanowiła powrócić do łóżka po telefon, przeklinając się w myślach, że do tego zmuszona jest chodzić, ponieważ nie wpadła na zabranie go ze sobą. Wpatrując się chwilę nieprzytomnie w ekran, próbowała sobie przypomnieć, co zamierzała uczynić. Gdy już sobie przypomniała, co nie trwało długo, wybrała jeden z niewielu numerów, jakie posiadała - a był to numer jej opiekuna. Numer, na który zawsze szło się dodzwonić, bo z tym ponurakiem nijak nie szło się dogadać, a więc i mało kto dzwonił. Numer, który w momencie, w którym dzwoniła... Był zajęty.
- Wybrałeś sobie fatalny moment na posiadanie znajomych - syknęła jedynie, nie tylko dlatego, że na nic innego nie miała siły, po czym postanowiła po prostu do niego napisać:
"Jestem głodna. Lodówka pusta. Jak wpadniesz to będzie nawet spoko."
Jak widać, bycie miłą nie zawsze chodziło u niej w parze z byciem głodną i niewyspaną. A do tego jeszcze brudną i śmierdzącą potem, co gdy tylko zauważyła, postanowiła zmienić za pomocą udania się pod prysznic. Zebrała odpowiednie rzeczy do późniejszego przebrania się, chwyciła nowy, mięciutki ręcznik (to wcale nie tak, że ostatni spłonął, gdy trzymając go, wystraszyła się pająka na podłodze, który okazał się do tego jeno małym kołtunem z jej włosów...) aż wreszcie, z utęsknieniem, wylądowała pod cieplutkim natryskiem. Czy w godzinach wieczornych, po ekstremalnie długiej drzemce, może istnieć coś jeszcze przyjemniejszego?

Ostatnio zmieniony przez Lynn (23-09-2016 o 00h22)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#23 23-09-2016 o 23h35

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Aria Viveka Narnell

W sumie to chciałam spać, ale wiadomo nie ma co się chce to sie chce co się ma. Także w sumie siedziałam na łóżku, pogrążona w myślach, zarazem patrząc tempo na ścianę. To zaciskałam palce u dłoni, to je rozluźniałam. W sumie zachowywałam się trochę jak w amoku, ale jednak się nie mogłam zebrać choć wiedziałam że muszę.
Minęło sporo czasu, nawet bardzo dużo kiedy to podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Szybko przez nie przelazłam (mieszkałam na parterze) i poszłam szukać Edan'a. Szczerze? Szukałam wszędzie gdzie mogłam, ba nawet po w miejscach których nie lubi, bo a nuż tam pójdzie. Tsaa, nadzieja matką głupich. Jak już obeszłam co mogłam, zostało mi jedno miejsce a do tego musiałam się zebrać z wielką ostrożnością.
Także no patrzyłam na ten głupi budynek z zaciętą miną jak idiotka. Mimo wszystko wzięłam głęboki wdech i niezauważenie obeszłam lochy od tyłu, wpatrując się w zza kratowane okno a zarazem jedno z nielicznych jakie tu były. Westchnęłam trochę jak skazaniec i najciszej jak mogłam doskoczyłam tam, oczywiście wspomagając się powietrzem. Trzymałam się jedną ręką kraty a drugą odkręcałam śrubki, również za pomocą wiatru. Budynek chyba był jednym z tych starych, które tylko odremontowaliśmy, ale to chyba. Gdy śrubki puściły a krety pociągnęły mnie do środka, trochę spanikowałam ale skupiłam sie jak mogłam by wiatr z budynku pomógł mi powstrzymać huk. No i się udało, tylko cicho brzdęknęło. A śrubki w dłoni! Yeah! Żądze! Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam, otrzepując ubranie a potem już tylko ruszyłam biegiem po korytarzu. Dosłownie szukałam Edan'a zarazem starając się na nikogo nie wpaść, nie chce problemów.... znowu. W sumie nie usłyszałam głosów, ale za to wyczułam w powietrzu zapach Edan'a. Znalazłam sie tam szybko, z przepraszającym uśmiechem i błaganiem w oczach. Kątem oka obczaiłam też więźniarkę, ale to mały problem. Spojrzałam na mężczyznę, stając od niego jakiś kawałek.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam cie poprosić na słówko-zaczęłam, bawiąc się palcami u dłoni.-Bo wiesz jest taka sprawa ze mną i z czymś czego nie rozumiem, a było tam sporo czegoś czego nie lubisz a jednak masz z tym sporo wspólnego no i ja dostaje schizy od tego... tak troszeczkę. Więc jak skończysz z tą młodą kobietką to możemy porozmawiać.... w cztery oczy....tam gdzie zawsze?-zagadnęłam, uśmiechając się prosząco. Ale nie czekając na nic, spojrzałam na niego tymi oczami chcąc mu przekazać że spadam bo nie chce problemów i wyprułam tą drogą, którą przyszłam. W sumie przy zwiewaniu już nie patrzyłam czy ktoś widzi czy nie, po prostu poleciałam do okna i złapałam kratę, przechodząc przez okno i ustawiłam co trzeba było jak i przykręciłam. A potem już zwiałam no, co miałam robić? Czekać na oklaski? Pobiegłam tam gdzie mogłam znaleźć spokój a zarazem gdzie zawsze chodziłam by ochłonąć a zarazem gdzie rozmawiałam z Edan'em w razie wizji których nie rozumiałam, albo mnie przerażały i przytłaczały. Był to dach budynku gildii... czemu? Bo to jeden z wyższych w naszym mieście i widać z niego strasznie dużo!
Usiadłam sobie gdzieś z boku, żeby nie było mnie widać ale jednak można mnie było znaleźć. Bądźmy szczerzy, schizy dostawałam.



Tak wiem, wcinam sie itp, ale wszyscy się rozpierzchli i nie miałam pomysłu a Iku pozwoliła. Potem będzie lepiej.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (24-09-2016 o 12h12)

Offline

#24 24-09-2016 o 20h36

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502


Edan Ravelin Colville

Edan westchnął ciężko słysząc słowa pyskatej panienki. Widocznie to córeczka jakichś wysoko postawionych, skoro jest tak bezczelna. Wyjął pieczywo z ust i spojrzał na nią zdenerwowany.
~ Porywacz, gdyby nie ten porywacz jak mnie nazwałaś posmakowała byś przesłuchania w Gildii Magów. Te nie były bezbolesne. Gwarantuje, sam wiem coś na ten temat.
Znów wcisnął sobie pieczywo do ust i do pustej szklanki dolał wody. Postawił ją z hukiem na tacce, a szklanka z metalowego tworzywa wydała z siebie cichy trzask. Wzburzona przez ten ruch młodzieńca woda ochlapała trochę tackę. Na talerzu leżało pieczywo, kawałek mięsa oraz jakieś warzywa. Edan nie zwrócił na to większej uwagi bardziej zajął się obserwowaniem kątem oka dziewczyny, czy aby nic nie planuje.
Na łóżku obok niej postawił tackę, a sam usiadł na krześle pod ścianą. Rwał kawałki bułki pochłaniając je szybko. Był głodny, a miał jeszcze tyle do załatwienia. Praktycznie jednym łykiem wypił całą zawartość swojej szklanki. Jego niebieskie oczy uważnie obserwowały dziewczynę.
~ Jedz. Nie jest zatrute, ani nic. Śmiało, nie jesteśmy bestiami, nie znęcamy się nad innymi. - Nie licząc niektórych przypadków - pomyślał. Znów wstał i spojrzał na dziewczynę.
~ Więc? Opowiesz mi cze... - przerwał w pół słowa gdyż do sali weszła Aria. Westchnął uspokajając się, nie lubił gdy przerywano mu przesłuchania, ale nie chciał też krzyczeć i być wredny dla niej, dlatego spokojnie wysłuchał co ma do powiedzenia ciemnowłosa. Splótł ręce na torsie i pokiwał głową dając do zrozumienia, że rozumie jej prośbę. 
~  Najpierw muszę skończyć przesłuchanie - rzucił za nią gdy wychodziła z pomieszczenia. Siwowłosego zaczęło zastanawiać jak ona do ^%@&* dostała się do tej sali. No nic, znów usiadł na krześle, oparł się plecami o kamienną ścianę.
~ Czemu cię ścigali ?

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (24-09-2016 o 20h36)

Offline

#25 24-09-2016 o 21h37

Miss'wtajemniczona
rozali10
ヾ(o◕ω ◕)ノ
Miejsce: Neverland
Wiadomości: 2 050

Clover Rousseau

Chłopak leżał na dnie jeziora, rozkoszując się uczuciem wody wokół siebie. Lekki uśmiech gościł na jego ustach, gdyż właśnie w tym miejscu czuł się wolny. Czując wibracje telefonu, niechętnie wypłynął na powierzchnie.
Wiadomość była krótka:
Grupka fanatyków wdarła się do Gildii wykorzystując niewinną dziewczynę i próbowali wykraść ważne dane.
Znowu to robią. - pomyślał.
Clover był świadom wszystkiego co się dzieje, lecz na to nie reagował. Wiedział co dzieje się z takimi ludźmi, dlatego udawał ślepego na wszystkie intrygi Gildii.
Wyszedł z wody i otrząsając się z niej postanowił udać się do Myry. Dziewczyna ta była jedyną osobą, która akceptowała go takim, jakim jest. Nie to co inni, wyśmiewający się z chłopaka na każdym kroku. Wmawiał sobie że wszystkie te obelgi i krzywdy nie robią na nim wrażenia, lecz po jakimś czasie trudno było je ignorować, przez co zaczął unikać ludzi.
Gdy doszedł już do końca drogi utworzonej z drzew, usłyszał głosy Myry i jakiś nieznanych mężczyzn. Już chciał do nich iść, lecz nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
- Nie dam rady. - pomyślał na głos, opadając na kolana. Dopiero kiedy nastała cisza, uświadomił sobie że wypowiedział te słowa.
Cisza została przerwana pytaniem dziewczyny:
- Clover, to ty?
Po kilku uspokajających wdechach, podniósł się na drżących nogach wychodząc z ukrycia.
Odczuł ulgę, uświadamiając sobie, że nie znał obcych mężczyzn.
Przecież takie dziwadła jak ja, nie zasługują na przyjaźń. Poza tym oni na pewno są popularni i już wiedzą, że nie warto się ze mną zadawać. - pomyślał uśmiechając się smutno.
- Ano, cześć. Przepraszam za to że wam przeszkodziłem. - powiedział opuszczając wzrok na swoje buty. - Ja już lepiej pójdę.
Wyszedł szybko nie zwracając uwagi na nic. W pewnym momencie poczuł ręce na ramionach. Ostatnie co pamiętał, to schody i ból.


☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2