Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 24-07-2016 o 11h12

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Oryginalna wersja by ZewKrwi || Pierwotny opis

//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg
https://secure.static.tumblr.com/e6addb2045163b289b9c4649b7346d6a/woqjjnn/xhoo1sbgu/tumblr_static__640_v2.gif
//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg

Kiedy słońce kończy swą codzienną wędrówkę po nieboskłonie, zamykają się domostwa.

Ciemność, dla co bogatszych, to sygnał do rozpalenia świec. Wówczas dzień trwa nieco dłużej.

Nie każdy jednak może sobie na to pozwolić. W tej okolicy - jedynie tajemniczy, młody lord.

Lecz nie dla niego świece i niekończący się dzień... Przecież to jego największe przekleństwo.

Zgadza się, jest on wampirem, krwiożerczą istotą nocy. Utrzymuje to jednak w sekrecie

By poprzez bogobojną tłuszczę nie spotkał go zły los. Wtajemniczeni są jedynie dwoje:

Owdowiały farmer i najstarsza z jego trzech cór. To oni, w zamian za godziwą zapłatę,

Pozwalają mu żywić się krwią zwierząt z ich pastwisk, bez strachu o bycie przyłapanym.


Sielskie, proste życie zdaje się trwać nieprzerwanie pomimo pewnego ryzyka.


//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg

Jednakże, tak jak dzień ustępuje nocy, tak i po szczęściu nastąpić miała tragedia.


Mężczyzna zostaje śmiertelnie zraniony. Gotów na śmierć wie, że nie ma już ratunku.

Gdy ostatni raz spotyka się z lordem prosi go o opiekę nad trojgiem przyszłych sierot,

Gdy już śmierć przyjdzie upomnieć się o jego duszę. Pakt, jaki mu proponuje, polega

To dostarczenie dwóch jego najmłodszych cór pod opiekę krewnych ich zmarłej matki

W zamian za najstarszą, która po wykonaniu powierzonego mu zadania będzie mu przekazana.

Oznacza to ciężką przeprawę przez kontynent, pełną zarówno zawiłych szlaków zachodu

Jak i słowiańskich lasów, w których to aż roi się od niebezpiecznych stworzeń z mitów.

Nieśmiertelny, pomimo trudności tegoż zadania, przystaje na propozycję konającego.


Ich pakt zostaje zawarty nocą, a następnego dnia córy znajdują go martwego w łóżku.


//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg

I tak po nieszczęściu pojawił się strach, jak ten przed pozostaniem nocą na zewnątrz.


Straciła matkę wystarczająco późno, by ją najlepiej pamiętać, ale i najmocniej za nią tęsknić.

Najpiękniejsza dziewka w okolicy, której ojciec pomimo jej wieku, nigdy nie wydał jej za mąż.

A teraz, gdy go zabrakło, zostać miała niewolnicą. Nie wiedziała nawet, co się z nią stanie.

Mógł ją przecież zabić. Mógł torturować. Mógł każdą jej żyłę opróżnić z płynącej w niej krwi.

Do tego pozostała też niepewność, czy w ogóle przeżyją drogę do wioski ich wujostwa

I czy wampir powstrzyma swój głód krwi, gdy będą jedynymi żywymi istotami w pobliżu.

A mimo to, nie stawiała oporów - przecież strata rodziny jest rzeczą znacznie straszniejszą

Niż noc i jej budzące grozę stworzenia, czające się w czeluściach nieskończonego mroku...


//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg


Noc jest ciemna i pełna strachów,

A dzień jasny, piękny i pełen nadziei.

Jedno jest czarne, a drugie białe.

Istnieją lód i ogień. Nienawiść i miłość.

Gorycz i słodycz. Pierwiastek męski i żeński.

Ból i przyjemność. Zima i lato. Dobro i zło.



                                                            [ George R.R. Martin, Nawałnica mieczy ]


//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg

~!~ 1 ~!~

Wymagam znajomości regulaminu. Mile widziana także znajomość ortografii i interpunkcji

Nie pogardzę też osobami obytymi z BB Code, choć tu nie omieszkam udzielić pomocy.

~!~ 2 ~!~

Nie wymagam szczegółowości w Kartach Postaci. Marnuje się na nie zwykle dużo czasu,

Więc nie wymagam zawiłych opisów. Ale są rzeczy, na które chciałabym zwrócić uwagę:

Imię i nazwisko powinny zgadzać się z pochodzeniem. Dziewczęta mieszkają w Anglii,

Ale mają też słowiańskie korzenie. I oczywiście - to samo nazwisko. Ich wiek to 6-14 lat.

~!~ 3 ~!~

Dostosowujemy się do czasów. Przyjmijmy okres późnego średniowiecza - co oznacza,

Że druk nie został jeszcze wynaleziony, a Polacy właśnie obijają sobie gęby z Prusakami.

Zgadza się! Pomiędzy Anglią a Francją trwa właśnie wojna stuletnia... Czyli mamy problem.

~!~ 4 ~!~

Dziewczynki mogą być bystre, ale nie posiadają zbyt dużej wiedzy! Przy okazji proszę

O nie idealizowanie postaci ponad ich pochodzenie i czasy im współczesne.

~!~ 5 ~!~

O, i ja sprawuję tutaj niepodzielną władzę, choć obiecuję być sprawiedliwym władcą.

Moim pierwszym postanowieniem jest mianowanie na postacie tych oto użytkowniczek:

Lorda-wampira powierzam w ręce Minwet, równie nieśmiertelnej, acz nieco mniej przeklętej

Tak jak i miało być uprzednio, Aniołem Stróżem jego "nagrody" zostaję moja osoba, Lynn,

A Oliwkaa i KimKas wezmą pod swe skrzydła dziewczynki - kolejno średnią i najmłodszą córę.



//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg
Link do zewnętrznego obrazka
//photo.missfashion.pl/pl/1/82/moy/65569.jpg

Ostatnio zmieniony przez Lynn (26-07-2016 o 20h17)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#2 25-07-2016 o 13h56

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



Link do zewnętrznego obrazka
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/05/79/c0/0579c03befd83d8ea5cb3945d27d3273.jpg
Link do zewnętrznego obrazka

Godność
Sergey Yuriev Raszyd Ivanesco

Godność tymczasowa
Elliot Ingram

Wiek
Wygląda na 23 lata

Pochodzenie
Rusek. Ale kto by o tym wiedział... Godność tymczasowa wskazuje na Agnlika

Rasa
Wampir. Ale czy czystej krwi, szlachetny, zwykły przemieniony? A kto to wie, na pewno nie ludzie

Link do zewnętrznego obrazka
Kiedy ucho przyzwyczai się do szumu wiatru,
Pośród ciszy usłyszy delikatne dźwięki
Płynące z dalekiej przeszłości.
Link do zewnętrznego obrazka

Aparycja
Wysoki na tamte czasy mężczyzna, mierzy metr 76. Ma długie, szarawo-czarne, grafitowe włosy, wiązane wstążką w luźny kucyk. Jego mocno śniada cera, przypomina bardziej kolonistę niż Brytyjczyka, ale na szczęście to nie III Rzesza. Ubiera się zarówno po lordowsku, jak i luźno, po prostu nie zakładając zbędnych rzeczy, takie lordowskie minimum. Na szczęście nie jest sławnym lordem więc nie musi się martwić o opinię ignoranta, skoro nie stosuje się do zasad ubioru klasy wyższej

Cechy szczególne
Biało-szare tęczówki, no bo jaki człowiek ma biało-szare tęczówki? Oraz herb - biało czerwona lilia

Wszystko inne


Lubi napić się mocnego trunku.

Umie szyć, ale nie potrafi kompletnie gotować - wodę spali.

Wyznaje jedną z odmian wierzeń naturalnych, jak na przykład wierzenia słowiańskie. Ten jego człon nie rozprzestrzenił się jednak na tyle, aby otrzymać własną konkretną nazwę, a teraz, po tylu latach, Raszyd jest chyba ostatnim wyznawcą tych zasad.

Link do zewnętrznego obrazka
Nieważne - żyjesz czy umarłeś, czy płacisz podatki,
Czy tańczysz na rozgrzanej słońcem plaży nad oceanem,
A potem kochasz się leżąc na piasku.
Tu królują cisza i wiatr, które pozostaną długo po twojej śmierci.
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Minwet (25-07-2016 o 14h03)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#3 26-07-2016 o 05h34

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

//photo.missfashion.pl/pl/1/83/moy/65634.jpg

Link do zewnętrznego obrazka



G o d n o ś ć   †   Sveta Payne, choć możesz usłyszeć też "cała matka", lub Svetlana,
Nawet jeśli krótsza wersja tego imienia to ta dana jej przy narodzinach.


W i e k   †   Osiemnastolatka spod Gwiazdozbioru Skorpiona. Stara panna.
(Lepiej nie mówić tego przy niej)


P o c h o d z e n i e   †   Ojciec wywodzi się z angielskiego pospólstwa, natomiast
matka to z pochodzenia Słowianka, której brat niedawno wszedł w posiadanie dużej ilości ziem.


R a s a   †   Bez cienia wątpliwości, jest to czystokrwisty człowiek.


R o d z i n a   †    Zarówno ojciec, Robyn, jak i jej matka imieniem Nadia,
nie żyją już. Pozostały jej dwie młodsze siostry, które kocha nad życie.




Link do zewnętrznego obrazka


Hold on, to me as we go
As we roll down this unfamiliar road
And although this wave is stringing us along


Just know you’re not alone
Cause I'm gonna make this place your home



Link do zewnętrznego obrazka



W y g l ą d   † Niczym wyróżniającym jest jej pięć stóp i trzy cale wzrostu,
A rumiana od słońca skóra nie jest niczym dziwnym dla osoby żyjącej na ówczesnej wsi.
Jasnobrązowe włosy do łopatek i piwne oczy uznaje za lepszą pamiątkę po matce,
Tak jak prosty nos i owalną buzię - przypomina ją sobie, patrząc po prostu w lustro.
Ubiór? Cóż... Tak jak noszą się brytyjscy chłopi... Choć od pewnego czasu
Nie rozstaje się ze srebrnym krucyfiksem, schowanym pod codzienną odzieżą.
Po prostu w ten sposób czuje się nieco bezpieczniejsza.

Z n a k i   s z c z e g ó l n e   †    Chyba nikogo nie zdziwi to, że ma blizny. To dobrze,
Ponieważ jest ich trochę. Tu spadła z drzewa, tam pogryzł ją pies, jeszcze gdzie indziej... Cóż...
Powiedzmy że ich ojciec, choć człowiek kochający i dobry, to także obeznany z dyscypliną.

C i e k a w s z e   r z e c z y   †

† Ciekawi Was, jak jej mama znalazła się tak daleko od rodzinnych stron? Jak zawsze
Winna leży po stronie... wojny. Choć rodzina wydała ją wrogowi, brat obiecał, że w razie
Potrzeby zajmie się jej dziećmi czy wnukami. A później... Sprzedano ją jak niewolnicę,
Od czego uciekła. Wówczas właśnie poznała Robyna Payne'a i założyła z nim rodzinę.

† Ale powróćmy może do naszej bohaterki, nawet jeśli trzeba będzie źle o niej mówić.
Niemniej faktu, że od zawsze nie znosiła pracy w polu, nie da się nie zauważyć, przy takiej
Ilości jej ucieczek czy wymówek od tego. I późniejszego z takich właśnie przyczyn karcenia.

† Jest świadoma układu ojca z wampirem, ale chce chronić swoje siostry za wszelką cenę.
Wie doskonale, że sama nie dałaby rady, czego świadom byłby jej ojciec. Co prawda,
Z gospodarstwem, polem czy zwierzętami ich trójka nie miałaby większych problemów,
Do momentu, w którym znów nie wybuchłby większy spór z Francją. Dlaczego?
Bo wojna oznacza potrzebę obrony, tymczasem Sveta... ona po prostu nie umie walczyć.

† Jest za to, jak to przystało na najstarszą, wzorową panią domu. Sprzątać, gotować,
Prać? Opatrzeć siostrom drobne rany czy opiekować się nimi w gorączce? Poradzi sobie.

† Od dziecka marzy, by pojechać do miasta. Nigdy nie była w tak dużej miejscowości.




Link do zewnętrznego obrazka


Settle down, it’ll all be clear
Don’t pay no mind to the demons
They fill you with fear
The trouble it might drag you down
If you get lost, you can always be found

Just know you’re not alone
Cause I'm gonna make this place your home



Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Lynn (27-07-2016 o 17h28)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#4 26-07-2016 o 23h37

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797


Link do zewnętrznego obrazka
Godność
Iris Payne

Wiek
Ma już te swoje czternaście lat

Pochodzenie
Angielskie po ojcu a po matce słowiańskie, z obu jest dumna jak nikt

Rasa
Toż to człowiek jakich mało

Rodzina
Osierocona i przez matke jak i ojca, jednak ma starszą siostrę Svetę i młodszą Lucie

Powierzchowność
Jej włosy są nie podobne do tych sióstr, według ojca swe włosy odziedziczyła po jego matce a swojej babci. Jest to kolor wpadający w rudy, chodź nie zawsze, czasami wydaje sie po prostu brązowy, są mniej więcej do połowy pleców. Duże niebieskie oczy, odziedziczone po ojcu, okala wachlarz z gęstych i długich rzęs. Cere ma jak każda osoba mieszkająca na wsi, opalona i zdrowa. Prosty nos a do tego usta w jasnym różowym kolorze, nic nadzwyczajnego. Oczywiście jak na te jej czternaście lat przystało, zaczęła sie już zaokrąglać gdzie trzeba, przez co już widać iż to młoda kobieta a nie dziecko.A co do jej wzrostu i ubioru ... jest wyższa niż Lucia ale niższa niż Sveta, o! A ubiera się jak przystało na córkę chłopa. Sukienki z których wyrosła starsza siostra i nie są poniszczone a zarazem to co dostanie. Toż czasem nawet kobiety które nie mają już dzieci znajdą jakieś ubranie które zawsze może sie przydać.

Znaki szczególne
Pieprzyk na lewej skroni, zakrywany sprytnie włosami, jak i to że łatwo sie dowiedzieć kiedy jest smutna. Otóż w tedy spina swe włosy w koński ogon i tyko mruczy pod nosem.

Inne drobnostki

-Czesto to ona robi różne rzeczy w polu za Svete, gdy ta sie wymiguje, ale już do tego przywykła

-Zje wszystko co jadalne i co jej dasz. Kasza z wczoraj z jakimś dziwnie pachnącym sosem? O ile nie zepsute, to zje zanim zdążysz sie odwrócić i powiedzieć "Smacznego", tak ma wilczy apetyt.

-Mała Iris zawsze uważała że jest po to by starsza mogła jej doszukać i po to by wspierać tą młodszą.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (27-07-2016 o 18h14)

Offline

#5 27-07-2016 o 01h01

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Link do zewnętrznego obrazka
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/1c/67/ec/1c67ece36f5b480ab0caa7c2b5a7669e.jpg
Link do zewnętrznego obrazka

Godność: Lucia Payne

Wiek: Dzieweczka ta liczy sobie osiem wiosen.

Pochodzenie: Słowiańskie po kądzieli, angielskie po mieczu.

Rasa: Człowiek, a jakżeby inaczej.

Rodzina: Osierocona zarówno przez matkę, jak i ojca.
Ma jednak dwie starsze siostry, do których jest bardzo przywiązana.


Link do zewnętrznego obrazka

Powierzchowność: Mierzące 120 centymetrów dziewczątko o długich i zazwyczaj rozpuszczonych włosach koloru brązowego. Do tego piwne oczy, lekko zadarty nos i usta, których naturalnie intensywny kolor kontrastuje z jasną karnacją. Ubiór typowy dla wieku, pozycji oraz czasów - czyli głównie sukienki.

Znaki szczególne: Wiecznie ubrudzone dłonie, a często też i ubrania. Powiedzenie, że brudne dziecko jest szczęśliwym dzieckiem, z pewnością mówi o Lucii Payne.


Insze informacje

~ Uwielbia wspinać się na drzewa i z ich gałęzi obserwować, co dzieje się w okolicy. ~

~ Jako najmłodsza z latorośli nigdy nie wykonywała trudnych czy ciężkich prac, ale od lżejszych obowiązków, jak pasanie zwierząt nigdy się nie wymiguje. Lubi się nimi opiekować, nawet jeśli stworzenia nie zawsze jej słuchają. ~

~ Nigdy by się do tego otwarcie nie przyznała, ale przerażają ją duże grupy ludzi. Z tego powodu raczej nie czułaby się zbyt dobrze w mieście. ~

Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#6 27-07-2016 o 23h55

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Tego poranka słońce nad angielską wsią zdawało się wstawać ospale, jak gdyby nie chciało nigdy zakończyć tego dnia, a śpiew ptaków zdawał się być melodią przygaszoną i smętną. Tej bowiem nocy Robyn Payne odszedł, osierocając tym trzy niewinne istoty, jakimi były jego córki, co zdjęło sen z ich powiek i wypełniło ich oczy łzami na całą noc. Tego dnia odbył się skromny pogrzeb, po którym już nie było nawet czasu go opłakiwać - jedynie pomodliły się za niego w wiejskiej kapliczce, prosząc także o bezpieczeństwo w czekającej je podróży. W sytuacji, w jakiej się znalazły, nie było czasu na żałobę, a i one wiedziały, że ojciec nawet już z Góry skarciłby je widząc, jak marnują na niego czas, miast być już w drodze.

Kończyło się lato, ustępując z wolna miejsca jesiennej następczyni w zielonych sadach, lasach i ogrodach. A chociaż w krainie tej deszcze nawet i bez tej cokwartalnej zmiany goszczą tam stale, tego dnia z zaskoczeniem wszyscy, patrząc w niebo, dostrzegali tylko w niektórych miejscach duże, puszyste mieszkanki nieba, zwane nie tylko przez pospólstwo chmurami. Wyglądało to tak, jakby jedynie ten błękit, na przekór wszystkim innym siłom natury, próbował uświadomić im, że nie wszystko stracone - ich życie w tym miejscu co prawda się kończy, ale za to zaczyna w innym, a kraina ta, pełna wdzięku świeżo skoszonego pola i skromnych domostw, szykuje im piękne pożegnanie.

Wyruszać przecież mieli dopiero o zmroku. W ciągu tego dnia sprzedały więc wszystkie zwierzęta i plony, w zamian za pieniądze na podróż. Tak oto dom pozostał pełen pustych mebli, a one brały ze sobą jedynie niezbędne rzeczy i skromny zapas jedzenia. Niepewność nie chciała ustąpić nadziei, szczególnie, gdy zmrok się już zbliżał…


~~~~~~~~



Sveta

Słońce już niemal zaszło, ale wciąż było wystarczająco widno, byśmy widziały jeszcze wszystko dokoła dosyć wyraźnie. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na nasz dom, a  kiedy o tym pomyślałam, słowo to obiło się kilkukrotnie echem w mojej głowie, jakby nie chciało jej opuścić. „Dom”. Jakbym chciała choćby jakoś uwiecznić tę chwilę, kiedy to ostatni raz w życiu widzę Lucię i Iris w tym miejscu… Nie mogło to być jednak możliwe, a ja musiałam oczywiście być tą odpowiedzialną, najstarszą siostrą. Odwróciłam się więc, żeby nie rozpłakać się znowu, o ile byłoby mnie na to jeszcze stać, o ile nie wyczerpałam ich wszystkich w nocy. Będzie dobrze, powtarzałam im. Tato jest w lepszym miejscu, a dla nas znalazł nowy dom, więc szkoda łez.
Oczywiście, nie znały całej prawdy o umowie mojego ojca z Ingramem. Co prawda były świadome, że nas eskortuje i dokąd, ale o tym, co miał otrzymać w zamian miały równe pojęcie co o tym, że był wampirem. A choć czułam, że co do tego drugiego mogą się całkiem prędko zorientować, tak przy drugim wolałam, by ich wiedza pozostała niezmienna, ponieważ o wiele trudniej będzie mi wtedy je uspokoić, a co dopiero przekonać do niego. Choć właściwie, nie wiem czy będę musiała - wychowywałyśmy się w miejscu, w którym co prawda każdy jemu podobny skończyłby źle, ale nigdy nie oszukał mojego ojca. Nigdy też o nic nas nie prosił, jedynie dyskrecja ojca, a niedługo potem i moja, mogłaby być za coś takiego uznawana, niemniej była to niezbędna część naszych interesów. Nie lubiły go jakoś przesadnie (właściwie nie miały jak bo widziały go jedynie kilka razy a i nie rozmawialiśmy na jego temat często), ale nie miały żadnych powodów, by traktować go z niechęcią czy w jakiś sposób się buntować. Powiedziałam im jedynie, że miał jakiś dług u naszego świętej pamięci ojca, przez który winien był mu przysługę. Nie chciałam więcej o tym rozmawiać. Nie chciałam okłamywać ich, że wcale nie zostaniemy tam wszystkie trzy.
Ale… Przynajmniej wiem, że mój powrót tutaj jest całkiem możliwy. Lord Ingram wspominał o tym, gdy pytałam go, co mam zrobić z gospodarstwem. W ten sposób wczoraj udało mi się sprzedać wszystko, co sprzedać jeszcze mogłam, w zamian za to otrzymując niezbędne na podróż pieniądze. I tak musiałabym to zrobić - miał przecież tylko zapewnić im bezpieczeństwo, nie było mowy o tym, kto płaci. Był strażnikiem, czymś tego rodzaju w każdym razie, ale na pewno nie darczyńcą. Tak więc zostało nam wszystko to, co niezbędne, podczas gdy dom świecił pustkami znajdujących się w nim mebli.
- No, to w drogę… - powiedziałam, siląc się na powstrzymanie westchnienia, wychodząc na spotkanie z Ingramem. Chwyciłam Lucię za rękę, w drugiej trzymając jeden z dwóch naszych bagaży, nie licząc sakiew z monetami - w razie czego, tym obowiązkiem obciążyłam całą naszą trójkę, jednak za drugi toboł odpowiadała Iris.
Obydwie dzisiaj okazały się jeszcze bardziej pracowite, niż zwykle. Sądziłam, że będę musiała zająć się wszystkim sama, podczas gdy one nie będą mogły skupić się choćby na jednym zadaniu. Jak bardzo się myliłam, okazało się potem, gdy po południu udało nam się bardzo szybko sprzedać wszystko to, czego nie spakowałyśmy wczoraj. Dzięki temu czułam się trochę pewniej wiedząc, że zostaną beze mnie. Będą potrafiły poradzić sobie same.
Miejscem spotkania miało być rozdroże na skraju osady. Gdy tam dotarliśmy, zaczęłam rozglądać się za naszym przyszłym kompanem. Może było jeszcze niewystarczająco ciemno? Niepokoiłam się, że zaraz kompletnie się ściemni, ale choć nie widziałam go, powiedziałam siostrom, że czekamy. Mimo wszystko odruchowo poprawiłam srebrny wisiorek na szyi. Gdybym nie bała się, czy na pewno starczy nam na przemierzenie kontynentu, zaopatrzyłabym w niego również młodsze siostry. Chcąc jednak uniknąć ich pytań i wiedząc, że i tak nie oddalą się ode mnie na krok, zrezygnowałam z tego. Bałam się go, oczywiście, jak i całego tego szalonego pomysłu, ale bardziej bałam się tego, że złamie obietnicę, a Lucii czy Iris coś się stanie. Nie umiem walczyć, ale gdy tylko moje myśli spowijały tak mroczne wizje, czułam wściekłość o wiele potworniejszą niż jego klątwa.




_______

Opiernicz swój powtórzę (uprzednio opierniczając samą siebie za tak fatalnego byka) - wszystkie rzeczy związane z opowiadaniem załatwiamy tutaj, nie pisząc do Lynnci na priva. Tak żeby nikt nie był pominięty!



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#7 28-07-2016 o 02h28

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Po zachodzie słońca, Sveta zabrała nas, to znaczy mnie i Iris, na skraj osady. Zatrzymałyśmy się tam, żeby zaczekać na lorda. Lord Ingram miał nas zaprowadzić do rodziny mamy. Obiecał to tacie. Nie rozumiem, dlaczego tata poprosił go właśnie o to. Nigdy nie widziałyśmy rodziny mamy i oni nie widzieli nas. Mieszkaliśmy bardzo daleko od siebie. No i przecież lordowie mieszkają w zamkach albo takich dużych posiadłościach, prawda? A my, we trzy, nie zajęłybyśmy przecież dużo miejsca... Chciałam o to zapytać którąś z sióstr, ale dzisiejszego dnia wszystkie byłyśmy bardzo zajęte. Musiałyśmy się spakować, a wcześniej sprzedać zbiory. I zwierzęta. Kiedy mi się to przypomniało, mocniej ścisnęłam dłoń Svety. Chociaż pomagałam, mówiąc o nich same dobre zeczy przed kupującymi, ciężko było mi się z nimi rozstać. Zwłaszcza z krową, bo to ja byłam odpowiedzialna za jej wypasanie i bardzo ją polubiłam. Czasem nawet jeździłam na jej grzbiecie. Oczywiście gdy nikt nie patrzył. Myślę, że tata by się zdenerwował gdyby się dowiedział. Tata... poczułam łzę spływającą po policzku i szybko odwróciłam głowę, udając że ostatni raz spoglądam w stronę domu. Nie chciałam, żeby siostry zobaczyły że płaczę. Tylko niepotrzebnie by się zmartwiły. Poza tym tata uważał płacz za marnowanie czasu.
Nagle zobaczyłam coś kątem oka, więc spojrzałam na drogę, ale nic nie dostrzegłam. Może to było tylko jakieś zwierzę. A może tylko mi wydawało, że coś widzę?
Zadrżałam z zimna. Po zmroku zrobiło się chłodniej. Żeby nie myśleć już o tym, co nas spotkało, postanowiłam porozmawiać z siostrami. Najstarsza znała mamę najdłużej z nas, więc może wie też coś o miejscu i ludziach z którymi będziemy zamieszkać.
- Sveta, opowiedz o Słowianach - poprosiłam, choć pod koniec zdania głos nieco mi się załamał. Mam nadzieję, że nie zauważyły.

Offline

#8 29-07-2016 o 00h49

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Iris

Cały dzień minął mi jak w amoku, to pomagałam siostrą, to wpatrywałam sie temp w okno. Oczywistym jest, że zastanawiałam się czemu mamy iść w nocy jak i dlaczego lord był winny coś ojcu. Jednak nie chciałam to zbytnio się zagłębiać, co jak co, ale to nie powinno mnie obchodzić. Bardziej interesował mnie lord Ingram, mignął mi kilka razy, ale nigdy nie skupiałam na nim specjalnej uwagi. Jak sie tak zastanowić, to teraz tego żałuje, bo jedyne co pamiętam do długie włosy związane wstążką, nic poza tym. Przeczesałam włosy przypominając sobie ile w tym domu przeszłam z rodziną. Kłótnie ze Svetą, sprzeczki z Lucią i tatą, wyprawy z rówieśnikami i zabawy. Teraz to nawet wykłócanie o pożyczenie spódnicy czy fartucha wydają sie błahe i miłe zarazem.
Spuściłam wzrok w ziemie, grzecznie idąc przy Svecie jak i ciągnąc za sobą jeden z naszych bagaży. Lucia była za mała by nieść coś takiego a Sveta nie miała tylu sił by oba bagaże za sobą nieść. Jednak miałam nadzieje że ten mały demon chociaż czasem mi pomorze czy coś. Bo co jak co, ale jednak z żelaza nie jestem. Westchnęłam słuchając co Lucia mówi i tylko cicho prychnęłam. Od czasu gdy zapadła klamka że idziemy do brata mamy, ona ciągle o to prosiła, jakby chciała wiedzieć więcej.-Domagam się opowieści o czymkolwiek, ale nie o tym siostro, proszę.-powiedziałam, zaciskając palce na bagażu.

Offline

#9 29-07-2016 o 16h50

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Sveta

Nie lubiłam nocy, a o tej porze zawsze wolałam już tulić siostry na sienniku aniżeli dopiero wracać do domu. Nawet, gdy miałam możliwość pozostania tam przy pomocy ogniska czy nawet kaganka, strach ten pozostawał niczym uporczywa rana nieznanego pochodzenia, którą zauważyłeś niedawno i która nie chce się zagoić.
Dlatego też zaraz, gdy znalazłyśmy się na miejscu, a coraz ciężej było mi cokolwiek dostrzec, przykucnęłam przy drzewie i wyciągnęłam lampion (Natalia poszukuje lepszego synonimu tego słowa, ale nic nie przychodzi jej do głowy). Mała, żelazna konstrukcja od wewnątrz wyłożona była cienką, przepuszczającą światło błoną, by chronić umieszczone tam źródło płomienia przed wiatrem. Włożyłam tam świecę i zapaliłam ją. Kiedyś w zamian za jedną z naszych najtłustszych owiec kupiec z miasta oferował nam świece. Powodziło nam się dość dobrze, a mało kto we wsi miał ich pod dostatkiem, więc tato przystał na taką wymianę. Fakt, że wnętrze chaty, w przeciwieństwie do okolicy, wypełniał - jak wówczas myślałam - kawałek słońca, oczarował mnie do tego stopnia, że ani mi się śniło sprzedać choć jedną z nich. Przydadzą się, powtarzałam sobie, a teraz z dumą stwierdziłam, że była to prawda. O wiele lepiej było widzieć wszystko w co prawda niewielkiej odległości, ale przynajmniej był to też znak, gdzie jesteśmy. Nie wątpię oczywiście w jego mroczne zdolności, ale wykorzystanie ich w tym momencie nie było już tak podejrzane.
- Huh? - spojrzałam na Lucię, gdy się odezwała. No tak, nie miała nawet dwóch lat, gdy mama od nas odeszła. Nie wiem nawet, czy w ogóle ją pamięta. - Cóż, nie wiem wiele, ale... nie powinno być dużej różnicy. Też mają swoje pola i lasy, po których chodzą dzikie zwierzęta. Też mają swojego króla, tylko ich język jest bardziej...
- Domagam się opowieści o czymkolwiek - usłyszałam Iris i natychmiast urwałam. - ale nie o tym, siostro, proszę.
Westchnęłam i z góry postanowiłam przemilczeć fakt, że w wieku Lucii ona także była dzieckiem zadającym pytania (jak i ja w wieku Iris byłam tym szczerze poirytowana).
- Chyba nie mamy innego wyboru, mała. Następnym razem dowiesz się więcej, dobrze? - poczochrałam ją po ciemnobrązowej czuprynie, tak bardzo podobnej do mojej czy do mamy.
Iris wdała się pod tym względem w rodzinę ojca, przez co była jego oczkiem w głowie - dlatego pomimo kolejnego problemu stojącego na drodze wydaniu za mąż córki, tato działał tak szybko, przynajmniej moim zdaniem. Ale nie chciałam tak o tym myśleć. Wówczas nasuwało się też pytanie - dlaczego więc powierza to zadanie nieznanemu krewnemu i posyła ją w tym celu na wschodnie krańce ze znanym mu lordem miast zaoferować mu ożenek z nią? Czy mu nie ufał? Wszyscy Święci, a jeżeli tak, to czemu w zamian za to ceną mam być ja? Dobra, jak już mówiłam, zapomnę o tym. Tak będzie po prostu lepiej.
Zamiast tego, myślałam o tym, co zastaniemy na miejscu. Wuj z opowieści mamy był dobrym i honorowym człowiekiem. Nigdy nie brał udziału w oszustwach i zatykał uszy na plotki. Teraz powinien mieć czterdzieści pięć lat, jedenaście więcej niż mama, gdyby jeszcze żyła. (Mam nadzieję, że nikogo nie dziwi, że umiem liczyć! Dla kogoś, kto tyle czasu spędził na handlu czy gotowaniu, byleby nie siedzieć w polu, mnożenie pieniędzy czy dzielenie składników i późniejszego dania miedzy domowników to konieczność, jeśli nie chce się wyjść na łatwowiernego głupca lub jeść niesprawiedliwą ilość źle doprawionej zupy. ) To oznacza, że może mieć już wnuki w wieku Lucii, najmłodsze dzieci w wieku właściwie każdej z nas albo może też być już jedną lub obiema nogami w grobie. Albo jedno i drugie, choć modliłam się, by tylko jedno i to to pierwsze.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#10 30-07-2016 o 01h09

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

/ Albo na "kopiuj->wklej" do wszystkich xD // Sorry że krótko, le brak weny i siły - padam na ryj, dobranoc/

https://scontent-lhr3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13895459_995694590551531_8687608035672780766_n.jpg?oh=9b12b10f5be17142a2704d7f9d9782df&oe=5823DD12

Powoli zaczynało już zmierzchać, kiedy jedyny, stary, wierny sługa, na wcześniejsze życzenie, zaczął szybciej budzić lorda. W ogóle go budzić, toteż z początku nawet nie wiedział jak się za to zabrać, żeby nie skończyć oczywiście jako śniadanie... Raszyd wstał, i zaczął sprawdzać wszystkie, zlecone słudze przygotowania, a potem sprawdził jeszcze raz zaplanowaną trasę. Gdy łaskawie zaszło słońce, i przestało już byś widno, pozostało mu tylko jeszcze udać się na polowanie, aby nasycić swój głód przed konfrontacją z ludźmi. Dopiero po nim wrócił do posiadłości po konia z tobołami, i ruszył na spotkanie z córami wieśniaka.

***

Kiedy dotarł na miejsce, pieszo, prowadząc konia obok, wyłonił się z ciemności jak jakaś zjawa.
- Dobry wieczór Sveta. Panie. Wybaczcie za lekki, niepotrzebny postój z mojej winy. - Przywitał się lekkim skinieniem głowy najpierw z pierwszą, potem reszta dam w okolicy.
Co jak co, ale był w końcu z starej szkoły.
- Mam nadzieję, że jesteście gotowe do drogi? - Zauważył, chcą postawić je na równe nogi. - Zgaście światło. - Polecił, patrząc na lampion w ich posiadaniu. - Światło ściągnie na was tylko rabusiów. - Spostrzegł, obracając się z koniem i ruszając w odpowiednią ścieżkę.



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#11 01-08-2016 o 02h27

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Ledwie Sveta zaczęła odpowiadać na moje pytanie, Iris zaprotestowała. Zdziwiło mnie to, bo lepiej byłoby chyba dowiedzieć się czegoś więcej o miejscu, do którego się wyrusza niż wysłuchać jakiejś innej historii.
- Dobrze - miałam nadzieję, że wkrótce będziemy mogły wrócić do historii o Słowianach. Może na jakimś postoju w drodze?
Gdy coś wyłoniło się z ciemności, ze strachu schowałam się za plecami Svety. Zaraz jednak zawstydziłam się swojego zachowania, bo zjawa się przywitała i okazało się, że to nie żadna zjawa, tylko lord. Miał też konia, nie jechał jednak na jego grzbiecie. Zamiast tego do siodła przytoczono toboły z jakimiś rzeczami.
- Ale w tych ciemnościach nic nie widać - zaprotestowałam nieśmiało, mając nadzieję, że nie urażę lorda swoim zachowaniem.

Offline

#12 07-08-2016 o 14h14

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Wybaczcie że krótko, ale nie mam pomysłu, bo nic sie nie dzieje.

Iris

Byłam niemal w niebie, gdy jednak ta opowieść została przerwana i odłożona na kiedy indziej. To było jak zbawienie! Bo Lucia mimo że niezadowolona, to była cicho, no a Sveta to Sveta, Nie wiem ile jeszcze czekałyśmy, jednak dzięki świecy było co nieco widać, więc było nawet dobrze. No a gdy już przybył lord w raz z koniem, to mogliśmy ruszyć. Chciałam coś powiedzieć na temat tego gaszenia świecy, ale Lucia była szybsza a dodatkowo nie wiedziałam co powiedzieć.
Popatrzyłam na młodszą siostrę, lekko marszcząc nosek.-Twoje oczy przyzwyczają sie w końcu do ciemności, a jeśli chcesz możesz złapać Svetę za rękę.-powiedziałam do Lucii, uśmiechając się lekko jak i mentalnie prosząc siostrę by zgasiła świecę.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (07-08-2016 o 14h14)

Offline

#13 07-08-2016 o 22h31

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Dzięki za przypomnienie... Właściwie, to post kisił się na moim telefonie, więc musiałam go tylko trochę teraz zmienić. Skleroza ;-;'

Sveta

Ucałowałam czoło najmłodszej siostry wiedząc, że nie była ona zbyt zadowolona z obrotu spraw, po czym przyciągając ją do siebie, obiecałam sobie w myślach, że dowie się więcej przy następnej mozliwej okazji.
Zaraz nasze otoczenie ogarnęła fala niepokojącego chłodu, od którego włosy stawały dęba, a serce przyspieszało swe bicie. Nim zdołałam odgadnąć źródło tejże atmosfery, Lucia schowała się za mną, a ja podniosłam na nogi, słysząc kroki. Nietrudno domyślić się było, że w blasku lampy z ciemności wyłoni się sylwetka lorda, a jednak uspokoiłam się trochę dopiero go widząc.
- Witaj, Panie - skinęłam tylko głową, jak zawsze chcąc podkreślać, jak obce są mi ich skomplikowane i bezsensowne zwyczaje. - Tak, możemy już ruszać - odpowiedziałam tylko, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce, mieć wszystko za sobą. Nie nazwałabym tego, że musiałyśmy na niego czekać, marnotrawstwem czasu, ale czym innym jest czcza gadanina na miejscu spotkania.
Jego zalecenie nieco mnie zaskoczyło. Zgaszenie światła było koniecznym? Nie spodziewałam się może po nim jakichś heroicznych czynów w zakresie ochrony trójki osób, która o obronie pojęcie miała naprawdę znikome. Bardziej zajęła mnie inna kwestia - chyba nieczęsto miał do czynienia z ludźmi, żeby nie wiedzieć, iż nie widzą oni w nocy kompletnie nic.
- Ale w tych ciemnościach nic nie widać - doskonale ujęła to moja siostra, choć w jej głosie rozpoznać można było lęk.
Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. A jeśli faktycznie ma rację, i sprowadzi to na nas wyłącznie pecha? Mimo wszystko postanowiłam spróbować.
- Z całym szacunkiem, ale czy jest to konieczne? To spokojna okolica, brak tu napadów czy innych nieszczęść - zasugerowałam, przyciągając jednak ośmiolatkę do siebie, w razie gdyby jego zdanie pozostało niezmienne.
- Twoje oczy przyzwyczają sie w końcu do ciemności, a jeśli chcesz możesz złapać Svetę za rękę. - wtrąciła się jeszcze Iris.
Nie wytrzymałam i zgasiłam lampę. Nie chciałam, by niepotrzebna sprzeczka o byle błahostkę tak nas wstrzymywała.
- Po prostu chodźmy już - rzuciłam stanowczo. Nie powiem, że nie miałam wyrzutów sumienia z powodu młodszej siostry - ale dla mnie po prostu to było za wiele jak na jeden dzień.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#14 15-08-2016 o 00h26

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://scontent-lhr3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13895459_995694590551531_8687608035672780766_n.jpg?oh=9b12b10f5be17142a2704d7f9d9782df&oe=5823DD12

Słysząc że zaczynają się protesty szczerze się zdziwił. To dla ludzi, nie - dla kobiet, taki wielki problem? Albo po prostu robiły z igły widły. W każdym bądź razie jednak przystanął żeby poczekać aż skończą i dołączą do niego. No, choć nie wszystkie owijały w bawełnę.
Na uwagę rudej zerknął na nią i uśmiechnął się pod nosem. Każda coś tam dla siebie miała, coś swojego co robiły z nich może i warte zainteresowania. Najmłodsza była taka niewinna, średnia dziarska, a najstarsza... cóż.
- Możecie stanąć po bokach konia i chwycić się jego sierści. - Powiedział do nich spokojnie i wyraźnie, odwracając się z powrotem tyłem. - Na niedogodności pod nogami nic nie poradzę, ale bynajmniej na pewno się nie zgubicie, jeśli będziecie się jej trzymać. - Wyjaśnił. - A i Sveta. Właśnie opuszczamy tak dobrze znaną Ci okolicę. Pamiętaj o tym. - Dodał z niewiarygodną dykcją, ważąc powoli słowa, a potem powoli ruszył z klaczą do przodu, póki dziewczęta się nie odważą stawiać szybszych kroków.



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#15 19-08-2016 o 00h01

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Zrobiłyśmy tak, jak radził lord. Jedną ręką przytrzymywałam się końskiego boku, drugą na wszelki wypadek trzymając się Svety. Ostatnie słowa mężczyzny, skierowane do najstarszej z nas, sprawiły że ponownie strachałam się drogi, którą przyszło nam iść. Żadne z nas nie wiedziało, co mogło nas na niej czekać. Bandyci, dzikie zwierzęta, być może nawet jakieś mary. Będąc z tatą w wiosce, gdy jeszcze żył parę razy słyszałam też o wojnie. To słowo ludzie wypowiadali ze smutkiem, trwogą lub gniewem i bałam się zapytać papę, co to znaczy. Teraz zaś obawiałam się, że na nią natrafimy.
Po jakimś czasie marszu zauważyłam, że tak jak powiedziała Iris, moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności i w czerni nocy zaczynałam widzieć zarysy kształtów. Mimo tego wzdragałam się na każdy głośniejszy dźwięk, który wydawało coś innego niż ktoś z naszej niewielkiej grupki.
- Dlaczego nie idziemy dniem, tylko nocą? - zdecydowałam się w końcu zadać pytanie, które krążyło mi po głowie od czasu, gdy dowiedziałam się, jaką porą mamy podróżować, a którego do tej pory nie miałam okazji zadać. To, co robiliśmy, było bardzo dziwne i przynajmniej dla mnie niezrozumiałe, bo w świetle słońca byłoby bezpieczniej podróżować niż w rozświetlanym jedynie bladym światłem księżyca mroku.

Offline

#16 23-08-2016 o 22h48

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://scontent-lhr3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13895459_995694590551531_8687608035672780766_n.jpg?oh=9b12b10f5be17142a2704d7f9d9782df&oe=5823DD12

Powoli przyśpieszał tempo do takiego, który wampir da radę jakoś wytrzymać. No bo jak można iść tak wolno?! Oczywiście miał jakieś tam wyrozumienie dla ludzi, w dodatku dla dziewczyn, i w dodatku dla jednej malutkiej. Tylko że bez przesady - jak nie będzie przyśpieszał to może za rok łaskawie dotrą na miejsce...
Nagle z ciszy u dziewcząt, wyłonił się samotny głos, samotne pytanie, najmłodszej z nich. Dość dobre pytanie.
Lord aż spowolnił kroku z klaczą, bo po prostu nie mógł sobie odpuścić dobrego widoku na próbującą go wytłumaczyć Svetę. A iść szybko przed siebie, z wzrokiem skierowanym przez ramię za siebie, to raczej nie najlepszy pomysł.
Kobieta plątała się, i kombinowała. Zaczynała i urywała w pół słowie, nie wiedząc którą w końcu z wersji których wymyśliła, mogłaby przedstawić, żeby jej siostry nie nabrały nawet najmniejszych podejrzeń. W końcu w sumie sama nie wiedziała jak to jest z Raszydem, dla niej Lordem Elliotem. A chciała sama odpowiedzieć na takie pytanie, myślała już o tym wcześniej, w obawie, że wampir po prostu powie im prawdę. W końcu jednak stwierdziła, że nie da rady, i poddając się spojrzała błagalnie na mężczyznę. On oczywiście to wszystko widział, i omal nie uśmiał się do białego, dusząc w sobie wszelkie odgłosy.
W końcu odwrócił się z powrotem na drogę, i wciąż zachowując uśmiech zaczął spokojnie gadać. Już był wyćwiczony w takich opowiastkach.
- Po pierwsze bandyci nie atakują w nocy. Znaczy... - Westchnął. No wyrecytować regułki nie mógł - z doświadczenia z innego miejsca i czasu wiedział że to zwłaszcza zrzuca podejrzenia. No ale za długie myślenie też. - Żaden bandyta nie będzie Ci stał przy drodze czekając z zasadzką całą noc. W końcu kto podróżuje nocą? Chyba że wiedzą o nadjeździe jakiegoś dyplomaty, bądź bogatego hrabii. Wtedy ten sobie śpi w powozie, woźniców jest dwóch... oni faktycznie mogą podróżować nocą robiąc przy okazji dużo hałasu i ściągając na siebie kłopoty. Na co dzień jednak, jeśli już, to bandyci szukają po norach, jaskiniach, czy po prostu po lesie, szukając podróżników którzy spróbowali schować się na noc na sen, a przy drodze stoją w dzień. Mogą jeszcze w nocy zaatakować jakąś wioskę, w celu zaskoczenia śpiących wieśniaków, ale... rzadko tak się dzieje. Wioski które nie mają nocnej straży nie są zbyt obiecujące w oczach rabusiów. A dla czystej przyjemności, to większa satysfakcja przychodzi przy wybiciu wszystkich w biały dzień. - Mówił o wszystkim luźno, jakby opowiadał bajkę dla dzieci, a nie zasady mordu ludzi przez rozbójników. A mówił tak dużo, właśnie dlatego że małe dziecko o to zapytało, a obrazowo najłatwiej takim coś wytłumaczyć. - Na podobnej zasadzie uda nam się dzięki temu uniknąć otwartych pól bitwy. Walki o zmierzchu, kiedy żołnierze nic nie widzą, przynoszą za dużo strat materialnych, więc żadna ze stron nie rozpocznie takiego konfliktu. Chyba żeby po prostu tak długo trwał, ale to wtedy usłyszymy go z daleka i ominiemy. - Dodał ochotniczo. - Na jednostki specjalne wojny nic nie poradzę. Możecie się modlić po drodze żebyśmy na nich nie trafili. W najlepszym wypadku zabiorą klacz i prowiant, w najgorszym nas pozabijają. - Kłamał bez choćby najmniejszego załamania głosu. Przecież to on ich najpierw zabije jak usłyszy że nadchodzi niewielka grupka ludzi, ale dziewczyny faktycznie nie muszą o tym wiedzieć... - No i jeszcze, co najważniejsze: zawsze pracuję po nocach. Nie będę się przestawiał na dzienny tryb życia tylko dlatego że obiecałem was gdzieś dostarczyć. To wy macie się zaadaptować do mnie - chyba że chcecie iść same całą drogę. - Powiedział oschłym, i egoistycznym tonem, dając do zrozumienia że takie są jego warunki i nie ma co o nich dyskutować. Znaczy, miał nadzieję że wyraził to wystarczająco zrozumiale.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (23-08-2016 o 22h48)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#17 16-09-2016 o 20h14

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Iris

W sumie nie miałam zamiaru się wtrącać. Chciałam jak najszybciej ruszyć i po prostu mieć wszystko z głowy. Dojść do jakiejś gospody, albo do jakiegokolwiek miejsca, gdzie moglibyśmy się przespać, jednak najpierw trzeba trochę pochodzić. Mimo to, trochę się bałam, ponieważ nie przepadałam za ciemnościami, jednakże nie byłam sama i to już było okey. Ehh, gdyby jeszcze nie to zrzędzenie, gdy tylko z ust Lucii padło pytanie o porę podroży, na mojej twarzy pojawił się jawny grymas niezadowolenia, choć szłam po innej stronie niż moje siostry z prostego powodu, nie chciałam iść tak daleko od konia a zarazem od istot żywych. No a koń mimo specyficznego zapachu stajni, wydzielał ciepło, które w chłodną noc było przyjemne. Nawet na odległość.
Przysłuchiwałam się z zaciekawieniem odpowiedzi Lorda i szczerze powiem, że troszkę mnie to bawiło. Oczywiście to jak starał się powiedzieć prawdę a zarazem sprawić by Lucia się nie popłakała, a było to chyba możliwe. Bo jednak Lucia była z nas najmłodsza i nigdy nie było wiadome co jej wpadnie do głowy. Chociaż nie musiał być aż tak drobiazgowy i opowiadać o mordowaniu, bądź co bądź my raczej jej o takich rzeczach nie opowiadałyśmy, ojciec też nie. Spojrzałam kątem oka na Lorda, chcąc mu tym powiedzieć by nie straszył niepotrzebnie Lucii, mimo wszystko młodsza siostra miała dopiero osiem lat. W tym spojrzeniu było wręcz błaganie by nie straszył małej, bo jeszcze zacznie ryczeć jak niemowlak i nie będzie chciała dalej iść a tego bym nie zniosła!

Offline

#18 21-10-2017 o 12h36

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Sveta

Nie odpowiedziałam już nic, i po prostu zgasiłam lampę. Minęło trochę czasu, nim moje oczy przywykły do ciemności, ale bardziej przejmowałam się tym, czy dla Iris i Lucii nie sprawi to większego problemu. Spomiędzy chmur wyglądało słabe światło niepełnego księżyca, który nieco oświetlał drogę, ale przecież z pewnością nie zawsze miało tak być. Z drugiej strony, pamiętam że kiedy byłam młodsza, w podobne noce Lucia budziła wszystkich płaczem, i dla pewności do rana siedziałam przy jej kołysce. Albo gdy ojciec, zaraz po śmierci matki, miał zwyczaj wracać z szynku o tejże porze, i ktoś musiał doprowadzić go do porządku. Tak, może jednak czasy, kiedy nie mieliśmy jeszcze naszych drogocennych świec, na coś się przydały.
Gdy mężczyzna zaczął snuć swoją jakże stosowną wypowiedź, zacisnęłam mocno usta, a z każdym krokiem, z jakim oddalałyśmy się od wioski czułam coraz to silniejszą złość i żal do samej siebie, że po tym, co stało się z ojcem, to nie ja byłam w stanie zapewnić siostrom bezpieczeństwa, więc teraz nie dość, że pożegnałyśmy się z rodzinnym domem na zawsze, to jeszcze już na samym początku podróży muszą wysłuchiwać takich okropności. I ta jego spokojna mina! Jak bardzo trzeba mieć nie pokolei w głowie, żeby z tak chłodnym opanowaniem mówić o mordach i napadach?! O tym, skąd on właściwie może posiadać taką wiedzę, wolałam nawet nie myśleć, choć i tak wizje źródła jego wiedzy wkradały się do mojej głowy bez przyzwolenia. Wiedziałam, że nie jest człowiekiem, ale czy jemu podobni naprawdę czerpią tyle rozrywki z zastraszania dzieci? Oczywiśnie nie miałam na myśli Iris, która do tego zapewne była z tej historii zadowolona, na przekór wszystkim (a już zwłaszcza mnie), choć po ciemku nie byłam w stanie tego stwierdzić.
Bardziej chodziło tu o Lucię, której drobną rączkę trzymałam mocno w swojej dłoni. Naprawdę chciałam, żeby nie miała się czego obawiać, co utrudniał mi brak podstawowej wiedzy naszego towarzysza o ludziach, czy o dzieciach. Choć czego ja się spodziewałam...
I jeszcze to stwierdzenie, że mamy się "zaadaptować". To był moment, w którym moja przekorność nie była w stanie siedzieć cicho.
- Ależ proszę się o to nie martwić, potrafimy się dostosować do każdej sytuacji. - rzuciłam złośliwie.
A nie miałam racji? Nie wiem, jak wyobrażał sobie nasze dotychczasowe życie. Było nam teraz źle nie tylko ze względu na próżny strach przed zmrokiem, a przede wszystkim przez tęsknotę, i przez nieznane. Nie przez to, że "nie umiemy się dostosować" - bo miałyśmy za sobą naprawdę straszne czasy. Czasy, kiedy zwierzęta ginęły od chorób albo plony były w większości pożarte przez szkodniki. Zimą mieliśmy do wyboru czy przymierać z głodu, czy z zimna. Najmniej narażone były oczywiście dziewczynki, bo pilnowałam z ojcem, żeby nie chodziły głodne. Ale bywałam też chora i wtedy nic nie mogłam na to poradzić, więc i one z pewnością nie są nieporadne. O czym lord najwyraźniej nie wiedział, co było typowe dla wyżej urodzonych ludzi. Czy też nie ludzi... Szlag.
Gdy zdałam sobie jednak sprawę, że zwracam się nie do lorda-człowieka, a do lorda-demona, było za późno, żeby ugryźć się w język.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#19 21-10-2017 o 16h57

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Ku mojemu zdziwieniu to nie Sveta, ale lord udzielił mi odpowiedzi na pytanie, dlaczego idziemy nocą. Umiał bardzo dobrze opowiadać. Może ładne wypowiadanie się to umiejętność, którą posiadają wszyscy wysoko urodzeni? Tylko to, o czym opowiadał, trochę mnie martwiło. Źli rabusie i te całe jednostki wojny nie były czymś, co chciałabym spotkać. Chyba nikt z nas by nie chciał. Niezbyt rozumiałam, po co dodał tę ostatnią uwagę — przecież jak do tej pory nie zrobiłyśmy nic, co by się mu nie podobało. Chyba że pomyślał, że moje pytanie to próba buntu przeciw nocnemu marszowi, ale to przecież nie tak! Byłam po prostu ciekawa. Chciałam to wyjaśnić, ale odezwała się moja najstarsza siostra. Po jej głosie można było poznać, że jest nieco wkurzona. Niedobrze. Kurczę, gdybym wiedziała, że jedno moje pytanie może stworzyć tak nieprzyjemną sytuację, w ogóle bym się nie odezwała. Albo może i bym się odezwała, ale powiedziałabym coś innego. Właśnie, może uda mi się coś wtrącić, zanim Sveta i lord się pokłócą.
- Jak pan ciekawie opowiada. Strasznie, ale ciekawie. A może zna pan jakieś historie, których my nie znamy? Tatko zawsze mawiał, że przy dobrej gawędzie podróż mija szybciej.

Offline

#20 21-10-2017 o 22h20

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216


https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/13895459_995694590551531_8687608035672780766_n.jpg?oh=34f1cf0719275859e193acf321202de3&oe=5A752012

Lord wręcz nie umiał w żaden sposób ukryć rozbawienia myślami jakie mu przyszły przy słowach Svety.
- W to nie wątpię panienko, w końcu jesteście kobietami. - Spostrzegł nie przerywając marszu, i zaraz się uspokajając by nie zwiększać zagrożenia.
Jakkolwiek jednak by być nie miało lub nie było - Sergey uważał to jak najbardziej za pochlebną uwagę w stronę rodzajniku żeńskiego. W ogóle, mimo wszelkich kontrowersyjnych wrażeń odnośnie Lorda, Raszyd na pewno miał ogromne zasoby empatii w stronę kobiet. Uważał też równocześnie, że jeśli to on jest tym "strasznym", to nie można mieć większego pecha jak trafić na wampirzą kobietę...
- Hm? - Mruknął najpierw wyrwany z rozmyślań. - Historie? Masz na myśli baśnie? Nie, nie sądzę żebym znał jakieś. Raczej rzadko miewam słuchaczy... - Spostrzegł, patrząc w przebijający się akurat przez korony drzew zarys sierpowego księżyca. - Poza tym przy tego typu podróży, lepiej będzie jak pozostaniemy w ciszy... - To rzekł, ucinając atmosferę i tak przeszli kawał drogi w milczeniu.
***
Było już dawno po północy. Cała podróż szła... zadziwiająco dobrze. Bez przeszkód jak na razie.
Nagle, tuż przy głowach podróżników coś przetrzepotało. Sergey dokładnie mógł słyszeć przyśpieszone bicie serca przerażonej dziewczyny. Przetarł czoło. Musiał się odsunąć...
- Spokojnie, to tylko Słonka. Taki ptak. - Wyjaśnił spokojnie, i zaraz się uśmiechnął przypominając sobie o czymś. - Dawno temu, w czasach słowiańskich, symbolizował powodzenie. To bardzo wytrzymałe zwierzę. - Nagle jednej z dziewczyn zaburczało w brzuchu. Wystarczająco głośno by usłyszał to przynajmniej wampir. Doskonały pretekst...
- Zatrzymamy się na chwilę. Odpocznijcie. Zrobimy niewielkie ognisko, tyle tylko byście zrobiły sobie pożywienie. Ja w tym czasie muszę znaleźć legowisko tej Słonki - zamieszkują podmokłe tereny i lepiej żebyśmy na nie nieświadomie nie wchodzili...

/ Mój wróci dopiero po tym jak dziewczynki usną /

Ostatnio zmieniony przez Minwet (05-11-2017 o 11h09)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#21 05-11-2017 o 01h47

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Sveta

Moja najmłodsza siostra ma jedną, zarazem dobrą i złą cechę - w każdym szuka przyjaciela. A przynajmniej zdawać by się mogło, że po prostu nie chce odnaleźć z nim zwady, za co byłam jej wdzięczna, bo nawet, jeśli lord zrozumiał mój przytyk co do jego rasy, to najwyraźniej nie zrobiło to na nim wrażenia i postanowił znów zając się rozmową z Lucią. Oczywiście, moim zdaniem lepiej by było, by trzymała się z dala od tej przeklętej istoty, ale w naszym przypadku raczej nie miała ku temu sposobności. A z resztą, przecież skoro jeszcze żyjemy, przecież nic jej się nie stanie od niewinnych, dziecięcych pytań pod jego adresem... Prawda?

~~~~~~~~

Skoro on poszedł jeść, chciałam zrobić to samo z siostrami. Rozpaliłam niewielkie ognisko i przygotowałam skromny posiłek z naszych zapasów. Mimo, że jadłam w milczeniu, tak naprawdę byłam dość zadowolona z tego, jak przebiega nasza podróż, o ile tak można określić mój brak chęci ucieczki, którego bym się po sobie spodziewała. Ale cóż, nie miałam przecież na co narzekać - trzymał swój instynkt krwiopijcy na wodzy, czyli wyglądało na to, że miał zamiar wywiązać się z umowy. Zauważyłam też poza tym, że my same miałyśmy o wiele mniejsze szanse - i z tego powodu zaniepokoiłam się mimo woli, gdy tylko się oddalił. Nie potrzebowałam wiele czasu, żeby to opanować, nawet jeżeli nie byłam na to gotowa.
Postanowiłam nie gasić ogniska póki nie wróci, albo dziewczynek (musiałam użyć tego słowa >w<) nie zmorzy sen - ogień i tak był słaby i przygaszony, więc ciężko byłoby nas po nim odnaleźć, a przynajmniej biła od niego niewielka ilość ciepła.






______________
Halo, moje panie, co z Wami? : (
Jak już ruszycie z pisaniem to wymyślcie coś ciekawego na rozruszanie - daję Wam pole do popisu!



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#22 09-11-2017 o 18h15

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Lord nie był chętny do opowieści, co niezbyt mi się podobało, ale też nie dokuczał więcej Svecie i ona jemu też nie, co podobało mi się już bardziej. Później bardzo, bardzo długo szliśmy, milcząc. Było to trochę straszne, bo było ciemno i w ciszy każdy dźwięk, jak na przykład nadepnięcie na gałąź, wydawał się dwa razy głośniejszy niż za dnia.
>< >< ><
Byłam bardzo zmęczona po całym dniu i długim marszu. Ledwie dawałam radę stawiać kolejne kroki. Nie chciałam jednak prosić Svety, żeby wzięła mnie na ręce albo posadziła na konia - oboje byli już obciążeni. Prawie zasypiałam z otwartymi oczami, gdy nagle nad naszymi głowami coś przeleciało. Od razu rozbudziło to mnie i mój brzuch, który głośno zaburczał z głodu. Lord zarządził postój. Przywiązał konia do drzewa i razem ze Svetą rozpalili ognień. Później gdzieś odszedł, a myśmy zostały, siedząc dookoła ogniska. Zjadłyśmy w milczeniu, choć miałam do najstarszej z sióstr mnóstwo pytań o lorda, naszą podróż i oczywiście o Słowian, ale oczy same mi się zamykały, a ognisko, nawet niewielkie, było tak przyjemnie ciepłe...
Nagle gdzieś w pobliżu rozległ się głośny trzask i coś jakby krzyk jakiegoś ptaka.
Wzdrygnęłam się, szeroko otwierając oczy.
- Ojejku! Co to było? - zapytałam, ale w tym samym momencie koń lorda bardzo się spłoszył i stanął dęba, zrywając wodze. A że było to jedyne, co mogło zatrzymać go w miejscu, zaczął uciekać w inną stronę niż ta, z której dobiegały przerażające dźwięki. Obie moje siostry poderwały się na równe nogi.

Ostatnio zmieniony przez KimKas (09-11-2017 o 18h18)

Offline

#23 01-12-2017 o 20h22

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

Iris

Mówiąc szczerze miałam nadzieję iż lord jednak skusi się opowiedzieć coś, jak prosiła go Lucia, jednak wykręcił sie od tego w prosty sposób i subtelnie stwierdził iż lepiej będzie gdy pozostaniemy w ciszy. Aż miałam ochotę kopnąć go w kostkę! Przez ciszę las był bardziej przytłaczający. Uhh, cóż za ignorant z tego lorda.

****

Muszę przyznać że nawet ja byłam zmęczona tą podróżą, oczy mi się kleiły a nogi bolały. Ucieszyłam się więc, że to Sveta rozpaliła ognisko i zrobiła dla nas skromny posiłek. Zadowolona usiadłam blisko niej a zarazem blisko ogniska, zajadając się przy okazji. Brak lorda jakoś mi nie przeszkadzał, był mężczyzną więc miał inne potrzeby niż my, więc zapewne nie chciał nas gorszyć, nic dziwnego. W momencie gdy zjadłam już całą swoją porcję, rozległ się głośny trzask, który porządnie mnie wystraszył, jednak to Lucia zareagowała gwałtowniej i nie dziwię sie jej. Chciałam już ją jakoś pocieszyć, ale koń stanął dęba! Patrzyłam na zwierzę w szoku gdy odbiegało w przeciwną stronę od strasznego dźwięku. Poderwałam się gwałtownie, to prawda, jednak nie ruszyłam za zwierzęciem. Nie dogoniłabym konia za nic w świecie a nawet jeśli by zawrócił w moją stronę, prawdopodobnie by mnie staranował. Dlatego stałam jak zaklęta i przypatrywałam mu się. Zagryzłam nerwowo dolną wargę, przenosząc wzrok na Svete. Bo mianowicie, co teraz będzie?





Offline

#24 01-12-2017 o 22h53

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Sveta

Wszechobecna cisza, przerywana jedynie niepozornymi trzaskami ognia, sprawiła że pomimo długiego odpoczynku przed podróżą zaczęłam robić się senna. Nie trwało to jednak długo, bo moją czujność zaraz obudził nagły zastrzyk adrenaliny. Coś się stało i to nie moja wyobraźnia płatała mi figle, z pewnością - ponieważ moje siostry zareagowały podobnie. Nie mówiąc już o koniu, który w mgnieniu oka zniknął nam z oczu.
No pięknie... Czyżby to była wina lorda? Byłam przecież pewna, że "zbadanie terenu" to wyłącznie przykrywka dla zaspokojenia wampirzego głodu, przecież jako władca ziemski powinien znać te tereny. A może nie zna? Cóż... Wolałam na razie powstrzymać się od osądu - równie dobrze mógł być to zwykły wypadek, a nie brak dyskrecji. Albo nie miało to z nim nic wspólnego.
Tak czy inaczej, wierzchowiec był nam potrzebny, pomyślałam patrząc na zdjęte z tego grzbietu rzeczy. W pierwszej kolejności postanowiłam jednak uspokoić siostry.
- Cii, spokojnie - rzuciłam szeptem, przede wszystkim w stronę Lucii. - To na pewno jakieś zwierzę. Pamiętacie? Tato mówił przecież, że część śpi za dnia i poluje w nocy. Ale nie ma się co bać, musimy tylko być cicho - zaznaczyłam, po czym usłyszałam w oddali rżenie. Dochodziło z kierunku, w którym pogalopował w panice koń. - Nie mógł uciec daleko, pójdę po niego. Tymczasem spróbujcie zasnąć, wrócę tak szybko, jak to możliwe. Iris, dołóż jeszcze trochę do ognia. Odstraszy dzikie zwierzęta. - poleciłam i, odpalając przedtem naszą małą lampę, ruszyłam na poszukiwania.

Nie zajęło mi to wiele czasu - stworzenie nie przestawało wydawać z siebie dźwięków niepokoju. Spotkałam go schwytanego z jedną z wymyślnych pułapek myśliwych - nie byłam w stanie przyjrzeć się jej, nie ryzykując kopnięciem, dopóki nie uspokoiłam zwierzęcia.
- No i w coś ty się wpakował? - powiedziałam spokojnym szeptem i odłożyłam lampę w bezpieczne miejsce. Sięgnęłam do grzbietu konia i pogłaskałam go lekko. - Stój spokojnie, stój... Bo nie będę mogła nic zrobić...
Nauki ojca o obchodzeniu się ze zwierzętami wreszcie się na coś przydały. Wprawdzie wciąż wyczuwałam stres u zwierzęcia, jednak już tak nie wierzgało i mogłam spojrzeć, co się stało. Otóż jedna z jego nóg, niedaleko kopyta, ściśnięta była grubą liną, która przy jego ruchach zaciskała się coraz bardziej. Niewiele myśląc - w końcu zostawiłam siostry same i chciałam do nich jak najszybciej wrócić - wyciągnęłam nóż i przecięłam więzy, w zamian dostając solidnego kopniaka w rękę. Musiałam drugą zatkać sobie usta, by nie krzyknąć z bólu. Na szczęście stworzeniu już nie w głowie były kolejne ucieczki, a jedynie rozruszanie kończyny.
Nawet w słabym świetle lampy dostrzegłam, że krwawi. Oczywiście całe szczęście nie były to żelazne wnyki, które po takim czasie roztrzaskały by mu już całą kość, ale pozostawienie takiej rany samej sobie też nie było dobrym pomysłem. Z resztą ślady krwi mogłyby nam zapewnić niechciane towarzystwo.
Odcięłam więc kawałek materiału ze swojego ubrania i opatrzyłam konia. Z trudem, bo musiałam uważać, by znów go nie spłoszyć, i żeby znów nie dostać którymś z czterech kopyt. Przygarnęłam też resztę liny z zasadzki, by móc go nią przywiązać do drzewa przy obozowisku - poprzednie mocowanie najpewniej nadawało się już tylko do spalenia w ognisku.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#25 11-12-2017 o 01h17

Miss'Fuzja
KimKas
^ Avatar od Namae :-) Kot kochający wolność... i wiecznie zalatana studentka Miejsce? Pewno WNPiD
Wiadomości: 6 225

Lucia
Co prawda Sveta powiedziała parę uspokajających słów, zanim poszła poszukać konia, ale i tak poczułam się nieswojo, gdy zostałyśmy z Iris same w środku lasu. Położyłam się plecami do ogniska na przyszykowanym wcześniej posłaniu, choć czułam, że nie zasnę prędko.
Czy lord nie miał być przy nas w takich chwilach, żebyśmy czuły się bezpieczniej?
Chciałam zapytać o to siostrę, więc odwróciłam się w jej stronę i wtedy zauważyłam, że zza krzaków za jej plecami cicho wyszło zwierzę. Przypominało trochę psa, ale było większe. Miało też skołtunioną sierść i wyszczerzone kły, ale najbardziej przyciągały wzrok jego ślepia. W skupieniu wpatrujące się w nas oczy zdawały się świecić jak dwa błędne ogniki.
Wilk. To on musiał być przyczyną hałasu, który spłoszył konia lorda. Jednak czemu podszedł tak blisko? Przecież Sveta mówiła, że ogień odstraszy dzikie zwierzęta...
- I-I-Iris - chciałam krzyknąć, ostrzec jakoś pochyloną nad ogniskiem siostrę, ale z mojego gardła wydobył się tylko przerażony i piskliwy szept. - Za-za tobą!

Ostatnio zmieniony przez KimKas (11-12-2017 o 01h19)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1